Początek

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 71

-Co czytasz ? - spytałam widząc , że przegląda mojego Facebook'a
-Nie wiem bo nic nie rozumiem .
-Pokaż . - przeraziłam się bo akurat napisała Majka zapewne by spytać czy powiedziałam chłopakom o praktykach
-No nic dziwnego . - zaśmiałam się
-Sorki , że ... się nie wylogowałem , ale akurat napisała .
-Nie ma sprawy , ja też czytałam Twoje powiadomienie . - odparłam idąc do garderoby
-Współczuję wam , z waszymi Facebooka'ami . Ile zaproszeń dziennie Ci przychodzi ? - spytałam z czystej ciekawości
-Kilkadziesiąt . Nie każdemu udaje się znaleźć mój profil , mam kilku klonów .
-Mi się udało . I to nie tylko Twój , ale chyba każdego z BVB . - powiedziałam dumnie
-W moim folderze , jest dokument "Fb" , tam są linki .- dodałam
-Ooo .. długo szukałaś ?
-Nie , znalazłam Agatę , później Cathy , od niej ... Caro , no i Ty . Bo "lajknąłeś" jej zdjęcie , zdrajco . - spojrzałam na niego złowrogo .
-To musiało być dawno . - stwierdził
-Dobra odpowiedź . - zaśmiałam się
-Ooo , kurcze . Dużo tego masz .
-Nom , trochę jest . Kilku osób tylko nie znalazłam .
-Nawet Yvonne . Co jest napisane przy linku Caro ? - spytał , a myślałam , że nie zauważy
-Szczerze ?
-Yhymm .. - mruknął
-"Blond żmija" - po niemiecku to brzmiało dziwnie , Marco zaczął się śmiać
-Nie znając jej wiedziałaś jaka jest . Mogłaś do mnie napisać i ostrzec . - odparł
-Nie . Wtedy byś nawet nie przeczytał , a jeśli byś przeczytał to pomyślałbyś , że jakaś fanka chce Ci zniszczyć życie . - powiedziałam co myślałam
-Możliwe , ale na szczęście ta fanka przyjechała tutaj i pomogła mi odzyskać wiarę w płeć przeciwną . - zaśmiał się , po czym oberwał koszulką
-Za co ?
-Za chęć do życia , miłość do ojczyzny. - odpowiedziałam
-To jest ... wyzwanie ? - wstał z łóżka i powoli szedł w moim kierunku
-Nie , tylko nie ... - chciałam się ewakuować , ale się nie udało
                            Reus dał popis swojego znakomitego refleksu kiedy chciałam go ominąć . Złapał mnie : / . Ten uśmieszek mówił więcej niż tysiąc słów . Zemsta polegała chyba na zagilgotaniu mnie na śmierć .
-Dobra , dobra . Już . - mówiłam przez śmiech
-Brzuch boli . - dodałam
-Pierwszy raz widzę kogoś kto ma takie łaskotki
-No widzisz , uczysz się przez całe życie  
-Pomożesz mi ? - spytałam , walizka leżała już spakowana w końcu to dwie noce , ale teraz trzeba było ją zapiąć
-Jasne . Usiądź ja zapnę . - jak zaproponował tak zrobiłam -... Dobra ja usiądę jesteś za lekka chudzinko .
-Jaka chudzinko . Chociażby nogi pozostawiają wiele do życzenia .
-Dziewczyny , nawet jak jest dobrze to i tak jest źle . - zaśmiał się pod nosem
-To nie moja wina , że akurat Ty nie masz ani jednego procenta tłuszczu .
-Hahahaha . Oj Marcela , Marcela
-Co Marcela , taka prawda .
-Chyba jedyny plus tych męczarni na treningach . - odparł
-Muszę zacząć chodzić z Anią na siłownię . - stwierdziłam patrząc na swoje odbicie w lustrze
-Nie musisz . Jest idealnie . - podszedł do mnie , stając z tyłu
-Nie .
-Tak .
-Nie .
-Tak .
-Nie . No patrz . - podniosłam koszulkę
-Tłuszcz , tłuszcz , tłuszcz . - mówiłam , chociaż dzięki treningom z Lewandowską udało mi się zrzucić ponad 7 kilogramów
-Nie chodzisz bez koszulki po mieście . Po drugie , jak będziesz chudsza ... to już anoreksja . Ile ważysz .? - spytał
-53 .
-To nie za mało jak na Twoją metryczkę ?
-Nie , chyba nie ..
-No , chyba tak . - powiedział , opuszczając koszulkę i położył dłonie na moim brzuchalu
-Ale dziwne uczucie . - zaśmiałam się
-Dlaczego ?
-Tak zazwyczaj robią "mężczyźni" gdy dziewczyna jest w ciąży . Ładne zdjęcie wychodzi . - wyjaśniłam
-Faktycznie , Yvonne ma takie zdjęcie .
-Wracając do tematu . . . Jedyną chudziną tutaj jesteś Ty .
-Ja ? - zdziwił się
-Nom , ile ważysz .?
-74 .
-Ooo kurde , Ty grubasie . - odparłam uśmiechając się
-Marcela ? Jeeeeeeeeeeeeeeeeeesteś ? - usłyszeliśmy wołanie mamy z dołu
-Masakra . - powiedziałam pod nosem - ... chodź usiądziemy bo to będzie dłuuuuga rozmowa
-Taaaaak . - zawołałam
                           Usiadłam na łóżku , a Reus położył się z tyłu . Po chwili do pokoju wparowała mama . Odetchnęłam głęboko . I czekałam , jak się okazało nie trwało to długo . Rodzicielka niemal od razu zaczęła zadawać pytania
- Jak było ? Jak minął lot ? Podobało się ? Dużo zwiedzaliście ? Jaka mieliście pogodę ? Ciepłą wodę mieliście ? A nie spiekłaś się za bardzo na Słońcu ? - spadła na nas lawina pytań
-Fajnie , lot .. za długi , podobało i to bardzo , bardzo dużo , w sam raz , ciepło , nie , nie spiekłam się na Słońcu . - odpowiedziałam chyba na każde pytanie jakie przed chwilą padło
-To się cieszę , ale babcią nie zostanę ? - to pytanie było .... brak słów
                            Spojrzałam na mamę , później na Reus'a , który też nie wiedział jak się zachować . Zapanowała cisza bo nie miałam pojęcia czy to pytanie było , pytaniem . Chciało mi się śmiać , a jednocześnie zapaść pod ziemię .
-Mamo. - tylko tyle powiedziałam
-Zawsze coś głupiego powiem , idę robić kolację . Marco zostaniesz ?
-Nie , dziękuję . Zaraz będę leciał . - odpowiedział
-Szkoda . - odparła i wyszła
                              Gdy tylko drzwi się zamknęły cisza ponownie odwiedziła mój pokój . Schowałam twarz w dłoniach bo jakoś straciłam ochotę na jaki kolwiek dialog . Mama podobnie jak Mario potrafi sprawdzić , że inni czują się trochę niezręcznie .
-Babcią ? - powiedziałam sama do siebie.
-Słyszałeś to ? - zwróciłam się do blondyna i wybuchłam śmiechem
-Tak . Chodź tu . - złapał mnie w pasie , a po chwili leżałam już obok
-Dlaczego nic nie powiedziałeś ?
-Trochę mnie zaskoczyła .
-Ja ... mamą ? Nie te dwie rzeczy się wykluczają . Za to Ty tatą , byłbyś idealnym , potrafisz się dogadać z dziećmi . - stwierdziłam
-Każdej dziewczynie zapewne tak się wydaje , ale taki Twój marny los .
-Wyobrażasz sobie , ja z taaaakim brzuchem . Masakra .
-Przecież nie od razu masz taaaaki brzuch . Na razie w ogóle nie masz brzucha . - zaśmiał się
-W najbliższej przyszłości takie zjawisko nie będzie miało miejsca , prawda ? - spojrzałam mu w oczy
-Zrobimy wszystko by do tego nie dopuścić . - na jego twarzy pojawił się uśmiech
-Tak myślałam . - przytuliłam się do niego i najlepiej poszłabym spać
-Mogę wejść ? - usłyszeliśmy głos Jurgena .
-Jasne . - odpowiedziałam
-Chyba jeszcze nie przywykłem do tego widoku . - trener wszedł do środka
-Przyzwyczaisz się , jak ja codziennie go wiedzę . - odparłam nie odklejając się od chłopaka
-Mam coś dla Ciebie . - te słowa sprawiły , ze spojrzałam na sylwetkę Kloppa
-Dla mnie ? - spytałam dla pewności podnosząc się z łóżka
-Tak , taki mały prezent .
-Jejku dziękuję . - przytuliłam go i wzięłam dwie torby papierowe
-Proszę , może zostawię Was . A i za 15 minut kolacja . - poinformował i wyszedł
                            Zajrzałam do środka . Materiał .. delikatny , koloru mniej więcej morelowego . Wyjęłam to coś . Okazało się , ze jest to prześliczna sukienka . Cudowna , po prostu . Wprost idealna na wesele do Lewandowskich . Druga torba , także kryła materiał , ale ciemniejszy ... beżowy . Podobnie jak wcześniej , wyjęłam ją ze środka i ...
-Osz , Ty . Oszuście jeden . Nawet Jurgena w to wciągnąłeś . - spytałam wprost , patrząc na leżącego blondyna
-Ja .. ? Nie wiem o czym mówisz .
-Musisz nauczyć się kłamać . Przegiąłeś Reus , oj przegiąłeś . Nawet to kim jesteś i moja słabość do Ciebie nie pomoże . - powiedziałam poważnie
-Czasami mnie przerażasz .
-I tak ma być . - położyłam sukienki na krzesło i usiadłam na niego .
-Oo .. Bogowie .! Ratujcie , 53 kilogramy czystej wagi zaraz mnie udusi .
-Cicho . Gadaj co masz na swoje usprawiedliwienie .
-Hmm .. to , ze strasznie podobała Ci się ta sukienka , kocham Cię bardzo i lubię dawać prezenty . - wyliczał
-Już dałeś . Kilkanaście godzin temu wróciliśmy z wakacji .
-Dlaczego tak bardzo nie lubisz dostawać prezentów . ? - spytał
-Lubię , ale jak wiem , że nie mogę się za nie odwdzięczyć lub też temu komuś coś dać
-Trzymajmy się tego pierwszego słowa . - odparł i pociągnął mnie do siebie .
-Jak się czujesz z pięćdziesięcio-trzy kilogramowym tłuszczem , który na Tobie leży ?
-Nie jest najgorzej .- uśmiechnął się
-Mówisz to co chcę usłyszeć czy to co myślisz?
-Mówię prawdę i tylko prawdę .
-Niech Ci będzie , ale mama zaraz przyjdzie wołać na kolacje .
-To ja będę się zbierał . - powiedział , po czym wstałam , on także
-Jak mus to mus .
                              Opuściliśmy pokój i zeszliśmy na dół . Wcale się nie myliłam mówiąc , ze za chwilę przyjdzie mama - miała już iść , ale my właśnie byliśmy na schodach . Blondyn pożegnał się z narzeczonymi , a ja poszłam go odprowadzić .
-Przyjadę rano .
-Okey .
-Dobranoc i smacznego . - odparł przytulając mnie i całując
-Dobranoc .
-Marco , dziękuje . - zawołałam gdy szedł już do samochodu .
-Nie ma za co . Do zobaczenia . - uśmiechnął się i pojechał do siebie
                           Szybko wróciłam do środka bo na zewnątrz było dziwnie zimno . Przeszły mnie ciarki kiedy usiadłam do stołu . Mama przyniosła jakieś "Healthy jedzenie" , którego składników chyba wolałam nie znać .
-No więc mam pytanie . Jak on was do tego namówił ?
-Ale do czego ? - spytał trener BVB
-Do wkręcania mnie z sukienkami . - wyjaśniłam
-Domyśliłaś się ?
-Tak .
-Mówiłem mu , ze to nie wyjdzie . - powiedział pod nosem
-Wiedział , że od niego nie wezmę . - odparłam
-Trzeba przyznać , ze jest pomysłowy . - stwierdziła mama
-O tak , i to bardzo .
                             Do końca kolacji rozmawialiśmy o Reus'ie , że mógł jednak rozegrać to inaczej . Pytali także o to co działo się na Malediwach więc opowiedziałam im kilka śmiesznych akcji . Oczywiście zmienionych z "wersji pierwotnej" na "wersje dla rodziców" . Postanowili , ze polecą tam w podróż poślubną . Fajny pomysł , miejsce w sam raz na spędzenie romantycznych chwil .
-Dziękuję . Pójdę już się położyć . Rano muszę wstać . - niechętnie wstałam z miejsca
-Idź , idź i przeproś Anię , Roberta też , że nie mogliśmy przyjechać . - poprosił Jurgen
-Okey , nie ma sprawy . Dobranoc . - pożegnałam się i poszłam do siebie .
                              Szybki prysznic i lulu . Jednak gdy się położyłam nie mogłam zasnąć . Patrzałam w sufit i wspominałam nasze wakacje . Do końca życia je zapamiętam. Dziękowałam też , za to co mnie tutaj spotkało . Moje odmienione życie . Całkowite przeciwieństwo tego co było w Polsce . Tutaj uśmiecham się prawdziwie , a nie tylko na pokaz . Marco .. Decydując się na tą znajomość, nie sądziłam, że zaangażuję się w nią tak bardzo, absolutnie i bezwarunkowo, że narodzi się we mnie coś znacznie silniejszego, niż oczekiwałam . Miłość ? Możliwe  , co prawda nie wiem co to jest , ale chyba właśnie chodzi o to co wytworzyło się między mną , a Reus'em . Jest to coś wyjątkowego , coś czego nie znałam . Jestem dla kogoś ważna , budzę się ze świadomością , że niebawem zobaczę tego , który stał się moim życiem . Co prawda przywykłam , że zasypiam , a on jest obok . Trochę brakuje mi blondyna . Myślałam o nim kiedy dostałam SMS . Sięgnęłam po telefon. Tak była to wiadomość od klubowej jedenastki "Tak to ja . . . jak się domyślam jeszcze nie śpisz . Smutno tak bez Ciebie . Muszę przytulić się do poduszki , ale zobaczymy się za kilka godzin . Do zobaczenia i Dobranoc :* "  , uśmiechnęłam się gdy czytałam te kilkanaście słów . Blondyn jest romantykiem i to strasznym . Oczywiście odpisałam " Tak to ja ;) .. Wiedz , że mam tak samo jak Tyyy . Do zobaczenia i Dobranoc :* " . Zalogowałam się jeszcze na Facebook'a by odpisać Majce bo całkiem zapomniałam , ze przysłała wiadomość . ("Jeszcze nie wiedza , dowiedzą się dopiero w Austrii . : P . Mam złe wieści ... Leo został sprzedany do Hannoveru , a Mo wypożyczony do Stuttgardu :'( . Lecę spać , jutro mamy samolot o 7.00 . Dobranoc" ) . Miałam już wyjść z portalu kiedy na tablicy ukazała się ciekawa myśl , którą po przeczytaniu skopiowałam i wysłałam do Marco . . .

 "Jest takie spojrzenie , którym patrzę tylko na jedna osobę "

***

                                 Kiedy dotarłem do domu , od razu poszedłem pod prysznic . Później poszedłem się spakować , żeby rano nie biegać jak kot z pęcherzem . Zjadłem kolację i ... No właśnie , co ? Niby już przez to przechodziłem , sam w mieszkaniu , cisza i spokój . Chyba przestałem to lubić . Przywykłem do tego , ze Matecka jest obok . Muszę przyznać , że przez myśl mi przeszło by zaproponować jej , aby zamieszkała tutaj ze mną , ale szybko zrezygnowałem . Nie jesteśmy parą z nie wiadomo jak długim stażem , żeby już ze sobą mieszkać . Pozostają mi jedynie pojedyncze noce kiedy zostanie u mnie i dzień , z którego staram się czerpać ile się da bo wiem , że wraz z rozpoczęciem obozu przygotowawczego i sezonu będę miał bardzo mało czasu . Myślałem tak o wszystkim kiedy zadzwonił telefon .. - > Mario
-Halooooo . - odebrałem połączenie
-Siemka , tak sobie siedzę i myślę . - odparł
-Myślisz ? Hmm ..
-Oj ... myślę , żeby pojechać do Lewego samochodem .
-I chcesz , żebyśmy jechali z Tobą ? - spytałem
-Tak , właśnie .
-A wiesz to , że przeszło 1000 km .?
-Wiem , ale tak jakoś wpadło mi do głowy .
-Coś czuję , że jest inny powód . - doskonale go znałem i nawet przez telefon dało się wyczuć , że kręci
-Nie ma biletów na lot do Warszawy .
-Cholerka . - zaklnąłem pod nosem .
-Co ? Miałem właśnie zabukować bilety .
-To rozumiem , że jedziemy autem .? - bardziej stwierdził niż zapytał
-Ann , jedzie ?
-Nie , właśnie wróciłem , odwoziłem ją na lotnisko . Musiała lecieć do Grecji  .
-Okey , w takim razie jedziemy .
-Daj znać Borussii , a ja będę jutro o 5.00 . - poinformował
-Dobra . A co robisz?
-Siedzę i przeglądam internet . - odparł wyraźnie znudzony
-To przyjeżdżaj do mnie .
-Niech zgadnę , siedzisz przed telewizorem jak ja i myślisz o Borussii .
-Tak jakby .
-Mówią , ze kiedy człowiek się rodzi , z nieba spada dusza i rozdziela się na dwie części . Jedna z nich trafia do kobiety , druga do mężczyzny . Natomiast całe życie polega na tym by znaleźć tę połówkę . Połówkę swojej części , połowę swojego serca , połowę swojego siebie . - byłem w szoku , nie wiedziałem , że mój przyjaciel jest takim poetą .
-Nie gadaj , że sam to wymyśliłeś .
-Nie .. właśnie wyskoczyło na mojej tablicy na "fejsie". - zaśmiał się
-Już miałem się zdziwić . To jak wpadniesz ?
-Yhymm .. ogarnę się i będę . - odparł i ... zakończył rozmowę
-Okey . - powiedziałem do siebie

                           Mario , jak powiedział tak zrobił . Nie minęło 30 minut , a stał już pod drzwiami . Obejrzeliśmy jakiś film , pogadaliśmy i położyliśmy się spać. W końcu rano trzeba wcześnie wstać jak chcemy zdążyć na czas . Marcela będzie zdziwiona spontanicznym pomysłem Gotze'go i zapewne go nie pochwali , ale innego sposobu by dostać się na wesele nie ma . Może poza pociągiem : P
                          Obudził mnie budzik . Co znaczyło , że już czwarta czterdzieści . Koszmar , pierwszy raz wstaje o tak wczesnej porze . Niechętnie podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki , pod prysznic by trochę się rozbudzić . Na szczęście pomogło . Ubrałem się , chwyciłem telefon i walizkę . Zszedłem na dół , a ku mojemu zdziwieniu Mario już tam był .
-Siemka . - powiedział gdy tylko mnie zobaczył
-Cześć . Myślałem , ze jeszcze śpisz.
-A widzisz . Jedz śniadanie i jedziemy .
                            Tak też zrobiliśmy . Zjadłem ... tosty :D , Gotze skoczył na górę po bluzę , w końcu rano nie jest za ciepło nawet pod koniec czerwca i mogliśmy ruszać . Wziąłem walizkę , zamknąłem dom i powędrowaliśmy na parking .
-Cel : dom Borussii . - zaśmiał się brunet 
                          Po 10 minutach byliśmy na miejscu . Mieliśmy właśnie zapukac kiedy drzwi się otworzyły .
-O oo , dzień dobry . - ujrzeliśmy P. Ullę
-Dzień dobry .
-Wy zapewne po Marcelę . Musicie ją obudzić .
-Okey .
-Lecę bo za chwilę mam samolot . Miłej zabawy . - rzuciła w biegu
-Dziękujemy .
                          Weszliśmy do środka . Kolejny szok . Trener siedział w salonie i oglądał jakiś film .
-Dzień dobry . - przywitaliśmy się
-Cześć .
-Idę ją obudzić . - odparłem
-Powodzenia . - uśmiechnęli się
                           Kiedy wszedłem do pokoju Marcela jeszcze spała . Podszedłem więc do łóżka , przez chwilę przyglądałem jej się przyglądałem . Wiedziałem , że budzenie Polki to jak wyrok śmierci , ale musiałem się poświęcić . Pocałowałem ją delikatnie .
-Marco ? - spytała nie otwierając oczu , ja cicho zaśmiałem się i raz jeszcze pocałowałem
-Tak , Marco . - uśmiech pojawił się na jej twarzy
-Cześć . - przywitałem się
-Cześć . Która godzina ?
-Piąta.- powiedziałem cicho
-Jeszcze pięć minut , kładź się . - odparła , przesuwając się
-Tylko pięć minut . - uśmiechnąłem się i położyłem obok
                            Odwróciła się w moją stronę i przytuliła . Także to zrobiłem . Z dnia na dzień odkąd się znamy , swoim uśmiechem i każdym gestem tylko utwierdza mnie w przekonaniu , że to właśnie ona jest tą , której szukałem .
-O czym myślisz ? - spytała przerywając ciszę
-O Tobie .
-Wiedziałam , że to powiesz . - zaśmiała się
-Bo jesteś wyjątkowa , zmieniasz mnie . Nie ma takiej drugiej i już nie będzie . Wiem , bo szukałem wszędzie . - odparłem i pocałowałem ją w czoło
-Zmieniam ?
-Tak . Na jeszcze lepszego faceta , nawet tata zauważył , że częściej się chociażby uśmiecham .
-Co jeszcze ciekawego mówił ? - pytała dalej
-Że mnie kochasz i mam tego nie schrzanić .
-Co racja to racja . Wstajemy ?
-Ja mogę jeszcze poleżeć , ale Ty musisz się iść ubrać . - stwierdziłem
-To jak już wstaniesz to to jest walizka , którą bierzemy . - wskazała na tobołek stojący pod ścianą i poszła do łazienki . Wtedy przypomniało mi się , że miałem jej powiedzieć o propozycji Mario . Zapukałem do drzwi

***

-Mogę wejść ? - spytał pukając do drzwi
-Taa . - odparłam nadal szukając koszulki
-Yyy ..
-Coś się stało ? - zapytałam bo stał jak wryty patrząc na mnie . Dopiero po chwili zorientowałam się , ze stoję bez koszulki .
-Faceci . - powiedziałam pod nosem i kontynuowałam poszukiwania 
-Marco . Oczy mam wyżej . - dodałam
-Zapomniałem co miałem powiedzieć . - otrzeźwiał po chwili
-A to ciekawe . - syknęłam
-Co faceci ?
-Wystarczy , że zobaczą dziewczynę bez koszulki i koniec . Nie dogadasz się bo patrzy . - wyjaśniłam
-Każdego , który stałby na moim miejscu by tak zareagował , uwierz mi . Już wiem co miałem powiedzieć  . Mario pytał czy jedziemy z nim do Warszawy . Co Ty na to ? - spytał podchodząc do mnie
-Na wstępie , powiem Ci , że czuje się cholernie niezręcznie . Dobrze , ze ubrałam spodnie bo jak ktoś by właśnie wszedł ... chociaż mogłeś drzwi zamknąć . - stwierdziłam , a Reus potraktował je lekkim kopniakiem , po czym się zamknęły
-Musimy popracować nad Twoją nieśmiałością . - tak on był o wiele bardziej śmiały . Dzięki Bogu znalazłam koszulkę , którą po chwili miałam na sobie
-Ustalmy jedno ... bez koszulki to widziałam Cię ok. półtora roku temu gdy Ty nie wiedziałeś o moim istnieniu . - powiedziałam poważnie
-Ah , no tak .
-Może lepiej , żebyś nie widział jednego z folderów na laptopie . - właśnie padły słowa , które paść nie powinny
-Kusząca propozycja . - uśmiechnął się chytrze
-Mam jeszcze lepszą . - w tej chwili działałam na zwłokę . Niby wiedziałam , że dla niego prywatność jest czymś ważnym i zapewne nie zajrzał by do folderu , w którym jak każda fanka miałam ściągniętych jego kilkanaście zdjęć . Wolałam nie ryzykować .
                            Przytuliłam go i zaczęliśmy się całować . Chyba sam się zdziwił i nie dowierzał , ale dał się wciągnąć w grę na moich zasadach . Zrobiłam krok w tył , tym samym on w przód . Ściana . Po mojej prawej drzwi . Blondyn zaparł się lewą rękę , co niestety uniemożliwiało mi wyjście z łazienki .
-Nie . - powiedziałam w końcu .
-Tak . - odparł krótko i kontynuował
-Plan był inny . - zaśmiałam się
-Plan ? - spytał , patrząc mi w oczy .
-Reus do cholery . Jeszcze jeden taki numer ... to zejdę Ci na zawał .
-Ale co ? - pytał dalej zdezorientowany .
-Spójrz . - chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do lusterka - ... widzisz ?
-Aaa . Mówiłem , ze tak mam . - uśmiechnął się i ponownie swoje spojrzenie skierował na mnie
-Może i ładne , ale straszne . - odparłam i poszłam do pokoju
-Cześć Borussia , nic nie widzę , nie patrze . -otworzył drzwi i wszedł zasłaniając dłonią oczy
-Cześć . - przywitałam się , a blondyn dołączył do mnie
-Robicie coś w czym mógłbym przeszkodzić .?
-Poczekaj , Marco o koszulce zapomniałeś . - starałam się być poważna , ale Reus nie wytrzymał i zaczął się śmiać
-Yyy , to może poczekam na dole . ? - zaproponował i chciał wyjść
-Stój , przecież nic nie robimy .
-To co jedziemy ?- zapytał wracając
-Jak chcecie . Wiecie , że to ponad 1000 km ? - chciałam się upewnić czy wiedzą czego się podejmują
-Damy radę , jest piąta dwadzieścia . Mamy ponad dziesięć godzin , więc gaz do dech i lecimy . - Gotze jak zawsze "da radę"
-Dobra , to idziemy .
                                Zeszliśmy na dół , pożegnaliśmy się z Jurgenem i podreptaliśmy do samochodu .
Oczami wyobraźni widziałam jak będzie wyglądać nasza podróż . Z takimi wariatami ... na pewno normalnie nie będzie . Na pierwszy ogień za kierowcę trafił Mario .
-To ja ... idę spać . - odparłam zajmując tylne siedzenie
-Okey , tylko nie chrap . - zaśmiał się brunet
-Nie chrapie .
-Gotowi .? Ruszamy na podbój Polski . - nawet rano jest pełen optymizmu i energii
-Ruszaj , ruszaj . Dobranoc . - powiedziałam ziewając
                                Pomysł z samochodem , do najlepszych nie należał , ale człowiek uczy się na błędach więc może wyjdzie im to na dobre . Wiedziałam , że czeka nas kilkaset kilometrów , dlatego wolałam się wyspać .
                                Obudziłam się i coś mi nie pasowało . Otworzyłam oczy .. no tak , nie jedziemy , a stoimy na parkingu . W środku na miejscu pasażera spał Mario , zatem Marco teraz prowadził . Trochę mnie ominęło . Spojrzałam w lewo ... no tak . Reus , z wielkimi torbami z McDonald's szedł do samochodu . Głodomor .
-Już nie śpisz ? - uśmiechnął się gdy wsiadł do auta
-Nie, wystarczy spania .
-Która godzina ? - spytałam
-Piętnaście po siódmej . - odparł zerkając na zegarek
-Ooo .. to trochę długo spałam . Gdzie jesteśmy ?
-Koło Hannoveru , chwilę staliśmy w korku . Mario zrobił się śpiący więc ... Proszę . - podał mi jedna z papierowych toreb
-Lunch ? - spytałam zaglądając do środka
-Nie mów , ze nie lubisz . Każdy to lubi .
-Lubię , ale wiesz ... mój tłuszcz . - zaśmiałam się , przypominając sobie naszą wczorajszą rozmowę
-Yhymm , nie zaszkodzi . Mario . Lunch . - zawołał , a ten odetchnął ciężko
-Ooo dzięki . - uśmiechnął się na widok jedzenia
-Smacznego . Marcela , wszystko ma być zjedzone . - pogroził mi palcem
-Jak chcesz mieć grubą dziewczynę , nie ma sprawy . - odgryzłam się
-Twoja waga nawet nie drgnie , zobaczysz .
-Dam radę .
-Jezu , ile tu tego jest . - mówiłam wyjmując kolejne "przekąski"
-Tutaj są jeszcze lody i napoje .
-Masz stanowczo za dużo pieniędzy . - zaśmiałam się
-Ma jak ma , ale ile jest warty . - wtrącił się Mario
-Ile ?
-Ponad 30 milionów Euro . - poinformowała mnie klubowa dziesiątka
-Mówisz ... - zerknęłam na kierowcę i .. pocałowałam
-Za co ? - spytał trochę zaskoczony
-Chciałam zobaczyć jak to jest całować ponad 30 milionów Euro . - moja wypowiedź sprawiła , że zaczęliśmy się śmiać
-Ej , ja ponoć jestem cenniejszy . - ponownie Gotze
-Tak ? To ile ?
-45 milionów . - powiedział dumnie
-Dobra , jak się już wyspałeś to możesz jechać . - zabrał głos Reus
                             Chłopcy zmienili się miejscami , a ja .. jadłam loda . Co jak co , ale w McDonald's są przepyszne . Było dopiero kilkanaście minut po siódmej więc jeszcze można pospać . Gdy skończyłam swój .. deser , właśnie to chciałam zrobić . Niestety nie mogłam znaleźć dogodnego miejsca . :( 
-Ale tu niewygodnie . - syknęłam
-Wcale nie . - niemal od razu Gotze bronił honoru swojego auta
-Jak nie jak tak . - odparłam
-Mam pomysł . - Reus uśmiechnął się i ..
-Nie mów , że chcesz ... - zaczął Mario

~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Po problemach jakie miałam z tym rozdziałem w końcu go oddaje w Wasze ręce . Był napisany , ale dziwnym trafem znikł i musiałam napisać go raz jeszcze . Niestety sporo się różni , ale mam nadzieję , ze się spodoba .

Co chce zrobić Marco ? Jak myślicie ? :) Czekam na komentarze z waszą ocena rozdziału :)

Życzę Wam raz jeszcze udanych wakacji , dobrej pogody i super wspomnień .