Początek

wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 42

     Od samego początku wiedziałam , że nasz "towarzyski" meczyk może mieć "dwie twarze" . Pierwsza : Mario robi to co potrafi najlepiej , ja biegam za nim jak głupia nie mogąc mu odebrać piłki . Przegrywam 0:2938765432 . Bądź druga : Gotze się daje , ja cieszę jak głupia , że udało mi się go okiwać , a spotkanie jest wyrównane . Byłam ciekawa na jaką opcję zdecyduje się mój przeciwnik , w końcu to od niego zależało  . Bo co ja mogę ... gram w piłkę amatorsko , a on ... zawodowo .
-Którą połowę wybierasz .? - spytał stojąc na środku boiska
-Hmm... tą . - wskazałam ręką w lewo .
-Na żółtej ścianie .. - zaśmiał się - okey , to nie mam wyjścia moja jest prawa .
Ustawiliśmy się , szczerze to nie było za bardzo co , ani kogo ustawiać w końcu była tylko nasza dwójka . Nikt inny przy zdrowych zmysłach nie będzie szedł na kort o 1.30 nad ranem .
-Zaczynaj . - uśmiechnął się i kopnął piłkę wprost pod moje nogi .
-Już się boję . - powiedziałam cicho
-Spokojnie , krzywdy ci nie zrobię . - odparł widząc najwyraźniej moją przerażoną minę .
-Mam nadzieję .
-A tak w ogóle to możesz już grać .? - spytał po krótkiej chwili .
-Chodzi ci o nogę ? To tak , przecież już biegam z Anią . Wszystko jest okey .
-No to zaczynamy .- spojrzał na mnie i rozpoczął się z góry dla mnie przegrany mecz .
    Niby to ja zaczynałam , ale co to za problem odebrać mi piłkę .? Dla niego żaden . Momentalnie znalazł się pod moją bramką . Dosłownie w mgnieniu oka .
Dobra , wiesz . Stop . Tak to nie wyjdzie . Najpierw mnie naucz tego ... - wykonałam kilka zabawnych gestów co go rozśmieszyło . - Nie śmiej się tylko pokaż to powoli .
-Tak na prawdę to nic trudnego . Tak , tak i tak . Też to potrafisz . Lecz nie sztuczki się liczą , a przewidywanie kroków rywala . Musisz wyczuć co chce zrobić i spróbować mu pokrzyżować plany . - wyjaśniał cierpliwie .
-No dobra , to jest łatwe , ale wy robicie mnóstwo innych , wspaniałych rzeczy z piłką .
Świetnie się to wszystko ogląda . Zawsze chciałam się tego nauczyć i ... dostałam szansę . Wolne już mam w pewnym stopniu opanowane za sprawą Marco , teraz podszkoli mnie jeszcze Mario i będzie całkiem nieźle . Będę mogła w końcu spróbować z nimi pograć , a nie pobiegać .
- Patrz ... - zrobił inną "kiwkę" .- W tym musisz się bardzo skupić by nie upaść . - wyjaśniał
No tak obrót o 360 stopni i to praktycznie na piłce , faktycznie może być niebezpieczny .
-Serio , chcesz bym ... ja .? - coś nie widziałam tego jakoś zbytnio kolorowo .
-Tak . Dasz radę . W razie czego będę obok . - uśmiechnął się
-Ale ja , piłka , obrót , trawa , bum . - próbowałam trochę obniżyć poziom trudności jaki postanowił mi postawić Gotze .
-Nie bój się . Zaufaj mi . - spojrzał na mnie
-No dobra .
Podeszłam do piłki . Jak mówił zrobiłam tak , tak i ...
-Powoli . Miałaś się skupić. - zaśmiał się , łapiąc mnie w ramiona .
-Mówiłam , że będzie bum . - próbowałam być poważna .
-Kilka dni potrenujesz i się nauczysz . Nie od razu wszystko da się opanować . - mówił nadal mnie trzymając
Spojrzałam na niego . Te oczy , uśmiech , on .
-O nie, nie, nie Marcela . ! Opanuj się to przyjaciel , P-RZ-JA-CIEL .! - mówiłam w myślach .
Nieznacznie uniósł kącik ust . *____________* Uwielbiam go . Zawsze jak spojrzę mu w oczy , chcę go pocałować , choć wiem , że nie mogę . Już ustalone , on ma Ann .
-No nie patrz tak na niego . - jedynie mała cząstka mnie myślała racjonalnie .
-Yyy ... Borussia , telefon . - zaśmiał się .
-Co ? Gdzie ? Aaa... telefon . - wyrwał mnie z wewnętrznej kłótni na jego temat . Wyjęłam telefon z kieszeni i odebrałam połączenie .

***

   Nie ukrywam zdziwiło mnie , że Marcela o tej porze przyszła na kort . Lecz najwidoczniej miała ku temu poważny powód , dlatego od razu zapytałem co się stało . Trochę to zajęło zanim z niej to "wyciągnąłem" , a nawet poczułem na własnej skórze . Natomiast dostałem wspaniałą wskazówkę na przyszłość : Nigdy , pod żadnym pozorem nie stawaj dziewczynie z piłką u nogi na drodze bo może się to skończyć boleśnie ... bardzo .:) Na szczęście udało się i porozmawialiśmy . Oczywiście nie obyło się bez tematu Bayern , ale szybko o tym zapomnieliśmy . Nie chciałem o tym gadać . Lepiej będzie jak nie będziemy w ogóle o TYM myśleć . Opowiedziała mi swój powód dla , którego się tutaj znalazła . Miała problem z mamą . Cóż kto go nie ma .:P . Postanowiłem jej nie pocieszać , tylko po prostu przytulić , dodać otuchy i pewności , że jestem przy niej . I mimo odległości jaka będzie nas niedługo dzielić zawsze może wpadać ,że drzwi będę dla niej zawsze otwarte , że może dzwonić o każdej porze dnia i nocy . W końcu jest dla mnie ważna . Podobnie jak Marco . Oboje są jednymi z nie wielu osób najważniejszych w moim życiu , o których nigdy nie zapomnę i będę dla nich wsparciem zawsze i wszędzie . Gdy będą mnie potrzebowali , wsiadam w samochód i przyjeżdżam bo na tym właśnie polega przyjaźń . Tego nie da się opisać trzeba to poczuć , przeżyć. To jest jak odnalezienie rodziny , kogoś z kim dogadujesz się bez słów , wiesz co chce powiedzieć jak tylko się spojrzy , rozpoznasz kiedy uśmiecha się szczerze , a kiedy tylko stara się ukryć ból . Tak , taki ból starali się ukryć prawie wszyscy w szeregach Borussii . Staram się jakoś im pomóc , ale nie wiem jak . Muszą po prostu to przełknąć . Takie jest życie , piłka nożna . Coś co kochamy , ale także często sprawia ból . Niestety .
 Oczywiście sama też mnie zapytała co tu robię więc także przedstawiłem swój skrócony opis dnia . 
   Dla rozluźnienia zaproponowałem meczyk , oczywiście z góry założyłem , że będę grał "inaczej" , łatwiej . Niestety nie potrwało to długo . Marcela postanowiła , że najpierw musi się nauczyć "kiwać" , później możemy zagrać . Trochę mnie to rozbawiło , ale zrobiłem jak chciała . Oczywiście zaczęliśmy od najłatwiejszych , z tymi radziła sobie całkiem dobrze . Jak by robiła to od zawsze , ale z tymi "bardziej zaawansowanymi" już było pod górkę . Obrót na piłce sprawił jej problem . Nie wyszło i wylądowała wprost w moich ramionach . 
   Tak , przed oczami miałem obraz z naszego pocałunku , który z resztą nie miał prawa się zdarzyć . Przeszło mi nawet przez myśl by ponownie to zrobić , lecz od razu pomyślałem o Marco i przegoniłem "chęci" . Lecz polka mi się bacznie przyglądała , modliłem się tylko by nie przyszło jej do głowy to co kilka sekund temu mi . Na szczęście ktoś nad nami czuwał byśmy nie popełnili błędu i Marceli komórka zadzwoniła . 

***

-Halo .? 
-Siemka , jak mama ? - spytał 
-Nawet nie pytaj . Masakra . 
-Kurcze , wybacz . Bo to nasza wina . - obwiniał się
-Marco , daj spokój . I tak by to nic nie zmieniło jak bym przyszła wcześniej . - próbowałam wyjaśnić
-Pewnie miałaś pogadankę ? - spytał
-Pogadankę , to z Jurgenem . - zaśmiałam się - Moritz tak głośno gadał , ze usłyszał o naszym jutrzejszym spotkaniu . Oczywiście mnie zrozumiał , ale gdy spotkałam mamę od razu zaczęła krzyczeć i powiedziała , że mam szlaban na imprezy . Więc jej powiedziałam co myślę . -mówiłam dumnie 
-I co teraz nie będzie cię jutro ? - wyraźnie posmutniał
-Teraz ... jestem na korcie . - zaśmiałam się i zbliżyłam do bruneta by słyszał .
-Jak ? Sama ? - spytał z nutką zdenerwowania, a nasza dwójka zaśmiała się
-Nie , no coś ty ... z Mario . 
-Co .? I jesteście cali ?
-Tak , tylko ... - zaczęłam
-Twoja ... Marcela , mocno kopie miałem przyjemność doświadczyć tego na własny ...własnej skórze .-zawołał do telefonu .
-To było nie chcący . - od razu się tłumaczyłam ,  w zamian usłyszałam śmiech blondyna
-A co robicie jeśli można spytać ? 
-Mario mi ... - ponownie zaczęłam
-Nie mów mu ... jak się wszystkiego nauczysz to go zdziwisz .- szepnął do mnie Gotze
-Próbuje uświadomić , że nie zapomni o nas. - improwizowałam
-Aha , to nie przeszkadzam . Do zobaczenia . 
-Do zobaczenia . Dobranoc .-powiedzieliśmy chórkiem i zakończyłam połączenie . 
Schowałam telefon do kieszeni bluzy , którą chwyciłam wychodząc z domu .
-Twoje auto prawda . ?- spytałam towarzysza
-Tak ? - odparł niepewnie
-Otwarte ? - nadal pytałam
-Nie , a co ?
-Otwórz , położę tam bluzę . - uśmiechnęłam się i szłam w kierunku Mercedesa
Jak poprosiłam tak zrobił . Fakt nie było aż tak ciepło by w koszulce na ramiączkach i 3/4 legginasach paradować po korcie , ale wiedziałam , że później się zgrzeję i przeziębienie gotowe . Wróciłam na "boisko" .
-Aż tak Ci gorąco .? - zapytał patrząc na mnie
-Przy Tobie ? Zawsze . - zaśmiałam się .
-Ooo.. jak miło .
-Dobra , nie przeżywaj tylko mnie naucz ... tego wszystkiego . - podeszłam do niego niebezpiecznie blisko
-Znaczy , wszystkiego ?
-Tak..
-Chcesz grać jak ja? - po tych słowach poczułam jego rękę w talii.
-Nawet lepiej .
-To będzie trudne .
-Dlaczego?
-Bo ja się tego uczyłem , przez 13 lat .
-To w takim razie , nauczenie mnie będzie Twoją życiową misją . - próbowałam być poważna , ale mi nie wyszło .. zaśmiałam się
-Jesteś moją misją ?
-Musisz mi jakoś wynagrodzić , że ... no wiesz .
-Dla ciebie wszystko .
-To zaczynamy ?
-Tak . - uśmiechnął się
Poszłam po piłkę , a on "szczerzył" się do siebie .
-A ty co ? - spytałam zaciekawiona
-Imponuję ci . - powiedział zadowolony
-Może w jakimś minimalnym procencie . - zrobiłam zabawną minę
Posmutniał , ale za to jak komicznie wyglądał .
-Oj . Gotze , Gotze , co z ciebie wyrośnie . Jak by mi nie imponowało co robisz , to raczej nie chciała bym byś mnie uczył . co ? - podeszłam do niego czochrając mu włosy .
-Miło . To spróbujmy jeszcze raz to co ci nie wyszło .- zaproponował
Co miałam zrobić ... zgodziłam się . Lepiej teraz , ze świadomością , że w razie czego mnie złapie , niż na podwórku i zaliczać bardzo bolesne upadki na ... ziemie.
Próbowałam , próbowałam i próbowałam . To było nie do zrobienia . Musiała bym się tego uczyć latami by wreszcie to ogarnąć , ale chciałam się tego nauczyć bo świetnie wygląda taki trik w grze .
-Może coś innego , a to .. innym razem . - próbowałam namówić "nauczyciela" na coś lżejszego .
-To mam inną propozycje . Na dziś skończymy , poćwiczymy kiedy indziej . Mamy jeszcze miesiąc więc coś zdziałamy , a teraz pokażę ci coś . - uśmiechnął się tajemniczo .
-Okey , ale co mi pokażesz ? - spytałam , mając nadzieję , ze zdradzi mi rąbka tajemnicy
-Zobaczysz . Chodź do auta . - zebrał piłki i podążyliśmy do samochodu .
Zajęłam miejsce pasażera , Mario odpalił silnik i ruszyliśmy .

***

   Właśnie zaczynamy wcielać mój plan w życie . Wiem , może to było za bardzo "brutalne" , ale potrzebowaliśmy nutki naturalności by uwierzyła , ze to wszystko prawda . Fakt kosztowało to wiele wysiłku . Poproszenie Jurgena i reszty , ale jak widać się udało . Mam nadzieję ,że teraz wszystko pójdzie gładko , bez żadnych komplikacji bo to było by straszne . Na nowo byśmy musieli wszystko obmyślać i nie wiadomo czy by się udało zdążyć na czas . Wierzę , że nikt się nie wygada przed Ullą , ani Marcelą bo bym zrobił im "krzywdę" : P 
   Teraz jeszcze Jenny z dziewczynami muszą się spisać . Nie wiem kiedy zabierają polkę na "zakup samochodu" dla pani Schmelzer , ale wierze w nie . Mają nieco dwa tygodnie więc powinny się uwinąć i nie wygadać . Jedyne co trzeba załatwić najszybciej to lista od Ulli . Muszę to załatwić jutro , najlepiej przed imprezą .

***

-Siemka , i jak ? - zapytałem Marco , jak tylko odebrał połączenie .
-Dobrze , rozmawiałem z nią to była na korcie z Mario bo ... pokłóciła się z mamą . - odpowiedział
-Aha , czyli wszystko idzie zgodnie z planem , a już miałem wyrzuty sumienia . - przyznałem
-To nie masz się już o co martwić . Jest z Mario . 
-Z Mario ? To na prawdę się pogodzili . - w głębi ducha ucieszyłem się .
-Robert , idź spać . Marcela jest bezpieczna . Zaraz dla pewności napiszę SMS do Gotze'go by ją odwiózł do domy i dopilnował , że do niego weszła . - zaśmiał się
-Dobry pomysł . To do jutra . 
-Okey , narazie . 
-A poczekaj , spotykamy się u nas i coś wymyślimy , ale najprawdopodobniej na jakąś imprezę wyskoczymy . - dodałem 
-Nie ma problemu , dobranoc . - pożegnał się 
-Spoko stary , dobranoc . - odpowiedziałem i rozłączyłem się 
Byłem już spokojny o rodaczkę . W końcu nie zachowaliśmy się fair , ale mam nadzieję , że jak zobaczy efekty to nam wybaczy . Marco ma genialny plan , sam bym tego lepiej nie wymyślił .
-Ania , Marcela jest bezpieczna .! - zawołałem do narzeczonej
-Widzisz , a nie mówiłam . - mówiła wychodząc z łazienki .
-Oj tam , oj tam ... 

***

Jak powiedziałem Lewemu tak zrobiłem , napisałem wiadomość do Mario : " Mógł byś Marcelę odprowadzić / odwieźć do domy ? " . Momentalnie dostałem odpowiedź : " No przecież jej nie zostawię samej .:P Nie martw się o nią , przypilnuję by trafiła tam cała i zdrowa :)" . Gotze wiedział o naszym planie , ale o tym , że spotkali się na korcie zdecydował przypadek . Może to i lepiej , mogła by się stać jej krzywda . W końcu nie wiedziałem , że ta kłótnia będzie aż taka poważna . Tak dręczyły mnie małe wyrzuty , ale obecność przyjaciela przy niej od razu je ucieszyła .

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Umcy , umcy Borussia wygrała !! więc dodaje rozdzialik .:)
Trochę namieszałam , ale myślę , że daliście radę i zrozumiecie o co chodzi :)
Pytania ;) :
1. Co z Mario .? Gdzie jadą ?
2. Ponownie poruszany jest plan Marco . Domyślacie się co to za plan ?
3. Jak będzie z Marcelą i Ullą ?

Mam nadzieję , że się podobał . Czekam na komentarze .;)
Pozdrawiam :* kocham was ! ^^    

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 41

-Marcela .!!! Uważaj !!! - usłyszałam głos Moritza 
Spoglądnęłam na niego nie zwalniając tępa i ponownie spojrzałam w rozgwieżdżone niebo . Nadal szłam przed siebie .Sama nie wiem dlaczego się nie zatrzymałam , po prostu . Kilka chwil później poczułam coś . . .
-Ałć .! - zawołałam 
-Mówiłem . - odparł Leitner
Spojrzałam na moją przeszkodę , była całkiem ładna :) Mogła bym na nią , znaczy na niego wpadać o wiele częściej .
Patrzył mi w oczy , poczułam ciarki na plecach . To jego przeszywające spojrzenie ... Uśmiechnęłam się , a on odwzajemnił i na jego twarzy pojawił się już dobrze mi znany "firmowy" uśmiech Reus'a .
Staliśmy tak , a ja zapomniałam o bożym świecie , tylko upewniłam się w przekonaniu , że to właśnie ten , na którego czekałam . Zakochałam się i nic na to nie poradzę .
Zbliżył się do mnie nieznacznie , wiedziałam , że miał ochotę mnie pocałować . Z resztą też tego chciałam , ale ...
-Dobra , dobra . Koniec czułości . Idziemy . - przerwał tę cudowną chwilę Leo 
Oboje zaśmialiśmy się , lecz nadal nie ruszyliśmy z miejsca . 


***

Gdyby nie to , że Bittencourt i Leitner szli z nami wszystko potoczyło by się inaczej . Zupełnie . Tak bardziej przyjemnie dla naszej dwójki . Miałem za złe , że "przerwali" , ale jej uśmiech wszystko wynagrodził . Muszę teraz uważać bo w innym przypadku mój plan nie wyjdzie .

Staliśmy tak patrząc na siebie by za chwilę się zaśmiać , z "bulwersu" w wykonaniu Leo . Lecz tam na górze jednak ktoś chciał by cała sytuacja skończyła się inaczej . Lekki powiew wiatru sprawił , że Marcela momentalnie wtuliła się we mnie . Miło . Objąłem ją i ponownie staliśmy nie zwracając uwagi na towarzyszy . Nie ukrywam uwielbiałem gdy była blisko mnie . Chcę by była już na zawsze .

***

Nie wiem czy powinnam , ale to był odruch bezwarunkowy . 
Lekki powiew , chłodnego , czerwcowego wiatru sprawił , że wtuliłam się w Marco . Uwielbiałam gdy mnie przytulał , czułam się wtedy bezpiecznie . To było to o czym zawsze marzyłam , chciałam pokochać naprawdę . Chłopaka , który obróci mój świat do góry nogami , bez którego nie będę mogła wyobrazić sobie kolejnego dnia , który jest kimś więcej niż przyjacielem . Kimś kto zawsze będzie obok , w każdej chwili . Nawet wtedy kiedy będzie to zbędne .
Świadomość tego , że on też może coś do mnie czuć była niesamowita . W tym momencie nie obchodziło mnie kim jest dla innych lecz kim jest dla mnie . Wtulona w jego bluzę mogłam tak stać do rana , a nawet dłużej ze świadomością , że jest znaczącym elementem w moim życiu , ale okoliczności nie za bardzo nam sprzyjały
-Wiesz , jeżeli by to zależało ode mnie to możemy tak cały czas , ale zważywszy na chłopaków , mamę i godzinę ... musimy już iść . - powiedziałam cicho 
-Szkoda .
Odkleiłam się od niego . I dalej w świetle lamp , o blasku księżyca zmierzaliśmy do domu .
-Tak w ogól dlaczego stanąłeś mi na drodze ? - spytałam bo strasznie mnie to zastanawiało 
-A widziałaś co było za mną ? - odpowiedział pytaniem na pytanie .
Spojrzałam pytająco na każdego pokolei . Nie miałam pojęcia co ma na myśli . Pokiwałam więc przecząco głową .
-Lampa kochanie , lampa . - zaśmiał się
-Nie wystarczyło powiedzieć : uważaj lampa .? - wystawiłam język ---> : P
-To ja ciebie chronię przed nabiciem guza , a tobie się to nie podoba .? - udał obrażonego 
-Oj , kochanie nie obrażaj się . - poczochrałam Reus'owi włosy .
Oboje zaczęliśmy się śmiać
-Stary widziałeś to ? - zawołał Moritz do Leo
-No , nie wierzę . 
Za bardzo nie wiedziałam o co im chodzi . Czy coś się stało , a może powiedziałam coś nie tak .
-Ludzie o co wam chodzi ? - spytałam w końcu
-Marco ... dobrze się czujesz ...? - zamiast mi odpowiedzieć zadali pytanie blondynowi
-Tak , dlaczego ? - zapytał także zdezorientowany
-Marcela Ci poczochrała włosy , a ty nic . ? Zero reakcji ? - kontynuował Leitner
Reus uśmiechnął się nic nie mówiąc .
-Może masz gorączkę .? - klubowa siódemka podeszła do niego , przykładając rękę do czoła - Nie masz , więc jest tylko jedno racjonalne wytłumaczenie . 
-Zakochany . - zawołali jednocześnie .
I oczywiście kolejny wybuch śmiechu . Jak ja ich kocham . Tak wiem , wiem non stop to powtarzam , ale nie da się inaczej . Oni są tacy cudowni . Przy nich chyba nie da się być smutnym bo za chwilę coś wymyślą i będzie nieopanowany śmiech . Pożegnanie smutków . Tacy właśnie powinni być przyjaciele ... wyjątkowi , jedyni w swoim rodzaju . Są najlepsi , zawsze i wszędzie będę to powtarzała bo muszę się pochwalić , że mam obok siebie takich wspaniałych ludzi . 
-Dobra , głęboki oddech i idziemy bo mama mnie ZA-BI-JE . - zakomunikowałam i bez wymówek szliśmy do domu ... mojego domu .
Szliśmy i szliśmy , a końca , ani domu nie widać . Już myślałam , że robią to specjalnie więc zdecydowałam zapytać
-Powiedźcie mi tylko czy daleko jeszcze . 
-Minut 5 i jesteśmy - uśmiechnął się Bittencourt
-Dzięki Bogu . - pomyślałam 
Jak powiedział tak się stało po chwili byliśmy pod domem . Spojrzałam w okna . W salonie było zapalone światło co znaczyło , że najprawdopodobniej mama czeka na mnie z gotową gadką . 
-Dziękuję wam bardzo za odprowadzenie . Kocham Was . - odparłam otwierając furtkę .
-Nie ma za co polecamy się na przyszłość - zabrał głos Leo
-Okey , zapamiętam . 
-To tyle ? - zawołał Mo ,gdy już wchodziłam na podwórko
Spojrzałam na niego i uległam ... Podeszłam i przytuliłam go , Bittencourt'a i Marco gratisowo każdy dostał buziaka w policzek 
-Zadowoleni ? - zapytałam 
-Tak . Do zobaczenia jutro ... znaczy już dzisiaj . - uśmiechnął się Leitner
-Dobranoc . - odpowiedziałam i bardzo niechętnie niczym z wyrokiem zcięcia kierowałam się do wejścia .
Już sobie wyobrażałam minę mamy ...

Wzięłam głęboki oddech i ostrożnie położyłam dłoń na klamce . Nacisnęłam ją lekko i pchnęłam drzwi jak najciszej potrafiłam . Cholernie się bałam konfrontacji z mamą . Niemal bezszelestnie zdjęłam buty i zza ściany wychyliłam się by sprawdzić nastrój mamy . Nigdzie jej nie było , na narożniku tylko siedział Jurgen ? o.O Troszkę się zdziwiłam , a przez myśl nawet mi przeszło , że to jego wynajęła by prawił mi kazanie . 
Zdezorientowana podeszłam do narożnika i usiadłam obok trenera . 
-No , słucham . - byłam gotowa na pogadankę
-O .. jesteś . - uśmiechnął się - Jak było ?
Spojrzałam na niego z ogromnym zdziwieniem . Myślałam , że się przesłyszałam .
- Ukryta kamera ? - spytałam całkiem serio
-Ahaa , chodzi ci o Ullę . Ona śpi . Więc spokojnie . 
-I serio nie chcesz mi mówić ? - musiałam się upewnić .
-Też byłem w Twoim wieku , a po drugie wiedziałem , że Robert samej cię by nie puścił i widziałem , że Marco , Leo i Moritz się tobą zaopiekowali . I pewnie dlatego ten dystans zajął wam tak dużo czasu .- zaśmiał się
- Ale rozmowa z mamą i tak mnie nie ominie . Lepiej będzie jak będę poza zasięgiem jej wzroku . - powiedziałam całkiem serio
-Spróbuję jakoś z nią porozmawiać . Teraz kładź się spać jutro macie jakieś spotkanie "kulturalne" 
Jak ? Skąd ? Od kogo ? Się dowiedział o naszych jutrzejszych planach ? Całkiem jak by czytał mi w myślach . Zaczynałam się go bać .
-Mogę się dowiedzieć , skąd wiesz ? - postanowiłam zapytać
- Wszystko wiem . - uśmiechnął się . - A tak serio Moritz powinien mówić trochę ciszej bo umarły w grobie by usłyszał co mówi . 
- Aha , tak jest spotkanie jutro , ale nie wiem czy mama ...
- Spokojnie , załatwię to osobiście . 
- Dziękuję , dobranoc . - przytuliłam go w ramach wdzięczności
Opuściłam salon i po cichutku szłam po schodach , chwilę za mną Jurgen . Właśnie otwierałam drzwi do swojego pokoju , gdy :
- Ooo , proszę . Przypomniałaś sobie , że miałaś wrócić do domu . - w korytarzu stała mama 
- Nie , tylko ... - próbowałam się wytłumaczyć .
- Miałaś pójść tylko na trening , a nie wrócić o prawie 1 w nocy .! - krzyczała
- Ulla , przestań już z nią rozmawiałem . - Klopp chciał ją uspokoić
- Nie , już ja wiem coś ty jej nagadał . A ty młoda panno zachowuj się i dotrzymuj słowa . I masz szlaban ! Nigdzie nie wychodzisz przez tydzień . Może się nauczysz co to znaczy dotrzymać słowa .
- Ale mamo ... - chciałam negocjować
- A i na tę imprezę do Marco też nie pójdziesz . - powiedziała stanowczo i odwróciła się
- Teraz przesadziłaś . - poczułam przypływ adrenaliny .
- Słucham ? - mama zatrzymała się i spojrzała na mnie
- To co słyszałaś . Pójdę na tę imprezę i powiem ci nawet więcej kilka dni później pójdę jeszcze do Mario i Łukasza . I tobie nic do tego . Nie będziesz mi mówiła co mam robić . Nigdy się mną nie przejmowałaś , zawsze była praca , praca . Teraz będziesz bawić się w mamusię ? Daruj sobie . Wiem co robię , zajmij się sobą i swoim życiem . - nerwy mi puściły , oczywiście wszystko to mówiłam po polsku
- Za dużo sobie pozwalasz . - syknęła 
- Aha i jeszcze jedno , wychodzę .! - podniosłam głos i zbiegłam na dół  .
Założyłam buty i trzaskając drzwiami wybiegłam z domu . Szczerze to nie wiedziałam gdzie mam się podziać . Była pierwsza w nocy . W dzień jeszcze jakoś bym sobie poradziła , ale nocą . Postanowiłam wziąć piłkę i udać się na kort , który był niedaleko . Tak , to identycznie to samo boisko , na którym Reus uczył mnie wykonywać rzuty wolne . Jest niedaleko więc jest szansa , że nie zabłądzę . Po drodze dostałam wiadomość "Taras otwarty , tylko się nie zgub :) " Jurgen , odpisałam  jeszcze "Wybacz , za tę akcję , ale poniosło mnie .Dziękuję " . Chwilę później byłam już w miejscu docelowym , ale nie sama . Ktoś już tam był  , zdecydowałam jednak nie rezygnować i pójść tam . Szłam trochę nie pewnie , czułam , że ręce mi się pocą . Lecz gdy podeszłam bliżej ...
-Co ty tu robisz ? - usłyszałam zdziwiony głos
-Nawet nie pytaj .- odpowiedziałam gdy poznałam postać .
Chwyciłam piłkę i z całej siły kopnęłam ją w bramkę . Lecz ta trafiła w słupek z ogromną siłą .
-Ohoo , Borussia . Coś się stało ? - zapytał , a raczej stwierdził 
-Nie . - rzuciłam i ponownie uderzyłam futbolówkę .
-Przecież widzę . - stanął kilka metrów przede mną .
-Nic się nie stało . - nieopodal leżała druga piłka , najwyraźniej Mario , podbiegłam do niej z uderzyłam pod dość ostrym kątem lecz nie zauważyłam , że Gotze także zmienił swoje położenie i ..
-Ałććć . . . - krzyknął zginając się w pół .
-Boże , Mario .. nie chciałam . - podbiegłam do niego . 
-Spokojnie , przeżyje . - uśmiechnął się
-Przepraszam , gdzie cię ... - zaczęłam lecz jego spojrzenie mówiło samo za siebie .
Zaśmiałam się , a on mimo , że bolało go bardzo bo trafiłam tam gdzie nie powinnam także się zaśmiał .
-Masz moc . - odparł prostując się .
-Zdecydowanie . Tak w ogóle to za Bayern - wyjaśniłam , po czym buchłam śmiechem
-Mogliśmy to załatwić inaczej . Bym się przygotował , a nie tak z zaskoczenia . 
-Dobra , żartowałam . To był zwykły przypadek . - opanowałam napad śmiechu i usiedliśmy na sztucznej trawie .
-To mów , co się stało . I co tu robisz o tej porze .- spojrzał na mnie tymi swoimi cudownymi oczami
- Pokłóciłam się z mamą . - wyjaśniłam , krótko i na temat
- Yhyymmm i ...
- Bo kilka minut temu wróciłam do domu od Lewandowskich , odprowadzali mnie Marco , Leo i Moritz więc droga zajęła kilka minut więcej niż powinna i tak jakoś wyszło .
-To był główny powód ? - pytał nadal
- Powiedziała , że mam szlaban za spóźnienie . I zabroniła iść na urodziny Reus'a i twoje ... to przelało czarę goryczy . Nie wytrzymałam i powiedziałam co myślę . Nigdy się mną nie interesowała , zawsze najbardziej była zajęta pracą . Mało czasu ze mną spędzała , praktycznie widzieliśmy się tylko kilka minut wieczorem jak wracała , a przecież bywały też delegacje i nie było jej przez kilka dni . Teraz chce grać dobrą matkę . ? Nigdy się nie dogadywaliśmy , w ogóle mało rozmawialiśmy . Nawet nie chciałam tutaj przyjeżdżać , ale dałam się przekonać . - w końcu komuś się wygadałam
- Chodź . - tylko tyle powiedział
Przesunęłam się troszkę , a on objął mnie . Tak , teraz tego potrzebowałam , nie żadnego "będzie dobrze , jakoś się dogadacie" .
-Nie wyobrażam sobie , że już niedługo . . . - zaczęłam lecz mi przerwał
-Nie mów o tym . - odparł krótko.
Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę w ciszy . Żadne nie wiedziało co powiedzieć . Lecz w końcu się na to zdecydowałam
-A ty co tu robisz ? - spytałam
-Ahh... - wziął głęboki oddech . - Ann wróciła i nie wiem skąd dowiedziała się o tym , że cię odwoziłem . Wiesz ... scena zazdrości , jeszcze Fabian zaczął z nią wojnę , na temat ... naturalności . Porównywał ... ją do ciebie , ze jesteś naturalnie cudowną dziewczyną , a ona może i ładna , ale nie naturalna . - gdy to usłyszałam zaśmiałam się pod nosem
-No może i śmieszne , ale ... nie musiał tego mówić . Przecież ty jesteś polką , a z Polski są najpiękniejsze dziewczyny . Z tego co mówili Lewy , Kuba i Łukasz , oczywiście to potwierdzam i zazdroszczę Marco . Ma szczęście .
-Co wy z tym Marco macie . ? Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi , jestem wasza . - uśmiechnęłam się
-Przecież oboje wiemy , że ... z resztą , zobaczymy . - tajemniczy uśmiech zawitał na jego twarzy .
-Dobra , gramy . - spojrzał na mnie , a przy nodze miał piłkę
- Czy ty mnie podpuszczasz ? - spytałam
- Nie śmiał bym .
-Dobra , dobra , ale proszę tylko o tego słabszego Mario Gotze , a nie gwiazdę Bor.. znaczy reprezentacji Niemiec . - zaśmiałam się
Spokojnie to będzie specjalny Mario Gotze dla Marceli . - także się zaśmiał i ... zaczął się mecz Gotze vs Matecka .;)
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
Cześć na wstępie chciała bym przeprosić bo rozdział miał pojawić się wczoraj , ale wyszło jak wyszło .
Dodaję więc dziś by poprawić wam humory po dobrym , acz przegranym meczu . I wiem co czuliście jak zobaczyliście Mario , a zwłaszcza jak strzelił bramkę . Lecz nie wiem czy zauważyliście , że wcale nie chciał zrobić tego Borussii , nie chciał strzelić tej bramki . To zdziwienie i ból w jego oczach gdy jednak ta piłka wpadła do siatki ... nie będę ukrywać zabolało mnie to ... bardzo . 
Ale do cholery ... to jest życie nie zawsze jest łatwo . Mario jest tylko człowiekiem , ma prawo zmienić klub , ale zawsze będzie miał w sercu Borussię . Tak , przyznaję sama w to wątpiłam , ale gdy na ask.fm zapytałam go o to wraz z siostrą utwierdziłam się w przekonaniu , że jak sam napisał "jego krew jest żółta i życie także" ... Szacun Mario . 
Nie wiem jak wy , ale dla mnie jest nadal tym samym Mario Gotze , który grał dla BVB . Tym zwariowanym chłopakiem , który strzela bramki bo gdy ma okazje musi . Takie jest życie . Nie ma co się łudzić , każdy , a na pewno większość opuście kiedyś szeregi Borussii i Dortmund . Pójdzie dalej .
Lecz jestem przekonana , że BVB na zawsze będzie cząstką , a nawet i częścią ich . O nas nie da się zapomnieć . Na koniec błagam was nie hejtujcie Mario bo to go boli , bardzo . Pokażcie , że jesteście prawdziwymi kibicami , którzy rozumieją transfery i potrafią się z tym pogodzić mimo , że w naszych sercach odczuwamy brak jego nazwiska na żółto-czarnej koszulce.

I jak zadowoleni z toku wydarzeń ? 
Widziałam , że polubiliście pytania więc proszę:
1 . Coś się wydarzy w meczu między Marcela , a Mario ?
2. Co z Ullą ?
3. A jaki plan może mieć Marco ?
4. Przebieg imprezy , znaczy towarzyskiego spotkania ? Coś specjalnego się wydarzy ? 
Moze coś się pokomplikuje ? 
Jak sądzicie ?
Czekam na komentarze . Motywują , chyba nie muszę wam mówić :) Kocham was .
Ps, pochwalę się , że byłam na meczu Polska - Irlandia .. cudownie .! <3

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 40

Po tymże krótkim pożegnaniu całą trójeczką szliśmy do domu .

***

-Jak myślisz dobrze zrobiliśmy ? - spytałem Anię zaraz po ich wyjściu 
-Ale , że co ?
-No , że puściliśmy ich razem. - wyjaśniłem
-Kochanie , dadzą sobie radę . Przecież Marco nie pozwoli zrobić jej krzywdy i pewnie odprowadzi ją pod same drzwi . - zaśmiała się
No tak , miała rację . Reus jest tak bardzo zakochany , że poza Marcelą świata nie widzi . Wcale mnie to nie dziwi , że zdecydował się ją odprowadzić .
-Ale wiesz ile im ta trasa może zająć czasu ? - zaśmiałem się
Pewnie po drodze kilkanaście razy pobudzą śpiących ludzi , gwałtownymi wybuchami śmiechu .
-Miejmy nadzieję , że szybko pokonają ten dystans . Zrobię kolację. - odparła moja narzeczona .
-Może pomogę .?

***

-Jak tylko wróci muszę z nią pogadać . Tak nie może być . - zdenerwowała się Ulla
-Daj spokój . 
-Jak .? Miała być po treningu z Anią , później "za chwilę" , a jest 22 i jej dalej nie ma .!
-Wyolbrzymiasz , ciekawe jak ty słuchałaś rodziców w jej wieku .- starałem się uspokoić narzeczoną
-Wtedy były inne czasu . - próbowała się wybronić .
-Wcale się dużo nie różniły  . Też byłaś nastolatką i przeżywałaś ten "bunt" więc kobieto daj spokój . - zaśmiałem się 
-Jak nie zjawi się za pół godziny to idziemy jej szukać .
-Ulla , do jasnej anielki . Na pewno jest lub była u Ani i nikt nie pozwolił jej iść samej o tej porze . Odwiozą ją lub odprowadzą . - rozmowy z chłopakami na treningach są łatwiejsze od prób uspokojenia narzeczonej
-No mam nadzieję . - prychnęła
-Jak na nią będziesz krzyczeć . Będzie cie traktowała na dystans i coraz bardziej będzie się "oddalać" , a chyba tego nie chcesz .?
-Musi wiedzieć , że ze mną się nie pogrywa . 
Dobra , chyba muszę się poddać . Skończyły mi się argumenty do obrony pasierbicy , ale i tak uważam , że Ulla trochę wyolbrzymia . Racja , może jej dać do zrozumienia , że nie będzie tolerować takich zachowań czy dać upomnienie by się nie spóźniała albo chociaż dała znać . Lecz to nie był powód by robić jej awanturę . Takie są nastolatki na to nic się nie poradzi . W dodatku jestem pewien , że jest bezpieczna , bo na 100% nikt by jej samej nie wypuścił z domu tym bardziej Ania czy Robert , u których najprawdopodobniej jest .
-Dobra , idź sobie zaparz herbaty , najlepiej meliski na uspokojenie i się połóż , a ja na nią poczekam . - zaproponowałem 
-Ta rozmowa i tak się odbędzie . Dziś czy jutro . - rzuciła i zniknęła w kuchni
Chwyciłem pilota i włączyłem TV , akurat leciał program sportowy podsumowujący cały sezon Bundes Ligii . Ciekawiło mnie co powiedzą na temat BvB


***

 Siedziałem w domu wraz z braćmi przed telewizorem oglądając "Hangover" czyli Kac Vegas . To jeden z moich ulubionych filmów , mimo , że znam go prawie na pamięć mogę go oglądać bez przerwy 
. Nie poszedłem do Lewandowskich i reszty bo nie czułem się najlepiej , ale obiecałem , że na jutrzejszym spotkaniu będę obecny ;)
-Idę po coś do picia . Chcecie coś ?- spytałem rodzeństwo
-Nom . - powiedzieli zgodnie 
Poszedłem więc po wodę bo tylko tym można było obecnie ugasić pragnienie . Wyciągałem właśnie szklanki gdy usłyszałem dzwonek do drzwi.
-Ktoś dzwoni .! - zawołałem
-Matko , doceń to , że właśnie z treningu wróciłem . - wstał niechętnie ten młodszy - Felix
-Oooo ...cześć . - przywitał się z gościem
-Jest Mario .? 
-Młody kto przyszedł . ! - spytałem
-Sam zobacz . - odparł ironicznie .
Wyszedłem z kuchni , nie wiem dlaczego , ale myślałem , że to Marcela . Jednak się pomyliłem ...
-Ann ...o.O - zdziwiłem się na jej widok 
-Jak widać . 
-Co ty tu robisz , miałaś być ... na sesji . - nadal byłem w szoku
Nic nie powiedziała , że wraca wcześniej . Zazwyczaj dzwoniła , żeby odebrać ją z lotniska czy PKP , a teraz ... sama sobie poradziła .
-Coś taki zdziwiony ? Nie cieszysz się , że jestem ? - zaczęła pytać /
-Nie no , cieszę ... pewnie , że się cieszę . - wymusiłem uśmiech .
Zapanowała chwila ciszy , patrzyłem to na nią to na braci . Wcale nie byłem szczęśliwy , że przyjechała wcześniej . Wolałem być sam ...
-Może chodźmy do mnie . - zaproponowałem 
Ann tylko kiwnęła twierdząco głową i poszliśmy na górę . Po chwili byliśmy w pokoju . Blondynka usiadła na łóżku i rozejrzała się po pokoju . Chciałem stworzyć pozory więc usiadłem obok niej i objąłem ją . Jej wzrok zatrzymał się na tych trzech zdjęciach , które podobały się Marceli . Na jednym z nich staliśmy przytuleni .... tak po przyjacielsku . W tle były trybuny Iduny . Fotka moim zdaniem prezentowała się świetnie . Dwie pozostałe były w identycznie tym samym miejscu tylko później doszedł Reus , po nim Lewy , a na końcu cała drużyna , ale zdjęcie grupowe wisiało na innej ścianie .
-Kto to jest ? - spytała Brommel nie odrywając wzroku od fotografii
-Marco , Lewy ... - zacząłem 
-Nie pytam o nich tylko o nią . 
-Marcela . - odpowiedziałem krótko 
-Ta co ją ostatnio odwoziłeś i ... - zaczęła
-Ta co zasnęła tu ostatnio . - dokończył za nią Fabian , który właśnie szedł do swojego pokoju . Zdążyłem tylko obdarować go morderczym spojrzeniem wiedząc , że dziewczyna będzie robiła z igły widły
-Co ? - spojrzała teraz na mnie 
-No ... zasnęła jak tutaj była , a później ją odwiozłem . Coś w tym złego ? - odpowiedziałem zgodnie z prawdą .
-Zaraz , zaraz ... skąd o tym wiesz jak ciebie tu nie było ? - spytałem po chwili
-I mam w to uwierzyć ?! - podniosła głos , a starszy brat przyszedł ponownie i oparł się o futrynę .
-Przestań . Mówię ci prawdę , a ty jak zwykle podejrzewasz mnie o nie wiadomo co . I jeszcze mi nie odpowiedziałaś- zirytowałem się
-Nie ważne skąd wiem . Może ci się podoba ? Hymm . ? - już obudziła się w niej zazdrość
-Oj , Ann ... wiesz , jak by ci to powiedzieć . Marcela jest taka ...hmmm... naturalna , jeśli wiesz o czym mówię . - po tych słowach Fabiana wiedziałam , że będzie wojna . 
-Co sugerujesz .? - spytała ...
-No nie udawaj , że nie wiesz . Może i w jakimś procencie jesteś ... ładna . - odparł ironicznie . - ale wszyscy wiemy , że natura cię taką nie stworzyła . W przeciwieństwie do przyjaciółki Mario .
Tak , miał rację tego nie da się ukryć , ale nie musiał tego mówić . Mógł zachować to dla siebie , a nie rozpoczynać wojnę .
-Przegiąłeś . - Brommel wyraźnie się zdenerwowała .
-Nie , po prostu stwierdziłem fakty . W razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć . Polecam się na przyszłość . - uśmiechnął się i wyszedł
Tak było najlepiej , wkurzyć ją i zostawić mnie na pożarcie .
-Też tak sądzisz ? - spytała ze łzami w oczach .
-Yyy ... nie . Tylko ... - nie wiedziałem co powiedzieć .
-Tylko co zakochałeś się w tej nowej . Co ? 
-Nie ... , tylko się przyjaźnimy . - tutaj skłamałem ... przecież szaleje za nią , ale obiecałem , że nic między nami nie będzie poza przyjaźnią
-Kłamiesz .! Przemyśl sobie czy nasz związek ma jeszcze jaki kolwiek sens . - wykrzyczała i szybkim krokiem wyszła z pokoju . Po krótkiej chwili , usłyszałem trzaśnięcie drzwi od domu i zaraz po tym od samochodu .
-Musiałeś ? - zapytałem zdenerwowany brata .
-Wybacz , nie mogłem się powstrzymać . - zaśmiał się pod nosem 
-Ale powiedź , że nie mam racji . - dodał po chwili .
Machnąłem ręką , zszedłem na dół , chwyciłem kluczyki od auta , zawołałem , ze wychodzę i wyszedłem z domu i podobnie jak Ann trzasnąłem drzwiami .

Z jednej strony byłem na niego wściekły , nadal coś czułem do Brommel , ale w mniejszym stopniu niż wcześniej . Fabian zachował się chamsko , mówiąc takie rzeczy . Mógł lepiej zachować to dla siebie , ale cóż to już przeszłość . Kiedy wszedłem do samochodu pierwsze co mi przyszło do głowy to pojechać do Ann i ją przeprosić , ale chwilę później pomyślałem , że lepiej odwiedzić Marco i z nim pogadać . Byłem już niedaleko jego mieszkania , gdy przypomniało mi się , że przecież poszedł na spotkanie do Ani i Roberta , teraz żałowałem , że tam nie pojechałem .Postanowiłem więc pojechać na kort . Tam będę sam i wyładuje emocje .Po drodze dużo myślałem i stwierdziłem , że wszystko jest całkiem inaczej niż sobie planowałem . Począwszy na transferze , po akcję z Marcelą , do dzisiejszej "wymianie" zdań między Ann , a Fabianem .
 Zaparkowałem przy pierwszym lepszym boisku , wziąłem z bagażnika piłkę , zawsze tam jest tak na wszelki wypadek taki jak dziś i poszedłem .
Kopałem jak najdalej się dało . W takich chwilach wyłączałem myślenie . Nic mnie nie obchodziło zupełnie jakby nic drażniącego nie miało miejsca . Kiedy po raz kolejny chciałem uderzyć w piłkę zauważyłem jakąś zbliżającą się postać . Była 1 więc tym samym było ciemno i nie mogłem precyzyjnie ocenić kto zmierza w moim kierunki lecz nie musiałem długo czekać ...
-Co ty tu robisz ? - zapytałem nieco zdziwiony 
-Nawet nie pytaj .

***

Na zewnątrz panowała już noc . Niebie pokryte tysiącem migoczących gwiazd i księżyc , który oświetlał drogę . Zaczynałam rozumieć dlaczego Robert nie chciał pozwolić na to bym wracała sama .
-Ej , czekajcie . ! - usłyszeliśmy wołanie . 
Odwróciliśmy się za siebie i zobaczyliśmy Leo .
-A ty co ? - spytał Marco zszokowany widokiem kolegi .
-Nie chce mi się iść samemu więc , pójdę z wami . Trochę okrężna droga , ale chociaż będzie weselej .
-Dzięki . - powiedziałam ni z tego ni z owego
-Za co . ? - zapytali równocześnie
-Że idziecie ze mną . - wyjaśniłam
-Przecież to normalne . Nie pozwolilibyśmy żebyś sama szła o tej porze . - Moritz dał mi do zrozumienia , że jednak jestem jedną z nich . I nie zostawili by mnie na pastwę losu .
-Jesteście kochani .! - zawołałam
Chwilę szliśmy w ciszy . Wiał chłodny wiaterek co było normalne w maju o 10.00 w nocy . Postanowiłam "wejść" między chłopaków , konkretnie między Marco , a Mo i chwyciłam ich po rękę .
-Marcela . Możesz nam opowiedzieć coś o Polsce . Wiesz niby tam niektórzy z nas byli . - Leo spojrzał na Reus'a i Leitnera- ale ja nie miałem okazji .Warto się tam wybrać ? - spytał
-Pewnie . Pięknie jest , a zwłaszcza jesienią . Nie wiem czy tutaj w Niemczech też jest tak kolorowo , ale Polska jesień jest naj .! - zareklamowałam cząstkę siebie .
-Brzmi zachęcająco . - uśmiechnął się
-A po drugie oni byli w samych dużych miastach . Warszawie , Gdański czy Poznaniu , osobiście za Warszawą nie przepadam , Gdańsk ujdzie , ale Poznań ma swój charakter i poznasz go jak wiesz gdzie go znaleźć . Na pewno nie w centrum , a na uboczach miasta , nawet w sąsiednich wsiach . Tam dopiero poznasz prawdziwą Polskę . - mówiąc to wróciły mi wspomnienia z beztroskich lat , kiedy nie chodziłam jeszcze do szkoły , a tato z mamą zabierali mnie na wypady za miasto , na których świetnie się bawiliśmy .
-Muszę tam kiedyś pojechać . - postanowił sobie Bittencourt 
-To mam doskonały pomysł .! - zawołałam
Cała trójka spojrzała na mnie wyczekując na rozwinięcie myśli .
-Pojedziemy do mojego taty .! 
-Ale my nie chcemy robić kłopotów . - zająknął się Moritz .
-Pokażę wam coś . - wyjęłam telefon i wybrałam numer do taty .
Po kilku sygnałach odebrał :
-Marcela !! Co u ciebie słychać ? -spytał na wstępie
-Cześć tato .! Nic specjalnego właśnie wracam do domu . 
-O tej porze .?!
-Nie martw się nie sama . - uspokoiłam go  
-To gdzie ty byłaś ? - nadal pytał
-U Roberta i Ani . - wyjaśniłam
-Ahaa , na szczęście masz towarzyszy . -odetchnął z ulgą
-Dokładnie Mo , Leo i Marco postanowili mnie odprowadzić , ale  ..- nie skończyłam bo mi przerwał
-Pozdrów ich , powiedź , że ...
Włączyłam na głośnik , wiedziałam , że nie zrozumieją , ale tę radość w głosie musieli usłyszeć .;)
-Że zagrali genialny mecz i to im należał się puchar Ligi Mistrzów . 
Chłopcy uśmiechnęli się , a ja postanowiłam im wyjaśnić i przetłumaczyć 
-Powiedział , że zagraliście fantastyczny mecz i to wy powinniście wygrać Championes Leauge , a i pozdrawia was . 
-Co mówisz ? - spytał zdezorientowany tata
-Tłumaczyłam chłopakom twoje słowa .Nie za bardzo znają polski . - zaśmiałam się .
-Dobra , lepiej mów po co dzwonisz o tej porze .? - w końcu zapytał 
-Właśnie bo wiesz opowiadałam tej trójcy jak to jest w Polsce i wpadłam na pomysł , że ... - ponownie nie dał mi skończyć .
-To przywieź ich tutaj .- odparł tym razem w języku niemieckim całkiem jakby czytał w moich myślach 
Chłopcy zaśmiali się .
-Ale nie chcemy robić problemu . - zawołał Marco do telefonu 
-Żartujesz . Będę zaszczycony was gościć . - tata zawsze był otwarty na nowe znajomości 
-Dobra , będę kończyć . Jak coś ustalimy damy znać . - zaśmiałam się
-Pewnie , czekam na informacje . Dobranoc . 
-Dobranoc tato . - pożegnałam się .
Spojrzałam na trójcę świętą , która mi towarzyszyła . Wyobraziłam sobie ich pobyt w Polsce , u taty w domu . To by było czyste szaleństwo . Non stop zasypywał by ich pytaniami lub opowiadał o różnych historiach z życia wziętych . Choć wiedziałam też , że taki "zwyczajny" pobyt na polskiej ziemi był by czymś nowym dla Marco , Leo i Mo . Są raczej przyzwyczajeni do hoteli , słońca i luksusów . 
-Fajnego masz tatę . - uśmiechnął się Bittencourt 
-Tak , bardzo pozytywny i wiecie to przez niego pokochałam piłkę nożną . 
-To na prawdę musi być super facetem . - Leitner'owi najwidoczniej spodobało się , że tatuś jest fanatykiem piłki i przekazał mi w genach smykałkę do tego sportu
Chwilowo panowała cisza . Szliśmy przed siebie . Puściłam chłopaków , po czy zadarłam głowę do góry i podziwiałam te miliony gwiazd , na które bardzo lubiłam patrzeć . Są takie normalne , ale wyjątkowe . Jak ludzie , niby tacy sami , ale każdy inny . Ponownie zaczęłam się zastanawiać co się dzieje w Polsce . Co u taty już wiedziałam , ale u innych ... nie miałam bladego pojęcia . Uśmiechałam się do ciemno-granatowego nieba i podziękowałam w duchu za wszystko , ale głównie za przyjaciół , których mam tutaj . Są dla mnie bardzo ważni , oczywiście nie zapominając o Majce .
-Marcela .!!! Uważaj !!! - usłyszałam głos Moritza


_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~


Cześć .! :)
Rozdział troszkę krótki , ale mam nadzieję , że mi wybaczycie .^^
Mam do was jak zawsze pytania związane z blogiem :
1. Jak myślicie kogo zobaczył Mario ? xD
2. Co stało się Marceli ?
3. A co z Ann-Kathrin
4. Tak w ogóle chcecie bym zadawała takie pytania czy nie ? =)
Mimo wszystko czekam na komentarze i odpowiedzi , w miarę możliwości jak najwięcej .! ;)   

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 39

Kilka chwil później , usłyszałam pukanie do drzwi . Podniosłam swoje 4 litery i poszłam otworzyć .
Nie wierzyłam własnym oczom .. myślałam , że dalej śpię i to mi się po prostu śni . 
-Cześć . - przywitała mnie z uśmiechem na ustach .
-Siema myślałam , że ... 
-Żartujesz . Dawaj , dawaj przebieraj się i idziemy . - pośpieszała mnie 
-Nieeeee ... 
-Tak . Raz , raz , ja poczekam . 
To było straszne , jak spełnienie mojego sennego koszmaru =). Czy ona nie może troszkę zwolnić ? A ja głupia myślałam , że mi odpuściła . Bądź co bądź poszłam na górę , przebrałam się   ( oczywiście bluzę sobie podarowałam z powodu przyzwoitej temperatury xD ) i bardzo , ale to bardzo niechętnie wróciłam na dół . 
-Hej .! Więcej optymizmu . - zaśmiała się TA co od jakiegoś czasu mnie męczy .
-Tak , tak . - powiedziałam od niechcenia .
-Mamooo.!!! Idę z Anią ... - zawołałam
-Okey . W razie czego weź kluczyki . 
No cóż , chwyciłam je i wyszłam wraz z karateczką na zewnątrz .
-Już myślałam , że o mnie zapomniałaś . - odparłam zgodnie z prawdą .
-O Tobie zapomnieć .? Nigdy . Mam coś dla Ciebie .. proszę .- uśmiechnęła się  podając mi małą , białą przypinkę .
-Świetna , dziękuję . - uściskałam ją .
Nie jedna fanka jej bloga pragnie ją zdobyć , a mi się poszczęściła bo poznałam Anię osobiście i właśnie dostałam gadżet z serii HPBA .
-Nie ma za co . Przypnij ją , jak ja i biegniemy . 
Zrobiłam jak kazała i ... pobiegłyśmy . Nasza trasa wyglądała podobnie jak ta , którą biegałam czasami samotnie , czyli park niedaleko osiedla . Było tam średnich rozmiarów jeziorko , które w taki słoneczny dzień jak dziś , prezentowało się fenomenalnie .
-Dobra , teraz 15 minut się porozciągamy , a na koniec 3 rundki wokół jeziorka i wracamy na lunch , na który idziemy do mnie . - przedstawiła plan na najbliższe kilkadziesiąt minut 
-A mogę się sprzeciwić .?
-Nie . - uśmiechnęła się 
Przystąpiłyśmy do tzw "rozgrzewki" , która trwała faktycznie 15 minut , ale była tak ... wyczerpująca , że wizja biegu była przerażająca . No , ale co ja mogę , Ania za karę by kazała jeszcze więcej biegać i co ? Więc zacisnęłam zęby i oczywiście wolniejszym tempem niż wcześniej pokonywałam kolejne metry trasy . Prawie 40 minut później dotarłyśmy do domu państwa Lewandowskich . 
Weszłyśmy do środka i jedno o czym w tamtej chwili marzyłam to usiąść ze szklanką czegoś zimnego do picia .
-Rozgość się , a ja zrobię coś do picia . - powiedziała Ania jak tylko przekroczyłyśmy próg 
-W końcu , dzięki Ci Boże . - wyszło to zabawnie , ale mówiłam całkiem poważnie
Karateczka uśmiechnęła się i zniknęła najwyraźniej w kuchni , a ja poszłam tam gdzie można było się położyć czyli do salonu .( jeden ,     dwa ,       trzy ,
Padłam na narożnik , oddychając powoli . Nie musiałam zwiedzać domu bo już "z grubsza" wiem co , gdzie . Po dłuższym wylegiwaniu się na niezwykle wygodnym "legowisku" , postanowiłam zajrzeć do kuchni co kombinuje Ania . Nie ukrywając bałam się tego co ona wymyśli czy w ogóle to przełknę . Cichutko zaglądnęłam do pomieszczenia i ujrzałam "panią domu" , która coś właśnie miksuje w blenderze . Poczekałam aż skończy i postanowiłam się ujawnić .
-Co pichcisz ? - próbowałam zajrzeć do szklaneczek .
-Eliksir młodości . - zaśmiała się .
-A czy dam rade to ... spożyć .? - za bardzo nie wiedziałam czy to się je czy pije .
-Dasz , dasz . Dobre jest , może tylko nie wygląda za ładnie . - podała mi moją porcję , a mi ... przeszły ciarki po plecach . 
Miała rację nie wyglądało TO za smacznie . Raczej jak jakiś zmiksowany ufoludek .
-Pij , pij gwarantuję , że przeżyjesz . - odparła jak by czytała mi w myślach .
Wzięłam głęboki oddech i upiłam troszeczkę . 
-I ..? 
Miała rację smakowało o wiele lepiej niż wyglądało . 
-Pycha .! - zawołałam 
-Ugasisz pragnienie i dostarczysz organizmowi duuużo witamin . - uśmiechnęła się
-A za pół godziny zjemy coś dobrego . - dodała 
Poszłyśmy wraz ze swoimi eliksirami do salonu , wygodnie się na nim wyciągając .
-Błagam powiedź , że to co będziemy jadły będzie wyglądało bardziej smakowicie . - powiedziałam , a raczej prosiłam
Początkowo karateczka wybuchła śmiechem , ale pocieszyła mnie
-Obiecuję . Będzie wyglądało pysznie , a teraz się relaksuj póki możesz . 
Jej słowa zabrzmiały bardzo groźnie . Bałam się , że zaraz wpadnie na pomysł ponownego treningu , a póki co nie przywykłam do takiego Friendstraining'u .
Położyłam się wygodnie , zamknęłam oczy i ... mogła bym zasnąć . Panowała cisza , czego nienawidzę , więc -A gdzie masz naszego "Pogromcę Realu" ? ;) - spytałam
-Pewnie gdzieś z Marco się szweda po mieście . 
-Wiesz , muszę ci się przyznać , że zazdroszczę ci tego Roberta . 
-Dlaczego .? No może jest troszkę inny od wszystkich , ale bez przesady . - próbowała porównywać go do pozostałych .
-Dobra , dobra dobrze wiesz , że wcale nie jest jak wszyscy . Jesteście tacy wyjątkowi , cieszycie się sobą , świetnie się dogadujecie , a przede wszystkim kochacie . To serio bardzo rzadko spotykane w dzisiejszych czasach .-  wyjaśniłam jej co miałam na myśli .
-Może i tak . - uśmiechnęła się
-Jesteście jak bratnie dusze , które na siebie czekały . Też bym tak chcę .! - rozmarzyłam się
-Marco to dobry chłopak . - uśmiechnęła się dwuznacznie .
Rozmawiałyśmy tak chwilę , po czym usłyszeliśmy , że ktoś wszedł do domu .
-Czyżby nasza "Duma Narodowa" ? - powiedziałam głośniej by usłyszał , jednocześnie pytająco zerkając na Anię .
-Tak Robert , ale nie sam . - uważnie przysłuchiwała się krokom . 
Miała rację , nie był sam bo z Reus'em i Schmelzer'em . Uśmiechnęłam się na ich widok i pokazałam odpowiednim gestem , aby się nie odzywali . Byłam ciekawa czy karateczka zgadnie z kim przyszedł jej przyszły mąż .
-No to z kim przyszedł .? 
-Na pewno z Marco , ale chyba jest ktoś jeszcze . - ponownie się zamyśliła
-Tak to ja . W ogóle to , cześć dziewczyny . - przywitał się blondyn 
Robert podszedł do swojej kobiety , a Reus usiadł obok mnie . Całą piątką czekaliśmy na odpowiedź .
-Obudziła Cię .? - Lewandowski spojrzał na mnie
-Wiesz , właśnie nie . Jak się wstałam po 13 , zjadłam obiad i dopiero mnie wyciągnęła z domu . 
-O której wstałaś ?! - ponownie spytał z niedowierzaniem 
-O pierwszej po południu booo ... - spojrzałam na wczorajszego gościa - późno się położyłam.
-Wiem , Mario ... albo nie poczekaj perfumy - wciągnęła powietrze - Marcel . - zawołała tryumfalnie
-Skąd wiedziałaś .? Po perfumach poznajesz .? - spytaliśmy równocześnie .
-Ha .. ma się to coś . Pogadajcie sobie , a ja idę zrobić ten lunch co obiecałam Marceli bo mi biedna z głodu umrze .- uśmiechnięta zniknęła z pola widzenia 
-No to opowiadajcie . - Schmelle usiadł obok Lewego i spojrzeli na nas .
-Ale co ? - zapytałam zdezorientowana 
-Co tak długo robiliście , że późno się położyłaś .
-Ale ...
-Mów .
Dobra , doznałam małego szoku , z resztą podobnie jak Marco .
-Skąd wiecie , że spędziliśmy czas raze ... w swoim towarzystwie . ? - teraz to my patrzyliśmy wyczekująco na ich  odpowiedź
-Okey , przejeżdżałem obok Twojego domu i widziałem jak Reus wychodzi . - wyjaśnił mąż Jenny .
-Ahaa .. podglądacz .- zaśmiałam się
-Marcela , a jak z Mario .? Rozmawialiście wczoraj .? - Robert był ciekawy czy udało mi się dogadać z przyszłym graczem Bayernu
-Tak , właśnie o nim rozmawialiśmy kiedy Marco był u mnie . Dogadaliśmy się , ale ... ja go nie puszczę do Monachium . Ciebie też , i ciebie , i ciebie . Nikogo . - posmutniałam mówiąc do wszystkich i każdego z osobna
-Nie martw się , przecież będziemy się widywać , on nadal będzie tym kim jest . - chłopcy próbowali mnie pocieszyć .
-Powtarzacie się . Każdy z was mówił mi to samo . Całkiem jak byście uzgodnili wcześniej co macie powiedzieć . - zaśmiałam się .
-Pogodziłaś się z Gotze ? - do kuchni wpadła jak oparzona Ania .
-Tak . 
-Super , chociaż nie będzie napiętej atmosfery na urodzinach Marco , jak na AfterParty . 
I doznałam olśnienia . Przecież za kilka dni są urodziny Reus'a , a ja mam kompletny brak pomysłu na prezent dla niego . Zapomniałam na śmierć , jeszcze później urodziny Mario i Łukasza . Skąd ja nabiorę pomysłów na prezenty ? 

***

Cieszyłem się , że pogadaliśmy z Marcelą tak od serca . W końcu . I jeszcze udało jej się pogodzić z Mario . Wszystko idzie w dobrym kierunku . Rozmawialiśmy , popijając gorące kakao , które przyrządziła . Nie czuliśmy mijającego czasu , nie narzekaliśmy na brak tematu . Jeden się skończył , to nawiązywaliśmy do kolejnych . Co utwierdzało mnie w przekonaniu , że jest wyjątkową dziewczyną , a zarazem pozytywną zmianą w moim życiu . Pojawiła się w najodpowiedniejszym momencie bo po moim rozstaniu z Caro . Tak niby zawarliśmy " pakt " , że będziemy nadal utrzymywać kontakt , ale koleżeński . Caroline nie jest zła , po prostu nie czujemy już do siebie tego co czuliśmy na początku. Ona trochę nie rozumiała mojej miłości do sportu , przeciwnie jak Polka . Sama kocha piłkę nożną i chyba to było to coś czego brakowało w Bohn's .
Kiedy poszliśmy z Marcelem do domu Roberta , zostałem pozytywnie zaskoczony tym , że jest tam "Borussia" .Oczywiście to , że Ania wyciągnęła ją na trening pomogło nam . Mieliśmy pewność , że ktoś ma Marcelę na oku i nasz sekret nadal będzie sekretem . Rzecz jasna dostaliśmy wcześniej cynka od Lewandowskiej , że jest i niej . Na wszystko musieliśmy uważać . Każde spotkanie i rozmowa z Matecką odbywało się tak , że musieliśmy się bardzo pilnować , że-by nie sprawić , ze będzie coś podejrzewać . Wtedy cały plan by wziął w łeb. 


***

-Chłopki , zjecie z nami ? - zawołała z kuchni "kuchareczka" 
Spojrzeli na siebie , by za chwilę odpowiedzieć :
-Pewnie .
-To ja jej pomogę . - uśmiechnął się Robert i poszedł na narzeczonej .
-No , moi drodzy co ciekawego powiecie .? - spytałam dwóch blondynów ,  którzy zostali ze mną 
-Hymmm ... w końcu się wyspałem . - zaśmiał się Marcel 
-O fakt , ja też . - Marco przyznał mu rację .
-A Jenny ? - kontynuowałam
-Jenny , miała do ciebie zadzwonić . Chciała , żebyś jej pomogła z dziewczynami samochód wybrać czy coś . - Schmelzer bardzo ciekawie powiedział
-Auto chce kupić .? To pewnie , jestem za . 
-Pewnie jeszcze zadzwoni , ale nie mów , że informacje masz ode mnie . - zaśmiał się .
-Gotowe .!!! - usłyszeliśmy wołanie Ani 
Podnieśliśmy się z narożnika i udaliśmy do jadalni . Pachniało świetnie i miałam pewność , że tak samo smakuje . 
-Siadajcie . - uśmiechnął się Lewy .
Na stole już stał posiłek . Zielone , zielone ... troszkę z dystansem podchodziłam do zieleniny , ale czego się nie robi dla przyjaciół .? 
-Smacznego . - głos ponownie zabrał "Pan" domu i zabraliśmy się za zajadanie .
Wcale się nie myliłam , smakowało wyśmienicie .! Ania jest na prawdę super kucharką . Zna się na tym . Chyba mnie przekona do jedzenia podobnie jak królik , ale za to zdrowo .
Szybko lunch znikł z talerzy , co znaczyło , że każdemu smakowało . Była prawie 16.00 więc można to było potraktować jako późny obiad .
-Co robicie jutro .? - spytała karateczka .
Nikt nie miał planów , więc kontynuowała .
-To może byśmy coś zorganizowali . Jakiś wypad za miasto , albo na dyskotekę . 
-Dobry pomysł . - Reus'owi się spodobało  
-Tak , wręcz doskonały . - Schmelzer'owi także
-A ty Marcela , co ty na to ? - Robert zwrócił się do mnie
-Ja .? Wiesz dyskoteki to nie mój konik . Nie potrafię tańczyć . - ta druga część zdania była ... kłamstwem ;)
-Dobry kawał . Tańczyłem z Tobą na imprezie u Mats'a i całkiem nieźle ci szło . - Marco ... wydał mnie . 
Potrafiłam tańczyć , ale byłam nieśmiała . W towarzystwie znajomych można powariować , ale gdzieś  w klubie przy innych . Jeszcze uważać na paparazzi , żeby nie wychwycili jakiejś dwuznacznej sytuacji.
-Idziesz z nami i bez gadania . Będą wszyscy , a jak nie to większość . - Ania przejęła inicjatywę .
-To mam inną propozycję , zrobimy taki meeting (spotkanie) u mnie . - Marcel przedstawił swój wariant 
-O jestem za .! - zawołałam .
-No to ustalone , trzeba jeszcze poinformować resztę .
Czyli jutro imprezka , przepraszam spotkanie w gronie przyjaciół , bardzo kulturalne .
Rozmawialiśmy chwilę , dzwoniliśmy do innych Borussen i obgadywaliśmy szczegóły , gdyż większość z zaproszonych po kilkunastu minutach przybyło do domu Lewandowskich .
Nawet się nie obejrzeliśmy , a było przed 21.00 . Poczułam wibracje . Wyjęłam telefon - Mama .
-Wybaczcie , ale muszę odebrać . - uśmiechnęłam się i wyszłam na korytarz by nie przeszkadzać im w dalszej rozmowie .


***

Tak wiem , w piątek jest impreza urodzinowa Marco , ale pomysł z meeting'iem wpadł mi do głowy spontanicznie . Sezon się już skończył , mój jak i Roberta , tym samym wszyscy mają najprawdopodobniej wolne . Więc dlaczego by się nie spotkać w gronie przyjaciół .. Może Marcela z Reus'em zbliżyli do siebie . Było by świetnie , chociaż wiem , że on ma swój plan . Zresztą , dobry .


***

-Halo .. - odebrałam 
-Gdzie ty jesteś ? - oczywiście mama już się denerwowała i wymyślała niestworzone rzeczy 
-U Ani i Roberta . Przyszło kilka osób , zagadaliśmy się i ... - próbowałam wyjaśnić
-Mogłaś dać znać , że u nich jesteś . Martwiliśmy się . 
-Wcale nie , od razu mówiłem , że jest u Lewego . - zawołał Jurgen do telefonu .
-Dobra , jeszcze chwilę posiedzę i wrócę . - zdecydowałam , że faktycznie powinnam już się zbierać do domu . Kątem oka zauważyłam , że Marco dyskretni mi się przygląda
-Okey . - odparła i rozłączyła się
Schowałam Samsunga do kieszeni i wróciłam do zgromadzonych .
-Wiecie , powoli będę już się zbierać do domu . - oznajmiłam 
-Już ? Nie możesz jeszcze chwilę zostać .? - spytała Ania , która najwyraźniej nie chciała , żebym jeszcze się z nimi żegnała 
-Ale tylko chwilkę . - uśmiechnęłam się
I skończyło się jak zawsze ta "chwilka" , trwała prawie półtora godziny . Mama mnie zabije , normalnie zabije . Miałam wrócić za chwilę , a okaże się , że do domu dotrę po dwóch godzinach .
No , ale cóż mam poradzić , że tak doskonale mi się z nimi rozmawia i spędza czas .? To są po prostu tak przyjacielscy , otwarci i pozytywni ludzie , że nie da się tak po prostu wrócić do domu . Uwielbiam z nimi spędzać czas i już . Mimo , że są starsi i to niektórzy dużo . Kocham ich i kropka . Inni mogą mi tylko zazdrościć takich wspaniałych przyjaciół . Nie wyobrażam sobie tego , że za kilka tygodni nasze towarzystwo w jakimś procencie się zmieni . Jednych będziemy widzieć rzadziej , ale też z pewnością poznamy nowych , pozytywnie postrzelonych zawodników Borussii . 
-Ludzie , ja spadam . - przerwałam gorące dyskusje zgromadzonych i wstałam z miejsca .
-No ej .!! - zawołali niemal wszyscy
-Miałam się ulotnić , półtora godziny temu , ale zostałam na "chwilkę" . - zaśmiałam się
-Ale będziesz jutro ? - dopytywała się Jenny
-Oczywiście , wezmę auto trenera i przyjadę . Nie mam zamiaru taki kawał iść pieszo . - odparłam
-Mogę Cię zabrać po drodze . - zawołał Moritz .
-Albo ja .- przekrzyczał go Leo .
-Dobrze dziękuję bardzo za propozycje . Odezwę się .
Wyszłam z "zebrania'' musiałam w końcu znaleźć kluczyki , które wzięłam jak wychodziłam z Anią . Po kilku minutach znalazłam .
-Wiecie my też będziemy się zbierać . - usłyszałam głos Nuri'ego 
-Tak , Omer jest u babci . - dodała Tugba .
-To my też lecimy . - niemal od razu powiedzieli Marcel wraz z małżonką .
No ładnie , przeze mnie wszyscy się rozejdą . To właśnie jest najgorsze . Jak jedna osoba pójdzie wtedy reszta zrobi to samo . Niestety ja musiałam iść . Nie byłam nawet jeszcze pełnoletnia . 
-Serio , szkoda . - Lewy też był niepocieszony , ze wszyscy się rozchodzą .
Niemal cała gromada przyszła do korytarza , w którym właśnie ubierałam buty .
-Ej , a ty sama chcesz iść .? - zapytał mnie Robert .
-No .. tak .
-Chyba żartujesz . Nawet drogi dobrze nie znasz . - zaśmiał się 
-Dam radę . W końcu jakość tu z Anią dotarłam . 
-Nie ma mowy , odwiozę cię . - Lewandowski chwycił kluczyki od samochodu i zaczął zakładać swoje Nike .
-Chyba zgłupiałeś . Jestem duża , poradzę sobie . - uśmiechnęłam się , a klubowa dziewiątka na mnie spojrzała wzrokiem "Dorosła .?!"
-Ania , powiedz mu . - szukałam pomocy u pani domu .
-Robert ma rację . Niech cię odwiezie . Nie chcę mieć cię na sumieniu . - karateczka wcale nie pomogła
-Ludzie zmiłujcie się . !- zawołałam po polsku .
-Nie do końca rozumiem co powiedziałaś , ale Lewy odprowadzę ją . - uśmiechnął się Marco .
-Na pewno bo mogę . . . - Lewandowski pomachał kluczykami . 
-Spokojnie , dam radę . - i ponownie ten cudowny uśmiech Reus'a
-To jeśli zakochani nie mają nic przeciwko , pójdę z wami . Mieszkam po drodze . - do rozmowy dołączył się Moritz .
Pech , jego pech chciał , że stał pomiędzy mną , a blondynem . Za sprawą słowa "zakochani" , dostał cios w łopatkę . Starałam się być poważna , ale gdy kątem oka zauważyłam , że Marco zrobił identycznie to samo co ja . Zaśmiałam się . 
-Aućć .. Zlitujcie się .- zawołał Mo .
Na co wszyscy zareagowali podobnie jak my - śmiechem .
-Dobra , kochanie jak mamy iść to idziemy - zaśmiałam się do Reus'a
-To do jutra , wszystkim . Leitner idziesz ? - spytał blondyn 
-Dobranoc , widzimy się o 17.00 ! - zawołała Ania .
Po tymże krótkim pożegnaniu całą trójeczką szliśmy do domu . ;))
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Wybaczycie ???
Nie wiem dlaczego , ale tak opornie mi szło .;(
Czekam na komentarze , w których mam nadzieję zobaczyć co sądzicie o blogu .
A i jak sądzicie , co s stanie w drodze do domu ? ;))

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 38

-Jestem . 
-Nareszcie . - powiedziałam , otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz chłopaka
Cudowny , najlepszy , prawdziwy przyjaciel .
-Jest trochę późno , ale możemy pogadać . - zaśmiał się .
-Fajnie , że przyjechałeś . - wstałam z łóżka .
Uśmiechnął się ponownie .
-Może chcesz coś do picia .? Kawa , herbata , kakao .?
-Kakaoo.. - ucieszyła mnie jego odpowiedź , sama je uwielbiam . Zawsze poprawia humor .;)
-Okey , więc zaraz wrócę . Poczekaj . Tam masz laptopa możesz poromansować z fankami .- zaproponowałam i wyszłam do kuchni .
W salonie siedzieli narzeczeni , oglądali jakieś romansidło . Postanowiłam sobie ułatwić i po prostu podgrzać wszystko w mikrofalówce .
-Co grzejesz ? - usłyszałam mamę
-Kakao .! - zawołałam co było błędem , ponieważ stan mojego głosu nie zmienił się , a krzyk skutkował jego brakiem
-Hoho , szykuje się dłuższa rozmowa . ? - spytała dziwnie na mnie patrząc
-Dlaczego tak sądzisz ? - powiedziałam już nie mal szeptem
-Bo zawsze na takie okazje przyrządzasz kakao .
No dobra rozgryzła mnie . Zna mnie lepiej niż myślałam . Miała rację , chciałam pogadać z Reus'em , o wszystkim , ale głównie o transferach . To jest straszne , te przejścia z klubów do klubów .
-Okey , przyznaję się bez bicia . - zaśmiałam się kiedy mikrofala skończyła czynić swoją powinność
-To powodzenia , dla Marco .
-Bardzo śmieszne .- odparłam idąc ostrożnie po schodach .
Bardzo powoli pokonywałam każdy stopień , żeby nie wylać połowy zawartości szklanek .
-Tylko grzecznie mi tam . ! - zawołał Jurgen .
-W jakim sensie .?! - odpowiedziałam nadal powoli pnąc się ku górze .
-Już dobrze wiecie , co mam na myśli ...
Zaśmiałam się pod nosem . Podniosłam głowę i zauważyłam opierającego się o balustradę blondyna z cudownym uśmiechem .
Na jego widok parsknęłam śmiechem . Jego mina była bezcenna . Najwyraźniej usłyszał słowa Klopp'a.
-Wybacz , oni czasami nie wiedzą co mówią . - wytłumaczyłam
-Spoko , nie ma sprawy . Po prostu ... mają poczucie humoru .
Podałam mu jego szklankę z najcudowniejszym napojem pod słońcem i weszliśmy do pokoju. Usiedliśmy na łóżku , początkowo panowała cisza , ale postanowiłam ją przerwać .
-Dziękuję , że przyjechałeś .
-Przecież , to normalne . Wszyscy by tak zrobili na moim miejscu .
-Tego nie wiem .
-Ja zawszę będę bo wiesz , każdy po­winien mieć ko­goś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiado­mo jak dziel­ny, cza­sami czu­je się bar­dzo samotny. - odparł po czym wziął łyk kakaa.
-Racja .
-Więc , mów . - po tych słowach wiedziałam , że czeka nas dłuuuuga rozmowa
-Nie puszczę go . Nie pozwolę mu wyjechać . - posmutniałam .
Zauważyłam , że mój współrozmówca się śmieje pod nosem .
-Z czego się śmiejesz . 
-Wybacz , ale Twój głos . 
-Wiem , ale mi się podoba . - odparłam 
-Przypomina Mario i Piszcza .
-Taa ? To super . Chcę , żeby został taki na zawsze . - zaśmiałam się
 -Ale wracając do tematu . - dodałam piskliwie .

Tak wiem powiedziałam Gotze'mu , ze go rozumiem i zaakceptuję to , ale to jest niezwykle trudne .
-On nie może wyjechać , rozumiesz ? Nie może . Tutaj jest jego miejsce , tutaj i tylko tutaj . Nigdzie indziej . - dodałam
-A jak dajmy na to , ktoś inny chciał przejść do innego klubu . Na przykład Kuba .? 
-Serio pytasz ? - spojrzałam na niego z uśmiechem na ustach 
-Tak .
-To jeszcze bym go osobiście spakowała i zawiozła do miejsca docelowego. 
-Dobra zły przykład . Chodzi mi o kogoś z kim się dogadujesz .  - zaśmiał się
-Nigdy bym nie pozwoliła , żeby mu to przez myśl nie przeszło . Więc mówię ci od razu ...Nawet o tym nie myśl .
-Spokojnie . Póki co o tym nie myślę jest mi tu dobrze .. - zaśmiał się 
-I nie próbuj .Ostrzegam .  - powiedziałam całkiem poważnie .
Czas mijał niepostrzeżenie . Rozmowa trwała w najlepsze . Napady śmiechu także często występowały  .  
-Boże .! Już po 1.00 . - w pewnej chwili spojrzałam na zegarek i doznałam szoku .
Nasza "debata" trwała ponad 3 godziny , a my nadal poruszaliśmy nowe tematy . Mogliśmy tak rozmawiać bez końca , ale dzień był wyczerpujący . Kilka godzin sny , trening z Anią i Robertem , powrót do Dortmundu , wariacje na Idunie i porozumiewawczy pakt z Mario . Bardzo dłuuugi dzień .
-No troszkę zleciało . - uśmiechnął się 
-Wybacz to moja wina , powinieneś zająć się sobą , a nie tutaj siedzieć . 
-Oj tam , chociaż jakoś wieczór zleciał . Po drugie jak bym nie chciał , bym nie przyjeżdżał . 
No tak miał rację , ale czułam się jakbym go wykorzystywała . 
-Właśnie , bardzo fajnie wam to wszystko wyszło na Signal Idunie . Poradziłyście sobie nawet z żółtą ścianą . Gratuluję . - zaśmiał się
-Dziękuje , dziękuje . Wiesz nie było łatwo , co słychać , ale to wszystko zasługa dziewczyn . One wszystko wymyśliły , ja tylko wpadłam na pomysł w jaki można to zaśpiewać . - wyjaśniłam . 
Nie chciałam , żeby wszyscy myśleli , że to moja sprawka , wręcz przeciwnie . Miałam w tym najmniejszą rolę 
-Ile ćwiczyłyście .? 
-Raz , przed waszym przyjazdem . - przyznałam się
-I tak wszystko , łatwo wam poszło . Aranżacja , koszulki ... Godne podziwu . 
-Śpicie .? - drzwi do pokoju uchyliły się , a zza nich wyłoniła się głowa Jurgena .
-Nie , debatujemy . - zaśmiałam się
-Marco śpisz u nas ? - spytał jak gdy by nigdy nic .
-Nie , właśnie się zbieram .
-Jeśli chcesz możesz zostać . Nie ma problemów . Zaakceptuję chłopaków Marceli , bez względu na wszystko . - powiedział całkowicie poważnie .
Spojrzałam na Reus'a , on na mnie . Zapanowała chwila ciszy , byśmy po chwili wybuchli śmiechem .
-Powiedziałem coś nie tak .? - ojczym był troszkę zmieszany .
-Jeśli będę miała chłopaka , dowiesz się pierwszy . - odparłam
-To ja będę leciał , do zobaczenia i ... dobranoc . - uśmiechnął się i wyszedł .
-Oj , tato , tato .. widzisz wystraszyłeś Marco . 
-A tak w ogóle skąd pomysł , że . . . - dodałam , byłam bardzo ciekawa czy zaglądał do gazet sprzed kilku dni czy nawet z dziś 
-No , nie każdy przychodzi do Ciebie i "rozmawiacie" do 1.30 . - zaśmiał się
-Okey , dobra niech Ci będzie . Tak dla jasności jestem ... stanu wolnego . - uśmiechnęłam się
-Dobrze , kładź się spać . Dobranoc . 
Znikł za drzwiami . Byłam ponownie sama , usłyszałam jeszcze odjeżdżający samochód Reus'a . Poszłam do łazienki , wzięłam szybki prysznic , przebrałam w piżamę i położyłam się z postanowieniem odespania ostatniej nocy . Właśnie o tym w tej chwili marzyłam , moje łóżko , poduszka i sen .

  13.00 , czyli już po południu . Ptaszki ćwierkają i ta błoga cisza na osiedlu ..Ahhh .., ale w końcu nic dziwnego zapowiada się piękny , niedzielny dzień . Nikt nawet nie myśli błąkać się po mieście tylko spędza czas w rodzinnym gronie . Jeszcze do tego wszystkie sklepy pozamykane , początkowo mnie to denerwowało (Polsce otwarte nawet w święta) , ale przyzwyczaiłam się i już wiem , że niedziela to dzień wielkiego lenistwa , a wręcz rodzinnego leniuchowania . 
Mama pewnie przygotowuje obiad , a w międzyczasie układa grafik delegacji na jakie wyjedzie w tym tygodniu . Tato , ten prawdziwy jak zawsze poszedł na jezioro zrelaksować się łapiąc ryby lub siedzi u babci . Natomiast ten drugi , tata Jurgen najprawdopodobniej rozmyśla strategię , ustawienie chłopaków na mecze , które będą już w lipcu , ale też jak załatać lukę po Gotze . Marco nie mam pojęcia co robi może śpi , lub odwiedził rodzinkę . Jestem nie mal pewna , że reszta cieszy Borussen wraz z dziewczynami cieszą się chwilą wytchnienia . Lecz Mario pewnie czeka na Ann-Kathrin , aż przyjedzie z tej sesji czy coś . Czyli wszyscy mają swoje zajęcia , oprócz mnie . Właśnie ja , co robię ? Nic . Leżę w łóżku , bez najmniejszej ochoty podniesienia się z niego . Myślę co ze sobą zrobić i jakoś nie mogę nic wymyślić . Wpadłam na pomysł ponownej drzemki , ale wpadające do pokoju promienie Słońca mi to uniemożliwiają jak tylko mogą 
-No nic . Marcela czas podnieść swoje szanowne cztery litery i zacząć żyć . - powiedziałam do siebie 
Oczywiście nie od razu wstałam , jeszcze przez kilka minut leżałam w cieplutkim i jakże wygodnym łóżeczku . Opuściłam w końcu moje legowisko i poczłapałam się do łazienki . Szybko się ogarnęłam , przebrałam. i mogłam zejść na dół . Chwyciłam jeszcze telefon i wyszłam . W drodze do salonu , rozmyślałam co ja będę dzisiaj robić ? Nudzić się , a co innego .
-Siema , siema ludzie . - przywitałam wszystkich czyli mamę z narzeczonym
-Ooo ... witamy . Śpiąca królewna się obudziła , a gdzie książę ? - zaśmiał się Jurgen 
-Póki co księcia nie ma i chyba jeszcze długo nie będzie . - odparłam 
Moja odpowiedź sprawiła , że domownicy spojrzeli na mnie wzrokiem "Yhymm , nie będzie .."
No , ale cóż ja mogę . Niech sobie myślą . 
Usiadłam przy stole obok przyszłego ojczyma i :
-Nad czym tak rozmyślasz ? Nad ... księciem ? - trener miał poczucie humoru
-Mam mały problem .
-A mianowicie ?
-Nie wiem czy jeść śniadanie , czy może poczekać na obiad .
Zaśmialiśmy się we trójkę . Może i śmieszne , ale był to problem bardzo dużej wagi . W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek , ale jak wstaje się w porze obiadowej to stwarza się problem  .
-5 minut i obiad będzie gotowy . - w końcu to mama mi pomogła 
-Okey . 
Wraz z tatą nakryliśmy do stołu i czekaliśmy na jedzenie . Pachniało cudownie , a "kuchareczka" nie chciała nam zdradzić co upichciła . Byłam strasznie głodna , w końcu mało co wczoraj jadłam , a dzisiaj nawet bez śniadania .
-Proszę bardzo i smacznego . - Ulla przyniosła długo oczekiwany posiłem
-Dziękujemy . - zawołałam  
Na obiad był kurczak z pieczarkami . Kurczak !!! Kocham mięso . ! , ale jedna rzecz mnie zastanawiała
-Mamo ... skąd masz przepis ? 
-Od Ani . Wiesz zaraziła mnie trochę tym zdrowym żywieniem . 
No i wszystko jasne . Mnie przyzwyczaja do treningów , a mamę do zdrowego odżywiania się , a swoją drogą ... nie wyciągnęłam mnie dzisiaj z łóżka żeby iść na trening ...? O.o
Zjedliśmy i przysłowiowe "pół godzinki , dla słoninki" , czyli leżeliśmy w salonie .
Myślałam o tym co teraz dzieje się w Poznaniu . Co z moimi znajomymi , a zwłaszcza taty i tych co byli najbliżej . Czy w ogóle o mnie pamiętają , chociaż odkąd jestem "dziewczyna Reus'a" pewnie wszyscy uważają się za moich najlepszych przyjaciół , ale postanowiłam nie zawracać sobie głowy takimi sprawami . Za radą Ani zablokowałam wszystko co się dało na facebook'u i chociaż ci , których w ogóle nie znam nie dręczą mnie zaproszeniami i wiadomościami . I pomyśleć , że wystarczyło jedno zdjęcie w gazecie by "znajomi" zwariowali .Lecz wiedziałam , że jedyna osoba z Polski , na którą mogłam liczyć (mowa o znajomych) to Majka . Tak , którą poznałam przed wyjazdem . Polubiłam ją i często myślałam nad tym by zaprosić ją tutaj . W końcu od czerwca ma wakacje , gdyż w maju pisała maturę . Podobnie jak ja , obie ''przeskoczyłyśmy" jedną z klas i szkołę skończyłyśmy o rok wcześniej niż powinnyśmy .
-Mamo , mam pytanie . - postanowiłam mój plan wcielić w życie
-Słucham .
-Bo wiesz , że Majka już ma wakacje .
-Tak.
-To może zadzwonię i spytam czy miała by ochotę przyjechać tutaj . Z niemieckim sobie całkiem dobrze radzi . 
-Dobry pomysł , dlaczego nie . 
-Serio !? Dzięki . - przytuliłam ją w ramach wdzięczności .
Kilka chwil później , usłyszałam pukanie do drzwi . Podniosłam swoje 4 litery i poszłam otworzyć .
Nie wierzyłam własnym oczom .. myślałam , że dalej śpię i to mi się po prostu śni .
 _~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Z przypływu radości jaką dała mi wygrana Borussii napisałam rozdział 38 ^^
Mam nadzieję , że się podoba . 
Czekam na komentarze , w których znajdzie się opinia (uwagi również , które obiecuję wziąć pod uwagę;) )     
 A i jak myślicie , kto przyszedł ? :)