Początek

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 8

-Marcela .! - usłyszałam głos mamy , który wyrwał mnie ze snu .
Udałam , ze nie słyszę i przewróciłam się na drugi bok .
-Marcela .! Już 9.30 , zapomniałaś , że jedziecie na Uniwersytet ? . - zapytała wchodząc do pokoju .
-Która. ? - zerwałam się z łóżka .
-9.30 . Masz pół godziny . - odpowiedziała jak gdy by nigdy nic
Kurde , całkiem zapomniałam , że obiecałam jechać z Jurgenem na trening . I jeszcze te studia .
Wzięłam bardzo szybki prysznic , włosy tylko wysuszyłam , po czym zostawiłam rozpuszczone , wzięłam pierwsze lepsze ciuchy . Wow .. mój nowy rekord 20 minut i gotowa .
-Witam wszystkich bardzo serdecznie . - zaśmiałam się wręcz wbiegając do kuchni .
-Powoli . - uśmiechnął się Jurgen
Mimo pośpiechu zdążyłam zjeść śniadanie , oczywiście tosty .! ;))
-Tu w masz , świadectwo , wyniki matury , zameldowanie i resztę papierów , które będą ci potrzebne. - odparłam mama wręczając mi teczkę wypchaną różnego rodzaju kartek i karteczek .
-Gotowa .? - zapytał tata
-Tak , już chyba wszystko mam . - odparłam sprawdzając czy w mojej kieszeni jest telefon .
-To jedziemy . 
-A i powiedz , że dowód odbierasz w piątek jak by się pytali . - dodała mama kiedy już wychodziliśmy .
-Dobra . - odkrzyknęłam wsiadając do auta .
W samochodzie mogłam nareszcie odetchnąć . Wypuściłam nagromadzone w płucach powietrze . Zupełnie zapomniałam , że mamy jechać dzisiaj do szkoły i jeszcze na trening . Przymknęłam oczy . Mimo wszystko czułam się bardzo niedospana , co było dziwne bo położyłam się wcześniej . Cóż nigdy nie zrozumiem mojego organizmu . Lubi płatać mi figle , a szczególnie jeśli chodzi o wcześniejsze wstawanie .
-Jesteśmy . - usłyszałam głos mojego kierowcy co zmusiło mnie do podniesienia powiek .
-Idziesz sama , czy chcesz żebym poszedł z Tobą .? -dodał po chwili
-Mógł byś pójść ze mną . - odpowiedziałam pytająco i czekałam na reakcję .
-To chodź ..
Dopiero gdy wyszliśmy z samochodu zauważyłam , że ludzie się na nas dziwnie patrzą . Nie miałam pojęcia o co im chodzi . Spoglądnęłam na siebie czy nie zapomniałam ubrać spodni , ale to był głupi pomysł . Sama zaczęłam się z siebie śmiać . Później spojrzałam na "tatę" i wszystko było jasne Jurgen jest ubrany w klubowy dres . Pokręciłam głową nie dowierzając , że nie zauważyłam tego wcześniej . Cóż przecież nie powiem mu teraz , że ma wrócić do auta .
Weszliśmy do budynku Uniwersytetu i zdziwił mnie fakt , że trener Borussii wiedział gdzie mamy iść . Może tutaj studiował . Wzruszyłam ramionami i szłam za nim .
Dotarliśmy pod drzwi z napisem REKRUTACJA . Jurgen zapukał i weszliśmy do środka .
-Cześć Adam . - przywitał się "tatuś"
-Dzień dobry . - poszłam w jego ślady .
-Witam , Jurgen co cię do mnie sprowadza ? - zapytał , a ja patrzałam nie dowierzając
-Chciała bym złożyć podanie . - uprzedziłam odpowiedź trenera
-To Marcela , córka Ulli . - wytłumaczył
-Ahaa, rozumiem . Masz wszystkie potrzebne papiery ? - zapytał Adam
-Chyba tak , może pan sprawdzić . - odparłam i podałam teczkę .
Chwilkę poprzeglądał . W między czasie rozmawiając z Jurgenem .
-Tak wszystko jest . Dziękuję za wybór naszej szkoły . - powiedział z uśmiechem .
-Dzięki i narazie . - podali sobie ręce
-Do widzenia . - odparłam i wyszliśmy
Spojrzałam na Jurgena pytająco i czekałam , aż mi powie kto to był .
 -To mój kolega ze szkoły . - powiedział z uśmiechem
Odwzajemniłam uśmiech i wyszliśmy . I ponownie kiedy szliśmy w kierunku samochodu przechodnie przyglądali się nam . Nie było innego wyjścia jak się przyzwyczaić do gapiów . W końcu mój ojczym to Jurgen Klopp ...
Po 20 minutach wjeżdżaliśmy już na teren Signal Iduna Park . Zaparkowaliśmy na miejscu z tabliczką TRENER , nie zauważyłam jej jak byłam tu wcześniej . Jak się po chwili zorientowałam każdy ma tak swoje oznaczone miejsce (z tą różnicą , że piłkarze mają odpowiedniki numerków na koszulkach) . Ciekawy pomysł nie da się ukryć . Wysiedliśmy z auta i weszliśmy na stadion . W tym czasie na miejscu parkingowym z numerem 11 zaparkowało dobrze mi znane BMW . Uśmiechnęłam się sama do siebie .
Chwilę tak szliśmy ciemnymi korytarzami , zapalając światła .
-Jak światła się palą to znak , że już przyjechałem . - wytłumaczył z uśmiechem na ustach Jurgen .
Zaśmiałam się , a echo poniosło mój głos daleko , daleko w głąb korytarza .
-Jak chcesz dam Ci piłki i możesz wyjść na murawę .- spojrzał na mnie
-Pytanie . Oczywiście . - uśmiechnęłam się szeroko .
Poszliśmy do kantorka i dostałam całą masę piłek .
-Ja przyjdę za 20 minut . -odparł i poszedł w nieznanym dla mnie kierunku .
Ja podążyłam przed siebie , taszcząc piłki . Mimo , że byłam tutaj 2 dni temu to stadion nadal robił wrażenie . Minie trochę czasu zanim się przyzwyczaję do widoku pustego stadionu , na którym będę z gwizdami Borussii .
Chwilkę tak postałam wpatrując się na wnętrze obiektu .Wzięłam głęboki wdech i pomyślałam, że moje marzenie w końcu się spełniło. Te historie które wymyślałam przed snem. To ...dzieje się na prawdę .
Chwyciłam siatkę wypełnioną piłkami i doczłapałam się do pola karnego . Wyjęłam z kieszeni komórkę , włączyłam muzykę i położyłam ją na murawie . Wzięłam pierwszą piłkę . Ustawiłam ją w idealnym miejscu do wykonania rzutu wolnego , 2 metry w tył , ruszyłam w stronę piłki i uderzyłam z całej siły . Lecz ta mała złośliwa , mała rzecz uderzyła z całym impetem w słupek i poleciała niemal na środek boiska , ale od czego ma się resztę futbolówek ? ;)
Tym razem byłam mądrzejsza i wyjęłam ich więcej , układając jedna obok drugiej .Zaczęłam więc pokolei strzelać jedna , kolejna i kolejna , przy czwartej przystanęłam na chwilę . Odetchnęłam . Spojrzałam na bramkę , wyobraziłam sobie bramkarze , piłkarzy i stadion pełen kibiców . Lecz nie słyszałam ani ich dopingu , które były wyimaginowaną rzeczywistością , ani muzyki , która leciała z mojego Samsunga . Po prostu się wyłączyłam , skoncentrowałam maksymalnie . Przymknęłam oczy , wzięłam ponownie głęboki oddech , po czym spojrzałam raz jeszcze na bramkę . I jak gdy by nigdy nic kopnęłam ja . Stałam wpatrując się w jej lot . Ku mojemu zdziwieniu wpadła do bramki , idealnie w lewe okienko . Tak jak ostatnio , na korcie.
-Yeah !!! - krzyknęłam , zapominając o echu . Zaśmiałam się po usłyszeniu swojego głosu i cieszyłam się jak dziecko .
-No , no , no nawet Messi by się tego nie powstydził . - usłyszałam męski głos za plecami .
Odwróciłam się i mimowolnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy .
-Cześć Marco .
-Cześć, więc to ty jesteś tą Marcelą , o której trener nam opowiadał ? - przywitał się jednocześnie pytając
-Tak . - uśmiechnęłam się
-Długo tu siedzisz .? - dodałam po chwili .
-Wystarczająco . - spojrzał tajemniczo .
-Nie , przed chwilą przyszedłem , ale widzę , że nauka nie poszła w las . - zaśmiał się
-Jak widać , dziękuję . - uśmiechnęłam się podając mu piłkę
-To jest wyzywanie ?
-Tak . - odpowiedziałam
-Mamy po 3 strzały . - odparłam kiedy byliśmy już mniej więcej na 20 metrze .
-Zobaczymy  kto jest lepszy . Uczeń czy nauczyciel . - spojrzałam na niego , on natomiast stał obok z uśmiechem na ustach .
-Okey , przegrany stawia kawę . - wyczułam jego pewność siebie
-Niech będzie . Zaczynaj , ale jeszcze . Jak ja wygram dajesz mi swoją koszulkę .
Marco kiwną twierdząco głową . Ustawił trzy piłki i strzelał . Ku mojemu zdziwieniu pierwsza nie wpadła do siatki , lecz kolejne owszem .
-Proszę , teraz twoja kolej . - przeszedł obok mnie , a ja ponownie poczułam zapach jego cudownych perfum .
-Dzięki . - odparłam podchodząc do ustawionych już przez niego piłek .
Musiałam , po prostu musiałam strzelić te trzy rzuty wolne . Mimo , iż wiedziałam , że mam marne szanse z reprezentantem Niemiec i Borussii Dortmund , chciałam pokazać , że także potrafię . Pierwsze dwie (nie ukrywam| ku mojemu zdziwieniu trafiły do bramki , teraz czekała mnie trzecia . Tak blisko ogrania Marco , muszę to wykorzystać .
-Koncentracja !!! - powiedziałam sama do siebie w duchu . Wypuściłam głośno powietrze i kopnęłam futbolówkę . Jej lot był trochę za wysoki , wiedziałam , że poleci nad poprzeczką , ale cóż remis też nie jest zły . Spojrzałam na stojącego kilka metrów dalej Reus'a i jeszcze raz na piłkę , która obniżyła swój lot.
-Proszę wpadnij do tej siatki . - powiedziałam cicho , zaciskając kciuki i ... zastygłam w bez ruchu
-Osz ... kurde . - odparł Marco łapiąc się za głowę
Zaśmiałam się . Byłam szczęśliwa , że się udało . Strzeliłam 3 wolne , a on 2 . Jejku moje radości nie było końca .
-Dziewczyna cię pokonała . - wystawiłam mu język
Reus uśmiechnął się złowieszczo i ruszył w moim kierunku . Ja instynktownie oddalałam się , ale on przyspieszał . Po chwili zaczęliśmy biegać po całym boisku .
-Ej , ja nie mam takiej kondycji . - powiedziałam między łapaniem oddechu , zatrzymując się za bramką .
-Choć tu . - ponownie się zaśmiał .
Ruszyłam w stronę tunelu . Odwróciłam się w tył , aby sprawdzić czy Marco jest blisko . Był blisko , bardzo blisko , a ja już prawie w tunelu , skąd dochodziły głosy chłopaków . Mario pierwszy się z niego "wynurzył" .
-Mario .!!! - krzyknęłam , on spojrzał w moim kierunku , a ja wpadłam w jego ramiona .
Za powodu gwałtownego wpadnięcia w "obiekt" stojący okręciliśmy się wokół własnej osi .
-O proszę . - usłyszałam doczepki chłopaków .
-Borussia .! Co ty tu robisz .? - zapytał radosnym głosem Gotze
-Ćwiczyłam rzuty wolne z Marco . - spojrzałam na przegranego stojącego obok .
-Wisi mi kawę i ... - dodałam po chwili.
Reus zaśmiał się i zdjął koszulkę . Lubiłam kiedy się uśmiechał , wtedy miał to coś co bardzo mnie pociągało , podobnie jak Mario i Moritz . Cała trójka była podobna . I podobała się w pewnością dziewczyną .
-Proszę . - wręczył mi wygraną spoglądając mi w oczy . Po chwili odczepiłam się od Mario .
-Marco , a ty co robisz ? - zapytał Robert
-Wiesz , wstyd się przyznać . - spuścił głowę
-Mieliśmy zakład . 3 wolne , kto więcej strzeli wygrywa . I wygrałam .- podniosłam ręce w geście triumfu .
-Aha , to uczeń przerósł mistrza .- zaśmiał się Polak .
-Nasz Marco uczył się wykonywać rzuty wolne ? - głos Mario ponownie zabrzmiał tak poważnie , ale zaczęłam się do tego przyzwyczajać .
-Tak . Dokładnie . - uśmiechnęłam się , Marco także .
-Ja za chwile wrócę idę po drugą koszulkę . - odparł Reus i znikł w tunelu .
-A pochwalisz się .? -zapytał Mo podając mi piłkę
Podeszliśmy więc całą drużyną do pola karnego . Ustawiłam piłkę tak jak wcześniej , w czasie pojedynku z Marco . Lecz widząc ponad 20 chłopaków , którzy wpatrują się we mnie , poczułam straszną tremę .
-Skoncentruj się , nie przejmuj się nim , pamiętaj co ci mówiłem wtedy na korcie . Dasz radę . - usłyszałam głos Marco , który sprawił , że przez moje ciało przeszedł dreszcz . Poczułam jego rękę na moim ramieniu i oddech na szyji .
-Boże , przecież nie mogę się w nim ...- szybko przegoniłam myśli . Nałożyłam na siebie , trzymającą w ręku
koszulkę z numerem 11 .
Odetchnęłam i raz jeszcze spojrzałam na Reus'a . On puścił oczko , uśmiechnęłam się i kopnęłam piłkę .

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
No i 8 rozdział jeeeeeeest ..;))
Podoba się .?
Komentujcie , proszę ... wtedy wiem , że czytacie .=D

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 7

Otworzyłam niechętnie oczy . Wpadające do pokoju promienie majowego , porannego Słońca sprawiły , że nie mal od razu je zamknęłam . Po chwili z przykrością stwierdziłam , iż zapomniałam opuścić rolety wieczorem . Cóż już tego nie zmienię . Po omacku znalazłam telefon ...
-Boże ! Już 9.30 . - powiedziałam sama do siebie w nie małym szoku.
Spodziewałam się 7 może 8 . Teraz to już serio trzeba się zwlec z najbardziej wygodnego łóżka na jakim kiedykolwiek spałam . Oczywiście nie od razu tylko po jakimś czasie potarłam do łazienki , wzięłam prysznic , włosy spięłam w kucyk i podobnie jak wczoraj stałam pod trudnym wyborem . W co mam się ubrać . Po dłuższych oględzinach podjęłam decyzję . Było ciepło więc wybór padł na letni zestaw . Kiedy już wychodziłam z pokoju zadzwonił mój telefon . Tata .
-Cześć .! - ucieszyłam się , że w końcu oddzwonił
-Cześć , co tam u Was opowiadaj . - przywitał się i był gotowy na moje przeżycia z przeprowadzki .
Porozmawialiśmy z 10 minut , po czym zeszłam na dół .
-Ałćć !! Cholera jasna .!- zawołałam wpadając w masę kartonów .
-Co to ma być .?- dodałam
-Nasze rzeczy . Przywieźli je 30 minut temu .
Dobra można im to wybaczyć . W końcu to moja wina , że wpadłam w te pudła . Cieszyłam się , ze moje rzeczy w końcu dotarły do właściciela .
-Oo ... co tak uśmiechnięta .? - zapytał od razu Jurgen
-Ładna pogoda to można się uśmiechać . - zaśmiałam się
-Z kim rozmawiałaś .? - mama jak zwykle wszystko słyszała , jej słuch jest bardziej niż perfekcyjny
-Tata dzwonił , pytał co u nas . - uśmiechnęłam się jeszcze bardziej .
-Pozdrowiłaś go ode mnie . ? - odparł trener BvB , co nie ukrywam bardzo mnie zdziwiło .
-Poznali się i bardzo polubili . - wytłumaczyła mi mama . Co także wprawiło mnie w osłupienie
-Tak , macie także pozdrowienia . - musiałam jakoś wybrnąć z sytuacji .
Wyjęłam z chlebaka pieczywo i włożyłam do tostera . Kocham tosty zwłaszcza na śniadanie . Tylko rzadko udaje mi się je zjeść bo w rezultacie wolę dłużej pospać niż zjeść najważniejszy posiłek dnia . Cóż taka już jestem . Wyjęłam tosty . Oczywiście na nich powstał wzorek BvB , uśmiechnęłam się sama siebie i posmarowałam je Nutellą . Mniam.
Zjadłam pyszne śniadanie i poszłam do siebie . Jurgen pomógł mi wnieść moje "kartony"
-To powodzenia . - zaśmiał się wychodząc z pokoju .
Było ich całkiem sporo . Ciuchy , kosmetyki , które nie wiem po co brałam , przecież mogę sobie kupić tutaj. Sterty papierów , związane między innymi ze szkołą , pamiątki ze starego mieszkania . Ubrania to był najmniejszy problem , ale i tak zajęło mi to więcej czasu niż myślałam . Miałam w pokoju sok pomarańczowy więc wzięłam go i poszłam na chwilę na balkon . Było ciepło , ale nie gorąco można było siedzieć na zewnątrz i nie czuć było wysokiej temperatury .
Położyłam więc się na leżaku i popijałam wcześniej wspomniany sok pomarańczowy . Balkon wyglądał cudownie . Wspaniały widok na miasto , cisz i śliczne szklane "barierki" . Mogłam w góry , dorabiać jako ochrona bo widziałam doskonale drzwi , tym samym tych co próbują się dostać do środka . Przymknęłam na chwilę oczy . Wiatr tak nastrojowo powiewał co sprawiało przyjemne uczucie morskiej bryzy .
Chyba przysnęłam na chwilkę bo obudził mnie dźwięk podjeżdżającego samochodu . Wstałam , aby zobaczyć kto nas odwiedził . Moim oczom ukazał się wczoraj poznany Marco , wysiadający z auta . Odeszłam , żeby mnie nie zauważył . Lecz kiedy podchodził do drzwi nie wytrzymałam .
-Siemka . Jak ręka zapomniałam się ostatni spytać .?- dałam znak swojej obecności
Piłkarz rozglądał się dookoła . Widać było , że bardzo go zdziwił "niczyj głos"
-Tutaj na górze . - zaśmiałam się a chłopak zadarł głowę do góry .
-Cześć . Dobrze . Mieszkasz tu ? - zapytał wyraźnie zdziwiony .
-Tak , mówiłam , że się spotkamy .
-Masz niezawodną intuicję . - uśmiechnął się .
-Ale jak ty tu mieszkasz to chyba pomyliłem mieszkania .- dodał po chwili
-A do kogo przyszedłeś ? - zapytałam udając , ze nie wiem o kogo mu chodzi .
-Do trenera .
-To dobrze trafiłeś . - odparłam
-Otwórzcie drzwi mamy gościa . ! - zawołałam , na dole mnie chyba usłyszeli bo drzwi otworzyły się po chwili .
Marco wszedł ze zdziwioną miną do środka . Po 20 minutach wyszedł . Nie schodziłam na dół wiedziałam , że mają "klubowe" sprawy do załatwienia , nie chciałam przeszkadzać . Choć nie ukrywam chciałam wiedzieć o czym rozmawiają .
Zauważyłam , że Reus wychodzi .
-Do zobaczenia . - uśmiechnęłam się .
-Mam nadzieję . - odwzajemnił uśmiech i pomachał .
Wsiadł do swojego BMW i pojechał . Ja przymierzałam się do kolejnych kartonów .
Zajęło mi to sporo czasu . Nawet nie schodziłam na obiad , chciałam mieć to jak najszybciej za sobą , żeby jutrzejszego dnia nie zaczynać podobnie .
Postanowiłam przy przedostatnim pudle zrobić chwilę przerwy i zajrzeć jak mama sobie radzi .
Zapukałam do drzwi . Weszłam do sypialni .
-Widzę , że jesteśmy na tym samym poziomie . - zaśmiałam się i oparłam o futrynę
-Masakra , układam i układam , a końca nie widać . - powiedziała zrezygnowana i opadła na łóżko .
-Mi zostały 2 kartony i będę kończyć . - uśmiechnęłam się i podałam jej soku , który trzymałam w ręku
-Dzięki , ja nawet nie liczę .
-To idę dalej wojować .
Powrót do pokoju i ponowne układanie rzeczy . Na szczęście kosmetyki podobnie jak ubrania zajęły mi mało czasu . I ostatni karton czyli "makulatura" . Wszystkie papierzysko związane z ukończeniem szkoły , wyjazdem za granice , itp . Znalazłam wolną półkę w szafie i poukładałam według dat .
I koniec . Nareszcie cały dzień spędzony na rozpakowywaniu pudeł . Ogromnych .
-Teraz tylko prysznic . - powiedziałam do siebie .
Chwyciłam piżamę , poszłam do łazienki . Lecz odrzuciłam wcześniejszą propozycję prysznica i zdecydowanie wybrałam wannę .
Kąpałam się długo , ubrałam i zeszłam na kolację .
-Przepraszam , że w piżamie , ale nie chce mi się przebierać . I ogłaszam wszech i wobec , że skoczyłam . - w geście tryumfu uniosłam ręce w górę .
-Zazdroszczę mi jeszcze jeden został . Także gratulacje . - zaśmiała się mama
-Dokładnie gratuluje i smacznego . - poszedł w jej ślady Jurgen .
 Zjadłam kolację z wielkim apetytem . Nie jadłam obiadu więc byłam bardzo głodna . "Wszamała" bym nawet konia z kopytami .
-Tato , ty jutro masz trening .? - zapytałam już nie co pewniej się do niego zwracając  .
-Tak , chcesz jechać .? -także zapytał , lecz z uśmiechem na twarzy , ze nie przeprosiłam za "tatę" , a mama wyglądała jak by jednocześnie wygrała los na loterii i się przestraszyła
-Jeśli mogę . Później pójdę zanieść papiery do szkoły . Może mnie przyjmą . - uśmiechnęłam się .
-Jak ci pasuje to możemy wcześniej wyjechać i załatwić . - zaproponował . Nie ukrywam bardzo mi to pasowało
- A co ciekawego znalazłaś .? - mama dołączyła się do naszej rozmowy .
-Na Uniwersytecie , studia Menadżersko-dziennikarskie z nauką hiszpańskiego i angielskiego , w językach dodatkowych można wybrać polski .- wyrecytowałam
-To może być ciekawy kierunek . - mojej rodzicielce najwyraźniej podobał się nie tylko kierunek lecz sam fakt , ze chcę kontynuować naukę.
-Też mnie zaciekawiło , dlatego postanowiłam zaryzykować . -wyjaśniłam swój wybór , uprzedzając kolejne pytanie .
-Wiecie , ja chyba pójdę już spać . - odparłam po czym zaczęłam ziewać .
-My chyba też się już położymy .
-A właśnie to , o której będziemy ruszać ? 10 ? - zapytałam na odchodne .
-Może być . - uśmiechnął się Jurgen
-To do jutra , dobranoc . - odparłam i poszłam na górę .
-Dobranoc
I cały dzień zleciał na układaniu rzeczy . Masakra . Gorzej już być nie mogła , ale pocieszam się tym , że już wszystko skończyłam . Naszykowałam jeszcze tylko wyniki z matury , świadectwo ukończenia szkoły i inne potrzebne papiery , które dałam do przetłumaczenia już w Polsce tak na wszelki wypadek . I jak widać przydało się .
Rzuciłam się bezwładnie na łóżko .
-Cóż jutro jest nowy dzień , nowe przeżycia i nowe znajomości . - powiedziałam do siebie .

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

No i jest 7 rozdział . Nareszcie go skończyłam . Muszę teraz tylko coś na ciąg dalszy wymyślić i będzie dobrze .
Mam nadzieję , ze nie wieje nudą i da się go jakoś przeczytać . 
Czekam na komentarze !! <3 ;)

sobota, 22 czerwca 2013

No to szczęścia .!


Ania i Robert .;)

Życzę szczęścia na nowej drodze życia .
Miłości , radości , uśmiechów i najważniejsze wygranych meczów i walk .!!!


Podobnie jak ty nie mogę znaleźć zdjęć Marco , Mario i Jurgena z wesela . Widziałam tylko Kevina . Jeśli ktoś znajdzie proszę o pozostawienie linka w komentarzu .