Początek

wtorek, 30 września 2014

Rozdział 77

-Wiem , ale piłkarze to czasami wstrętne dupki .
-Nie da się ukryć . - zaśmiałam się cicho
-Twoja szczerość jest ... zbyt szczera .
-Dupek czy piłkarz , nie ważne . Ważne , że mój . - odparłam , a blondyn z uśmiechem na ustach mocno mnie przytulił
-Kocham Cię . - szepnął wprost do ucha 
-Też Cię kocham .             
                          
-Nie patrz tak . - powiedziałam czując na sobie wzrok Reus'a
-Dlaczego ? - zaśmiał się
-Bo ... - zaczęłam
-No właśnie . Brak argumentów .
-Nawet nie wiesz jakie to dziwne uczucie .
-Rumienisz się . - odparł
-Ej ... - schowałam głowę w ramionach chłopaka bo teraz już na prawe moje policzki zrobiły się wręcz purpurowe
-Ale nie chowaj się bo nie mogę patrzyć . - go nadal to bawiło
-Dobra , dobra . Koniec . Jestem czerwona jak burak i to przez Ciebie .
-Okey , już nie będę . . . Dzień dobry . - uśmiechnął się i uniósł lekko moją głowę by delikatnie pocałować na dobry początek dnia . Zarzuciłam ręce na jego szyję i odwzajemniłam pocałunek . Po chwili jego ręce wędrowały po moich plecach . Teraz to ja dyktowałam warunki . Niestety nie na długo . Marco przerwał na chwile , uśmiechnął się cwaniacko i w mgnieniu oka to blondyn był nade mną i z sekundy na sekundę jego pieszczoty stawał się coraz bardziej odważne , dlatego ...
-Hej , hej , hej ... - przerwałam i spojrzałam na niego
-Coś nie tak ? - spytał
-Wszystko dobrze , a nawet lepiej . Tylko ... ze mną nie pójdzie ci tak łatwo . - teraz to ja zerknęłam na niego tryumfalnie
-A może jednak Cię przekonam . - zaczął zabawę od nowa .
-Nie . Było miło , ale się skończyło . - odepchnęłam go lekko za ramiona i wstałam
-Zobaczysz , że mi się uda . - uniósł się na łokciach i uważnie mi się przyglądał
-Zobaczymy . - puściłam oczko i wyszłam z sypialni do pokoju gdzie była moja walizka . - ... Ale możesz spróbować . - dodałam wracając z ciuchami i wchodząc do jego łazienki .
-Rozumiem , że mam zielone światło ?
-Może pomarańczowe . - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi
                         Wzięłam prysznic i postanowiłam trochę podroczyć się z blondynem . Wiedziałam , że ma do mnie słabość zwłaszcza gdy mam rozpuszczone i wyprostowane włosy . Dlatego skorzystałam z tego faktu . Rzecz jasna przez to siedziałam w łazience 20 minut dłużej , ale co tam . Nałożyłam szorty i bluzkę na długi rękaw . Przeciągnęłam rzęsy tuszem , usta błyszczykiem , jedyne co pozostało to ułożyć włosy .
-Żyjesz ? - usłyszałam za drzwiami .
-Jeszcze tak .
-Mogę . ? - zadał kolejne pytanie
-Yhymm . - w mgnieniu oka drzwi się otworzyły .
-Tak ze mną pogrywasz ? - podszedł do mnie , objął w talii i złożył czuły pocałunek na szyi
-Ja ? Pogrywam ? Coś Ty . - odparłam patrząc w jego lustrzane odbicie
-Skoro tak , przyjmuje wyzwanie i zobaczymy kto wytrzyma dłużej . - po tych słowach odwrócił mnie tak , że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Nie rozumiem o co Ci kochany chodzi .
-Wiesz , wiesz . - i kolejny pocałunek tym razem wylądował na moich ustach
-Okey , ja idę na dół , a ty się ubieraj . - puściłam oczko i wyszłam bardzo umyślnie przesuwając dłoń po klatce piersiowej blondyna
-Dobrze .
                              Opuściłam łazienkę i jak powiedziałam poszłam na dół , dokładniej do kuchni by zrobić coś na śniadanie . Otworzyłam lodówkę . Hmm ... światło i sok pomarańczowy . Jakoś wcale mnie to nie zdziwiło . Chociaż z drugiej strony , co on samym powietrzem żyje ? Spytałam sama siebie . Obróciłam się wokół własnej osi w poszukiwaniu czegoś do przekąszenia . Dojrzałam trzy zapakowane po brzegi reklamówki z logiem REWE (niemiecki market) . Wzięłam je więc i zawartość rozpakowałam na wyspie w kuchni . Było chyba wszystko co mogło się znaleźć w lodówce . Postawiłam jednak na jedno z najprostszych śniadań .. tosty z szynką i serem . Po kilku minutach kanapki było gotowe do "pieczenia" , pozostało ostatnie zadanie - zlokalizować toster . Po kilku próbach , znalazłam potrzebne urządzenie i akurat gdy podłączałam je go prądu na schodach pojawił się Reus .
-Marco ... - zaczęłam patrząc na niego
-Tak ? - spytał jak gdyby nigdy nic .
-Chcesz tak wyjść na zewnątrz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie lustrując go dokładnie . Stał kilka metrów ode mnie w samych jeansach . Doskonale wiedział jak na nie działa . Jednak bitwę przegrał ... w domu może sobie paradować bez koszulki , ale na zewnątrz już nie . A ja ... tak jak wyglądam teraz będę wyglądać przez cały dzień . Jednym słowem Marcela - Marco 1:0
-Nie , tylko tutaj jest trochę gorąco . - uśmiechnął się , a ja wróciłam do tostów
-Świnia . - powiedziałam pod nosem w ojczystym języku
-Mmmm .. tosty . - podszedł do mnie i objął w talii
-Dokładnie . Możesz zrobić herbatę . - mówiłam starając się nie zwracać na niego uwagi
-Twarda jesteś . - zaśmiał się i położył głowę na moim ramieniu
-Jeśli trzeba .
-Złamiesz się . Zobaczysz , coś wymyślę . - ucałował mój policzek i zabrał się za robienie herbaty .
-Zobaczymy . - uśmiechnęłam się pod nosem i wyjęłam ostatnie tosty z tostera . Odwróciłam się z zamiarem pójścia do stołu .
-Dobra , nie wytrzymam . - jedną ręką obejmował mnie , drugą odstawił talerz na blat kuchenny . Zaraz po tej czynności jego dłonie ujęły moją twarz , a jego usta moje . Zamruczałam w geście tryumfu . Jego kroki stawały się coraz bardziej ... odważne .? Tak , dłoń blondyna powoli wędrowała po moich plecach , w końcu uniósł bluzkę i teraz poczułam jego dłoń gładzącą skórę moich pleców .
-Hola , hola . -zaprzestałam pocałunkom i spojrzałam na niego , a on spojrzał błagalnie nadal trzymając rękę pod bluzką - ... co za dużo to nie zdrowo .
-Jak nie ? Przecież możemy to potraktować jako ... trening .
-No wiesz , Jurgenowi by się to nie spodobało . - uśmiechnęłam się
-Nie musi wiedzieć . - przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej
-Niestety , teraz jemy , później idziesz biegać , a ja ... jadę rowerem .
-A później wrócimy tutaj i ... - spojrzał na mnie z tym uśmieszkiem tłumaczącym wszystko
-I ... może gdzieś pojedziemy ? Na przykład odwiedzimy Nico . - wiedziałam , że Reus uwielbia spędzać czas ze swoim siostrzeńcem i zapewne będzie chciał skorzystać z mojej propozycji
-Osz Ty . Doskonale wiesz jak mnie podejść .
-Tak , kilka miesięcy śledzenia nowinek na Twój temat robi swoje . - zaśmiałam się i pocałowałam - ... chodź jeść. - dodałam
-Mam się bać .? - spytał siadając naprzeciwko mnie
-Nie , spokojnie . Na mój temat też zapewne sporo już wiesz .
-Złamiesz się dziś i dokończymy to zaczęliśmy ostatnio . ? - zadał kolejne pytanie uważnie obserwując moją reakcje , a ja zamilkłam - ... sorki , nie powinienem .
-Kiedyś na pewno . - odezwałam się w końcu , teraz to on milczał i unikał kontaktu wzrokowego -...Marco Reus się zawstydził .? - spytałam
-Może nie zawstydził , a poczuł jak głupek .
-I muszę Ci coś jeszcze powiedzieć . - zaczęłam poważnie
-Słucham . -spojrzał na mnie wyczekując ciągu dalszego mojej wypowiedzi
-Dużo myślałam i rozpatrywałam wszystkie za i przeciw oraz to czy w ogóle powinnam , w końcu postanowiłam , że pójdę na tą "imprezę pożegnalną" , ale pod jednym warunkiem .
-Na prawdę , super . Mario się ucieszy . - odparł z uśmiechem
-Pod warunkiem , że nie będziesz nalegał bym z nim porozmawiała .
-Marcela , ale jak nie jutro to kiedy ?
-Może nigdy . - szepnęłam
-Zobaczymy , może jak wypijesz drinka sama będziesz chciała wyjaśnić z nim to i owo , ale póki co jemy , idziemy biegać i musimy kupić coś dla Ciebie na wieczór . - mówił szczęśliwy
-Nie , coś znajdę w szafie . - próbowałam wybić mu z głowy kolejny pomysł z kupowaniem dla mnie rzeczy
-Oj, Kochanie .
-Ewentualnie możemy kupić jakieś spodnie . - nie chciało mi się dalej z nim walczyć bo w tej sprawie raczej z nim nie wygram .
-Dobrze to ... smacznego :)

                         Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy . Zaraz po śniadaniu przebraliśmy się w dresy i na trening . Marco biegowy , a ja rowerowy :) . Mimo , iż blondyn bardzo się starał by go nie rozpoznano kilka osób nie dało się zrobić w jajo . Po pokonaniu dystansu jaki zaleca trener każdemu ze swoich podopiecznych wróciliśmy do domu . Szybki prysznic i ponownie byliśmy gotowi do wyjścia tym razem na zakupy . Reus w międzyczasie dał znać dla Goetze'go , że przyjdziemy na imprezę . Z uśmiechem na ustach podążyliśmy prosto do windy .
-Słuchasz mnie ? - usłyszałam pytanie i spojrzałam na blondyna
-Tak . - odpowiedziałam twierdząco mimo , że kompletnie nie wiedziałam o co mu może chodzić
-A to ciekawe ...
-Okey , przepraszam . Zamyśliłam się .
-Wiem . - zaśmiał się
-To o co pytałeś ?
-Czy masz obrany jakiś cel . - wyjaśnił
-Nie .. zdaje się na ciebie . - uśmiechnęłam się i przytuliłam go
-To jedziemy do Thier Galerie . Ulubiona galeria Melanie .
-Niech będzie .
                        Z windy prosto do Astona Marco i w drogę . Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego zawsze jeździmy akurat tym samochodem . Rzuca się w oczy bardziej niż Range Rover , ale to już nie mój problem . Fani , którzy rozpoznają go w galerii nawet ułatwią mi odrobinę zadanie , zajmując czymś blondyna będę mogła spokojnie pochodzić po sklepach . Ta wizja wydawała mi się w sam raz . Natomiast gdy uda mu się być tam nie spostrzeżenie zapewne nie pozwoli mi zapłacić za rzeczy , które będę chciała kupić , a tego nie lubię . Przez myśl nawet mi przeszło by specjalnie mówić do niego po nazwisku by jakiś Bogu-ducha winny fan go zauważył , ale stwierdziłam , że nie będę aż taka wredna .
-Jesteśmy . - spojrzał na mnie parkując
-Jeansy , sklep z jeansmi . To nasz cel . - zaśmiałam się i wyszłam z auta .
-A może spódniczka ? - spytał gdy wchodziliśmy do "sklepowego raju"
-Nie . - powiedziałam stanowczo
                        Reus od razu skierował się w prawo do Mustanga . Znałam doskonale ten sklep , często bywałam w nich w Polsce . Potrzebowałam spodni i jakiś fajnych butów . Blondyn miał szczęście .. w galerii nie było dużo ludzi . Mijaliśmy właśnie grupkę chłopaków , wiekowo zbliżonych do mnie . Uśmiechnęli się , więc odpowiedziałam im tym samym , ale nic nie uszło uwadze Marco . Spiorunował ich spojrzeniem i splótł nasze dłonie . Chłopcy chyba zorientowali się kim jest bo zaczęli szeptać między sobą .
-Ktoś tu jest zazdrosny . - zaśmiałam się pod nosem
-Yhymm .. - zerknął na mnie
-No już nie udawaj , zazdrośniku .
-Widziałem ich spojrzenia . - odezwał się w końcu
-Uśmiechnęli się tylko . - droczyłam się z nimi
-To zobacz jaki uśmiech będą mieli teraz . - objął mnie jedną ręką i po chwili czule pocałował . Za nami usłyszeliśmy tylko "Uuuuuuuuuuu" .
-Mówiłem , że to ta Marcela Reus'a i on . - powiedział jeden z nich
-I po co Ci to było .? - spytałam 
-Słyszałaś ? Marcela Reus'a ? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem , a ja się zaśmiałam głośno
-No widzisz . - odwróciłam się jeszcze do grupki chłopaków i pomachałam . Nie wiem co wstąpiło w Marco bo zrobił to samo . Oczywiście odmachali , po czym weszliśmy do sklepu .
                          Rozeszliśmy się każde w swoje działy .. ja w prawo , a on w lewo . Najpierw obejrzałam koszulki , oczywiście nic mi się nie spodobało więc poszłam dalej . Bluzy , swetry , spodnie są ! :D Z uśmiechem poszłam i przeglądałam każdą parę jeansów po kolei . W kocu trafiłam na te jedyne . Musiałam je mieć . Idealne na imprezę . Ciekawiło mnie jedynie co powie mój towarzysz :). Podniosłam znalezisko lekko w górę , a po chwili podszedł do mnie .
-Popatrz . - powiedziałam podekscytowana
-Serio jeansy ? - spytał zrezygnowany
-Tak , ale poczekaj przymierze je . - pospiesznie poszłam do przymierzalni i po chwili przeglądałam się w lustrze . Wychyliłam się zza materiału i ruchem ręki dałam znać Marco , że może przyjść .
-Wiedz , że i tak obstawiam spódniczkę . - mówił pewny swego
-Ale spójrz , jakie cudowne . - odwróciłam się bokiem by zerknąć na kokardki -... w sam raz na imprezę . - spojrzał na mnie raz jeszcze , a po chwili zrobił krok w przód , ja oparłam się o ściankę oddzielającą kabinę moją z sąsiednią . Blondyn zasunął zasłonę , jedną ręką objął mnie w talii , drugą zaparł o ściankę , a w efekcie pocałował .
-Przyznaje są świetne . - mówił w międzyczasie
-Wiem . - zaśmiałam się cicho by wrócić do wcześniejszego zajęcia , w końcu jednak trzeźwe myślenie powróciło -... jesteśmy w sklepie .
-W przymierzalni . - poprawił mnie nic sobie z tego nie robiąc
-Właśnie , w każdej chwili może się ktoś zdziwić , ze widzi dwie pary nóg w jednej kabinie .- powiedziałam poważnie .
-Kochanie .. wyluzuj . Jesteśmy młodzi , możemy zaszaleć . - uśmiechnął się chytrze i złożył bukiet całusów na mojej szyi
-Kto tu jest młody . - odparłam ironicznie .
-No Ty może trochę bardziej niż ja . Jeśli tak pogrywasz to jestem starszy , słuchaj więc starszych . - dalej skupiony był na pieszczotach . Nie wiem jak on to robi , ale potrafi wybrnąć z każdej sytuacji dobrym wytłumaczeniem
-Marco . - podniosłam nieco ton głosu mimo , że oparcie się mu kosztowało bardzo dużo - ... Jesteśmy w trochę gorszej sytuacji niż inna para zakochanych . - zerknęłam na niego jednoznacznie
-Całuje moją dziewczynę , przecież to nic złego . Co innego jak bym na przykład chciał odciążyć Cię zdejmując tą koszulkę .
-Dobra , rozumiem . Niestety ze mną takie sytuacje będą miały miejsce tylko i wyłącznie w domu . Po drugie ... wymiękasz ? - spytałam z podejrzliwym spojrzeniem
-Tracę siły by z tym walczyć . - zaśmiał się i pocałował - ... ale kupujemy te spodnie ? - dodał jeszcze
-Tak . Kupuje . - zaakcentowałam
-Ale ... - zaczął
-Żadnego ale . - powiedziałam poważnie , a Marco zrezygnowany wyszedł z przymierzalni

-Gotowa ? - spytał Reus łapiąc mnie w talii i patrząc na nasze odbicie w lustrze
-Chyba tak. - odparłam opierając głowę na jego ramieniu
                          Patrzałam na nas i myślałam czy serio powinnam tam iść z blondynem . Jakoś za bardzo nie czuję takiej potrzeby , a może czuję ? Sama nie wiem . Zranił , ale jako przyjaciele musimy się wspierać . Powinnam być jak Marco . On mimo wewnętrznego bólu z naszej trójki trzyma się najlepiej . Jeszcze pociesza mnie i Mario . Ideał przyjaciela . Chłopak wyjął z kieszeni telefon i postanowił upamiętnić tą chwilę na wspólnej fotce . Po wszystkim splótł nasze palce i wyszliśmy , po chwili byliśmy już w windzie , później w samochodzie . Z każdym pokonanym metrem miałam coraz to większe wątpliwości .
-Może jednak nie powinnam .? - spytałam nie pewnie zerkając na kierowcę                         
-Żartujesz ? Mario by mnie bez Ciebie nie wpuścił .
-Zły pomysł , to bardzo zły pomysł . - powiedziałam pod nosem , a ręka blondyna delikatnie wędrowała po moim udzie . Uśmiechnęłam się i położyłam na nią swoją. Opuszkami palców z identyczną delikatnością gładziłam jego dłoń .
-Jestem szczęściarą .
-Ooo , w końcu się do tego przyznałaś . - zaśmiał się i spojrzał na mnie zatrzymując się na parkingu
-Ale w sensie , że mam Ciebie . - wyjaśniłam
-To w takim razie ja jestem cholernym szczęściarzem .
-Yhymm .. chodźmy , chce mieć to jak najszybciej za sobą . - wyszłam z auta - ...Cocaine ? serio , akurat tutaj ? - spytałam dopiero orientując się , że jesteśmy pod klubem , gdzie kilka tygodni temu były urodziny Mario , Fabiana i Łukasza oraz moja osiemnastka . Do tej pory to miejsce kojarzyło mi się bardzo dobrze , jednak z dzisiejszym dniem to się zmieni
-Zawsze jak nie w domu to tutaj się zbieramy robiąc jakąś imprezę . - odparł i podążyliśmy do wejścia - ... Panie przodem . - uśmiechnął się otwierając drzwi .  Złapałam go za rękę , a im bliżej muzyki tym bardziej ściskałam jego dłoń . Byłam tak zestresowana jakby to miała być odpowiedź ustna , która będzie decydować o rocznej ocenie . A tak na prawdę cholernie bałam się konfrontacji z Gotze . Nie widziałam go od prawie dwóch dni , co wcześniej nie miało miejsca. Zawsze spotykaliśmy się chociażby na herbatę czy spacer . Lecz teraz wiele rzeczy przez tak można by powiedzieć głupią sprawę się zmieniło . Z jednej strony powinnam czerpać garściami i jak najwięcej czasu z nim spędzać , ale z drugiej musiałam się przyzwyczaić do jego braku . Tego właśnie sobie nie wyobrażałam . Mimo tego , iż do BVB dołączy trójka nowych zawodników , ja wolałam jego .
-Nie żeby coś , ale moja ręka ... - przerwał cieszę
-Oj , przepraszam . - rozluźniłam uścisk
-Cześć !!! - zawołał wchodząc na salę
-Siemka . - ja przywitałam się nieco ciszej , chciałam się schować i najlepiej by nikt nie zauważył mojej obecności . Ku mojemu zdziwieniu na sali nie byliśmy sami , gdyż klub był otwarty . Co prawda nie było tłoku , zaledwie kilka osób , chcących wypić drinka .
-Cześć , nareszcie . - usłyszeliśmy optymistyczne głosy reszty
-Przecież dopiero za piętnaście ósma . - odparł Marco i podeszliśmy do zgrai
-Borussia . - cicho , odezwał się Mario , który siedział na przeciwko mnie . Uśmiechnął się .
-Stary , uwierz mi nie było łatwo , ale jakoś udało mi się ją namówić . Tylko jedna prośba ... nie pozabijajcie się . - po tych słowach niemal wszyscy zaczęli się śmiać
-Dziękuję , ze przyszliście . 

***

-Marco , gdzie jest Marcela .? - spytałem przechodząc obok
-Przed chwilą tutaj była . - obrócił się wokół własnej osi .
-Aha , to ją poszukam . - odparłem
-Ty idź zobacz tam , a ja tam . - jak to Reus przewrażliwiony także zaczął szukać swojej ukochanej
-Okey , daj znać jak ją znajdziesz . - dodałem i poszedłem we wskazanym kierunku . Chodziłem i chodziłem . Nigdzie jej nie było , już zaczynałem się bać , że poszła do domu . Pytałem każdego po drodze , nikt jej nie widział . Zrezygnowany oparłem się o ścianę i spojrzałem w lewo , a uśmiech zawitał na mojej twarzy . Była , zauważyłem ją . Stała na balkonie . Oparta o balustradę , spoglądała w dal , najwyraźniej o czymś rozmyślała . Pewnie zastanawiała się po co tutaj przyszła . Ona tak ma , jak raz się zawiedzie jej zaufanie , ciężko je odzyskać . Zwłaszcza w moim przypadku . Jakiś czas myślałem czy podejście na bliską odległość to dobry pomysł , ale gdy spojrzałem na Marco , który cały czas uważnie mnie obserwował i z jego spojrzenia wyczytałem "idź lub sam Cię tam zaprowadzę" zdecydowałem się pójść do niej i spróbować porozmawiać.
-Tutaj jesteś . - oparłem się obok .
-Jak widać . - odpowiedziała chłodno
-Wszędzie Cię szukałem .
-Niepotrzebnie .
-Pogadamy ? - spytałem 
-O czym ?
-O mnie , o nas , zależy mi na Tobie . - mówiłem obserwując jej reakcje
-Możemy zmienić temat ? Albo nie , lepiej już pójdę .- unikała odpowiedzi na pytanie . Wiedziałem , że temat mojego transferu ją przeraża , a nawet boli , ale w końcu już raz mnie zrozumiała i wybaczyła . Dlaczego nie miała by tego zrobić drugi raz . Postanowiłem spróbować .
-Wiem powinienem Ci powiedzieć . Zrozum proszę .Wiem , że Cię zraniłem , że jestem świnią i głupkiem , który bał się powiedzieć prawdy , ale to nie było takie proste . Wybaczysz mi kiedyś .? - spytałem zerkając na nią
-Tego , że znowu nie powiedziałeś prawdy ? Nie . - zapytała i zarazem odpowiedziała krótko .
                          Myślałem , a może chciałem myśleć , że ona tak po prostu żartuje. Ująłem więc jej twarz w dłonie i chciałem pocałować (nie wiem dlaczego przecież , miałem dziewczynę . Tak , wiedziałem , ze Marco patrzy , że ją kocha i nie powinienem , ale Marcela nadal była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką ), ale wtedy ze zdumieniem zobaczyłem kilka łez spływające po jej policzkach . Matecka szarpnęła się do tyłu , aby je ukryć , ale po chwili wtuliła się we mnie . Mimo wolnie objąłem ją , chciała się cofnąć , nieco speszona , ale trzymałem ją na tyle mocno , że było to nie możliwe. Ponownie czułem się cholernie winny jej smutku i łez .Podobnie jak wtedy w hotelu w Londynie . Wiem , że to wszystko przeze mnie , że to moja wina . Mogłem powiedzieć jej wcześniej , miała by więcej czasu na  oswojenie się z tą myślą . Jednak nie miałem odwagi bałem się jak zareaguje . Jestem tchórzem , cholernym tchórzem . Teraz ona przeze mnie cierpi . Zakłopotany z bijącymi się myślami . Stałem po prostu obejmując ją . Nic więcej nie mogłem zrobić , a może nie potrafiłem .?
-Borussia . - szepnąłem gładząc ją po włosach
-Nie rozumiem , nie chce żebyś wyjeżdżał . Rozumiesz . - mówiła zanosząc się od płaczu
-Przepraszam .
-Boże , przestań przepraszać bo to nic nie da. - powiedziała poważnie
-Obiecuję , że zrobię wszystko by spotykać się z wami jak najczęściej . - przytuliłem ją mocniej
-Nic innego nie możesz zrobić .
-Wiem , przepraszam . - schowała głowę w moich ramionach , uwielbiałem ten stan kiedy była przy mnie i nie wyobrażam sobie jak wytrzymam w tym cholernym Monachium . Płakała , strasznie płakała , nie miałem pojęcia co zrobić . Impreza już dobiegała końca , większość pod wpływem już wyszła , została dosłownie garstka . Reus cieszył się , że w końcu udało nam się porozmawiać , ale stan Mateckiej był koszmarny .
-Chyba już pójdę . - odparła niepewnie .
-Spotkamy się jeszcze ? - mój głos był równie niepewny
-Nie wiem . - rzuciła i poszła do mojego przyjaciela , ja zostałem na balkonie
-Będziemy lecieć . - zawołał w moim kierunku
-Okey , dobranoc i do zobaczenia . - uśmiechnąłem się
-Tak , dobranoc . - odpowiedzieli razem i opuścili klub . Na sali był jeszcze Fabian , Felix , Roman z Lisą i Marcel z Jenny .
-Borussia , zamieszałaś mi w głowie i to całkowicie . - powiedziałem do siebie

***

-Pogadaliście ? - spytał obejmując mnie
-Tak - odpowiedziałam krótko
-Mówiłem , że będzie dobrze .
-Marco . Nic nie jest dobrze . - odparłam i wsiadłam do samochodu
-Jest ciężko , w końcu nikt nie powiedział , że będzie łatwo , ale trzeba przywyknąć . Zobaczysz damy radę . Razem . - uśmiechnął się i cmoknął w policzek
-Za to Cię kocham . - odwzajemniłam gest 
-Wiem .
-Taki pewny swego jesteś . - zaśmiałam się , a Reus ruszył
-Nie raz po prostu wiem . Jest jeszcze jedna sprawa . - zaczął nie pewnie
-Chyba nie chce wiedzieć czego dotyczy . - intuicja podpowiadała mi , że będzie to nie ciekawa sprawa
-Możliwe , ale ... 2 lipca wszyscy jedziemy pożegnać Mario na lotnisku . - z każdym wypowiedzianym słowem ściszał ton głosu
-Żartujesz prawda .? - i miałam rację
-Nie , dlatego już zaczynam Cię do tego przekonywać .
-Kilka dni temu byliśmy "odprowadzić" Leo i Mo . Wybacz , ale za fajnej atmosfery to tam nie było . Chciałeś żebyśmy porozmawiali i zrobiliśmy to , ale raczej na lotnisku mnie zabraknie .
-Mimo wszystko będę próbował . 
                            Po chwili milczenia , byliśmy na podziemnym parkingu . Bez słowa weszliśmy do windy , a później do mieszkania . Pierwsze gdzie skierowałam swoje kroki to kuchnia , miałam ochotę na herbatę . Słodką i gorącą . Musiałam przemyśleć to co dziś usłyszałam . Chyba wszyscy oczekują ode mnie zbyt wiele . To co się teraz dzieje to dużo za dużo jak dla mnie . Z drugiej zaś strony reszta przechodzi to samo co ja . Gotze to w końcu przyjaciel nas wszystkich . Po kilku minutach z kubkiem gorącego napoju poszłam na balkon . Usiadłam pod ścianą , a po chwili obok zjawił się on ... moje szczęście .
-Pomyślę , ale niczego nie obiecuję . - odparłam kładąc głowę na jego ramieniu .
-Chcę byś pojechała , żebyś później nie żałowała . 
-Wiem . 

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
CZEŚĆ. :D
Z małym poślizgiem , ale jestem z 77. :) Niby siódemki to szczęśliwe cyferki , więc liczę , że pozytywnie mnie zaskoczycie ilością komentarzy pod tym rozdziałem . :)

Możliwe , że za kilkanaście dni będę najszczęśliwszą osobą na świecie , ale jeszcze wam nie powiem o co chodzi (wie o tym tylko jedna z was) :) Nie chcę zapeszać :) 

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 76

                             Niestety odpowiedziała mi głucha cisza , ale z uśmiechem na ustach i opakowaniem Merci poszedłem na balkon z przekonaniem , że właśnie tam będzie Polka . Niestety tam jej nie było . Powędrowałem więc na górę , zajrzałem do każdego pomieszczenia ... nic , pusto . Jeszcze kilka razy ją zawołałem i zacząłem się martwić nie na żarty . Pierwsze co mi przyszło do głowy to zadzwonić do reszty . Pierwszy numer ... Gotze
-Co jest ? - spytał odbierając 
-Robisz coś ważnego ? - spytałem
-Nie , planujemy wypad do jakiegoś klubu z Fabianem , a co się stało ? 
-Pojechałem tylko po jej rzeczy i ...
-Stary mój po ludzku . - poganiał mnie
-Marcela ... zniknęła .
-Co ? - jego zdziwienie mieszało się z przerażeniem - ... zaraz u Ciebie będę . - powiedział jeszcze i się rozłączył
                          Przerażony chodziłem w wte i z powrotem . Nie mogłem sobie znaleźć miejsca . Czas w jakim Gotze pokonuje drogę od siebie do mnie wydawał mi się wiecznością . Kilkanaście razy dzwoniłem do Mateckiej , nie odbierała . Bałem się , że pod wpływem emocji zrobi coś głupiego , bardzo głupiego . Nagle drzwi się otworzyły , a ja spojrzałem w ich kierunku z nadzieją , że to Polka . Niestety
-Jesteśmy . - usłyszałem głos Gotze
-Myślałem , że to ona . - odparłem widząc minę przyjaciela
-Cześć , Marco . - za nim do środka weszła chyba cała drużyna z dziewczynami , ale też Fabian i Felix
-Cześć . - odpowiedziałem zaskoczony
-Serio Marcela zniknęła. - zabrał głos najmłodszy brat Mario
 -Tak, nie ma jej . Pojechałem tylko po jej , rzeczy do domu Jurgena , wróciłem i pusto . Miała poczekać . - wyjaśniłem z grubsza
 -Czyli sprawdzałeś wszystkie pomieszczenia .? - tym razem odezwał się Mats
-Yhymm , sprawdzałem , wołałem , dzwoniłem i nic .
-Gdzie ona mogła pójść . ? - dziewczyny zastanawiały się głośno
                         W końcu Lisa przejęła pałeczkę i rozdzieliła nasze trzydziestoosobowe zgromadzenie , na poszczególne regiony miasta . Tak by żadne z nas nie wchodziło sobie w drogę . Chwilę później byliśmy już na zewnątrz ustalając szczegóły . Kto pierwszy znajdzie daje znać wszystkim . Była 21.30 , ciemno jeszcze nie było , ale się zmierzchało . Niemal połowa jeździła samochodami po najróżniejszych zakątkach , druga sprawdzała te miejsca , do których nie dojedzie się autem . Z minuty na minutę bałem się coraz bardziej , księżyc wschodził coraz wyżej co za tym idzie zmierzch powoli zamieniał się w noc . A ja ? Nie miałem pojęcia gdzie może być Matecka . Co prawda miałem kilka typów : park czy kort przy jej osiedlu . Niestety te miejsca sprawdziliśmy jako pierwsze , przez myśl nawet przeszło mi , że mogła pojechać do tego Jannisa , ale też pudło . Fabian zadzwonił do niego , ale on nawet nie był w domu tylko gdzieś w okolicach Berlina . Obawiałem się , że gdy nie znajdziemy Polki będę musiał dać znać Pani Ulli , że jej córka zniknęła .

***

                           Jak tylko zadzwonił Marco z wiadomością , że Marcela zniknęła oniemiałem . Wiedziałem , że to tylko i wyłącznie moja wina i bałem się , że zrobi coś głupiego , a nawet bardzo głupiego . Od razu zgarnąłem wszystkich kto zna Polkę i całą hołotą pojechaliśmy do domu blondyna . Po podziale jaki zrobiła dziewczyna Romana ruszyliśmy na poszukiwania . Starałem się wymyślić gdzie ona może być , ale wszystkie miejsca jakie wpadły mi do głowy okazały się ślepym zaułkiem . Przez chwilę pomyślałem , że ktoś mógł ją skrzywdzić . 
-Mario , co jest ? - z krainy własnych myśli wyrwał mnie Mo 
-Co ? Nic . 
-Nie przejmuj się , znajdziemy Marcelę i za kilka lat będziemy się z tego śmiać . - Leitner wymusił uśmiech
-Możliwe , ale to moja wina . Tylko i wyłącznie moja wina . Rozumiesz ? To przeze mnie płacze przez cały dzień i za pewne na tym się nie skończy . To ja jestem tym cholernym boi dupą , który nie powiedział jej wcześniej o transferze . To wszystko jest moją zasługą , że jej szukamy , że się martwimy . Gdybym powiedział jej wcześniej było by łatwiej . Jak coś się jej stanie to tylko i wyłącznie ja będę tego przyczyną . 
-Fakt mogłeś powiedzieć jej wcześniej , ale teraz tego nie zmienisz . Czasu nie cofniesz . - przyszły piłkarz Stuttgardu , próbował jakoś mnie wesprzeć
-Martwię się o nią . - powiedziałem cicho
-Jest dorosła , na pewno poszła gdzieś po prostu pomyśleć . Zaraz ją znajdziemy i pójdziemy na piwo . - uśmiechnął się
-Obyś miał rację . - odwzajemniłem uśmiech
-Idę w prawo . - odparł i skręcił
                         Teraz byłem sam , mogłem się obwiniać w świętym spokoju . I tak też robiłem . Szedłem oglądając się wokół . Nic głucha cisza , a od czasu do czasu przejeżdżający samochód . Dostałem SMS od Reus'a z pytaniem czy coś mam . Odpowiedz była krótka "Nie." . Nawet nie zorientowałem się , że jestem na Strobelalle . Może to było to . Może Marcela jest na Idunie , w końcu kocha ten stadion . Pobiegłem pod obiekt . Na ławkach przed jej nie było . Poszedłem więc spytać ochroniarza .
-Dobry wieczór . - przywitałem się
-Mario ? Co tu robisz o tej porze .? - zapytał zdziwiony Pan Tom
-Szukam Marceli . Pasierbicy trenera , widział ją Pan ? - kierując to pytanie miałem nadzieję , ze odpowie twierdząco
-Tak , widziałem . Była tutaj jakieś dwadzieścia minut temu . Siedziała na ławce , płakała . Zapytałem co się stało , odpowiedziała tylko , że zranił ją ktoś kogo kocha . Nie wiem do końca o kogo chodziło , chyba o Marco . W końcu są parą  - nawet sobie nie zdawał sprawy jak ucieszyła mnie ta wiadomość .
-Nie , to nie Marco , a wie Pan gdzie poszła ? - zadałem kolejne pytanie
-Wsiadła do miejskiego autobusu , ale wiesz , że mój wzrok pozostawia wiele do życzenia i nie dowidziałem gdzie pojechała .
 -Dziękuję bardzo . Będę leciał , miłej pracy . - pożegnałem się i biegłem sprawdzić rozkład jazdy autobusów .
                     Spojrzałem na zegarek 23.00 . Dwadzieścia minut temu , hmmm ... około 22.40 jechał autobus na Dortmund-Brackel . Tak , Polka doskonale wiedziała , że tam nie będziemy jej szukać . Nie spodziewała się też , że Pan Tom ją "wyda" i zapewne przez myśl jej nie przeszło , ze to ja trafię na tą wskazówkę . Za pięć minut miał być kolejny autobus . Cierpliwie czekałem , zastanawiając się nad słowami ochroniarza "...zranił ją ktoś kogo kocha..." . Serio chodziło o mnie ? Nawet uśmiechnąłem się pod nosem . Kocha .. mnie , ale jak przyjaciela czy ... ? Nie no Gotze ty idioto , przecież ona kocha tylko i wyłącznie Marco . Z nim jest szczęśliwa , a ja jej tylko mące w głowie .
                       Ni się obejrzałem , a autobus właśnie zatrzymał się w zatoczce . Był prawie pusty co niezmiernie mnie uszczęśliwiło . Kupiłem bilet , skasowałem i zająłem miejsce tak by jak najmniej rzucać się w oczy pasażerom . Ciągle czułem wewnętrzny ból i miałem wyrzuty sumienia . Piętnaście minut później opuściłem autobus i z rękoma w kieszeni przeszedłem około stu metrów .
                        Dortmund - Brackel, czyli dzielnica gdzie jest nasze , znaczy Borussii centrum treningowe . Boiska stanowią główną część całości . Jest ich tam siedem , trenuje tam nie tylko pierwszy zespół , ale każda pierwsza drużyna BVB . Po kilkunastu minutach dotarłem pod bramę . Była lekko wręcz , niewidzialnie nie domknięta co znaczyło , że ktoś tu wszedł i zapewne będzie chciał wyjść . Wszedłem i rozejrzałem się dookoła .
-Mario ? Co ty tu robisz ? - usłyszałem zdziwionego ochroniarza .
-Dobry wieczór . - uśmiechnąłem się
-Zapomniałeś czegoś ?
-Raczej zgubiłem . - odparłem
-Aha , no tak . Marcela ? - spytał prosto z mostu
-Jest tutaj ?
-Tak . - mrugnął i wrócił do siebie
-Dziękuję . - zawołałem
-Nie ma za co , tylko ostrożnie . - ostrzegł i zamknął drzwi , wracając do pracy
                         Jest , dzięki Bogu jest tutaj . Kamień spadł mi z serca . Jedyny problem był ją tutaj znaleźć . Zdałem się na intuicję i od razu skierowałem się w stronę boisk . Na jednym z nich świeciły się lampy co nie jest normalne nocą . Można było tez dostrzec drobną sylwetkę , na 99% Mateckiej .
Podszedłem najbliżej jak się dało , ale tak by nie zauważyła . Przyglądałem się jej dłuższą chwilę . Gdy usłyszałem jakiś monolog po polsku , już wiedziałem , że na pewno to nasza zguba . A co robiła ? Ćwiczyła . Ćwiczyła te sztuczki , których ją uczyłem . Uśmiechnąłem się pod nosem . Całkiem nieźle jej to wychodziło . Patrząc na nią przypomniałem sobie siebie kilka lat temu , z resztą do teraz tak mam , że gdy się z kimś pokłócę , mam ciężki dzień lub po prostu muszę pomyśleć idę na kort i skupiał się na niej . Na piłce . Wtedy jest lżej , łatwiej , lepiej . Wiedziałem , że gdy pójdę do niej będzie to z góry przegrana sprawa . Będzie krzyczeć lub zacznie płakać i doskonale to rozumiem , dlatego wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Reus'a .
-Tak ? - usłyszałem zrezygnowany głos przyjaciela
-Marco , przyjedź na Dortmund - Brackel . - powiedziałem i w podświadomości widziałem reakcje blondyna
-Znalazłeś ją ? - dopytywał
-Tak . Jest tutaj , ale lepiej żebyś to ty jej powiedział , że nas wystraszyła niż żebym to był ja .
-Okey , już jadę . - rzucił szybko i rozłączył się
-Dobra . - powiedziałem już sam do siebie , wysłałem jeszcze SMS do każdego kto szukał Marceli i dalej obserwowałem co robi .
                               Rzuty wolne ? No tak , specjalność Marco . Zapewne zdradził jej kilka sekretów , z resztą dała już kilka tygodni temu mały pokaz swoich umiejętności . Miłe wspomnienia , wtedy jeszcze nie wywoływałem takich reakcji jak teraz . Strzały z 20 metrów miała opanowane niemal do perfekcji , sam przeżyłem nie mały szok kiedy kilka razy z rzędu piłka wylądowała w prawym okienku albo nieco pod poprzeczką . Z dotychczasowego zajęcia wyrwał mnie odgłos silnika . Marco . Odwróciłem się i poszedłem do wejścia na teren . Podobnie jak ja uciął sobie krótką rozmowę z ochroniarzem po czym podbiegł do mnie .
-Gdzie ona jest ? - spytał szybko
-Chodź , sam zobaczysz . - szliśmy w ciszy tak by nie zdradzić swojej obecności , gdy dotarliśmy na miejsce ,  z którego przed chwilą ją obserwowałem przystanęliśmy na chwilę .
-Nie zła jest . - szepnąłem
-Tak , ma smykałkę do piłki .
-Yhymm ... rzuty wolne już ma opanowane . - zaśmiałem się
-Dobra uczennica . Idę do niej zanim znowu gdzieś zniknie . - uśmiechnął się i powoli z rękoma w kieszeni poszedł w kierunku dziewczyny . Ja ... stałem i przyglądałem się . Wiem , powinienem zostawić ich samych , ale coś mi mówiło , żeby zostać .
                                 Reus na chwilę przystanął przy wejściu na kort , gdzie aktualnie znajdowała się brunetka . W końcu podszedł bliżej i objął ją w talii , szepnął coś , w skutek czego Marcela odwróciła się przodem do niego i przytuliła . Zazdrościłem mu , mówię to po raz kolejny . Cholernie zazdrościłem mu , że ma przy sobie Borussię . Tak , kocham ją . Kocham tę dziewczynę jak głupi , ale nie chce ranić , ani jej , ani jego .

***

                                 Byłem właśnie na drugim końcu Dortmundu gdy zadzwonił Mario . Zrezygnowany odebrałem byłem niemal pewny , że powie "nigdzie jej nie ma" , ale dzięki Bogu znalazł ją . Szczęśliwy wsiadłem w samochód i pojechałem do ośrodka treningowego BVB . Modliłem się by nie zniknęła przed moim przyjazdem. Po dziesięciu minutach byłem na miejscu . Przywitałem się z ochroniarzem i pobiegłem do Mario . W ciszy poszliśmy tam gdzie była Matecka . Uśmiechnąłem się gdy chwilę obserwowaliśmy jak wykonuje rzuty wolne . Przed oczami miałem obraz dnia , w którym spotkałem ją na korcie . Jak by to było wczoraj , poprosiła bym nauczył ją wykonywać rzuty wolne , ale to było zbędne . Po prostu potrzebowała wskazówek jak zrobić to prawidłowo , resztę doskonale potrafiła . Zostawiłem Mario i z rękoma w kieszeni poszedłem do Polki . Podszedłem i objąłem ją w talii . Drgnęła
-Yhymm , nawet Messi by się nie powstydził . - szepnąłem
-Marco . - powiedziała do siebie
-Tak mam na imię .- zaśmiałem się cicho
-Co tu robisz ? - spytała odwracając się do mnie przodem
-Przyjechałem po Ciebie .
-Myślałeś, że sobie coś zrobię ?
-Martwiliśmy się. Nic nie powiedziałaś, że wychodzisz, nie napisałaś SMS, ani nawet żadnej kartki . Zadzwoniłem do Mario, myślałem, że poszłaś do niego pogadać, ale niestety . Więc zebrał ekipę i wszyscy Cię szukaliśmy . Później zadzwonił do mnie, że jesteś tutaj . To on Cię znalazł . Nadal jest tym kim był . Spójrz . - wskazałem na stojącego w cieni Gotze , który jak by intuicyjnie wiedział , że o nim mówię , zrobił kilka kroków w przód , gdzie padało światło lampy i pomachał .  Marcela chwilę przyglądała się brunetowi , ale odmachała . Ucieszyłem się bo to był mały znak , że wszystko , a zwłaszcza ich stosunki mogą wrócić do normy .
-Dobranoc . - zawołał niebawem były już piłkarz BVB
-Dobranoc . - odpowiedziałem , a ten poszedł.
-Wracamy do domu .? - zapytałem
-A może zagramy ? - uśmiechnęła się za do dostała całusa .
-Jasne .
-I zostawiłam kartkę, że wychodzę i nie wiem, o której wrócę . - dodała 
-Przecież na stole nic nie było . - zdziwiłem się
-Na blacie w kuchni .
***

                         Siedziałam pod Iduną dobrą godzinę . Z paczką chusteczek, wypłakiwałam swoje smutki i żale. Wielu ludzi powiedziałoby , że żyję jak w bajce . Mieszkam w Dortmundzie , o którym zawsze marzyłam , moja mama ma bardzo dobrze płatną pracę , baaa jest narzeczoną Jurgena Kloppa . Borussia Dortmund stała się dla mnie nie tylko klubem i piłkarzami , których chciałam poznać , ale czymś więcej . Mój chłopak i przyjaciele są częścią tego wszystkiego , a ja będę już niebawem . Faktycznie , brzmi jak bajka , którą czytał mi tata przed snem , ale niemal w każdej bajce nie było lekko . Bywały lepsze i gorsze dni , a skoro jestem jedną z tytułowych księżniczek właśnie mam ten gorszy czas w życiu . Co ja mówię , przecież życie to nie bajka ! Wszystko może pięknie brzmi , ale w rzeczywistości jest odwrotnie . Mama rozwiodła się z tatą , który został w Polsce . Rodzicielka prawie w ogóle nie potrafi ze mną normalnie rozmawiać , zawsze coś jest nie tak i dosłownie krzyczymy na siebie . Jurgen - on ma ze mną lepszy kontakt niż ona . Potrafi pogadać , pocieszyć , pośmiać się z byle powodu . Jest identyczny jak mój biologiczny ojciec , którego bardzo mi brakuje . Tylko z Marco jeszcze się dobrze układa , ale zapewne jak zawsze wcześniej czy później będzie jakieś spięcie i cięższe dni , ale póki co jest wszystko okey i staram się tym nacieszyć .
                            20 nieodebranych połączeń od Marco , 10 od Mario i reszty . Telefon dzwoni bez przerwy , ale nie chciałam teraz z nikim rozmawiać . Musiałam posiedzieć sama z sobą i pomyśleć jak będą wyglądać najbliższe dni . Spodziewałam się , że lada moment Reus przyjedzie tutaj i zabierze mnie do domu lub usiądzie obok . Dlatego opuściłam dotychczasowe miejsce i pojechałam tam gdzie mało kto mógłby się spodziewać . Dortmund-Brackel . Zdążyłam już dobrze poznać bardzo miłego pana ochroniarza i byłam pewna , że wpuści mnie na teren ośrodka . Poszłam na przystanek i akurat podjechał autobus jaki był jej potrzebny . Wsiadłam . Po piętnastu minutach opuściłam pojazd i wolnym krokiem podążyłam do miejsca docelowego . Po krótkim dialogu z Panem Michaelem wraz z piłką , którą mi udostępnił poszłam na jedno z boisk . Tam mogłam robić to co uwielbiam , czyli grać , kopać , strzelać . Mogłam też się zrelaksować i oderwać na chwilę od codzienności , zwolnić , pomyśleć .
                           
-Widzisz ? Jest . - odparłam gdy tylko weszliśmy do mieszkania Reus'a
-Gdzie ? - podszedł do mnie
-Tutaj . - podniosłam białą kartkę z blatu .
-Ojć . Może lepiej nie mówmy o tym małym niedopatrzeniu naszej "ekipie ratunkowej" ? - uśmiechnął się i stanął po drugiej stronie kuchennej wyspy
-Masz racje , ale ta Twoja "ekipa" była zbędna .
-Martwiłem się . - podszedł do mnie i objął w talii , przez moje ciało przeszedł dreszcz , za sprawą jego oddechu
-Nie potrzebnie . - odpowiedziałam cicho
-Może i tak . - odparł składając delikatne pocałunki na mojej szyi
-Wystarczyło się rozejrzeć po mieszkaniu . - zaśmiałam się
-I tak bym poszedł Cię szukać .
-Dałabym sobie rade , jestem już dużą dziewczynką . - delikatnie przejechałam swoją dłonią po jego
-Nawet dużym dziewczynką przychodzą do głowy głupoty .
-Myślałeś , że sobie coś zrobię ? - spytałam i odwróciłam się do niego przodem
-Yhymm , przeszło mi to przez myśl .
-Chcesz mi coś powiedzieć prawda . - zadałam kolejne pytanie patrząc mu w oczy .
-Kocham Cię . - uśmiechnął się i pocałował
-Ja Ciebie też , ale nie o to chodzi .
-Może lepiej nie . - ponownie zbliżył się do mnie by pocałować , ale odwróciłam głowę - ... Marco . - chłopak wziął głęboki oddech
-Mario robi w piątek pożegnalną imprezę , chciał byśmy przyszli . - z kolejnym słowem ściszał głos
                             Uwolniłam się z jego uścisku i usiadłam na narożniku . Udało się zapomnieć , a blondyn znowu przypomniał . Siedziałam ze spuszczoną głową . Reus stał nadal w kuchni , najwyraźniej żałując , że akurat teraz zdecydował się mi o tym powiedzieć . Oparty o blat , podobnie jak ja ze spuszczoną głową .
-Tak będzie już zawsze ? - spytał ni z tego ni z owego
-W sensie ?
-Zawsze jak wspomnę o Mario będziesz tak reagować ?
-O co Ci chodzi ? - póki co na wzajem rzucaliśmy w siebie pytaniami
-Zrozum , zaprzyjaźniłaś się z piłkarzami . Tak już jest , że pojawiają się transfery . - zaczął
-Ty nic nie rozumiesz . - stwierdziłam wstając i patrząc na niego - ... Transfer transferem , nie pochwalam podobnie jak tysiące innych i Ty pewnie też . Ale on mnie okłamał , rozumiesz ? Patrzył w oczy i bezczelnie kłamał , " nie pewne " . Co jak co , ale ja kłamstwa nie znoszę , zwłaszcza gdy kłamie przyjaciel . Tobie powiedział dwa miesiące temu , miałeś czas pogodzić się z jego decyzją , a ja ? 4 dni ? Miał wiele okazji , żeby mi powiedzieć . Londyn , Malediwy , nawet tutaj w Dortmundzie , ale nie zrobił tego . Rozumiesz , do cholery ? Nie zrobił .!!! - wręcz krzyczałam do niego . Zdenerwował mnie i zaczynałam podejrzewać , że nie rozumie tego wszystkiego . Stałam tak chwilę i przyglądałam mu się . On robił identycznie to samo . Kiedy poczułam napływające do oczu łzy poszłam do jednego z pokoi gościnnych . Zamknęłam drzwi i zsunęłam się po ścianie . Schowałam twarz w dłoniach . I co ? I płakałam . Znowu , tym razem nie tylko przez Gotze , ale też przez blondyna .
-Marcela .. co z Tobą ? Przecież Ty nie płaczesz przez facetów . - powiedziałam sama do siebie , ale nie potrafiłam przestać ronić łez . Kochałam ich , właśnie dlatego płakałam .

***

-Idiota !!! - skarciłem się w duchu
                      Sam nie wiem dlaczego to powiedziałem . Nie miałem tego na myśli , ale ostatnio dużo się dzieje i chyba za sprawą tych zdarzeń nie myślę co mówię i właśnie skrzywdziłem Marcele . Nie powinienem tak mówić . Doskonale wiem jak ciężko znosi całą sytuację to jeszcze na nią naskakuje . Widziałem jak ją zabolało to co powiedziałem , niby nic takiego , ale teraz jest szczególnie rozdrażniona i wcale się nie zdziwię jak powie , że wraca do domu . Poczułem ukłucie tam w środku gdy stała i patrzyła na mnie ze łzami w oczach i koszmarnymi wyrzutami .
                      Matecka poszła na górę , a ja usiadłem na narożniku . Męczyło mnie sumienie , a rozsądek wraz z sercem kazali iść i wręcz błagać o przebaczenie . Wiedziałem jednak , że dziewczyna nie będzie chciała ze mną rozmawiać . Jest uparta , ale gdy trzeba potulna . To chyba jedna z wielu "rzeczy" , które tak cholernie mnie pociągały . Doskonale wiedziałem , że trzeba się bardzo postarać by chociażby ją przeprosić . Postanowiłem jednak ruszyć zadek i pójść do niej . Jednak gdy tylko wstałem polka zjawiła się w salonie . Spojrzała na mnie z chęcią zabicia
-Jeśli chcesz mogę iść do domu . - powiedziała sucho
-Marcela ... - szepnąłem i zrobiłem krok w jej stronę
-Mam iść .? - spytała
-Nie . Oczywiście , że nie . - odpowiedziałem szybko
-Gdzie są moje rzeczy ?
-Yyyy .. na górze .
-Dzięki , że je przywiozłeś . Wezmę tylko szklankę wody , jeśli mogę . - spojrzała na mnie pytająco . Była tak oschła , że każde wypowiedziane w ten sposób słowo cholernie bolało
-Kochanie . - teraz już byłem naprzeciwko niej - ... Przepraszam , nie powinienem . - odparłem cicho i dopiero po kilku sekundowej ciszy , przypomniałem sobie , że trzymam w ręce Merci - ... Proszę , to dla Ciebie . - podałem jej słodkości i uśmiechnąłem się
-Dziękuję . - w końcu .! W końcu w jej głosie usłyszałem to ciepło .
-Pójdę już się położyć . Dobranoc . - dodała biorąc wodę
-Dobranoc . - odpowiedziałem
                          I co ? I dalej nie porozmawialiśmy . Po raz drugi w niedługim czasie stwierdziłem , że muszę do niej iść . Zgasiłem światła , zamknąłem drzwi na zamek i poszedłem na górę . Od razu skierowałem się do sypialni w głowie układając sobie zdania , które wykorzystam . Przystanąłem na chwilę tuż przed drzwiami , wziąłem głęboki oddech i wszedłem . Jednak w sypialni było pusto , walizki brunetki też nie było , czyli wkurzyła się na mnie nie na żarty . Poszedłem więc do pokoju gościnnego , który bardzo jej się podobał gdy przyjechała tutaj po raz pierwszy . Zapukałem i czekałem .
-Proszę . - usłyszałem
-Dlaczego śpisz tutaj . - spytałem gdy wszedłem i zobaczyłem dziewczynę siedzącą na skraju łóżka
-Bo tak . - odpowiedź była krótka , ale na temat
-Ej .. - podszedłem i ukucnąłem na przeciw niej -... wiem , że powiedziałem o kilka słów za dużo , że nie powinienem . To było chamskie z mojej strony , ale ta ciężka atmosfera udziela się także i mi . Chce żebyś wiedziała , ze nie miałem tego na myśli . Marcela , Przepraszam .
-Może mi jeszcze powiesz , ze piłkarze tak mają ? - powiedziała ironicznie
-Nie , czasami tylko powiedzą coś czego bardzo żałują , raniąc przy tych których kochają . - odparłem patrząc jej w oczy
-No , nie da się ukryć . Dobranoc . - położyła się i zamknęła oczy
-Dobranoc . Kocham Cię . - szepnąłem wychodząc
-Nagrabiłeś sobie Reus , oj nagrabiłeś . - powiedziałem sam do siebie

***

                            Poszedł . Niechętnie , ale poszedł . Widziałam w jego oczach , że z przyjemnością by tu został . Tak , jest kochany i opiekuńczy , ale musiał chociaż chwilkę pocierpieć . Leżałam tak myśląc nad tym co dziś między nami zaszło . Przeprosił , ale czy powinnam zapomnieć ? Niby nic takiego złego nie powiedział , lecz ... Poruszył tez temat imprezy pożegnalnej . Czyli Gotze nawet się bał spytać mnie osobiście . Nie wiedziałam czy pójdę , pewnie Marco nie odpuści i będzie prosił cały dzień .
                        Odwracałam się z boku na bok nie mogąc sobie znaleźć miejsca . Chciałam by Reus był przy nim , przytulić i zasnąć . Spojrzałam na zegarek 2.38 .  W końcu po długim rozpatrywani za i przeciw , wstałam i wyszłam z pokoju . Na palcach powędrowałam tam gdzie powinnam być już ponad 3 godziny temu .
-Śpisz ? - spytałam wchodząc cicho do jego sypialni
-Marcela . Coś się stało ? - pospiesznie przybrał pozycję siedzącą
-Nie , tylko ... miałam straszny sen . - odparłam
-Hymmm . ? - spojrzał na mnie dziwnie
-Śniło mi się , że naskoczyłeś na mnie ... Ogólnie zachowałeś się jak dupek . - stwierdziłam
-Chodź . - uniósł lekko kołdrę po swojej lewej stronie , a ja poszłam na miejsce gdzie spałam już nie raz. - ... muszę Ci coś powiedzieć . 
-Tak ? 
-Przepraszam .
-Zapomnijmy o tym "piłkarzu" i nie wracajmy do tego . Może faktycznie zareagowałam zbyt gwałtownie i emocjonalnie , ale teraz wszystko mnie denerwuje . - wyjaśniłam
-Ja też mam z tym problem .
-Mam nadzieję , że niebawem to minie .
-Kochanie , na prawdę przepraszam ...
-Powtarzasz się . - przerwałam mu
-Wiem , ale piłkarze to czasami wstrętne dupki .
-Nie da się ukryć . - zaśmiałam się cicho
-Twoja szczerość jest ... zbyt szczera .
-Dupek czy piłkarz , nie ważne . Ważne , że mój . - odparłam , a blondyn z uśmiechem na ustach mocno mnie przytulił
-Kocham Cię . - szepnął wprost do ucha 
-Też Cię kocham .

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Cześć =)

Powiem wam , ze absolutnie nie podoba mi się ten rozdział : /

Ale ocenę zostawiam wam :D Przy 75 było 17 komentarzy , co mnie bardzo uszczęśliwiło , dlatego na koniec weekandu oddaje wam 76 . :D


PS. Pamiętajcie ... DZISIAJ FINAAAAAŁ :D . Kibicujemy naszym siatkarzom !! :D

#dobojuPolskoooo #FinałjestNasz #TheBest    

sobota, 13 września 2014

Rozdział 75

                     Dotarliśmy na Signal Iduna Park . Byłam podekscytowana , to miało być pierwsze w moim życiu zebranie . Nie jestem jeszcze oficjalną praktykantką , ale pozwolono mi w nim uczestniczyć . Ba , zaprosił mnie sam pan Watzke za pośrednictwa trenera . Mile zaskoczona zgodziłam się .   
                     Wzięłam nawet notatnik by zapisywać ... nie wiem jeszcze co , ale na pewno na coś się przyda . Z uśmiechem na twarzy szłam krok w krok za Jurgenem . Nie znałam jeszcze tych wszystkich zakamarków , biur , niczego , ale już niedługo nadejdzie pora gdy będę tam znała każdy kąt . Nie wiedziałam na jaki temat , ani czego będzie dotyczyło to całe zebranie , ale chyba wszystko jak na pierwszy raz wyda mi się ciekawe .
-To tutaj . - uśmiechnął się Klopp , otwierając drzwi i puścił mnie przodem
                        Prawie nikogo jeszcze nie było więc mogliśmy zająć najlepsze miejsca , ale ja postanowiłam usiąść z tyłu . By wszystko doskonale widzieć i nie rzucać się w oczy . Po kilkunastu minutach (ok . godziny 12.00) jak się domyślałam wszyscy zaproszeni przybyli . Zrobiło się dosyć tłoczno , więc cieszyłam się , że zajęłam takie miejsce . Byłam podekscytowana i z niecierpliwością czekałam na rozpoczęcie
-Dziękuję , że przybyliście wszyscy. Witam też serdecznie naszą przyszłą praktykantkę - Marcelę, a zarazem pierwszą kobietę wśród nas . Korzystając z okazji chciałbym przekazać wszystkim , ze prawdopodobnie będziemy mieli jeszcze jednego praktykanta . - przywitał i poinformował prezes Reinhard Rauball .
-Dzień dobry . - wstałam i powiedziałam z uśmiechem .
-Mam nadzieję , że się nie zanudzisz , a nasza współpraca będzie jak najbardziej pozytywna . - dodał
                       Ponownie zajęłam miejsce i z ołówkiem w dłoni , wsłuchiwałam się uważnie w każde wypowiedziane na sali słowo . Bądź co bądź początek za ciekawy nie był , ale cóż.
-Witam , przepraszam za spóźnienie . - do pomieszczenia wpadł jak szalony ... Mario ?!
-Gotze . - powiedział niezadowolony Klopp   
-Dopiero zaczynamy , usiądź . - powiedział z kamienną twarzą P.Reinhard
                       Spojrzałam na niego nieco zdziwiona jego obecnością , on także był troszkę zdezorientowany . Przyglądał mi się jak by zobaczył kogoś z zaświatów , po czym zajął miejsce . Ciekawiło mnie dlaczego tutaj przyjechał , ale może zawsze w tego typu zebraniach bierze udział jeden z piłkarzy . Nie wiem , ale pewnie za chwilę się dowiem . Przywitanie spóźnialskiego i przejście do rzeczy .
-Jak zapewne wszyscy wiemy , przybyliśmy tutaj by dopiąć formalności . Nie do końca dla nas korzystnych , ale cóż . Ta wiadomość nie była dla nas najlepsza , a na pewno zaskakująca , nie koniecznie pozytywnie . - mówił bardzo oficjalnie menadżer klubu
                            Kompletnie nie wiedziałam o czym on mówi , ale starałam się nie zasnąć . :) . Po krótkiej chwili poczułam wibracje w kieszeni . Nie zauważalnie wyjęłam telefon . Wiadomość od Mario . Odczytaj . "Co ty tu robisz ? :)" no tak , mogłam się domyślać , że będzie ciekaw , ale postanowiłam mu nie zdradzać . Nikt ma nie wiedzieć , zwłaszcza z piłkarzy , że będę z nimi spędzać więcej czasu . "Nudziło mi się , więc Jurgen zaproponował bym przyjechała z nim i ... oto jestem . ;)" odpisałam uśmiechając się do ekranu . Kolejna wiadomość przyszła w trybie natychmiastowym "Przepraszam , mam nadzieję , że kiedyś mi wybaczysz ... Pamiętaj , że zawsze będziesz dla mnie ważna . " . Przeczytałam tego SMS'a chyba z dziesięć razy i nadal nie mam zielonego pojęcia o co mu chodzi . Napisałam więc kolejną wiadomość " Nie rozumiem , możesz jaśniej ? " . Z niecierpliwością czekałam aż telefon ponownie za wibruje , a ja dowiem się czegoś więcej o tym tajemniczym zdaniu . " ... zaraz zrozumiesz ..."  . Super, nadal nic nie rozumiałam . O co mu chodzi .? Dlaczego faceci to tak skompilowane osoby ? Wróciłam do słuchania pana Watzke , ale wciąż myślałam o SMS'sie .
-Postanowiliśmy przyjąć to jak się mówi w języku sportowym "na klatę" i życzyć powodzenia w nowym klubie . Umowa , którą Mario podpisał kilka tygodni temu , która potwierdzała transfer do Bayern'u Monachium , została już wysłana do stolicy Bawarii . Będziesz naszym zawodnikiem do 30 czerr ... - kontynuował Watzke , ale tego już nie słuchałam .
                        Każde wypowiedziane przez niego słowo docierało do mnie niczym przez ogromną tubę i z kilkusekundowym opóźnieniem . Świat wirował mi przed oczami , nie mogłam uwierzyć w to co słyszę . Mario , Bayern , umowa , transfer , kilka tygodni temu . Jak ? Przecież rozmawialiśmy , że ... Nie to tylko zły sen
-Marcela obudź się , no obudź .!! Wstawaj dziewczyno !!  - krzyczałam do siebie w myślach .
                         Jednak to nie nastało . Wszytko co się teraz dzieje to prawda . Ołówek wypadł mi z ręki , łzy napłynęły do oczu nie miałam ochoty zostawać tam ani sekundy dłużej . Jak mógł ? Jak mógł mnie ponownie okłamać ? Mówił , że to nic pewnego . Dlaczego nikt mi nic nie powiedział ? Zapewne wiedział wcześniej . Na pewno wszyscy wiedzieli . Jak jestem głupia , znowu dałam się nabrać . Idiotka . Biłam się z myślami , a tym czasem . . .
-Mario , chciałbyś coś dodać .? - usłyszałam pytanie
                        Spojrzałam na niego , a on na mnie . Skinął twierdząco głową i poszedł na środek .
-Na początek chciałbym wam wszystkim podziękować , za wszystko , za to kim jestem . To wasza zasługa , zawsze będę wam za to wszystko wdzięczny bo to dzięki Borussii jest jak jest . Ten klub będzie w moim sercu na zawsze . Nigdy się was nie wyprę mimo , że będę tam .  Kto wie , może jeszcze tutaj wrócę . - wymusił uśmiech . - Ale chciałbym jeszcze przeprosić pewną osobę ... Marcela ... - ponownie spojrzał w moją stronę .
                          Znowu poczułam napływający do oczu potok łez , złość i niechęć do jego osoby . Przeprosić ? Mnie ? Chyba nie w tym życiu . Nawet nie wyobraża sobie jak mnie zranił . Jak on tak mógł , ukrywać swój transfer . Kiedy usłyszałam swoje imię nie zważając na okoliczności :
-Przepraszam . - powiedziałam cicho i jak najszybciej wyszłam z sali .
                         Nie mogłam tak siedzieć i słuchać , jego przeprosin . Już raz to mówił i co ? I ponownie skrzywdził . Stracił to co zyskał w moich oczach począwszy od pierwszego meczu w seniorach BVB , po czas , w którym poznałam go osobiście . Był praktycznie niczym . W tej chwili nienawidziłam go , nie chciałam go znać i po raz pierwszy żałowałam tamtego pamiętnego pocałunku.
                            Biegnąc na oślep , nie wiem jak trafiłam na płytę boiska . Chciałam się schować przed światem , najlepiej tak by nikt mnie nie znalazł . Łzy płynęły mi po policzkach . Postanowiłam pójść tam gdzie kiedyś , ale nieco niżej . Na trybunę gdzie obserwowałam jeden z treningów chłopaków ( mowa w rozdziale 20. ) . Usiadłam , w moim tajemniczym miejscu na trybunach Iduny . Schowałam twarz w dłoniach i zaczęła płakać, może to z mojej głupoty, ale i tak obwiniałam Gotze'go. Cały czas myślałam czemu mi to zrobił. Byliśmy "przyjaciółmi" , a on kłamał mi prosto w oczy . To najbardziej bolało . Te wszystkie kłamstwa , transfer ...
-Mario Gotze . Przyjaciel . Żart roku . Idiotka - mówiłam do siebie .
                         Nagle ktoś ukucnął obok mnie i głęboko odetchnął mówiąc :
-Nie mów tak . Chciałem , próbowałem jak jechaliśmy do twojego taty , ale nie potrafiłem... przepraszam - usłyszałam to co w tej chwili było bardzo , bardzo zbędne
                        Nie musiałam , ale mimo wolne spojrzałam w górę, tak to był on - Mario. Patrzył na mnie i chyba przymierzał się do tego żeby mnie pocieszyć. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać , nie potrafiłam przestać sama myśl , że za niespełna kilka dni już go nie będzie tutaj w Dortmundzie z nami ... to sprawiało ogromny ból , zwłaszcza , że dowiedziałam się tego nie od niego , a przez przypadek . Nie wiedział , że tam będę . Może chciał powiedzieć osobiście ? , ale kiedy .? Teraz stoi obok , ale za chwile już go tutaj nie będzie .
                       Wstałam , on także . Przez chwilę na niego patrzałam z nienawiścią w oczach . Uderzyłam go kilka razy , w tej chwili nie obchodziło mnie czy go boli . Pod nosem wyzywałam go od najgorszych , ale po polsku tak by nie zrozumiał . A on .. stał , w końcu chwycił mnie za ręce i przytulił . Tak mocno , że nie mogłam wykonać jakiego kolwiek ruchu . Do końca nie wiedziałam co robię . Miałam ochotę jednocześnie go uderzyć i wykrzyczeć wszystko co mi na sercu leży , że go nienawidzę , że cholernie skrzywdził , że nie powiedział wcześniej , że okłamał , że jest nikim , ale też chciałam po prostu przytulić kogoś , tak bez słowa .
-Wykorzystujesz chwile mojego załamania . Wiesz , że później nie będę taka miła .? -przerwałam ciszę , po czym zrobiłam kilka kroków w tył .
            Postanowiłam mu uświadomić , że pożałuje tego , iż nie powiedział mi o tym , że potwierdził transfer . Jednak Mario totalnie i po całości olał moje słowa , a zamiast jakiej kolwiek odpowiedzi przyciągnął mnie , ponownie obejmując jednocześnie . Raz jeszcze odwzajemniłam gest . Uwielbiałam kiedy mnie przytulał . Położyłam głowę na Jego piersi, wsłuchując się w bicie serca.
-Wiem . -spojrzał mi w oczy i odpowiedział krótko
-I najprawdopodobniej znowu nie będę się do ciebie odzywać , przez kilka dni albo już nigdy . Skrzywdziłeś mnie Gotze. - ponownie wtuliłam się w jego ramiona
-Jesteś dla mnie jedną z tych osób , które są całym moim światem . Gdybym poznał cię wcześniej w życiu nie przyjąłbym oferty z Bayernu . Ale pamiętaj , że bez względu na to co się wydarzy jak za chwilę stąd wyjdziemy . Będziesz chciała mnie znać czy nie , czy jeszcze kiedy kolwiek nie będziesz chciała na mnie spojrzeć lub pogadać i tak nadal będziesz tą moją Borussią . Jedyną w swoim rodzaju , najwspanialszą przyjaciółką . I proszę nie myśl , że to ... że ten pocałunek był niczym bo nie był . Gdyby nie Marco prosiłbym abyś poleciała do Monachium ze mną. Nie wiem czy powinienem prosić byś mi wybaczyła , ale spróbuj chociaż zrozumieć .
-Nie wybaczę Ci tego . Nigdy . - szepnęłam
-Mimo wszystko , gdy będziesz potrzebowała porozmawiać , albo po prostu posiedzieć przy kimś w ciszy . Masz mój numer , dostaniesz adres . W każdej chwili możesz zadzwonić czy przylecieć , nie przejmuj się Ann bo będzie musiała to zaakceptować . Zawsze możesz na mnie liczyć . Bez różnicy gdzie będę , nigdy się nie zmienię . Zawsze będę tym samym Mario .-szeptem, wprost do ucha, złożył mi deklarację tego, że mogę na niego liczyć . Zawsze .
-Nie wiem co będzie jutro . Najchętniej zrobiła bym Ci krzywdę , uwierz mi . Nie mówię tego jako przyjaciółka , ale jako kibic . To właśnie boli bo jestem kibicem BVB , Twoim też , ale nie wiem czy potrafię kibicować Ci w Hollywoodzie .
-Ale spróbuj . - po tych słowach przytulił mnie mocniej -...Szkoda, że nie można wyprzytulać na zapas, a potem kiedy się tęskni wykorzystać te dodatkowe uściski . - dodał co sprawiło , że mimo łez uśmiech pojawił się na mojej twarzy
-Idę . Narazie . - powiedziałam w końcu bo nie mogłam .. bałam się , że serio zrobię mu krzywdę . 
-Przepraszam !!! - zawołał, a echo stadionu poniosło jego głos , ten cudowny głos
                  Szlochając zostawiłam go na trybunach i opuściłam stadion . W telefonie miałam kilkanaście nieodebranych połączeń od Jurgena i SMS , że czeka w aucie na parkingu . Szybko dotarłam do Opla trenera i wsiadłam bez słowa .
-Nie płacz . - poprosił patrząc na mnie .
-Możesz zawieść mnie do Marco ? 
-Tak , jasne . 


***

                    To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej . Kibice czują do mnie nienawiść i chyba najlepiej by się mnie pozbyli raz na zawsze . To jakoś przeżyje , ale tego , że Marcela wręcz mnie znienawidziła i zapewne nie chce mnie znać ... boli . Chciałem jej powiedzieć , ale dałem się zbyć by porozmawiać później . Mogłem też powiedzieć jej wtedy w Londynie . Gorzej już chyba być nie mogło . Nie miałem zielonego pojęcia, że będzie na tym zebraniu . Gdybym wiedział , że wszystko się tak ułoży powiedziałbym jej od razu . Miała by więcej czasu i może by wybaczyła lub zrozumiała . Ta dziewczyna sprawiła , że zacząłem wątpić czy ten transfer to dobry wybór . Jak wcześniej wspominałem ona pokazała mi co to znaczy kochać klub . Do tej pory myślałem , że ja , Kevin czy Nuri kochają BVB , ale Marcela kocha o wiele bardziej , prawdziwie . Dlaczego nie poznałem jej wcześniej . ? Wystarczyły dwa tygodnie wcześniej ... wtedy nie podpisał bym kontraktu z Bayernem , baa .. nawet bym nie przeglądał ich oferty, od razu wylądowała by w śmietniku . Najchętniej poszedłbym teraz do Marco , ale zapewne poszła tam Borussia więc odpada . Piwo ... tak piwo to jest to . Miałem tylko jeden problem , sam ... raczej nie wypada iść samemu do baru . Na szczęście Fabian jest w domu . W końcu to mój brat , nie mamy przed sobą tajemnic .


***

                        Stałam pod drzwiami Reus'a . Łzy strumieniami płynęły po moich policzkach . Po chwili sterczenia jak kołek , zapukałam . Nie musiałam długo czekać bo po zaledwie kilku sekundach blondyn otworzył drzwi . Spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach , w końcu nie wiedział co się stało .
- Marcela ... chodź . - chwycił mnie za rękę i weszliśmy do środka .
- Marco ... - powiedziałam cicho , spuściłam głowę i ponownie zaczęłam płakać
- Kochanie , co jest ?. - podszedł bliżej , delikatnie palcem uniósł mój podbródek tak bym na niego spojrzała
- Przytul mnie , proszę . Tylko mnie przytul . - chłopak niemal natychmiast spełnił moją prośbę i mocno przytulił .  Staliśmy tak dobre piętnaście minut . Ja płakałam jak dziecko , on jakby instynktownie wyczuł moją niechęć do rozmowy i nic nie mówił . Dopiero po chwili się odezwał
- Zrobić Ci coś do picia ? - zajęliśmy miejsce na narożniku
- Wiedziałeś , prawda ? - spytałam całkiem z innej beczki
- Yyy ... 
- Wiedziałeś o transferze Mario , doskonale wiedziałeś , że odchodzi do tych bawarskich patałachów . - złość, która nazbierała się we mnie od czasu zebrania , znalazła ujście
- Rozmawiałaś z nim ? - zapytał , a raczej stwierdził ze stoickim spokojem
- Nic mi nie powiedziałeś , nic . Mydliliście mi oczy , przez ten cały czas . Myśleliście , ze co ? Że głupia małolata nie powinna widzieć .? - wręcz krzyczałam na niego , a Reus ... jak gdyby nigdy nic wstał i poszedł do kuchni , skąd po chwili wrócił
- Proszę . - odparł stawiając na stole dwa kubki jakiejś herbaty i usiadł obok
- Przepraszam , nie powinnam na Tobie się wyładowywać . Ale ... chyba miałam prawo wiedzieć . Miałabym czas nacieszyć się nim . 
- Nie szkodzi , rozumiem . I tak , wiedziałem . Powiedział mi jak tylko dostał ofertę . Później , że podpisał kontrakt na 4 lata . Mnie też to zabolało , jest dla mnie jak brat . Był jednym z powodów dla , których jestem tutaj , w Dortmundzie . A teraz on wyjedzie , znowu będziemy grać przeciwko sobie . - mówił patrząc w podłogę
- Marco , ja ... - głupio mi było , ze tak na niego naskoczyłam , przecież oni są ze sobą bardziej związani
- Chciałem Ci powiedzieć , ale prosił bym tego nie robił . Obiecał , że powie Ci sam . Dlatego dopytywałem czy rozmawialiście . Prosiliśmy z Robertem i resztą by zrobił to jeszcze przed wyjazdem do Londynu , ale on nie wiedział jak .Bał się , że Cię skrzywdzi . Spodziewał się jak zareagujesz , że będziesz załamana , bał się , że go znienawidzisz . Później to kłamstwo , że to nic takiego jak znalazłaś ten kontrakt . Wtedy to zabrnęło za daleko i już sam nie wiedział co zrobić . Miał powiedzieć Ci dzisiaj , ale chyba tego nie zrobił . Wiem nie powinienem go usprawiedliwiać , ale ... to mój przyjaciel . - blondyn spojrzał na mnie , zauważyłam pojedynczą łzę na jego policzku , a moje zakłopotanie sięgnęło zenitu . 
- Nie , nie on mi to powiedział i właśnie to mam mu za złe . - ponownie zaczęłam płakać , nie wiem dlaczego , po prostu nie potrafiłam przestać .
- Ja osobiście jako przyjaciel , nie popieram jego decyzji , jako piłkarz rozumiem . Chciał spróbować czegoś nowego , a Bayern to nie oszukujmy się marka sama w sobie , klasa światowa . Po drugie Pep będzie ich nowym trenerem , Mario zawsze marzył by trenować u niego . 
- Borussia też jest klasą światową i już nie raz to udowodniliście . - mówiłam broniąc swojego , ukochanego klubu
- Chodź do mnie . - uśmiechnął się i rozłożył ręce , a ja ponownie zatonęłam w jego ramionach - ... Moja kochana fanka . - ucałował mnie w czoło
- Nie dam skrzywdzić BVB , nawet Tobie . - po raz pierwszy od wielu godzin się uśmiechnęłam , a Reus się zaśmiał
- Mogę Ci obiecać , że dla Bayernu , ani Schalke nigdy nie zagram . - szepnął
- Ja myślę . - odparłam
- Ale nie skrzywdziłaś Mario ? - spytał poważnie
- Nie , jeszcze żyje .
                         Siedzieliśmy tak , słuchając tykającego co sekundę zegarka , który stał na półce . Mały , czarny , który wraz z upływem czasu zaczynał mnie koszmarnie denerwować . Tik - tak , - tik - tak , no ile można . Próbowałam zająć myśli czymś innym , ale oczywiście od razu do mojej głowy wkradał się Gotze i z dwojga złego wybrałam ten cholerny zegarek . Spojrzałam na wskazówki . Yhymm , pora obiadu . O dziwo nie czułam głodu , nie chciało mi się jeść ani pić , przeciwnie niż blondyn .
-W brzuchu Ci burczy . - zaśmiałam się przerywając ciszę
-Tak , słyszę .
-Zrobić coś do jedzenia ? - spytałam
-Myślałem raczej , żeby coś zamówić .
-Daj spokój , przecież można coś szybkiego upichcić . - już wstawałam gdy ten pociągnął mnie za rękę i wylądowałam w jego ramionach .
-Nie . Ty usiądź , a ja zrobię specjalność szefa kuchni . - uśmiechnął się i ruszył do kuchni .
                     Zaśmiałam się pod nosem i przez chwile przyglądałam się poczynaniom chłopaka , ale później zostawiłam go sam na sam z obiadem i poszłam na balkon , z którym mam dobre wspomnienia . :) Oparłam się o balustradę i patrzyłam na zabieganych ludzi nie zauważających czasami szczegółów , bardzo ważnych . Jak ta pani z córką , która rozmawiając przez telefon , nie zauważyła że dziecko zostało zapatrzone w wystawą sklepową  lub ten chłopak , który najprawdopodobniej skończył właśnie lekcje i z uśmiechem na ustach i głowa w chmurach idzie do domu nie orientując się , ze ta zgrabna ciemnowłosa dziewczyna przygląda mu się z uwagą . Para zakochanych , która właśnie przechodzi przez przejście nie zauważyła , że blondynka z aparatem właśnie zrobiła im kilka zdjęć . Niby szczegół , niczym nie ważny , ale jakże decydujący o tym jaki zrobimy następny krok . Może ta dziewczyna była ideałem uśmiechniętego chłopaka i akurat są sobie pisani , ale on jej nie zauważył . Łatwo tak mówić i dostrzegać szczegóły gdy samemu się zwalnia na chwilę .Zapewne sama popełniłam kilkanaście błędów jak ci ludzie . Szczęściarze , którzy zamieszkują Dortmund . Gdy byłam w Polsce bardzo im tego zazdrościłam , że są tak blisko mojej , kochanej Borussii . Zapewne gdybym nie znała chłopaków broniących czarno-żółtych barw , w codziennym biegu nie raz bym ich minęła czy nawet wpadła przez przypadek nie orientując się , że to ci , do których wzdychałam oglądając mecze Bundesligi na szklanym ekranie. Przykład ? Nie zauważyłam tego , że Gotze się przenosi , że zmienia klub , że coś przede mną ukrywał , nie tylko on bo wszyscy skutecznie kryli transfer , tak bym ja się nie dowiedziała , ale by to sam "bohater" mi powiedział . W czasie swoich rozmyśleń poczułam , że ktoś obejmuje mnie w talii , a po chwili kładzie głowę na moim ramieniu . To był oczywiście ten , który jest mi teraz bardzo mocno potrzebny .
- Dalej myślisz o Mario ?
- Też . Bo nie potrafię zrozumieć . - powiedziałam cicho , niemal nie słyszalnie , jednocześnie próbując powstrzymać łzę , która natarczywie próbowała spłynąć po policzku
- Nie płacz . To wszystko z czasem przejdzie .
- Raczej nigdy go nie zrozumiem , a 27 czerwca będę bardzo źle wspominać . - odpowiedziałam po chwili milczenia i odwróciłam się do niego przodem
- Kochanie , wy musicie pogadać . Tak jak przyjaciele . Bez krzyków .
                   Może i miał rację , ale chyba jeszcze nie byłam gotowa , na konfrontacje z Gotze . Ale za to chwilowo udało mi się oderwać na chwilę myśli od bruneta i uważnie przyjrzałam się temu , który teraz jest ze mną . Marco może to nie idealny ideał, ale ten jego przenikliwy wzrok, ten słodki uśmiech... i nagle uświadomiłam sobie, że właśnie kogoś takiego szukałam . Że to on jest tym kogo kocham , tak bezwarunkowo i na zawsze . Bez słowa pocałowałam go delikatnie , był lekko mówiąc zdziwiony , ale oddał pocałunek , a jego ręce zaczęły wędrować po moim plecach , moje natomiast w jego dziwnie delikatnych blond włosach .
- Zostaniesz ? - spytał przerywając pieszczotę
- Nie mam piżamy , kosmetyczki . - odparłam przytulając się najmocniej jak dałam radę
- To nie jest problem .
- Pojedziesz do mnie do domu ? - spytałam wyczuwając jego intencje
- Tak . - uśmiechnął się
- A pojedziesz sam ? Nie chce mi się rozmawiać teraz z Jurgenem na temat ... na jego temat .
- Okey , ale może zrób mi listę co zabrać . - jego propozycja wydawała się być doskonała , ale zamiast listy napisałam SMS do mamy co ma mi spakować oraz informacje , że za chwilę po wszystko przyjedzie Reus .
- Dobra to ja jadę , a Ty najlepiej się połóż i nie myśl o piłce . - na odchodne cmoknął mnie w policzek , a wychodząc jeszcze cudownie uśmiechnął i ... zostałam sama
                     Koszmarna cisza , zalała mieszkanie . Sama w tym miejscu jestem po raz pierwszy i trochę dziwnie się czuje . Usiadłam na narożniku i co miałam robić myślałam . Myślałam dlaczego akurat dziś , akurat Mario i jedno największe pytanie dlaczego Bayern . ? W końcu położyłam się i patrząc w sufit biłam się z myślami . Gdy już myślałam , że sobie wszystko poukładałam , ten mały głosik w głowie wszystko psuł i łzy powoli znajdowały ujście , spływając po policzkach . Kilka minut później stwierdziłam , że będąc w jednym pomieszczeniu z tym cholernym , natarczywie tykającym zegarkiem nie jest najlepszym rozwiązaniem , dlatego chwilowo przeniosłam się na balkon . Tym razem niebywale interesujące były lądujące i wzbijające się w powietrze samoloty . Sama uwielbiałam właśnie tę część podróży . Przez tą ciszę nawet na balkonie było słychać tik-tak , tik - tak . Dlatego definitywnie musiałam zmienić swoje położenie .

***

                        Tak , dowiedziała się . Nawet nie wiem od kogo , ale na pewno nie od Mario . A ten szczegół jest teraz nie ważny , teraz trzeba zaopiekować się Marcelą . Pomóc jej się oswoić z tą myślą . Wiem , że to ciężka chwila zwłaszcza , że Gotze pierwszego lub drugiego lipca już wyjeżdża , a to za trzy - cztery dni . Ma bardzo mało czasu , a z pewnością musi go pożegnać na lotnisku . Ja przyjąłem to mniej więcej jak ona , z małą różnicą , a nawet dwoma . Po pierwsze powiedział mi o tym wszystkim osobiście , po drugie ... miałem ponad dwa miesiące na przywyknięcie do tego , że nie będziemy grać w jednej drużynie , ani mieszkać w jednym mieście . Też bolało i też byłem wściekły , ale w końcu zacząłem myśleć jak piłkarz , nie jak przyjaciel , który lada chwila będzie musiał utrzymać tę więź na odległość bądź kilku spotkaniach na kilka tygodni . 
                            Gdy Polka do mnie przyszła nie musiała mówić co się stało , od razu wiedziałem , że jedna sprawa mogła ją aż tak załamać . Wiem , że razem z Gotze świetnie się dogadywali co było doskonale widać między innymi na Malediwach . Cieszyłem się , że jedne z najważniejszych osób w moim życiu się tak dobrze rozumieją . Mario czasami zachowuje się nieodpowiedzialnie , ale już przywykłem . Sam utrudnił sobie zadanie . Skłamał , zamiast od razu jak facet powiedzieć prawdę . 
                       Starałem się pocieszyć Matecką jak tylko potrafiłem , ale wiem z własnego doświadczenia , ze teraz najlepsza jest samotność , dogłębne przemyślenie wszystkiego za i przeciw . Najprawdopodobniej nie wybaczy mu tego , ale może chociaż zrozumie lub postara się . Właśnie dlatego postanowiłem zaryzykować i zostawić ją samą . Spodziewałem się , że będzie chciała zostać na noc , a nawet kilka . Dlatego pojechałem sam by miała chwilę dla siebie . Co prawda bałem się , ze może zrobić coś głupiego , ale ufałem jej . Gdy zatrzymałem się pod domem trenera , mój telefon zaczął dzwonić . Spojrzałem na ekran ... Mario .
-Siema . - przywitałem się odbierając połączenie
-Cześć . - po jego głosie dało się wyczuć , ze jest wyraźnie przybity
-Ty też ? - spytałem z nadzieją , że nie usłyszy
-Co też ?
-Nic .
-Jak Borussia ? 
-A nie najlepiej , ale stabilnie . - odparłem
-Mieliście racje , kurde . Dlaczego jej nie powiedziałem .? - pytał sam siebie
-Już wiesz dlaczego prosiliśmy być zrobił to wcześniej . - odparłem 
-Wiem , tak , ale to nie było takie proste . Z resztą stało się i już . Dzwonie , żeby powiedzieć , ze pojutrze robię imprezę .
-Pożegnalną .? - dodałem bo podświadomie wiedziałem , ze to słowo nie może mu przejść przez gardło
-Właśnie . Przyjdziecie ?
-Wiesz , że ja oczywiście , ale Marcela ...
-Poproś ją , chciałbym jeszcze z nią porozmawiać , a to będzie idealna okazja . 
-Jasne , zrobię co się da . - to było bardziej niż pewne , że nie będzie chciała iść na imprezę do Gotze , ale nie zaszkodzi spróbować
-Kończę . Dzięki wielkie . 
-Nie ma za co . - odpowiedziałem i się rozłączyliśmy
                       W końcu wyszedłem z samochodu i zapukałem do drzwi . Otworzyła mi pani Ulla , ale zaraz za nią pojawił się Klopp . 
-Jak Marcela ? - spytali niemal równo 
-Jakoś się trzyma . Chwilowa załamka , ale minie . - uśmiechnąłem się
-Mam nadzieję . - odparła Pani domu
-Będzie dobrze . - zapewniłem narzeczonych
-Ah , Marco tutaj masz spakowane rzeczy , o które prosiła .- Ulla podała mi torbę 
-Dziękuję , będę leciał . 
-Do zobaczenia . - ponownie chórkiem mnie pożegnali 
                          Wrzuciłem torbę do bagażnika i ruszyłem do domu . Po drodze zajechałem jeszcze do sklepu po coś słodkiego . Z reguły słodkości poprawiają humor dziewczynom , więc zaopatrzyłem się w tak owe . Po niecałej godzinie byłem z powrotem . Zaparkowałem i obładowany , windą na górę i do mieszkania . 
-Jestem . - zawołałem w progu i poczułem się dziwnie . Nigdy nie dawałem znaku , że wróciłem . Gdy była tu Caro robiłem wszystko jak najciszej się dało by nie dostrzegła , że już jestem bo nigdy nie potrafiła zrozumieć , że jestem zmęczony . Dla niej to było dziwne , że chcę się położyć i poleżeć. Teraz sam z siebie , krzyczę jestem . Tata miał racje ... zmieniłem się .
                            Niestety odpowiedziała mi głucha cisza , ale z uśmiechem na ustach i opakowaniem Merci poszedłem na balkon z przekonaniem , że właśnie tam będzie Polka . Niestety tam jej nie było . Powędrowałem więc na górę , zajrzałem do każdego pomieszczenia ... nic , pusto . Jeszcze kilka razy ją zawołałem i zacząłem się martwić nie na żarty . Pierwsze co mi przyszło do głowy to zadzwonić do reszty . Pierwszy numer ... Gotze
-Co jest ? - spytał odbierając 
-Robisz coś ważnego ? - spytałem
-Nie , planujemy wypad do jakiegoś klubu z Fabianem , a co się stało ? 
-Pojechałem tylko po jej rzeczy i ...
-Stary mój po ludzku . - poganiał mnie
-Marcela ... zniknęła . 

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Siemka :D

Jest ten oto długo wyczekiwany przez niektórych rozdział . Burza , burza , burza . Jak myślicie co będzie dalej ? A może na tym skończymy ? :D  Kolejny rozdział nie wiem kiedy .... będzie jak napiszę bo raz mam pomysł , a innym razem się męczę i wychodzi kicha :) 

Czekam na komentarze , a i jeszcze jedno ... minimum 15 komentarzy ? dacie radę ? :)   

wtorek, 9 września 2014

Rozdział 74

-Powodzenia kochanie . - blondyn podszedł do mnie i czule pocałował tym samym dał do zrozumienia przyjacielowi , że to iż będziemy sami w aucie nie ma większego znaczenia .
-Ooo ... dobra moje gołąbeczki jedziemy . - poganiał nas Hofmann
                         Pośmialiśmy się jeszcze chwilę i każdy zajął swoje miejsce . Chwilę później ruszyliśmy . Mario jechał jako pierwszy zaraz za nami reszta zgrai .
-Popatrz jaki wariat . - odparł mój kierowca wskazują na boczną szybę
                          Widząc białe Audi obok auta Gotze'go oniemiałam . Kilka kilometrów dalej był dość ostry zakręt w prawo. Oczami wyobraźni widziałam ich czołówkę z samochodem , który akurat wyjedzie zza owego zakrętu . Chłopcy chyba zauważyli moje przerażenie w oczach bo po chwili jechali już za nami .
-Możesz się zatrzymać ? - spytałam bruneta
-A nie zabijesz go ? - odpowiedział pytaniem na pytanie i zjechał w jedną z bocznych uliczek
-Postaram się nie . - rzuciłam i wyszłam z auta
                       Od razu obranym kierunkiem były lewe drzwi Audi . Reus także wysiadł . Spojrzałam na niego z chęcią skrzywdzenia . Lekko zmieszany podszedł do mnie .
-Zgłupiałeś ? - zadałam pytanie
-Kochanie ...
-Yhymmm ... wariacje wariacjami , ale to jest lekka przesada . Jakby jechał tam samochód ?
-Spokojnie , przecież nic się nie stało. - próbował załagodzić sytuację
-Nie uspokajaj mnie , tylko myśl . Jakoś nie specjalnie podoba mi się wizja waszej czwórki na szpitalnych łóżkach .
-Okey , Borussia . Marco już zrozumiał , jedziemy . - Mario złapał mnie za ramiona i niemal zaprowadził do auta .
-Rozumiem . - blondyn otworzył drzwi i delikatnie pocałował
-Mam nadzieję .  - odpowiedziałam krótko
                      Kilka minut później kontynuowaliśmy naszą podróż . Dzięki Bogu , kilka kilometrów dalej wjechaliśmy na autostradę . Mario ... jak to Mario - szybka jazda jest na porządku dziennym , jednak starał się zachować trzeźwy umysł i nie przesadzał . W każdym bądź razie dwójki z przodu nie było , co kilka tygodni temu by graniczyło z cudem.
-Zazdroszczę mu . - brunet przerwał ciszę , ja spojrzałam na niego zmieszana
-Mario , o co Ci ...
-O Marco . - przerwał mi
-Nie rozumiem . - powiedziałam zrezygnowana
-Zazdroszczę mu , że ma Ciebie . Kochacie się , jesteście jak dwie idealne połówki . Nie spotkałem jeszcze tak zakochanych w sobie ludzi . Zwłaszcza młodych .- wyjaśnił
-A ty nie jesteś szczęśliwy , zakochany ? - spytałam bo intuicja podpowiadała mi , że Gotze potrzebuje z kimś porozmawiać .
-Nie wiem . Na początku związku z Ann było inaczej . Teraz mijamy się , ja mam czas ona nie , ona ma to ja go nie mam . Teraz więcej czasu spędzam z wami niż z nią . Jeszcze ta jej chora zazdrość . Nie wiem czy czuję do niej to samo co rok temu .
-Mario , z tego co wiem w związkach bywają takie kryzysy . Musicie pokazać , że wam na sobie zależy , zawalczyć . Ja też nie wiem jak będzie z nami gdy sezon się zacznie czy damy radę , ale jak nie spróbujemy to nie będziemy wiedzieli . Wasze treningi , wyjazdy , mecze , zapewne po każdym z wymienionych jesteście zmęczeni i jedyne o czym marzycie to łóżko . A wracając do Ann ... zazdrosna ? - próbowałam jakoś go pocieszyć
-Tak
-Co nabroiłeś ? - zaśmiałam się , chciałam nieco rozluźnić atmosferę
-Nic , jest zazdrosna ... o Ciebie . - powiedział cicho
-O mnie .? - zdziwiłam się
-Tak . - odpowiedział krótko
-Powiedziałeś jej o ... - w duchu modliłam się by nie powiedział swojej dziewczynie o naszym pocałunku . Już widziałam złość blondynki .
-Nie , spokojnie . Nikt nic nie wiem , no po za Marco . I przepraszam , nie powinienem , wtedy pod Twoim domem , nie wiem co mnie tknęło . - znowu zaczął przepraszać za pocałunek
-Ile razy mam Ci powtarzać , że nie masz za co przepraszać . - odparłam , a brunet spojrzał na mnie z uśmiechem
                            Ann ... dla mnie to nie najlepszy temat do rozmowy . Nie darze tej dziewczyny jakąś niebywałą sympatią . Wydaje się typową blondynką z dowcipów , można też powiedzieć , że jest tą stereotypową modelką . Moim zdaniem wcale nie zasługuje na tak fantastycznego chłopaka jak Mario , ale skoro on jest zakochany muszę to zaakceptować i życzyć mu szczęścia . Taka rola przyjaciół .
-Jest jeszcze jedna kwestia , o której musimy porozmawiać .
-Mam się bać ? . - zaśmiałam się
-Może nie uciekniesz z samochodu , a ja przeżyje . - powiedział pół żartem pół serio
-Możemy pogadać o tym czymś jak będziemy w Dortmundzie ?
-Im wcześniej tym lepiej .
-Mario , mamy czasu wolny , a nie wiem dlaczego intuicja mi podpowiada , że to nie fajny temat i tylko popsujemy atmosferę .
-Po części masz rację . Okey , pogadamy w Dortmundzie . - odparł
-A co to jest ? - spytał po chwili
-To tam ? - wskazałam palcem
-Yhymmm
-Bramka , musimy zapłacić za przejazd autostradą . - zaśmiałam się
-Co ? - brunet nie krył zdziwienia
-Serio , ta droga jest płatna . Trzymaj . - dałam mu kilka banknotów
-Nie wierzę . - powiedział pod nosem
                             Niemal całą drogę nabijałam się z chłopaka , który nie mógł pojąć jak można płacić , za przejazd autostradą . Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Poznania . Bez problemu trafiliśmy do domu taty . W duchu cieszyłam się jak mała dziewczynka , nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę . Mario zaparkował , zaraz za nim Reus . Wyszliśmy z aut, chwyciłam blondyna za rękę i grupowo weszliśmy do bloku , w którym kilka lat temu mieszkałam . Na szczęście nikt nie rozpoznał chłopaków .Tata nie wiedział , o której będziemy więc zapukałam do drzwi .
-Cześć tato . ! - zawołałam gdy je otworzył i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam ...

-Jesteśmy , podróż zakończona . - zaśmiał się blondyn zatrzymując auto pod domem Jurgena
-Dziękuję bardzo za podwózkę .
-Teraz proponuje spacer .
-Mmm ... bardzo kusząca propozycja . - odparłam
-Z mojej strony zawsze padają kuszące propozycje , kochanie .
-To chodźmy .
                   Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy przed siebie . Nie obieraliśmy żadnego celu , tak po prostu . Szliśmy wolno , a po chwili blondyn jakby się zorientował , że coś jest nie tak . Spojrzał na mnie po czym złapał za rękę .
-Wiedziałem , że czegoś mi brakuje . - powiedział cicho .
                  Spacerowaliśmy w ciszy , cieszyliśmy się swoją obecnością i łapaliśmy chwilę . Podświadomie widziałam , że za niespełna tydzień startują przygotowania do sezonu i mimo , iż będę towarzyszyć drużynie to i tak nie będziemy mieli dla siebie tyle czasu ile mamy teraz . Reus nadal nie wie , że będę w Austrii z nim dlatego z tych wspólnych chwil wyciąga jak najwięcej . To jest cudowne . Nie wiedząc kiedy byliśmy w parku . Dokładnie tym samym gdzie to ja pocałowałam go po raz pierwszy .
-Mam propozycję . - uśmiechnęłam się i stanęłam na przeciwko niego .
-Kusząca ?
-Bardzo . - odparłam i pocałowałam delikatnie
-Dobrze rozumiem ? - zadał kolejne pytanie , nie odpowiedziałam tylko ponownie pocałowałam
-Idziemy ? - spytałam po chwili
                    Blondyn spojrzał na mnie z niedowierzaniem , ale także z tą jednoznaczną iskierką w oku . Zaśmiałam się pod nosem i złapałam za rękę . Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem . Nacisnęłam lekko klamkę . Zamknięte co znaczyło , że mamy ani Jurgena nie ma w domu ..

                    Gdy Marco zamknął drzwi , dziewczyna pociągnęła go lekko za rękę , po czym wylądowała w jego ramionach . Połączeni początkowo delikatnym pocałunkiem , jednak z czasem stawały się bardziej odważne . Po jednym z tych namiętnych byli już w pokoju Marceli .
-Jesteś pewna ? - spytał jeszcze piłkarz Borussii Dortmund , Polka w odpowiedzi kiwnęła głową i ponownie pocałowała
                      Reus ostrożnie pozbywa się ubrania dziewczyny , a po chwili zostaje w samej bieliźnie . Sam pozbywa się swojej koszulki , a dziewczyna intuicyjne kładzie się na łóżku nie przestając całować chłopaka . Blondyn nachyla się nad nią przerwał na chwilę pieszczotę i uśmiechnął się by po chwili opierając swój ciężar ciała na rękach ponownie ją pocałować . Mimo , że brunetka czuja lekki niepokój delikatnie oddaje pocałunek , w końcu pierwszy raz jest w takiej sytuacji , lecz po chwili nieoczekiwanie uspokaja się i rozluźnia . Jest pewna , że ich związek wchodzi właśnie na wyższy poziom , że to nie tylko spacerowanie , trzymanie się za ręce czy całowanie , to już coś o wiele poważniejszego .
                      On całuje ją w szyję , jego dłonie błądzą po jej ciele . Kilka chwil później chłopak próbuje pozbyć się paska , który jest obecnie jedyną przeszkodą by zrobić kolejny krok . Zsuwa szlufkę . Po chwili jego jeansy rozpinają się . Mimo , że oboje oddają się swoim pieszczotom Marco obserwuje zachowanie dziewczyny , dyskretnie . Wie , że jest lekko zdenerwowana , oddycha szybko i co chwię mocno ściska w piąstce pościel . Łapie delikatnie jej dłoń , chce ją uspokoić
-Spokojnie , kochanie . - szepcze jej do ucha , Marcela uśmiecha się pod nosem i w miarę możliwości uspokaja oddech . Lecz też jest czujna . W każdej chwili do domu może wrócić Ulla z narzeczonym .
-Nie wiem czy ... - odpowiada cicho
-Nie myśl o tym . 

                     Blondyn postanawia w końcu zrobić drugi krok . Ręka piłkarza postanawia zaryzykować . Rusza ostrożnie , ale ona i tak czuje każdy jego ruch . Przymruża oczy w niemym westchnieniu . Palce Marco są na jej skórze , na krawędzi jej fig . Gumka pozwala się odciągnąć , ale po chwili wymyka się ze zwinnych rąk chłopaka . Ponawia próbę . Jego dłoń delikatnie przesuwa się po jej biodrze . Reus wie , że za chwilę stanie się coś co zmieni ich , zwłaszcza ją . Kolejny etap związku ...
                     Niemal w najgorętszym momencie trwającej chwili , Polka zaprzestaje pocałunkom .
-Co się stało ? - pyta zdezorientowany chłopak
-Mama . - odpowiedz jakże krótka , a psująca nutkę pożądania unoszącą się w powietrzy
                   Oboje czym prędzej znajdują na podłodze swoje ubrania ...


-Cholera, gdzie moja koszulka . - zaklnął pod nosem Marco .
-Tutaj . - zaśmiałam się i podałam mu zgubę
-Dziękuję . - w ramach podziękowań obdarował mnie całusem .
-Nie ma za co . Kładź się . - odparłam i oboje położyliśmy się na łóżko .
                      Pomysł do głowy wpadł mi na poczekaniu . Mama zapewne widziała już samochód piłkarza i spodziewa się jego obecności więc jeśli wejdzie do pokoju , a my będziemy "spać" wyjdzie i nie będzie zadawać głupich pytań .
-Rozumiem, że śpimy . - stwierdził blondyn
-Tak . - powiedziałam szybko i przytuliłam się do niego .
-Marcela , powoli . Oddychaj powoli .  - dodał
                       Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z płuc , po kilku podobnych czynnościach wszystko wróciło do normy . Marco objął mnie tak by wyglądało wszystko jak najbardziej naturalnie , a po chwili ktoś zapukał do drzwi . Oboje zamknęliśmy oczy.
-Marcela . - szepnęła mama , a odpowiedziała jej głucha cisza .
-Są ? - dopytywał się Jurgen
-Tak , śpią . Pewnie zmęczeni podróżą . - odparła i zamknęła cicho drzwi .
-Definitywnie i stuprocentowo uwierzyli . - zaśmiałam się cicho
-Może udam , że wstałem i ... - zaczął
-Nie ... zostajesz na noc Reus . 

***

                        Propozycja Marceli zaskoczyła mnie i to bardzo. Oczywiście byłem szczęśliwi , że mi zaufała i jest gotowa na kolejny krok . Co prawda myślałem , że ta chwila nastąpi później , a nawet o wiele później . Jak udało mi się już zauważyć , brunetka jest pełna niespodzianek .
                         Gdy byliśmy już w domu Polki ponownie mnie zaskoczyła pocałunkiem , później dała mi przejąć "pałeczkę" . Wyczułem , ze jest spięta i czuje się nie pewnie , ale wraz z upływem kolejnych sekund było coraz lepiej . Niestety gdy robiło się gorąco przyjechał trener z Panią Ullą , w skutek czego musieliśmy przerwać dotychczasowe zajęcie i zatrzeć wszelkie ślady tego co tu się działo . Teraz ? Teraz leżę w łóżku i trzymam w ramionach mój cały świat. Czuję się z tym cudownie. 

***

-Marcela . - szepnęła Ulla , a odpowiedziała jej głucha cisza .
-Są ? - dopytywałem się
-Tak , śpią . Pewnie zmęczeni podróżą . - odparła i zamknęła cicho drzwi .
-Yhymm ... zmęczeni . - powiedziałem i zaśmiałem się pod nosem
-Dlaczego się śmiejesz ? - spytała narzeczona
-No po części na pewno zmęczyła ich podróż , ale ... - przerwałem i spojrzałem na blondynkę
-Oj , kochany . Ty i te twoje teorie .
-Żadne teorie . Widziałaś telefon Marco leżał na podłodze , a ich bluzy na schodach. - wyjaśniłem
-Jurgen , Jurgen .
-Przerwaliśmy im bo zapewne byli zajęci . Co Ty nie miałaś 19 lat .
-Miałam , ale z Igorem byliśmy sprytniejsi . - zaśmiała się
-Znaczy ?
-My pojechaliśmy na wakacje , nad morze . Nikt nam nie przerwał . - odpowiedź polki nieco mnie zszokowała . Ona ? Taka poukładana , spędziła swój pierwszy raz w domku nad morzem ?
-W domku gdzie spało mnóstwo ludzi ? Ja zrobiłem jak Marcela , tylko nam nikt nie przerwał .
-Trudno , skąd mieliśmy wiedzieć .
-Właśnie , przecież Marco mieszka sam . A może to był impuls . - poruszałem brwiami , a Ulla szturchnęła mnie i się zaśmiała .
-Idź się kąpać ja sprawdzę maile .

***

                      Spała . Ślicznie wygląda gdy śpi . Taka niewinna , beztroska , z lekkim uśmiechem . Mimo wszystko trzyma kurczowo moją rękę jakby się bała , że gdy się obudzi wszystko okaże się snem lub wyimaginowaną rzeczywistością , marzeniem . Uniosłem lekko kąciki ust . Mimo tego co się wydarzyło , naszej znajomości , związku , każdego pocałunku , dotyku , rozmowy , ona nadal nie wierzy . Domyślam się , że wiele ludzi , zwłaszcza dziewczyn myśli co by było gdyby spotkała jakiegoś sławnego chłopaka , zwłaszcza swojego idola . Jej się to udało . Może się to wydawać dziwne , ale cieszę się , ze akurat ja byłem tym kogo tak uwielbia , inaczej nie miał bym u niej najmniejszych szans . Egoistyczne stwierdzenie ? Możliwe , jednak mnie to nie obchodzi . Marcela jest moją fanką i idolką zarazem, posiada siłę, która motywuje mnie do wstania rano z łóżka i ogromny optymizm , którym zaraża wszystkich dookoła . Jest brakującą cząstką mnie .
-Cześć . - usłyszałem zaspany głos Marceli
-Dzień dobry . - po tych słowach pocałowałem ją delikatnie - Jak się spało ?
-A nie najgorzej . - zaśmiała się
-Następnym razem ... przywiozę tutaj swoją piżamę . - odparłem
-Bardzo dobry pomysł , bardzo . Popieram w stu procentach .
-Nie żałujesz ?
-Czego ? Że zostałeś ? - spytała zdziwiona
-Tego co wczoraj ... - nie dała mi skończyć
-Żartujesz ? Przecież i tak nic się nie wydarzyło . - powiedziała jak gdyby nigdy nic
-Nadal chcesz ...
-Na pewno nie teraz , ale może niebawem . - mówiła z nutką tajemniczości i TYM spojrzeniem
-To proponuję następnym razem pójść do mnie . - zaproponowałem
-Kusząca propozycja .
-Z mojej strony padają tylko kuszące propozycje . - zaśmialiśmy się głośno
-Tak , wiem . Mówiłeś to wczoraj . - odparła i przytuliła się do mnie

***

-Wstajemy ? - spytał
-A musimy ?
-No nie , są wakacje więc nie musimy . - zaśmiał się
-To jeszcze chwiiiiila . - odparłam ziewając
-Tylko , że jest 12 .
                              Dwunasta ? CO ? Zszokował mnie . Długo musiał tak leżeć i czekać , aż się obudzę bo on raczej nie należy do śpiochów . Jednak pięć minutek leżenia nikomu nie zaszkodziła , więc można skorzystać z tych ostatnich wolnych dni .
-Widziałaś może mój telefon . ? - przerwał moje rozkminy
-Niee , a co zgubiłeś ?
-Nie , musi gdzieś tutaj być .
-Poczekaj zadzwonię i się znajdzie . - odparłam i chwyciłam swojego Samsunga , po czym wybrałam numer Reusa
-Tam . - zaśmiałam się i wskazałam na podłogę .
-Ooo ... dziękuję . - po tych słowach usłyszeliśmy pukanie do drzwi .
-Tak ? - powiedziałam , a u progu stanęła mama
-Przyszłam sprawdzić czy żyjecie . - powitała nas z uśmiechem
-Żyjemy , żyjemy . - odpowiedział blondyn
-Zrobić wam śniadanie ?
-Nie, spokojnie . Poradzimy sobie .
-Aha , okey . To nie będę przeszkadzać . - odparła i wyszła
             Po kilkunastu minutach w końcu nastąpiła moja wewnętrzna mobilizacja i podniosłam się z łóżka . Koszmar , ale trzeba . Bogu dzięki , że Ania nie przyszła bo umarłabym na stojąco .
            Łazienka i ciepły prysznic. To jest to czego potrzebowałam. Co prawda na pobudzenie lepszy był by zimny. Po trzydziestu minutach wyszłam ubrana w jeansowe szorty i cienką koszulką na długi rękach w biało-czarne paski , włosy natomiast wyprostowałam .
-Hej .! - zawołałam gdy zorientowałam się , ze blondyn raczej śpi
-Tak .? - spytał zaspany
-Idziemy na śniadanie . - zaśmiałam się i nachyliłam nad nim by pocałować
-Tak to mogę zawsze wstawać . - uśmiechnął się
-To raz , raz .
-Marcela . - powiedział cicho
-Tak ? - odwróciłam się w jego stronę
-Pięknie wyglądasz . - ponownie uśmiech zawitał na jego twarzy
-Dziękuję . - odwzajemniłam gest - Chodźmy .
              Chwilę później byliśmy już na dole . Mama oczywiście nie posłuchała i przygotowała nam śniadanie . Ciepła herbata i tosty . Usiedliśmy , a o chwili obok nas zjawiła się Jurgen . Przywitał się i usiadł naprzeciw . Uważnie nam się przyglądał , ale ignorowałam to . Pewnie coś kombinuje .
-Mam nadzieję , że się nie gniewacie za wczoraj . - zaczął , a my ... spojrzeliśmy na siebie , kompletnie zszokowani , nie wiedząc o co chodzi .
-Dlaczego ? - spytałam
-Wy już wiecie dlaczego . - uśmiechnął się
-Tato ...
-Nie wmówicie mi , że grzecznie sobie spaliście . - kontynuował
-Nie ? - spytaliśmy równo
-Nie ... wiecie , znam Marco i wiem , ze pilnuje telefonu jak oka w głowie i na sto procent nie zostawił by go na podłodze . Źle zatarliście ślady . - no tak . Jurgen miał rację . Telefon Reus'a bardzo przypadkowo znalazł się na podłodze . Ale żeby dostrzec taki szczegół . Osobiście poczułam jak się czerwienię , zerknęłam na blondyna , który zaśmiał się pod nosem
-Nie martwcie się . Ja wszystko rozumiem , też byłem w waszym wieku i wiem co się robi gdy "starych" nie ma w domu . - dodał , wstając i poklepując Reus'a po ramieniu
-Tego brakowało . - powiedziałam cicho gdy znikł z pola widzenia
-Nie przejmuj się . - chłopak przytulił mnie
-Co dziś robimy ? - spytałam odstawiając pusty kubek na stół
-Na pewno jedziemy do mnie , muszę ... się przebrać , a później coś wymyślimy .
-Okey , więc ... jedziemy . - wstałam z miejsca i poszłam na górę po telefon
                      Już mieliśmy wychodzić gdy Jurgen zawołał mnie na słówko . Jak się okazało jutro jest zebranie zarządu BVB i mogę w nim uczestniczyć . Oczywiście się zgodziłam i już nie mogłam się doczekać . Niestety nie mogłam nic powiedzieć blondynowi , mógłby się czegoś domyśleć . Uśmiechnięta od ucha do ucha wsiadłam do auta gdzie był już piłkarz . Spytał tylko czy coś się stało i ruszyliśmy na Phoenix-See , osiedle Marco.
                       Niemal , że cały dzień spędziliśmy w jego mieszkaniu . Maraton filmowy , łóżko i Reus było najlepszym co mogliśmy dzisiaj robić . Pogoda za oknem za bardzo nie rozpieszczała , zwłaszcza późnym popołudniem . Udało mi się obejrzeć dwa filmy , na początku trzeciego zasnęłam. Gdy się obudziłam za oknem było już ciemno podobnie jak w pokoju . Nie było też blondyna , a w mieszkaniu panowała martwa cisza . Zapewne poszedł pobiegać . Nie zapalając świateł poszłam do kuchni po szklankę wody nucąc sobie pod nosem "Ole ! Jetzt kommt der BVB" . Sama nie wiem co mnie wzięło , może ma to związek z jutrzejszym spotkaniem . Odwróciłam się i mimo , że kochałam tego wariata , przestraszyłam się gdy zobaczyłam go tuż przede mną .
-Spokojnie . - zaśmiał się obejmując mnie w talii .
-Gdzie byłeś ?
-Biegałem i byłem chwilę na korcie . - wyjaśnił 
-Aha . Dlaczego mnie nie obudziłeś ?
-Tak słodko spałaś .
-Zawieziesz mnie do domu ? - ponownie spytałam
-Teraz ?
-Nie , jeszcze nie . - uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego
-A może zostaniesz na noc ? - jego propozycja była nie zwykle kusząca , ale nie mogłam
-Bardzo kusząca propozycja ... - zaczęłam
-Yhymmm ... - zamruczał i pocałował
-Ale nie mogę . - skończyłam
-Szkoda . - posmutniał
-Zawsze , tylko nie dziś . - odparłam
-To jutro . - zawołał uradowany .
                      Posiedzieliśmy jeszcze chwilę , pogadaliśmy o bzdetach i zostałam odtransportowana do domu . Recz jasna w samochodzie , także spędziliśmy kilkadziesiąt minut . Gdy byliśmy razem nawet gdy nic nie mówiliśmy byliśmy szczęśliwi .
-Rozmawiałaś z Mario ? - Marco przerwał ciszę
-Nie , dziś nie . - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-A idziemy na spacer ? - spytał z tym cwanym uśmiechem na ustach
-Ale taki mały .
-Okey .
                     Opuściliśmy ciepłe wnętrze auta i wolnym krokiem kierowaliśmy się do pobliskiego park . Konkretnie tego gdzie wpadliśmy na siebie , pierwszego dnia mojego pobytu . Nasze dłonie były złączone . Rozmawialiśmy głównie o tym co będzie za kilka tygodni . Reus już powoli nastawia mnie na mecz minimum jeden w tygodniu , jego treningi i wyjazdy . Oczywiście nadal trzymając w tajemnicy to , iż będę jeździć razem z nim , udawałam załamaną .
-Nie wiem jak bez Ciebie wytrzymam . - odparł gdy staliśmy już pod drzwiami
-Chyba nie będzie aż tak źle .
-Dobrze , że Ty na to patrzysz optymistycznie . - zaśmiał się
-Teraz będzie na pewno łatwiej niż za rok ... na Mistrzostwa . - może nie powinnam , ale oczami wyobraźni widziałam już tą samotność . Marco w Brazylii , a ja tutaj . Może uda mi się polecieć na mecz lub dwa , ale nie wiadomo też jak pójdzie mi zaliczanie egzaminów i jak potoczą się sprawy w klubie .
-Nie powiedziane , że polecę .
-Oj , jaki skromny . Polecisz , polecisz . - przytuliłam się do niego
-Marze o tym , ale wszystko się okaże . - mówił cicho
-Ostatnio ktoś mi powiedział , że "Największa przygoda jaką możesz przeżyć to żyć marzeniami" - gdy tylko to usłyszał zaśmiał się , a ja kontynuowałam - ... marzenia są po to żeby je spełniać .
-Tak . Polecimy do Brazylii , ja zagram , a ty zajmiesz miejsce na trybunach .
-I tak trzymaj .
-Kocham Cię . - szepnął i pocałował mnie
-Ja też Cię kocham , ale już 1.00 idziemy spać .
-Już ? Pierwsza ? - najwyraźniej zdziwiła go tak późna pora
-Tak . To dobranoc .
-Dobranoc i do zobaczenia jutro znaczy dzisiaj . - zaśmiał się , raz jeszcze pocałował , po czym poszedł do samochodu . Ja wysłałam mu jeszcze całusa i weszłam do domu .
                     Mama i Jurgen zapewne już spali , więc cicho poszłam do siebie , wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka . Oczywiście jeden nieodczytany SMS "Dotarłem . Dobranoc :* "  Odpisałam niemal to samo i zasnęłam

-Marcela , dzień dobry . - usłyszałam Klopp'a , który stał w drzwiach
-Już ? - spytałam zaspana
-Yhymm , wstawaj . za pół godziny jedziemy . - dodał i wyszedł
                     Z zamkniętymi oczami podążyłam do łazienki , szybka toaleta i jakoś można żyć . Teraz o wiele trudniejsza kwestia , a mianowicie w co się ubrać ? W końcu to zebranie więc elegancko , ale z drugiej strony nie jestem jeszcze oficjalnie na stażu więc można na luzie . . . Po 10 minutach wybór padł na ciemne jeansy , bokserkę z jasną koszulą i białe adidasy . !!!!!!! . Powinno być okey

                     Dotarliśmy na Signal Iduna Park . Byłam podekscytowana , to miało być pierwsze w moim życiu zebranie . Nie jestem jeszcze oficjalną praktykantką , ale pozwolono mi w nim uczestniczyć . Ba , zaprosił mnie sam pan Watzke . Mile zaskoczona zgodziłam się .   

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
CZEŚĆ :) JAK OCENIACIE NOWY WYGLĄD ?
Hmmm.. oddaje wam 74 rozdział , taką "ciszę przed burzą" w życiu Marceli.  
Nie będę wam zdradzać , potrzymam was w niepewności :)

Niestety niezbyt wesoły czas , jak wiecie Marco ponownie złapał kontuzję i ponownie na boisku zobaczymy go za ok. miesiąc , ale mam nadzieję , że limit już wyczerpał i "napyka" bramek . Kto wie może nawet Polakom na narodowym już za nieco ponad 4 tygodnie . Powiem szczerze , że ucieszyły by mnie bramki autorstwa Reus'a . Część was pewnie pomyśli "jak ucieszą ją bramki strzelone Polakom" , ale ja powiem "Nie oszukujmy się z Niemcami póki co raczej nie wygramy " . Ewentualnie zgadzam się na remis :D