Początek

sobota, 29 marca 2014

Rozdzia 61

-To może jak zjemy pójdziemy razem .? Oprowadzę was . I tak się wybierałem odwiedzić chłopaków . Mają za piętnaście minut trening . 
-Oo , to fajnie . - wtrąciłam się
-To załatwione . - uśmiechnął się polak .

                  Stadion . Jak to stadion , tylko Iduna ma to coś w sobie , czego inne nie mają . Był na oko nieco mniejszy niż nasza - Dortmundzka Świątynia , ale też mógł się podobać . Łukasz pokazał nam niemal wszystko i tak zleciało półtora godziny . Później zaszliśmy jeszcze na chwilę podejrzeć trening (który ciągle mnie dziwił , w końcu jest przerwa w meczach , ale cóż) . Udało mi się poznać Sławka Peszke i Adama Matuszczyka , którzy wydają się w porządku . Cieszyłam się , ze mam coraz to większe grono znajomych i nie ograniczam się tylko do Borussen . Po kolejnej godzinie opuściliśmy teren 1.FC Koln .
-My będziemy się zbierać . - zaczął Marco
-Już jedziecie ? Chciałem was jeszcze na kawę zaprosić . - odparł Podolski
-Tak , już 15 .Kiedyś się zgadamy i powtórzymy . - uśmiechnął się blondyn
-No szkoda , ale okey . Do zobaczenia .
-Może spotkamy się na jakimś meczu np. waszej reprezentacji ? . - zaśmiałam się i pożegnałam z rodakiem
-Mam nadzieję , że nas odwiedzisz . - podłapał temat Lukas
-Nie wiem czy Marco mnie zabierze . - mówiłam zerkając na Niemca
-Pewnie . - ponownie się uśmiechnął
                       Pogadaliśmy jeszcze chwilkę . Po 15 minutach byliśmy z powrotem w samochodzie.

***

                      Wracaliśmy właśnie z Marcelą do Dortmundu kiedy zadzwonił mój telefon . Spojrzałem kto to .. Kevin . Nie wróżyło to nic dobrego bo właśnie on miał odebrać z lotniska jedna z  "niespodzianek" urodzinowych dla polki. Zerknąłem na nią , miała zamknięte oczy więc byłem pewien , że śpi , dlatego odebrałem.
-Co jest ? - zapytałem 
-O której miał być ten samolot o 15.27 czy 15.57 ? 
-15.27 , a co ? - pytałem nadal
-Cholera jasna .! - zaklną głośno
-Możesz mi powiedzieć coście narobili ? - zaczynałem się powoli denerwować 
-Nic , wszystko pod kontrolą . -  zapewniał mnie Gresskreutz
-Zapomniałeś prawda ?
-Nie zapomniałeś , tylko pomyliłem godziny , ale już jadę nie spinaj się .
-Odebranie kogoś z lotniska to tak ciężka sprawa ? 
-A nie mogłeś przypomnieć ?
-Jakoś tak wyszło , że nie .
-Gdzie ty w ogóle jesteś ? - zapytał w końcu
-Wracam z Kolonii , a ty zapierdzielaj na to lotnisko . 
-Już jadę .
-Daj znać jak już się znajdziecie i będziecie w domu . - poprosiłem 
-Okey , narazie . -  rozłączył się

***

                  Wracaliśmy już do Dortmundu . Było po 15 , a mnie dopadło zmęczenie . Nie rozmawialiśmy , jechaliśmy w ciszy więc oparłam się wygodnie i przymknęłam oczy . Usłyszałam , telefon Marco , zignorowałam to i nawet nie podniosłam jednej powieki . Chwilę porozmawiał . Wywnioskowałam tylko z tego tyle , że lekko się wkurzył . Nie pytałam tylko odwróciłam głowę w jego stronę i skupiłam na min swój wzrok . Chwilę tak spoglądałam na niego ... , ale Marco gdy tylko spojrzał na mnie mało nie zszedł na zawał .
-A Tobie co ? - zapytałam śmiejąc się
-Myślałem  , ze śpisz . 
-I dlatego się wystraszyłeś ?
-Nie wystraszyłem , tylko .. zdziwiłem , że tak na mnie patrzysz . - odparł
-To źle ?
-Chyba lepiej niż jak byś przyglądała się tak na przykład temu tam . - wskazał głową na samochód stojący obok , po lewej stronie .
-Jannis.?Oooo ... Jannis . - uśmiechnęłam się bo to właśnie on zatrzymał się obok nas na czerwonym świetle
-Właśnie . - powiedział pod nosem .
                 Wychyliłam się , praktycznie rzecz ujmując przytuliłam do Reus'a i pomachałam do Schliesing'a . Początkowo nie zauważył , pewnej wariatki , która do niego macha , ale w końcu odwrócił się w moją stronę ,  a na jego twarzy w mgnieniu oka zawitał uśmiech . Otworzyłam szybę , on także .
-Cześććć ! Co tu robisz ?- zawołałam
-Siemka . Wracam do domu , a wy ?
-Też . Marco pokazywał mi Koln . - wyjaśniłam
-Aha , ja byłem u cioci .
-Miło było , ale .. - powiedział blondyn , a ja dostrzegłam , że światło z czerwonego zmienia się na pomarańczowe
-Do zobaczenia . - pożegnałam się i zajęłam swoje miejsce
-Mam nadzieję .
                     Obaj ruszyli z piskiem opon .Pewnie jeden chciał zrobić na złość drugiemu , ale niestety nie wyszło . Zaśmiałam się cicho . Mój kierowca spojrzał na mnie i wjechał na podziemny parking , parkując na miejscu z przypisanym dla niego numerkiem jedenaście . Wyszliśmy z samochodu i w cichy weszliśmy do windy . Nacisnęliśmy guziczek , który odpowiadał za piętro , na którym mieszkał , a maszyna ruszyła .
-Co ? - zapytałam w końcu .
-Nic . - odpowiedział krótko .
                     Nie kontynuowałam naszego "dialogu" . Chciało mi się trochę śmiać , ale starałam się zachować powagę . I chyba mi to wychodziło . Po chwili zadzwonił telefon Marco .
-Halo . - powiedział odbierając połączenie
-...
-Masz szczęście . Tylko ich nie zgub . - zaśmiał się
-...
-Do zobaczenia . - i na tym się skończyło
                     Schował komórkę do kieszeni i winda stanęła , drzwi otworzyły się , a my wyszliśmy . Podążyliśmy do jego mieszkania . Przepuścił mnie w drzwiach , po czym sam wszedł i zamknął je .
-Reus , Reus , Reus ... - mówiłam siadając na kanapie
-Chyba coś Cię gryzie . - dodałam
-Nie . - ponownie odpowiedź była krótka
-Jak nie ... Jannis to tylko mój znajomy . - zaśmiałam się
-Znajomy ?
-Tak , w końcu widzieliśmy się "aż" dwa razy . Tego nawet koleżeństwem nazwać nie można . - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego
-Wiem . - odwzajemnił gest i przytulił mnie , a ja spojrzałam na niego nieco zdezorientowana
-To czegoś tutaj nie rozumiem .
-Przecież jakbym nie chciał żebyś go zobaczyła to bym Ci go nie pokazał .
-Myślałam , że ...
-Nie , wszystko okey . Szykuj się bo zaraz jedziemy . - odparł i pocałował mnie
-Wariat .
                       Skoczyłam jeszcze do łazienki poprawić włosy . Zajęło mi to dosłownie chwile , po czym dołączyłam do blondyna .
-Już ? - zapytał zdziwiony
-Yhymm . - uśmiechnęłam się
-W takim razie jedziemy .
-Jak zapytam to i tak mi nie powiesz gdzie i po co jedziemy ?
-No nie . - zaśmiał się , chwycił mnie za rękę i wyszliśmy zamykając drzwi

***

                    Wszyscy przyjechali do nas i stąd mieliśmy pojechać pod klub . Oczywiście wszyscy po za Marcelą i Marco . Jego w tym głowa by przywieźć ją na miejsce i się nie wygadać . Wszyscy byliśmy podekscytowani bo planowaliśmy to kilka tygodni . Sama Matecka jest pewna , że wraz z Robertem pojechaliśmy już do Warszawy by wszystko w sprawie wesela dopiąć na ostatni guzik . W końcu jak niespodzianka to niespodzianka . 
-Ania , wzięłaś sukienkę ? - zapytała Lisa kiedy wychodziliśmy z domu .
-Tak . Mam . - powiedziałam sprawdzając dokładnie zawartość torby
-Marcel , jesteś pewien , że "gwóźdź wieczoru" będzie ? - pytała dalej    
-Tak .
-Aparat też mam . - uprzedził pytanie Mario
-A powiedziałeś jej ? - tym razem Roman spytał
-Jeszcze nie , przecież nie będę psuł jej urodzin . - odparł
-Wiesz , że ..
-Im później tym gorzej . Tak , wiem . 
-To jak wszystko mamy ... jedziemy . Już 16.45 . - poganiała nas Ewa .
                       Jak powiedziała tak zrobiliśmy . Każdy wsiadł do swojego samochodu i jeden za drugim jechaliśmy prosto do klubu gdzie swoje urodziny organizowali Fabian i Mario . 
                        Ku naszemu zdziwieniu dotarliśmy w 10 minut , co normalnie graniczyło z cudem . Zazwyczaj droga zajmowała minimum 20 minut . 
-My jedziemy jeszcze , załatwić tą najważniejsza niespodziankę . - powiedział nie wychodząc z samochodu Schmelzer
-Poczekaj , pojadę z Tobą . - zawołał Robert , wsiadł i pojechali .

***

                         W drodze do ... miejsca docelowego , natknęliśmy się na korek . Komuś samochód odmówił posłuszeństwa i zablokował jeden pas ruchu . Byliśmy zmuszeni do czekania , aż "przeszkoda" zostanie usunięta . 
-Może do jutra uda nam się dotrzeć . - zaśmiał się Marco , próbując wypatrzeć ile jeszcze będziemy tak stać .
-To ja wrócę do domu , wyśpię się i przyjdę jutro . Co ty na to ? 
-Jak chcesz , ale nie boisz się , że jakaś dziewczyna lub dziewczyny mnie napadną . - zabawnie poruszył brwiami .
-No dobra zostanę .- uparłam się wygodnie i przymknęłam oczy .
-Marcelaa ? - usłyszałam swoje imię , otworzyłam jedno oko i spojrzałam na Reus'a
-Ktoś mnie wołał ? - zapytałam
-Tak i na pewno to nie byłem ja . - odparł i rozejrzał się dookoła
-Na prawo . - dodał widząc młodą dziewczynę w samochodzie obok .
                            Powoli się odwróciłam i spojrzałam w prawą stronę . Ujrzałam dziewczynę na oko niewiele starszą ode mnie . Jedno było pewne ... w życiu jej nie wiedziałam , a co za tym idzie nie znaliśmy się .
-Cześć . - Marco otworzył szybę z mojej strony .
-To naprawdę ty .? - pytała z niedowierzaniem 
-No chyba ja . - uśmiechnęłam się bo kompletnie nie wiedziałam jak się zachować .
-Jestem Julia , uwielbiam Cię . Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin . - mówiła podekscytowana 
-Dziękuję . 
-Julia , tak ? Wybacz Julia , ale musimy już ruszać . Miło było poznać . - blondyn wychylił się zza mnie i sprawił , że dziewczyna mało nie zeszła na zawał i ruszył bo ruch na drodze wrócił do normy
-Nie rozumiem . - powiedziałam sama do siebie , ale jednak kierowca usłyszał
-Czego ?
-Za co ona mnie uwielbia ? - na moje pytanie zareagował śmiechem
-Ja też cię uwielbiam . - odparł gdy tylko się uspokoił
-Ty to co innego . 
-Dlaczego .?
-Bo jesteśmy razem i to raczej normalne , ale ona ... Dziwne , jak by mój idol czy ulubiony piłkarz jak pewnie w jej przypadku miał dziewczynę , chyba by mnie szlak jasny trafił , a nie uwielbiała ją . - mówiłam zgodnie z prawdą
-Byłaś zazdrosna jak byłem z Caro .? - blondyn już mnie łapał za słówka
-A myślisz , że co tu robię ? Gdy tylko dowiedziałam się , że zerwaliście namówiłam mamę by tu przyjechać . Fakt , iż zakochała się w Jurgenie tylko ułatwił mój plan . - zaśmiałam się
-Bardzo śmieszne .
-Żebyś wiedział .
-Jesteśmy na miejscu . - powiedział i zgasił silnik
                            Rozejrzałam się dookoła i doskonale znałam to miejsce . Klub , w którym Mario i Fabian , później jak się okazało także Łukasz mieli swoją imprezę urodzinową , ale co tutaj się będzie działo dzisiaj to nie wiem , gdyż z nikim się nie umawialiśmy .
-Klub ? - zdecydowałam się w końcu zapytać
-Yhymm .. - uśmiechnął się tajemniczo
-Dobra nie pytam o więcej bo i tak się nie dowiem . - odparłam i otworzyłam drzwi .
                           Po chwili byliśmy przed wejściem . Nie wiedziałam czego się spodziewać , a czego nie .. Może powinnam się bać ? Wolę nie myśleć co cała zgraja mogła wymyślić , co będzie to będzie .
Wzięłam głęboki oddech i głośno wypuściłam powietrze , powoli pchnęłam drzwi . Rozejrzałam się i ku mojemu zdziwieniu nic się nie działo .  Przez chwilę staliśmy w ciszy kiedy nagle :
-Sto lat .!!! - usłyszałam , a później zobaczyłam wszystkich Borussen wraz z dziewczynami , mamę , tatę , wszystkich .
                            Z uśmiechem na ustach podeszłam do każdego z osobna , przytuliłam i podziękowałam . Na koniec został Marco ...
-Dziękuję .- wtuliłam się w niego , a ten odwrócił się tyłem do gości i pocałował tak by nikt nie widział .
-Wieczór dopiero się zaczyna . - powiedział cicho
                          Jak na każdej imprezie urodzinowej nadeszła pora na prezentu . Stałam więc przez dobre 10 minut słuchając ponownie życzeń od każdego i odbierając prezenty . Kiedy podszedł do mnie Kevin .
-No Marcela . Teraz moja kolej . Więc , zdrowia , szczęścia , uśmiechów , wytrwałości z nami i rzecz jasna z Reus'em , oczywiście możecie w przyszłości postarać się o godnych następców w Borussii i reprezentacji .
-Reprezentacji Polski , prawda . - zaśmiałam się
-Yyy ... sam wybierze . - udało mu się wybrnąć z opresji
-Dziękuję .
-A i jeszcze mam jeden prezent . - uśmiech zawitał na jego twarzy
-Jeszcze jeden .? - zapytałam
-Yhymm . . . tam .. - wskazał palcem na sylwetkę odwróconą tyłem do nas . Ta jednak jakby na zawołanie spojrzała w naszym kierunku
-Majka .!? - zawołałam
-Cześć.. - podbiegła do mnie z "bananem" na twarzy
-Dlaczego nic nie mówiłaś , że będziesz ? - od razu zaczęłam pytać
-Zabronili mi . Powiedzieli , że to ma być niespodzianka i już .
-Poczekaj , to twój samolot był tutaj o 15.27 ?
-Tak , ale Twój przyjaciel pomylił godziny . I trochę posiedzieliśmy na lotnisku . - zaśmiała się
-Czekaliśmy ? To z kim przyjechałaś ?
-Yyyy ...- zająknęła się
-Wszystkiego najlepszego córeczko . - usłyszałam tatę ?!
-Tata .?! Jak się cieszę , że przyjechałeś . - wręcz rzuciłam mu się w ramiona .
-Też się ciesze , nawet nie wiesz jak tęskniłem .
-Też zabronili ci mówić ? - zapytałam prosto z mostu
-Yhymm , ale ktoś jeszcze z nami przyleciał . - powiedział tajemniczo
                     Spojrzałam na niego bo już kompletnie nie wiedziałam kogo mogę się spodziewać tym razem . Rozejrzałam się po sali i dostrzegłam ... wujka . Obiecał , że powie jak będzie się wybierał do Dortmundu . Rozmawiał z Mario . Pogadałam więc chwilę jeszcze z tatą i poszłam do niego . Oczywiście przywitaliśmy się i jak udało mi się dowiedzieć jemu także nie pozwolili mówić , że przyjeżdża . Co jak co , ale niespodzianka udała im się w 100 % .
-Dobra kochana , koniec pogaduszek idziemy się przebrać . - mówiła Riri ciągnąc mnie za rękę
-Przebrać ? - zapytałam zdziwiona
-Tak , przecież musisz wyglądać olśniewająco na zdjęciach . - odparła
-Ale ja nie mam nic na przebranie .
-Nie martw się .. my mamy . - dołączyły do nas pozostałe dziewczyny
                   Po chwili byliśmy w jakimś pomieszczeniu . Niby pokój , niby garderoba , nie wnikam . Ania wyjęła z torby coś w co miałam się ubrać . W duchu prosiłam by nie była to sukienka , jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane .
-Serio ? Mam się ubrać w sukienkę ? - spytałam z grymasem poirytowania na twarzy
-Tak właśnie . Zobaczysz , będziesz wyglądać jak księżniczka . - uśmiechnęła się Ania
-Ta .. od razu . - powiedziałam pod nosem
-Żadnych humorków . Dziś jest twój dzień . Uśmiech .!! - mówiła rodaczka
-Ej , a czy ty i Robert nie mieliście lecieć do Warszawy ?
-Według wersji oficjalnej tak , ale chyba żartujesz , że opuściłabym taką imprezkę . - odparła podając mi tę nieszczęsną sukienkę
-Idź się ubierać . - wołała Cathy
                   Cóż mogłam zrobić . Pozbyłam się jednych z moich najwygodniejszych ciuchów , które miałam na sobie , a wcisnęłam się w kieckę , która o dziwo leżała jak ulał . Na bank nie była moja . Spojrzałam na siebie w lusterku i dziwiłam się , że można wyglądać w sukience tak ładnie . Wyszłam do dziewczyn , które patrzyły na mnie z otwartymi ustami .
-Zamknijcie buźki . - zaśmiałam się
-Marco padnie jak cię zobaczy . - całą sytuacje podsumowała Majka
-Trzymaj jeszcze to . - podała mi czarny żakiet
-To nie koniec niespodzianek . - Lisa powiedziała niepewnie wyciągając z torby coś jeszcze
-Mam się bać .? - zapytałam
-Nie , ale obiecaj , że nas nie uderzysz . - poprosiła
-Okey .
-Proszę . - myślałam , że zemdleje . Dziewczyny do sukienki dobrały tak wysokie buty , że jak w nich ustoję przez kilka sekund to już będzie wyczyn.
-Chyba , zwariowałyście .- usiadłam z wrażenia
-Dasz radę . Chociaż spróbuj . - prosiły
-Nie wystarczy , że ubrałam sukienkę ?
-Nie . - powiedziały chórkiem , dając mi tym samym do zrozumienia , że nie wyjdę stąd bez tych butów .
-Dobra . - odparłam zrezygnowana
-Aaaale ślicznie .- mówiła z uśmiechem Tugba
-Chodźcie zrobimy kilka fotek . - Majka była w swoim żywiole . Zdjęcia mogła robić na okrągło jak Reus
                             Nie udało mi się przeciwstawić . Cyknęłyśmy chyba z milion zdjęć i dopiero pozwoliły mi dołączyć do reszty . Po raz kolejny dziś prosiłam by nikt nie zauważył , że właśnie przyszłam , ale to nie był mój dzień na prośby . Jak tylko znalazłyśmy się na sali wszyscy wlepili wzrok w moją , jakże skromną osobę . Czułam jak się czerwienie , byłam strasznie zawstydzona . Nie lubię jak tyle ludzi patrzy akurat na mnie . Marco stał tyłem rozmawiając z Marcelem ( chodzi o Marcela Fornella) . Jednak stojący obok Roman , klepnął go w ramię , na co blondyn z przyjacielem odwrócili się .  Na mojej twarzy zawitał uśmiech bo Marco też się przebrał . Teraz cudownie prezentował się w jeansach , białej koszuli i marynarce . Lecz to chyba jego najbardziej zdziwił mój strój . Bidulek oblał się wodą , która trzymał w dłoni . Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do niego .
-Ty łamago . - powiedziałam gdy byłam już obok
-Wyglądasz .. ślicznie . - odparł i przytulił mnie
-Skoro tak mówisz . Ty też .
-Może ja nie będę przeszkadzał . - wtrącił się Marcel
-Jak uważasz . - Reus odpowiedział mu nie odrywając ode mnie wzroku
-Musimy sobie zrobić zdjęcie . - dodał po chwili .
-Serio ?
-Tak . Marcel poczekaj . Zrobisz nam zdjęcie ? - zapytal
-Pewnie .
                        Cóż jak mus to mus . Dziś chyba prośby o wspólne zdjęcie będą pojawiać się bardzo często , więc czas przywyknąć . Ustawiliśmy się , oczywiście Reus przytulił mnie , ale byłam niemal , że to nie wszystko .
-Uśmiech . - zawołał fotograf
                         Gdy mój towarzysz tylko to usłyszał , nie mam pojęcie jak udało mu się to zrobić , ale na pewno szybko . Obrócił mnie w swoją stronę i pocałował .
-Proszę . - podszedł do nas w końcu Fornell i dopiero wtedy się od siebie odkleiliśmy .
-Dziękuje bardzo .- uśmiechnął się blondyn
-Nie wiem czy wiesz , ale jak nie wiesz to właśnie wydałeś na siebie wyrok . - odparłam
-Dlaczego ? - zapytał ie wiedząc o co chodzi
-To popatrz . - wskazałam na mamę , tatę i wujka , którzy stali jak sparaliżowani i patrzyli na nas . Tylko Jurgen uśmiechał się od ucha do ucha
-Ojć . Będzie bolało . - powiedział cicho jakby sam do siebie
-No , idziemy . - zaśmiałam się
                       Marco zbytnio nie podobał się ten fakt , ale już przygotowywałam go wcześniej na tę rozmowę . Myślałam , że odbędzie się później , ale to , iż właśnie będzie miałam miejsce teraz to jego wina .
Podeszliśmy więc do rodziców i innych :) . Postanowiłam , że ja zacznę , chociaż niczego nie muszę im tak na prawdę mówić pewnie spodziewali się tego , a na bank Klopp .
-Mamo , tato , wujku i ... tato . - zaśmiałam się
-To jest Marco , pewnie kojarzycie . I jakiś czas temu , postanowiliśmy spróbować . No i jesteśmy razem. - myślałam , że będę się bardziej stresować , kiedy to powiem .
-Wiedziałem , a nie mówiłem . - ucieszył się Jurgen
-Chyba nie musimy ci mówić , że jeśli ... - oczywiście tata jak tata .
-Nie mam najmniejszego zamiaru jej skrzywdzić . - Reus już doświadczony wie co w takich momentach mówić
-Moja mała siostrzenica wyrwała Marco Reus'a . - wujek za to był dumny
-Jakoś tak wyszło , ale chyba nie jest taki zły . - odparłam przyglądając mu się
-No najgorszy nie jest . - mamie udzielił się dobry humor
-Mamo , ale jaki samochód ma . - powiedziałam cicho .
-Trzy . - dodał blondyn , po czym cała szóstka zaczęła się śmiać
                     Pożartowaliśmy jeszcze chwilkę , a później nasi "Didżeje :)" Moritz i Leo , zaprosili wszystkich na parkiet by skorzystać z okazji i się pobawić .Jeszcze trzeźwi , ale wszyscy tańcowali . Nawet potrafili poprawnie powiedzieć "odbijany" , co mnie po raz kolejny dzisiejszego wieczoru zaskoczyło .
-A teraz zapraszamy wszystkich na kieliszek szampana . - Leinter ściszył muzykę
-Marco i pan Igor proszeni są o otworzenie i polanie . - chłopcy najwyraźniej świetnie się bawili
                         Wszyscy ich posłuchali i jak powiedzieli DJ'eje podeszliśmy do wieży z kieliszków , która robiła wrażenie . Dwóch najważniejszych facetów w moim życiu , otworzyli szampany i od góry polali . Wyglądało to cudownie , od góry alkohol przelewał się do tych niżej ustawionych . Po skończeniu niby prostej , ale robiącej wrażenie czynność każdy otrzymał swoją "porcję"
-Każdy już ma ? To teraz zapraszamy Marcelę do nas na środek i śpiewamy ... -mówił Leo
-Błagam nie .- powiedziałam cicho podchodząc do nich
-...Sto lat , sto lat . - zaczęli śpiewać wszyscy
                              Nienawidziłam tego . Śpiewanie sto lat to najgorsze co w urodziny może się zdarzyć . Nigdy nie wiem co ze sobą zrobić , gdzie patrzeć , uśmiechać się czy nie . Z utęsknieniem czekałam aż skończą . Ku mojemu zdziwieniu .. szybko to nastąpiło .
-To teraz to co lubię najbardziej , czyli Jana (żona O.Kircha) zapraszamy . - powiedział do mikrofonu Bittencourt .
                             Kilka chwil później na sala weszła żona Olivera , pchając przed sobą "wózek" z tortem . Cudowny . O takim nawet nie myślałam . Byłam więcej niż pewna , że będzie to coś związanego z BVB , a tu takie zdziwienie . Oli odpalił fontanny , których było kilka , a gdy te zgasły .. zapalono 18 świeczek . Pomyślałam życzenie , choć miałam mały problem bo to czego pragnęłam najbardziej na świecie właśnie się spełniło i zdmuchnęłam .. Na szczęście udał mi się i wszystkie zgasły . Wyjęłam je i przeszłam do krojenia . Nie byłam w tym mistrzem , ale najgorsza też nie . Wręczyłam każdemu talerzyk z jego porcją . Jak się okazało tort był czekoladowy . Kocham to <3 .Po zjedzeniu jakże pysznej słodkości , Leo i Moritz ponownie zabrali głos .
-A teraz najważniejsza część wieczoru . Zapraszam wszystkich na zewnątrz . - mówił uśmiechając się do mnie Leitner .
-Przepraszam bardzo , czy mam się bać ? - zapytałam , na co wszyscy się zaśmiali
-Raczej Ci się spodoba . - mrugnął oczkiem
                        Wszyscy , ale ja na końcu wyszliśmy przed budynek . Nigdzie nie mogłam znaleźć Marco , pewnie poszedł przodem . Szłam za wszystkimi , próbując wymyślić powód dla , którego wychodzimy . Każdy w końcu się zatrzymał więc ja także . Jednak po chwili ci co stali przede mną rozstąpili się , a ja ... myślałam , że śnię . Marco , cwaniacko oparty o maskę białego BMW , przepasanego czerwoną kokardą , tego samego , które miało być dla Jenny .!? Podeszłam do niego bo chyba o to chodziło , a on z uśmiechem , wręczył mi kluczyki , które trzymał w dłoni .
-Spełnienia marzeń , kochanie . - pocałował mnie
-Yyyyyyyy. .
-To prezent ... "zbiorowy" - wyjaśnił
-Chcecie mi powiedzieć , że po za tym tysiącem prezentów , które daliście mi w środku . Kupiliście jeszcze samochód ? - musiałam się upewnić .
-Tak . - powiedział chórek zebranych
-I ja mam go przyjąć ?
-Tak .
-Wy chyba powariowaliście , wszyscy pokolei . Jak ja mogę przyjąć prezent , znaczy samochód wart kilkanaście tysięcy euro ?
-Normalnie . Przecież nie miałaś swojego auta , teraz już masz . Taki jaki Ci się podobał . - uśmiechnął się tata .
-Okey , wezmę te kluczyki pod jednym warunkiem .
-Jakim ? - tym razem odezwał się wujek
-Przez kolejne pięćdziesiąt lat nic mi nie kupujecie na urodziny .
-Stoi . - powiedzieli zgodnie , a ja i tak wiedziałam , że oleją to przy najbliższej okazji .
-W takim razie ... - spojrzałam na Marco , który dalej trzymał te kluczyki ... - dziękuję bardzo .
                            Ponownie dziękowałam , każdemu z osobna . W końcu to prezent od nich wszystkich . Cieszyłam się z niego , ale dziwnie się czułam bo przecież póki co ja nie była by w stanie sprawić im czegoś takiego na urodziny .
-Wsiadaj . - zawołał podekscytowany Jurgen .
-Okey . - uśmiechnęłam się i usiadłam za kierownicą .
                             W środku był też taki jak wybrałam u Schemlzezrów . Zatrąbiłam , odpaliłam silnik . Cudowny zawsze marzyłam o BMW . Marco wsiadł na miejsce pasażera , zadowolony jakby dokonał czegoś nie możliwego .
-To Twoja sprawka . - powiedziałam gdy tylko zamknął drzwi .
-Nie , to pomysł wszystkich .
-Prezent ode mnie jest tutaj . - dodał wyciągając coś ze schowka
-Jak jest wart więcej niż 100 Euro , nie przyjmuję . - odparłam od razu
-Nie wiele więcej . - puścił oczko i podał mi kopertę
                             Spojrzałam na niego i powoli otworzyłam ją . W środku był bilet , dla dwóch osób na Malediwy .W pięciogwiazdkowym hotelu , full wypas .
-Lecą wszyscy , no znaczy większość . Za tydzień powrót by zdążyć na wesele Roberta i Ani . - wyjaśnił
-Polecisz ze mną ? - zapytał po chwili
-Tak , ale ...
-To prezent .
-Dziękuję .- uśmiechnęłam się
-Nie ma za co .
-A kiedy wylot ?- spytałam , ale w tym samym czasie dojrzałam datę
-Jutro !!!???
-Tak , ale o 15.00
-Okey , wracamy na górę , przecież nie przesiedzimy tutaj całego wieczoru . - zaśmiałam się
-Masz rację .
                              Opuściliśmy już moje BMW i wraz z resztą wróciliśmy do sali . Chłopcy poszli do stołu i zaczęli świętować . Postanowiłam , ze i ja spróbuję wypić chociaż jeden kieliszek "czystej" w końcu to moja osiemnastka . Dołączyłam więc do nich , zajmując miejsce obok Mario .
-Pijesz ? - zapytał Łukasz trzymając w dłoni 0.7
-Tak , znaczy spróbuję wypić . - uśmiechnęłam się
-Okey , w końcu jesteś pełnoletnia .
-Właśnie , a słyszałam , że lecimy na wakacje . - zaczęłam temat
-Wiedziałem , że Marco cię przekona . - na tę wiadomość Gotze szeroko się uśmiechnął .
-Udało mu się - puściłam oczko
-To , Marcela za Twoje zdrowie . - uniósł kieliszek Robert
                                     Zrobiłam to samo . Postanowiłam , że wypiję ten jeden kieliszek .Wzięłam głęboki oddech i zawartość wylądowała w buzi . Koszmar .. grrrr .. parzyło , byłam pewna , ze oczy mało mi nie wyszły na zewnątrz , w przełyku piekło , masakra . Niemal natychmiast pochłonęłam szklankę soku . I wypuściłam głośno powietrze .
-Żyjesz ? - zaśmiał się Mitchell
-Ledwo , ale tak . - zaśmiałam się
-Polska krew . Dasz radę , pierwszy jest najgorszy później już leci
                              Wypiłam jeszcze półtora , więcej jak na pierwszy raz nie dałam rady , ale czułam , że szumi mi w głowie .Podeszłam do Schmelle i cieszyłam się jak głupia , z czego nie wiem . Po prostu . Kolejnym moim celem był Reus .
-Cześć . - powiedziałam siadając obok.
-Cześć .. - odpowiedział niepewnie
-Wiesz co ci powiem .?
-Że wypiłaś ?
-To też , ale coś innego . - poruszyłam brwiami .
-No to słucham . - on chyba był najtrzeźwiejszy
-Kocham Cię . - odparłam i przytuliłam się do niego .
-Ja ciebie też . I jeszcze mam prośbę .
-Jaką ? - spojrzałam na niego
-Nie pij więcej . - zaśmiał się
-Aż tak źle ? - spytałam całkiem serio .
-Nie najgorzej , ale ..
-Jeszcze udaje mi się w tych butach chodzić , a uwierz mi to nie jest łatwe zadanie . - spojrzałam na niego poważnie .
-Boże ,chyba jednak jest źle . - powiedziałam sama do siebie
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa... - usłyszeliśmy czyjś pisk .
                           Wszyscy odwróciliśmy się tak skąd dochodził dźwięk . Krzyczał nie kto inny jak Lewandowski . Stał przy prezentach , które dostałam .
-Co jest .? - zapytał Nuri
-To one . - wskazał na kartony
-Ale co one ? - pytał dalej
-One zabiły Hankę . - mówił ze łzami w oczach
-Hankę ,jaką Hankę ?. - Sahin w ogóle nie wiedział o co chodzi , a nasza "polska szóstka" zaczęła się śmiać .
- Robert to tylko film . Hanka żyje . - Ania próbowała go uspokoić , powstrzymując śmiech
-Na pewno ? - zapytał poważnie
-Tak .
-To dobrze . - jak gdyby nigdy nic odszedł i usiadł do stolika
                          Oczywiście wyjaśniliśmy wszystkim o co chodziło z Hanką , z M jak Miłość . Mało się nie popłakaliśmy ze śmiechu . Ja niemal natychmiastowo wytrzeźwiałam i czekałam co jeszcze tego wieczoru się wydarzy bo na pewno nie jest to koniec wrażeń .  Ponownie nasi DJ zawołali wszystkich do tańca , przez przeszło pół godziny bez przerwy każdy wariował na parkiecie . Gdy muzyka ucichła i poszliśmy chwilę odsapnąć ...
-Cathy, mogę twój pierścionek .? - zapytał swojej narzeczonej Hummels
-Yy .. tak , tylko nie zgub . - uśmiechnęła się dając mu to o co prosił


_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
No i jest 61 .:)) 
Mam nadzieję , ze umili wam to przerwę w meczu ze Stuttgardem :)) 

Jak myślicie co wymyślił Hummels ? Ciekawe czy uda wam się zgadnąć :)

Czekam na komentarze i dziękuję , za te które juz są :) :* <3 

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 60

-Kochanie . -po tym słowie odwróciłam się i to co zobaczyłam sprawiło , że mnie sparaliżowało
-Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin . - powiedział z uśmiechem .
                W zasadzie dostrzegłam go dopiero po chwili , gdyż zasłaniał go ogromny bukiet czerwonych róż . Byłam mega zaskoczona , zupełnie się nie spodziewałam .
-Dziękuję . - wydusiłam w końcu
-Nie podobają ci się ?
-Podobają ! Bardzo .! Skąd wiedziałeś , że właśnie czerwone róże są moimi ulubionymi ? - spytałam biorąc kwiaty
-Intuicja . - zaśmiał się
-Niech ci będzie , a jak zdobyłeś informacje , że właśnie dziś mam urodziny ? - dopytywałam dalej
-W internecie jest wszystko , ale to chyba wiesz . - ponownie uśmiech zawitał na jego twarzy .
-Fakt , ale raczej mojej daty przyjścia na świat tam nie znalazłeś .
-Zapytałem Ulli , ale nic jej nie mów , że wiesz . W końcu muszę wiedzieć kiedy moja dziewczyna ma urodziny . - wyjaśnił
-Ktoś jeszcze wie ? - zapytałam
-Nieee ? - i wszystko jasne .
-O matko ..
                  Po tych słowach dostałam SMS . Spojrzałam na blondyna i odczytałam wiadomość . Była od Lisy , a treść ? --> " Już po dwunastej więc .. Wszystkiego najlepszego , szczęścia , zdrowia , miłości . Radości i czego tylko sobie zapragniesz . :** " . Najwyraźniej była to cisza przed burzą .
-Nikt nie wie .? Jesteś pewien ?
-Może mają jakieś swoje źródełko . - uśmiechnął się , a po chwili przyszła lawina SMS .
                   Mama chyba nie przemyślała tego komu daje informacje . Czytałam jedną wiadomość to przychodziła druga i tak w kółko przez prawie 10 minut . Rzecz jasna fajnie , w końcu kto nie lubi życzeń urodzinowych , jednak z drugiej strony zaczynałam się bać co się stanie jak wstanę rano .
-Ile jest ? - zapytał Marco
-Z 15 będzie na pewno- odparłam czytając kolejne wiadomości
-To jeszcze kilka ... naście . - śmiał się i objął mnie stojąc za mną
-To twoja sprawka .
-Może ? - uśmiechnął się i oparł głowę na moim ramieniu
-Morze jest szerokie i głębokie . - powiedziałam z nutką ironii , oczywiście w języku ojczystym , znaczy polskim :)
-Chyba muszę się nauczyć języka wschodnich sąsiadów . - powiedział chyba sam do siebie
-Wtedy nie będzie zabawy . - zamruczałam pod nosem
-Ale byłoby fajnie , gdybyś znał język ojczysty swojej dziewczyny - dodałam
-Przemyślę to .
-Okey , a ja odczytam kilka wiadomości . - i wróciłam do swojego wcześniejszego zajęcia
                     Na szczęście wszyscy co mieli przysłać życzenia chyba już to zrobili bo w spokoju mogłam przeczytać każdego SMS . Oczywiście niektórzy mieli niezłe pomysły na ich treść , ale chyba nic nie pobije wiadomości Ani , a mianowicie " Kochana . Dziś jest Twój wielki dzień ... 18 urodziny . Jedyne takie w życiu , od teraz czas będzie leciał szybciej (nie martw się u mnie też) , ale życie dopiero się zacznie , a na pewno gdy u Twojego boku będzie ten wariat Marco . Tak więc podsumowując zdrowia , szczęścia , pomarańczy niech ci blondyn ... nago tańczy . :)) Wesela , wytrwałości i oczywiście w późniejszym czasie radości z małych Reus'ików . Sto lat kochana :* " . Zdziwiłam się , że to wszystko zmieściło się w jednej wiadomości . Rzecz jasna Robert przysłał osobne , ale z identycznym "przesłaniem" :) .
-Wiem , ze nie musisz , ale możesz mi to na niemiecki przetłumaczyć .? - zapytał , a ja zaśmiałam się pod nosem .
-Przyznaj , że zrozumiałeś tylko swoje imię i nazwisko . - spojrzałam na niego
-Głównie , ale jeszcze "zto lat " - powiedział dumny
-Ooo , serio pamiętasz . - zdziwiłam się i to bardzo
-Yhymm. - pokiwał twierdząco głową
-Na pewno chcesz znać treść tej wiadomości ? - wolałam się upewnić . Jednak jego odpowiedź była na tak , więc przetłumaczyłam mu .. słowo po słowie .
-Kiedyś na pewno . - uśmiechnął się obracając mnie przodem do siebie .
-Ale co kiedyś ? - spytałam patrząc mu w oczy , a w nich zobaczyłam te "złowieszcze" iskierki i już wiedziałam o co chodzi , ale czekałam na jego wypowiedź
-Ślub , itp . - odparł uśmiechając się
-Aha , no może kiedyś któreś z nas stanie na ślubnym kobiercu i będzie ślubować miłość drugiej połówce . - postanowiłam się z nim trochę drażnić
-Ja już mam swoją połówkę i nie zamierzam jej nikomu oddawać - jednak odczytał moje zamiary - . Po drugie chyba powinniśmy iść spać jest już późno . - mówił ziewając
-A ty wiesz , że zieeeeeeeeeeewanie jest zaraźliwe .?
-Właśnie widzę :) Idziemy ?
-Tak bo coś czuję , że dzień będzie pełen niespodzianek . Prawda ? - ponownie zapytałam towarzysza
-Jeszcze zobaczymy . Idziesz pierwsza do łazienki ?
-Jasne .
                   Wzięłam moje różyczki i weszłam do domu . Poszłam najpierw do kuchni poszukać czegoś by wstawić kwiaty . Po chwili jednak , przypomniało mi się , że przecież blondyn musiał je gdzieś trzymać skoro przyniósł je z góry więc tam będzie coś w stylu wazonu . Powędrowałam więc na górę i jak się okazało wcale się nie myliłam . W sypialni stał dużych rozmiarów wazon z wodą . Wstawiłam więc bukiet .Przy wyjściu chwyciłam jeszcze piżamę i "niezbędnik" z torby , po czym zawitałam do łazienki . Po 30 minut wyszłam gotowa do spania .
-Możesz iść ! - zawołałam bo nie wiedziałam gdzie jest Marco .
-Okey .  - usłyszałam głos z jego sypialni , poszłam więc do źródła dźwięku
-Ładnie wyglądasz . - uśmiechnął się mijając mnie w drzwiach .
-Yhymm , skoro tak mówisz . - zaśmiałam się i zachodziłam w głowę , gdzie będę spała .
-Możesz się kłaść . - powiedział wchodząc do łazienki
                    No tak , mogłam się tego spodziewać . Postanowiłam jednak znowu go podrażnić i poszłam do pokoju gościnnego . Weszłam do środka i położyłam się . Nie powiem łóżko było prawie takie wygodne jak w sypialni . Mimo , że nie było zimno , przykryłam się . Byłam ciekawa kiedy blondyn przyjdzie . Jak się okazało nie musiałam długo czekać .
-Tak myślałem . - zaśmiał się oparty o futrynę z koszulką w dłoni
-Ale co ?
-Że nie pójdzie mi tak łatwo . - mówił podchodząc bliżej
-Z czym ?
-Nie z czym , tylko z kim . . . Z Tobą .
-Rozumiem , że śpimy tutaj ? - dodał po chwili
-Co ?
-Jesteśmy razem , więc chyba nie popełnimy jakiegoś wielkiego przestępstwa . - tym razem on się ze mną droczył .. - .. Jeśli będziemy spać w jednym łóżku .?
-Yyyy ... możemy negocjować , ale ubierz koszulkę . - spojrzałam na niego
-Jesteś pierwsza ... - zaczął
-To źle ? - przerwałam mu
-I to sprawia , że jesteś taka wyjątkowa . - skończył i pocałował mnie
-No wiesz , przez ... twoją budowę , nie mogłabym się skupić na negocjacjach . - zaśmiałam się .
-Rozumiem , że jestem aż tak pociągający , więc dobrze . Już . Możemy zaczynać . - usiadł na brzegu łóżka
-Więc chciałbyś abym spała z Tobą ? - zapytałam
-Tak
-W Twojej sypialni , na tym wygodnym łóżku ?
-Dokładnie .
-A jakie masz argumenty ?
-Moje argumenty ? Hmmm .. chciałbym się do kogoś przytulić . Wtedy oboje będziemy szczęśliwi . - uśmiechnął się
-Ale ja się strasznie rozpycham w nocy .
-Damy radę . Łóżko jest duuuże .
-No to dobra . - odparłam i wstałam z łóżka
-Już ? - zdziwiony podniósł się z łóżka
-No tak , a co coś nie tak ?
-Nie . Skądże wszystko w jak najlepszym porządku . Idziemy spać . - uśmiechnięty od ucha do ucha szedł za mną do sypialni .
                Chciało mi się z niego śmiać , ale starałam się zachować powagę sytuacji . Bez słowa położyłam się po prawej stronie łóżka . Reus przez chwile przyglądał się uważnie temu co robię , lecz w końcu położył się obok .
-I jak lepiej na duchu ? - spytałam i odwróciłam się w jego stronę .
-Idealnie . - uśmiechnął się i poprawił niesforny kosmyk włosów , który opadł mi na policzek
-To się cieszę . Dobranoc . - uśmiechnęłam się i przewróciłam na drugi bok .
-Dobranoc . - :)))
                 Zamknęłam oczy , ale nie chciało mi się spać . Rozmyślałam , pewnie jak większość ludzi . W duchu dziękowałam za wszystko . Ciekawiło mnie również co na dzisiejszy dzień zaplanował Marco . Nie miałam pojęcia czego mam się po nim spodziewać . Na pewno czegoś zaskakującego . W końcu odpuściłam i do głowy wpadł mi kolejny temat tabu . Wiem , a nawet jestem pewna , że Reus mimo , że nie pokazuje po sobie to i tak oczekuje ode mnie tego przed czym nadal mam opory . Jak by tego było mało po chwili poczułam rękę blondyna w pasie , a po chwili jego oddech na szyji . Przez moje ciało przeszły ciarki .
-Śpisz ? - zapytałam cicho i niepewnie
-Jeszcze nie . - odpowiedź była niemal natychmiastowa
-Wiesz muszę Cię przeprosić . - mówiłam nadal z niepewnością w głosie
-Za co znowu ? - spytał
-Bo ... wiem , że oczekujesz ode mnie czegoś więcej .
-No nie . Ej , Marcela . Spójrz na mnie . - niepewnie odwróciłam się w jego stronę i skrzyżowaliśmy spojrzenia .
-Już ci mówiłem , żebyś się nie stresowała takimi ... tematami . Jeśli będziesz już czuła się przy mnie na tyle dobrze , zaufasz mi wtedy będziemy rozmawiać . Może nawet nie trzeba będzie rozmowy . - uśmiechnął się . - Ja tylko chcę wykorzystać twoją obecność i obudzić się obok ciebie , a nie obok w pokoju . Przytulę , od czasu do czasu pocałuję , na resztę poczekamy . Razem .
-Ufam Ci , w 100% . Ale dobrze , jeśli już będzie ten czas , na pewno dowiesz się o tym pierwszy . - zaśmiałam się
-Bardzo śmieszne . Idziemy spać by się wyspać . - mrugnął oczkiem
-Coś wykombinowaliście . Prawda ? - spytałam by się upewnić
                   Nic nie powiedział , tylko ponownie się uśmiechnął . Co było potwierdzeniem moich podejrzeń . Z uśmiechem na ustach , obejmowana przez cudownego blondyna , zasnęłam mega szczęśliwa .

        ***

                   Moja radość i szczęście jest nie do opisania . Udało mi się pozytywnie zaskoczyć Marcelę i jakby tego było mało leży właśnie obok mnie . Nie sądziłem , że kiedy kolwiek spanie obok dziewczyny może mnie tak uszczęśliwić . Mam nadzieję , że to co udało nam się zorganizować z okazji urodzin spodoba się polce . 
                    Obudziłem się o 8.00 , przez pierwsze kilkanaście minut leżałem i wpatrywałem się w idealną urodę Mateckiej , próbowałem nacieszyć się jej obecnością . Delikatnie przejechałem palcami po jej policzku . Postanowiłem jednak wstać i zrobić śniadanie . W końcu dziś jest jej dzień . Mam nadzieję , że wszystko co dziś się wydarzy , sprawi , że na jej twarzy pojawi się uśmiech . Podniosłem w końcu swoje cztery litery z łóżka . Chwyciłem spodnie i koszulkę , po czym poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic . Później powędrowałem do kuchni by zrobić wcześniej wspomniane śniadanie . Jednak pojawił się mały problem . Mistrzem w kuchni nie byłem , a zrobić potrafiłem tylko proste dania . Najczęściej jadałem na mieście , ale teraz musiałem coś wymyślić . Jednak po krótkim czasie wpadł mi do głowy doskonały pomysł . Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Ani .
-Cześć Aniu . - powiedziałem gdy tylko odebrała
-Cześć , coś się stało ? 
-Nie , mam mały problem . 
-Więc słucham .
-Chciałem zrobić Marceli niespodziankę i przygotować śniadanie , ale ... 
-Ale nie wiesz co .? - zapytała niemal natychmiast
-Właśnie .
-To może zrobisz płatki z jagodami ghoji . - zaproponowała
-Jeśli to coś łatwego , to tak . - zaśmiałem się
-To bardzo łatwe gotujesz płatki , a później dodajesz resztę . Ale pewnie na pewno nie masz większości składników , więc może wyślę Ci SMS z listą potrzebnych rzeczy , a jak wszystko już kupić to zadzwonisz i zrobimy resztę . Tylko przed wyjściem namocz płatki .
-Co ja bym bez ciebie zrobił . 
-Na pewno nie śniadanie . - Ania także się zaśmiała
-To w takim razie czekam na SMS .
-Dobra , tylko wiesz , że wszystko kupisz w ekosklepie .?
-Tak . - odparłem
-To kończę i piszę .- i rozłączyła się 
                      Ubrałem buty , chwyciłem buty i wyszedłem z mieszkania. Oczywiście wszystkie te czynności robiłem najciszej jak tylko się dało . 
-Dzień dobry . - na korytarzy minąłem miłą staruszkę z mieszkania obok 
-Dzień dobry , pani . - odpowiedziałem z uśmiechem .
-Jak samopoczucie przed obozem ? -  tak , sąsiadka interesowała się piłką nożna , a zwłaszcza Borussią 
-Doskonale . 
-Ostatnio jakiś taki uśmiechnięty jesteś . Aż miło popatrzeć . 
-Tak , bo ostatnio spotkałem swoje szczęście . - odparłem
-Widzę , że się spieszysz . Więc nie będę Cię zatrzymywać . Pozdrów tą młodą damę . 
-Oczywiście , do zobaczenia . - powiedziałem i wszedłem do windy , która właśnie "przyjechała"
                       Kilka minut później byłem na parkingu , gdy wchodziłem do auta dostałem SMS od Lewandowskiej . Przyznam szczerze , że o połowie składników nie słyszałem , ale czego się nie robi dla ukochanej kobiety . Miałem szczęście bo wspomniany przez Anię "biosklep" był niedaleko osiedla , a o ósmej rano większość mieszkańców miasta była w pracy , więc ruchu i kolejek w sklepach nie było . Obsługa była doskonała i miła dziewczyna , na oko w moim wieku bardzo mi pomogła w zakupach . Przed wyjściem poprosiła jeszcze o zdjęcie . Oczywiście zgodziłem się i zostawiłem jeszcze autograf . Wyszedłem z reklamówka pełną różnych przypraw i jakimiś owocami . Po kilku minutach wróciłem do mieszkania . Postanowiłem sprawdzić czy Marcela jeszcze śpi . Powoli otworzyłem drzwi . Spała , wtulona w poduszkę . Miałem więc czas . Rozpakowałem zakupy i ponownie wybrałem numer do żony Roberta .
-Już jestem , z całym zaopatrzeniem . 
-To super . Płatki , które namoczyłeś przed wyjściem przelej do garnka i zagotuj . Musisz chwilę poczekać aż to nastąpi , dlatego w tym czasie przygotujesz sobie pozostałe składniki .
-Okey 
-...
...
   
***

                       Obudziłam krótko po dziewiątej trzydzieści . Od razu zorientowałam się , że mojego towarzysza nie ma obok . Jakoś nie za bardzo pawałam optymizmem na myśl o wstaniu z łóżka . Poleżałam więc jeszcze chwilę i zachodziłam w głowę gdzie jest Marco . Wiedziałam jednak , ze nic złego w jego własnym domu raczej mu się nie stało . Po kilkunastu minutach w końcu podniosłam się w łóżka , wzięłam ciuchy i powędrowałam do łazienki . Szybki prysznic , suszenie , prostowanie i związanie włosów uwielbiałam czesać kucyk kiedy włosy były proste , później ubieranie i gotowe . Kiedy wyszłam z łazienki , a z kuchni dochodziły znakomite zapachy . Poszłam więc za .. nosem , a po chwili byłam na dole . Udało mi się cicho zejść po schodach tak by zajęty blondyn się nie zorientował . Oczywiście musiałam uwiecznić to wszystko na zdjęciu , które zaraz pojawiło się na instagramie z podpisem " #Marco #odkrywa #swój #kulinarny #talent #dzieńdobry #Kochanie :* " i rzecz jasna załącznik :) . Cichutko , na paluszkach podeszłam bliżej . Przechodziłam akurat obok stołu , na którym stało pysznie wyglądające śniadanie . Reus , mył naczynia , dlatego po chwili znalazłam się tuż za nim .
-Dzień dobry . - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek 
-Ooo .. cześć . Już wstałaś .? - uśmiechnął się i przytulił mnie
-Jakiś czas temu , ale jakoś nie mogłam znaleźć w sobie motywacji by podnieść się z łóżka .- wyjaśniłam powód mojego późnego zjawienia się
-Mi udało się już nawet sklep odwiedzić , a i masz pozdrowienia od sąsiadki . 
-Sąsiadki ? Czyli już całkiem wszyscy wiedzą .
-No wiesz , chyba w naszej sytuacji nie da się tego ukryć dosłownie przed wszystkimi . 
-Obiecuję się przyzwyczaić . - zaśmiałam się
-Trzymam za słowo , a teraz śniadanie . Mam nadzieję , że będzie smakowało . 
-Zobaczymy . 
                    Usiedliśmy do stołu . I ..śniadanie było pyszne . Zdziwiłam się , że blondyn potrafi przyrządzić tak dobry posiłek . Chyba pozwolę mu pokazać swoje umiejętności częściej . Zawartość miseczek zniknęła w kilka minut . Mimo małej porcji byłam najedzona i to bardzo .
-Mimo moich wcześniejszych wątpliwości , wyszło Ci to naprawdę pyszne . - powiedziałam zgodnie z prawdą .
-To bardzo się cieszę .
-Teraz możesz mi powiedzieć co będziemy robić ? - postanowiłam spróbować wyciągnąć z niego jakie kolwiek informacje 
-Możemy obejrzeć jakiś film bo plany mamy dopiero gdzieś na godzinę 17 . - mówił zerkając na zegarek 
-O matko , jeszcze prawie sześć i pół godziny . - zrobiłam identycznie to samo co on 
-To proponuję jeszcze pojechać na przykład do Köln. 
-Dobry pomysł , nie było mnie tam jeszcze. - uśmiechnęłam się 
-To jedziemy . 
                  I tak też się stało . Marco włożył naczynia do zmywarki i wyszliśmy z domu . Chwilę później byliśmy już w samochodzie . Pogoda była cudowna . Świeciło słońce , a wiatru nie było w ogóle . Czyli marzenie do zwiedzania . Droga zajęła nam ok 30 minut . Autostradą chwila moment i na miejscu . 
-Nie za bardzo znam się na pokazywaniu Koloni , ale możemy zobaczyć katedrę , stadion i pójść na punkt widokowy , a resztę ... to spontanicznie . Gdzie pójdziemy , to zobaczymy . 
-Okey , mamy dużo czasu , więc idziemy . - uśmiechnęłam się i wyszłam z auta 
-Katedra w prawo , o ile dobrze pamiętam bo byłem tutaj ... póltora roku temu .  - odparł , próbując się zorientować 
-Niech zgadnę .. wtedy grałeś razem ze źrebakami z FC Köln . - zaśmiałam się
-Dokładnie tak . 
                     Kiedy mój przewodnik jako tako , przypomniał sobie z grubsza co gdzie jest . Ruszyliśmy na podbój miasta . Oczywiście Reus by choć trochę nie przyciągać zainteresowania założył okulary przeciwsłoneczne .Ja na szczęście nie byłam aż tak rozpoznawalna . Czułam się trochę dziwnie bo pierwszy raz jesteśmy razem gdzieś po za Dortmundem , ale cóż . Był piątek , więc kilka grupek zwiedzających spacerowało także po mieście . Trochę chciało mi się śmiać z Marco bo jak na mój gust i tak przyciągał spojrzenia i zainteresowania swoimi włosami , dlatego wpadłam na pomysł .
-Gdzie tutaj jest fryzjer .? - zapytałam ni stąd ni zowąd 
-Co ? - blondyn , spuścił lekko okulary by spojrzeć mi w oczy .
-Wiesz specjalistą nie jestem , ale twoja "grzywa" i tak rzuci się w oczy kibicom BVB .
-Serio ? Chcesz żebym ściął włosy .?
-Tak . O patrz .. jest . - uśmiechnęłam się gdy po lewej stronie akurat dostrzegłam salon fryzjerski 
-No dobra . - powiedział niechętnie
                    I poszliśmy odwiedzić fryzjera , który nie krył się z tym , że poznał piłkarza . Widać było , że ma lekkiego stresa , ale poradził sobie świetnie . Zajęło mu to góra piętnaście minut , a Marco wyglądał od razu inaczej . Z długaśnych włosów , zrobiły się krótkie  .  Czyli od razu lepiej . Zapłaciliśmy i wróciliśmy do naszego zwiedzania . 
-Wiesz , powiem Ci , że w krótszych wyglądasz o wiele młodziej . - uśmiechnęłam się
-Czyli mam ścinać je częściej ?
-No tak . Ale po za tym , że młodziej to o wiele ładniej . - puściłam mu oczko 
                   Byliśmy niedaleko katedry kiedy ... Reus , nie pewnie złapał mnie za rękę . Oczywiście byłam gotowa , że kiedyś to nastąpi , ale i tak trochę się zawstydziłam . On najwyraźniej też długo zastanawiał się czy powinien bo przecież , mógł to już zrobić zaraz po wyjściu z samochodu . Uśmiechałam się pod nosem i także ścisnęłam jego dłoń . Chłopak zerknął na mnie , także z uśmiechem . Najwyraźniej ulżyło mu , że nie zabrałam ręki . 
-Proszę , katedra . - powiedział , a ja byłam tak przejęta tym wszystkim , że nawet nie zauważyłam kiedy dotarliśmy do jednego z miejsc docelowych .
-Ale wieeelkia . - mówiłam , zadziewając głowę do góry 
-Chodź do środka , wejdziemy na górę . - uśmiechnął się ,a ja podążyłam za nim
                     Weszliśmy do środka , zapaliłam jeszcze świeczkę , za wszystkich , którzy już nie są na tym świecie , a po chwili to co zobaczyłam wręcz przeraziło mnie .
-To jakiś żart prawda ? - spytałam patrząc na setki schodów .
-Niestety . Nie ma tutaj windy . Musimy iść . - wcale mnie nie pocieszył 
-Wiesz , że zamie mi to z dwa dni ?
-Dasz radę . Nie jest aż tak źle . Na górze zobaczysz , że warto było . - uśmiechnął się , a ja bardzo zniechęcona rozpoczęłam swoją wspinaczkę na szczyt .
-Dawaj , dawaj do 17 musimy wrócić do Dortmundu . - mówił idąc z tyłu .
                   Po pewnym czasie , zaczął mnie gilgotać , w skutek czego zaczęłam wręcz biec na górę by tylko się od niego uwolnić . Niestety zapas sił zaczął się kończyć , a schodów jeszcze kilka zostało .
Marco , znakomity myśliciel , wpadł na kolejny świetny pomysł . Nie wiedząc kiedy znalazłam się w jego ramionach . 
-Serio ? - zapytałam 
-No jak tak dalej pójdzie to zaraz padniesz mi gdzieś tutaj i nic dziś nie zdziałamy . - zaśmiał się
-Do najlżejszych osób nie należę , ale jeśli chcesz .
-Fakt , ale jakoś dam radę , na treningach musimy z większym obciążeniem nieraz się męczyć .
-Ej ! - uderzyłam do w bark
-Oj , żartowałem . Gdybym wiedział , że jesteś , aż tak lekka zrobiłbym to już dawno . - po tych słowach przystanął na chwilę i pocałował mnie
-Dobra , dobra . - gdy skończyłam zdanie , moim oczom ukazała się panorama miasta
-WOW . - dodałam , a po chwili poczułam już grunt pod nogami bo Marco postawił mnie .
-Ładnie , prawda . - uśmiechnął się 
-Tak, bardzo . 
-Zobacz . Tam za mostem jest stadion , ten most to most miłość tam zakochani przypinają swoje kłódki , które mają być obietnicą miłości , a kluczyki wyrzucają do Renu wiesz podobnie jak w Paryżu  , a na prawo muzeum czekolady . - wskazywał ręką 
-Czekolada ? - na to słowo byłam gotowa iść tam i nie wychodzić 
-Tak , a niedaleko mieszka Lukas . - odparł
-Twój kolega ? - zapytałam 
-Yhymm , też go znasz . - odpowiedział jak zwykle zagadkow
-Możesz jaśniej bo póki co chyba poznałam tylko Marcela z twoich przyjaciół . - powiedziałam zgodnie z prawdą 
-Podolski . - uśmiechnął się
-Aaaa , Łukasz . - załapałam i wyraźnie zaakcentowałam imię 
-No , mówiłem , że znasz . - zaśmiał się
-Uwielbiam go , jest świetny . Ale czekaj , przecież on już tutaj nie gra . - zauważyłam
-Tak , ale mieszkanie ma bo uwielbia Kolonie i często tu przyjeżdża .- wyjaśnił
-Aha . I serio jest taki pozytywny jak się wydaje w telewizji ?
-Oczywiście , nawet bardziej . Dobra , idziemy dalej ?
-Yhymm .. schodzić to mogę . - zaśmiałam się 
                     I rzeczywiście , droga powrotna zajęłam nam zaledwie chwilkę . Chyba każdemu się lepiej schodzi niż wchodzi po takiej ilości schodów . Jak postanowiliśmy teraz naszym celem było muzeum czekolady ..Uwielbiam czekoladę , najwspanialsza rzecz jaka została stworzona do jedzenia . Uszczęśliwia mnie kiedy mam zły humor i za to ją kocham . Było blisko więc chwila moment i byliśmy na miejscu . Mieliśmy szczęście bo dzisiaj był jakiś dzień otwarty . Więc póki co dzień zaliczamy do udanych . Ludzi było dużo , ale nic mi nie przeszkodziło by zobaczyć chociażby sukienkę z czekolady . Gdybym taką miała za długo w szafie by nie powisiała .:)
-Tak , można spróbować . - Marco wskazał ręką na ogromną fontanne 
-Oooo , idziemy . - pociągnęłam go za rękę 
-Powoli , nie zabraknie . - miał ze mnie nie zły ubaw
-Powiedz , że ty nie lubisz czekolady . - spojrzałam na niego 
-Lubię , chyba każdy lubi .
-No właśnie , to ruszaj się .
                     Byłam w niebie , czekolada z fontanny była cudowna . Najchętniej zabrałabym ją całą do domu i delektowała się doskonałym smakiem . Niestety , ale chyba nie wolno jej stąd ruszać , dlatego musi mi starczyć czekolada z tabliczki . Chociaż dobre i to . Jeszcze kilkanaście minut wędrowaliśmy po muzeum nie kryjąc podziwu jakie cuda ludzie potrafią zrobić z tej pyszności . Wyszliśmy , a mi już było smutno . Jedno było jednak pewne , muszę iść do sklepu po czekoladę toffi najlepiej .;)
-Idziemy coś zjeść ? - zapytał , kiedy mijaliśmy restaurację 
-Byłeś już tutaj ?
-Tak , pysznie jest . - uśmiechnął się
-To idziemy , albo nie . 
-Dlaczego .? - zdziwił się
-Bo nie wzięłam portfela z domu . - wyjaśniłam , choć wiedziałam jak zareaguje
-Wydawało mi się , że pytałem czy idziemy zjeść , a nie czy mas portfel . 
-Nie dasz za wygraną ?- zapytałam prosto z mostu
-Nie . Teraz mi nie powiesz , że nie wypada bo nie jesteśmy razem . Idziemy . - dał mi do zrozumienia , że nawet jak bym miała pieniądze i tak on by zapłacił
-Dobra . - powiedziałam z udawaną złością , a Marco od razu zareagował i pocałował mnie
-Musiałeś ? - spytałam 
-Yhyymmm . 
                       No i cóż . Weszliśmy do restauracji . Nie była jakaś przesadnie elegancka , ale widać był , że za tanio to tam nie jest . 
-Dzień dobry , stolik dla dwóch osób ? - przywitał nas kelner 
-Dzień dobry . Tak . - uśmiechnął się
-To proszę za mną . - odwzajemnił uśmiech , a my posłusznie szliśmy za nim
-Cześć . - usłyszałam za plecami . 
-Oo , siema . - najwyraźniej był to znajomy Marco .
-Siadaj . - powiedział tajemniczy głos
-Ale ja nie jestem sam . - odpowiedział piłkarz BVB
-Mamy dwa wolne miejsca . 
-Aha . Masz coś przeciwko ..? - blondyn zwrócił się do mnie
-Jasne , że nie . - uśmiechnęłam się .
-Usiądziemy tutaj . - poinformował kelnera
-Dobrze , to za chwilkę przyniosę kartę . - odparł  
                          Miałam już się odwrócić i zobaczyć z kim usiądziemy , ale akurat zadzwonił mój telefon . Kuzynka , Julia . 
-Cześć Julka , co słychać . - odebrałam połączenie i mówiłam , rzecz jasna po polsku 
-Dobrze , pogoda ładna , w szkole jakoś leci . 
-To świetnie . - odparłam i odwróciłam się 
-Ale dzwonię złożyć Ci wszystkiego najlepszego w dniu urodzin . - ona mówiła , a mnie zamurowało gdy zobaczyłam kogo był ten tajemniczy głos 
-Haloo , Marcela ..Jesteś tak ? 
-Yyy .. tak , dziękuję . - wyrwałam się z amoku
-Wybacz , ale będę kończyć . Pogadamy na skypa kiedyś .
-Okey , to do zobaczenia .
-Pa . - rozłączyła się 
-Cześć . - przywitał mnie również po polsku .
-Cześć. - odpowiedziałam nie odrywając od niego wzroku .
-Polka , prawda .? - zapytał 
-Tak , wybacz . Marcela . - przedstawiłam się
-Lukas . - uśmiechnął się
-Dobra , to zabawne nie jest . - przypomniał o sobie Reus
-Już , sorka . - zaśmiałam się 
-Marco nie chwaliłeś się . - zauważył Podloski
-Bo nie pytałeś . - także się zaśmiał
-Mówiłem , że musisz sobie znaleźć polkę . 
-Teraz wiem dlaczego. - blondyn przywitał mnie
-Mieszkasz w Dortmundzie ? - tym razem zwrócił się do mnie
-Tak , od 3 miesięcy . - odpowiedziałam
-I na pewno interesujesz się piłką .?
-Ooo , tak . Najlepsze co może być . Tym bardziej teraz . Mama jest z Jurgenem , a ja z tym .. wariatem . - zaśmiałam się 
-To szczęścia wam życzę . 
-Dzięki . - powiedzieliśmy niemal jednocześnie .
-Przyjechaliście zwiedzać ? - dalej pytał Lukas 
-Tak , jeszcze mnie tutaj nie było . - powiedziałam zgodnie z prawdą .
-A co zwiedziliście?
-Póki co katedrę i muzeum czekolady .
-I zaledwie kilka minut temu opowiadałem o Tobie Marceli . - dodał Marco
-Stadion też macie w planach ?
-Tak , chociaż już tutaj byłem . - zaśmiał się 
-To może jak zjemy pójdziemy razem .? Oprowadzę was . I tak się wybierałem odwiedzić chłopaków . Mają za piętnaście minut trening . 
-Oo , to fajnie . - wtrąciłam się
-To załatwione . - uśmiechnął się polak .

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
I mamy 60 rozdział , ale to szybko poszło . Pamiętam jak zaczynałam przygodę z tym blogiem . 

Mam nadzieję , że jeszcze kilka rozdziałów ze mną wytrzymacie ? 
A co myślicie o wątku z Łukaszem Podolskim .? Pewnie nikt się nie spodziewał . :)) Liczę , że udało mi się was zaskoczyć . 

Mówię od razu , że nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział bo 29 marca jadę na mecz , a nie daję głowy , że napiszę go w tygodniu , ale się postaram :))
            

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 59

-Co jak co , ale prędkość piłki niezła . - mówił zwijając się z bólu 
-Kochanie , troszkę wyżej i będzie idealnie . - przytulił mnie Marco .
-Dzięki , ale Marcel . Nic Ci nie jest ? - zapytałam jeszcze 
-Nie , spokojnie . Dam radę . - uśmiechnął się Schmelzer 
                      Poczekaliśmy jeszcze chwilę , aż biedaczek dojdzie co siebie i wróciliśmy do środka , gdzie czekał już nakryty wcześniej stół . Zajadaliśmy i nawet się nie obejrzeliśmy , a cała miska nuggetsów zniknęła . 
-Plus 5 do mojej wagi . - zaśmiałam się
-U mnie też . Teraz musimy sobie zrobić dwa dni głodówki . - Jenny miała pomysły godne mistrza
-Jutro na treningu z Anią wszystko spalę . - odparłam , a oczami wyobraźni widziałam tę minę Ani , która mówi "Jeszcze 10 minut . Dasz radę .! "
-Oj , też by mi się przydało . - Niemka poklepała się po brzuchu 
-Nie ma sprawy , wpadniemy po ciebie . - zaproponowałam 
-Albo spotkamy się w parku . - dodałam
-To może zdzwonimy się jutro bo głowy nie daje , że będzie mi się chciało . - uśmiechnęła się
-Też miałam ten problem , ale przy mojej trenerce nie ma innego wyjścia . Trzeba wstać z łóżka i ruszać w plener .
-Dobra koniec popuszczania się w kompleksy . My ruszamy chyba do domu , co ? - zapytał Marco
-Oj tak , pewnie rodzice już wrócili . 
                          Chwilę jeszcze pogadaliśmy . Jednak robiło się coraz później , a ja jeszcze musiałam iść na kort . Problem w tym , że Reus nie może się dowiedzieć o mojej nauce z Mario , dlatego muszę wymyślić jakiś powód , dla którego musiałabym zostać w domu .
-To do zobaczenia . - uśmiechnęłam się kiedy byliśmy już gotowi do wyjścia .
-Narazie . - pożegnał się Marco
-Cześć . - uśmiechnęli się małżonkowie
-Jenny my widzimy się jutro na treningu . - zawołałam jeszcze wychodząc
-Spróbuję .
-Będzie gotowa . W razie czego obudzę ją . - dodał Marcel
-Okey , pa . - rzuciłam jeszcze i wsiadłam do auta
-Do domu ? - zapytał mój kierowca
-Jak byś mógł to bardzo proszę . - spojrzałam na niego
-No dobra . - odparł trochę niezadowolony i ruszył
-Coś nie tak ? - tym razem ja spytałam
-Nie , nic .. myślałem , że gdzieś pójdziemy .
-Yyyy .. - spojrzałam na zegarek . - Na pół godziny . Może być ?
-Pewnie . - od razu Reus'owi poprawił się humor i pojawił uśmiech
                         Chciało mi się śmiać z jego zmian nastroju , ale było to też fajne . W końcu cieszy się , że spędzi ze mną jeszcze trzydzieści minut  . Była osiemnasta , a z Mario byłam umówiona na 19.30 . Lekcje z nim nigdy nie były nudne . Zawsze coś wymyśli lub chce udoskonalić , żeby mi lepiej szło . Jest świetnym nauczycielem . Na pewno bardzo dobrze sprawdził by się jako trener .
                         Jechaliśmy przez miasto , które wciąż robiło wrażenie . Byłam ciekawa też gdzie pojedziemy , ale nie pytałam . Postanowiłam , że dam się zaskoczyć . Z telefonem w ręku czekałam , aż dojedziemy do celu . Po kilku minutach wreszcie to nastąpiło .
-Poznajesz ? - zapytał zatrzymując samochód
-Nie za bardzo . - odpowiedziałam zgodnie z prawdą rozglądając się
-To zamknij oczy . Spróbuję Ci przypomnieć . - uśmiechnął się , a ja spełniłam jego prośbę
-Nie ruszaj się . - odparł i wyszedł z auta
                           Po chwili drzwi od mojej strony się otworzyły . Marco chwycił mnie za rękę , podświadomie widziałam jego "zaciesz" . Jednak nie otwierałam oczu , chociaż bardzo mnie kusiło
-Teraz idziemy przed siebie . - powiedział i chwycił za ramiona , a ja ... szłam
-No dobra , mam tylko nadzieję , że mnie nie przywiążesz do drzewa . - zaśmiałam się
-Spokojnie . Zaufaj mi .
                        Krok za krokiem , coraz bardziej byłam ciekawa o co chodzi . Nie wiedziałam czego się spodziewać . Po przejściu kilku metrów zatrzymaliśmy .
-Możesz otworzyć oczy . - usłyszałam jego głos .
                            Powoli podniosłam najpierw jedną powiekę , później drugą . Już wiedziałam gdzie jestem . Park , który zapisał się jak najbardziej pozytywnie w mojej pamięci .Ten cudowny park , w którym byliśmy podczas jednej z imprez .
-Już poznajesz ? - zapytał
-Tak , teraz tak . - uśmiechnęłam się
-Mam nadzieję , że dobre masz wspomnienia z nim związane . - odparł stając naprzeciwko.
-Oczywiście , tutaj powiedziałeś mi , że "póki co nigdzie poza Dortmund się nie wybierasz" - zacytowałam
-Fakt , myślałam o innych wspomnieniach .
-Też są inne , ale chyba to jedno z ważniejszych .- przytuliłam go .
-A obiecujesz , że zostaniesz ? - dodałam
-Póki co tak . - objął mnie
-To wracając do tych innych wspomnień . Jest jeszcze jedno może się wydawać śmieszne , ale zapamiętam . - zaczęłam
-Słucham . - spojrzał na mnie
-Nie wiem czy akurat w tym miejscu , ale gdzieś tutaj to ja pierwszy raz Cię pocałowałam . - spuściłam głowę .
-Tak , było miło . - zaśmiał się , a ja po chwili ... zrobiłam to co wtedy . Tak jakoś , po prostu
-Ooo , tego się nie spodziewałem . - odparł zaskoczony
-I dokładnie tak miało być . - uśmiechnęłam się
-Czyli zapamiętamy to miejsce pozytywnie ? - upewniał się
-Tak . No wiesz to był w końcu mój pierwszy raz . Tobie było chyba łatwiej , ja musiałam się przełamać .
-To prawda, mi udawało się częściej skraść ci całusa . - zaśmiał się
-Oj , tak . W końcu jesteś bardziej doświadczony . - wystawiłam mu język
-Też przyznam rację . 
-I lubisz zaskakiwać . 
-Yhymm.. najbardziej tych najważniejszych . - po tych słowach ponownie mnie przytulił
-Zimno Ci prawda .? - dodał chwilę później
-Nie . - skłamałam 
-Przecież widzę . Chodźmy do samochodu . 
-Okey . 
                 Marco bardzo mi zaimponował pamiętając takie szczegóły z naszych spotkań . Normalnie , przecież faceci nie przywiązują wagi do takich spraw , a tutaj ... pozytywny szok . On jest niesamowity , cudowny . W ciągu tych kilkunastu dni naszego związku , ( jeśli można to tak w ogóle nazwać ) niemal co dzień czymś zaskakuje , najbardziej pomysłami na kolejne spotkanie. Sprawia , nie mam czasu na smutek . Przy nim non stop się uśmiecham . Jestem szczęściarą , że go spotkałam .
-Mogę cię o coś spytać ? - zapytałam gdy zmierzaliśmy się do auta
-Jasne . 
-Czymś jeszcze mnie dziś zaskoczysz ? - moje słowa nieco go rozśmieszyły
-Dziś , chyba nie , ale na pewno kiedyś . - odpowiedział wymijająco
-Wiesz , odkąd się tutaj przeprowadziłam moje życie zmieniło się diametralnie . Czasami myślę , że to wszystko jest snem , a za chwile się obudzę . Wtedy wy znikniecie i wrócę do szarej rzeczywistości .
-Mam podobnie . Gdy rano wstaje pierwsze co robię to sprawdzam czy mam twój numer w telefonie , a zdjęcie , które wisi na ścianie przypadkiem nie zniknęło . - uśmiechnął się
-Zdjęcie ? 
-Tak . To z naszej sesji na stadionie . Jest w salonie . - wyjaśnił
-Aha . Jak każdy ma to ja też muszę sobie jakieś wywołać . 
-A nie masz ?
-Jakoś nie po drodze mi do fotografa . - zaśmiałam się
-Nie wiesz gdzie jest fotograf.? - spytał , a raczej stwierdził
-Tak jakby .
                  Rozmawialiśmy jeszcze o różnego rodzaju błahostkach . Kiedy już dotarliśmy do samochodu pojechaliśmy do domu Jurgena . W środku było ciemno , co mnie trochę zdziwiło bo mama powinna już być . Pewnie "zahaczyli" jeszcze o jakiś sklep . Przez jakiś czas siedzieliśmy w aucie w zupełnej ciszy . Było tylko słychać inne pojazdy jakie nas sporadycznie mijały . Przyznam , że czułam się niezręcznie . 
-Coś nie tak ? - powiedziałam w końcu 
-Nie , dlaczego . ? - jak już zdążyłam się przyzwyczaić , odpowiedział pytaniem na pytanie
-Tak dziwnie mi się przyglądasz . - odparłam uciekając wzrokiem
-Bo to jest niesamowite . - kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi
-A mogę prosić jaśniej ?
-Codziennie rozkochujesz mnie w sobie od nowa. Codziennie na mnie patrzysz, tak jakbyś robiła to po raz pierwszy. Jak to możliwe , że taka dziewczyna przetrwała w XXI wieku ? - to było kolejne zaskoczenie tego dnia . Nic nie powiedziałam , tylko czułam jak się czerwienię
-Właśnie to jest niesamowite . Jesteś najcudowniejszą osobą jaką w życiu spotkałem . Jesteś moją dziewczyną i przyjaciółką w jednym . Uwielbiam spędzać czas w Twoim towarzystwie , wtedy mogę być sobą . Kocham Cię , po prostu kocham Cię .
                    Zatkało mnie . Zerknęłam na niego , ale tylko na chwilę . Nie wiedziałam jak zachować się w takiej sytuacji . Pierwszy raz coś takiego usłyszałam , ponownie w ciągu kliku minut czułam się niezręcznie .
-Dobra , wygłupiłem się .
-Nie . Tylko ja ... pierwszy raz ktoś coś takiego mi powiedział . - wyjaśniłam
-Normalnie bym Cię przytulił , ale z racji tego , że jesteśmy w samochodzie jest to dość kłopotliwe . - zaśmiał się
-Muszę się z tym w stu procentach zgodzić .
-Chodź . Zrobimy sobie zdjęcie . - odparł zbliżając się do mnie
-Uwielbiasz robić zdjęcia , prawda .?
-Bardzo , zwłaszcza z Tobą . - uśmiechnął się , a po chwili fotka była zrobiona
-A ja nienawidzę . - powiedziałam zgodnie z prawdą .
-Dlaczego ?
-Zdecydowanie wolę stać po drugiej stronie aparatu .
-Przy mnie polubisz . - puścił oczko
-Ciekawe czy ty lubisz oglądać mecz z trybun lub w telewizji .? - wiem , że to może nie dobry przykład , ale inaczej nie potrafiłam tego porównać
-Nienawidzę . To jest straszne mimo , że oglądałem ich zaledwie kilka , ale wtedy zawsze widzę jakieś rozwiązanie , a oni robią odwrotnie i nic nie wychodzi z kontry .
-No właśnie , a teraz wyobraź sobie kibiców . Hmmm .. - zaśmiałam się
-Masakra , ale już wiem do czego zmierzasz .  - odparł
-To dobrze , ale wiesz chyba już pójdę . - powiedziałam zerkając na zegarek , który wskazywał 19.15
-Szkoda. - wyraźnie wolał , żebyśmy jeszcze posiedzieli
-Dasz radę . - uśmiechnęłam się , wyszłam z auta
-Jakoś . Nie wiem jak sobie poradzę kiedy sezon się zacznie . - poszedł w moje ślady
-Tak samo , jak wtedy gdy byłeś z Caro . - odparłam bez namysłu
-Z nią nie było tak jak z Tobą . - stanął na przeciwko mnie
-No ja nie , przecież czuliście coś do siebie .
-Niby tak , ale chyba tylko na początku . Po drugie możemy o niej nie mówić ? Teraz jesteś Ty i to jest ważne . - przyciągnął mnie do siebie
-Okey ... czyli jutro przyjedziesz ? - zaśmiałam się
-Tak . Jak ty mnie dobrze znasz .
-Lepiej niż mogłoby Ci się wydawać . - odparłam przytulając się do niego
-Wiesz , jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa . - zaczęłam
-Co się stało ? - zapytał niemal natychmiast
-Niby nic takiego , ale w końcu ten moment musi nastąpić . - kontynuowałam
-A dokładnie ? - pytał dalej
-W końcu będę musiała przedstawić Cię mamie , tacie i Jurgenowi . - po tych słowach wybuchłam śmiechem
-Boję się trochę jak zareagują na taką informację .
-Właśnie też się nad tym zastanawiam bo wiesz ... "wtyków" by grać w wyjściowej jedenastce już nie potrzebujesz . - udzielił mi się dobry humor
-No właśnie jakimś cudem nie . - odparł
-Nie cudem tylko grą , kochanie grą .
               Po tym "magicznym" słowie , uśmiech pojawił się na jego twarzy . Pierwszy raz tak do niego powiedziałam i jak widać , od razu to zauważył . Chociaż liczyłam , że nie zwróci uwagi .
-Może i masz rację .
-No już , już ... nie bądź taki skromny .
-Nie lubię się przechwalać .
-I tak jesteś świetny w tym co robisz . - uśmiechnęłam się
-Mówisz tak bo jesteśmy razem ? - humor powrócił także i jemu
-Mówię to jako fanka ... no i dziewczyna też .
-Dobra , nie będę Cię zatrzymywał . Ulla zaraz mnie pogodni z miotłą .
-Dlaczego ? - spytałam trochę "zbita z tropu"
-Bo od jakiegoś czasu stoi w oknie na dole . - zaśmiał się , a ja chciałam zerknąć , lecz Reus w ułamku sekundy pociągnął mnie w swoją stronę .
-Nie patrz bo zorientuje się , że ją widać . - dodał
-Czyli chyba mama już o nas wie .
-W takim razie Twoją mamę można uznać za poinformowaną . Pozostały jeszcze dwie osoby i będzie dobrze .
-Wcale bym się nie zdziwiła jakby Jurgen stał obok niej . - uśmiechnęłam się , a ciekawość mnie wręcz "zżerała" . Musiałam walczyć ze sobą by się nie odwrócić
-Dobrze , że teraz nie ma treningów . Pewnie by mnie wymęczył .
-Bez przesady . Raczej spodziewał się tego wcześniej . Dobra , będę lecieć . - odparłam bo wiedziałam , że na pewno Mario już czeka na korcie
-Zaraz , zaraz .. jak wcześniej ?
-Faceci .. - powiedziałam pod nosem .. - Wiesz , jak córka , znaczy pasierbica przychodzi do domu z koszulką , a na plecach widnieje nazwisko Reus , rozmawia na skypa , przez telefon niemal cały wieczór , wychodzi na dyskoteki , ale przyjeżdża po nią właśnie ten od koszulki . To raczej ... mógł się domyślić . - wyjaśniłam
-Może i masz rację , nie zauważyłem wcześniej , że to było aż tak widać . - zamyślił się
-Nie ty jedyny . - przytuliłam go .. - Paa . - i skierowałam się do furtki
-I tyle ? - zapytał
-Mama . - wskazałam na okno
-To nic . Proszę . - spojrzał na mnie tym wzrokiem ..
-No dobra . - wróciłam do niego i pocałowałam
-Teraz lepiej . ? - spytałam
-O wiele . Dobranoc . - uśmiechnął się
-Dobranoc . - odparłam i poszłam do domu
                 Blondyn stał oparty o maskę swojego samochodu . Najwyraźniej czekał , aż wejdę do środka . Gdy zamknęłam za sobą drzwi po chwili usłyszałam odjeżdżające auto .
-Jestem . - zawołałam
                 Nawet nie wchodziłam do salonu tylko szybko pobiegłam na górę , przebrać się w coś luźnego . Jak na złość nie mogłam znaleźć butów. Przeszukałam całą garderobę i nic . Zapadły się pod ziemię , a położyłam je gdzieś , żeby pamiętać , że tam są .
-Myśl , myśl . - mówiłam do siebie . Po chwili mnie olśniło .
-Pod łóżkiem . - zawołałam uradowana
                  Szybko założyłam znalezione obuwie . Chwyciłam jeszcze bluzę i telefon . Jak najszybciej zeszłam , znaczy biegłam na dół . Zawitałam jeszcze do kuchni gdzie byli narzeczeni
-Będę za godzinę . - i wyszłam z domu
                  Kort był z 5-6 minut od domu spacerkiem . Zerknęłam na zegarek 19.25 . Postanowiłam sprawdzić jakie efekty dały treningi z Anią i przebiec ten odcinek . Oczywiście odwieczny problem .. oddychanie , ale próbowałam to ignorować . Z oddali widziałam jaką sylwetkę na korcie , ale nie było samochodu . Czyżby Gotze przyszedł pieszo . Po 3 minutach dotarłam . Czułam się jakbym przebiegła co najmniej maraton .
-Jestem . - mówiłam schylona , próbując złapać oddech .
-A ty co . ? W maratonie biegłaś ? - zaśmiał się na mój widok
-Bardzo .. śmieszne . - nadal łapczywie "pochłaniałam" powietrze
-Opuść ręce i oddychaj spokojnie . Połykanie powietrza Ci nic nie da , będziesz tylko bardziej zmęczona . - pouczył mnie stając obok .
-Przepraaa .. - zaczęłam
-Nic nie mów . Najlepiej się połóż . Mówią , że to nie pomaga , ale z doświadczenia wiem , że jednak tak . - uśmiechnął się , a ja zrobiłam to co proponował
-Spałaś ? - usiadł obok po turecki i zadawał pytania , ja mogłam tylko kręcić głową
-Ciekawy film ?
-Zapomniałaś ? - nie mógł trafić w prawidłową odpowiedź więc , postanowiłam mu pomóc . Wyjęłam telefon z kieszeni i wskazałam numer Marco .
-Aaa .. Marco . Wiem potrafi być natrętny . - zaśmiał się
-Ale mogłaś zadzwonić , że poćwiczymy jutro i już .
-Lepiej ? - zapytał w końcu
-Tak . - odetchnęłam głęboko
-No widzisz , mówiłem . Ćwiczymy czy odpuszczamy .?
-To pierwsze . Po to się w końcu tutaj zjawiłam.
-Chyba za szybkie tempo biegu , żeś sobie narzuciła . - nadal śmieszyła go moja zadyszka
-Ale się nie spóźniłam . - odparłam i podniosłam się .
                 Jak przypuszczałam ćwiczyliśmy godzinę , no może troszkę dłużej , ale czułam się coraz pewniej . Było widać postępy , jak to powiedział mój trener . Cieszyłam się , że jednak coś kumam i jakoś wychodzi .
-Kończymy , co nie ? - zapytał gdy już setny raz robiłam jedno i to samo
-Mówiłam mamie , że będę za godzinę . - mówiłam nadal skupiona na piłce
-Jest 21 .
-To kończymy . - zaśmiałam się i oddałam piłkę
                  Oczywiście Mario nie dał się przekonać , że dojdę sama do domu . Odprowadził mnie pod same drzwi . Po drodze gadaliśmy i śmialiśmy się z byle powodu , a droga zamiast zająć nam 5 , zajęła 25 minut . Przestało mnie już to dziwić .
-Dzięki za wszystko . - uśmiechnęłam się
-Nie ma za co , przecież to nic wielkiego .
-Właśnie , przeciwnie . Mogłeś ten czas spędzić z rodziną , albo z ...
-Ann ? - skończył za mnie
-Tak .
-Muszę się wami nacieszyć . - odparł niby z uśmiechem , ale był wyraźnie trochę przygaszony
-Mario , co jest . ? - spytałam prosto z mostu
-Nic.
-Przecież widzę .
-Nic , tylko niedługo zaczyna się sezon i będę miał mniej czasu . Wisz treningi , wyjazdy ..
-Wiem , ale jakoś damy radę . - przytuliłam go
-Jeszcze raz dziękuję i dobranoc . - dodałam
-Dobranoc . - na szczęście na odchodne przypominał tego kochanego Gotze'go

***

-Głupek , głupek , głupek . - mówiłem do siebie , idąc do domu
                 Znowu jej nie powiedziałem , a okazja była . Z resztą nie pierwsza . Nie potrafię , albo się boję . Chociaż , przecież ona jest inna , powinna zrozumieć . W końcu wie , że takie rzeczy się zdarzają . Nie mam pojęcia jak to zrobię , ale muszę bo znowu , przez przypadek sama się dowie , a ja już nie będę mógł skłamać , że to nic pewnego . Pewne to jest już prawie 2 miesiące . Mogłem wyjaśnić to wszystko już w Londynie , ale nie po co , przecież geniusz Gotze jest mądrzejszy . G**no prawda . Im później jej powiem , tym gorzej . Jak dowie się sama znienawidzi mnie do końca życia , a nawet i na dłużej . Muszę jej powiedzieć , ale po urodzinach . Tak , może to nie będzie idealny moment , ale w końcu trzeba .

***

                    Weszłam do domu , a tu nic . Cisza , spokój jak makiem zasiał . Trochę się zdziwiłam bo pomyślałam , że mama i Jurgen już się położyli . Poszłam do kuchni po szklankę wody . Wtedy zorientowałam się , że na blacie leży kartka . Chwyciłam ją i przeczytałam "Marcela . Wybacz , że nic nie powiedzieliśmy , ale zupełnie nam to z głowy wyleciało . Musieliśmy jechać ... ( nie mogłam rozczytać nazwy miejscowości) w sprawach służbowych , chodzi o trykoty BVB na zbliżający się sezon . Wracamy jutro . Dobranoc mama . " . Fajnie , że chociaż napisali ten liścik . Cóż skleroza nie boli . Chwyciłam więc szklankę i usiadłam wygodnie przed telewizorem . Oczywiście jak to w życiu bywa nic ciekawego nie było . Leżałam więc i patrzyłam w sufit . Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk SMS .
Wzięłam telefon do ręki i odczytałam wiadomość od Reus'a " Śpisz".  Odpisałam niemal natychmiast "Nie :) . Leżę i patrzę w sufit . " ,  może treść dziwna , ale prawdziwa . Za chwilę telefon zadzwonił
-Halooooo . - powiedziałam odbierając połączenie
-Serio .? - zapytał
-No , tak . Rodziców nie ma , nic ciekawego w telewizji też nie , więc leżę i patrzę w sufit .
-Nie ma rodziców . Może wpadnę .? - jego propozycja do najgorszych nie należała
-I co wtedy ?
-Będziemy patrzeć w sufit razem . - zaśmiał się
-Nie no , żartuje . Zabiorę Cię do siebie . 
-U Ciebie sufit wygląda inaczej .? - ciągnęłam dalej
-Sufit ? No może nie , ale ja będę . 
-To jak masz za dużo paliwa , możesz po mnie przyjechać . - uległam
-5 minut i jestem . - wyczułam , że się uśmiechnął
-Okey . - i rozłączyłam się
                 Wiedziałam , że na prawdę będzie za 5 minut , a nawet szybciej . Dlatego od razu poszłam do pokoju i spakowałam piżamę oraz niezbędne rzeczy . Byłam pewna , że zostanę tam na noc . Zrobiłam jeszcze dwa obroty i usłyszałam pukanie do drzwi .
-Już idę . - zawołałam schodząc po schodach .
-Jak on to robi . ? - spytałam samą siebie po upewnieniu się ,że z zegarkiem w ręku minęło pięć minut
-Gotowa ? - zapytał gdy tylko mnie zobaczył
-Tak :)
-Przewidziałaś , że zostaniesz na noc ? - zaśmiał się
-Byłam pewna w stu procentach
-To super . W takim razie jedziemy .
-Dobra . Trzymaj , ja zamknę dom . - powiedziałam dając mu torbę
-Wow , ty się do mnie wprowadzasz ? - zapytał .
-Może kiedyś . Tam są tylko kosmetyki i piżama . - wyjaśniłam
                    Schowałam kluczyki do kieszeni . Miałam już iść do samochodu , kiedy zorientowałam się , ze nie przyjechał Astonem Martinem , którym wcześniej mnie odwiózł do domu . Postanowiłam jednak , że nie zapytał czym tutaj dotarł . I wtedy w oczy rzuciło mi się białe Audi . Uśmiechnęłam się pod nosem i podążyłam wprost do pojazdu . Marco nic nie mówił tylko szedł za mną .
-Otwarte ? - zapytałam kiedy byłam już przy samochodzie
-Skąd wiedziałaś ? - także spytał zdziwiony
-Z racji tego , iż wiedziałam , że jesteś właścicielem takiego samochodu , to Twoja rejestracja z MR mnie upewniła , ze jest twój . - wyjaśniłam
-Dobra , nie mam więcej pytań . - uśmiechnął się
                      Wsiedliśmy więc i ruszyliśmy do domu Reus'a . Po chwili byliśmy już na miejscu , a kilka minut później w mieszkaniu .
-Zaniosę rzeczy na górę , a ty się rozbierz . - odparł
-Okeeeey .
                      Mimo , że byłam tu zaledwie kilka razy , czułam się jak w domu . Wnętrze przepełniała dobra energia . Poszłam do salonu , zobaczyć zdjęcie , o którym wspominał Marco . Faktycznie było . Dokładniej była to fotka , podobna do tej co ma Mario u siebie w pokoju . Z małą różnicą , jestem na niej ja i blondyn . Pamiętam jak żeśmy się wygłupiali robiąc te zdjęcia . Świetnie było , a fotek pamiątkowych co nie miara .
-Robimy kolację .? - usłyszałam Marco
-Szczerze ? Jadłam w domu . - uśmiechnęłam się
-To w takim razie , wypijemy .. herbatę ? - spytał poprawiając swoją fryzurę .
-O 22.30 chcesz pić herbatę ?
-Nooo , tak . Mam też wino , whisky .. - mówił patrząc w szafkę z całym "zaopatrzeniem"
-Nie zły prowiant . - zaśmiałam się
-To jak ? Jeszcze piwo jest ... cytrynowe w lodówce .
-To pijemy piwo . Raczej nie będę pijana jak wypijemy na pół . - zaśmiałam się
-Ponoć Polacy mają "głowę" do picia . - zaśmiał się biorąc butelkę i szklanki
-Wiesz , w jakimś procencie jestem też Niemką .
-Chyba w bardzo małym .
-Znaczy co ?
-Jak to chłopaki mówią .. "Polki są najładniejszymi kobietami" i muszę się z tym zgodzić . - uśmiechnął się
-Aha , jak dobrze rozumiem starasz się wybrnąć z sytuacji jakimś komplementem , więc dziękuję .
-Jak ty mnie rozumiesz .
-Zdrowie . - dodał i co mnie zdziwiło powiedział to po polsku
                     Siedzieliśmy rozmawiając na różne tematy . Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem bo Marco należał do ludzi z poczuciem humoru . Ni się obejrzeliśmy , a była za kilka minut 24 . Za chwilę będzie 14 czerwca . Niby ważny dzień , ale na 99 % wie o nim tylko mama i tata . Ciekawe czy będą pamiętać .
-Halo , tu Ziemia . - zauważyłam , że blondyn macha mi rękoma przed oczami .
-Co się stało . - chwilowo byłam na "niewidocznym"
-Nie wiem , patrzysz się na ten zegarek jak byś ufo zobaczyła . - wyjaśnił
-Przepraszam , zamyśliłam się .
-Hehe , zaraz wracam . - wstał , pocałował mnie w policzek i poszedł na górę .
-A ja pójdę na balkon . - powiedziałam do siebie .
                     Na zewnątrz było cieplej niż w parku kilka godzin temu . Dziwne , ale natury nie da się zrozumieć . Reus mieszkał na 8 piętrze skąd bym doskonały widok na miasto i lotnisko , które było nie daleko . Oczywiście Idunę także można było podziwiać . Wpatrywałam się w żółto-czarną świątynie kiedy usłyszałam , że drzwi na balkon się otworzyły . Wiedziałam , ze to Marco . Po chwili , mój telefon , konkretnie przypomnienie dało znać . Czyli jest już po 24 . 14 czerwca , a ja od samego początku spędzam ten dzień w towarzystwie jednej z najważniejszych osób w moim życiu .
-Marcela . - szepnął , a po chwili poczułam jego oddech na szyji .
-Jeśli pytasz czy jest zimno to nie . - zaśmiałam się
-Kochanie . -po tym słowie odwróciłam się i to co zobaczyłam sprawiło , że mnie sparaliżowało
-Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin . - powiedział z uśmiechem .

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Tadammmmmm :))
Jest 59 rozdział !:)) 
W kolejnym będzie .. właśnie jak myślicie co będzie ?

Rozumiem , że możecie być niepocieszeni , że mimo , iż komentujecie ja dodaje rozdziały średnio raz na tydzień , ale jak już wspominałam kończę liceum . Zostało mi 20 dni do pracowania na jak najlepsze oceny , w międzyczasie piszę prezentację maturalną i ogólnie przygotowuje się do matury , szukam studiów czy studium i organizuję pracę na wakacje . Piszę w każdej wolnej chwili raz idzie to lepiej raz gorzej . Przepraszam i proszę o zrozumienie . 

Pozdrawiam :))) :*