Początek

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 83

-O czym tak myślisz ? - usłyszałam głos Łukasza, chwilę zastanawiałam się czy w ogóle się odezwać - ... Marcela, przecież wiem, że to Ty . - zaśmiał się i usiadł obok
-Skąd ?
-Intuicja . - mrugnął oczkiem
-Ah , no tak ... faceci i ta ich intuicja .
-Widziałem jak spałaś w autobusie . - wyjaśnił
-Osz Ty ...
-A później wyczułem , ze coś kręcicie dlatego się nie odzywałem .
-Tak .. zapalenie krtani . Jurgen pobił samego siebie.
-Więc ? Kto Ci siedzi w głowie ? Albo nie , nie mów . Sam zgadnę . Hmmm ... Zapewne to ten blondyn, który dzisiaj i wczoraj non stop o Tobie mówił .
-Po części . - odpowiedziałam krótko .
-Hej. Widzę, ze coś Cię trapi, a uwierz mi rozmowa pomaga . - spojrzał na mnie
-Marco ... on chyba tak całkiem poważnie. On . Cholera. - mieszałam się w swojej wypowiedzi
-Powoli. Głęboki oddech .
-Owszem , kocham go nad życie, chciałabym by był tym pierwszym i ostatnim. Szaleję za nim , ale on chyba za szybko ... Wiem i rozumiem . Jest starszy i tak dalej, ma te swoje 24, ale ... Łukasz on chyba zaproponował mi bym z nim zamieszkała. - w końcu wyrzuciłam to z siebie
-Chyba ?
-Znaczy nie dosłownie . Dał mi komplet kluczy do swojego mieszkania . Niby powiedział , że mogę tam wpadać gdy jest lub gdy go nie ma , ale moja intuicja ... podpowiada mi , że to wszystko ma drugie dno .
-Hmm ... powiem Ci tak . Każda , ale to każda kobieta zasługuje na kogoś kto nazwie ją swoim skarbem, światem, życiem . Kto ją pocałuje, zatrzyma, nie pozwoli odejść, nie będzie jej oszukiwać, otrze łzy, kiedy płacze. Na kogoś, kto nie da jej powodów do zazdrości, ale sprawi, że to inne kobiety będą zazdrościć jej tego, że ma akurat jego. Każda kobieta zasługuje na kogoś, kto będzie ją nosił na rękach, kto będzie pamiętał o dacie jej urodzin, pierwszego, wspólnego spotkania. Kto mimo przeciwności będzie o nią walczył, będzie spędzał e jej towarzystwie każdą wolną chwilę . Kogoś takiego kto gdy tylko zakończy rozmowę będzie chciał ponownie zadzwonić by usłyszeć jej głos, kto zaraz po tym gdy zniknie z jego pola widzenia będzie myślał o kolejnym spotkaniu .Kto nie będzie się bał pokazać swoim kolegom, że to właśnie ona jest tą którą kocha, ta dla której jest w stanie zrobić wszystko. Dosłownie wszystko . Poruszy niebo i ziemię, sięgnie po gwiazdkę z nieba jeśli tylko tego zapragnie. Wiesz o tym ? - spytał, a ja kompletnie zdziwiona nie wiedziałam co powiedzieć
-WOW. Ale żeś mnie teraz zszokował .
-Czasami się zdarza . - zaśmiał się -... ale miałem na celu to by sprawdzić czy tak właśnie się czujesz przy Marco ? - dodał
-Tak, tego właśnie się boję. Jest za pięknie. - chyba pierwszy raz komuś powiedziałam o moich "lękach"
-O to się nie martw. On jest romantykiem. Uwielbia rozpieszczać i traktować dziewczynę jak księżniczkę . - stwierdził
-Dziwne , że do tej pory się nie ożenił . - odparłam bez namysłu
-Nie ożenił bo czekał na Ciebie . Teraz zapewne za kilka lat to zrobi .
-Zobaczymy . - uśmiechnęłam się
-Więc porozmawiaj z nim i ustalcie wszystko . Powiedz mu , że nie jesteś gotowa na tak poważny krok . Na pewno zrozumie , uwierz mi .
-Łukasz ... dziękuję .
-Nie ma za co , w końcu do czegoś się przydałem .
-Jesteś kochany , ale nikomu nie mów . - poprosiłam
-Aha , czyli tajemnica ? - uniósł jedną brew
-Tak , zapewne jutro wszystko wyjdzie na jaw bo będę musiała się w końcu odezwać . - zaśmiałam się
-Jutro to jutro , a teraz chodź do hotelu . Czas spać . - podniósł się z miejsca i pomógł mi zrobić to samo . Razem śmiejąc się i rozmawiając rozeszliśmy się do swoich pokoi .
                     Chyba tego właśnie potrzebowałam . Powiedzieć komuś to co mi na sercu leży , a Łukasz był doskonałą osobą na taką rozmowę . Potrafi wysłuchać , pocieszyć , a kiedy trzeba nagadać . Tylko z pozoru wygląda na cichego , zamkniętego w sobie chłopaka . Nic bardziej mylnego . Weszłam do pokoju i wiedziałam , ze jutrzejszy dzień  będzie super . Już sobie wyobrażałam wyrazy twarzy wszystkich niewtajemniczonych gdy mnie zobaczą . Mam tylko nadzieję , że Reus się nie obrazi .
                      W końcu zmobilizowałam się by pójść pod prysznic , który trwał dłużej niż zazwyczaj . Kiedy wyszłam , na moim łóżku siedział Jurgen . Zdziwiło mnie to trochę , a nawet bardzo .
-Coś się stało ? - spytałam niepewnie .
-Nie , tylko muszę Cię poinformować o jutrzejszych planach . - uśmiechnął się
-Więc słucham . - usiadłam obok
-Rano ok.7 pojedziesz z Michaelem do pobliskiego miasteczka . Później my do was dołączyły z drużyną i Timem . Wiem , ze chłopcy są zwartą i dobrze bawiącą się ze sobą grupą , ale chcę ich jeszcze bardziej zintegrować . Wspinaczka , kajaki i te sprawy . - wyjaśnił
-Ahaa . I my mamy wam wszystko przyszykować ? - upewniłam się
-Tak dokładnie . Będziecie tam mieli posiłek i wszystko co będzie wam potrzebne . My zjawimy się po południu .
-Okey , nie ma najmniejszego problemu .
-W takim razie , do zobaczenia jutro . - wstał i podążył do drzwi
-Dobranoc , tato . - powiedziałam patrząc na niego
-Dobranoc . - odparł i wyszedł .
                          Ta wiadomość , którą przed chwilą usłyszałam sprawia , że jednak chłopcy nie dowiedzą się o mnie rano , ale dopiero po południu . Już wiem , ze będzie to bardzo fajny dzień .:) Z tą jakże pozytywną myślą położyłam się do mojego bardzo wygodnego łóżka . Jak podejrzewałam wcześniej ... zasnęłam tak szybko jak nigdy dotąd . W końcu dzisiaj trochę się działo .

                            Aaaaaaaaa... budzik . Nie , nie , nie proszę , tylko nie on . Ten dźwięk był ostatnim jaki chciałam usłyszeć w obecnej chwili . Wygodne łóżko , poduszka , kołdra , sen , ale nie .. po co spać ? Trzeba wstawać i jechać do jakiegoś miasteczka , które nawet nie wiem jak się nazywa .
-Błagaaaaaaaaaaaaaam ... spać . - jęknęłam odwracając się na drugi bok . Jednak wiedziałam , że muszę wstać i się garnąć .
                             Z ogromnym bólem serca , zwlokłam się z łóżka i doczołgałam wręcz do łazienki . Poranna toaleta i już . Związałam wysoką kitkę i nałożyłam na siebie żółte szorty z logo BVB i moimi inicjałami , czarną koszulkę i bluzę na zamek oczywiście także klubową . Był to jeden z warunków jakie musi spełnić każdy kto pracuje w Borussii . W żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało wręcz przeciwnie bardzo odpowiadało . Ostrożnie by nikt mnie nie zauważył zeszłam na dół go sali gdzie za pół godziny chłopcy będą jeść śniadanie. Wypiłam ciepłą herbatę i przeniosłam się na hol , gdzie zapewne lada chwila pojawi się Zorc . I wcale się nie pomyliłam . Zdążyłam usiąść na krześle gdy ten przyszedł zwarty i gotowy do wyruszenia w drogę .
-Dzień dobry . - przywitałam się
-Cześć Marcela . Gotowa ? - spytał z uśmiechem
-Tak ..
-To ruszamy , a i mała zmiana planów . Pojedziemy taxi , nie rowerami . - ta wiadomość bardzo mnie uszczęśliwiła
-Dzięki Bogu . - moja reakcja trochę go rozbawiła
                             Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy . Jechaliśmy , jechaliśmy i jechaliśmy ... i jechaliśmy . Drogi nie było widać końca . Chciało mi się spać , więc oparłam się wygodnie i zamknęłam oczy . Błogostan , kocham , uwielbiam ...
-Jesteśmy . - usłyszałam mojego towarzysza .
                             No nie , ledwo znalazłam sobie miejsce i właśnie miałam w planach się zdrzemnąć . Po co ... przecież można już wychodzić . Grrrrrr ... Nic . Opuściłam wnętrze auta i człapałam się za Michaelem .To co zobaczyłam totalnie mnie załamało . Mnóstwo rzeczy , tysiące wręcz . My , mamy to wszystko we dwójkę jakoś ogarnąć ? Misja niemożliwa . Różne cuda , cudeńka . Jakieś bajery klubowe do treningu , które pierwszy raz na oczy widziałam . Nieopodal była też wysoka ściana góry , na którą będą się prawdopodobnie wspinać sądząc po sprzęcie do tego potrzebnym . Ahhh... co za życie .
-W pół godziny powinniśmy się wyrobić z tym rozkładaniem , później mamy czas na tak zwany relaks . - poinformował mnie z uśmiechem na ustach
-Drzemka ? - spytałam nieśmiało .
-Hahaha , zobaczymy . Teraz chodź na śniadanie . - rozśmieszyło go moje pytanie , ale spróbować zawsze można
-Okey . - posłusznie szłam obok krok w krok .
-A i jeszcze jedno muszę ci powiedzieć .
-Słucham ? - spojrzałam na niego .
-Jutro o 16 mamy samolot do Dortmundu . - wyjaśnił
-Do Dortmundu ? Wracamy do domu ? - zdziwiła mnie ta informacja bo przecież Marco mówił , ze nie będzie go 10 dni , z resztą Jurgen i Lisa także
-Noo , tak . O dwudziestej jest oficjalna prezentacja drużyny i sztabu szkoleniowego Borussii . Ty też tam będziesz wraz z Timem . Nikt Ci nie mówił ? - także był zszokowany moją niewiedzą
-Może i coś wspominali , ale wypadło mi z głowy . - próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji
-Będziesz jedyną i pierwszą kobietą , która wyjdzie na murawę . - mówił podekscytowany
-Na murawę ? - powtórzyłam cicho
-Cały stadion kibiców , będzie fajnie .
-Cały stadion ? Murawa ? Ja ? Jezu kochany . - ponownie powiedziałam pod nosem to samo co on i miałam gęsią skórkę , już się bałam tej chwili .

                         Po śniadaniu , które zjedliśmy w okolicznej restauracji wróciliśmy tam gdzie powinniśmy być ponad dwadzieścia minut temu . W związku z tym , ze Zorc okazał się "moją pokrewną" duszą i także dopadł go leń postanowiliśmy jeszcze posiedzieć i pogadać . Jednak trzeba było wrócić i szykować wszystko bo niebawem przyjadą chłopcy . Ustawialiśmy , przestawialiśmy i przekładaliśmy jedną i tą samą rzecz chyba z dziesięć razy , ale w końcu się udało . "Tor przeszkód" był gotowy i mogli rozpoczynać trening chociażby zaraz , pozostał tylko sprzęt do wspinaczki , ale tym zajęli się profesjonaliści . Godzinę później przyjechało zaopatrzenia chłopaków . Napoje , przekąski i inne badziewia . Za to ja korzystając z chwili wolnego czasu próbowałam wymyślić coś co powiem wszystkim jak przyjadą . Dostałam propozycję by wypróbować boisko i przeszkody , więc skorzystałam z tego przywileju . Mogłam pomyśleć i odstresować się przy okazji . Biegałam , kopałam , kopałam , biegałam i na nic nie wpadłam . Po jakimś czasie usłyszałam wołanie odwróciłam się w stronę głosu i ujrzałam ... nikogo innego jak całą Borussię patrzącą na mnie jak na UFO .
-No nie . Pewnie już wiedzą , że ja to ja i nici z planu . Nie zobaczę ich zdziwionych min . - pomyślałam i wolnym krokiem , ze spuszczoną głową szłam w ich kierunku . Czułam jak ręce zaczynają mi się trząść , było mi koszmarnie gorąco co znaczyło , ze zaczynałam się denerwować . To było jak na maturze czy egzaminie na prawo jazdy . Wiem to głupie , ale zaczynałam się bać .`Gdy byłam już koło Jurgena , Tima , Michaela i reszty sztabu zebrałam się w sobie .
-Więc tak . Jesteśmy w komplecie . Zaczniemy od lekkiego treningu ... - mówił tata
-Marcela ? - Robert nie krył zdziwienia
-Cześć . - uśmiechnęłam się i szukałam wzrokiem Marco .
-Nie ma go . Został w hotelu . Mówił , że źle się czuje więc nie ryzykujemy . Za kilka dni pierwszy mecz testowy. - wyjaśnił ojczym
-Aha . - było mi szkoda , ze nie przyjechał , ale zdrowie jest najważniejsze
-Wiedziałem , że są tylko dwie osoby , które tak wykonują rzuty wolne . - zabrał głos Hummels , a my spojrzeliśmy na niego nie wiedząc o co chodzi - No co ? Taka prawda . Nasi zakochani są w tym dobrzy , może by tak założyć żeńską drużynę BVB ? Pierwszą zawodniczkę już mamy . - zaśmialiśmy się wszyscy
-Tak , Mats ... idziemy biegać . Skoro już wszystko wyjaśniliśmy . - Kloppo nie wiedział o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy
-Właściwie to mam jeszcze pytanie . - zaczęłam dyplomatycznie - Kiedy miałam się dowiedzieć , iż jutro wracamy do domu ? Co ??? - spojrzałam na wszystkich i każdego z osobna
-To był pomysł Marco . - Kevin momentalnie wydał przyjaciela
-Ooo szybko poszło . - zaśmiałam się
              Cóż poszliśmy ćwiczyć , znaczy chłopcy ćwiczyli , a ja uważnie się przyglądałam . Rozmawiałam z tatą , który tłumaczył mi czym zaczynać , a czym kończyć trening . Wciągnęłam się w tą pogadankę i nie obejrzałam się , a połowa zaplanowanego czasu minęła . Żałowałam tylko , że nie było Marco , ale wiedziałam , że jego szok będzie większy gdy zobaczy mnie wchodzącą do hotelu z zespołem .
-Krótka przerwa , później krótki trening i wracamy . -zawołał Jurgen
             Oczywiście przerwa była na to by chłopcy przeszli ekstremalnie szybkie szkolenie jak używać sprzętu wspinaczkowego . Mi także pozwolili spróbować swoich sił , rzecz jasna Tim również skorzystał z okazji . O dziwo szło mi całkiem dobrze , ale też bawiłam się świetnie. Kończył się właśnie bardzo udany dzień . Zapewne dlatego , że nie musiałam się ukrywać przed wszystkimi . Mogłam być po prostu sobą i wygłupiać się z przyjaciółmi .
             Do hotelu wróciliśmy około dwudziestej , czyli kilka chwil przed kolacją . Poprosiłam wszystkich by nie mówili Reus'owi , że tutaj jestem i szybko by na niego nie wpaść pobiegłam do pokoju . Musiałam się początkowo wykąpać bo było krótko mówiąc nie za ciekawie ze mną po tych wspinaczkach . Dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi prysznic , a wcześniej szybka rozmowa komórkowa z blondynem . Dowiedziałam się , że nie było go na treningu , itp . czyli to samo co powiedzieli mi chłopcy na treningu . Cieszyłam się , że lada moment go zobaczę i przytulę . Kiedy w końcu po ponad 20 minutach wyszłam z łazienki , powędrowałam do szafki . Chwyciłam białą koszulkę i ciemne jeansy . Wcześniej wyprostowane włosy świetnie się komponowały z całością . Nałożyłam białe trampki , schowałam telefon do kieszeni i wyszłam . Przekręciłam kluczyk , odwróciłam się i ... oniemiałam
-Marcela ? - powiedział cicho
-Jak widać . - uśmiechnęłam się
-To na prawdę Ty ? - pytał z niedowierzaniem
-Tak .
-Byłaś tutaj , Maria ... to Ty , - lekko uniósł kąciki ust nie puszczając mnie
-Miałam się ujawnić na kolacji .
-Najlepsza kolacja w życiu , ale może jeszcze poczekać... - odparł i pocałował
                      Weszli do jej pokoju , bo to właśnie w nim mogli czuć się "najbezpieczniej" . Razem złączeni w czułym pocałunku . W końcu dla niego te kilkadziesiąt godzin były męczarnią. Na tak długo się jeszcze nie rozstawali , a tu proszę . Jest tutaj . Gdy tylko pod wpływem kopnięcia blondyna drzwi z trzaskiem się zamknęły , dla pewności , że będą mieli chwilę tylko dla siebie , że nikt im nie przerwie , przekręcił kluczyk o trzysta sześćdziesiąt stopni. Spojrzał na dziewczynę . Po raz kolejny kąciki ust jego ukochanej uniosły się, a twarz jeszcze bardziej rozpromieniła. Delikatnie muskała zębami dolną wargę powodując u niego niekontrolowany przypływ ciepła. Ich policzki na zmianę stykały się i oddalały za każdym razem wytwarzając od nowa to samo napięcie. Nie mógł oderwać od niej oczu. Czuł jej dłonie wędrujące po jego plecach i nie pozostawał jej dłużny. Muskał delikatnie szyję, wplatał palce w długie włosy, a każde jego działanie skutkowało jej coraz większym zatraceniem. Słyszał jej przyspieszony oddech , to uczucie bijące od niej . Wiedział , że dużo musiało ja kosztować to całe ukrywanie się . Jednak napięcie było coraz większe i nie było innego sposobu na jego rozładowanie. W końcu delikatnie, ich usta zbliżyły się wymieniając między sobą płynące z nich ciepło i zetknęły się. W tym samym momencie na ułamek sekundy zamarł w bezruchu wyczekując zwątpienia, czy rezygnacji. Nic takiego się jednak nie pojawiło. W tamtej chwili ich wargi dopasowane do siebie, coraz bardziej , szukały się wzajemnie. Coraz intensywniej korzystały z każdej mijającej chwili. W ślad za nimi poszły i dłonie...

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
JESTEM .:)
Oddaje Wam 83 , krótki , ale liczę , że się spodoba :)

Wybaczcie mi tą nieobecność . Obiecuję poprawę :)
A co u Was ? Trochę Was przetrzymałam , ale tym sposobem też dałam szanse tym co nadrabiają lub dopiero mnie znaleźli i czytają bloga od poczatku :)
Miłego czekania i czekam na opinie. 

PS, 
WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM :) :*  

czwartek, 4 grudnia 2014

Entschuldigung !!!

Cześć , 
Nie zapomniałam o Tobie , Tobie i Tobie . Z Niemiec wróciłam (niestety) i czas wrócić do codzienności czyli praca w tygodniu , a na weekend szkoła .. ;/ Jak ju wrócę do domu to jedyne o czym marze to spać i spać . Rozdziału trochę mam , trzeba tylko dokończyć (ok.1/3 całości) , ale kiedy to zrobię nie wiem . Wiem jedno ... pracuję do 14 grudnia póki co więc 84 powinien być wcześniej :) może nawet w tym roku :) 

Pozdrawiam i przepraszam :)


1.Florianturm (z ponad 200m można podziwiać panoramę Dortmundu)
2.Choinka słynnego Dortmunder Weihnachtsmarkt
3.Dortmunder Weihnachtsmarkt
4. Cocaine <3 :D
5.Stadion <3 <3
6.Phoenix-See - osiedle gdzie mieszka większość piłkarzy BVB
7.Phoenix-See - osiedle gdzie mieszka większość piłkarzy BVB
8.Cocaine <3 :D
9. Parter FanWelt'u
10.Dortmunder Weihnachtsmarkt
11.Fan Welt <3  












Mam nadzieję , ze fotki się podobają :)

wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 82

-To jedziemy . Ulla porywam Ci córkę . - zwrócił się do mamy
-Okey , pod warunkiem , ze wróci cała i zdrowa . - zażartowała
-Jurgen i Marco , zapewne tego dopilnują . - puścił oczko w jej kierunku 
-Pa mamo . - przytuliłam ją
-Pa i miłej zabawy . - wyściskała mnie
                  Wsiadłam do klubowego , czarnego Opla , z wielkim logo BVB na masce . Pewnie w ten sposób nikt nie zauważy , że siedzi w nim menager klubu . Hahaha , zabawne . Jednak zważywszy na wczesną porę może i uda nam się dojechać na lotnisko niespostrzeżenie , bez zbędnych zdjęć , pytań i niezręcznych sytuacji . . 
-Na miejscu będziemy około siódmej . - poinformował nas Watzke i ruszyliśmy . 
                   Po 10 minutach zaparkowaliśmy na parkingu na przeciw wejścia do Air Portu . W okolicy ani żywej duszy , jedynie w środku kilkanaście osób , które zapewne będą naszymi towarzyszami podczas podróży . Bez przeszkód przeszliśmy przez odprawę i jedyne co pozostało to poczekać dwadzieścia minut aż wywołają pasażerów naszego lotu . Zajęłam miejsce po lewicy naszego opiekuna , a obok mnie spoczął Tim . Oparłam się wygodnie i przymknęłam oczy . Strasznie chciało mi się spać . Jedyne o czym marzyłam to łóżko , poduszka i kołdra , no ewentualnie Marco obok . Na samą myśl o nim się uśmiechnęłam . 
-Nie śpij bo Cię okradną . - zaśmiał się Arens (Tim)
-Nie okradną , mam dwóch ochroniarzy więc spoko luz . 
-Wogóle się nie denerwujesz ? Lada chwila rozpoczniesz staż w BVB , a Ty tak sobie spokojnie siedzisz ? - pytał podekscytowany co znaczyło , że jest kibicem żółto-czarnych i nie spotkał się jeszcze z chłopakami , kompletne przeciwieństwo mnie .
-Dlaczego ? Są bardzo pozytywni , mili , otwarci , cudowni , najlepsi , kochani .. mogłabym tak długo wymieniać , ale jednym słowem spokojnie . Mogę Ci gwarantować , że będzie fajnie . Zaufaj mi .- uśmiechnęłam się do niego . Był chyba jednym  niewielu , którzy jeszcze nie skojarzyli mnie z Marco. Znaczyło to , że nie czyta gazet , ani internetowych nowinek na temat piłkarzy Borussii . Co nie ukrywał bardzo mi to odpowiadało .
-Poznałaś ich ? - zadał kolejne pytanie i spojrzał na mnie tymi wielkimi oczami .
-Nooo tak . Przecież Jurgen to mój ojczym . Kilka razy byłam na ich treningu .- wyjaśniłam
-Ah , racja .  - chwilę porozmawialiśmy , a czas minął niespostrzeżenie . Kilka minut później z głośników usłyszeliśmy , ze stewardessa wywołuje pasażerów z lotu 83126 czyli nas . Podniosłam się z miejsca i ciągnąc się jak zwłoki podeszłam do miłej pani w średnim wieku , w dodatku Polki :D . Zamieniliśmy kilka zdań i ni się obejrzałam siedziałam na przypisanym dla mnie miejscu (na szczęście przy oknie) .Wyłączyłam telefon jak nakazują normy . Gdy już wszyscy byliśmy w komplecie , stewardessy pokazały i powiedziały to co zawsze i rozpoczyna się to co lubię najbardziej , ale to chyba już mówiłam , czyli START ! Rundka po pasie i siup .. jesteśmy w górze . Tim był na tyle mądry , ze wziął ze sobą laptopa , a po naszym środku transportu "podróżowało" także WI-FI , więc chłopak miał luksus . Tym razem on siedział na środku , ale nie zaglądałam co poczyna na swoim facebook'owym profilu . Przyglądałam się temu co dzieje się za oknem . Słońce właśnie pojawiało się na horyzoncie , puchate , śnieżnobiałe chmury wolno płynęły po niebie dodając uroku całemu zajściu , które jest przecież naturalną codziennością . Jednak nie widzę jej z tego miejsca , a z dołu . Na lądzie wszystko jest inne . Patrząc na to jakże cudowne zajście myślałam . Myślałam czy aby mi i Marco nie zaszkodzi to , ze będziemy non stop w swoim towarzystwie , bez przerwy razem , ale póki co właśnie tego chciałam . Chciałam być obok niego dwadzieścia cztery godziny siedem dni w tygodniu . Może to głupie , ale wiem , że wystarczy chwila by wszystko zaczęło się psuć , a w efekcie legło w gruzach to na co tak długo czekaliśmy . Musiałam powiedzieć mu też jeszcze jedną bardzo ważną sprawę , o której na samą myśl chciało mi się śmiać ... 


Po męczącym treningu z Anią , poszliśmy do mnie , a później do niej do domu . Wypiliśmy herbatę , porozmawialiśmy, czasami na bardzo osobiste i intymne tematy. Kiedy to Lewandowska wpadła na pewien "genialny pomysł" by mi w jakimś sensie pomóc .Co prawda był to czysty przypadek , ale sprawił , że zrobiłam coś o czym myślałam od dłuższego czasu . Wbrew pozorom kosztowało mnie to bardzo , bardzo dużo . Na szczęście Ania była ze mną i wspierała mnie , ale też pilnowała bym nie uciekła . Sama dawno bym zapewne to zrobiła . 
-Dzień dobry . - przywitałam się ze starszym panem 
-Dzień dobry , w czym mogę pomóc ? - spytał z uśmiechem przyglądając mi się uważnie 
-Jest taka jedna sprawa ...

-Marcela ... - usłyszałam kolegę
-Tak ?  - spojrzałam na niego 
-Zrobiłem z siebie głupka prawda ?
-Yyyy ... głupka ? - kompletnie nie wiedziałam o co może mu chodzić .
-Yhymm ... To Ty jesteś tą Marcelą .?! - bardziej stwierdził niż zapytał , a ja ledwo kontaktując nie wiedziałam o co chodzi .
-Marcela .. tak mam na imię . - moja odpowiedź może i głupia , ale nic innego nie potrafiłam wymyślić 
-Nie rozumiesz ... To Ty jesteś dziewczyną Marco . - mówił podekscytowany chyba do granic wytrzymałości . A ja chociaż wiedziałam o co chodziło . Po chwili mnie olśniło .. 
-Tak , Marco ... - znowu się uśmiechnęłam pod nosem - ... mam prośbę . Jurgen już wie i Pan też ... pozostałeś tylko Ty . Marco , ani nikt z chłopaków , nic nie wiedzą , że tam będę i proszę cię nie wygadaj się bo wszystko będzie na nic . Taka niespodzianka . Rozumiesz . - zerknęłam na niego i oczekując odpowiedzi
-Okey , jasne . Jak ja mogłem nie skojarzyć .
-Nie ty pierwszy . - starałam się poprawić mu humor
-Uff . - zaśmiał się - Dlaczego nie powiedziałam mi od razu ?
-Po co ? Przecież niczego by to nie zmieniło . Inna sprawa ... myślałam , ze wiesz .
-Nawet mi to przez myśl nie przeszło , z drugiej strony w ogóle mu się nie dziwię . Poderwał taką dziewczynę . Znam Cię krótko , a już polubiłem ... masz w sobie to coś co ciągnie do ciebie ludzi . Taka ... dobra dusza . - trochę mnie zdziwiły jego słowa , ale podobne rzeczy słyszałam o sobie w Polsce , może jednak coś w tym jest ?
-Dobra , ja idę spać . Dobranoc Państwu . - odparłam i usadowiłam się wygodnie . W końcu zasnęłam oglądając widoki za okienkiem . Nie mam zielonego pojęcia co i czy w ogóle coś mi się śniło , ale ta godzina to był błogostan . Co prawda nie pogardziła bym większa ilością czasu , ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma . Lepsze to niż nic . Mam tylko nadzieję , że będę mogła położyć się wcześniej .  Oczywiście o ile Reus mnie nie pozna bo jak nie uda się wrobić to mogę powiedzieć w ciemno , że wcześniej to się nie położę , a na bank nie spać .
-Za moment lądujemy , proszę zapiąć pasy . - poprosił kobiecy głos dochodzący z głośników nad moją głową . 
-Tim . Lądujemy . - obudziłam go widząc , że poszedł w moje ślady i postanowił odespać 
-Co ? A .. już ? - spytał oszołomiony
-Tak , witaj Austrio ! - zaśmiałam się i czekałam aż będziemy już na stałym gruncie 
               Dokładnie o 7.02 opuściliśmy budynek lotniska . Włączyłam telefon bo byłam więcej niż pewna , że zadzwoni Marco . Ciekawiło mnie też jak i czym dostaniemy się do "miejscówki" Borussii . Nie spodziewałam się jednak , że pojedziemy tam autobusem BVB. Mile zaskoczona skierowałam swoje kroki do czarnego pojazdu .Przywitałam się z dobrze mi już znanym kierowcą i zajęłam miejsce na końcu , tylko i wyłącznie po to by położyć się wygodnie . Niby każdy fotel się rozkłada , ale co tył to tył :) Przymknęłam oczy , dosłownie na chwilkę , a jednak zasnęłam . 

***

-Cześć chłopaki . 
-Dzień dobry . - odpowiedzieli chórkiem
-Przywiozłem wam kolegę . Nie będzie z wami grał , ale obserwował . Jednym słowem praktykant . - wyjaśnił
-Jeden ? - spytał Jonas 
-Nie, będzie jeszcze Maaaaaaa ... - zająknął się Watzke
-Ma.. ria . - skończył za Jurgen 
-To gdzie ona jest ? - Hofmann dalej dopytywał .
-Odsypia . Spokojnie , poznacie ją , a teraz 5 kółeczek . - zaśmiał się trener . 
                Oszem przyznaję ciekawiło mnie kim jest i jak wygląda nasza praktykantka , ale póki co poznaliśmy jej kolegę z roku . Chłopak trochę się stresował tym spotkaniem bo zdołał tylko z siebie wydusić , że nazywa się Tim i jest z Dortmundu . Nic więcej jak na razie o nim nie wiemy . Podczas treningu myślałem o sezonie , który zbliża się wielkimi krokami . Za rok Mundial , na którym bardzo mi zależy .  Na Euro już byłem , a do kompletu brakuje jeszcze Mistrzostw Świata . Wiem , że mam dużą konkurencję i będzie ostra rywalizacja . Zrobię co w mojej mocy by znaleźć się wśród szczęśliwców , którzy polecą do Brazylii . 
                 Zaraz po treningu zadzwoniłem do Marceli . Długo nie odbierała , ale gdy już miałem się rozłączyć usłyszałem jej zaspany głos :
-Cześć. 
-Cześć , spałaś ? - spytałem kładąc się na łóżku 
-Tak . Co u Ciebie ?
-Właśnie skończyliśmy pierwszy trening , jeszcze tylko dwa . - odparłem
-Współczuję . 
-Da się wytrzymać . Na szczęście nie pada .
-Jurgen nawet w deszczu nie odpuści ?
-Nie raz trenowaliśmy , ale czasami mieliśmy wolne . - odparłem 
-Masakra . Jak dobrze , że Ania ma Mistrzostwa . - zaśmiała się
-Jak wróci to nadrobi swoją nieobecność .
-Już się boję . Wydaje mi się , że z tatą stworzyli by niezły duet trenerów . 
-O nie .. nawet o tym nie myślę . Bardzo współczuję Robertowi , ale sam nie chcę tego doświadczyć .
-[...]

***

                 No tak , fajnie się spało , ale oczywiście trzeba było wstać . Konkretnie obudził mnie telefon - Marco . Porozmawialiśmy kilkanaście minut ,a ja w tym czasie doszłam do siebie . Ciekawiło mnie jedno ... jak mam stąd wyjść ? Spojrzałam za okno byłam gdzieś , najprawdopodobniej na parkingu ośrodka , w którym spędzę najbliższe dni . Autobus był zapewne zamknięty , pozostało mi czekać aż ktoś sobie o mnie przypomni i wróci .  
-Dzień dobry . - usłyszałam , a później zobaczyłam ...
-Cześć , tato . - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego przytulając go mocno .
-Już myślałem , że będę musiał wołać Marco by obudził Cię ze snu . - zaśmiał się 
-W pewnym sensie to właśnie on mnie obudził . 
-Czyli ...
-Dzwonił . - wyjaśniłam 
-Aha . Teraz chodź , idziemy bo czekają z niecierpliwością na tą praktykantkę bo praktykanta już poznali .
-O nie . - jęknęłam , nałożyłam czapkę i wyszliśmy z autokaru. Szłam ze spuszczoną głową z rękoma w kieszeni tuż za Klopp'em , który ciągną moją walizkę . Bardzo się starałam by nikt mnie nie poznał i na szczęście udało się . Bezpieczna i niezauważona dotarłam do pokoju , który bym niemalże na przeciwko lokum Marco i Kevina . Masakra .
-Dzięki za pomoc , ale ... 
-Nie martw się , nie wpadniecie na siebie , a nawet jeśli to coś wymyślisz . - zaśmiał się i wyszedł , po chwili wrócił - ... obiad jest o 14 czyli za piętnaście minut, a o 15.45 trening . - poinformował mnie o planach na najbliższe godziny . Opadłam na łóżko . Byłam ubrana jak miś polarny . Spodnie dresowe z moimi inicjałami MM , które pokochałam od pierwszego ... założenia i bluzę ona także była świetna , ale nie na pogodę jaka się obecnie prezentowała . Zdjęłam ją i przebrałam koszulkę . Teraz miałam na sobie żółtą koszulkę z czarnym napisem BORUSSIA , która była świetna i oczywiście czapeczkę .
              Strasznie się cykałam tego obiadu , ale dzięki Bogu Tim wraz z tatą , zjawili się w drzwiach . Co znaczyło , że idziemy razem . Uffff... idąc między nimi będzie idealnie . Wyszłam z pokoju i starałam się dotrzymać kroku moim "ochroniarzom" . Udało się i dotarliśmy do sali . Byli tam już wszyscy , dosłownie . Swój wzrok skierowałam w kafelki, co mogło wyglądać na to , że wstydzę się chłopaków , ale niech sobie myślą . Moje miejsce było w idealnym miejscy ... czyli tyłem do reszty . Może to nie kulturalne , ale cała akcja wymaga poświęceń . Obiad i po obiedzie . Chwila odpoczynku i ... trening . Wraz ze sztabem prosto z sali gdzie spożyliśmy posiłek udaliśmy się na boisko by przygotować chłopcom "tor przeszkód" . Ustaliliśmy też , że ja z Timem będziemy stać z boku i na początek obserwować to co się dzieje . Wiedziałam , ze będzie to najnudniejszy etap stażu . Przecież widziałam już nie jeden trening , ba w kilku sama uczestniczyłam , ale trudno . Po rozstawieniu tego i owego pozostało jeszcze trochę czasu więc wzięłam piłkę i zabijałam te minuty , próbując się odstresować szopką jaką za moment zagramy . Próbowałam powtórzyć to czego uczył mnie Mario i nie raz nawet mi się udało . Widziałam kątem oka jak tata mi przygląda się temu co robię , po chwili jednak ruchem reki dał znać bym do nich dołączyła . Posłusznie podeszłam do "starszyzny" 
-Proszę . - uśmiechnął się i dał mi arafatkę
-Ooo , dziękuję . O tym nie pomyślałam . - zawiązałam ją na szyi tak by było dobrze .
-Cześć Marcela . Co tu robisz ? - podszedł do nas nie wiadomo skąd , nie wiadomo kiedy Zlatan, zamilkłam, nie wiedziałam czy się odezwać , uciekać , zapaść pod ziemię czy co zrobić .
-Tego nie sprzewidziałem . - tyle z siebie wydusił równie zszokowany Klopp
-Cześć , możemy porozmawiać ? - spytałam w końcu i odeszliśmy kilka metrów .
-Coś się stało ? 
-Nie , tylko jestem ... praktykantką . Mam prośbę . Nie mów nikomu , że to ja ... chcę się trochę pośmiać z chłopaków . Robię wszystko by mnie nie rozpoznali , zwłaszcza Marco . - wyjaśniłam z grubsza 
-Ahaaa , okey . Nie ma sprawy . Możemy się pośmiać . - uśmiechnął się
-Dzięki bardzo , jesteś wielki . Będę Ci winna przysługę . - odparłam i wróciliśmy . Poinformowaliśmy jeszcze innych wtajemniczonych , że dołączył do naszej grupki Zlatan. Chwilę później przyszła reszta naszych gwiazd .
-Moje kochane dzieci . - przywitał ich trener , a ja zaśmiałam się cicho - ... Przedstawiam Wam , a zwłaszcza tobie Jonas , Ma... rie , nasza praktykantka . - serio Maria ? Nic lepszego nie mogli wymyślić ? - ... Niestety nie porozmawiacie bo biedactwo nabawiło się zapalenia krtani i przez najbliższe dni nie może mówić . - dodał , a ja musiałam przyznać ... dobry jest :) . Nie wpadła bym na to sama . Więc jak niemowa to niemowa , uniosłam rękę w geście przywitania , a oni zgodnie zawołali "Cześć" .
-Oboje będą początkowo obserwować wasze treningi , więc proszę was pokażcie się z tej dobrej strony . - poprosił
-Czyli jak zawsze ? - Mats zadbał o rozluźnienie atmosfery 
-Właśnie chodzi o to , że nie . Nie bądźcie sobą . - Jurgen to mistrz ciętej riposty , próbowałam się powstrzymać od śmiechu , ale w końcu nie wytrzymałam i schowana za Tima próbowałam to robić jak najciszej się da . Zlatan też starał się ukryć swój śmiech
-Widzi trener , Maria się z nas teraz śmieje . A myślałem , że mam u niej szanse . - tym razem Kevin zabrał głos , a reszta wybuchła śmiechem .
-Matko , Kevin . Zaraz wystraszysz nam nową koleżankę . - odparł Robert
-Dobra koniec . Pięć kółeczek moi drodzy .- tato klasnął w dłonie , gdy chłopcy byli już w bezpiecznej odległości spojrzałam z chęcią zabicia na przyszłego męża mamy . -... Co ? - spytał
-Maria ? Serio ? Kto to wymyślił ? - przyglądałam się każdemu z osobna
-To nie ja .. - niemal od razu bronił się Arens
-Więc , któryś z panów . - stwierdziłam
-Musiałem ratować sytuację . Joachim chciał powiedzieć chłopakom jak masz na imię i za bardzo się rozpędził , a to , że na Maaaa pierwsze imię do głowy wpadło mi właśnie Maria to nie moja wina . - tłumaczył się .
-No teraz już nic z tym nie zrobimy . Kilka dni wytrzymam . - odparłam niechętnie i usiadłam na trawie obok Tim'a 
                  Siedzieliśmy i przyglądaliśmy się jak chłopcy ... biegają . Znaczy ja konkretnie skupiałam się na jednym z nich :) , ale mój kompan cały czas starał się przyglądać wszystkim i każdemu z osobna . Trochę mnie to bawiło , lecz przypomniałam sobie siebie gdy pierwszy raz poszłam na Idunę i zobaczyłam tych cudownych piłkarzy . Uśmiechnęłam się pod nosem i dalej ukradkiem zerkałam na Reus'a , który zorientował się , że to na nim skupiam niemal całą swoją uwagę , pomachał w moim kierunku uśmiechając się przy tym , na co Kevin biegnący obok niego szturchnął go co chyba miało znaczyć "Nie podrywaj , masz Marcelę" . I wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł by sprawdzić jedenastkę . Postanowiłam , że gdy będzie między nami odpowiednia odległość postaram się go "czarować i bajerować spojrzeniem" , zobaczymy czy ulegnie . Chłopcy skończyli biegać i przeszli do ćwiczeń , narazie bez piłek . Nic , ale to absolutnie nic ciekawego , a ludzie tłumnie przychodzili by przyglądać się tym poczynaniom . Z drugiej zaś strony , zapewne też bym chciała tu być gdybym nie mama i jej spotkanie z Jurgenem . Zmieniłam pozycję na leżącą i czekałam aż ten trening dobiegnie końca .

***

 -Ja Ci mówię , skądś ją znam . - szepnąłem do Roberta , który był obok 
-Może zrobiłeś sobie kiedyś z nią zdjęcie lub dałeś autograf . W końcu jest z Dortmundu . Po drugie ma tą czapkę , że prawie nie widać twarzy więc skąd możesz wiedzieć ?
-Po prostu wiem .
-A może wpadła Ci w oko ? - zaśmiał się
-Zwariowałeś ? Mam Marcelę i innej nie szukam . Mówię tylko , że ją znam - zirytowałem się . Jak mógł pomyśleć , że się zakochałem ... mój status : zajęty i nie zamierzam zniszczyć tego co mam . 
-Maria . Rodzice bardzo ją pokarali imieniem . - Lewy oczywiście miał inny problem
-Imię jak imię , nic z tym nie zrobisz . - odparłem 
                Kończyliśmy właśnie ostatnie kółeczko z pięciu jakie kazał nam przebiec trener . Spojrzałem w kierunku naszych praktykantów . Ten chłopak .. Tim , był tak podekscytowany , że chciało mi się z niego śmiać , ale Maria - spokojnie siedziała i przyglądała się najprawdopodobniej mojej osobie . Może nie jest fanką Borussii , a siedzenie tutaj jest dla niej niczym jak tylko męczarnią . Dziwnie się czułem gdy wiedziałem , że patrzy na mnie . Pomachałem więc do niej co odwzajemniła , a ja umocniłem się w przekonaniu , że to na mnie skupia swoją uwagę . 
-Nie podrywaj jej . - syknął Kevin 
-Żartujesz ? Tylko pomachałem .
-Od tego się zaczyna . Jak myślisz ... mam u niej szanse ? - spytał , na co zareagowałem śmiechem
-Serio ? Przecież nawet jej nie znasz . Wiesz tylko jak ma na imię . 
-Teraz tak , ale zapewne będzie na stażu dłużej niż nasze zgrupowanie . - uśmiechnął się i zerknął na dziewczynę
-To już Twoja w tym głowa , ale nie wygląda na taką co łatwo ulega chłopakom .
-Wykorzystam swój urok osobisty . - przeczesał dłonią włosy , ja pomachałem z dezaprobatą głową i dołączyliśmy do reszty , która była już przy trenerach .

***

-Dobra ... koniec . Widzimy się na i po kolacji. - zawołał w końcu tatko , a ja wstałam z tej niewiarygodnie wygodnej trawy . Reszta się rozeszła , znaczy poszła do hotelu i zapewne położą się plackiem na łóżku by zebrać siły . 
-Tato , o której jest kolacja ? - spytałam gdy byli już w bezpiecznej odległości 
-Za trzy godziny . - uśmiechnął się , a ja usłyszałam dzwonek swojego telefonu . -... Marco ? 
-Tak . 
-Idź pod wiatę , tam po lewej stronie . - wskazał na niewielkie coś 
-Okey , to spotkamy się na kolacji . - odparłam i czym prędzej poszłam w kierunku wskazanym przez Klopp'a
-Halooo . - odebrałam będąc już prawie u celu
-Cześć , jeszcze tylko jeden . - zaśmiał się do słuchawki , a ja ... obserwowałam go . Stał z butelką wody w dłoni na balkonie , na który miałam doskonały widok .
-I kolejny dzień zleci . Poznałeś już praktykantkę ? 
-Tak , Maria . Była na treningu z Timem . Chyba wpadła w oko Kevinowi . - gdy tylko to usłyszałam zaczęłam się śmiać . Gwałtowny napad śmiechu był niezmiernie trudny do opanowania . Praktykantka wpadła w oko Kevinowi ... czyli , że ja ?! 
-Jeszcze się zakocha i wróci ze zgrupowania szczęśliwszy niż tam pojechał . - wydusiłam z siebie w końcu
-Sam nie mogę stwierdzić jaka jest bo na razie nic nie mówi . 
-Nie mówi ? Dlaczego ?
-Ma zapalenie krtani , trener tak powiedział . Więc sobie nie pogadamy , ale wydaje mi się , że skądś ja znam . - odparł i podrapał się po głowie 
-Jest z Dortmundu , to bardzo możliwe . 
[...]

             Udało się . Po długich negocjacjach z tatą , wręcz wyprosiłam by odpuścił im trening na boisku , a zabrał na przejażdżkę rowerową . Widziałam , że na dziś mają zdecydowanie dosyć biegania , a rowery są super alternatywą . Zwłaszcza , że pogoda dopisuje . Chłopcy po usłyszeniu radosnej nowiny powinni być szczęśliwi , ja też . Nie będę musiała siedzieć i patrzeć jak "szpak w telewizor" na ich rozgrzewkę i "zabawy" z piłką . Na kolację nie poszłam bo ... nie chciało mi się jeść, ale też nie chciałam za wiele czasu spędzać z drużyną . Poświęcę znaczy chcę poświęcić ten czas na przeczytanie książki pt. "Trzy metry nad niebem" . Kupiłam ją jak jeszcze mieszkałam po wschodniej stronie Odry , ale jakoś brakło mi chęci do chociażby przeczytania kilku stron . A tu proszę , jest okazja więc skorzystam . Film jest doskonały w takim razie książka będzie jeszcze lepsza . Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać . Wkręciłam się od pierwszych słów . Jednak ...
-Marcela . - do pokoju wszedł Klopp
-Tak ?
-Nie idziesz na kolację ?
-Dziękuję , ale nie . Nie jestem głodna . - uśmiechnęłam się i wróciłam do książki
-Okey , to za pół godziny widzimy się w holu . - odparł i wyszedł nie czekając na moją odpowiedź
              Noo i znowu nie poczytam . Muszę się jakoś ubrać , żeby się dalej ukrywać . Albo jednak nie .. nie będę przebierać po prostu sobie poleżę . W trakcie leniuchowania udało mi się postanowić jedną bardzo ważną sprawę . Jutro odpuszczę i będę sobą . Nie potrafię być tak blisko Reus'a i nawet nie móc się przytulić . Bycie Marcelą jest wręcz konieczne :) . Z takim postanowieniem wyszłam z pokoju i udałam się tam gdzie zapewne czekała reszta . I wcale się nie myliłam . Wszyscy uśmiechnięci , zapewne Jurgen już im powiedział o tym , że treningu jako treningu nie będzie co mnie bardzo ucieszyło . Udaliśmy się więc wszyscy na zewnątrz gdzie czekały nasze rowery . Oczywiście musiałam jechać na początku , obok trenera i całego sztabu . Z drugiej strony tak było też bezpieczniej .

             Nie sądziłam , że to będzie aż tak koszmarny pomysł . Wykończona niemal 20 kilometrową przejażdżką marzyłam o łóżku . Jednak byłam bardziej niż pewna , że lada chwila zadzwoni Marco , a co za tym idzie ... musiałam się gdzieś "ukryć" . Niezauważenie poszłam więc na boisko . To samo gdzie dzisiaj trenowali . Usiadłam sobie przy ogrodzeniu i z telefonem w dłoni czekałam aż zacznie dzwonić . Uśmiechnęłam się gdy na ekranie w końcu pojawiło się jego zdjęcie
-Cześć . Już skończyliście ? - udałam zdziwioną
-Tak , trener odpuścił nam trening na boisku , ale w zamian zabrał na długą wycieczkę rowerową . -  wyjaśnił
-Czyli jednak jest człowiekiem . - zaśmiałam się
-Yhymmm ... czasami . 
-Może będzie tak robił wieczorami . Żeby was nie męczyć .
-W to nie uwierzę . On zawsze twierdzi , że najważniejsze jest przygotowanie fizyczne i niestety nic na to nie poradzimy . Musimy biegać, biegać , biegać i jeszcze raz biegać . - mówił , a po jego głosie słychać było jednak zmęczenie
-Ciekawe co wymyśli jutro . Bieganie po lesie ?
-Oby nie . Mycho ... Powiedz mi co u Ciebie . - cwaniak .. wiedział , ze nie oberwie gdy tak powie
-Tylko nie mycho ! U mnie ? Hmm .. nic nowego . Czasami wyjdę na miasto , zazwyczaj na zakupy , tak to siedzę w domu . - skłamałam
-Myślałem , że Ania nie daje Ci żyć .
-Ania ma Mistrzostwa . - powtórzyłam mu to samo co podczas naszej porannej rozmowy
-Ah .. no tak . Zapomniałem . To znaczy , ze masz szczęście 
[...]
 
                   Rozmawialiśmy jeszcze dobre czterdzieści minut . Musiałam trochę poudawać jak to nudno jest w domu , ale też śmiałam się gdy opowiadał o praktykantach , ze Maria " chyba się ich wstydzi " , a Kevin nie potrafi od niej oderwać wzroku . Dziękowałam też Bogu , ze nie zorientował się , ze to ... ja wpadłam mu w oko . Nie wierzę w to co się tutaj dzieje . Zaczynam podziwiać Jurgena , ze daje sobie z nimi radę bo osobiście chyba bym ich rozszarpała . Było ciepło więc postanowiłam jeszcze chwilę tutaj posiedzieć i skupić wszystkie myśli na Marco , który najprawdopodobniej chce lub sugeruje bym z nim zamieszkała . Nie wiem sama czy tego chcę . Chyba tak , ale czy jestem na to gotowa to druga strona medalu . Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić , że informuję mamę , iż się wyprowadzam do Reus'a . Zdecydowanie wolę teraźniejszy "układ" , gdy śpię u niego gdy chcę . Ahhhhh ... jak ten chłopak zmienia moje życie to jest niepojęte . W moim zasięgu była ... piłka. Zapewne przeoczyliśmy ją zbierając rzeczy po treningu . Wzięłam ją i ćwiczyłam to czego uczył mnie Mario . Jak już szło jako tako , ustawiłam piłkę na środku . Moim marzeniem było by chociażby doleciała do bramki . Gdy po entym kopnięciem to się nie udało podeszłam bliżej i ... rzuty wolne . Co prawda miałam je już opanowane za sprawą blondyna , ale poćwiczyć nie zaszkodzi . W tym czasie zastanawiałam się też czy nie powinnam przypadkiem z nim porozmawiać o tym wszystkim . Po trzydziestu minutach wróciłam tam gdzie siedziałam wcześniej i próbowałam się "zresetować" , ale nie udawało mi się .
-O czym tak myślisz ? - usłyszałam głos ???????? , chwilę zastanawiałam się czy w ogóle się odezwać - ... Marcela, przecież wiem, że to Ty . - zaśmiał się i usiadł obok 

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
DOdaję 82 rozdział , który jest strasznie monotonny i bezsensowny , ale 83 , a zwłaszcza 84 Wam się spoDOba . Ale nie to jest takie fascynujące . Fascynujące jest to gdzie teraz jestem ... Obecnie znajduję się ... 5 KM od DORTMUNDU !!!

a to wszystko za sprawą jednej z Was ... Tak !! z Magdą poznałam się tutaj , na tym blogu i właśnie siedzę z nią popijając herbatę . Żeby się z nią spotkać musiałam pokonać ponad 600 km , ale jestem :)) Na dniach zwiedzimy DORTMUND . Nie mogę się już DOczekać :)) 

Jak myślicie z kim rozmawia Marcel ? Jakie imię kryje się pod znakami zapytania ?

Czekam na Wasze oceny rozdziału w komentarzach :) :-* =)

Pozdrawiamy serdecznie :-* :-* 

poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 81

-Mycho !!! Widziałaś moją bluzę , tą czarną ? - zawołał z góry
-Tylko nie mycho .!!!
-Myszko . - poprawił się
-Marco !!! - blondyn dobrze wiedział , ze nie lubię jak tak do mnie mówi . Jemu natomiast bardzo przypadło to do gustu . Uwielbiał nazywać mnie myszą , kotkiem i innymi zdrobnieniami , na które mam alergie.
-Kochanie , widziałaś moją bluzę ? - podszedł do skraju schodów i próbował oczarować tym cudownym uśmiechem .
-Tak . - odpowiedziałam unosząc kąciki ust - ... Miałam ją wczoraj na spacerze . - dodałam
-No właśnie . A teraz jest ... - obrócił się o trzysta sześćdziesiąt stopni
-W sypialni . - skończyłam za niego .
-Dziękuję Ci , mój aniele . - zbiegł do mnie na dół , ucałował w policzek i wrócił na górę .
-Powoli bo zamiast na zgrupowanie pojedziesz na lekarza . - krzyknęłam gdy ten już znikł za ścianą
          Niby taki dorosły , a od kilku godzin nie może spakować walizki . Biega po mieszkaniu jak kot z pęcherzem i non stop czegoś szuka . Bluzy , butów , ładowarki , itp . Na szczęście większość rzeczy dostanie w klubie . Nowy dres , koszulki , bluzy i pozostałe "gadżety" , które potrzebują piłkarze na zgrupowaniu . Zazdroszczę im trochę , ale swoje także mam , a nawet zostałam nimi obdarowana wcześniej niż on . Dla jasności Marco jeszcze nie wie , że spotkamy się w Austrii .
-Co znowu ? - spytałam czując jego spojrzenie .
-Dwa tygodnie . - szepnął podchodząc do mnie .
-W sensie ?
-Dwa tygodnie bez Ciebie  . - wyjaśnił
-Nie całe bo 10 dni .Dasz radę , jesteś dużym chłopcem . - zaśmiałam się
-Nie wiem . Nie wiem . - odwrócił mnie do siebie przodem
-Będzie fajnie zobaczysz . Nowi znajomi .
-Tak , nowi . Trzeba pomyśleć nad jakimś powitaniem , którego nie zapomną . - spojrzał za mnie i udawał , ze myśli
-Tylko proszę Cię , nie róbcie tego co Robert . - spojrzałam na niego jednoznacznie
-Ooo Lewy ... mało się nie zabiłem , przez niego . - gdy skończył chciało mi się śmiać . Przypomniałam sobie tą sytuacje na jednym z pierwszych treningów Reus'a w BVB gdy to Lewandowski wyprzedził blondyna i kucając za nim , nowy nabytek przewrócił się . Co prawda było to dość ryzykowne posunięcie bo Marco mógł nie fortunnie upaść i nabawić się kontuzji , ale trzeba przyznać , ze wyglądało to zabawie .
-Wymyślimy coś innego . - odparł
-To , o której jutro lecicie ? - zmieniłam temat
-O dziewiątej dwadzieścia . Spotykamy się w ośrodku i stamtąd autobusem na lotnisko . Pojedziesz ze mną ? - zbliżył się do mnie najbardziej jak się dało
-Jasne .
-Całą noc będę się przytulał .
-Okey , mi to nie przeszkadza . - objęłam go i pocałowałam
-Już w pół do dwunastej czas spać . - powiedział niechętnie
-Spakowałeś tą bluzę ? - spytałam ciągnąc go za rękę na górę , niby cały dzień byliśmy w domu to czułam się potwornie zmęczona
-Tak .
-To teraz idziemy spać .
-A właśnie , zapomniałbym . Watzke coś wspominał , że będziemy mieli jakiś praktykantów . - odparł
-Praktykantów czy praktykantki ? - musiałam się pilnować by zachować spokój , powagę i odrobinę zazdrości .
-Czy ja wyczuwam zazdrość ? - zerknął na mnie cwaniacko
-Skądże , powiem tylko chłopakom , żeby Cię pilnowali . - wystawiłam mu język
             Po kilku chwilach leżeliśmy już w łóżku. Jak powiedział , tak też słowa dotrzymał i od razu przytulił mnie mocno do siebie , a ja kombinowałam jak to zrobić by mocno go zaskoczyć , że to ja jestem tą praktykantką . I na szczęście wpadł mi do głowy pewien pomysł . Po cichu wzięłam telefon z szafki i napisałam do Jurgena SMS "Cześć tato , mam prośbę . Mógłbyś załatwić mi czapeczkę , taką z daszkiem na pojutrze ? Chcę zaskoczyć chłopaków w Austrii . " . Po sekundzie przyszła odpowiedź "Jasne :) " , "Dziękuję i dobranoc " odpisałam i odłożyłam komórkę na miejsce . Plan polegał na jak najdłuższym męczeniu naszych Borussen i ukrywanie się przed nimi , a jak już mieliby mnie widzieć to tylko i wyłącznie tył . W tym będzie mi potrzebna właśnie czapeczka :P . Ciekawił mnie jedynie fakt kto pierwszy mnie rozpozna , ale zostawmy to losowi .

 (Ranek , 6.18)

-Marcela ....- usłyszałam głos blondyna tuż nad uchem, olałam to bo strasznie chciało mi się spać . -Marcelaaaaaa . - ponowił próbę i wręcz położył się na mnie - ... Wstawaj , nooo . - zaczął mnie gilgotać , ale wstrzymałam oddech dzięki czemu nie zaczęłam się śmiać . - ... Mycho . - powiedział , a gdy na niego spojrzałam z ochotą zabicia , uśmiechnął się chytrze . Po chwili pożałował swoich słów i znalazł się na podłodze . - .. ałć .!
-Tylko nie mycho . - odparłam , a ku mojemu zdziwieniu nic nie odpowiedział -... żyjesz ? - spytałam zerkając na niego 
-Nie , umarłem śmiercią tragiczną tuż przed wyjazdem na zgrupowanie . Pamiętaj na pogrzebie chcę wieniec z żywych kwiatów . - mówił poważnie
-Przestraszyłeś mnie . - uderzyłam go w ramię
-Tak , jeszcze dobij leżącego . - spojrzał na mnie , a po chwili już był obok mnie .
-Ej , ej , ej to moja kołdra . - opatuliłam się najbardziej jak potrafiłam 
-Nasza . A po za tym teraz mam na Ciebie focha i nie będę się odzywał . - odwrócił się plecami , a ja ... siedziałam uważnie mu się przyglądając
-Yhymm i dlatego przyszedłeś mnie budzić o ... - spojrzałam na zegarek w jego telefonie - ... 6.20 !?!?!?
-Foch . - powtórzył się 
-Jak focha to kocha . - powiedziałam uśmiechając się pod nosem - ... Dlaczego nie masz koszulki ? - dodałam
-Bo mi gorąco . 
-Jest Ci gorąco i przykrywasz się kołdrą ? - spytałam powstrzymując się od wybuchu śmiechu
-Bo ... teraz mi zimno .
-Po prostu kusisz mnie i tyle .- po tych słowach położyłam się ponownie i lekko pociągnęłam kołdrę by się przykryć . Odwróceni plecami do siebie udawaliśmy , że zasypiamy . Nie myślałam o tym , że Reus za chwilę pojedzie , a raczej poleci do Austrii . Dzień bez niego ... będzie czas na spędzenie trochę czasu z dziewczynami . Przymknęłam oczy i zasnęłam . Nie wiem kiedy . Przyśniło mi się , że byłam w zupełnie obcym mieście , zupełnie sama , chyba w całkiem innym państwie bo język , w którym mówili był dla mnie obcy . Szłam nie wiem gdzie i nie wiem po co , po prostu przed siebie . Najprawdopodobniej czegoś szukałam , a po chwili miasto wokół zmieniło się w gesty , ciemny i przerażający las . Usłyszałam czyjeś krzyki , ale nikogo nie widziałam , rozejrzałam się raz jeszcze dookoła , a to co zobaczyłam sprawiło , że chciałam się jak najszybciej obudzić . Konkretnie widziałam jakiegoś chłopaka , około 23 lat , który kłócił się z dziewczyną , ona zniknęła , a on ..powiesił się . Był to ...
-Marco ! - krzyknęłam i przyjęłam pozycję siedzącą
-Co się stało ? - spytał przerażony 
-Nic , coś mi się przyśniło . - wymusiłam uśmiech i opadłam bezwładnie na poduszkę - ... to tylko sen . 
-Chodź . - odparł , odwrócił się w moją stronę i przytulił mocno .
-Tylko obiecaj , ze po żadnej kłótni się nie powiesisz . - spojrzałam mu w oczy oczekując odpowiedzi.
-Obiecuje . - uśmiechnął się i ucałował mnie w czoło - ... możemy jeszcze chwilę poleniuchować , ale o ósmej ... dziesięć obowiązkowo wstajemy . - dodał zamykając oczęta 
-Okey . - szepnęłam i po raz enty zasnęłam 

-Marcela . - głos Marco podobnie jak lekko ponad godzinę temu dobiegł do moich uszu
-Hymm .. ?
-Już po ósmej , wstajemy . - powiedział głośniej i chyba wszedł do łazienki . Ja oczywiście ponownie olewając to co mówił odwróciłam się na drugi bok - ... Mychooo , no . - zawołał , ale tym razem był ostrożniejszy bo tylko wychylił głowę zza drzwi .
-Tylko nie mycho .! - otworzyłam oczy i zerknęłam na niego spode łba 
          Po kilkuminutowych mobilizacjach wręcz wypełzłam z łóżka . Z zamkniętymi oczami , wzięłam ubrania z szafy blondyna ( przeniosłam swoje ciuchy z gościnnego) , a słysząc , że Reus wyszedł z łazienki obrałam ją jako cel . Po drodze potknęłam się o kapcie , które oczywiście były wszędzie , ale nie na stopach i weszłam w coś jeszcze . Wolną ręką "zbadałam przeszkodę" i bez problemów ją zidentyfikowałam ... Marco .
-Kochanie , Ty chodzisz i śpisz ? - spytał nadal tarasując mi przejście .
-Tak, chyba tak . A co? - otworzyłam jego oko i spojrzałam na niego
-Nic , idę zrobić kawę . - uśmiechnął się 
-To mi ... - zaczęłam 
-... herbatę z miodem . - skończył za mnie .
-Właśnie . - odwzajemniłam uśmiech 
-Tak poza tym ... dzień dobry . - pocałował mnie czule jak zawsze 
-Cześć. - odpowiedziałam i przez chwilę oddawaliśmy się swoim czułością , lecz finalnie ja dotarłam do łazienki , a on na dół , do kuchni .
       Chłodny prysznic , który momentalnie przywrócił mnie do życia , lepiej i szybciej niż nie jedna kawa . Wysuszyłam i wyprostowałam na odczepnego włosy , naciągnęłam na nogi jeansy , później białą bokserkę . Wychodząc narzucę jeszcze tylko sweter i będzie okey . Chwyciłam telefon i zeszłam na dół gdzie Marco chyba z kimś rozmawiał .
-Oo , cześć Jo. - uśmiechnęłam się i przywitałam z Hofmann'em
-Siemka , jak tam . ? - przytulił mnie
-Jakoś leci , a Ty ... jedziesz z nami do ośrodka ?
-Tak , ale za Wami . - zaśmiał się , a po chwili we trójkę zasiedliśmy do śniadania , które przyrządził Reus . Jajecznica z kiełbaską , może nie należy do najbardziej wyszukanych potraw , ale jakaż jest smaczna , nie za zdrowa , lecz też nie zabójcza .  
-Pożegnaliście się już ze sobą ? - brunet przerwał ciszę , a my spojrzeliśmy na siebie 
-W sensie ? - Marco uważnie przyglądał się koledze , a ja poszłam w jego ślady 
-Yyy ... no wiecie , prawie dwa tygodnie osobno . 
-Oj , Jonas , Jonas. - blondyn zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową
-Głodnemu chleb na myśli . - skomentowałam 
-Fajnie , tak się naśmiewać ? - spytał zirytowany .
-My z Ciebie ? A w życiu , nie śmiali byśmy . - odparł Reus , drocząc się z przyjacielem
-Dobra , dobra . 
-Jedziemy ? - spojrzałam na nich , wyczekując odpowiedzi 
-Yhymm , skoczę po walizkę . - właściciel mieszkania poszedł na górę , a ja nadal wzrok wlepiony miałam w Hofmanna
-Nic , próbuję sobie tylko wyobrazić czternaście dni bez was . - uśmiechnęłam się i dopiłam herbatę 
             Porozmawialiśmy jeszcze krótką chwilę , lecz gdy dołączył do nas Marco , wyszliśmy z domu i zjechaliśmy windą na dół by udać się na parking . Jonas poszedł do swojego BMW , a my do czarnego Astona , którego uwielbiałam i cieszyłam się na samą myśl , ze będę nim wracać by odstawić go tutaj . Zajęłam miejsce pasażera i ruszyliśmy. Oczywiście , godzina 8.45 wiąże się z korkami , które paraliżowały niemal cały Dortmund . Zamiast jechać wręcz toczyliśmy się po asfalcie tempem żółwia, a nawet wolniej . Prawie na każdym czerwonym świetle był STOP . Zrezygnowana oparłam się o zagłówek i czekałam aż w końcu dojedziemy do celu . Już przysypiałam kiedy dłoń Reus'a wędrowała po mojej nodze . Uśmiechnęłam się i splotłam nasze palce bez zbędnych słów . Wiedziałam , że ciężko mu z myślą , iż nie zobaczymy się przez tyle czasu , sama nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ten staż . Do teraz spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę , co prawda oboje wiedzieliśmy , że w końcu przyjdzie czas gdy będzie musiał wyjeżdżać nawet kilka razy w tygodniu , ale teraz gdy to następuje jest co najmniej dziwnie .
-Już czuję ten ból nóg .- mówił robiąc kwaśną minę
-No jak się przez tyle dni leniuchowało , trzeba teraz cierpieć . - zaśmiałam się
-Trener nas kiedyś wymęczy , teraz czekają nas najgorsze i najintensywniejsze treningi 
-Dacie radę . 
-Może będę miał taryfę ulgową . - spojrzał na mnie i już wiedziałam o co chodzi 
-No nie wiem , czasami ojciec bądź ojczym lubi dawać w kość chłopakowi swojej córki .
-Tej myśli do siebie nie dopuszczam .
             Po piętnastu minutach dojechaliśmy . Dzięki Bogu , już rozważałam opcję by iść pieszo . Weszliśmy do ośrodka , gdzie był już Robert , Łukasz , Neven , Roman z Lisą i Sebastian . Przywitaliśmy się z chłopakami i oczywiście czekając na resztę dopytywaliśmy Lewandowskiego jak mu się wiedzie na nowej drodze życia . Pochwalił się , że w podróż poślubną pojechali na Szeszele . Ja na ten temat się nie wypowiadałam bo nigdy tam nie byłam więc wiem tyle co nic . Z tego co mówił , było fajnie i warto odwiedzić to nieznane mi miejsce . Nie wiele myśląc wpisałam nazwę wyspy w wyszukiwarkę i weszłam w grafikę . Fotki zapierały dech , cudowne . Podobne do Malediwów , ale jednak inne . Od razu zaczęłam myśleć ile musiałabym zaoszczędzić by tam pojechać . 
-Kto bogatemu zabroni . - powiedziałam w myślach i zaczęłam im trochę zazdrościć tego , że mają mnóstwo pieniędzy i mogą jeździć i kupić co sobie tylko wymarzą .
-Czyli nacieszyliście się sobą . - skomentował Piszczek 
-Tak , powinno wystarczyć na czas zgrupowania . - zaśmiał się niedawny Pan Młody 
-Dzień dobry załogo .! - krzyknął Jurgen , który zjawił się niespostrzeżenie za naszym "kołem dyskusyjnym" . Drużyna już była skompletowana , czas się zgadzał więc mogli ruszać . 
-Cześć tato . - uśmiechnęłam się i uściskałam go . 
-Cześć , co jedziesz z nami ? - spytał
-Gdybym mogła . , ale niestety . Odpocznę trochę od niego . - puściłam oczko w kierunku trenera 
-Co prawda to prawda . To do autobusu . - zarządził , a chłopcy posłusznie wstali z miejscy , chwycili walizki i skierowali się do czarnego autobusu z wielkim logo BVB .
-Kochanie , mogę prosić kluczyki ? - podeszłam do Reus'a 
-Tak , jasne . Proszę , nie jedziesz na lotnisko ?
-I znowu będę płakać ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie , chowając kluczyki do kieszeni 
-Przecież wrócę, nie zmieniam klubu . - wyjaśnił - .. później Lisa Cię tu podrzuci po samochód 
-Po co, mogę nim jechać na lotnisko . 
-Pojedziesz z nami autobusem . - odparł z tym cwaniackim uśmiechem na twarzy
-To jadę . - zaśmiałam się i wsiadłam do autobusu , zajmując miejsce na końcu gdzie byli już Jonas , Marcel i Mats .. towarzystwo 100 % niemieckie :P
               Oczywiście jak to już bywało , korki i postoje w mieście być muszą bo jakżeby inaczej . Borussen machali do przechodów , którzy ich zauważali .. mega sprawa . Niby nic takiego , a zwykły ruch ręki jednego z nich sprawia , ze mieszkańcy mają cudowny dzień . Nie obeszło się oczywiście bez zdjęć , które powędrowały na ich fanpage . Gwiazdy piłki nożnej i ja .. rzecz jasna byłam zaszczycona obecnością na fotce . Kiedy udało nam się dojechać do Air Portu przed , którym było mnóstwo kibiców , wyszłam oszołomiona z autokaru . Poczułam się jak przed wylotem do Londynu , tylko tym razem nie jadę z nimi , ale za to dołączę do piłkarzy jutro wraz z Tim'em i Panem Watzke . Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut , aż nie padło hasło "LECIMY" . Przytuliłam się do blondyna najmocniej jak potrafiłam . Wiedziałam , ze będę tęsknić te kilkanaście godzin . Oparł mnie o ścianę i czule , a nawet bardzo czule pocałował . Zdziwiło mnie to bo obecni tu byli nie tylko kibice , ale też "fotopstryki" , dla których była to nie lada sensacja . Zdjęcia w gazetach .. na bank . 
-Zakochany , śpiesz się . - zawołał Seba , nic nie odpowiedział , a jeszcze bardziej się do mnie zbliżył . Odwzajemniłam jego .. "czułości" . Przez ten gest chyba chciał pokazać jak bardzo będzie mu mnie brakowało . 
-Samolot Ci odleci . - powiedziałam w końcu 
-Już idę . - odparł niechętnie i spojrzał mi w oczy . -.. daj rękę . - dodał , a ja podałam mu dłoń ciekawa co chce zrobić .
-Nie mów tylko, że się będziesz oświadczać . - zaśmiałam się 
-Nie , jeszcze nie , ale proszę . - położył mi swoje kluczyki od mieszkania . , ponownie mnie zadziwił
-Kluczyki ? - spytałam dla pewności 
-Tak , teraz będziesz miała swój komplet . Gdybyś chciała odpocząć od ... mamy , ale nie wiem co .. możesz być u mnie . - wyjaśnił uśmiechając się słodko 
-Dziękuję . 
-Nie ma za co . Kocham Cię . - szepnął
-Też Cię kocham . - przytuliłam go raz jeszcze
-Będę tęsknił i dzwonił . 
-Mam nadzieję . - i poszedł
                  Rytuał był podobny jak kilka tygodni temu , bilety i do bramki , wcześniej oddając bagaże . Stałam tak z Lisą patrząc na nich . Ona już była przyzwyczajona do częstych wyjazdów ukochanego , a ja byłam żółtodziobem w tej dziedzinie . Pomachałyśmy im , a gdy zniknęli z naszego pola widzenia .
-Wrócą zanim się obejrzysz . - blondynka przerwała ciszę   
-Liczę na to . - uśmiechnęłam się i poszliśmy do jej samochodu .

                   Nikogo nie było w domu . Mama w delegacji , a Jurgen oczywiście w Austrii . Siedziałam w swoim pokoju . W dłoni trzymałam kluczyki od mieszkania Reus'a . Zaskoczył mnie tym , iż dał mi jeden komplet . To chyba znaczy , że ... właśnie , ze co ? Chodziło mu bardziej o to bym je miała czy bym u niego zamieszkała ? Nie wiem , ale zapewne niebawem się dowiem .                Uwielbiam go jest moim przyjacielem , chłopakiem i całym światem . Co prawda zanim osobiście poznałam chłopaków miałam inne zdanie o piłkarzach . Myślałam , że tylko bawią się dziewczynami , a później odstawiają w kąt , ale teraz ... wszystko odwołuję . Bo jest inaczej . Rzecz jasna związać się z kimś takim i wytrwać w związku jest dużo trudniej niż zwykle . Ciągłe wyjazdy , treningi , wywiady , spotkania z fanami i ... fanki . To wszystko wystawia tę miłość na próbę , ale też przez to chłopcy bardziej się starają . Robią wszystko by pokazać ukochanej , ze jest bardzo ważna w ich życiu . Schowałam kluczyki w szufladzie, nie wiem czy kiedykolwiek z nich skorzystam . Poszłam do garderoby by spakować walizkę , która także była klubowa . :) . Oczywiście znalazły się w niej rzeczy , które dostałam od zarządu , ale udało mi się też zmieścić kilka moich ciuchów . Może będzie okazja by nałożyć jeansy . Nastawiłam budzik na 4.25 z racji tego , że samolot wylatuje o 5.39 . Wszystko zostało zaplanowane tak byśmy wraz z Timem i Panem Watzke byli obecni na porannym treningu . Oczywiście zdążylibyśmy też na śniadanie , ale udało mi się wynegocjować bym nie musiała tam być . W końcu miałam nie zdradzać , że to ja jestem tą praktykantką , o której wspominał Reus . Nie zdążyłam odłożyć Samsunga , gdy zaczął dzwonić . Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się szeroko .
-Cześć . - przywitałam się odbierając połączenie
-Cześć . Co tam ? - spytał
-Siedzę w pokoju . Mama zaraz po obiedzie pojechała do Hamburga  .
-Sama w domu ? Rób herbatę już idę . - zaśmiał się 
-Tato by Cię znalazł . Jak powrót do treningów ? Pewnie wszyscy umierają . 
-Hehe , jeszcze żyjemy , ale trener dał wycisk  od początku . On tak ma . Męczy nas i męczy , ale przetrwamy to . 
-A nowi ? Są w porządku ? - zadałam kolejne pytanie
-Są w porządku , pogadaliśmy , pośmialiśmy się . Znamy się z boiska , Miki jest z Doniecka , Papa z Bremy , a Auba ... no go nie kojarzę . - z grubsza przedstawił mi nowych graczy BVB , co prawda mogłam ich poznać bo od jakiegoś czasu są w Dortmundzie , ale jakoś nie skorzystałam , po drugie byli na lotnisku dziś rano . Wiedziałam jedynie jak wyglądają , lecz ich nazwisk , imion czy wcześniejszych klubów nie znałam
-Aha , to powiedz mi jeszcze jak praktykanci ? - bardzo umyślnie spytałam akurat o to i czekałam na odpowiedź .
-Nie masz o co się jeszcze martwić zazdrośniku . Będą jutro , dziewczyna i chłopak , pewnie są parą , więc spokojnie . - podśmiewał się - Kochanie ... 
-Oho , brzmi groźnie .
-Rozmawiałem z Mario . -  po wypowiedzeniu tych słów zamilkł 
-I co u niego ? - przerwałam ciszę
-Mówił , że ... nas odwiedzi , jeśli się uda to jeszcze w tym miesiącu . Też jest na obozie , Guardiola też daje im wycisk ... I prosił , żebym Cię pozdrowił . 
-Dziękuję . Pozdrów go też jak zadzwoni . Wybacz , ale chyba się położę . - na zegarku widniała 22 , a ja za sześć godzin miałam wstać .
-Obiecaj , że nie będziesz znowu myślała o tym wszystkim . 
-Marco ... obiecuję . - uśmiechnęłam się pod nosem
-Kocham Cię , odezwę się rano po treningu .
-Ja ciebie też , dobrze . Będę czekać na telefon .
-Dobranoc ... Mycho . - wymawiając ostatnie słowo zaśmiał się 
-Tylko nie mycho . - powtórzyłam to co zawsze odpowiadam 
-Myszko moja , kochana śpij dobrze . -  droczył się ze mną
-Oberwiesz jak tylko przyjedziesz . - zapewniłam go - ... i dobranoc . - dodałam , a po chwili zakończyliśmy połączenie . 
                Zeszłam na dół by upewnić się , że drzwi i garaż jest zamknięty . Wzięłam szklankę soku brzoskwiniowego i wróciłam na górę . Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic , nałożyłam na siebie piżamę i wróciłam do pokoju . Wsunęłam się pod cieplutką kołdrę , spojrzałam jeszcze która godzina 23.07 no ładnie . Zanim zasnę będzie dwudziesta czwarta , a jutro taki pełen wrażeń dzień . Dostałam także wiadomość od blondyna "Tęsknie :( , ale Kevin obiecał , że się mną zaopiekuje :) " , zaśmiałam się czytając i odpisałam "Ja też :* a Kevin niech lepiej za bardzo się nie angażuje w tą opiekę =) " .  Odłożyłam komórkę na szafkę nocną i po dłuższym wpatrywaniu się w sufit zasnęłam

-Marcela . Już 4.30 . - szepnęła mama przez otwarte drzwi .
-Co ? - spytałam zdziwiona 
-4.30 . - zaśmiała się 
-Wyłączyłam budzik przez sen . - powiedziałam sama do siebie i półprzytomna poszłam do łazienki 
-Przygotuję śniadanie . 
-Okey , dzięki mamo . - zawołałam i weszłam pod prysznic .
               Boże Drogi , kto tak wcześnie zamawia bilety . Czuję się jakbym przez tydzień nie spała , ale liczę , że uda mi się zdrzemnąć w samolocie . Po 20 minutowym , jakże orzeźwiającym "deszczu", nałożyłam na siebie klubowy dres . Jak prosił pan Watzke . Gdy miałam go już na sobie czułam ... radość , szczęście i dumę , że przez kilka miesięcy będę częścią klubu . Wyprostowałam jeszcze włosy by zebrać je później w kucyk . Z uśmiechem od ucha do ucha zeszłam na dół , biorą ze sobą walizkę , która nie ważyła mało . 
-Zrobiłam tosty . - poinformowała mama
-Ooo , dziękuję 
-Psuje Ci ten dres . - odparła siadając naprzeciwko mnie
-Jeszcze sama w to wszystko nie wierzę . 
-Uwierzysz , a na pewno będzie fajnie . Mówiłaś chłopakom , ze będziecie wręcz nierozłączni ?
-Nie , nie , nie .. to niespodzianka . - uśmiechnęłam się chytrze
-Aha , rozumiem .
               Jadłyśmy w ciszy . Żadna z nas nie chciała przerywać tego błogostanu bo w każdej chwili mogła wywiązać się awantura . Czas dłużył mi się nie ubłaganie . Co chwilę spoglądałam na zegarek , chciałam już być w Austrii i pośmiać się z chłopaków . Wyczekiwałam telefonu od pana Watzkę , który miał po mnie przyjechać wraz z Timem . Kończyłam właśnie pić herbatę kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi . Pospiesznie poszłam otworzyć ... tak to był "mój transport" :D <3
-Dzień dobry . - przywitałam się z menagerem BVB
-Dzień dobry . Gotowa ? - spytał z uśmiechem , zapewne by się zaśmiał widząc moje podekscytowanie , ale zachował kulturę
-Tak , jak najbardziej.
-To jedziemy . Ulla porywam Ci córkę . - zwrócił się do mamy
-Okey , pod warunkiem , ze wróci cała i zdrowa . - zażartowała
-Jurgen i Marco , zapewne tego dopilnują . - puścił oczko w jej kierunku 
-Pa mamo . - przytuliłam ją
-Pa i miłej zabawy . - wyściskała mnie

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Wiem ... 80 miał być zakończeniem , ale mam jeszcze kilka pomysłów na kolejne rozdziały :)

Dodaje (z małym opóźnieniem) więc 81 i liczę na komentarze !!! , które chyba nie muszę wam powtarzać motywują jak nic i nikt ... no chyba , że BVB zostanie MISTRZEM NIEMIEC , ale jak już to dopiero w maju :P dlatego jeszcze musicie się postarać i pokomentować :P

Marco , poleciał . Marcela za chwile doleci .. zero emocji , ale z czasem przyjdzie jej wybierać . Będzie musiała podjąć kilka bardzo ważnych dla niej i jej przyszłości decyzji .. On z resztą też . Miłość to transakcja niebywale ryzykowna , zwłaszcza dla nich .

Mam nadzieję , że zachęciłam was do dalszego śledzenia bloga :)