Początek

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 73

-Przebieraj się . Tutaj masz koszulkę i spodenki . Ja idę się umyć .
-Okey . - odpowiedział nie otwierając oczu .
-Raz , raz , przecież ja nie będę Cię rozbierać . - odparłam wchodząc do łazienki
                            Szybki prysznic to jest to . :) Jednak momentalnie odechciało mi się spać , ale cóż . Słyszałam , że Reus coś gada pod nosem co mogło znaczyć , ze jednak wstał . Pierwszy raz widzę go pijanego . Trochę dziwny widok . Kiedy wyszłam spodnie , koszula i marynarka leżały na podłodze . Nie miałam najmniejszego zamiaru tego podnosić . Tak dobrze to nie będzie . Na szczęście zajął połowę łóżka , a nie środek . Położyłam się obok i śmiać mi się chciało jak sobie wyobraziłam niemal wszystkich na kacu . Spojrzałam na śpiącego blondyna , który po chwili przytulił mnie.
-Dobranoc . - odparł
-Dobranoc .
-Kiedy jesteś obok nic nie jest ważne, podarowałeś mi coś na co czekałam przez większość swojego życia, dziękuję za Twoją obecność . Pragnę istnieć w Twoim życiu jak najdłużej, żebyś nigdy niczego nie żałował, abyśmy zawsze byli ze sobą szczęśliwi, nawet gdy nastanie zły czas nic ani nikt nie powstrzyma nas od naszych wspólnych marzeń, od wspólnej przyszłości , która ma dla nas znaczyć wszystko, abyśmy pod koniec swojego życia, bez żadnego zawahania stwierdzili to samo „ TAK, TO BYŁA PRAWDZIWA MIŁOŚĆ ”. - taką wiadomość wysłałam mu SMS . Tak po prostu jako odpowiedź na to co powiedział mi wcześniej . Położyłam swoją rękę na jego i zasnęłam .


I przychodzi taki moment, że uświadamiasz sobie, że nic nie jest w stanie przynieść Ci tyle uśmiechu, tyle radości jak ON…

                         Godzina ? 9.30 . Niedziela . Za cztery i pół godziny poprawiny , a zapewne wszyscy śpią . Ciuchy ? W samochodzie Gotze'go . Cholernie bolą mnie nogi . I co tu począć ? Leżałam patrząc w sufit i myślałam co ze sobą zrobić . Niby nie chciało mi się wstawać z łóżka , ale w końcu musiałam . Niestety . Mario zapewne będzie zachodził w głowę gdzie są jego kluczyki od auta . Większość na tak zwanym "kacu" nie będzie kontaktowała . Zdecydowałam się w końcu podnieść zadek i ruszyć . O dziwo mimo bólu nóg naszła mnie ochota na bieganie . 
-Marcela , co się z Tobą dzieje ? - spytałam sama siebie .
                         Chwilę zastanawiałam się czy aby nie przesadzę jak wyjdę do auta w piżamie , ale co tam . Wzięłam kluczyki i zeszłam na dół . Jak się okazało wcale się nie myliłam . Wszyscy śpią . Na szczęście spakowałam niezbędne rzeczy do biegania . Wzięłam swoją walizkę by nie chodzić wte i we wte po różne rzeczy . Mini tobołki chłopaków wezmę jak wrócę z treningu . Dotarłam na górę . Poszłam się przebrać i pobiegłam zwiedzać okolicę . Cisza i spokój . Coś pięknego , tego mi było trzeba . Chyba zaczęłam kochać te poranne bieganie , Ania będzie dumna . 
                           Z uśmiechem na twarzy wróciłam do ośrodka . Na trawniku nieopodal dostrzegłam oficjalnie już Panią Lewandowską . 
-Cześć . - podeszłam i przywitałam się 
-Marcela ?! Cześć . - wyraźnie się zdziwiła na mój widok 
-Czy Ty .. ? - dodała po chwili
-Tak , byłam biegać . - powiedziałam dumnie
-Nie wierze .
-Serio , naszła mnie chęć więc poszłam . 
-W końcu , w końcu . Dzięki Ci Boże . - zażartowała
-Ja dziś bez biegania . Za to rozciąganie i inne . 
-To powodzenia , idę wziąć prysznic.
                           Wróciłam na górę i zapukałam do pokoju Mario by dać mu walizkę . Byłam bardziej niż pewna , że śpi . Ale od czego są przyjaciele ? : D Niestety jednokrotne "puk , puk" , nie przyniosło żadnych efektów więc powtórzyłam czynność kilka razy .
-Zabije normalnie , zabije . - mówił głos za drzwiami .
-Ludzie tu śpiąąąą ... Marcela ? - spytał wyraźnie zdziwiony i zaspany otwierając drzwi . 
-Tak , dzień dobry . - uśmiechnęłam się 
-Ciszej , ciszej . Błagam . - poprosił , łapiąc się za głowę 
-Ooo , główka boli . Nie dobrze , nie dobrze . 
-Tylko troszkę . - próbował się uśmiechnąć , ale jakoś mu to nie wyszło .
-Tutaj masz walizkę . Wiesz za trzy i pół godziny poprawiny więc masz mało czasu .
-Co ? To która godzina ?
-10.30 . 
-O kurcze . Dobra idę wziąć prysznic może trochę pomoże . - odparł 
-Dobry pomysł , też będę lecieć . - odwróciłam się i wyszłam
                            Zapewne blondyn też jeszcze chrapie . Może to i dobrze , obudzę go jak się wykąpie . Byłam już pod drzwiami naszego pokoju , cicho nacisnęłam klamkę . Śpi . Bezszelestnie weszłam do środka , stawiając walizkę pod ścianą . Od razu poszłam do łazienki . W końcu czasu za dużo nie zostało . Półgodziny później wyszłam w koszulce i szortach . Bez sensu było ubieranie już sukienki , skoro zapewne przez nieco ponad dwie godziny będę leniuchować . Położyłam się na łóżku . Przez dłuższą chwilę przyglądałam się śpiącemu obok Reus'owi . Chyba pierwszy raz miałam taką możliwość . Zazwyczaj to on mnie budził . 
-Marco . - szepnęłam w końcu bo zaczynało mi się nudzić . Niestety jego reakcja - zero . Nic , ani drgnął .
-Ej , Marco no... - powiedziałam już kilka tonów głośniej .
-Hmm .. ? - zamruczał nie otwierając oczu , ale odwracając się w moją stronę .
-Wstawaj śpiochu . - szturchnęłam go 
-Ciszej , proszę .
-Następny . Trzeba było więcej pić . Proszę- odparłam ironicznie i podałam mu tabletkę
-Dziękuję . Następny ? - spytał patrząc na mnie jednym okiem
-Tak , Mario też półprzytomny . - wyjaśniłam
-Która godzina ?
-Za chwile jedenasta . - odpowiedziałam zerkając na telefon 
-Jeszcze pięć minut albo chociaż poleżymy . - jego propozycja była trafiona w dziesiątkę
-Okey , ale ja muszę się przebrać , a Ty ... ogarnąć od podstaw . - zaśmiałam się
-Dam radę . - odparł i przytulił
                              Tak mogłabym przeleżeć najbliższe godziny , ale niestety . Obecność na weselu Lewandowskich zobowiązuje do pokazania się na poprawinach . Sądząc po wczorajszym alkoholizowaniu się dziś powinno być spokojniej xD . W końcu jutro poniedziałek i powrót do rzeczywistości . 
-Nie chce mi się wstawać . - powiedział cicho Reus
-Popieram . 
-To jeszcze chwilkę . - wykorzystał moje lenistwo 
-Marco .
-Tak ?
-Co Cię natchnęło na te tatuaże ? - musiałam zapytać . Ciekawiło mnie to od dobrych kilku miesięcy .
-Nie wiem . Tak jakoś. Jak przeniosłem się do Mönchengladbach coś mnie wzięło .
-Aha . Cytat wybrałeś super . - stwierdziłam
-Zawsze tato mi to powtarzał , że "Największą przygodę jaką mogę przeżyć to żyć marzeniami" . Jak trochę zmądrzałem to zrozumiałem , że nie chodzi o to by tylko mieć marzenia , ale by je spełniać . Dopiero wtedy człowiek jest szczęśliwy .
-Tak , ale nie zawsze można zrealizować to co sobie wymarzysz . - powiedziałam co myślałam , ale taka jest prawda .
-Zawsze , tylko trzeba tego bardzo chcieć . Nie raz trzeba zrobić krok w tył albo więcej , ale w końcu się uda . - uśmiechnął się
-Ty jesteś na to doskonałym przykładem . - dodał i pocałował delikatnie
-Ja ? Mi się po prostu udało . Na to wszystko złożyło się mnóstwo współgrających ze sobą czynników . Co nie zmienia faktu , że kilka z marzeń udało się zrealizować .
-Reszta też się spełni , musisz być cierpliwa .
-Mówisz jak moi rodzice .
-Wybacz , to ta dorosła cząstka mnie . - zaśmialiśmy się
-Dobra , panie dorosły . Wstawaj i idź się myć . - pogoniłam go
-Tak w ogóle to dzień dobry . - odparł podnosząc się w końcu
-Cześć . - odpowiedziałam i przytuliłam do poduszki
-Jest 11 . Mamy jeszcze czas więc wracam i będziemy leniuchować . - zawołał znikając za drzwiami łazienki .
                      Leżałam tak , a po chwili wzięła mnie nieodparta senność . Próbowałam nie zasnąć , ale chyba mi się nie udało bo obudził mnie dzwoniący telefon . Momentalnie przyjęłam pozycje siedzącą i wzrokiem szukałam Samsunga . W tej samej chwili do pokoju wrócił Reus .
-Halo ? - powiedziałam zaspanym głosem odbierając połączenie
-Cześć . Spałaś ? - spytał głos po drugiej stronie
-Nie . Co słuchać .? - dopiero teraz doszło do mnie , że właśnie rozmawiam z tatą
-U mnie okey . Liczę , że wpadniecie do mnie w drodze powrotnej . 
-To fajnie . Skąd wiesz , że jesteśmy w Polsce .?
-No tak , zapewne nie widziałaś wczorajszych zdjęć . - zaśmiał się
-Zdjęć ? - spytałam i spojrzałam na siedzącego naprzeciwko blondyna
-Tak , ślicznie wyglądałaś . 
-Dziękuję , za informacje też . Zaraz przejrzę internet . A nasz przyjazd miał być niespodzianką . - odparłam
-To świetnie . Będę czekał . Wybacz , ale muszę kończyć , idziemy z Magdą na spacer .
-Okey , do zobaczenia i pozdrów ją .
-Kocham Cię córeczko .
-Ja Ciebie też . - zakończyłam połączenie i mój wyraz twarzy wyglądał bardzo poważnie
-Coś się stało ? - spytał piłkarz patrząc na mnie
-Tak , chyba tak . Masz laptopa może ?
-Nie , ale tablet owszem . - uśmiechnął się i wyjął urządzenie z walizki .
-Mogę ?
-Yhymm , powiesz mi co się stało ? - pytał dalej
-Są zdjęcia . - odpowiedziałam krótko
-Nasze ?
-Chyba , właśnie dzwonił tata i mówił , że widział . - weszłam na pierwszą lepszą stronę .
-Mam . - zawołałam
                          Weszłam na link pod tytułem "Wesele Roberta Lewandowskiego , wśród gości gwiazdy Bundesligi" . Była to polska stronka więc przetłumaczyłam Reus'owi i przeglądnęliśmy fotki razem. Ania , Robert , Robert , Ania i praktycznie tak w kółko , w końcu po chyba dwudziestym zdjęciu  dostrzegłam siebie . Dziwne uczucie .
-Masakra .
-Nie jest najgorsze . - odparł uważnie patrząc na fotografię
-Nie chodzi mi o zdjęcie , ale o opis . Słuchaj "Marco Reus na ślubie pojawił się z młodą dziewczyną . Jak nam wiadomo jest to Marcela od niedawna partnerka piłkarza (córka Ulli obecnej partnerki Jurgena Klopp'a) . Piłkarz Borussii Dortmund , tym razem zdecydował się na związek z Polką . Czy Marcela poradzi sobie z fankami swojego chłopaka ? Jak długo potrwa ich związek ? Oczywiście życzymy powodzenia . "
-Ciekawe czy sobie poradzi . - zaśmiał się
-Ciężko będzie . - powiedziałam cicho
-Możemy to po prostu olać i nie szukać kolejnych artykułów ? - zaproponował
-Chyba masz rację , tak będzie lepiej . - wymusiłam uśmiech i odłożyłam tablet
-Wiem , że nie będzie lekko , ale dasz radę . - przytulił mnie
-Spróbuję . Póki co boję się , że nie długo jakiś dziennikarz wypadnie gdy otworze szafkę .
-Haha , lepiej nie . Chyba zaczynam rozumieć , dlaczego większość rozpoznawalnych ludzi decyduje się na związek z równie rozpoznawalną osobą . Po prostu są przyzwyczajeni . - myślałam głośo
-Hmmmm , ale Caro nie ...  - dodałam, ale mi przerwał
-Ja staram się postawić na prawdziwą miłość , a nie na pokaz i właśnie przy tobie zaczynam ją poznawać . Spróbujemy ograniczyć plotki na Twój temat do minimum . W końcu przywykniesz i będziesz to puszczać płazem . Oni też odpuszczą , znudzi im się .
-Mam nadzieję . A teraz ubieramy się bo będzie kolejny artykuł pod tytułem "Skacowany Marco Reus i jego dziewczyna nie pojawili się na poprawinach Lewandowskich " - zaśmiałam się
-Jak dla mnie może pojawić się tysiąc innych takich tytułów , ale pod warunkiem , że się uśmiechniesz .
-Głupek . - powiedziałam pod nosem
                             Po kilkunastu minutach wstaliśmy i zaczęliśmy się ubierać bo nawet się nie obejrzałam , a wskazówki pokazywały dwunastą trzydzieści . Późno . Trzeba się spieszyć . Wyciągnęłam sukienkę , ostatnią z dwóch jakie dostałam od Marco i buty na obcasie , ale na szczęście nie wysokim . Poszłam do łazienki .Wyprostowałam dokładnie włosy bo nie chciało mi się myśleć nad jakimś specjalnym upięciem . Nałożyłam na siebie kieckę , ale miałam problem z jej zapięciem . Jedyne wyjście to pójść do Reus'a .
-Marco , zapniesz ? - spytałam
-Wolę rozpinać , ale nich będzie . - zaśmiał się i podszedł do mnie
-Domyślam się .
                                 Stał za mną . Poczułam jego dłoń w talii , a po chwili ciepły oddech na szyi . Zamknęłam oczy , ale musiałam szybko przywołać się do porządku . Jednak położyłam swoją rękę na jego . Po chwili lekko pocałował , a po moim ciele przeszedł dreszcz . Robiło się gorąco .
-Marco . - szepnęłam . On jednak jak w transie . Zero reakcji .
-Reus . - powiedziałam już głośniej .
-Yy .. przepraszam . - ocknął się wreszcie .
-Proszę , już . Zapięte . - dodał , a ja odwróciłam się do niego
-Tak jak się spodziewałam . Oczy gwałciciela . - zaśmiałam się
-Mam słabość do Ciebie .
-To chyba dobrze . Dziękuję za pomoc . - w ramach wdzięczności dostał całusa .
-Nie ma za co , polecam się na przyszłość . - odparł z uśmiechem 
-Na pewno , nie raz skorzystam .
                                Gotowa do wyjścia usiadłam na łóżku i przyglądałam się jak Marco podejmuje wyzwanie - wiązanie krawata . Wyglądało to bardzo zabawnie bo chciał się popisać , jak to szybko potrafi go zawiązać , ale nie wychodziło . W końcu gdy się skoncentrował ... udało się . Zaśmiałam się pod nosem i podałam mu marynarkę . Prezentował się świetnie . Podobnie jak wczoraj z małą różnicą zamiast spodni od garnituru miał jeansy .
-Muszę Cię chyba dzisiaj bardziej pilnować . - powiedziałam gdy mieliśmy wychodzić .
-Ty , chyba ja muszę poprosić ochroniarzy by mieli oko na Ciebie .
-To będziemy się oboje pilnować .
-Chodź zrobimy zdjęcie . - odparł gdy mijaliśmy lustro .
-"Słit focia w lustrze" ?  - zaśmiałam się
-Dokładnie . - po chwili fotka była gotowa i w końcu wyszliśmy z pokoju .
-To nasze zgranie . - usłyszeliśmy Gotze'go
-Cześć .- zawołał blondyn
-Siemka , też już idziecie ? - spytał , gdy podeszliśmy do niego
-Tak .


Wieczór
                               
                            Na zewnątrz lekki powiew czerwcowego wiatru sprawiał , że odczuwalna temperatura wydawała się niższa niż jest w rzeczywistości . Po plecach przeszedł mi dreszcz mimo , że z ogromnego namiotu w jakim odbyła się zabawa , do budynku , gdzie nocujemy to niespełna 100 m . Wcześniej wspomniane "trzeźwe poprawiny" właśnie dobiegały ku końcowi . Goście powoli się rozchodzili , przecież jutro poniedziałek . Lewandowscy wraz z garstką zaproszonych zostaną tutaj do jutra . Między innymi nasza "hołota" , część Borussii właśnie wyjeżdża , my z racji tego , że mamy w planach odwiedziny Poznania wyruszymy jutro rano .W towarzystwie przyjaciół i świeżo upieczonymi małżonkami , wolnym tempem szliśmy by po kilku minutach rozejść się do swoich pokoi . Nasz był na końcu więc życząc każdemu z osobna dobrej nocy , dotarliśmy .
                             Marco jak przystało na mężczyznę otworzył drzwi puszczając mnie przodem . Weszłam do pokoju i jedyne o czym marzyłam to łóżko , poduszka i sen . Chłopcy jaki dziewczyny wycisnęli ze mnie resztki sił . Niemal , że przez całą zabawę wszyscy byli na parkiecie , wariując i śmiejąc się do łez . Usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi , a po chwili poczułam opór jaki nie pozwolił mi iść do przodu . Marco . Złapał mnie za rękę , gdy odwróciłam się by spytać "czego dusza pragnie" , zobaczyłam uśmiechniętą twarz blondyna . Zbliżył się do mnie i pocałował delikatnie
-Zmęczona ?
-Yhymm , bardzo . - odpowiedziałam zgodnie z prawdą , przytulając się do niego .
-Biedactwo moje . - mówił gładząc mnie po włosach
                                Staliśmy tak dłuższą chwilę . Od jego osoby biło takie ciepło i to coś . Co sprawiało , że czułam się przy nim bezpiecznie , że jest taką moją tarczą ochronną , przed światem . Uwielbiałam ten stan , gdy w jego ramionach czas się zatrzymuje . Byliśmy tylko my . Bez plotek , gazet , fotografów . Sami ... Człowiek czasami potrzebuje tak na chwilę zwolnić , zatrzymać się . Wtedy dostrzega szczegóły jakich wcześniej nie widział . Ja widziałam te jego cudowne oczy , które odbijały światło lampy ulicznej . Tę radość , która niemal zawsze gości na jego twarzy . To z jaką delikatnością mnie obejmuje . Szczegóły , które podczas tej codzienności są wręcz nie zauważalne . W chwilach takich jak ta dziękowałam Bogu i Niebiosom , że zamieszkałam w Dortmundzie .
-Idziemy spać ? 
-Miałem to samo zaproponować . - ponownie kąciki jego ust uniosły się ku górze .
-To ja się przebiorę . - chwytając koszulkę i szorty jakie leżały na łóżku poszłam do łazienki . Jednak po chwili wróciłam
-Możesz . - spytałam odwracając się tyłem
-Rozpiąć ... Lubię to . - zaśmiał się , rozpiął zamek i pocałował mnie w szyję
-Proszę . - powiedział po chwili
-Dziękuję ... gwałcicielu . - drugie słowo wypowiedziałam najciszej jak się dało i z uśmiechem wróciłam by się przebrać . Definitywnie zrezygnowałam z dokładnej toalety . Kompletny brak mocy i chęci . Wyszłam z pomieszczenia . Na łóżku leżał ubrany blondyn . Podeszłam do niego , gdy nachyliłam się by sprawdzić czy śpi , ten otworzył oczy i jednym , zwinnym ruchem sprawił , ze znalazłam się w jego ramionach .
-Niespełna trzy miesiące odkąd się znamy , miesiąc odkąd jesteśmy razem , a ja czuję się jakbyśmy byli parą od dobrych kilku lat . - powiedział ni stąd ni zowąd
-Poprawka . Ty mnie znasz od trzech miesięcy Panie Reus . - zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramienu
-Fakt . Mój błąd .
-Co Cię wzięło na takie wyznania ? - spytałam z niecierpliwością czekając na odpowiedź
-Bo mnie to dziwi . Jak można się tak przywiązać do kogoś , kogo znasz tak krótko . Wcześniej myślałem , że by kogoś pokochać potrzeba czasu . Później poznałem Ciebie . Powinienem dziękować trenerowi , że poderwał Twoją mamę .
-Oj , powinieneś .
-Podziękuję jak tylko wrócimy do Dortmundu . - odparł
-Okey , ale muszę to usłyszeć . A teraz się rozbieraj i spać . - powiedziałam poważnie
-Nie chce mi się .
-Ale to Ciężka praca . Idziesz do łazienki , rozbierasz się i idziesz spać . Nic trudnego , spróbuj . - zaśmiałam się
-Muszę rozpiąć jeszcze te guziki , to jest najgorsze . Chyba , że - mówił patrząc na rządek guzików swojej koszuli
-Chyba , że co ?
-Pomożesz mi ? - spytał patrząc na mnie błagalnym wzrokiem
-Co ?
-Ja pomogłem z sukienką . - uśmiechnął się cwaniacko
-Mogłeś mówić tak od razu . Spałabym w sukience .
-Proszę .
-Jedno głupie spojrzenie albo głupi uśmieszek , a sam sobie rozepniesz tą koszulę i będziesz spał na podłodze . - zagroziłam mu palcem .
-Dobra , zamknę oczy .
                        Jak powiedział tak zrobił . Chwilę tak siedziałam patrząc na niego . Tych cwaniackich  zagrań chyba nauczył się od pomysłowego Nico .  W końcu zebrałam się w sobie i rozpięłam kilka guzików . Czułam jak się czerwienię z każdą sekundą coraz bardziej .
-Nie . Wybacz , ale nie mogę . - położyłam głowę na jego klatce piersiowej i schowałam twarz w dłoniach . Jednak podniosłam wzrok by spojrzeć czy nadal miał zamknięte oczy .
-Jeszcze oszukiwałeś .
-Teraz nie będę . Obiecuje .
                         Zakrył oczy poduszką , a ja dalej na niego patrzyłam . Postanowiłam sobie , że rozepnę mu tą cholerną koszule i w końcu pójdę spać . Zrobiłam to jak najszybciej się dało . :) , ale zrobiłam . Blondyn odłożył poduchę na swoje miejsce , a ja nadal czułam się głupio . Patrzył na mnie tym uwodzicielskim spojrzeniem by po chwili pocałować . Nie wiem jak , ale po krótkiej chwili był nade mną . Opierał się na jednej ręce , a przed chwilą rozpięta koszula odsłaniała jego tors .
-Łazienka . - udało mi się w końcu nad sobą zapanować
-Okey . - uśmiechnął się i chwile zastygł nade mną w bez ruchu
                         Poszedł . Nareszcie , mogę iść spać . Reus , potrafił zaskoczyć w bardzo przyjemny sposób . Miał to wszystko opanowane do perfekcji  . Po niecałych piętnastu minutach wrócił do pokoju .
-Aż tak Ci gorąco ? - spytałam widząc go w samych spodenkach
-Jak na mnie patrzysz ? Tak . - odpowiedział zatrzymując się
-Lubisz się chwalić , prawda ?
-Kiedyś tak , teraz już przywykłem .
-Dlaczego ja nie mam takiego brzucha jak ty . ? - chyba pierwszy raz uważnie przyglądałam się temu co robi i jakoś ta nieśmiałość jaka towarzyszyła wcześniej zniknęła
-Bo teraz jesteś idealna . - położył się obok i nałożył koszulkę
-Dziękuje . - zaśmiałam się
-Nie ma za co . W końcu przywykniesz . - także zaczął się śmiać
-Dobranoc . - dodał całując mnie w policzek
-Dobranoc . - odwróciłam się w jego stronę i przytuliłam

                           9.00 . Promienie słońca wpadały do pokoju przez okno , którego zapomnieliśmy zasłonić wcześniej . Zamruczałam pod nosem na znak sprzeciwu co do wstawania . Momentalnie poczułam ten ból w nogach . Zakwasy . Najgorsze co mogło się wydarzyć to właśnie to . Wiedziałam , że nie będzie wesoło . Odwróciłam się na drugi bok , ale tamta połowa łóżka była pusta . Nie otwierając oczy sprawdziłam ręką czy serio nikogo nie ma . Nie było . Co znaczyło , że Reus już wstał i zapewne był pobiegać .
-Dzień dobry . - usłyszałam jego cudowny głos i uśmiechnęłam się pod nosem
-Cześć , biegałeś ? - spytałam otwierając jedno oko
-Tak . Zdążyłem już wziąć prysznic . - powiedział dumnie i jak to ma w zwyczaju przywitał się całusem
-Podziwiam was , serio . - odparłam opierając się na łokciach , gdy chłopak usiadł na krawędzi łóżka .
-Da się wytrzymać , w końcu każdy z nas wiedział na co się pisze wybierając grę w piłkę .
-Fakt , ale jakoś dalej do mnie nie dociera , że to wy biegacie po tym boisku . - mówiłam patrząc na niego
-Dotrze . Nie martw się . Już niedługo mamy obóz w Austrii , nie wiem jak wytrzymam bez Ciebie . - po tych słowach przytulił mnie mocno
-Dasz radę . - uśmiechnęłam się pod nosem , korciło mnie by mu powiedzieć , że też tam będę , ale chciałam im zrobić niespodziankę .
-Muszę . Jak wrócę , zabieram Cię do siebie i nie wypuszczę .
-Jak nie będziesz kazał biegać to się zgadzam .
-Trzymam za słowo . Nogi Cię bolą . - bardziej stwierdził niż zapytał
-I to jak . - przyznałam się
-Jutro będzie lepiej . - pocieszył mnie
-Nie wiem jak dojdę do samochodu , ale mam Was więc jakoś damy radę . - zaśmiałam się i podniosłam z łóżka .
-Poturlamy Cię z chłopakami .
                       Zerknęłam na niego i weszłam do łazienki , ciepły prysznic to jest to . Na zewnątrz wydawało się ciepło , więc wzięłam ze sobą krótkie spodenki i koszulkę . Wizja siedzenia w aucie i pocenia się była przerażająca . Gdy byłam już "ogarnięta" wróciłam do pokoju .
-Chodź coś Ci pokaże . - powiedział i z powrotem wróciłam do łazienki
-Yyy mam się bać ? - spytałam nie wiedząc co kombinuje
-Nie . Spokojnie , spróbuję Ci pomóc . Chyba , że ... - to spojrzenie mówiło samo za siebie .
-To pomagaj bo będzie ciężki dzień .
-Okey , więc specjalista do spraw tak zwanych zakwasów - Marco Reus . Pokaże Ci jak można je złagodzić w najbanalniejszy sposób świata . Kochanie , wejdź proszę do brodzika . - jak poprosił tak zrobiłam , w końcu nie miałam nic do stracenia .
-Yhymm i ...
-Ciepła kąpiel pomaga bo sprawdzałem , ale z racji tego , że w pokoju wanny brak musimy sobie jakoś inaczej poradzić . - uśmiechnął się
-Aha . Mogłeś mówić sama bym sobie poradziła .
-Wiem , ale tak było ciekawiej .
-To na pewno , a teraz idź się przebierz .
-Dobra , dobra . Idę . - udał obrażonego i wrócił do pokoju
                       Sposób blondyna serio działał . Byłam w niemałym szoku , że ciepła woda może sprawić taką ulgę . Fakt wolała bym położyć się w wannie , ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma .
                       Po kilku godzinach byliśmy zwarci i gotowi do podróży . Jak wcześniej uzgodniliśmy Mo, Jonas i Leo jadą z nami do taty bo chcą zobaczyć Poznań z bliska . Tata bardzo optymistycznie zareagował na większą paczkę przyjezdnych . Z racji tego , że chłopcy nie za bardzo byli w stanie do prowadzenia auta Marco zasiadł za kierownicą białego Audi Leitnera . Ja dotrzymywałam towarzystwa brunetowi , który wpadł na pomysł by na wesele przyjechać autem .
-Jak ktoś będzie chciał zjechać na przykład ... załatwić potrzebę niech dzwoni . Żebyśmy się nie zgubili . - zasugerował Reus
-Nie ma sprawy , jedziemy . - Gotze popierał propozycję i wsiadł do samochodu
-Borussia jedziemy razem , będziemy sami . - dodał zabawnie poruszając brwiami i uśmiechając się
-Yhymm .. właśnie . - zaśmiałam się
-Powodzenia kochanie . - Blondyn podszedł do mnie i czule pocałował tym samym dał do zrozumienia przyjacielowi , że to iż będziemy sami w aucie nie ma większego znaczenia .
-Ooo ... dobra moje gołąbeczki jedziemy . - poganiał nas Hofmann
                         Pośmialiśmy się jeszcze chwilę i każdy zajął swoje miejsce . Chwilę później ruszyliśmy . Mario jechał jako pierwszy zaraz za nami reszta zgrai .
-Popatrz jaki wariat . - odparł mój kierowca wskazują na boczną szybę ...

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Cześć mordki moje kochane <3
Wakacje dobiegają ku końcowi tym samym ja wracam do domu i do szkoły ... tak - matury nie zdałam więc roczne studium lub technik i poprawka za rok . Może tym razem z niemieckiego ?  :D Zobaczymy :) W też zapewne wracacie do szkoły . Na poprawę humoru podsyłam wam 73 rozdział . Mam nadzieję , że się spodoba bo niebawem ... będzie się działo :D .


Czekam na komentarze z opiniami i waszym zdaniem na temat tego co tworzę . :*   

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 72

-Ale tu niewygodnie . - syknęłam
-Wcale nie . - niemal od razu Gotze bronił honoru swojego auta
-Jak nie jak tak . - odparłam
-Mam pomysł . - Reus uśmiechnął się i ..
-Nie mów , że chcesz ... - zaczął Mario
-Tak . Jedź spokojnie .
-Marco , co Ty robisz . - spytałam widząc jego poczynania .
                              Może mało kto by wpadł na taki pomysł w czasie gdy samochód jedzie , ale co to dla blondyna . Środkiem przeszedł na tylną kanapę i usiadł obok . Brunet chyba sam do końca nie wierzył w to co zrobił przed chwilą jego przyjaciel . Przeszedł samego siebie .
-Mamo , ja wariat . - zaśmiałam się
-Reus , nawet ja bym na takie coś nie wpadł . - powiedział Mario patrząc we wsteczne lusterko
-No widzisz , lubię zaskakiwać .
-Chyba muszę przywyknąć , ale dobrze , że wpadłeś do mnie . - odparłam i zbliżyłam się do niego
-Wiecie co ostatnio czytałem , że naukowcy zrobili jakieś badania i dowiedli , że pary , które często się przytulają , całują , i tak dalej nawiązują ze sobą silniejszą i głębszą relacje . Są bardziej szczęśliwi ze związku . - podzielił się swoją wiedzą Marco 
-No nie , nie mówcie , że się będziecie teraz ... miziać . - na twarzy kierowcy pojawił się grymas
-Oo , dzięki za pomysł . - droczył się z nim
-Co kombinujesz ? - spytałam takim tonem by Mario nie usłyszał
-To . - odpowiedział i pocałował .
-Fuuuj . - usłyszeliśmy taki krótki komentarz
-Idziemy spać ? - spytał blondyn
-Yhymm ... - ziewnęłam
-To chodź , jak się przytulimy będzie wygodniej . - uśmiechnął się , a ja położyłam głowę na jego ramieniu . Może za wygonie nie było , ale dało się znieść .
-Jak będziesz w Polsce i się już zmęczysz , to mnie obudzisz , zmienimy się . - poinformował bruneta
-Okey , dobranoc . - uśmiechnął się
        Gdy już byłam "jednym okiem" w krainie snów , dostałam SMS od Ani "Gdzie jesteście ? " . No tak zapewne nikt im nie powiedział , że jednak nie lecimy , a jedziemy i najprawdopodobniej dojedziemy na 15.00   . Odpisałam więc w skrócie wyjaśniając sytuacje . Zerknęłam na kierowce i mało zawału nie dostałam
-Mario czy Ty , aby troszkę nie przesadzasz ? - spytałam bo na liczniku widniało 210 km/h
-Nie , spokojnie . - odparł
-On tak jeździ . - wyjaśnił Marco
-No dobra , ale proszę Cię ... chce żyć .
        Nie pozostało nic innego jak mu zaufać bo nic innego nie mogłam zrobić . Po drugie musieliśmy się spieszyć . Może uda się zdążyć punktualnie , ale i bardzo dużo kilometrów przed sobą .

        Obudziłam się , kiedy Reus'a już nie było obok  . Siedział za kierownicą . Znaczyło to , że jesteśmy w Polsce , czyli ... w domu . Uwielbiam ten kraj , ale chyba zakochałam się w Niemczech . Dosłownie i w przenośni . Pomimo moich wcześniejszych wątpliwości co do wyjazdu na zachód , teraz cieszę się , że mieszkam gdzie mieszkam , znam kogo znam i mam co mam . Nie zamieniła bym tego na nic innego . Szkoda tylko , że rodziny , zwłaszcza taty , ale i Majki nie ma przy mnie , ale mam nadzieję , ze w poniedziałek uda nam się chociaż na chwilę do nich wpaść .
-Dzień dobry . - uśmiechnął się do wstecznego lusterka kierowca .
-Witam ponownie . Gdzie jesteśmy ?
-No właśnie mamy problem z tym szczegółem . - podrapał się po głowie Mario
-Znaczy ?
-Kilka minut temu mijaliśmy L... L .. Lod .. - zająknął się
-Ale zrobiliśmy zdjęcie . - dodał pokazując mi telefon
-Łódź . - zaczęłam się śmiać .
-Jak ? Jak ? Powtórz .- poprosił Marco
-ŁÓDŹ , Ł ... jak Łukasz , Ó raczej nie będzie problemem bo to to samo co U . Identyczne literki , ale w ortografii .. może inaczej to jak wasze SS i B , a ostatnie dwie literki się łączą i czytasz DŹ , twardo jak w niemieckim . W połączeniu wychodzi ŁÓDŹ . - wyjaśniłam , a chłopcy powtarzali , znaczy starali się powtórzyć nazwę miejscowości .
-Lódź .? - spytał w końcu Reus
-Ł , Ł , Ł , Ł . Łódź , ale na razie Lódź może być , tylko jak ktoś by Cię spytał gdzie jesteś , wtedy by było , że w Lodzi . - znowu się zaśmiałam
-Ten Wasz polski jest koszmarny . - stwierdził krótko Gotze
-Tak , a Wasz niemiecki to łatwizna. - powiedziałam z nutką ironii
-To była ironia ? - spytał odwracając się do mnie
-Nie , skądże .
-Nigdy nie zrozumiem kobiet , nigdy .
-"Za 800 m skręć w lewo " - usłyszeliśmy nawigację .
-Ooo .. to zadzwonię do Ani gdzie mamy jechać teraz . W końcu są w różnych miejscach .

[ U Ani]
-Cześć . - przywitałam się gdy otworzyła drzwi .
-W końcu , już myślałam , że się spóźnicie . - powiedziała szybko i otworzyła szerzej drzwi .
-Zdradzisz gdzie możemy znaleźć Roberta ? - spytał Mario
-Yyy .. kurcze nie pamiętam nazwy ulicy , ale poczekaj zaraz zadzwonię . - miała już biec po telefon
-Ania , spokojnie . My zadzwonimy , a Wy idźcie się szykować już 15.30 . - Gotze starał się uspokoić pannę młodą
-Na pewno , dacie radę ? - upewniała się
-Tak , wdech i wydech . - zaśmiał się
-Cześć , Aniu . - dołączył do nas Marco
-Cześć . - odpowiedziała z uśmiechem
-Marcela , Twoja walizka . - odparł
-Dzięki .
-To my lecimy , przyjedziemy za godzinę . - poinformowali i poszli do auta
-No , kochana . Idziemy się ubierać . - zarządziła najważniejsza kobieta dzisiejszego dnia
-Okey , to lecimy .
-Dziewczyny ... nasza zguba się znalazła . - zawołała Ania , gdy weszliśmy do pokoju , w którym było kilka dziewczyn
        Przedstawiłam się , one także . Oczywiście była tam między innymi Tugba i Riri , ale poznałam jeszcze Milenę , siostrę Roberta , Anię , żonę Sławka Peszki , kuzynkę Ani jaki jej mamę . Wszystkie były gotowe poza nami .
-Marcela , ubierz tą jasną , brązową założysz jutro . - zdecydowała Milena .
-Dobrze , już się robi .
        Zajęłam wolne miejsce w kącie , w końcu nie miałam się czego wstydzić by przebrać się tutaj , przecież sa tu same dziewczyny . Chwilę później już miałam sukienkę na sobie , zdziwiłam się , ze rozmiar był idealny . Marco ma oko , ale to facet , czyli wzrokowcy .
-Niezły ma gust ten Twój Marco . - uśmiechnęła się Ania
-Właśnie sama się dziwie . Możesz zapiąć ? - spytałam
-Jasne , miał racje , ze będzie Ci pasować .
-Aha , czyli byłaś z nim . - nie byłam pewna , ale coś mi mówiło , ze mam rację
-Tak , prosił abyśmy mu pomogły . - mówiła jak gdy by nigdy nic
-Kiedy poszliście , ze ja nie zauważyłam ? - pytałam dalej
-Ooo cholerka . Chyba miałam nie mówić .
-Spokojnie . Wiem , ze nie kupił ich Jurgen , tylko Reus . - wyjaśniłam
-Yhymm .. w tą akcje byli zamieszani niemal wszyscy . Zaczynając od Riri , która miała Cię czymś zająć , po mnie i Cathy . To właśnie ona przekazała trenerowi sukienki i przedstawiła plan , że on je kupił , ale chyba coś poszło nie tak . - zaśmiała się
-Od razu sie zorientowałam , w końcu to , że identyczna sukienka jaka była na Malediwach jest w Dortmundzie ... raczej niemożliwe .
-No , chyba tego nie przemyśleliśmy . Zmieniając temat , jakie masz buty . ?
-Do tej .. niemal w identycznym kolorze , na szczęście miałam takie w domu , a do brązowej ... czarne .  - odparła
-Aha , to supre . Teraz idź tam ... - wskazała na pokój obok - ... uczeszą Cię i lekko pomalują .

-I jak  ? - spytała Ania już gotowa do wyjścia .
-Cudownie . - powiedziałyśmy wszystkie niemal , że równo .
        Pierwszy raz widziałam karateczkę w czymś białym . Zawsze chodziła ubrana raczej na czarno , szar , czasami na czerwono , ale kolorowo rzadko , a jak już to na treningi .A tu , cała na biało . Nie zapomniany widok . Oczywiście musieliśmy zrobić sobie zdjęcia . Fakt na jednym czy dwóch się nie skończyło . Pozostało czekać na samochód , który zawiezie pannę młodą do kościoła . W końcu usłyszeliśmy pukanie do drzwi . Poszłam otworzyć
-Oo , Wy już ? - spytałam bo u progu stał Marco w garniturze . Kochałam ten widok
-Ja po Marcelę . - odparł poważnie .
-Bardzo śmieszne .
-No już 16.45 mieliśmy być piętnaście minut temu , ale czekaliśmy aż kierowca przyjedzie po Lewego i jeszcze skręciliśmy nie tam gdzie skręcić mieliśmy . - wyjaśnił
-Okey , to powiem im , że już jedziemy . - uśmiechnęłam się i poszłam do dziewczyn .
-Ja już lecę do kościoła . Chłopcy przyjechali . Mówią , że Robert już pojechał . - poinformowałam i wróciłam do Reus'a
-Już ? - spytał jeszcze by się upewnić
-Tak .
        Szłam za Marco . Miałam buty na obcasie więc wolałam iść powoli by nie nabawić się kontuzji . Z auta niewiedząc dlaczego wyszedł Mario i przyglądał nam się uważnie .
-Wiecie co , muszę Wam zrobić zdjęcie bo to niezmiernie rzadki widok . Marcela w sukience . - chyba sam nie dowierzał własnym oczom
-Tak wszyło . Następny raz będzie na Twoim weselu . - zażartowałam
-No stójcie . Zdjęcie .!
                              Przystanęliśmy z blondynem na chwilę , by fotograf Gotze zrobił fotkę . Jak się po chwili okazało także chciał zdjęcie ... ze mną . :) Po krótkiej sesji z chłopcami , musieliśmy się zbierać . Mario był na tyle miły i kochany , ze puścił mnie bym usiadła na miejscu pasażera . Twierdząc , że lepiej komponuje się siedząc z przodu obok Marco niż on . Mi jak najbardziej to odpowiadało .  5 minut później byliśmy pod kościołem , gdzie była masa tak zwanych "gapiów" , mnóstwo fotoreporterów i dziennikarzy . Robert miał racje , że wynajął ochronę . Reus zaparkował jak najbliżej się dało , by wejść do świątyni niespostrzeżenie , ale jednak się nie udało . Co mogło nie dziwić , w końcu na weselu poza najlepszym , polskim napastnikiem  , który za chwilę zmieni swój stan cywilny , pojawiają się inni znani piłkarze, zawodnicy karate i nie tylko . To łakomy kąsek dla "plotkopisarzy". Chłopcy mają już we krwi ignorowanie dziennikarzy . Marco chwycił mnie za rękę by mnie nie "pożarli" i w miarę sprawie , oczywiście także dzięki pomocy ochroniarzy udało nam się wejść do kościoła . Lewy stał już przy ołtarzu czekając na narzeczoną . Chwilę po tym przyjechała Ania . Co wywołało jeszcze większe zamieszanie . Za chwilę stanie się oficjalnie Panią Lewandowską . Osobiście dostrzegłam ją dopiero gdy ceremonia rozpoczynała się  . Chłopcy trochę się nudzili bo w końcu nie rozumieli ani słowa z tego co mówi ksiądz . Dobrze , że udało nam się znaleźć miejsce obok pozostałych piłkarzy BVB , chociaż nie czują się odosobnieni . :P . Po nieco ponad godzinie ksiądz ogłosił Roberta i Anię , mężem i żoną  , kończąc tym samym całą ceremonię .  Państwo młodzi opuścili kościół , a zaraz po tym pozostali . Udaliśmy się do swoich samochodów by jechać za białą limuzyną , którą do miejsca docelowego transportowani są Lewandowscy .

[WESELE]
                         Po 15 minutach byliśmy na miejscu i czekaliśmy na pozostałych . Zamiast w sali wszystko odbędzie się w wielkim namiocie za dworkiem .
-I jak ? Dajecie radę ? - spytałam chłopaków , którzy przyglądali się każdym szczegółom
-Tak , jest okey . - uśmiechnął się Jonas
-Początki zawsze bywają trudne , ale Polacy potrafią się bawić . Rozruszają was trochę . - chciałam jakoś ich uspokoić bo mimo zapewnień jest wszystko jest dobrze widać było , że czują się trochę nie swojo
-Bądź blisko , będziesz nam tłumaczyć . - odparł Mario
-Yhymm , będę obok , ale po angielsku jakoś się dogadacie .
                          Powitanie gości jaki zakochanych , wzniesienie toastu. Wesele fajna sprawa , ciekawe jak będzie w marcu , gdy to mama stanie na ślubnym kobiercu . Mam nadzieję , że będzie super . W końcu nadszedł czas na pierwszy taniec Lewandowskich . Rozbrzmiała romantyczna piosenka . Zrobiliśmy miejsce dla "tancerzy" , a każdy kołysał się w rytmie . Później większość dołączyła do nich i zabawa pomału zaczynała się rozkręcać . Jednak przyszedł czas na obiad , oczywiście Ania zadbała by menu było "Healthy" . Pocieszające było to , że wszystko wyglądało smacznie . Prowadzący zabawę zaprosił wszystkich do tańca .  Na początku poza parą młodą , zaledwie kilka osób poszło się bawić . W miarę upływu czasu grono tańczących się powiększało .
-Idziemy ? - spytał Leo .
-Gdzie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Zatańczyć . - wyjaśnił
-Aa , no tak . Jasne , że idziemy . - uśmiechnęłam się i poszliśmy na parkiet .
-Mogę Ci coś powiedzieć ?
-Pewnie.
-Ta dziewczyna . - kiwnął lekko głową na zgrabną brunetkę tańczącą nieopodal
-Yhymm , ta w kremowej sukience ?
-Tak , właśnie . Ładna jest . - uśmiechnął się w jej kierunku , ona jednak także na nas spojrzała i troszkę zawstydziła
-Podejdź do niej , zaczep , zagadaj .
-A jak nie zna niemieckiego ? - i ten męski strach przed niepowodzeniem
-To usiądź , ja z nią pogadam . - zaproponowałam
-Serio ? Dziękuję . - w ramach wdzięczności przytulił mnie , a po chwili wrócił na miejsce jak prosiłam
                       Szłam w kierunku dziewczyny praktycznie z "bananem" na twarzy . Kto by pomyślał , że Leo jest taki nieśmiały . Nie łudziłam się , że owa brunetka zna niemiecki , ale angielski ..
-Cześć . - przywitałam się
-Cześć - odpowiedziała nieśmiało
-Marcela .
-Lena .
-Jest sprawa .  - zaczęłam - ... mój przyjaciel , wstydzi się do Ciebie podejść .
-Dlaczego ?
-Nie zna polskiego . - wyjaśniłam
-Aha , pewnie to też przyjaciel Roberta z klubu .? - bardziej stwierdziła niż zapytała
-Tak , dokładnie . Jest troszkę nieśmiały .
-Może mówi po angielsku .
-Yhymm ... i to całkiem nieźle . - uśmiechnęłam się
-To przekażę mu , że nie ma się czego bać bo się dogadacie , okey ? - dodałam
-Jasne . - odwzajemniła uśmiech , a ja podążyłam do naszej paczki
-Leooo , przestaw się na angielski i w drogę . - powiedziałam gdy byłam już obok .
-Jesteś wielka . - raz jeszcze przytulił mnie w ramach wdzięczności
-Powodzenia . - zawołała reszta gdy Bittencourt , szedł "zagadać" do Leny . Chciałam zając swoje miejsce , ale nie było mi to pisane
-Chodź , chodź , chodź . - złapał mnie za rękę Marco
-Dokąd ?
-Zatańczyć . - odparł
                              Przetańczyłam z Reus'em chyba z pięć piosenek . Później kolejni chcieli tańczyć i tak w kółko . Po czasie jednak atmosfera się rozluźniła . Niemcy dogadywali się z Polakami . W końcu alkohol się lał więc i z językami szło łatwiej . Oczywiście nie obeszło się bez zdjęć . Miałam ze sobą aparat , w mgnieniu oka było już zrobionych kilkaset fotek , ale tak to już jest gdy sprzęt dostanie się w ręce Borussen . W ramach odpoczynku , poszłam do Ani .

***
                              Przyznam początkowo było trochę dziwnie . Wiedziałem , że mało kto ze znajomych Roberta zna niemiecki . Jednak z biegiem czasu , rozmawialiśmy prawie ze wszystkimi po angielsku , jeśli coś nie szło pomagał nam Lewy , Ania lub Marcela . Również gdy coraz więcej toastów , język także się rozplątywał . : D Potańczyliśmy , pośmialiśmy się , nawet pamiątkowe zdjęcia już są . Matecka poszła do Ani , a ja czułem , że zaczyna mi szumieć w głowie .
-Wiecie, jakie to dziwne uczucie, gdy jesteś cholernie mocno zakochany ? Gdy chcesz kogoś wspierać, nie ocze­kując nic w zamian. Chcesz po prostu być. W tych lepszych i gorszych momentach. Nieważne, w jakich, ale po prostu być. Być obec­nym przy sukcesach i porażkach. Tak za nic. Gdy chcesz poświęcić swój czas . Mimo , że sam dla siebie nie masz go za wiele to i tak robisz wszystko by jak najczęściej być obok . Jesteś gotów o 3 nad ranem zaraz po zakończeniu rozmowy telefonicznej , wsiąść w samochód , pojechać pod dom i powiedzieć , że tęsknisz i bardzo kochasz . Boże ... pierwszy raz czuję, że kocham i jestem kochany . To jest właśnie to czego nie mogłem znaleźć w innych związkach .
-Jezu . Stary , dla Ciebie już nie ma ratunku . - zaśmiał się Gotze
-Nie chce , nie ratuj mnie z tego . To jest cudowne . Chce mieć ją obok do końca świata i jeden dzień dłużej . To jest ta jedyna , ja wiem . Jestem pewien . Nie chce innej , chcę Marcele . Tą cudowną , perfekcyjną w każdym calu , delikatną , walcząc o swoje , wiecznie uśmiechniętą  . Chcę ją widzieć codziennie , budzić się obok niej i zasypiać , chce rano robić jej śniadanie , a wieczorem zabierać na romantyczne spacery . Chce ... - mówiłem jak nakręcony
-Tak rozumiemy Marco , kochasz ją . - przerwał mi Nuri
-Dokładnie .
-To powinieneś chyba jej to powiedzieć , a nie nam . - słusznie zauważył Leo
-Masz rację . Powiem jej . - wstałem od stolika i chwiejnym krokiem ruszyłem do Polki
-Marcela ... - zacząłem
-Słucham Cię . - uśmiechnęła się i wraz z Lewandowską spojrzały na mnie
-Kocham Cię . I to strasznie mocno , najmocniej na świecie . Chcę byś była ze mną zawsze i jeszcze dłużej . Będę Cię kochał zawsze . Tutaj i wszędzie . Jesteś najcudowniejsza i proszę Cię bądź ze mną .. zawsze .
-Marco , kochanie . Bardzo się cieszę , że kochasz mnie ... zawsze . Ale teraz jesteś trochę pijany .
-Jak jestem pijany też Cię kocham i jak jestem trzeźwy też Cię kocham . Mogę Cię przytulić ? - spytał nieśmiało
-Pewnie , nie musisz pytać . - po tych słowach podeszłam do mnie i przytuliła się mocno .

***
-Kochasz mnie tak mocno i zawsze ? - spytał
-Tak , kocham Cię od zawsze , zawsze i na zawsze . - zaśmiałam się bo słowa " zawsze " użył chyba w każdym zdaniu po kilka razy
                           Fakt przeżyłam mały szok , z resztą Ania też . Owszem mówiła mi , ze Reus to niepoprawny romantyk , ale nie wiedziałam , ze aż taki . Chyba nie jedna dziewczyna o takich słodkich słówkach marzy , a ja to znalazłam . Cudowne uczucie . Wystarczył jeden wyjazd by zmienić wszystko , dosłownie . Zakochać się to jedno , ale sprawić by druga osoba odwzajemniała Twoje uczucie to drugie . Może jego słowa były deczko przesadzone , ale nie jest do końca sobą . Trochę wypił , z resztą jak każdy tutaj . Dziś mogli bo jutro już czeka ich dzień bez alkoholu w końcu w poniedziałek rano wracamy do Dortmundu .
-Dobra wracaj do swoich . - zaśmiałam się
-Okey , idę . - odparł i wrócił do przyjaciół
-Dlaczego faceci są tacy słodcy jak wypiją .? - zastanawiała się Ania
-Nie wiem , jak znajdziesz odpowiedź to daj znać .
-Aniu .. - podszedł do nas Robert
-Oho . Następny . Słucham .- razem zaczęłyśmy się śmiać
-Kocham Cię i cieszę się , ze jesteś moją żoną . - wyrecytował
-Yhymm ja też się cieszę .
-Zatańczysz ze mną ? - spytał z uśmiechem
-Jasne . - odparła i poszli tańcować , a ja ... wróciłam na swoje miejsce
                          Oczywiście najlepsza zabawa zaczyna się o 24 .:) Oczepiny i śmieszne zawody . Będzie się działo . Jak się okazało dużo się nie pomyliłam .
-Zapraszamy wszystkie Panie , które nie stanęły jeszcze na ślubnym kobiercu . Anię i Roberta także zapraszamy . Za chwilę się przekonamy , kto następny może zacząć przygotowywania do ślubu  - usłyszałam prowadzącego
                          Przetłumaczyłam chłopakom i wręcz wygonili mnie bym poszła łapać bukiet . Szczerze to nie za bardzo lubię tą zabawę . Około 20 niezamężnych dziewczyn ustawiło się kilka metrów za Anią . Stanęłam na końcu w nadziei , że jednak go nie złapie . Karateczka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się . Wiedziałam , ze zrobi wszystko by kwiaty znalazły się w moich rękach .
-Aniu gotowa ? - spytał prowadzący
-Tak .
-A dziewczyny , gotowe ?
-Tak . - zawołałyśmy razem
-To raz , dwa , trzy , rzucaj .
                          Wcale dużo się nie pomyliłam . Panna młoda rzuciła na tyle mocno i precyzyjnie , że bez żadnych starań zjawił się w moim posiadaniu . Sprawczyni tego wszystkiego aż podskoczyła z radości .
-Gratuluję . Zapraszam na środek , zaraz zobaczymy kto będzie następnym panem młodym .
                          Tym razem to panowie kawalerowie ustawili się za Robertem , a ja stanęłam z boku razem z Anią .

***

-No stary , powodzenia . - zaśmiał się Robert kiedy dziewczyny czekały , aż Ania rzuci bukiet 
-Znaczy ? - spytałem nie wiedząc o co chodzi
-Jak Marcela złapie kwiaty to znaczy , że ona następna weźmie ślub . - wyjaśnił
-Serio ?
-Nom . - oboje staliśmy uważnie się przyglądając , która dziewczyna jak to powiedział "następna weźmie ślub" . Miał rację . To właśnie Matecka miała to szczęście . Uśmiechnąłem się pod nosem 
-Widzisz . Będziecie kolejni . - poklepał mnie po plecach 
-Mam nadzieję , że to ja będę tym , z którym weźmie ślub . 
-Innej opcji nie ma . Chodź teraz Ty musisz złapać moją muszkę .
-Tak ? - zadałem kolejne pytanie 
-Tak . Dawaj . 

***

                          Lewandowski zrobił to co Ania . Rzucił muszką , złapał ją Marco ?! Nie wierzyłam własnym oczom . To było ukartowane na sto procent . Wątpię w taki zbieg okoliczności . Szczególnie jeżeli chodzi o duet Robert i Ania . Oni w knuciu są bezbłędni : P 
-Zapraszam dziewczyny . - prowadzący zawołał mnie i karateczkę byśmy dołączyli do chłopców 
-Marcela , Marco o ile wiem jesteście parą prywatnie . - uśmiechnął się ... pan Tomek (tak miał na imię prowadzący) . 
-Tak . - odpowiedziałam , a Lewy tłumaczył Reus'owi
-Czyli dobrze złapaliście . Zapraszam do tańca . - teraz to ja z blondynem , tańczyliśmy w środku , a reszta stworzyła kółeczko . Na szczęście prawdziwa Para Młoda szybko do nas dołączyła , później następni i następni .
                          Zabawa trwała do białego rana . Niemal wszyscy pół przytomni opuszczali salę . Na szczęście nocleg był w tym samym budynku co wesele . Ci najtrzeźwiejsi odprowadzali tych co nie byli w stanie pójść o własnych siłach do pokoju . Marco ... kontaktował , ale trzeźwy nie był xD
-Możesz iść spać . - odparłam otwierając pokój .
-Okey , a mogę się umyć ? - spytał
-Musisz .
-Dobrze to idę . - zachowaniem przypominał Nico .
-Poczekaj . - zawołałam gdy wchodził już do łazienki
-Idziesz ze mną ? - to pytanie trochę mnie rozbawiło .
-Nie , daj kluczyki . Pójdę po rzeczy . - wyjaśniłam , a on nie wiem z jakiego powodu miał je przy sobie . Mario pewnie będzie ich szukał rano .
-Aha , proszę .
-Idź się myć , ja zaraz przyjdę .
                        Zeszłam na dół i musiałam poważnie się zastanowić gzie zostawiliśmy samochód . W końcu mnie olśniło i znalazłam auto . Obok stał pojazd Moritza i ktoś szukał czegoś w bagażniku .
-Mo ? - spytałam
-Nie , to ja . - uśmiechnął się Jonas
-Aha . Myślałam , że ktoś wam się do samochodu włamał
-Spoko , przyszedłem po rzeczy . - wyjaśnił
-Ja też . Poczekaj przekażesz to Mario ? - spytałam bo akurat miałam w rękach jego walizkę
-Jasne . Lecę , dobranoc . - na szczęście Hofmann też był w gronie tych trzeźwych .
                          Nie brałam całych tobołków tylko wyjęłam coś do spania , po resztę blond pijaczyna przyjdzie rano . Zamknęłam auto i wróciłam do pokoju .Oczywiście Marco już spał , zastanawiało mnie dlaczego dalej jest w garniturze o.O . Musiałam go obudzić .
-Ej , wstawaj . - szturchnęłam jego cielsko : P
-Hymym ?
-Przebieraj się . Tutaj masz koszulkę i spodenki . Ja idę się umyć .
-Okey . - odpowiedział nie otwierając oczu .
-Raz , raz , przecież ja nie będę Cię rozbierać . - powiedziałam gdy wchodziłam do łazienki

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Tadammm !!! 72 oddana w wasze ręce .

Wiem , miało nie być sielanki , ale jakoś tak wyszło . Od 74/75 powinno być inaczej :)
A co sądzicie o tym ? Wesele jak wesele nic ciekawego :D

Mimo wszystko czekam na wasze opinie w komentarzach . :)
Może pochwalicie sie gdzie spędzacie wakacje ? :)