Początek

niedziela, 7 maja 2017

...

   Definicja zakochania ? Każdy ma swoją, a ja spróbuję wyjaśnić to na podstawie dwojga nie widzących poza sobą świata osób.
           Zakochać się - świetne uczucie, lecz trafić na osobę, która odwzajemni to co czujesz graniczy z małym cudem, ale jednocześnie jest najcudowniejszym "czymś", co możesz przeżyć. Im właśnie się udało. Znaleźli siebie. Niby różni, ale tak cholernie podobni. Doskonale się uzupełniają, są jak słynny Jing i Jang. Spotkali się przypadkiem, lecz czy aby na pewno był to przypadek ? Możliwe, ale dla mnie bardziej prawdopodobne to PRZEZNACZENIE. Właśnie ono sprawia, że znajdujemy swoją drugą, idealną połówkę. Ich jednak połączyła pasja i miłość do najlepszego klubu w całej galaktyce, oczywiście mowa o Borussii Dortmund.
ONA - fanka niewyobrażająca sobie weekendu bez obejrzenia na szklanym ekranie meczu czarno-żółtych.
ON - chłopak, który także nie wyobraża sobie weekendu bez meczu. Z małą różnicą, właśnie ten chłopak biega po murawie w czarno-żółtym trykocie broniąc barw BVB09.
Nierealne, a jednak. Udało się. Szok ? Niedowierzanie ? To właśnie czuła gdy go zobaczyła, gdy wpadli na siebie w parku. Nie spodziewała się, że lada chwila będą parą...
Oboje zakochani w sobie do szaleństwa. Cieszą się sobą, każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie. Owszem bywają kłótnie, ale ciche dni .. niezmiernie rzadko. Zdarza się, że jedno bądź drugie musi wyjechać w sprawach osobistych to normalne, zwłaszcza w ich zawodach. Wtedy dzwonią lub piszą SMS. Tęsknią gdy obok nie ma drugiego. Mimo, że spędzają ze sobą bardzo dużo czasu, dla nich to i tak za mało. I właśnie to jest piękne, to jest właśnie miłość.
Komuś może się to wydawać dziwne, że światowej klasy piłkarz, zaufał i bezwarunkowo zakochał się w "normalnej", sześć lat młodszej dziewczynie. Ona sama nie wierzyła, że ktoś taki może ją pokochać. Wątpiła. Miała mieszane uczucia gdy dał jej kluczyki do swojego mieszkania , nie wiedziała jak się zachować . A on ... robił wszystko by przekonać ją o prawdziwości swoich uczuć. Zajęło mu to rok. Mimo, że byli już parą podświadomie czuł lęk dziewczyny. Bała się, że chce się nią tylko zabawić i zostawić jak zabawkę. On jednak planował przyszłość z jej osobą w roli głównej. Uświadomił sobie , że to jest na pewno to gdy przyjechała wtedy gdy potrzebował jej najbardziej, a nie śmiał prosić. Gdy przyjechała do Gladbach kiedy dzień przed wylotem do Brazylii na Mistrzostwa Świata, w meczu z Armenią doznał kontuzji. Był załamany jego marzenia legły w gruzach, lecz gdy brunetka bez żadnych uprzedzeń weszła do sali, cieszył się. Poczuł, że zaufała mu i pozwoli by mógł dalej planować przyszłość. Nie wie skąd, po prostu wiedział. Ona też. Kochali się, tak prawdziwie.

***
          Polka leżała na łóżku i sama nie wierzyła w to co stało się zaledwie kilkanaście godzin temu. Jej największe i najskrytsze marzenie właśnie się spełnia. Przez chwilę przyglądała się blondynowi, który spał obok. Później uniosła rękę ku górze i z uwagą przyglądała się każdemu milimetrowi temu co osiemnaście godzin wcześniej znalazło miejsce na jej serdecznym palcu.  Uśmiechała się przy tym i z niedowierzaniem kręciła głową. Mimo, że spędziła namiętną noc z piłkarzem i miała dowód "na dłoni" nadal czuła się jak w pięknym śnie.
           Chłopak zerknął na brunetkę i uśmiechnął się pod nosem, sam nie był pewny czy to co stało się wczoraj było prawdą. Jednak kątem oka spojrzał na swoją dłoń, później lekko się uszczypnął. Tak, to się stało, chłopak od narzeczonego stał się mężem.
-Dzień dobry. - odezwał się w końcu, co lekko przestraszyło dziewczynę, na skutek czego wzdrygnęła. Blondyn jak to miał w zwyczaju od początku ich związku złożył czuły pocałunek na ustach ukochanej na dobry początek dnia
-Cześć. - odpowiedziała uśmiechając się
-I jak ? - spytał widząc z jakim zainteresowaniem i skupieniem przygląda się złotemu krążkowi na palcu
-Dziwnie. - odparła krótko. Chłopak zaśmiał się pod nosem i także uniósł swą rękę, tak by obie było obok siebie
-Jestem cholernym szczęściarzem. - mówił biorąc przykład z Polki. Teraz razem przyglądali się tej jednej, małej acz kolwiek wiele zmieniającej w życiu rzeczy
-Musimy iść do urzędu. - dodał
-Tak, ale to jutro. Dziś jest zamknięty. - powiedziała przerywając dotychczasowe zajęcie i wtuliła się w ramiona Niemca. On objął ją przyciągając najbliżej jak tylko się da.
-Fakt. Spójrz, takie maleństwo, a obraca życie o 180 stopni. Zwłaszcza dla kobiet. Zmiana nazwiska, adresu. - kiedyś sam śmiał się z siebie na myśl o ślubie, a tu ... był gotów zaciągnąć brunetkę do ołtarza gdy tylko ją zobaczył.
-Pani Reus. - zaśmiała się cicho
-Marcela i Marco Reus. - poprawił słowa żony po czym oboje głośno się zaśmiali. Dla nich to coś nowego, nowe życie, nowe priorytety. Cieszyło ich jedno ... konkretnie słowa wypowiedziane wczoraj, które sobie na wzajem obiecali ...

"...Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci..."

wtorek, 10 stycznia 2017

Rozdział 86

             Ze spuszczoną głową , próbując wymazać z pamięci to co przed sekundą się zdarzyło wyszłam z domu . Żałowałam , że zdecydowałam się do niego przyjść . Boże po co jak tutaj przyszłam ? Przystanęłam na chwilę i odwróciłam się . W oknie stał on .. Gotze . Ze spuszczoną głową oparty o framugę okna .
-Marcela ? - usłyszałam . Z przerażeniem uniosłam wzrok i spojrzałam .
-Marco ? - moje oczy przybrały formę pięciozłotówek , byłam przerażona , a zarazem dziękowałam w duchu , że nas nie przyłapał ...
-Coś się stało ? - spytał uważnie mi się przyglądając
-Yy ... nic . Byłam u Mario, chwilę pogadaliśmy. - na moich ustach pojawił się najbardziej sztuczny uśmiech jaki potrafiłam "przykleić" do ust
-Serio . ? Rozmawialiście ? Super , nawet nie wiesz jak się cieszę . - uściskał mnie
-Tak. I nawet oboje żyjemy .
-W końcu . A właśnie, dzwoniłem do Ciebie ... masz wyłączony telefon .
-Niemożliwe . - wyciągnęłam z kieszeni komórkę ... faktycznie była wyłączona - .. Pewnie bateria padła . Wybacz kochanie , muszę lecieć ... zakupy czekają . - skłamałam , pierwszy raz w życiu kłamałam patrząc mu prosto w oczy
-Okey , wpadnę do Ciebie później .- uśmiechnął się i przytulił mnie
-Do zobaczenia .
-Pa, kochanie .. - blondyn poszedł do przyjaciela , a ja z Bożą pomocą dotarłam do auta .
              Z trudem nacisnęłam przycisk na kluczyku by otworzyć samochód , a gdy już wsiadłam do środka . Złość wręcz ze mnie kipiała . Byłam zła na siebie i na Mario . Po jaką cholerę do niego szłam ? Jaki diabeł mnie skusił ? Gdyby Marco był minutę lub dwie wcześniej ... moje życie legło by w gruzach . Całe . Mam tylko nadzieję , że Gotze nie wygada się nikomu bo obiecuję .. zabije . Z głową na kierownicy krzyczałam na samą siebie . Myślałam nawet jak ja czułabym się na miejscu Reus'a gdyby to on zrobił to co ja z jego przyjacielem , ale szybko pozbyłam się tej wizji . Po dobrych 15 minutach zebrałam się w sobie, odpaliłam samochód i ruszyłam przed siebie . Może dla niepoznaki powinnam zrobić chociaż jakieś minimalne zakupy ... ? Tak. Pojechałam do najbliższego marketu i kupiłam kilka zupełnie niepotrzebnych rzeczy . W ogóle ich nie potrzebuje, ale muszę trzymać się wersji jaką powiedziałam chłopakom .

                Byłam wręcz załamana. Co ja do cholery zrobiłam ?! Całowałam się z Gotze ?! O mały włos i poszlibyśmy dalej ... co wtedy? . A jakby Marco wszedł bez pukania ? Wzięłam głęboki oddech i wstając z kanapy, poszłam do łazienki by wziąć relaksującą kąpiel. Może ona pomoże, chociaż odrobinę. Cieszyłam się, że obecnie nikogo nie ma w domu. Mogę w spokoju pobyć sama ze sobą. Największe pytanie ... czy powiedzieć Marco ? Przecież gdy się dowie będzie załamany. Pokłóci się z Mario i zapewne ze mną. To bez sensu, ale czy nie "zjedzą" mnie wyrzuty sumienia ? Niby 'Najgorsza prawda jest lepsza niż najsłodsze kłamstwo' , ale czy w tym przypadku także ? Wątpię... blondyn nie zrozumie, ze to "impuls"  .. mało tego jeszcze ze strony bruneta, a ja się nie sprzeciwiałam . Chciałabym by była tutaj Ania, może by coś poradziła . Niestety wyjechali z Robertem ... wrócą za 2 tygodnie. Może zadzwonię do taty ... ?

-Cześć kochanie . - powitał mnie z uśmiechem jak tylko otworzyłam drzwi
-Cześć. - ponownie wygięłam usta w uśmiech
-Sama jesteś ? - spytał rozglądając się po mieszkaniu
-Tak. Mama w Hamburgu, a Jurgen poszedł  ... gdzieś . - zaśmiałam się
-Aha, coś się stało ?
-Nie dlaczego? - postanowiłam udawać
-Jakaś taka nie w sosie jesteś . - podszedł bliżej
-Nie czuje się najlepiej . - kolejne kłamstwo
-Może chcesz się położyć ? - zaproponował
-Dobry pomysł .
-Mam zostać ?
-Yy.. oczywiście . Chodź . - chwyciłam jego dłoń i poszliśmy do pokoju . Nie chciałam żeby szedł, potrzebowałam się przytulić. A jeżeli chce żebym zasnęła to .. z nim na pewno się uda.
          Byłam głupia . Mam faceta, którego kocham najmocniej na świecie, a całuje się z innym ? Zapewne wygrałabym konkurs na najbardziej idiotyczny odruch na świecie . Nie powiem mu bo to go cholernie zrani . Nikt się o tym wszystkim nie dowie . Chce być z blondynem na zawsze . Jest moim pierwszym chłopakiem i chciałabym by był już ostatni . Nie wyobrażam sobie codzienności bez niego , bez jego uśmiechu , głosu , dotyku . Kocham go po prostu . Gdy jest przy mnie wiem , że mam wszystko , a nawet więcej niż powinnam . Nie zasłużyłam na to wszystko , chociażby przez wydarzenia dnia dzisiejszego . Ale to już historia, było minęło . Mam Reus'a i to mi wystarczy . Mario ma Ann i życzę im szczęścia .Wtuliłam się jeszcze bardziej w chłopaka ...
-Śpisz ? - spytałam szeptem , a odpowiedziała mi głucha cisza
-Kocham Cię . - dodałam , zamknęłam oczy , a chwilę później zasnęłam


         
-ZAAAAAAAKOCHANI !! - usłyszałam z dołu znajomy głos , początkowo myślałam ze mi się przyśniło , ale spojrzałam na blondyna , który też się przebudził .
-Ktoś coś wołał czy mi się zdawało ? - spytał
-Chyba tak . - przeciągnełam się i wstałam z łóżka .
            Zaspana wyszłam z pokoju i zastanawiałam się, kto mógł wołać, a przede wszystkim kto wszedł do domu . Powoli i najciszej jak potrafię zerknęłam na schody wychylając się zza ściany .
-Cześć ! - zawołałam z radością i rzuciłam się na Roberta .
-Cześć , tęskniłaś ? - uśmiechnął się i przytulił mnie
-Strasznie . Mieliście być za dwa tygodnie .. coś się stało ? - spytałam , a wzrokiem szukałam Ani .
-Zadzwonili z klubu, że mają jakąś sprawę czy coś .. więc przyjechaliśmy wcześniej - wyjaśnił
              Po chwili przyszedł Marco , który też był wyraźnie zdziwiony na widok przyjaciela. Delikatnie zdezorientowany stał i patrzył jakby zobaczył ducha .
-To jak to ? Spaliśmy dwa tygodnie ? - zaśmiał się
-Tak , taki z ciebie śpioch :P
-A tak serio kiedy wróciliście ?
-Przed chwilą .
-Halo, halo , a ze mną sie przywitać to nie łaska ? - nagle w zasięgu mojego wzroku pojawiła się Ania
-Cześć , nawet nie wiesz jak tęskniłam . - podbiegłam do niej i przytuliłam
-Mi też , dlatego zamiast do domu przyjechaliśmy tu . - uśmiechnęła się
-To herbatki ? - spytałam wszystkich , ale oczywiście chłopcy nas nie słyszeli bo rozmawiali o tych ich "męskich sprawach" .
                 Zostawiliśmy więc facetów i poszłyśmy z zaparzoną przed chwilą herbatą na taras by skorzystać z pięknej , słonecznej pogody . Oczywiście Ania , jak to Ania przywiozła kilka zdrowych rad , przypraw i przepisów . Zastanawiałam się czy ona przypadkiem nie wymyśla ich w samolocie bo niby gdzie indziej ? A może jej mama też ma fioła na punkcie zdrowia i razem siedzą wieczorami nad przepisami . To zdecydowanie nie dla mnie . Przyznaje czasami stosuje sie do rad przyjaciółki , no ale bez przesady . W McDonald's też mają dobre jedzenie :) .

**************
-Poszły ? - spytałem Roberta
-Tak , są na tarasie . - szepnął
-To super , jest taka dość delikatna sprawa. - zacząłem 
-Coś się stało ? - Lewy spoważniał i przyglądał mi się uważnie 
-Nie , nic poważnego . Znaczy ... nic złego . - motałem się nie wiedząc jak dojść do setna sprawy
-No to wal śmiało . Potrzebujesz pomocy ?
-Tak . Nie . Znaczy tak . Chyba tak.
-Marco .. wykrztuś to z siebie . Zrobiłeś coś głupiego ? Zdradziłeś Marcele ? - znowu spoważniał 
-Nie , coś Ty . Nigdy bym tego nie zrobił . Za bardzo ją kocham . 
-Więc ... ? - dopytywał , a ja wziąłem głęboki oddech
-Wiem , że jesteśmy razem dość krótko , ale ...ale ja to czuje . Stary , ja tam w środku czuje , że chce z nią być już na zawsze . Nie wyobrażam sobie życia bez niej . Zrobie dla niej wszystko , dosłownie wszystko . Nigdy wcześniej tego nie czułem . Po prostu byłem z innymi dziewczynami , ale nie czułem tego co teraz . Kocham ją najbardziej na świecie . - wyjaśniłem
-Ooo cholera , ale Cię wzięło . - uśmiechnął się 
-Pomożesz mi ? - spytałem
-Pewnie , od czego ma się Robercika :) Jak Marco nie może to Robercik pomoże .

**************


-To jak było ? Opowiadaj. - dopytywała zaciekawiona
-Fajnie , żałuj że nie byłaś z nami . Robert nic Ci nie opowiadał?
-Nie , powiedział , że ty zrobisz to lepiej .
-Okey .. spróbuje . - zaczełąm - Tim , w samolocie ogarnął , że to ja jestem ... dziewczyną Marco . Nawet przepraszał , że nie załapał wcześniej . Musiałam go wciągnąć w naszą "gre" ze niby ja to nie ja i takie tam . Jak już wylądowaliśmy w Austrii zamiast pójść na pierwszy trening zasnęłam w autobusie , obudził mnie telefon . Oczywiście Marco dzwonił zaraz po treningu . Ale to jeszcze nie jest najgorsze , najgorszy był fakt , że mój pokój znajdował sie naprzeciwko pokoju Marco i Kevina .
-Żartujesz ? - zdziwiła się Ania
-Nie .. mówię śmiertelnie poważnie. - Na poobiednim treningu już zostałam rozpoznana przez Zlatana . Spietrałam , że plan się nie uda , że wszystko się wyda i nici z niespodzianki , ale udało mi się go namówić by nikomu nie mówił o mojej obecności . Jurgen ochrzcił mnie Marią -.- , mało tego wymyślili , że mam zapalenie krtani i nie mogę mówić . - Lewandowską ogarnął napad śmiechu
-A czy panie zapomniały o panach ? hmm .. ? - usłyszałam za plecami co przerwało opowieść
-Panie ? Nie , ale panowie tak się zatracili w rozmowie, że zapomnieli o paniach . - zaśmiałam się i ruchem głowy zaprosiłam chłopców by się przysiedli .
-Marcela , co na podjeżdzie robi auto Leweeego. - zawołał ode wejścia Kloppo
-Stoi . - odpowiedziałam poważnie - Zadzwonił , że mogę pośmigać jego Lamborghini
-Chyba żartujesz . - odparł zupełnie zdziwiony - On nikomu nie pozwala go nawet dotknąć , a jeśli już uda Ci się wsiąść do środka to musisz ubrać kapcie, a buty wieziesz w worku zeby dywaników nie pobrudzić . - mówił poważnie
-No bez jaj . - zaśmiał się Reus 
-Bardzo śmieszne , bardzo .. - zawołał Lewandowski 
-Lewy ? A ty nie miałeś być za kilka dni . ? - Jurgenowi mało oczy nie wyszły jak zobaczył swojego napastnika 
-Miałem , ale przyjechaliśmy wcześniej bo dzwonił p.Watzke , że ma jakąś sprawę czy coś w tym rodzaju . - wyjaśnił 
-Aha , to bawcie się dobrze . Ja uciekam. A i żartowałem z tym samochodem . - zaśmiał się i wyszedł
          Wizyta Lewandowskich przedłużyła się do późnych godzin wieczornych, ok 18 dołączył jeszcze Kevin z Marcelem . Nikt nie zauważył mijającego czasu . Właściwe towarzystwo wiązało się z miłą atmosfera i żadne z nas nie śpieszyło sie by zakończyć spotkanie . Kawały , opowieści z dzieciństwo i luźna rozmowa sprzyjała wszystkim . Pojawiły się również drinki ... dopóki Robert nie zaproponował gry w alkochińczyka . . moje pełne przerażenia spojrzenie mówiło samo za siebie - tej gry chyba nikt nie dotrwał do końca  . 
-Okey , zagramy . Pod jednym warunkiem . - zawołałam zanim zabawa się rozpoczęła
-Spełnimy każde Twe żądanie . - odpowiedział lekko wstawiony Kevin
-Wszyscy idą sobie pościelić łóżko . Bez gadania . Nie bedziecie w stanie wyjść z tego domu po tej grze , a do pokoju moźe uda was się zaciągnąć . - Lewy parsknął śmiechem , ale ja wolałam dmuchać na zimne . I tak się stało . Chłopcy z prędkością światła biegali szykując sobie spanie .
             Nagle mijając swój pokój poczułam szarpnięcie . Wydałam z siebie tylko stłumiony pisk . Napastnik oparł mnie o ścianę i zbliżył. Dzieliło nas tylko kilka minimetrów . Zaśmiałam się cicho bo poczułam te cudowne perfumy .
-A ty co ? Greya się naczytałeś ? - spytałam
-Nie . Chciałem mieć Cię na chwile . - odparł szeptem - Zrobić tak .. - delikatnie szczypnął zębami moje ucho , co sprawiło ze przeszedł mnie dreszcz . - I tak . - jego dłoń wędrowała po moich plecach - I to też ... - jego usta na moich i świat stanął w miejscu . - Chciałbym móc to robić codziennie .
-Kochanie .. ja też . I nie zapowiada sie na to żeby było inaczej . - uśmiechnęłam się
-Myślisz ?
-Tak . Ja kocham Ciebie , Ty chyba mnie też ... więc nic nie stoi na przeszkodzie . - ucałowałam go i chwyciłam za rękę - a teraz chodź bo goście na nas czekają
             Dołączyliśmy do małżonków, którzy akurat o czymś cicho rozmawiali . Kaszlnęłam by dać znak , że już jesteśmy . W tej samej chwili dwie pary obłędnie błękitnych oczu spojrzały na nas . Robert zacierał ręce na myśl o "zabawie"
-No to zaczynamy ? - pytał pospiesznie .
-Jest jedna sprawa ... - zaczęłam
-Łóżka pościelone . - odparł szybko Lewandowski
-Mamy tylko dwie . - skończyłam biorąc dwie butelki napoju wysokoprocentowego .
-Trudno ... musi wystarczyć . - głuchą cisze przerwała Ania .
              I się zaczęło . Oczywiście by ratować damski ród musiałyśmy zagrać z chłopcami co okazało się nie najgorszą zabawą . Rzecz jasna , chłopcy nie wierzyli , że damy radę "walczyć" z nimi jak równy z równym , nie mówiąc o dotrwaniu do końca . W takim razie nas nie znali ...
                   4 godziny później .. (2 nad ranem) "pojedynek" dobiegł końca . Jak każdy z nas się spodziewał ... nikt nie wygrał . Zabrakło procentów ... po drugie rozmowa była o wiele lepszym wyjściem. W duchu dziękowałam Jurgenowi , że chłopcy mają jutro wolny dzień od treningu bo szkoda by mi było bidulek . Ania zaprowadziła swoją miłość do pokoju gościnnego , żegnając się i mówiąc dobranoc . A ja udałam się do kuchni by blondyn przeżył jutrzejszy dzień
-A my ? Śpimy ... ? Tutaj ? - spytał Marco delikatnie wstawiony
-Nie kochanie , śpimy w łóżku .
-W sensie ... tam na górze ? - wskazał ręką schody
-Tak . Właśnie tam . Ale najpierw wypijesz to .. - podałam mu szklankę wody z cytryną i witaminkę C .
-Ale dlaczego ?
-Żebyś rano dobrze się czuł .. i tak , tak wiem . Nie jesteś pijany .
-No właśnie . Myślisz , że nie zrobię jaskółki ? - pytania lały się z niego jak z wodospadu
-A zrób . - podpuściłam go
-I zrobię . - Reus stanął na jednej nodze i już myślałam , że mu się uda , ale gdy tylko rozłożył ręce zachwiał się i upadł na kanape . Śmiałam się pod nosem . -Delikatnie wstawiony . - powiedział prędko wstając .
-Pij . - ponownie cisnęłam szklanką w jego kierunku
-Dobra , już dobra . - z wielkim bólem wlał w siebie 250 ml wody .
-Szklankę do zmywarki i idziemy spać .
-Tak jest .

                    Obudziły mnie jakieś dźwięki dochodzące najprawdopodobniej z kuchni . Po chwili zastanowienie stwierdziłam , że należałoby iść i sprawdzić co tam się dzieje .. może Robert przeszukuje dom w nadziei znalezienia butelki wody :) . ? Ziewnęłam , przeciągnęłam się , ucałowałam Reus'a w policzek na co zareagował mruknięciem i wstałam z łóżka . Leniwym krokiem podążałam za dźwiękami i już wiedziałam co jest grane .
-A Pani spać nie może ? - spytałam schodząc po schodach
-Kochana moja , jest już 9 . - odparła nie przerywając dotychczasowego zajęcia
-To stanowczo za wcześnie biorąc pod uwagę godzine , o której się położyliśmy .
-Hmm.. trening sam się nie zrobi .
-Aniu .. powiedz ze żartujesz . - spoważniałam i spojrzałam na nią z przerażeniem w oczach
-Mówię śmiertelnie poważnie . Masz może 2 rowery ? - spytała uśmiechając się pod nosem
-Taaak . - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Super, będzie świetna zabawa . . . - chytry uśmieszek nie schodził z jej twarzy .
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi ?
-Yhymm .. obudzimy chłopaków i trochę się z nich pośmiejemy .
-Chyba nie każesz mi teraz iść na zewnątrz i biegać , błagam Cię .
-Nie , Marcela spokojnie . My bierzemy rowery . - na to zdanie zareagowałam śmiechem .. ale i trochę szkoda było mi chłopaków .
                    Zgodnie po wypiciu zbawiennej kawy poszłyśmy przygotować się do zemsty . :P Najpierw włożyłam na siebie legginsy i bokserkę . Przeszukałam też pół domu w poszukiwaniu adidasów , gdy w końcu je znalazłam poszłam obudzić mojego ukochanego .
-Kochanie moje , wstajemy !! - zawołałam stojąc obok łóżka
-Hmm ? - zamruczał
-Wstawaj ! Jest piękny dzień aż żal tego nie wykorzystać .
-Zlituj się . - spojrzał na mnie jednym okiem
-Dawaj , dawaj .
-Marcelko kochana , proszę Cię . W nocy spaliliśmy chyba wystarczającą ilość kalorii . - uśmiechnął się cwanie
-Cicho! - zatkałam mu usta dłonią w nadziei , że Lewandowscy nie usłyszeli .
-Ale dlaczego , wstydzisz się tego ? - kontynuował gre
-Ej , nie każdy musi wiedzieć co się dzieje gdy nikt nie patrzy . Zrozumiano ? - powiedziałam poważnie . Były to dla mnie nowe i ciut niezręczne tematy by się z kimś tym dzielić
-Okey, przepraszam kochanie .
-A teraz wstawaj . - rzuciłam w niego spodenkami i koszulką . - czekamy na dole .
Gdy wychodziłam z pokoju Robert właśnie się z niego wyłaniał . Wyraźnie "zmęczony" i niezbyt chętny na aktywność fizyczną zwłaszcza dziś . Chciało mi się z niego śmiać , ale nie chciałam kopać leżącego dlatego spojrzałam na niego z uśmiechem .
-Dzień dobry . - przywitałam się
-Cześć , Ciebie też obudziła ?
-Powiedzmy , że nie :)
-Zawsze tak się kończą moje spotkania z przyjaciółmi przy odrobinie płynu wysokoprocentowego . Siła nieczysta .. akysz . - zaśmiał się w strone swojej żony
-I za to mnie kochasz . Czekam na dole . Reus ruchy ! - zawołała wymijając nas


                          Po treningu na kacu "by Ann" śmiałyśmy się z chłopaków jeszcze przez resztę dnia . Czasami było mi ich szkoda, ale była to dobra lekcja by na drugi raz bawić się z umiarem , zamiast ile fabryka dała. Po drugie teraz maja powód by troszkę ponarzekać , a przecież faceci wbrew pozorom to uwielbiają . Pogoda dopisywała, więc dlaczego by nie skorzystać :P ? A jednak piłkarze to też ludzie . Miewają chwile słabości i kaca .
-Kochanie , jak idziesz do kuchni to weź po drodze telefon . - zawołał blondyn gdy wychodziłam z łazienki
-A Ty ..? Nie możesz ? - spytałam uśmiechając się pod nosem gdy odczytałam wiadomość od Ani
-Proooszę . - jęknął
-Tylko ten jeden raz ! - powiedziałam poważnie
-Z czego się cieszysz ? - zerknął przez ramie , gdy zaczęłam śmiać się pod nosem kiedy otworzyłam zdjęcie od Lewandowskiej
-Robert wstawił na insta zdjęcie Ani ... z resztą sam zobacz . - pokazałam mu telefon , na którym było zdjęcie zakochanych z dopiskiem "Najbardziej wredna , a zarazem najukochańsza osoba na świecie" , mało tego .. dokleił żonie rogi i pelerynę . - Oj .. zapomniałam twojego telefonu . - odparłam siadając obok
- :( trudno , obejrzymy jakiś film ?
-Yhymm .. jedtem za . Ty wybierasz .
-Okey , to może ....22 JUMP STREET ? - spytał obejmując mnie mocno
-Komedia .. ? Zrobimy detoks od romansideł , niech Ci będzie. - uśmiechnęłam się i wtuliłam jeszcze bardziej .

                                                          ****************

-Zgadnij o czym rozmawiałem z Reus'em . - odprał Robert podchodząc do mnie w kuchni .
-Hmm .. o czym mogą rozmawiać faceci ? - udałam , że się zastanawiam
-To bardzo poważna sprawa . - uśmiechnął się , a w międzyczasie podkradł kawałek marchewki
-Nie ?!
-Tak .
-Coś Ty .. serio ? - byłam pozytywnie zaskoczona
-Tak , nasz Marcuś postanowił się ustatkować .
-No to mów . - postanowiłam , że nie odpuszcze męzowi dopóki nie opowie mi wszystkiego ze szczegółami
                       Facet jak to facet . Zero szczegółów , same konkrety . Musiałam siłą wyciągać z niego chociażby informacje czy naprawdę Marco czuje to, że chce być na zawsze z Marcelą . Po bezowocnych próbach wyciągniecia z Roberta czegoś więcej zaczęliśmy kombinować jak pomóc przyjacielowi . Burza mózgów trwała pół dnia . Wyobraziłam sobie nawet minę Marceli kiedy blondyn przed nią klęka i zadaje pytanie, które chciałaby usłyszeć każda dziewczyna chodząca po Ziemi . Stwierdziliśmy wspólnie , ze spróbuje dyskretnie zapytać przyjaciółki jak sobie wyobraża ten jeden z najcudowniejszych dni , może to nas nakieruje jak powinno to wyglądać .

                       
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZEŚĆ! :)

Obiecywałam więc oddaje :) , chciałam jeszcze trochę nad nim posiedzieć , ale już czekacie tyyyle czasu . :)


Potrzebuje pomocy .. -.-
Spróbujcie wymyślić coś ciekawego , jakiś zwrot akcji lub jakiś kolejny wątek . Mam kompletną pustkę , a może wam uda się jakoś mnie natchnąć :)


PS.
Czekam na opinie :)