Początek

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 85

-Proszę zapiąć pasy ... - głos rozległ się w kokpicie samolotu
-I już w domu . - uśmiechnął się Nuri
-W końcu powrót do swojego łóżka . - odparła rozluźniając się na fotelu
-Ale najpierw na stadion ... - dodał Marco 
                      Tak , właśnie tej chwili się bała ... ale nie w dosłownym znaczeniu tego słowa . Jednocześnie cieszyła się i miała wątpliwości . Nie wiedziała jednak jak zareagują kibice , a zwłaszcza fanki chłopaków . Zapewne nie jedna dziewczyna zacznie marzyć o tym by tak jak ja dostać stać w szeregach BVB . Zatopiona w rozmyśleniach przyglądała się jak samolot zbliża się do pasa by za moment wylądować . Czuła , że delikatnie trzęsą jej się ręce , ale tego się spodziewała . Gdy tylko blondyn dostrzegł iż jej dłonie drżą ujął je ostrożnie na co dziewczyna zareagowała uśmiechem . Cieszyła się , że ma obok kogoś takiego jak Marco . Kocha go i sama do niedawna nie dowierzała , że można darzyć tak wielką miłością drugiego człowieka . W głębi duszy bardzo dziękuje mamie , za to , ze przyjechała do Dortmundu w obowiązkach służbowych , spotkała Jurgena , zakochała się i finalnie przeprowadziła tutaj wraz z nią .
-Dziękujemy za miły lot i życzymy miłego dnia . - usłyszała głos dochodzący z głośników i głośno wypuściła powietrze 
-Będzie dobrze , nie martw się . - uśmiechnął się Reus i przytulił swoją dziewczynę    

                        Dziewiętnasta . Signal Iduna Park . Dortmund . Drużyna Borussii . Sztab szkoleniowy klubu . I ja . Malutka , drobniutka , dziewoja , która cholernie się stresuje przed tym co zaraz nastanie . Prezentacja . O zgrozo .. dlaczego ?! Boje się, że żeńska część kibiców będzie w stanie mnie wręcz pożreć . W końcu jaka fanka nie chciała by być na moim miejscu ? Chyba tylko sezonowa -.- . Wyszłam na murawę gdzie na moje szczęście jeszcze nikogo nie było . Wszystko było przygotowane .. na murawie ustawione w artystycznej rozsypance żółto-czarne pufy , w identycznym kolorze dywan prowadzący do nich . Niby nic, ale całokształt prezentował się świetnie . Uśmiechnęłam się i pragnęłam mieć już to za sobą , wrócić do domu , położyć się w końcu do mojego łóżka , wtulić w klatkę piersiową Marco i odespać obóz . Tak , właśnie tego teraz chciałam .
-Gotowa ? - usłyszałam za plecami
-Tak i nie . - odparłam odwracając się do taty
-Będzie dobrze, nic się nie bój . - uśmiech jak zazwyczaj zagościł na jego twarzy
-Yhymm .. łatwo wam mówić bo to nie jest wasz pierwszy raz .
-Ale kiedyś był. Marcela , każdy z nas był kiedyś na Twoim miejscu . Pierwszy raz prezentował przez kibicami, udzielił pierwszego wywiadu czy zagrał pierwszy mecz .
-Niby tak, ale ...
-Nie ma "ale" . Dasz rade , będziemy obok . - przytulił mnie , co od razu mi w jakimś stopniu pomogło
-Dziękuję . - szepnęłam
-Już lepiej ?
-Tak , naprawdę dziękuję .
-Nie ma za co , teraz wracajmy bo zaraz będzie tutaj mnóstwo kibiców .
                          Razem wróciliśmy do reszty zespołu . Czas potwornie się dłużył. Wydawało mi się, że stałam na murawie cały dzień , a to zaledwie 10 minut ?! Poszliśmy do szatni gdzie niemal wszyscy siedzieli na swoich przypisanych miejscach . Rozmawiali , śmiali się w ogóle nawet w minimalnym stopniu nie było po nich widać stresu . Żadnego . Zeeeeero . W przeciwieństwie do mnie . Ręce choć mniej dalej mi się trzęsły, a nogi miałam jak z waty .
-Ktoś tu się stresuje . - zaśmiał się Kevin
-Bardzo śmieszne , bardzo . - powiedziałam drżącym głosem
-Chodź do mnie . - Reus ze swoim uśmiechem numer pięć rozłożył ręce
-A może ja nie powinnam tak ... - wskazałam palcem na drzwi - wychodzić .
-Będzie dobrze , nie bój się , przecież nikt tam nie gryzie . - odparł mocno mnie obejmując
-Co jak mnie nie polubią ?
-Polubią kochanie , polubią .
-Zrobimy prosty test , okey ? - zawołał Nuri
-Test ? Na co ? - nie rozumiałam
-Test czy Cię polubią .
-Dobrze . - wymusiłam uśmiech
-Okey , Fisch notuj . Marcela ... jesteś zawsze uśmiechnięta , pozytywnie nastawiona do wszystkich , zarażasz optymizmem i jesteś jedną z najmilszych osób jakie poznałem . Tak ? - zapytał Sahin
-Nie wiem .
-Chłopaki mam racje ? - teraz pytanie skierował do chłopaków
-Tak - odpowiedzieli chórkiem
-Jesteś kibicem Bayernu ?
-Nie .
-A Schalke ?
-Oczywiście , że nie . - akurat te dwa pytania były bez sensu
-Przyjechałaś bądź mieszkałaś w Monachium lub Gelsenkirchen ?
-Przecież wiesz, ze nie .
-Kibicujesz BVB ?
-Tak
-Kochasz ten klub ?
-Nuri TAK ... ! 
-Kevin masz wyniki ?
-Liczę , przeliczam , dodaje , mnożę , dziele , odejmuje. Tak mam  . - zaśmiał się Grosskreutz
-To był ten test ? - spytałam niewiele z tego rozumiejąc
-Yhymm .. Uwaga ogłoszenie wyników . Biorąc pod uwagę Twoje odpowiedzi stwierdzam, iż : Kibice Cię pokochają tak jak Ty kochasz klub . Jedyne co może być nie tak to kibice płci żeńskiej , które mogą być zazdrosne o Twojego boya , ale też kibice płci męskiej mogą zazdrościć Tobie Marco . Więc remis . Nie masz czego się bać zostaniesz przyjęta do rodziny . - uśmiechnął się Kevin , który jest chyba jednym z największych kibiców Borussii .
-Mówiłam już , że was kocham ? - spytałam , a na moich ustach także zagościł uśmiech
-Nam ? Może kiedyś się zdarzyło , o wiele częściej mówisz to dla Reus'a - humor nie opuszczał Sahina
-Haha , to kocham was , wszystkich . Ale Marco najbardziej .
-Trudno jakoś to przeżyjemy . - udali smutnych , lecz nie wytrzymali długo . Rozmawialiśmy tak jeszcze dłuższą chwilę , a mi udało się całkowicie wyluzować i nie stresować się tym co czeka mnie lada moment
-Dobra kochani , lecimy . Kibice czekają . -do szatni wparował pan Watzke
-Gotowa . ? - spytał szeptem Reus, spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach, wzięłam głęboki oddech
-Chyba tak , raz kozie śmierć .
-Chodź kochanie . Wychodzisz przed nami wraz ze sztabem więc ... - uśmiechnął się, splótł nasze place i wyszliśmy .
                   Niemal od razu do moich uszu doszły krzyki i niepohamowana radość kibiców obecnych na trybunach stadionu . Kąciki ust mimo wolnie powędrowały ku górze , gdy przypomniałam sobie jedno z moich najskrytszych marzeń - być na prezentacji Borussii Dortmund na Idunie z nimi i tysiącami innymi . A teraz to ja wychodzę z nimi , jejku jakie to życie bywa przewrotne.
                  Wraz z blondynem podeszłam jak najbliżej wyjścia bo chciał mi pokazać jak to wygląda "z dołu" z ich perspektywy bo z trybun już widziałam podczas felernego finału Ligi Mistrzów. Było ... WOW , niesamowite, nieziemskie, cudowne, jedyne w swoim rodzaju, brak słów . Serce zabiło mocniej, ciarki przeszły po plecach ... to się dzieje. Jestem tutaj a za moment tam . Nobby wyszedł jako pierwszy i powitał kibiców . Krzyki fanów słychać było chyba na drugim końcu świata . Są naprawdę jedyni w swoim rodzaju i bardzo się cieszę , że jesteśmy jedną, wielką "rodziną".
-Na początek mam wieści, które mogą zaskoczyć niejednego z Was . Mianowicie nasz klub zdecydował się na przyjęcie dwójki stażystów . Studentów, którzy w październiku zaczynają pierwszy rok . Za chwile ich poznacie, wraz z resztą zespołu wierzę, że przyjmiecie ich ciepło do naszej rodziny i szybko pozbędą się stresu, który z nich wręcz kipi . Ale na początek Ci co już znacie .. - Nobby mówił i mówił i mówił . w końcu zaczął wywoływać po kolei Jurgena i jego sztab, po kilku minutach przyszła kolej na mnie i Tima .
-Marcela Matecka i Tim Arens .. to właśnie nasi stażyści . Warto wspomnieć, ze Marcela jest pierwszą kobietą wśród nas, ale także Polką jak nasze trio. Przypatrzcie się uważnie bo od tej pory ta dwójka będzie wszędzie tam gdzie nasi zawodnicy , których za chwilę zobaczycie . - w czasie gdy to wszystko mówił zostaliśmy wręcz wypchnięci przez chłopaków z tunelu .
                   SZOK . Totalny , cały stadion wypchany po brzegi . I wszyscy patrzą na naszą dwójkę. Dreszcz któryś raz z kolei przeszedł mi po plecach, ręce zaczęły się trząść, nogi jak z przysłowiowej "waty" . Nieziemskie uczucie . Gdy dotarliśmy już do puf, które były rozstawione na środku boiska, zajęliśmy miejsca, emocje zaczęły powoli opadać , a Nobby wyczytywał kolejno zawodników ...

-I jak ? Nie było źle, prawda ? - spytał gdy zatrzymał samochód pod domem
-Źle nie , ale do tej pory ręce mi się trzęsą . - zaśmiałam się patrząc na dłonie
-Przywykniesz . :) Nie zdziw się jak zobaczysz jutro swoje zdjęcia w gazetach.. - odparł blondyn
-Już kilka razy były więc do tego zdążyłam się przyzwyczaić . Wejdziesz na chwilę .? - zaproponowałam wychodząc z auta
-I już nie wyjdę ? - uśmiechnął się bo doskonale wiedział , że jak już się położy obok na łóżku to nie wróci do siebie
-Raczej tak . Chodź i nie marudź .
-Ale jutro jedziemy do mnie . - mrugnął oczkiem i dołączył do mnie .
-Cześććććććććć mamo! - zawołałam wchodząc do domu
-Cześć Marcela i jak prezentacja ? - z prędkością światła znalazła się obok
-Dzień dobry . - przywitał się Marco
-Cześć , no opowiadaj . - ponaglała
-Jak ? No ... miałam stresa, ręce mi się trzęsły, nogi odmawiały posłuszeństwa , ale gdy już wyszłam z tunelu ... znaczy gdy wypchnęli mnie z tunelu to uczucie było nie do opisania . Nigdy tego nie zapomnę , super było . - opowiedziałam w skrócie
-To bardzo się ciesze , chcecie coś do picia ? - spytała i wróciła do kuchni
-Tak, wstaw wodę zrobię herbatę . Możesz iść na górę , ja zaraz przyjdę . - zwróciłam się do blondyna
-Okey .
                   Zaparzyłam ciepły napar w dzbanku , kubki o ile pamiętam są w pokoju i najszybciej jak się dało dołączyłam do klubowej jedenastki . Gdy szłam po schodach słyszałam, ze rozmawia z kimś przez telefon , ale jak już dotarłam akurat odkładał telefon na szafkę nocną, która jest przy łóżku .
-Mam herbatę . - odparłam podnosząc naczynie .
-Kochanie , chodź tutaj do mnie . - szepnął rozkładając ręce , dając tym samym znak bym się przytuliła
-Z kim rozmawiałeś ? - spytałam podchodząc do niego
-Mario dzwonił . - te dwa słowa sprawiły, że mój humor momentalnie się popsuł . Niby już się pogodziłam , ze nie ma go już w Dortmundzie , ale wolałam o nim nie wspominać .
-I .. ? Co u niego ? - spytałam dla zasady
-A nie najlepiej , jutro przylatuje tutaj . Złapał kontuzje i przez 6 tygodni pauzuje . Przyleci bo tam nie ma z kim siedzieć, a do ścian nie chce gadać .
-Aha ...
-Widzę , że nie chcesz o nim rozmawiać , więc okey . Rozumiem , że musi minąć trochę czasu zanim się przyzwyczaisz , a teraz liczysz się tylko Ty . Jesteśmy tutaj razem i możemy spożytkować ten czas w bardzo przyjemny sposób . - uśmiechnął się co sprawiło , ze doskonale wiedziałam co ma na myśli
-Kochanie , no chyba ten sposób nie wypali . - wystawiłam język
-Dlaczego ? - posmutniał
-Bo widzisz ... jest taki czas w miesiącu kiedy dziewczynki ... - zaczęłam
-Okey , rozumiem . Wystarczy , że będziesz obok . - odparł i pocałował delikatnie .

                   Kto by pomyślał , że Gotze wróci do Dortmundu kilka dni po tym jak wyjechał zostawiając swój klub i kibiców , którzy go kochali . Kochali bo nie potrafili zrozumieć jak mógł zmienić barwy klubowe na czerwono-biały Bayern. Sama tego nie pojmowałam , ale jako przyjaciółka kiedyś musiałam się z tym pogodzić i NORMALNIE z nim porozmawiać . To , że przyjeżdża i to na półtora miesiąca było mi na rękę by w końcu się do niego udać . Choć długo nad tym myślałam czy na pewno . Ostatniej nocy niemal nie spałam bo układałam w głowie zdania , które go nie obrażą . Słabo to wychodziło , ale czasami się udało . Nikomu nie powiedziałam , że zamierzam odwiedzić Mario . Nie chciałam by wiedzieli i bez przerwy wydzwaniali czy oboje żyjemy .
                   Podjechałam pod dom jego rodziców bo z tego co mówił Marco właśnie tam się zatrzymał . Swój zdążył sprzedać , blablabla .. Przez dłuższą chwilę siedziałam w środku i myślałam czy aby na pewno dobrze robię . Już nawet odpaliłam silnik by wrócić do domu, ale ten mały, wredny głosik w głowie szybko pozbył się tej myśli . Spojrzałam na okno jego pokoju . Był tam . Przyglądał się z uwagą w mój samochód . Zastawiałam się skąd wiedział, że przyjechałam . Po chwili dostałam wiadomość ''Ja nie gryzę :) '' . Oczywiście nadawca "Mario" . Uśmiechnęłam się pod nosem i miałam ponowny problem . Odpisać czy nie . Jednak zdecydowałam się to zrobić "Wiem , ale ja mogę ... i oboje o tym wiemy" . Chociaż byłam szczera . W przypływie emocji mogłam powiedzieć mu to czego tak na prawdę nie chciałam . Jednak wzięłam głęboki oddech i wyszłam z auta . Wolnym krokiem zmierzałam do drewnianych drzwi . Uniosłam rękę by zapukać , ale tego nie zrobiłam . Odwróciłam się, oparłam o ścianę i stałam tak dłuższą chwilę .
-Będziesz tak stała ? - zapytał tuż za mną głos , który tak uwielbiałam
-Chyba tak łatwiej . - odparłam nie odwracając się
-Ucieczka od niewygodnych tematów to nie jest dobre wyjście . - jak zwykle miał rację
-Ale łatwiejsze .
-To po co tu przyjechałaś ? Przecież miałaś jakiś powód . - ciągnął dalej
-Tak .. chciałam pogadać, ale chyba nie potrafię . - zrobiłam krok w przód , ale Gotze złapał moją dłoń
-Borussia ... - szepnął - ... spójrz na mnie . - wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się . Mario , mój Mario stał tutaj .
-Widzisz , tak lepiej . - dodał z uśmiechem .
-Nawet nie wiesz jak bardzo muszę się powstrzymywać by Cię nie zranić .
-Domyślam się , chodź . Wypijemy herbatkę . - zaproponował i tak zrobiliśmy . Brunet zaparzył herbaty i poszliśmy na górę do jego pokoju . Nic się tam nie zmieniło . Spojrzałam na Gotze raz jeszcze i dopiero teraz zauważyłam , ze kuleje .
-Co z nogą ? - spytałam by przerwać ciszę
-Jutro się dowiem . Mam odebrać wyniki .. mogłem to zrobić dziś wieczorem , ale wolałem przylecieć tutaj niż czekać , a jeden dzień w te czy w te nie robi różnicy . Na 99% mam 6 tygodni przerwy więc trochę tu pobędę . - uśmiechnął się i usiadł obok .
                   Minęły blisko dwie godziny . Więcej milczeliśmy niż rozmawialiśmy , ale próbowałam . Może jeszcze kiedyś uda mi się przemóc i wrócę tutaj by wymienić więcej zdań niż dziś .
-Będę lecieć . - odparłam wstając z łóżka
-Już ? Szkoda - posmutniał
-Muszę załatwić jeszcze kilka spraw . - skłamałam
-Kłamiesz . - od razu wiedział .
-Nie .. serio . Obiecałam mamie , że zrobię zakupy i obiad zanim wróci z Hamburga .
-Powiedzmy , że wierzę .
-Może jeszcze kiedyś wpadnę , ale nie obiecuję . - mówiłam idąc na dół
-Mam nadzieję . Dziękuję, że przyszłaś . Nie spodziewałem się . Miłe zaskoczenie . - uśmiechnął się i podszedł bliżej
-Sama nie wiedziałam . Wracaj do zdrowia . - wymusiłam uśmiech
-Dziękuję .
-To Pa . - odparłam
-Marcela ... - szepnął i jedną ręką zamknął drzwi , a drugą objął mnie w pasie , spojrzałam na niego pytająco lecz on się tylko uśmiechnął , przyciągnął do siebie i pocałował. Oszołomiona i zdezorientowana w pierwszej chwili chciałam go odepchnąć , sklnąć , spoliczkować , ale trzymał mnie mocno jak wtedy na balkonie , a całował tak delikatnie , że się zawahałam . Natychmiast to wykorzystał. Wiedziałam , że będę tego żałować , ale nie myślałam . Liczyło się tylko tu i teraz . Pocałował w usta, potem w policzki, potem znowu w usta, a ja to odwzajemniłam . Obejmował mnie teraz tylko jedną ręką , a drugą gładził po włosach, po karku. Wiedział , że w głębi uwielbiam go , jego pocałunki , że mam słabość do jego osoby. Ja też , też wiedziałam o tym , że nie jestem dla niego tylko przyjaciółką .  Przerwał na chwilę i spojrzał mi w oczy . Byłam na niego wściekła , ale nie potrafiłam się przeciwstawić jego czułością i potrafił to umiejętnie wykorzystać . Może na prawdę mnie kochał ? Mam do niego słabość , odkąd tylko go zobaczyłam w telewizji , marzyłam by go przytulić , teraz go poznałam , jest tutaj , trzyma mnie w ramionach i całuje . Nadal patrząc w jego cudowne , czekoladowe tęczówki chciałam go spytać , dlaczego to robi. Dlaczego całuje właśnie mnie, właśnie teraz i tutaj , ale myśli się splątały , a słowa uciekły . Wiedziałam , że ranimy naszymi poczynaniami Marco jaki i Ann , ale ta świadomość szybko zniknęła liczyła się tylko i wyłącznie obecna chwila . Mario szedł dalej . Powoli , nie przerywając pocałunków rozpinał moją kurtkę . Dlaczego mu ulegam ? Nie wiem. Moja ramoneska wylądowała na krześle , a ja prowadzona weszłam do pokoju przez bruneta usiadłam na jego kolanach , on natomiast na kanapie gdzie razem siedzieliśmy kilka minut temu . Racjonalne myślenie kazało przestać , ale to mniej racjonalne wręcz przeciwnie . Mimo to w myślach modliłam się by ktoś zapukał lub zadzwonił , by przerwał tę chwilę . Robiło się coraz bardziej "niebezpiecznie" .
-Przestań. - szepnęłam gdy zaczął całować moją szyję. Jednak zachowywał się jakby mnie nie słyszał był jak w transie
-..Mario przestań . - powiedziałam już głośniej , a gdy to nie poskutkowało uderzyłam go , dosłownie spoliczkowałam
-Przepraszam , nie wiem dlaczego ... przepraszam . - mówił kiedy ja uwolniłam się z jego ramion
-Zapomnij , zapomnij o tych pocałunkach o wszystkim .
-Marcela , przepraszam . Nie wiem co się ze mną dzieje.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć , zwłaszcza Marco . - odparłam i wyszłam z pokoju
-Przepraszam . - usłyszałam jeszcze
             Ze spuszczoną głową , próbując wymazać z pamięci to co przed sekundą się zdarzyło wyszłam z domu . Żałowałam , że zdecydowałam się do niego przyjść . Boże po co jak tutaj przyszłam ? Przystanęłam na chwilę i odwróciłam się . W oknie stał on .. Gotze . Ze spuszczoną głową oparty o framugę okna .
-Marcela ? - usłyszałam . Z przerażeniem uniosłam wzrok i spojrzałam .
-Marco ? - moje oczy przybrały formę pięciozłotówek , byłam przerażona , a zarazem dziękowałam w duchu , że nas nie przyłapał ...
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

CZEŚĆ!! :)
Co myślicie ?