Początek

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 47

-Cześć , jednak trafiłaś . - Marco i ten jego uśmiech
Stałam tak chwilę patrząc na niego , chyba "się zawiesiłam" , ale tylko na sekundę .:)
-Marcela , wchodzisz czy będziemy stać w korytarzu ? - spytał , a ja "wróciłam" do rzeczywistości
-Yyy , tak . Wybacz zamyśliłam się . - wyjaśniłam moją chwilową niedyspozycję
-Zauważyłem .:) Wchodź . - zaśmiał się i ponownie zaprosił do środka 
-Więc na wstępie , wszystkiego najlepszego , dużo zdrowia , szczęścia , radości , miłości , wygranych , goli , no pieniędzy to chyba nie muszę Ci życzyć . - zaśmiałam się
-Póki co nie trzeba . - także się zaśmiał
-To poczekaj na czym skończyłam ? Aha , już wiem , więc kontynuując goli , przyjaciół , słodyczy , uśmiechu , ale najważniejsze to spełnienia wszystkich marzeń . - na koniec go przytuliłam
-Dziękuję bardzo .
-Proszę to dla ciebie ... staruszku.- uśmiechnęłam się dając mu prezent
Weszłam do środka i moim oczom ukazało się doskonale urządzone mieszkanie , a mimo to nie odczuwało się tego kim jest jego właściciel . Można powiedzieć , od razu było się w salonie . Otwarta przestrzeń optycznie powiększała metraż . Bardzo mi się podobało , ale zdziwiły mnie trochę schody na górę .
-Piętro ? - spytałam
-Tak, ale najpierw dół . Tutaj jest kuchnia
I w ten oto sposób zaczęła się moja wędrówka po mieszkaniu jednej z najjaśniejszych gwiazd Bundesligi . Mieliśmy sporo czasu więc dlaczego nie . :)
-W sam raz . - nie była za mała , ani za duża .
-I tak rzadko w niej bywam . - zaśmiał się .
-Na lewo jest jeszcze pokój i łazienka. - dodał
-Gościnny ?
-Tak , bardzo przydatny podczas imprez . Nie trzeba ich na górę nosić .- odparł otwierając drzwi .
-Ładnie urządzony . Zdolny jesteś :)
-Pomagały siostry . Rozumiesz , ja bym tutaj nie stworzył tego co one .
Fakt , faceci nie potrafią aranżować przestrzeni . Ewentualnie jakiś mały procencik i to najwidoczniej nie jest grupa Marco .
-Teraz możemy iść na górę .
-Pewnie , to idziemy . - uśmiechnęłam się i podążyłam w stronę schodów .
No i oczywiście pierwsze co to .. korytarz . Korytarz jak korytarz bez rewelacji . Po prostu ściany , podłoga , sufit i drzwi do innych pomieszczeń .
-Co prawda tutaj są same pokoje , ale jakoś trzeba zabić czas .Mam pomysł .
-Jak ? spytałam
-Zobacz każdy i powiedź , który jest najlepszy i zamknij drzwi . Ja poczekam i wejdę do mojego ulubionego . - zaproponował
-Okey , możemy się pobawić , ale zejdź na dół i nie podglądaj . - zaśmiałam się .
-Dobra . Masz 10 minut
Zaczęłam od pierwszych drzwi . Ładny , ale nie ma tego czegoś . Drugie , też nie . Następne  nie . Zostały jeszcze jedne i najprawdopodobniej łazienka . Najpierw zajrzałam do niej . Nie zła , ciekawe czy sam obmyślił cały plan , czy siostry pomagały :) Dobra ostatnie drzwi , mam nadzieję , że za nimi będzie coś cudownego . Otworzyłam i ... było . Niesamowity pokój , najlepszy , najładniejszy . Duże łóżko ... to jest to co lubię najbardziej . ! Położyłam się na nim ... Cud , miód .!
-Gratuluję , wybrałaś moją sypialnie . - usłyszałam , a w drzwiach stał Reus
-Ona jest moja .! - powiedziałam całkiem poważnie , odwracając się na drugi bok .
-Chwilowo może być , a ja pójdę przyszykować co nie co . Bo za półtora godziny będzie tutaj zoo .
-Nie wyjdę stąd nigdy . Chyba , że ...
-Zabiorę łóżko do siebie. - zaśmiałam się
-To lepiej zostań . Będzie ciekawiej . - uśmiechnął się i mrugnął oczkiem
-Jeśli TO masz na myśli ... to zapomnij .
-Mogę ci pokazać co mam na myśli . Jeśli chcesz .
-Nie , nie . Dobra , już idę . - zaśmiałam się i wstałam z tego super wygodnego łóżka
-A mogłaś zostać . - powiedział gdy schodziliśmy po schodach .
-Czyli już nie mogę ? - odparłam poważnie
-No nie wiem .
-Tak na przykład na noc . Hymmm ?- uśmiechnęłam się zalotnie
-Okey , niech będzie . Zostajesz na noc . -ucieszył się
-I śpię w tym cudownym łóżku ? - oparta o blat pytałam dalej
-Tak , ale ze mną . - podszedł i przytulił mnie
-Może . - zaśmiałam się
Marco spojrzał na mnie . Jakby prześwietlał moje myśli . Ponownie się zaśmiałam .
-Znowu dałem się nabrać . ? Prawda .? - spytał patrząc mi w oczy
-Tak . - odpowiedziałam krótko .
-To bardzo nie fair . - udał obrażonego
-Czasami tak bywa , w życiu jak i na boisku . - uśmiechnęłam się i uwolniłam z objęć
-Niestety . - posmutniał
Uwielbiałam go denerwować . Tak słodko wygląda jak udaje , że jest zły . Ten udawany foch jest w stanie rozbawić wszystkich i każdego z osobna . Przyznaje nie powinnam , ale też nie potrafię zaprzepaścić takiej okazji .
-To co przygotowałeś dla tych głodomorów ? - spytałam rozglądając się po kuchni
-Szczerze to wszystko , ale muszę skoczyć do samochodu po reklamówki . Poczekasz chwilę .? - zapytał biorąc kluczyki
-Pewnie , przez ten czas przyszykuje szklanki i resztę .
-Dobra , zaraz wracam . - i nikł za drzwiami
Ten uroczy blondasek za nieco ponad godzinę będzie miał tutaj niezły tłoczek , a jeszcze nic nie naszykowane . Faceci . Przez całe życie chodzą z głową w chmurach , robią wszystko na ostatnia chwilę lub po prostu zapominają i nic nie robią . Można by powiedzieć , że zaprzestali ewolucji i ich rozwój zatrzymał się na pewnym etapie , którego nikt nie jest w stenie rozgryźć , ale cóż na to poradzić .? Nic , tak już jest .
-To gdzie ja tutaj znajdę jakieś szklanki .? - pytałam samą siebie
Postanowiłam więc przeszukać każdą szafkę w kuchni . Początkowo znalazłam miski , które pewnie będą niezbędne . Jedna szafka , druga , trzecia , a szklanek jak nie było tak nie ma . Czwarta , piąta ... są . Wyjęłam wszystkie , a co ? Lepiej by było za dużo niż za mało . Przepłukałam je pod wodą i zostawiłam , żeby wyschły . Teraz zostało tylko poszukanie jakiejś płyty z dobrą muzyką . Zastanawiałam się właśnie gdzie takową znajdę , gdy w drzwiach stanął Marco . Z całą masą reklamówek .
-Poczekaj , stój . Zrobię ci zdjęcie . - wyglądał zabawnie musiałam to uwiecznić .
-Okey , już , a więcej już nie dało się kupić ? - spytałam kiedy blondyn rozpakowywał zawartość w kuchni
-Bardzo śmieszne , znając życie pewnie jeszcze czegoś będzie im mało .
-Wiesz co Ania by na to powiedziała ? - zapytałam przeglądając prowiant .
-Domyślam się , ale musi jakoś to znieść . - zaśmiał się
-Mam pomysł . Zrobimy specjalnie dla niej ciasto marchewkowe . - jestem po prostu genialna .
-To jest to . A potrafisz ?
-Masz internet ?
-Noo , tak . - uśmiechnął się
-Czyli potrafię , odpalaj laptopa i wejdź w jej bloga . Tam jest przepis . - Marco poszedł na górę po niezbędną nowinkę techniczną .
-Proszę bardzo . - wrócił w mgnieniu oka
-Już ? Tak szybko .? - zdziwiłam się
-Wiesz , lata praktyki i treningów . - zaśmiał się , a ja z nim
-No fakt .
Reus , rozkładał w salonie całe to "niezdrowe" jedzenie , a ja "bawiłam "się w piekarza . Jednak okazało się , że to ciasto robi się bardzo szybko i już po 15 minutach mieszania , ubijania i obierania trafiło do piekarnika .
-Ciacho się już się piecze . Coś Ci pomóc ? - spytałam
-Yyy ... jak możesz przynieś te miski co na blacie stoją . - zawołał
-Okey . - zrobiłam to o co poprosił .
Zawartością oczywiście były chrupki i inne chemiczne przekąski . Mijając się , Marco "ukradł" mi ich garść .
-Odłóż , to jest dla tego wściekłego grona , które zaraz tutaj wejdzie . - powiedziałam poważnie
-Ja staram się tylko im pomóc . Popatrz teraz zjedzą mniej tych chipsów tym samym będą zdrowsi . - uśmiechnął się
-Ale kombinujesz . Na starość będziesz gruby i nie ruszysz się z kanapy .- zaśmiałam się
-Dziś jest dziś , a chyba nie jest aż tak źle .. Co ? - chyba się przejął moimi słowami bo podniósł koszulkę patrząc na swój "brzuszek" .
Widząc jego zamiary odwróciłam się . Nie wiem dlaczego ... odruch . : P
Kiedy kątem oka zauważył moją reakcję zaśmiał się .
-Wstydzisz się ? - poczułam jego ręce w talii
-Co ty robisz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie , choć wcale mi to nie przeszkadzało .
-Pytam i nie puszczę dopóki nie odpowiesz .
Stałam nadal tyłem do niego , wiedziałam , co będzie jak się odwrócę .
-Dlaczego ? Co ty myślisz , że meczów w telewizji czy zdjęć na tumbrze nie oglądam ?
-W to nie wątpię , ale w tej chwili nie jestem w telewizji , lecz tuż za tobą . - ciągnął dalej
-Wiem , czuję i słyszę . - uśmiechnęłam się pod nosem , spojrzałam na jego dłonie . Impuls . Delikatnie je dotknęłam . Podświadomie czułam jak on także się uśmiecha
-Więc , powiedz mi . Jesteśmy sami , nikt nie przeszkodzi . - mówił coraz bardziej tajemniczo
-Ale co mam ci powiedzieć ? - spytałam
-Co tylko chcesz .
-Mogę ci powiedzieć tyle , że jak tak dalej pójdzie to nie zdążymy wszystkiego przygotować , ale jeszcze jak tak rozmawiamy to ja mam pytanie . - zdecydowałam się odwrócić
-Słucham . - uśmiechnął się patrząc mi "głęboko" w oczy .
Zrobiłam to samo i zaczęłam
-Jak odwoziłeś mnie do domu , po "dyskotece" , pamiętasz . I usłyszałam coś co bardzo mnie zaciekawiło .
-Taaaak .? - przeciągnął
-Nom , mógł byś się odnieść do tego ?
-Niestety , nie dziś , ale już nie długo . - odpowiedział tajemniczo
-Możesz jaśniej ?
-Wybacz , ale nie . Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie .
-Dlaczego wszyscy mają jakieś tajemnice ? Do jasnej cholery ! - zaklnęłam po polsku
-Nie rozumiem , ale wierzę , że dasz radę . Bo wiesz ... ciekawość to pierwszy stopień do piekła . - powiedział ciszej
-I tak się dowiem . - wystawiłam język
-Właśnie , że nie .
-Dobra , szykujemy to całe party . Miło się gadało . Teraz do roboty . - klasnęłam w dłonie
-Okey .
I zabraliśmy się za kontynuacje . Przynosiliśmy i przestawialiśmy miski , a nawet meble w salonie by było więcej miejsca . Cały czas chodziły mi po głowie te tajemnice . Może mamy zmiana też jest częścią tej układanki .? Mam nadzieję , że to wszystko szybko się wyjaśni bo jeśli nie sama zacznę węszyć . Jestem bardzo nie cierpliwa , a nawet boję się tego co mogą mieć w zanadrzu , zwłaszcza mama i Reus . Gdy skończyłam układanie i urządzanie poszłam wyjąć ciasto dla Ani i odstawiłam na chwilę by ostygło . Poszłam jeszcze sprawdzić czy wszystko okey .
-Tutaj wszystko dobrze , przynieś szklanki .
-Te z blatu ? - spytał
-Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak . Innych nie ma .
-Okey , już niosę .
Przesunęłam jeszcze mikę by zrobić miejsce na ciacho gdy usłyszałam trzask tłuczonego szkła .
-Kurw*a Mać . - siarczyste przekleństwo dotarło do moich uszu .
-Tylko nie mów , że właśnie potłukłeś wszystkie szklanki . - spytałam
-Więc nie powiem , ale potwierdzę . - zaśmiał się
Odwróciłam głowę i ujrzałam Marco stojącego nad masą drobinek , a raczej pozostałości po szklankach i kieliszkach .
-Reus , Reus , Reus . Ty łamago . Z czego teraz będą pić .? - zaczęłam się śmiać .
-Nie wiem . Która godzina ? - zapytał
-17.15 a co ?
-Dawaj jedziemy do sklepu . Trzeba kupić nowe . - pospiesznie chwycił kluczyki
-Zabierasz mnie do sklepu . - udałam zdziwiona .
-Tak .
-Przecież tam będą ludzie . - zaśmiałam się
-Też jestem człowiekiem . - uśmiechnął się
-A zdążymy wrócić .?
-Raczej tak , ewentualnie kilka zdjęć i autografów , albo ubiorę czapkę i mnie nie poznają . - chwycił Fullcapa
-Hahaha ... właśnie przez nie wszyscy cię rozpoznają , załóż kaptur i okulary .
-Dobra , ale idziemy .
Jak prosił , zabrałam torbę i wyszliśmy z mieszkania . Windą na najniższy poziom apartamentowca prosto do podziemnego parkingu . Wsiedliśmy do czarnego Range Rovera i ruszyliśmy . Byłam pewna , że nie zdążymy wrócić na czas , ale to Marco będzie się tłumaczył przed zaproszonymi . Łamaga nie potrafi nawet szklanek kilka metrów przenieść , przyznam , że wyglądał zabawnie z tą zdziwioną miną .Najlepszemu też może się zdarzyć stłuczenie wszystkich szklanek w domu . Chociaż będę miała co wspominać . Godziny szczytu już minęły więc ruch na ulicach był nieco mniejszy . Na zewnątrz było ciepło . Otworzyłam szybę .
-Ty się nie będziesz ukrywać .? - zapytał , zatrzymując samochód na czerwonym świetle
-Ja ? Po co . - odpowiedziałam pytaniem na pytanie i poprawiłam włosy .
-Marcela ? Tania zobacz w tym czarnym samochodzie siedzi Marcela , dziewczyna Marco . Cześć- usłyszałam głos jakiejś nastolatki przechodzącej akurat chodnikiem obok auta .
Spojrzałam na nią i na kierowce , którego najwidoczniej to rozśmieszyło . Nie wierzyłam , jestem rozpoznawalna w Dortmundzie jako DZIEWCZYNA  MARCO ?! Skąd ludziom takie rzeczy przychodzą do głowy . Byłam wręcz przerażona .
-Z czego się śmiejesz ? - spytałam zirytowana
-Nic , nic kochanie . - odparł ruszając i nadal się śmiejąc
-To nie jest śmieszne . Wręcz przeciwnie . - po tych słowach zamknęłam szybę by uniknąć podobnych sytuacji i skurczyłam się tak bardzo jak było to możliwe .
-Dlaczego się chowasz . ? - pytał świetnie się przy tym bawiąc
-Zamknij się . - warknęłam po polsku .
-Jesteśmy . - uśmiechnął się
Wyprostowałam się i co zobaczyłam . Ikee . Tak genialny Reus , przyjechał do jednego z najczęściej odwiedzanego sklepu po szklanki . Inteligencja pracująca , ale cóż musiałam wyjść bo jeszcze tłum zazdrosnych fanek by mnie napadł .
-Chodź skarbie . - nabijał się dalej
-Nie mów tak do mnie . - odpowiedziałam trzaskając drzwiami .
Szliśmy parkingiem , a ja czułam się jakby wszyscy na mnie patrzeli . Straszne uczucie . Natomiast mój towarzysz był całkowicie rozluźniony , uśmiechnięty od ucha do ucha . Jak gdy by nigdy nic .
Weszliśmy do sklepu od razu kierując się w sektor z zaopatrzeniem kuchni . Na szczęście nie było zbyt dużo ludzi więc była szansa , że jednak zdążyły .
-Te czy te ? - spytał trzymając dwa rodzaje szklanek
-Te . - wskazałam
-Dlaczego nie te ?
-To weź te .
-Może masz rację i wezmę te .
-To się zastanów .
Co za niezdecydowany facet . Mieć problem jakie szklanki wybrać to już serio wyjątek . Rozumiem gdy by było kobietą , ale facet ?
-Chyba wezmę te . - wskazał na mój wybór
-Na pewno ? - wolałam się upewnić niż za chwile wracać
-Tak . Nie . Nie wiem . - przyglądał się każdym z uwagą
-Bierz te co ci się podobają i idziemy . - poganiałam go .
-To może wezmę oby dwa zestawy .
-Tak , super pomysł . - powiedziałam z ironią
-Okey , więc biorę te i te . - uśmiechnął się
-Weź jeszcze na zapas jak byś potłukł je po drodze .
-Dobra myśl . Wezmę jeszcze te . - sięgnął na półkę
-Wszystko ? - spytałam
-Tak .
Szliśmy już do kasy kiedy jubilat przypomniał sobie , że kieliszki do wina też potłukł .
-Marcela , czekaj . Jeszcze kieliszki . - zawołał
No cóż musieliśmy się wrócić z powrotem do działy , z którego dopiero wyszliśmy
-Pomożesz ? - zapytał cicho
-W czym ?
-Bo nie wiem , które i jakie . Te czy te . Do białego czy czerwonego .
-Nie znam się na tym .
-No proszę .
-To weź oba rodzaje do czerwonego i białego .
-Okey , jeśli tak mówisz . - włożył do koszyka 4 kartoniki ze szkłem
-Idziemy ?
-Tak .
Niestety niedane było nam jeszcze wyjść z działu z wyposażeniem kuchni bo mijając ostatni regał Reus zauważył coś bardzo interesującego .
-Poczekaj . - zawołał
Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka trzymającego ... żółte szklanki
-Wziąć ? - spytał
-Jeśli chcesz to tak . - zaśmiałam się .
To wszystko było tak głupie i szalone , że aż śmieszne
-Takich rzeczy nigdy za wiele .
-To bierz i idziemy .
-Dobra , już dobra. Nie denerwuj się .
-Do kasy . I to już . - powiedziałam , a wręcz rozkazałam
Na szczęście posłusznie poszedł do wskazanego miejsca , a w sklepie nikt go nie rozpoznał . Tym samym dzięki Bogu mnie także .
Zapłaciliśmy i szliśmy właśnie do samochodu gdy jakiś mały chłopczyk podszedł do mnie .
-Dzień dobry . - przywitał się
-Dzień dobry . - odpowiedziałam
-Pani to Marcela , prawda ? - spytał patrząc na mnie swoimi cudownie niebieskimi oczkami
-Tak , a skąd wiesz ? - zapytałam go także .
Zdziwiło mnie nie co , że taki mały smyk mnie rozpoznał . Zdjęcia w towarzystwie blondyna były tylko w gazetach i internecie , a maluch miał na oko 5-6 lat . Marco stanął z boku i uważnie przyglądał się całemu zajściu .
-Bo Pani jest dziewczyną Marco . Ja bo chciałbym go zobaczyć , ale fajnie , że chociaż panią spotkałem . Proszę . - powiedział dając mi jakąś kartkę - To jest obrazek dla niego i dla Pani . Narysowałem go w szkole . Mogła by mu Pani przekazać ? - spytał z nadzieją w oczach
Ukucnęłam naprzeciwko niego i spojrzałam na Marco , a on kiwnął głową
-Wiesz powiem ci coś w tajemnicy , ale nikomu nie mów okey . ? - powiedziałam cicho .
-Dobrze .
-Widzisz tamtego pana , tam kawałek dalej co się na nas patrzy ? - wskazałam na Reus'a
Mały odwrócił się i przytaknął .
-Nie uwierzysz , ale to jest właśnie Marco . Proszę jeśli chcesz sam mu daj obrazek , który narysowałeś . - uśmiechnęłam się
-Na prawdę .? To on ? - pytał z niedowierzaniem
Blondyn , takze się uśmiechnął , ukucnął i zdjął kaptur . Mały fan patrzał na nie to na niego .
-Idź się przywitaj .
Chłopczyk szybko odwrócił się w stronę swojego idola i pobiegł by za chwilę wpaść mu w ramiona . Wyglądało to przesłodko . Niby taki mały , a już wie kogo będzie naśladował . Podeszłam do nich wolnym krokiem , widziałam jak chłopiec wręcza swoje dzieło Marco . Słodko razem wyglądali to szczęście na jego twarzy , że spotkał Reus'a ... nie do opisania .
-Gdzie są twoi rodzice ? - spytałam przerywając ich rozmowę .
-Tam właśnie idą . - wskazał palcem na dosyć młodą parę zbliżającą się do naszej trójki .
-Aha , a zadowolony , że masz nowego kolegę ? - zapytałam ponownie
-Tak , super . Chciałem poznać Marco , ale jakoś się nie udawało .
-To ty jesteś fanem Borussii ?
-Jasne , oglądam każdy mecz . - wyprostował się i powiedział z dumą
-Dzień dobry , przepraszam za Leo . - podeszła do nas najwyraźniej jego mama .
-Nic się nie stało . To bardzo miło chłopczyk . - Reus wstał i poczochrał włosy małego
-Marco ? - zapytał z niedowierzaniem ojciec smyka
-Tak . - zaśmiał się
-Peter , miło mi pana poznać . - przedstawił się
-Widzisz tato , dzięki mnie go zobaczyłeś . - ucieszył się
-Tata też cię lubi . - powiedział szeptem do blondyna
-A byłeś kiedyś na meczu ? - jedenastka zapytała małego
-Nie .- posmutniał .
-To mam dla ciebie niespodziankę . - Marco wyjął karteczkę i coś na niej napisał - Tutaj masz mój numer telefonu i zadzwoń do mnie w sierpniu . Prawdopodobnie będziemy 18 grać na Idunie to przyjdziesz i pokażesz mi jak kibicujesz . Okey ? - po jego słowach mały o mało się nie rozpłakał
-Pójdę na mecz ? - spytał niedowierzając
-Tak . Jeśli chcesz .
-Pewnie .
Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut , dowiedzieliśmy się także o tym , że mały zarówno jak i jego rodzice są fanami stołecznego klubu . Super uczucie kiedy takie maleństwo zaczepia na ulicy i w rozmowie zachowuje się jakby rozmawiał z kimś równemu sobie , a nie jak z gwiazda piłki nożnej .
-Przepraszamy , ale musimy już lecieć bo pewnie na nas czekają. - blondyn przeprosił
-Dobrze , to nie zatrzymujemy . - uśmiechnęli się rodzice .
-Do zobaczenia . - pożegnaliśmy się i wróciliśmy do samochodu .
Zajęłam miejsce nadal myśląc o małym . Jechaliśmy rozmawiając tak na prawdę o niczym po nie całych 20 minutach byliśmy już w podziemnym parkingu . Wyszliśmy z auta i ...
-Dzięki . - powiedziałam ni stąd ni zowoąd
-Za co ? - zapytał wychodząc z auta .
-Za spełnienie marzeń tego chłopca . - przytuliłam go to było coś wielkiego .
-Będę to robił częściej jeśli tak masz dziękować. - zaśmiał się i odwzajemnił uścisk .
Usłyszałam klakson , odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego ...
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
47 oddaję waszej ocenie . Krótki , ale jest :)

Musze przyznać , że pozytywnie mnie zaskoczyliście taką ilością odsłon i komentarzy . Jesteście wspaniali i liczę , ze taki wyczyn będzie się pojawiał częściej , a sama obiecuję , że postaram się dodawać rozdziały częściej niż do tej pory . 

Mam nadzieję , że nie nudzi się wam fakt , że Marcela i Marco wciąż się mijają , ale chcę wprowadzić trochę realizmu w mojego bloga . Bo przecież w realnym świecie nikt nie wyznaje sobie miłości na drugim spotkaniu , a jeśli tak to bardzo rzadko .

I wybaczcie , że nie ma jeszcze opisu imprezy , ale wpadł mi do głowy pomysł z chłopczykiem i musiałam go dodać . 

Czekam na opinie . I raz jeszcze dziękuję za to , ze jesteście i czytacie .!!<3

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 46

-Jestem .!!! - zawołałam zdejmując buty .
-Marcela , chodź zobacz kto przyjechał . - usłyszałam mamę
Oczywiście byłam ciekawa kto nas odwiedził .
-Cześć . - uśmiechnął się gość , a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom .
-Cześć . - odpowiedziałam szeroko się uśmiechając .
Stałam i nie wierzyłam . On naprawdę tu jest . Stoi i patrzy na mnie , a ja... jak słup . Na szczęście po chwili ogarnęłam się i podeszłam , mocno go przytulając .
Tak , to był mój najukochańszy wujek Wojtek . Ten sam , który odwoził nas na lotnisko gdy wylatywałyśmy tutaj . Bardzo za nim tęskniłam i nie spodziewałam się , że nas odwiedzi . Wiem , że kibicuje BVB i początkowo nawet dziwiłam się , że nie przyjeżdżał , ale później nie myślałam o tym . W końcu wiedział z kim związała się jego siostra , że niebawem będzie żoną Jurgena Klopp'a . Byłam przeszczęśliwa gdy go zobaczyłam , jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu . Zawsze spędzałam z nim dużo czasu , teraz stoi tutaj , a ja tonę w jego objęciach .
-Jak ? Kiedy ? Skąd ? Na jak długo przyjechałeś ? Dlaczego nic nie mówiłeś , że będziesz ? - zarzuciłam go gradem pytań . Gdy bym wiedziała , że przyjedzie to czekała bym na niego od tygodnia .
-Sam nie wiedziałem . - zaśmiał się . - Jutro już jadę , ale musiałem skorzystać z okazji i was zobaczyć.
-Co ? Dlaczego ? Nigdzie nie jedziesz , nie puszczę cię . - jeszcze mocniej go przytuliłam
-Obiecuję , że będę was odwiedzał częściej .
-Może co tydzień , albo chociaż co dwa . Kiedy chłopcy będą grać w Dortmundzie .? - zaproponowałam
-Dobry pomysł .Jak tylko uda mi się kupić bilety to będę . - uśmiechnął się wujek
-Chyba żartujesz , że będziesz kupował bilety . Gwarantuję Ci , że będziesz je miał . - wtrącił się Jurgen
-To załatwione . Dzięki tato . - uściskałam go
-Siadajcie , zrobię herbaty i porozmawiamy . - tym razem mama zabrała głos i po chwili zniknęła w kuchni
Siedzieliśmy i głównie słuchaliśmy wujka . Co u babci i reszty . Później  zmiana i to my opowiadaliśmy co u nas . Musiałam się pochwalić , że mam takich cudownych przyjaciół jak chłopaki i WAG's . Oczywiście mówiłam mu wszystko , po za małymi szczegółami w relacjach Ja-Marco czy Ja-Mario . :) Dowiedział się również o studiach jakie niebawem rozpocznę i jako nieliczny był zachwycony z kierunku jaki wybrałam . Zawsze mówił , że mam robić co kocham , a nie patrzeć na to co mówią inni .Mogłam tak gadać i słuchać na zmianę , ale zadzwonił mój telefon . Spojrzałam na ekran ... Mario .
-Halo . - powiedziałam odbierając połączenie
-Tym razem to ja . - zaśmiał się -Jak masz czas to możemy iść na kort ... poćwiczyć .
-Okey , o której ? -zapytałam mając pewien pomysł
-Wiesz ... ja już jestem . 
-Aha , to zaraz będę . - uśmiechnęłam się sama do siebie
-Dobrze . - odparł i się rozłączył
Schowałam telefon do kieszeni i dołączyłam na chwilę do reszty .
-Wujek , słuchaj . Chcesz poznać Mario ? To właśnie masz okazję . - spojrzałam na niego
-To znaczy .?
-Czeka na korcie , możesz iść ze mną . - uśmiechnęłam się
-Bardzo ciekawa propozycja .
-To idziesz czy później dołączysz ? - spytałam
-Jak się spieszysz to idź , przyjdę jak skończę . - wskazał na kubek z herbatą
-Dobra , to ja spadam . W razie czego dzwoń , ale kort jest blisko więc powinieneś trafić . - krzyknęłam na odchodne .
Było ciepło więc nie brałam bluzy . Szłam sobie sama , przez oświetloną uliczkę osiedla . Kort był niedaleko , z oddali było widać świecące się tam lampy i białego Mercedesa Mario . Po ok.10 minutach byłam na miejscu . Bezszelestnie weszłam przez furtkę na sztuczną trawę , Gotze mnie nie zauważyła . Dalej robił te wszystkie niepojęte dla mnie triki z piłką . Nie żebym nic nie potrafiła , ale moje umiejętności , a jego to dwie odległe galaktyki . Stałam chwilę , dopóki piłka potoczyła się wprost pod moje nogi .
-Ooo. Już jesteś , nie słyszałem jak przyszłaś .
-Wiem . - powiedziałam krótko
-Wybacz , że tak spontanicznie , ale .. - zaczął
-Spokojnie . Przecież sama chciałam się nauczyć . - przerwałam mu
-To dobrze . - uśmiechnął się
-A właśnie bo wiesz ... przyjechał dzisiaj mój wujek . Sama nie wiedziałam , że nas odwiedzi , ale nie o to chodzi . On jest ... no wiesz kibicem Borussii i dołączy do nas . - spojrzałam na niego
-To fajnie . - ponownie na jego twarzy zawitał uśmiech
-Czyli nie masz nic przeciwko ? - chciałam się upewnić
-No coś ty . Żartujesz . Na pewno jest fajnym gościem . - zaśmiał się
-Nawet nie wiesz jak bardzo .
-To zaczynamy ?  - spytał
-Właśnie , pewnie . Tylko błagam ... powoli .
-Postaram się .
Mario wziął piłkę i ... wyglądało to świetnie , ale czy dam radę .? Wątpię , ale noc jest długa . :)
-To jest wbrew pozorom prościzna . Z resztą wszystko jest proste .
-Ta .. dla ciebie na pewno . - powiedziałam ironicznie i podeszłam do piłki .
-Poczekaj , mam jeszcze jedną , ale w bagażniku . - odparł i poszedł do auta . Po chwili wrócił z potrzebnym atrybutem
-Robisz tak , tak i tak . Tylko , że nogą musisz szybko okrążyć piłkę . - wyjaśnił , w skrócie
Spojrzałam na tę piłkę i starałam się rzucić na nią urok by się udało . Chociaż raz . Bardzo mi się ta sztuczka podobała i postawiłam sobie za cel opanowanie jej . Później przyjdzie czas na inne .
-No dawaj , dasz radę . - wspierał mnie .
To , że za pierwszym , drugim , piątym razem mi nie wyjdzie to można było przypuszczać . Nawet rzucanie tego uroku nic nie dało bo za nisko lub za wysoko podbijałam piłkę .
-Cholera jasna .! - zaklnęłam
-Borussia , spokojnie . Nie denerwuj się , tylko skup . Popatrz jeszcze raz . - powtórzył to .. wszystko jak najwolniej mógł .
-No dobra , czaję . Wiem o co chodzi . - prawdą było to , że rozumiem bo to nie było skomplikowane , ale w praktyce wyglądało to nieco gorzej .
-Głęboki oddech i dajesz . - rozluźniony Gotze usiadł sobie i patrzał .
Oczywiście ... nie wyszło . Nie mam pojęcia dlaczego , robiłam wszystko jak mówił .
-Już wiem dlaczego mi nie wychodzi . - doznałam olśnienia .
-Dlaczego ?
-Bo ty się patrzysz . Stresujesz mnie . - wyjaśniłam
-Taaak ? - ponownie spytał niepewnie
-Tak . Odwróć się i spróbuję . Zobaczymy . - poprosiłam
Po chwili Mario się odwrócił , ja wzięłam głęboki oddech i ...
-Aaaaa .!!! Mówiłam ! Udało się . - tak udało się , nie był to żart . Taka była prawda .
Byłam szczęśliwa jak bym co najmniej wygrała szóstkę w totolotka . Wiem , mogło to wyglądać głupio , ale zrobiłam to co on .
-Brawo . - usłyszałam za sobą .
Oboje się odwróciliśmy .
-Wujek .! Widziałeś ?! - spytałam podekscytowana
-Tak . Ładnie . - uśmiechnął się
-A właśnie , Mario to jest mój wujek ... Wojtek , o którym mówiłam . Tobie chyba go nie muszę przedstawiać . - zaśmiałam się
-Dobry wieczór . - Gotze podał rękę i uśmiechnął się
-Cześć . - wujek odwzajemnił gest
-To widzę , Marcela uczysz się sztuczek .? - dodał po chwili
-Tak , przynajmniej próbuje , ale jak on patrzy to mi nie wychodzi . - wskazałam na bruneta
-Nie dziwię się , mi też by nie wyszło . Pod okiem takiego trenera , podobnie jak ty bym miał małego stresa . - zaśmiał się
-Borussia , znaczy Marcela dobrze gra w piłkę , nawet grywa z nami na treningach . - do rozmowy dołączył się Gotze .
-O proszę .  To super . Może zostaniesz piłkarką . - spojrzeli na mnie oboje .
-Pewnie , w marzeniach . - zaśmiałam się ironicznie .
-Wy sobie pogadajcie , a ja poćwiczę . Tylko się odwrócić . - dodałam
Mario z wujkiem zaśmiali się i odeszli kawałek , konkretnie usiedli na ławce . Cieszyłam się , że wujek poznał jednego z piłkarzy BVB . Na pewno jest szczęśliwy bo nie jeden kibic chciał by chociaż zobaczyć , a co dopiero poznać piłkarza swojego ukochanego klubu .
                 Oni sobie rozmawiali . Za pewne Wojtek wypytywał go o plany , jak to jest grać w takim klubie . Na bank nie obeszło się bez gratulacji za sprawą dojścia do finału Championes League . Znam wujka na wylot (można tak powiedzieć) Jesteśmy prawie identyczni . Lubimy to samo , jemy to samo , słuchamy tej samej muzyki , kibicujemy tym samym zespołom . Jest serio super gościem i cieszę się , ze akurat częścią mojej rodziny . Oboje gawędzili , a ja ćwiczyłam . Wychodziło nie najgorzej . Oczywiście raz się udało , a dwa nie , ale to wszystko da się dopracować . Najważniejsze , że wiem co robiłam źle i jak to poprawić . W razie czego mogę poprosić o pomoc Jurgena , w końcu też był piłkarzem i zapewne wie jak robić te wszystkie triki .
                      Po ok. 30 minutach ćwiczeń , poczułam zmęczenie . Poddałam się więc i zakończyłam lekcję pierwszą . Dołączyłam do facetów .
-No dobra , ja skończyłam . - oświadczyłam siadając obok Mario
-Dobrze ci szło . - uśmiechnął się młodszy
-Ooo nie , podglądaliście . - udałam obrażoną .
-Ale tylko troszeczkę .:) Poćwiczysz jutro , następnym razem będzie idealnie i będziemy się uczyć czegoś nowego
-Bardzo cię wujek męczył ? - spytałam
-Nie , rozmawialiśmy ...
-O piłce , tak wiem . Wy o niczym innych nie mogliście rozmawiać . - dokończyłam zdanie za niego .
-To ja może już wam nie będę przeszkadzać . Pewnie chcecie pogadać . - wtrącił się wujek
-Okey , zaraz też przyjdę . - uśmiechnęłam się
Wujek opuścił teren kortu, a my siedzieliśmy nic nie mówiąc . Trochę niezręcznie , ale miło :)
-Faktycznie bardzo pozytywny facet . - przerwał ciszę Gotze
-Mówiłam . Szkoda , ze jutro już wraca do Polski . - posmutniałam
-Nom , ale jutro będzie fajny dzień .
-Tak , na pewno . Kupiłeś już prezent ?
-Yhymm , Jacka Danielsa . - uśmiechnął się
-Też mu kupiłam procenty . :D
-Czyli nie zabraknie . A jak facebook ?
-Nie wiem bo nie zaglądałam , ale muszę coś z tym zrobić .
-Coś ci pokaże . - wyciągnął telefon , a po chwili zalogował we wspomnianym portalu
-Widzisz , wszystko po blokowane i jest jako tako spokój . - dodał
Faktycznie na jego profilu była zablokowane wszystko co możliwe i nie miał tylu powiadomień co ja nie wspominając o zaproszeniach .
-Też muszę tak zrobić .
-Ale poczekaj , zobacz tutaj . - teraz przełączył się na swojego fanpaga , niektórym znanego jako oficjalna strona na fejsie
O tak , tam było powiadomień o kilka razy więcej od moich .
-Dobry jesteś . - zaśmiałam się .
-Kurcze to już po dwunastej . - zdziwiłam się zerkając na godzinę
-Troszkę zleciało . - zaśmiał się
-To ja się zbieram do domu . - wstałam z ławki
-Poczekaj podwiozę cię . Chyba nie myślisz , że puszczę cię samą . - spojrzał na mnie spojrzeniem starszego brata
-Okey , nie będę się kłócić bo siłą mnie zapakujesz do auta .
-Co racja to racja . Wsiadaj .
                       Po chwili byłam już domu , w kuchni siedział jeszcze Jurgen .
-Już jestem . A ty ... dlaczego nie śpisz .? - spytałam bo zazwyczaj o tej porze był już na górze
-Zgłodniałem . Ale ciii . - szepnął
-Aha , rozumiem . Ja idę spać dobranoc . - zaśmiałam się
-Dobranoc .
Dlaczego cicho ? Bo mama nie pozwala podjadać , healthymania trwa . Jak głoszą prawie wszystkie zasady zdrowego odżywiania nie można podjadać wieczorami , tym bardziej w nocy bo to nie zdrowo . Najwidoczniej Klopp'o musi uzupełnić zapasy :) Mama jak by wiedziała to by się zezłościła i to bardzo , a w ramach "nagrody" gotowała by jakieś szpinaki czego oboje nienawidzimy . Często tez bywa tak , że gdy rodzicielka wyjeżdża gdzieś w delegacje na cały dzień lub kilka to ja przejmuję pałeczkę w kuchni i porezentuję Jurgenowi przepyszną , polską kuchnię . Moim daniem popisowym jest schabowy , którego ojczym także uwielbia , ale to jest nasza tajemnica , o której nikt nie może się dowiedzieć :)
                  

-Marcela !!! Ania przyszła . - usłyszałam wołanie mamy z dołu .
Tak leżałam jeszcze w łóżku , spałam w najlepsze , ale nie . Po co spać trzeba biegać .
-Już , dajcie mi 15 minut . - zawołałam od niechcenia .
Kierunek jak co dzień . Łazienka , szybki , rozbudzający prysznic , później dres . Słońce świeciło więc , zamiast legginsów , nałożyłam krótkie spodenki .Zeszłam na dół , a tam stała już Ania ze szklanką ciepłej wody z cytryną .
-Cześć - uśmiechnęłam się
-Siemka , proszę bardzo pij . - podała mi trunek
Nie przepadałam za nim , ale wypity jednym duszkiem nie jest najgorszy .
-Grzeczna dziewczyna . - zaśmiała się Lewandowska
-To idziemy . - dodała , nie czekając na moje słowa sprzeciwy , pociągnęła mnie za rękę . I w ten oto sposób znalazłam się na zewnątrz .
Bieganie , rozciąganie , bieganie , ćwiczenia i tak w kółko . Tak , chciała bym być taka jak ona , ale czasami się po prostu nie chce . Brak chęci , motywacji . Brak wszystkiego , ale bywają tez dni kiedy wręcz czekam na aż Lewandowska przyjdzie i pójdziemy trenować . Może problem polega na tym , iż ona ćwiczy bądź co bądź już 15 lat , a ja dopiero zaczynam . Nie wiem , zobaczymy później jak będzie ze mną . Mimo wszystko jestem jej wdzięczna , że wyciąga mnie na to poranne bieganie bo inaczej sama bym się chyba nie zmotywowała do takiego wyczynu .
-Ania , wiesz muszę ci podziękować . - mówiłam zmęczona
-Za co ?
-Że mnie tak męczysz . - zaśmiałam się
-Nie ma za co . Każdy potrzebuje motywacji .:)
-To może w ramach wdzięczności zostaniesz i napijemy się ... wody ? - zaproponowałam kiedy zorientowałam się , że jesteśmy już pod domem
-Okey , ale na chwilkę . - uśmiechnęła się
Jak mówiłam , nalałam do szklanek wody , oczywiście z filtra bo taka najzdrowsza .
-Mam nadzieję , że nie wybierasz się do Reus'a w dresie ? - zaśmiała się
-Przyznam , iż rozważałam taką możliwość , ale chyba jednak nie .
-No i dobrze bo sama bym cię ubrała .
-Ale wiem jedno ... nie ubieram butów na obcasie .
-Zobaczymy . - spojrzała na mnie
-Chodź do pokoju , znajdziemy ci coś ładnego . - dodała
-Yyy , dobra .
Nic nie miałam do stracenia , mogłam jedynie stracić . Ania ma już trochę wprawy w dobieraniu ciuchów na różnego rodzaju okazje więc na pewno wymyśli mi jakąś ciekawą stylizację na wieczór . Poszłyśmy na górą , a brunetka nie czekając podążyła do garderoby . Szukała , ja wolałam nie przeszkadzać bo wejście jej w drogę może skończyć się prawym sierpowym .:) Jeszcze chcę pożyć więc oparłam się o ścianę i przyglądałam jej poczynaniom .
-To nie , to też nie . Ooo to jest fajne , ale trzeba jeszcze jakieś spodnie znaleźć . Albo nie poczekaj te spodnie są super , ale ta koszulka nie pasuje .- przebierała koszulki i spodnie .. wszystko
-To może stwórz kilka zestawów i wybierzemy jeden . - zaproponowałam zachowując bezpieczną odległość
-Dobry pomysł to masz . - wręczyła mi koszulkę i spodnie , o których wcześniej wspomniała .
-Okey , położę na łóżku .
          Mijały minuta , a Ania nie wychodziła z garderoby . Wręcz przeciwnie non stop podawała mi jakieś nowe rzeczy .
-Kochana wiesz , że już po 14 ? - zdecydowałam się poinformować ją , że czas zleciał bardzo szybko .
-Kurcze to bardzo źle . Już wychodzę i zaraz coś wybierzemy . O poczekaj to też jest dobre . - wychodząc chwyciła jeszcze jeszcze jakąś bluzkę
Łóżko wyglądało jak szafa . Pełno ciuchów , ale jednego byłyśmy pewne , że buty będą czarne i niestety ... na 7 cm obcasie . Niby nic , ale ja nawet takich nienawidziłam . Jednak zdecydowałam się poddać i ulec namowom karateczki .
-Na początek ubierz te czarne spodnie i białą koszulkę . - podała mi rzeczy
-Nie , dobra nie pasuje ściągaj . Ubierz tą .- zawołała
Jak mówiła tak zrobiłam założyłam na siebie tą beżową , którą przed chwilą mi podała
-Jeszcze masz to i załóż te buty . - podawała mi kolejne atrybuty
-Teraz wyglądasz bosko . Marco padnie z wrażenia. Chodź jeszcze ci włosy wyprostuję. - zachwycała się patrząc w moje odbicie w lustrze .
-Yhymmm , tak pewnie . - powiedziałam od niechcenia .
Wcale nie cieszyły mnie te ... buty . Postanowiłam jednak , że wezmę w torbę baletki .:) i przebiorę w trakcie .
-Poczekaj mam pomysł . - uśmiechnęła się i wyjęła Iphona
-Zrobimy sobie zdjęcie i wstawimy na facebook'a z życzeniami dla Marco .
-Dobry pomysł .
Zrobiłyśmy kilka zdjęć . Były takie "normalnie" i "nienormalne" także . Pośmiałyśmy się , Ania uruchomiła aplikacje , która wybrała zrobione przed chwilą zdjęcia i zmieniła je w fantastyczny kolaż .
-Super , teraz dodajemy . Co napisać ? - spytała
-Hymmm... Może " Dla wariata , którego kochają wszyscy . Spełnienia marzeń . A&M"
-Dobre . - napisała i umieściła zarówno na swojej , mojej i jego tablicy świetne zdjęcie
-Marcelaaaaaaaaaaa .! Obiad . - usłyszeliśmy z dołu .
-Oo .. mama cie woła . To ja też będę lecieć . - uśmiechnęła się i chwyciła bluzę z łóżka
-Może zostaniesz na obiad .? - zaproponowałam
-Nie mogę . Robert pewnie czeka .
 -Ahaa , szkoda .
Zeszliśmy na dół gdzie była już mama z Jurgenem i wujkiem .
-Kochan , jak ty ładnie wyglądasz . - skomplementowali mnie chórkiem
-Dziękuję .
-A nie mówiłam . Jest ślicznie i tak idziesz . - Ania była zachwycona stylizacją swojego autorstwa
-Będę lecieć . Dasz znać czy jedziesz z nami . Do zobaczenia . - dodała i wyszła
-Pa.


                  Zdrowy posiłek już znikł z talerzy . Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę bo zaraz wujek miał samolot do Poznania . Kilka chwil później dostałam SMS . "Dziękuję za zdjęcie . Jest świetne ." .. Marco , najwyraźniej już przeszukiwał internet . :) "Nie ma za co . :) " .
-Marcela , jedziesz z nami ? - usłyszałam mamę , która właśnie zniknęła w kuchni
-Ale gdzie.?
-Odwieźć Wojtka na lotnisko .
-O której jest samolot .? - spytałam bo wyczuwałam okazję . Konkretnie by zawieźli mnie do Reus'a
-Za za godzinę i ... czterdzieści pięć minut . To jedziesz ? - dopytywała się
-Tak , tylko się ogarnę , a mogli byście mnie podwieźć do Marco .?
-Okey , to po drodze . - wtrącił się Klopp bo tylko on wiedział gdzie mieszka dzisiejszy jubilat .
-W takim razie zaraz wracam . - uśmiechnęłam się i poszłam na górę .
Musiałam znaleźć jakąś torbę na prezent . Jak na złość przeszukałam cały pokój i nic nie było . Poszłam nawet do sypialni mamy i pokoju gościnnego , gdzie często się znajdują rzeczy , które  tam być nie powinny . Czas mijał , a ja biegałam po domu szukając jednej małej torby .
-Długo jeszcze ? - spytała mama kiedy akurat przebywałam w salonie
-Nie wiem , nie mogę znaleźć .
-Czego szukasz ? - zapytał w końcu Jurgen
-Torebki na prezent .
-Tutaj są . Trzeba było mówić . - zaśmiał się wyciągając zaginiątko z szafki w korytarzu
-Dzięki . Nie wpadła bym na to by tutaj jej szukać . - powiedziałam i szybko poszłam na górę
Spakowałam procenty , napisałam jeszcze wiadomość do Reus'a "Mogę być troszkę wcześniej? " byłam niemal pewna , że odpowiedź będzie twierdząca , ale wolałam zapytać . SMS zwrotny nadszedł prawie natychmiast "Pewnie , czekam :) . A trafisz ? " . Miałam rację .Więc pozostaje tylko jedna sprawa , a mianowicie adres . Mam nadzieje , że trener zna dokładny bo nie chciała bym pytać sąsiadów gdzie mieszka Marco Reus . Odpisałam jednak "Tak , mam pomocnika .:P"  i zeszłam na dół bo jeszcze wujek by się spóźnił na samolot i nie było by miło .
-Jestem , możemy jechać . - zgłosiłam gotowość
-Dobra . Załogo do auta . - zaśmiał się tata
Jednak zanim wyszliśmy postanowiłam pożegnać się z wujkiem bo przecież nie przytulę go w samochodzie .
-Kiedy nas odwiedzisz ? Tylko tak na dłuuużej . - spytałam .. przytulając go
-Na pewno cię uprzedzę .:)
-Mam nadzieję , żeby nie było tak , że akurat gdzieś będę wychodzić .
-Będzie nam ciebie brakowało . - posmutniałam i odkleiłam się od wujka .
-Okey , jedziemy . - zarządziła mama .
No to jak jazda to jazda . Zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy .
-Tylko pamiętajcie , że ja po drodze wysiadam . - przypomniałam
-Wybacz wujek , że nie mogę cię pożegnać na lotnisku , ale obiecałam , że będę na urodzinach . - wytłumaczyłam się
-Któż to ma takie względy u mojej siostrzenicy ?
-Marco , ma dziś urodziny .
-Reus , Marco Reus ?- spytał trochę niedowierzająco
-Tak właśnie , a w niedzielę urodziny ma Mario . - zaśmiałam się
-To złóż mu ode mnie życzenia . - poprosił
-Dobrze . Będę pamiętać .
-To tutaj , odprowadzić cię ? - spytał Jurgen , który najwyraźniej wiedział gdzie dokładnie mieszka jubilat
-Tak , proszę .
Wysiedliśmy z samochodu . Rozejrzałam się , żeby "obcykać" okolicę , w której mieszka . Była całkiem nie zła , ale jedno było pewne . Ma mieszkanko w bloku . Uśmiechnęłam się sama do siebie , myślałam , że będzie miał jakiś super dom , a tutaj proszę .
Weszliśmy do jednego z nich i powędrowałam za Klopp'em prosto do windy .
Co znaczyło , ze mieszka wysoko i nie chce mu się iść schodami :P
-Tutaj , numerek 8 . Ja lecę . Udanej zabawy . - uśmiechnął się
-Dzięki .
Poszłam tam gdzie kazał . Sprawdziłam czy jestem pod drzwiami z numerkiem osiem . Tak . Więc zapukałam . Czekałam miałam właśnie zapukać drugi raz gdy drzwi się otworzyły .
-Cześć , jednak trafiłaś . - Marco i ten jego uśmiech
Stałam tak chwilę patrząc na niego , chyba "się zawiesiłam" , ale tylko na sekundę .:)
-Marcela , wchodzisz czy będziemy stać w korytarzu ? - spytał , a ja "wróciłam" do rzeczywistości
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Udało się.!!!
Napisałam . Mam nadzieję , ze się będzie podobał .:)
Kogo zaskoczył gość ? Nikt się nie spodziewał , że to wujek Wojtek :) Udało mi się was zaskoczyć ? :)

Powiedzmy , że to taki prezencik pod choinkę , a właśnie pochwalcie się co wam Mikołaj podarował . :) 

Mi także możecie zrobić prezent i pobić rekord (21) w komentarzach będę na prawdę szczęśliwa. Niby nic , ale każdy komentarz cieszy i to bardzo .! :)

Więc czekam .. zobaczymy . Liczę na was i jeszcze raz Wesołych Świąt . !!

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 45

-Jedziesz z nami ? - usłyszałam za swoimi plecami
Odwróciłam się i zobaczyłam Romana ?!
-Yyy , a to nie będzie kłopot ? - spytałam bo nie miałam zielonego pojęcia gdzie oni mieszkają .
-Nie , coś ty . - uśmiechnął się
-W takim razie skorzystam . - odparłam i zarzuciłam na siebie żakiet .
Wszyscy już zbierali się do wyjścia , chłopcy uregulowali rachunek i podziękowali za super zabawę . Oczywiście zostaliśmy przeproszeni , za numer z nietrzeźwymi facetami , którzy szukali zaczepki , ale jak się okazało są już na czarnej liście klubu i wstępu nie mają . Ta wiadomości bardzo nas ucieszyła i od razu czułam , że to nie była ostatnia impreza tutaj . Wyszliśmy na zewnątrz , zimno i ani żywej duszy . Spojrzałam na zegarek , 4 ?! Jak , kiedy ? Boże kochany to jest nienormalne .
-Jedziesz ze mną , prawda . ? - cichy ton głosu dotarł do moich uszu . Po chwili poczułam kogoś bardzo blisko .
-Niestety . - odpowiedziałam , odwracając się .
-Aha ... - Marco wyraźnie posmutniał .
-A ty co , chcesz nam Marcelę zabrać .? - zaśmiała się Lisa .
-Bardzo .-odparł nie odrywając ode mnie wzroku
-To możemy zrobić inaczej . - Roman miał plan . - Bo ja nie mogę kierować , Lisa też nie , troszkę bo troszkę , ale wypiliśmy , więc Marcela zawiezie nas do domu , a sama pojedzie do siebie , po auto zgłoszę się jutro . - plan był nieco pokręcony , ale sensowny .
-Tak ? - nieco się zdziwiłam
-Tak , więc Marco może jechać z nami i odstawisz go do domu , albo on ciebie , a samochód weźmie do siebie . To już do uzgodnienia . - Weidenfeller troszkę bardziej pokręcił
-No dobra , a co z moim autem ? - odezwał się w końcu Reus .
-Ja wezmę . Nic nie piłem , tylko soczek - do rozmowy dołączył się uśmiechnięty Gotze
-Zaraz , zaraz czyli jutro będziemy szukać swoich środków komunikacji po znajomych ? - Marco dla pewności zdecydował zapytać .
-Można tak powiedzieć . - Rossenbach przejęła pałeczkę .
-Wybaczcie , ale troszkę się boję o auto , które miało być w rękach Mario . Mam nadzieję , że zrozumiecie , ale pojadę swoim . - klubowa jedenastka miała sporą rację
-No problemo . - zaśmiała się
-To wsiadamy , raz , raz . Roman , proszę o kluczyki do tegoż Porsche . - powiedziałam dość poważnie lecz po chwili zaczęłam się śmiać .
-Eee , to nie jest moje tylko Lisy .  - sprostował
-Okey , więc piękna kobieto jeśli chcesz bym cię dostarczyła pod mury twego miejsca zamieszkania , proszę o kluczyki do tego oto cudnego Porsche Cayenne . - to wyszło mi zdecydowanie lepiej
-Ależ proszę kochana . - uśmiechnęła się , a reszta zespołu patrzyła na nas po chwili wybuchając śmiechem
Tak , samochód był cudowny . Nic dodać nic ująć , każdy by marzyło takiej furce w garażu , ale niestety jak się nie ma co się lubi to się lubi ... auto Jurgena . Fakt nie miałam swojego samochodu , lecz mogłam korzystać z auta przyszłego ojczyma . Przyznam odpowiadało mi to , bo jego auto nie jest byle jakie , a jedna z tych , o których marzyłam by chociaż wsiąść , a teraz mogę nawet nim kierować .:D
Otworzyłam cudowny samochód , jednym naciśnięciem guziczka , czyli jak większość teraźniejszych aut i zaprosiłam właścicieli do środka . Lisa usiadła z przodu , a jej ukochany z tyłu .
-Kochana , powiem ci jedno . Te autko robi wrażenie . ( 1 .... 2 )
-Dlatego je mam . - wystawiła język .
Postanowiłam poczekać , aż wyjada wszyscy by nie robić zamieszania na parkingu , nawet mieliśmy okazje przyjrzeć się małemu problemowi Marco .
-No stary , daj mi poprowadzić , przecież będziesz obok . - prosił Mario
-Chyba jesteś nienormalny . - szybko wybił mu z głowy ten pomysł
-A Marcela mogła . - przypomniał sobie akcję z imprezy u Mats'a
-Ona to co innego , ty czasami jeździsz jak wariat . - Reus dalej stawiał opór , dla biednego Gotze
-Jakoś ostatnio ze mną jeździła i zobacz żyje , siedzi w aucie Lisy . - wskazał na nas
Otworzyłam szybę i postanowiłam pomóc brązowookiemu.
-No Marco , pozwól mu bo będziecie stać tu do południa . - zawołałam
-Dobra , już dobra . - uległ
Byłam z siebie dumna , Marco ulegał mojemu urokowi osobistemu . Oczywiście żartuje , i tak by się zgodził bo w końcu by im się znudziło stanie pod klubem , a Mario by nie odpuścił .
Po chwili wyjechali z terenu lokalu , a ja zaraz za nimi .
-Lisa , mów gdzie mam jechać . - przypomniałam blondynce , ze nie mam pojęcia gdzie mieszkają
-Prosto , później w lewo i prawo . - odparła
-Okey , w razie czego będziemy mieli wycieczkę krajoznawczą . - zaśmialiśmy się .
Pech chciał , że trafiliśmy na czerwone światło . Musieliśmy więc swoje odczekać . Zredukowałam biegi , rzucając na "luz" i auto powoli potoczyło się pod samą sygnalizację , gdzie stał Range Rover Marco . Spojrzałam w lewo . Uśmiechnięty Reus i "wariat" Mario za kierownicą . Wiedziałam co planuje młody Niemiec , ale nie wiedziałam czy dostanę pozwolenie od właścicielki na pokazanie co potrafię .
-Lisaaa ... - przeciągnęłam , patrząc na kierowcę auta obok , który rzucał wezwanie .
-Nie ma sprawy , tylko ... mamy przeżyć . - zaśmiała się
-Okey . - ucieszyła mnie jej wypowiedź .
Spoglądałam wyczekująco aż światła się zmienią na zielony . Miałam technicznie lepszy samochód , więc nie powinno być problemu . 3 , 2 , 1 i ... ruszyli .  Z piskiem opon jak uczył Mario , udało się . Wyprzedziłam go , znowu . Już raz mi się to udało pod Iduną .
-No , no , no Marcela kierowca . - pochwalił mnie Roman .
-Dziękuję , dziękuję ... Teraz w lewo .. - upewniłam się
-Tak . - powiedzieli chórkiem
Zaśmiałam się pod nosem .
-I tutaj w prawo , ten kremowy to miejsce docelowe . - pomogła mi Lisa .
-Dobrze .. - po chwili skręciłam w prawo i zatrzymałam się jak kazała pod kremowym domem .
-Proszę bardzo , polecam się na przyszłość . - podziękowałam za wspólną podróż .
-To jutro podejdę i go zabiorę . - odparł Weidenfeller .
-Nie ma sprawy , dobranoc .
-Dobranoc .
Miałam już ruszać , gdy usłyszeliśmy klakson innego auta ... Tak to ten co przed chwilą przegrał wyścig .
-Zabieramy cię , odstawiaj auto i wskakuj tutaj . - zawołał Mario , kiedy podjechali obok .
-Serio ?
-Tak . - uśmiechnął się
-Tym razem ja dałam krótki sygnał dźwiękowy , a Roman się odwrócił .
-Zabiorę się z nimi , otwórz garaż . - krzyknęłam , przez otwartą szybą
-Okey , już otwieram .
Otworzył bramę, a ja bezproblemowo odstawiłam autko .  Oddałam kluczyki , raz jeszcze się pożegnałam i wsiadłam do auta Marco .
-Więcej się z Tobą nie bawię . - Gotze najwyraźniej miał focha
-Mario , wybacz . Wiesz , że i tak cię kocham . - poklepałam go po barku . Reus przyglądał się moim poczytaniom z uwagą .
-Nie patrz tak , przecież Ciebie też kocham . - uśmiechnęłam się do niego
Wszyscy byli szczęśliwi , a po chwili zatrzymaliśmy się pod domem bruneta .
-Dzięki bardzo za mił...ą noc . Do zobaczenia i dobranoc . - odparł wychodząc z samochodu .
-Dobranoc . - zawołaliśmy wspólnie zmieniając miejsca (Marco swoje ukochane czyli za kierownicą , a ja obok)
-Tylko bez szaleństw tam dzieci drogie . - krzyknął jeszcze na odchodne .
-Co przepraszam masz na myśli .? - spytał blondyn otwierając szybę .
Mario wrócił , oparł się o drzwi i powiedział
-Nie ważne , powodzenia . - oboje zaczęliśmy się śmiać
-Wariat . - mówiłam do siebie .
Marco uśmiechnął się i ruszył . Zapadła niezręczna cisza . Nienawidziłam tego , zwłaszcza jak byliśmy sami . Zdecydowałam się jednak , że nie będę jej przerywać . Przyglądałam się mijającym obrazkom za szybą . Oparłam się wygodnie , przymknęłam na chwilę oczy . Scenariusz był podobny jak wczoraj , miał mnie po prostu odwieźć do domu . Nawet zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle . Uśmiechnęłam się sama do siebie . Spojrzałam na kierowce , on w tym samym momencie postanowił zrobić to samo . W tej chwili nie wiem dlaczego moje policzki pokrył rumieniec .
-Co jest ? - spytał uśmiechając się 
-Nic . 
Wtedy spojrzał na mnie wzrokiem typu "Nie odpuszczę" . 
-Dziwnie się czuję , przez ... - dodałam 
-Pocałunek ? Tak ? - przerwał 
-Tak , przecież mógł nas ktoś zobaczyć . - wyjaśniłam to co najbardziej mnie gryzło 
-Nic się nie stało , jak ktoś widział to widział . - dla niego to było jakby ... normalne
-Marco , tłumaczyłam ci to już w Londynie . Dla Ciebie to rutyna , że jesteś na okładkach gazet , ale dla mnie nie . Zrozum . - ponownie starałam się go uświadomić .
-Po drugie wiesz za kogo mnie wezmą ? Za laskę lecącą na Marco Reus'a , a może nie tyle co na niego , a na to co ma . To nie jest za fajne uczucie zapewne . - uzupełniłam swoją wypowiedź 
-Ale poczekaj , przecież mi pokazywałaś na facebook'u . Ochrzcili cię już jako moją dziewczynę , więc 
-Bardzo śmieszne . - powiedziałam ironicznie , ale ... wcale tak nie myślałam
-Chcesz mi powiedzieć , że zadajesz się ze mną dla konta ? - spytał całkiem poważnie 
Spojrzałam na niego , nie wiedząc co myśląc . 
-Żartujesz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie 
Nic nie powiedział , tylko się uśmiechnął i spojrzał na sygnalizację . Ruszył . Trochę mnie irytowało to pytanie . 
-Marco . - starałam się nawiązać jaką kolwiek rozmowę .
Nadal nic , przez myśl mi nawet przeszło by po prostu wyjść z samochodu i iść piechotą , ale .. nie znałam drogi .
-Reus .!! Do cholery .!! - zdecydowałam się więc na inną metodę .
-Hymmm .. 
-Zapytałam czy serio sądzisz , że zadaję się z tobą i innymi tylko bo jesteście bogaci i macie wszystko ?
-A powinienem .? 
-Nie powinno ci nawet to przez myśl przejść .
-Czyli dla sławy ? - dalej zadawał irytujące pytania , ale postanowiłam się nie poddawać
-Nie .
-Dla gazet ?
-Wtedy by mi nie przeszkadzały nasze zdjęcia w gazecie . 
-Dla znajomości .?
-Nie .
-To dlaczego ?
-Bo się ... - zaczęłam , ale w porę przerwałam
Marco zahamował gwałtownie i spojrzał na mnie z taka iskierką w oku . Po krótkich oględzinach stwierdziłam , że jesteśmy już pod domem .
-Się co ? - zapytał nie odrywając ze mnie wzroku
-Nic , zapomnijmy . Jeśli sądzisz , że trzymam się z wami dla tego wszystkiego .
-Marcela , co chciałaś powiedzieć .? - nie dawał za wygraną
-Zakochałam się . - powiedziałam cicho odwracają się w drugą stronę . Pragnęłam by tego nie usłyszał . Była by to klęska .
-Lubimy , chyba . Jesteście dla mnie ważnymi osobami . I nie obchodzi mnie ile zer macie na koncie . - dodałam już normalnym głosem 
-Wiem , wybacz . Nie powinienem nawet tak myśleć .
-Fakt . Przepraszam , ale już pójdę . - rzuciłam i wyszłam z auta .
Troszkę , przesadził . Z drugiej zaś strony można było to zrozumieć bo mnóstwo osób kręci się wokół nich , które mogą udawać przyjaciół , ale dlaczego myślał , że jestem taka jak oni .?
Gdy otworzyłam furtkę i weszłam na podwórko usłyszałam trzaśnięcie drzwi . Nie musiałam się odwracać , wiedziałam , że to Reus .
-Marcela , przepraszam . - złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę . 
-Nie wiem co mi odbiła , nie chciałem tego powiedzieć . Uwierz mi . - dodał
-A skąd mogę wiedzieć , że nie trzymasz się ze mną bo niedługo będę pasierbicą trenera ? - zdecydowałam się zaatakować go , jego własną bronią .
-Co ? - wyraźnie się zdziwił .
-Co , co ? Może chcesz mieć dzięki temu względy i zawsze występować w pierwszym składzie ? - kontynuowałam
-Chyba żartujesz .
-Może , ale powiedz mi jak się czułeś jak cię o to spytałam .?
-Aha , rozumiem . To było cholernie niezręczne . Mam nadzieję , że takie przeprosiny przyjmiesz . - uśmiechnął się i ... pocałował mnie .

    Jeden , krótki , ale od niego zawsze wyjątkowy . Niby tylko muśnięcie , ale cudowne .
-Marcela ... ? - usłyszałam 
-Wstawaj , jesteśmy . - dodał po chwili
Otworzyłam oczy . Ukazała mi się uśmiechnięta twarz blondyna . Rozejrzałam się i wtedy zrozumiałam , że to całe zajście i podejrzenia Reus'a tylko mi się przyśniły ... na szczęście . Chłopak odsunął się , a ja wyszłam z auta . Miałam już iść gdy ten złapał mnie , oparł o samochód i przyglądał się uważnie . Byłam niemal pewna , że ponownie chce mnie pocałować , ale nie mogłam na to pozwolić .
-Oj ..to zdecydowanie za dużo . - stwierdziłam 
-Ale czego .? 
-Tych "czułości" - zaśmiałam się .
-Dlaczego ? - dalej pytał
-Bo nie jestem , ani twoją dziewczyna , ani narzeczoną , ani żoną . Nie powinniśmy się ... całować . - odparłam zgodnie z prawdą choć mówiłam to wbrew sobie , dziwnie się czułam
-Jeszcze nie . - powiedział cicho , chyba nie do końca świadomy .
-Słucham .? - zapytałam zaciekawiona .
-Nic , a mogę chociaż się przytulić ? - uśmiechnął się ponownie.
-Tak , ale nic poza tym . 
Może i się w nim zakochałam , ale trochę dziwnie , że nie będąc razem całujemy się niemal codziennie . To wręcz nienormalne . Jeszcze do tego , gryzą mnie wyrzuty sumienia , przez pocałunek z Mario . To wszystko jest takie skomplikowane .
-Będę już lecieć . Do zobaczenia . - odparłam
-Dobrze , dobranoc . - odpowiedział 
Najchętniej to rzuciła bym mu się na szyje , powiedziała jak bardzo go kocham , ale ... nie . ! Jeśli słowa wypowiedziane w Londynie , były prawdą . To też coś do mnie czuje , zostawię wszystko w rękach Boga i zobaczymy czy jesteśmy sobie pisani . 
Wyjęłam kluczyki , otworzyłam drzwi , jeszcze pomachałam odjeżdżającemu blondynowi i zamykając je cicho , weszła bezszelestnie na górę , przebrałam się i kładąc się na łóżku odpłynęłam w błogi sen .

             Obudził mnie jakiś hałas na zewnątrz , wiedziałam , że jak otworzę oczy i spojrzę na zegarek to już nie zasnę , ale jednak ... podniosłam jedną powiekę i zerknęłam na telefon ...12.00 . Jak na to , że ok 4.30 byłam w domu to spałam krótko .! Bardzo . Miałam jednak nadzieję , że uda mi się jeszcze zatonąć w krainie snu , ale to tylko złudne nadzieje . Przewracałam się z boku na bok , lecz nie pomogło .  Byłam niemal pewna , że lada moment zjawi się Lewandowska jej sen praktycznie jest zbędną częścią życia . Poszłam więc do łazienki wziąć orzeźwiającą kąpiel by się rozbudzić , kiedy wyszłam  od razu nałożyłam na siebie dres , schowałam telefon do kieszeni . Zeszłam na dół gdzie była już mama i Jurgen , co mnie zbytnio nie zdziwiło bo akurat oni zawsze wcześnie wstają .
-Siema , siema . - przywitałam domowników
-Marcela .? Co ty robisz ? - spytała wyraźnie zdziwiona mama
-Yyy ... śniadanie ? - nie wiedziałam za bardzo o co jej chodzi .
-Kochanie , a może chora jesteś ? Chodź . - powiedziała z troską , sprawdzając czy nie mam gorączki
-Nie , nie jestem . Możesz mówić jaśniej o co chodzi ?
-Przed 5 wróciłaś do domu i wstałaś o 12 to ... nie jest normalne . - wyjaśniła
Zaśmiałam się głośno . Fakt nie było to często spotykanym zjawiskiem , ale rzadko bo rzadko , lecz się zdarzało . Mogę się przyznać ... jestem śpiochem .
-Gdy by nie to coś co mnie obudziło to bym spała . - odparłam
-Aaha , już rozumiem . Nie mam więcej pytań . - uśmiechnęła się
-Ale zaraz , zaraz . Skąd wiesz , o której wróciłam ? - postanowiłam wrócić do tego wątku
-Nie często o tej porze jeżdżą tutaj samochody . Zwłaszcza w czwartek nad ranem . - zaśmiała się
No dobra , z tym też muszę się zgodzić . Jest to raczej spokojna dzielnica i nie zbyt imprezowa . Co miało swoje dobre strony ... nie budziły mnie "jęki" pijanych sąsiadów , wracających z klubu czy bijatyki na ulicach .
            Jak przewidywałam , gdy tylko skończyłam śniadanie do drzwi zapukała Ania . Odetchnęłam głęboko i poszłam otworzyć drzwi .
-Dzień dobry , jest ... Marcela .?! - była wyraźnie zdziwiona .
-Jak widać . - zaśmiałam się
-Nawet nie wiesz jak się cieszę . - mówiła zachwycona
-Ale dlaczego ? - nie za bardzo wiedziałam o ci chodzi
-Już nie muszę cię wyciągać z łóżka bo wprowadziłaś treningi do dziennego planu dnia . - wyjaśniła
-Tak , tylko ... nie obudziłam się tak sama z siebie . - powiedziałam cicho .
Lewandowska uśmiechnęła się tylko i zaczęło się ... bieganie .
             Trening już mnie tak nie męczył jak na początku , moja kondycja wyraźnie ulegała poprawie na plus i przyznam , że bardzo mi się to podobało . Czułam się także lepiej niż za pierwszym razem . Ania miała rację i nawet takie trenowanie raz dziennie może zdziałać cuda .
-Co robisz gdzieś za godzinę ? - spytałam gdy byliśmy już pod domem
-Nie wiem jeszcze , a co ?
-Bo jutro jest piątek , urodziny Reus'a , a ja nie mam prezentu , ani pomysłu . - wytłumaczyłam
-Kurcze , my też nic nie mamy . To zrobimy tak . Przyjadę po ciebie ok.15.00 , żeby na spokojne zjeść obiad i pojedziemy . - uśmiechnęła się
-Okey , nie ma sprawy .
-To ja lecę , do zobaczenia . - odparła
-Dobra , pa . - odpowiedziałam i poszłam do domu , a karateczka udała się do siebie .
-Jestem .! - zawołałam wchodząc do domu .
-Za godzinę obiad . - usłyszałam mamę
-Super , wezmę prysznic i wracam . - mówiłam wchodząc po schodach .
            Jak powiedziałam , poszłam się odświeżyć . Po ok . 30 minutach zeszłam na dół i usiadłam przy stole .
-Mam pytanie do was . - zaczęłam
-To dawaj . - Jurgen usiadł naprzeciwko mnie
-Jutro są urodziny Marco i nie wiem co mu kupić .
-Hmm.. Marco ... bardzo trudne pytanie . - zamyślił się
-Bo wpadł mi do głowy pewien pomysł , a mianowicie by kupić takie ładnie zapakowane wino czy coś . - przedstawiłam swoją propozycję .
-Super , na pewno to wykorzysta . - zaśmiała się mama .
-Dzięki za pomoc , a i ok . 15 pojadę z Anią na miasto .
-Po prezent .?
-Tak .
Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę . Mama podała obiad , oczywiście z przepisu Ani . Healthymania trwa . Rodzicielka serio się wkręciła w to "zdrowe żywienie" , co skutkowało brakiem słodyczy w domu . Prawdę mówiąc uwielbiam słodkości , prawie jak każdy , ale niestety coraz trudniej jest je znaleźć . Mama przestała już kupować ciasteczka i inne pyszności , ale za to piekła ciasta ... z przepisów Lewandowskiej . Zjadłam ten dziwnie wyglądający , acz kolwiek dobry posiłek i wróciłam do siebie . Chciałam sprawdzić co słychać na Facebook'u . Włączyłam więc laptopa i zalogowałam się w serwisie społecznościowym .
-Ooo... matko . - doznałam szoku , 1356 powiadomień , 78 wiadomości i tysiące zaproszeń do znajomych .
             To było naprawdę zaskakujące . Nigdy nie miałam więcej niż 15 powiadomień , a tu ponad tysiąc . Zaczęłam właśnie od nich . Lubi twoje zdjęcie , skomentował twoje zdjęcie i tak w kółko . Od czasu do czasu zdarzały się odznaczenia . Byłam ciekawa kto mnie odznaczył na zdjęciu więc ...klik.
Uśmiechnęłam się sama do siebie . Moim oczom ukazało się zdjęcie z Londynu z tym ogromnym tłumem kibiców . Oczywiście "lajknęłam" zdjęcie i sama dodałam identyczne , po chwili ponownie powiadomienia zaczęły rosnąć . Przyglądałam się temu dziwnemu zjawisku i po kilku minutach zamknęłam laptopa . Oparłam się i wzięłam głęboki oddech . Postanowiłam napisać SMS do Mario .
Nie wiem dlaczego akurat do niego , ale cóż "Dzień dobry bardzo .Wybacz , że przeszkadzam , ale doznałam ogromnego szoku i muszę z kimś pogadać . Tak , w ogóle śpisz .? :) " . Zapomniałam , że inni mogą jeszcze odsypiać noc . Samsung wydał z siebie dźwięk , jednak jak nie obudziłam przyjaciela .Odebrałam połączenie .
-Coś się stało ? - spytał na wstępie .
-Cześć . Nie , znaczy nic poważnego . - odpowiedziałam
-To zaraz będę . - tylko tyle powiedział i zakończył połączenie
               Nie rozumiałam zbytnio o co mu chodzi , ale jak powiedział , że zaraz będzie to będzie .:) Nie musiałam długo czekać , faktycznie po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi , a krótko po tym drzwi mojego pokoju uchyliły się .
-Jestem . - odparł siadając na łóżku
-No ... widzę . Co ty taki zmęczony .?
-Biegałem . :) Właśnie miałem wracać do domu , kiedy napisałaś . Mów co się stało .? - zaczął podobnie jak rozmowę .
-Mówiłam , nic poważnego . - zaśmiałam się widząc jego minę
-Można prosić jaśniej ?
-Zobacz . - powiedziałam podając mu laptopa .
Trochę zdezorientowany , wziął go spojrzał jeszcze na mnie i otworzył . Rzecz jasna ukazał mu się mój profil na Facebook'u .
-Stałaś się bardzo popularna . Nie prawdasz .? - jego najwyraźniej to śmieszyło
-To nie jest śmieszne . - powiedziałam coraz bardziej wściekła
-Ej , Borussia . Spokojnie . Skąd oni ... wszyscy wiedzą , że ty to ty .?
-Serio pytasz ? Fani są nieobliczani , uwierz mi .
-No , ale bez przesady .
-Mówisz , to coś ci pokażę . Posuń się . - usiadłam obok niego i wzięłam laptopa .
Chciałam mu pokazać , że fani naprawdę wiele potrafią . Sama nim jestem i znalazłam prawie wszystkie prywatne konta Borussen . Mimo , że jestem tutaj już jakiś czas to nie mieliśmy siebie w znajomych .
-Jak wiesz , jestem fanatykiem . Kilka miesięcy temu , przeglądałam sobie fejsa i za cel postawiłam sobie znalezienie waszych prywatnych kont i ... proszę . - weszłam w profil Mario .
-No , no , no nie zła jesteś - nie ukrywał zdziwienia
-I wcale nie powinnam się dziwić , że mnie "dorwali" , ale co teraz ? - była w czarnej *****
-Nic , ewentualnie możesz założyć nowe konto i wszystko zablokować lub po prostu ignorować to ... wszystko . Witamy w naszym świecie . - poklepał mnie po plecach
-Ahaa , a tak z innej beczki . Co kupiłeś dla Reus'a ? - spytałam
-O cholera . Zapomniałem  .
-Czyli nie jestem jedyna . - zaśmiałam się
-Serio , wypadło mi z głowy . Muszę coś wymyślić .
-Ja jadę dziś z Anią . Ty też powinieneś się zmotywować .
-To ja lecę się ogarnąć i coś wymyślę . Może z Ilkayem pojadę .
-Okey , to idź . Raz , raz . - pogoniłam go
-Dzięki , że mi przypomniałaś . Do zobaczenia . - rzucił i wyszedł .
-Pa . - zaśmiałam się
Krótką chwilę po tym jego wyjściu usłyszałam podjeżdżający samochód . Wyszłam na balkon by sprawdzić czy to Lewandowska . Tak . Pomachałam , jej na znak , że wychodzę , chwyciłam jeszcze torbę i zeszłam na dół .
-Wychodzę . - krzyknęłam
-Okey , my będziemy w domu . W razie czego zadzwonię . - odpowiedziała mama
-Dobra , narazie . - i wyszłam
               Jak wymyśliłam tak zrobiłam , kupiłam Marco procenty , przy okazji dla Mario także . Ania , jak to Ania zakupiła , chłopakom kosz ... ze zdrowymi przekąskami . Można się było tego spodziewać , ale oczywiście nie tylko to znalazło się na liście zakupów Lewandowskiej . Jak stwierdziła "nie ma się w co ubrać na jutro" , więc byłam skazana na podróże po sklepach . Jeden , drugi , piąty , dziesiąty i kolejne . Przyznam , że zaczęło mi się już nudzić , ale na szczęście któryś tam z kolei okazał się TYM . Nareszcie karateczka znalazła coś odpowiedniego , szczerze to mi także wpadła w oko ta bluzeczka .;) Niby prosta , ale śliczna . Osobiście nie chciałam nic do swojej garderoby kupować bo i tak jest tam jeszcze mnóstwo rzeczy , których jeszcze nie miałam na sobie ani razu .
               Po udanych zakupach Ania odwiozła mnie do domu , było już koło 20 . Nie mam pojęcia jak myśmy to zrobiły , że przez tyle godzin chodziłyśmy po centrum handlowym . Chociaż z drugiej strony te niemieckie są o wiele większe od polskich , ale na szczęście jestem już w domu .
-Dzięki wielkie , za udany dzień . - podziękowałam gdy byliśmy już po domem
-Nie ma za co .
-Jedziesz jutro z nami? - dodała po chwili
-Yy , a mogę zadzwonić jutro ? Bo może Jurgen lub mama mnie podwiezie .
-Okey , to do zobaczenia jutro ...na treningu oczywiście . - zaśmiała się
-Dobrze , pani trener . - uśmiechnęłam się i podążałam do domu .
-Jestem .!!! - zawołałam zdejmując buty .
-Marcela , chodź zobacz kto przyjechał . - usłyszałam mamę
Oczywiście byłam ciekawa kto nas odwiedził .
-Cześć . - uśmiechnął się gość , a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom .

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Rozdział ... długi bo 45 jubileuszowy , ale 50 będzie lepszy . Nie wypowiadam się bo poczekam na wasze opinie . Mam tylko nadzieję , że się podoba , a "rozmiar" nie stanowi problemu . :)
I jedna zasadnicze pytanie : Kto przyjechał do domu bohaterki ? :P Zastanawiam się czy zgadniecie .
Aha , a co do meczu ... jest nie najlepiej , ale będzie lepiej po przerwie .!! Wierzę w Borussen ... NUR DER BVB !! Kto jest ze mną ? :)


Czekam na komentarze z opiniami .  Ciekawe czy uda wam się przekroczyć magiczną granicę 10 komentarzy  :] ?

Jeszcze jedno , wątpię czy dodam jeszcze rozdział przed świętami , ale obiecuję , że spróbuję . Więc chciała bym wam życzyć WESOŁYCH ŚWIĄT .!!

Dziękuję , że czytacie .! <3 

PS... postanowiłam reaktywować mojego bloga o całkiem odmiennej tematyce czyli o skokach narciarskich , w dodatku pod nowym tytułem i adresem ... liczę , że wam się spodoba i będziecie zaglądać , ale także zostawiać znak swojej obecności ------> KLIK   :))

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 44

Trochę zdezorientowana , poszłam za nim , mając nadzieję , że mimo wszystko będę się świetnie bawić .
Klubowa muzyka , lecąca z głośników porywała do tańca . Jenny i Lisa od razu padły w wir zabawy , a ja z cała resztą zajęliśmy lożę . Jak się później okazało nie byle jaką . Oczywiście Lewy z Marco i Marcelem odpowiadali za organizację .
-Podać coś do picia ? - zapytał podchodząc kelner .
-Yyy ... Mojto . Na razie dla każdego . - Sebastian złożył zamówienie
-Dobrze , za chwilkę przyniosę .
-Przepraszam . - zawołałam kelnera
-Tak ?
-Dla mnie sok - uśmiechnęłam się
-Okey , nie ma problemu - powiedział  i znikł w tłumie bawiących się ludzi.
Co ja tutaj robię ? zadawałam sobie ciągle to pytanie , po co ja tu przyszłam . Przecież to nie mój świat . Rozejrzałam się raz jeszcze dookoła . Ludzie świetnie się bawili , wszystkim udzielała się pozytywna energia zgromadzonych .
-Sok .? - spytał z niedowierzająca miną Mario
-Tak , sok . - zaśmiałam się
-Myślałem , że żartujesz , ale przecież jeden drineczek nie zaszkodzi .
-Ktoś cię musi do domu odprowadzić . - wystawiłam mu język
-Okey , jestem gotów do poświęceń . Ty wypijesz chociaż troszkę , a ja sok . - przyznam , że zaskoczyła mnie propozycja Gotze'go
-Ooo ... miło , ale dzięki . Nie przepadam za procentami .
-Żeby nie było , że nie proponowałem . :P , ale obiecuję , się ogarnąć i nie będziesz musiała mnie odprowadzać . Słowo harcerza . - uśmiechnął się słodko .
-Okey  , ale nie martw się mam tutaj towarzyszów , którzy będą pić soczek razem ze mną . - poklepałam go po plecach
-Tak ? - spytał
-No , kierowcy :P Przecież oni nie będą pić . - wyjaśniłam
-A no fakt .
Zdjęłam żakiet i zajęłam miejsce . Na przeciwko mnie siedział Marco . Uśmiechał się lekko gdy tylko na niego spojrzałam . No tak , nie zawsze można zobaczyć , Marcelę w takim stroju . Kilka osób poszło na parkiet , ale większość zajęła miejsca siedzące . Obok mnie spoczęli Mats i Oliver .
Kelner przyniósł sok i drinki . Popijałyśmy tak , nawet nie zauważyłam kiedy wypiłam całą szklankę . Po jakiś 10 minutach przyszły zdyszane i wybawione dziewczyny .
-Co już koniec idziemy .? - zapytałam
-Chyba żartujesz ..to dopiero początek . - powiedziała P.Schemlzer
-Marcela . Idziesz ze mną .?-zapytała Cathy , wskazując na korytarz najpewniej kierujący do łazienek
-Tak , pewnie nie zostawię Cię samej , jeszcze mi Cię porwą i co zrobię - odparłam z uśmiechem
Poszłyśmy łazienka była obok dużego tarasu . Druga połówka Mats'a weszła do łazienki , a ja wyszłam na taras . Stałam tak ..mimo niezbyt wysokiej temperatury w krótkim rękawku , jakoś nie czułam zimna .
Nagle koło mnie stanął jakiś typek średniego wzrostu . Na kilometr można było wyczuć , że jest już po kilku głębszych . Nie miałam najmniejszego zamiaru nawiązywać z nim jakiej kolwiek rozmów , ale niestety .
-Co tu robisz sama ? -zapytał
-Czekam na koleżankę .
-A może zatańczymy ? - nadal mówił
-Nie dzięki , ja nie tańczę . - powiedziałam
-Jak ze mną nie zatańczysz ?- zbulwersował się .
Na szczęście przyszła Cathy .
-O właśnie jest koleżanka . Miło było poznać -powiedziałam i skinęłam by nie zwracała na niego uwagi Chciałam jak najszybciej dołączyć do reszty . Przeczuwałam jego złe intencje , a nie chciałam tak zaczynać zabawy . Spojrzałam w stronę loży . Rozmawiali , nie mogli w takim razie zobaczyć , ze tych dwóch , nachalnych typków się do nas klei .
-To może ty ze mną zatańczysz .? - zaczął ją ciągnąć w stronę parkietu
Ze mną robił to samo jego kolega w takim samym stanie jak on... Troszkę się wystraszyłam podobnie jak Cathrine . Nie miałam dobrego przeczucia co do nich , ale co ja mogłam zrobić .? Nic . Oni napakowani i pijani , a my drobne i przestraszone .
-Zostaw je.!- usłyszałam czyjś głos za plecami
-A jak nie to co lalusiu .?- "porywacze" zaczęli się śmiać .
-To wtedy pogadamy inaczej . - obok ''wybawcy " pojawiło się jeszcze sporawa grupka chłopaków , wiedziałam , ze to nasi kochani Borussen . Jednak zauważyli .
-Marco . - powiedziałam cicho i poczułam ulgę .
Stałam z Cathy za plecami tych typków , mając nadzieję , że nie dojdzie do jakiejś bójki z naszej winy /
-Dobrze , spokojnie kolego już proszę oddaję dziewczynę , nie mogłeś mówić od razu , że ona jest z Tobą? - powiedział i odszedł razem z kolegą
- Kto to był ? - zapytał zatroskany Marco .
- Zrobił ci coś .? - Mats szybko podbiegł do Cathy
- Pijani idioci . - tak Kevin skomentował całe zajście
Spojrzałam na nich z wdzięcznością , byłam lekko przestraszona , nie wiele myśląc przytuliłam się do Reus'a . Nie wiem dlaczego , może po prostu stał najbliżej .. Objął mnie mocno , jak bym miała zniknąć , a na mojej twarzy pojawił się uśmiech
-Dziękuję . - powiedziałam cicho
Staliśmy tak już tylko my i zakochani , przyszli państwo Hummels . Reszta wróciła do stolika .
-Chodź ze mną  - powiedział po chwili .

***

 Marcela wyglądała olśniewająco . Oczywiście pozostałe dziewczyny także , ale to polka przykuła moją uwagę , jak się okazało nie tylko moją . Mario też skomplementował gdy tylko ją zauważył . Wiedziałem , ze będzie to cudowny wieczór , zwłaszcza przy tak cudownej dziewczynie . Gdy wchodziliśmy do klubu widać było na kilometr , że za bardzo nie chce tam wchodzić , ale jednak udało mi się i weszliśmy do środka . 
Intuicja .? Wiem niby faceci nie mają intuicji , ale coś mówiło mi bym nie spuszczał z niej oka , a gdy poszła z Cathy do toalety to coś nie dawało mi spokoju . Mimo wolnie śledziłem każdy jej ruch . I dostrzegłem . Jakiś napity jak automat koleś próbował z nią rozmawiać , ale nie wykazywała zbytnio ochoty na wymianę zdań z tym kimś . Chciałem podejść i udać chłopaka Marceli , ale nie wiem dlaczego nie poszedłem . Później wszystko potoczyło się szybko . Wyszła Cathy , a kolesie szukali zaczepki . Porwali dziewczyny do tańca mimo ich wyraźnego sprzeciwu .
- Ej , chłopaki .! - zawołałem i od razy skierowałem się w ich trochę
Kumple poszli za mną . , krótka wymiana zdań i pijane typki odpuściły . Najwyraźniej zrozumieli , że te dziewczyny są nietykalne .! 
Obje były lekko przestraszone całym zajściem , ale umiejętnie to ukrywały . Polka przytuliła się do mnie , nie ukrywam bardzo mi to pasowało . I właśnie tym gestem , zdradziła , że jednak ten facet wywołał u niej lekkie strach . Objąłem ją mocno i staliśmy tak dłuższą chwilę , dopóki nie wpadł mi do głowy pewien pomysł . Poprosiłem by poszła ze mną , od razu się zgodziła . By nie uciekła chwyciłem ją za rękę . Udawało mi się to robić coraz częściej , nie ukrywam bardzo mi to pasowało , ale jeszcze musiałem poczekać kilka dni .
-My zaraz wrócimy . - zawołałem do Juliana i Neven'a , kiedy przechodziliśmy obok naszego stolika . Chwytając jeszcze żakiet Marceli . Wszyscy pewnie poszli szaleć na parkiecie , a chłopaki pilnują prowiantu .
-Gdzie chcesz iść.? - spytała
-Tutaj niedaleko jest ładny park . - uśmiechnąłem się
-Aha , okey . - uniosła lekko kąciki ust
Wyszliśmy z klubu , nie było zimno , ale mimo wszystko podałem jej żakiet . Jeszcze zachoruje i nie przyjdzie na moje urodziny , a wtedy było by nie fajnie . Schowała ręce do kieszeni ... a było tak pięknie .
Park na szczęście nie zawiódł , prezentował się świetnie . Zwłaszcza teraz , gdy świecił piękny księżyc w pełni i latarnie . Nastrój był doskonały , nie wierzę w to co myślę , ale to jeszcze nie czas . Szliśmy w ciszy . Marcela była wyraźnie nie w humorze , brakowało na jej twarzy uśmiechu . Szturchnąłem ją lekko , ale była zatopiona we własnych myślach . Nie poddałem się i powtórzyłem wyczyn .
-Ej , uśmiechnij się . Nooo .. - przerwałem w końcu panującą przez dłuższy czas ciszę .
-Proszę .? - dodałem przyglądają się jej
Udało się , na twarzy polki pojawił się uśmiech , a nawet śmiech
-Widzisz od razu lepiej . Mogę ci opowiedzieć dowcip . - zaproponowałem
-Spoko . - powiedziała , co chwilę kopiąc niewielki kamyczek
--Kibic Schalke, BVB i Mainz znaleźli lampę Alladyna, otwarli i wyskoczył z niej Dżin.
-Za to, że mnie uwolniliście, spełnię po jednym waszym życzeniu. 

Pierwszy kibic Mainz mówi, że chce, aby do Moguncji przyszedł Ronaldinho... Dżin pstryk i w Mainz Ronaldinho. Następnie kibic Schalke, mówi że chce, aby wokół Gelsenkirchen był wielki mur, aby wieśniaki z innych miast nie mogli do niej wjechać... Dżin pstryk i wokół Gelsenkirchen wielki mur. Kolejny kibic BVB myśli i pyta Dżina:
- A ten mur wokół Gelsenkirchen to wysoki?
- Wysoki! - odpowiada Dżin
- A gruby?
- Bardzo gruby! - odpowiada Dżin
- A wrota szczelne?
- Bardzo szczelne!! - odpowiada Dżin...
- To zalej to wszystko gnojówką ! - odpowiada kibic BVB

Kolejna próba zakończona sukcesem . Kawał rozśmieszył ją ,a tym samym i mnie .
-Dobry , dobry . Skąd go znasz ? - spytała , w końcu powiedziała coś więcej niż "Okey"
-Kiedyś , gdzieś w necie znalazłem . 
-Muszę go zapamiętać , opowiem ci jak będziesz miał zły humor . - uśmiechnęła się   
-Marcela .
-Hym ..?
-Co jest ? - widać było , że to nie jest ta sama dziewczyna , którą poznałem . Coś ją wyraźnie męczyło , ale nie miałem pojęcia co .
-Nic .. - próbowała mnie zbyć
-Marcela .
-No dobra , już dobra . Zastanawia mnie nagła zmiana zachowania mamy i ...
-Coś nie tak z Ullą ?
-Nie , tylko po wczorajszej "wymianie" zdań , dzisiaj powinna wygłosić gadkę typu "jak mogłaś tak się zachować" , a ona nic . Rano uśmiechnięta od ucha do ucha , nawet nie wspomniała słowem tylko spytała , o której wychodzę , a przecież powiedziała , że mam szlaban na imprezy . I jeszcze ...- wyjaśniła
-Może po prostu przemyślała sprawę i da ci trochę więcej "luzu" .
Przyznaję się , to moja sprawka . Rano spotkałem trenera i przez wyrzuty sumienia poprosiłem go by
wyjaśnił narzeczonej  , że to wszystko było ... specjalnie . I chyba trochę źle to rozegrali , ale cóż .
-Właśnie wątpię , nigdy tak nie było , żeby po prostu odpuściła . Coś tu śmierdzi i dowiem s się co .-odparła
- A ten drugi powód , powód I ? To chodzi o Mario , prawda .? - to było jasne jak Słońce .
Marcela bardzo się przejęła jego transferem , chyba nie do końca może się z tym pogodzić , ale niestety musi .
-Tak . Mario ... - mówiąc to przystanęła na chwilę .
Stanąłem na przeciwko niej , patrzyłem na jej cudowną twarz . Pragnąłem ją widzieć codziennie ,  nawet częściej . Nie wiem dlaczego , ale kiedy ona się smuciła , ja też miałem kiepski humor , jeśli była uśmiechnięta , to ja automatycznie także . Całkiem jak byśmy byli bratnimi duszami . Trochę dziwne , ale .. . prawdziwe
-Nie martw się tym . W ogóle najlepiej o tym nie myśl . Jeszcze jest z nami i to się liczy . - próbowałem wyszukać jakiś pozytywów , chociaż mi też przychodziło to z trudem .
-Wiem , ale nadal mam nadzieję , że zmieni zdanie i nie potwierdzi tego transferu . - zdziwiła mnie trochę tym co powiedziała , ale szybko zrozumiałem . Gotze znowu nie powiedział jej całej prawdy , że już wszystko uzgodnione i podpisane ,a od 1 lipca będzie już piłkarzem Bayernu .
-A ... - zacząłem
-Tak , wiem też , że każdy z was może się przenieść blablabla ... - przerwała mi
-Dokładnie , ale chodzi mi o to , że my też w jakiś sposób to przeżywamy . Nie tylko kibice . Niestety nie wielu ma szanse jak Messi by grać w jednym klubie całe życie . - próbowałem coś , jakoś
-Yhymm , wiem , ale ... nie zrozumiesz . - znowu posmutniała
Postanowiłem zareagować i to natychmiastowo . Nie zważając na jej reakcje przytuliłem ją . Impuls ? Nie wiem , tak po prostu .
-Tak na marginesie , póki co nigdzie po za Dortmund się nie wybieram . - powiedziałem cicho
Trochę bałem się jej reakcji , ale na szczęście była pozytywna . Wtuliła się we mnie , a na mojej twarzy powitał uśmiech . Zawsze się pojawiał gdy była tak blisko .
-Wiesz co ci powiem Reus .? - zaczęła
-Nie mam pojęcia .- odparłem zgodnie z prawdą
-Cholernie bolą mnie nogi .- zaśmiała się , a ja z nią
-To po co takie wysokie buty założyłaś ?
-No spójrz , teraz jestem prawie twojego wzrostu . 
-Tak , faktycznie . Teraz mogę , bez przeszkód zrobić tak . - miałem tego nie robić , ale nie potrafiłem się powstrzymać .
-Mówisz .? - uśmiech ponownie się pojawił .
Wspaniale . Już byłem na tyle blisko by ją pocałować , ale ...
-Nie odbieraj . - szepnąłem łapiąc ją za rękę , którą chciała wyciągnąć telefon, a ten po chwili przestał dzwonić .
Tym razem , złapałem ją w talii i lekko przyciągnąłem do siebie , akcja zaczynała się powtarzać kiedy zadzwonił mój telefon .
-Cholera jasna . - zaklnąłem , jedną ręką sięgając do kieszeni , a drugą nadal trzymając polkę . Jak bym się bał , że ucieknie .
-Halo .! -odebrałem połączenie
-Cześć , przeszkadzam ? - usłyszałem głos siostry
-No , trochę . - przyznałem
-To tak na szybko , mam pytanie . Masz jakieś plany na przyszły tydzień ?
-Nie , chyba nie , a coś się stało ? - nie wiedziałem za bardzo o co chodzi
-Muszę jechać do Berlina i nie mam z kim zostawić Nico . - no i wszystko jasne
-Przywieź go do mnie . Chętnie się nim zajmę . - uwielbiałem spędzać czas z siostrzeńcem , ale niestety nie miałem go za dużo
-Dzięki , to jeszcze zadzwonię jutro . Już nie przeszkadzam , pa . - nie zdążyłem się pożegnać gdy Yvonne się rozłączyła
-Wybacz .... siostra . - wyjaśniłem
-Nie ma sprawy , może wracamy ? - zaproponowała
-Nie skończymy ? - spytałem i spojrzałem na nią prosząc by jednak powiedziała to co chciałbym usłyszeć .
-Reus , Reus , Reus ... nie zawsze się ma to co się chce . Niestety . - nie takiej odpowiedzi się spodziewałem
-A jak sam sobie to wezmę ? - poruszyłem brwiami , a dziewczyna nadal stała przy mnie
-Wątpię .
-To popatrz . - uśmiechnąłem się i skradłem jej całusa .
Poczułem się jak nastolatek , który w tajemnicy przed światem , przeżywa swój pierwszy pocałunek .
-Faul .! Wbrew zasadom fair play . Przytrzymywałeś mnie . - powiedziała bardzo poważnie , a ja spojrzałem na nią zdezorientowany .
Ona uśmiechnęła się cwaniacko , w mgnieniu oka pociągnęła mnie za kołnierz koszuli i ... szok . Tym razem Marcela mnie pocałowała , ale ten trwał dłużej niż mój całus z zaskoczenia . Gdy przerwała , wyglądała na zawstydzoną , nie ukrywam rozśmieszyło mnie to trochę .
-Ej , spójrz na mnie . - mówiłem próbując dojrzeć jej twarz .
-Nie , Marco , przepraszam . - odparła
-Nie masz za co przepraszać . - zwariowała , zrobiła właśnie to czego pragnąłem , a teraz mówi "przepraszam"
-Dlaczego ty , zawstydziłaś się .? - musiałem spytać , to było silniejsze ode mnie .
-Idziemy ? - próbowała zmienić temat
-Marcela - chwyciłem ją za rękę gdy chciała odejść .
-Chcesz wiedzieć ? Tak . To było ..
-Żartujesz prawda . Powiedz czy jak to ja ... cię całowałem to normalnie się zachowywałaś , teraz ty ... i się zawstydziłaś . ? - nadal pytałem
-Bo ty to co innego , ja ... zrozum . Powiem to powoli . Nie wiem czy powinnam to , przed chwilą , no wiesz . Ty to inna sprawa , zawsze wybierasz taki moment ... Po drugie , nie co dzień całuję , ...Marco Reus'a - zaśmiała się pod koniec wypowiedzi
-Aha , no dobra . Powiedzmy , że rozumiem . Więc spróbuję jakoś cię "odwstydzić" , okey ? - zaproponowałem uczciwy układ .
-Ale jak ?
-Tak . - poświęciłem się i ponownie ja obdarowałem ją pocałunkiem .
-Głupek . - zaśmiała się i jakimś cudem udało jej się odejść kawałek
-No co , musiałem . - stałem w miejscu z rozłożonymi rękoma , śmiejąc się z jej "bulwersu"
-Dobra , chodź . - zawołała , dołączyłem do niej i szliśmy do klubu , gdzie bawiła się reszta .

***

Przyznaję się , jestem winna całego zajścia , ale ... nie żałuję . Uwielbiam spędzać czas z Marco , zwłaszcza gdy jesteśmy sami , wtedy zawsze ma miejsce jakieś ciekawe zajście .:) Gdy byliśmy w parku nawet przeszło mi przez myśl by powiedzieć mu , że jak tylko go poznałam to się zakochałam , ale jednak udało mi się opanować . Jeszcze by mnie wyśmiał ... No dobra nie zrobił by tego .:P Kiedy staliśmy tak , na zmianę się całując czułam się wspaniale . Wiedziałam , że komuś na mnie zależy , że mogę na niego liczyć , że ... go kocham . Tak , szkoda , że nie potrafię zdobyć się na odwagę i powiedzieć mu tego prosto w oczy . Z drugiej strony nie wiem czy bym potrafiła . Trochę mnie gryzie sumienie . Mianowicie pocałunek z Mario , to nie powinno mieć miejsca . Zastanawiałam się nawet na tym by powiedzieć Reus'owi o wszystkim , ale jak by to zabrzmiało :
-"Marco , słuchaj . Całowałam się z Twoim najlepszym przyjacielem "
Nie to mogło by mieć tragiczny finał , jeszcze ich przyjaźń by się rozpadła przeze mnie , nie darowała bym sobie tego .
Szliśmy bardzo blisko siebie , wracaliśmy już do klubu gdzie pewnie reszta świetnie się bawiła . Nawet naszła mnie chwilowa chęć do zabawy .
Po kilku minutach byliśmy już w miejsc docelowym i o dziwo Neven i Julian nadal siedzieli w naszej loży . Zastanawiałam się czy to oni tak długo siedzą , czy może nas nie było tylko przez chwile .
-A wy co nie bawicie się ? - spytałam podchodząc do chłopaków .
-Bawimy , ale na zmianę pilnujemy miejscówki . - zaśmiał się Schieber
-To nadal tak siedzicie ? - Marco tym razem zapytał
-Nie , już chyba leci 2 kolejka . Trochę was nie było . - wyjaśnił Subotić
-Aha , to idźcie się bawić , ja posiedzę . - zaproponowałam
-Okey , zaraz powinni przyjść Sven z Simone . - dodał Julek na odchodne .
Zajęłam swoje miejsce i napiłam się soku , który stał tu już jakiś czas . Po chwili przyszedł Bender z drugą połówką i wręcz nakazali iść mi na parkiet z Reus'em . No cóż miałam zrobić ... poszłam . Na szczęście nie trafiliśmy na nic wolnego , a wręcz przeciwnie . Do końca wieczoru wyszalałam się nie tylko z nim , ale i z Mario , Mo , Leo , Oliver'em , Mats'em , a nawet z Anią , Cathy , Tugbą , Lisą i innymi . Było super , kolejki mijały , podobnie jak czas . W mgnieniu oka na zegarku widniała 2 nad ranem . Byłam w niemałym szoku . Ok 18.30 przyjechaliśmy , a już jest 2 .?! Niestety jak jest super zabawa to tak bywa . Ci co mogli trochę pochłonęli tych napojów procentowych, ale przecież wszystko jest dla ludzi , dla piłkarzy też . Więc nikt nie zwracał uwagi kto , ile i kiedy wypił .. Usiedliśmy jeszcze wszyscy razem . Pośmialiśmy się z Mats'a , któremu alkohol zaczął mieszać już w głowie , z resztą podobnie jak Romanowi , Nuriemu i Robertowi .Chłopcy nawet postanowili się założyć , które miejsce zajmą w jakie w klubu , w jakich rozgrywkach .
-Ej ... więc tak . Ja jako najstarszy obstawiam pierwszy . - zaczął Weidenfeller
-No to mów staruszku . - dogryzał mu Hummels
-Więc tak , Liga jest nasza , Puchar może sobie wziąć Mario , a Bundesliga .. to się jakoś dogadamy . - mówił dość poważnie .
Oczywiście większość się śmiała , ale ci co byli pod wpływem brali wszystko całkiem poważnie
-Żartujesz , wszystko będzie nasze , Bayern będzie mógł ewentualnie drugim miejscem się zadowolić . - Robert przejął głos
-Jestem za Polakiem . - Nuri przyznał rację przyjacielowi
-A ja ... jako ex-bayern twierdzę , że możemy im oddać ...Ligę Europejską . - po jego słowach wszyscy wybuchli śmiechem .
Przecież , to , ze Monachium będzie na 3 miejscu w Fazie Grupowej Ligi Mistrzów było mało prawdopodobne .
-No co się śmiejecie . Zabiorą nam Mario , ale będziemy musieli sobie poradzić . Nie damy się . !- zawołał
-Tak , kochanie . - mówiła między napadami śmiechu Cathy
Spojrzałam na Gotze'go po słowach Mat'sa . Od razu było widać , że mimo śmiechu trochę go zabolały słowa kolegi , ale niestety nie mieliśmy na to wpływu . Hummels miał racje zabierają nam gwiazdę , ale klub musi sobie jakoś z tym poradzić . Takie życie ... jak sam to powiedział .
-Wiecie już późno , może powoli będziemy się zwijać . - zaproponował Kehl
-Dobry pomysł , dla tej czwórki już i tak za długo . - przyznała rację Sila
-Okey , chłopaki . Do samochodu . - zawołał Mitchell , ku zdziwieniu wszystkich chłopcy grzecznie bez słowa sprzeciwu zaczęli się ubierać .
-Jedziesz z nami ? - usłyszałam za swoimi plecami

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

Tadam ..--> 44 yes .!
Borussia wygrała i awansowała .! Nadal trzymają mnie emocje po wczorajszym meczu . Był jak zwykle pełen wrażeń .
Blog ... mam nadzieję , że jest okey . Bywały gorsze , ale do oceny oddaje w wasze ręce . Jak pisaliście w komentarzach nie było tragizmu :) , ale muszę jakąś ciekawą akcję wymyślić . Mogę obiecać , że niebawem będzie akcja ...Mario :)

Pyt . ? ! :)
1. Kto stoi za Marcelą ?
2. Czy powie dla Reus'a o pocałunku z Mario ?
3. Co będzie z biednym Mario ?
4. A może Marcela ucieknie z nim do Monachium ? ;O
5 . Matecka odkryje co jest nie tak , że Ulla po prostu nie porusza tematu ostatniej kłótni ?

Czekam na komentarze .! Pokażcie ile was tu jest !!! A wtedy , poważnie będę rozmyślać nad kolejnym blogiem :) Dziekuje dla tych co komentują ... jesteście wielcy i najlepsi .!