Początek

niedziela, 7 maja 2017

...

   Definicja zakochania ? Każdy ma swoją, a ja spróbuję wyjaśnić to na podstawie dwojga nie widzących poza sobą świata osób.
           Zakochać się - świetne uczucie, lecz trafić na osobę, która odwzajemni to co czujesz graniczy z małym cudem, ale jednocześnie jest najcudowniejszym "czymś", co możesz przeżyć. Im właśnie się udało. Znaleźli siebie. Niby różni, ale tak cholernie podobni. Doskonale się uzupełniają, są jak słynny Jing i Jang. Spotkali się przypadkiem, lecz czy aby na pewno był to przypadek ? Możliwe, ale dla mnie bardziej prawdopodobne to PRZEZNACZENIE. Właśnie ono sprawia, że znajdujemy swoją drugą, idealną połówkę. Ich jednak połączyła pasja i miłość do najlepszego klubu w całej galaktyce, oczywiście mowa o Borussii Dortmund.
ONA - fanka niewyobrażająca sobie weekendu bez obejrzenia na szklanym ekranie meczu czarno-żółtych.
ON - chłopak, który także nie wyobraża sobie weekendu bez meczu. Z małą różnicą, właśnie ten chłopak biega po murawie w czarno-żółtym trykocie broniąc barw BVB09.
Nierealne, a jednak. Udało się. Szok ? Niedowierzanie ? To właśnie czuła gdy go zobaczyła, gdy wpadli na siebie w parku. Nie spodziewała się, że lada chwila będą parą...
Oboje zakochani w sobie do szaleństwa. Cieszą się sobą, każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie. Owszem bywają kłótnie, ale ciche dni .. niezmiernie rzadko. Zdarza się, że jedno bądź drugie musi wyjechać w sprawach osobistych to normalne, zwłaszcza w ich zawodach. Wtedy dzwonią lub piszą SMS. Tęsknią gdy obok nie ma drugiego. Mimo, że spędzają ze sobą bardzo dużo czasu, dla nich to i tak za mało. I właśnie to jest piękne, to jest właśnie miłość.
Komuś może się to wydawać dziwne, że światowej klasy piłkarz, zaufał i bezwarunkowo zakochał się w "normalnej", sześć lat młodszej dziewczynie. Ona sama nie wierzyła, że ktoś taki może ją pokochać. Wątpiła. Miała mieszane uczucia gdy dał jej kluczyki do swojego mieszkania , nie wiedziała jak się zachować . A on ... robił wszystko by przekonać ją o prawdziwości swoich uczuć. Zajęło mu to rok. Mimo, że byli już parą podświadomie czuł lęk dziewczyny. Bała się, że chce się nią tylko zabawić i zostawić jak zabawkę. On jednak planował przyszłość z jej osobą w roli głównej. Uświadomił sobie , że to jest na pewno to gdy przyjechała wtedy gdy potrzebował jej najbardziej, a nie śmiał prosić. Gdy przyjechała do Gladbach kiedy dzień przed wylotem do Brazylii na Mistrzostwa Świata, w meczu z Armenią doznał kontuzji. Był załamany jego marzenia legły w gruzach, lecz gdy brunetka bez żadnych uprzedzeń weszła do sali, cieszył się. Poczuł, że zaufała mu i pozwoli by mógł dalej planować przyszłość. Nie wie skąd, po prostu wiedział. Ona też. Kochali się, tak prawdziwie.

***
          Polka leżała na łóżku i sama nie wierzyła w to co stało się zaledwie kilkanaście godzin temu. Jej największe i najskrytsze marzenie właśnie się spełnia. Przez chwilę przyglądała się blondynowi, który spał obok. Później uniosła rękę ku górze i z uwagą przyglądała się każdemu milimetrowi temu co osiemnaście godzin wcześniej znalazło miejsce na jej serdecznym palcu.  Uśmiechała się przy tym i z niedowierzaniem kręciła głową. Mimo, że spędziła namiętną noc z piłkarzem i miała dowód "na dłoni" nadal czuła się jak w pięknym śnie.
           Chłopak zerknął na brunetkę i uśmiechnął się pod nosem, sam nie był pewny czy to co stało się wczoraj było prawdą. Jednak kątem oka spojrzał na swoją dłoń, później lekko się uszczypnął. Tak, to się stało, chłopak od narzeczonego stał się mężem.
-Dzień dobry. - odezwał się w końcu, co lekko przestraszyło dziewczynę, na skutek czego wzdrygnęła. Blondyn jak to miał w zwyczaju od początku ich związku złożył czuły pocałunek na ustach ukochanej na dobry początek dnia
-Cześć. - odpowiedziała uśmiechając się
-I jak ? - spytał widząc z jakim zainteresowaniem i skupieniem przygląda się złotemu krążkowi na palcu
-Dziwnie. - odparła krótko. Chłopak zaśmiał się pod nosem i także uniósł swą rękę, tak by obie było obok siebie
-Jestem cholernym szczęściarzem. - mówił biorąc przykład z Polki. Teraz razem przyglądali się tej jednej, małej acz kolwiek wiele zmieniającej w życiu rzeczy
-Musimy iść do urzędu. - dodał
-Tak, ale to jutro. Dziś jest zamknięty. - powiedziała przerywając dotychczasowe zajęcie i wtuliła się w ramiona Niemca. On objął ją przyciągając najbliżej jak tylko się da.
-Fakt. Spójrz, takie maleństwo, a obraca życie o 180 stopni. Zwłaszcza dla kobiet. Zmiana nazwiska, adresu. - kiedyś sam śmiał się z siebie na myśl o ślubie, a tu ... był gotów zaciągnąć brunetkę do ołtarza gdy tylko ją zobaczył.
-Pani Reus. - zaśmiała się cicho
-Marcela i Marco Reus. - poprawił słowa żony po czym oboje głośno się zaśmiali. Dla nich to coś nowego, nowe życie, nowe priorytety. Cieszyło ich jedno ... konkretnie słowa wypowiedziane wczoraj, które sobie na wzajem obiecali ...

"...Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci..."

wtorek, 10 stycznia 2017

Rozdział 86

             Ze spuszczoną głową , próbując wymazać z pamięci to co przed sekundą się zdarzyło wyszłam z domu . Żałowałam , że zdecydowałam się do niego przyjść . Boże po co jak tutaj przyszłam ? Przystanęłam na chwilę i odwróciłam się . W oknie stał on .. Gotze . Ze spuszczoną głową oparty o framugę okna .
-Marcela ? - usłyszałam . Z przerażeniem uniosłam wzrok i spojrzałam .
-Marco ? - moje oczy przybrały formę pięciozłotówek , byłam przerażona , a zarazem dziękowałam w duchu , że nas nie przyłapał ...
-Coś się stało ? - spytał uważnie mi się przyglądając
-Yy ... nic . Byłam u Mario, chwilę pogadaliśmy. - na moich ustach pojawił się najbardziej sztuczny uśmiech jaki potrafiłam "przykleić" do ust
-Serio . ? Rozmawialiście ? Super , nawet nie wiesz jak się cieszę . - uściskał mnie
-Tak. I nawet oboje żyjemy .
-W końcu . A właśnie, dzwoniłem do Ciebie ... masz wyłączony telefon .
-Niemożliwe . - wyciągnęłam z kieszeni komórkę ... faktycznie była wyłączona - .. Pewnie bateria padła . Wybacz kochanie , muszę lecieć ... zakupy czekają . - skłamałam , pierwszy raz w życiu kłamałam patrząc mu prosto w oczy
-Okey , wpadnę do Ciebie później .- uśmiechnął się i przytulił mnie
-Do zobaczenia .
-Pa, kochanie .. - blondyn poszedł do przyjaciela , a ja z Bożą pomocą dotarłam do auta .
              Z trudem nacisnęłam przycisk na kluczyku by otworzyć samochód , a gdy już wsiadłam do środka . Złość wręcz ze mnie kipiała . Byłam zła na siebie i na Mario . Po jaką cholerę do niego szłam ? Jaki diabeł mnie skusił ? Gdyby Marco był minutę lub dwie wcześniej ... moje życie legło by w gruzach . Całe . Mam tylko nadzieję , że Gotze nie wygada się nikomu bo obiecuję .. zabije . Z głową na kierownicy krzyczałam na samą siebie . Myślałam nawet jak ja czułabym się na miejscu Reus'a gdyby to on zrobił to co ja z jego przyjacielem , ale szybko pozbyłam się tej wizji . Po dobrych 15 minutach zebrałam się w sobie, odpaliłam samochód i ruszyłam przed siebie . Może dla niepoznaki powinnam zrobić chociaż jakieś minimalne zakupy ... ? Tak. Pojechałam do najbliższego marketu i kupiłam kilka zupełnie niepotrzebnych rzeczy . W ogóle ich nie potrzebuje, ale muszę trzymać się wersji jaką powiedziałam chłopakom .

                Byłam wręcz załamana. Co ja do cholery zrobiłam ?! Całowałam się z Gotze ?! O mały włos i poszlibyśmy dalej ... co wtedy? . A jakby Marco wszedł bez pukania ? Wzięłam głęboki oddech i wstając z kanapy, poszłam do łazienki by wziąć relaksującą kąpiel. Może ona pomoże, chociaż odrobinę. Cieszyłam się, że obecnie nikogo nie ma w domu. Mogę w spokoju pobyć sama ze sobą. Największe pytanie ... czy powiedzieć Marco ? Przecież gdy się dowie będzie załamany. Pokłóci się z Mario i zapewne ze mną. To bez sensu, ale czy nie "zjedzą" mnie wyrzuty sumienia ? Niby 'Najgorsza prawda jest lepsza niż najsłodsze kłamstwo' , ale czy w tym przypadku także ? Wątpię... blondyn nie zrozumie, ze to "impuls"  .. mało tego jeszcze ze strony bruneta, a ja się nie sprzeciwiałam . Chciałabym by była tutaj Ania, może by coś poradziła . Niestety wyjechali z Robertem ... wrócą za 2 tygodnie. Może zadzwonię do taty ... ?

-Cześć kochanie . - powitał mnie z uśmiechem jak tylko otworzyłam drzwi
-Cześć. - ponownie wygięłam usta w uśmiech
-Sama jesteś ? - spytał rozglądając się po mieszkaniu
-Tak. Mama w Hamburgu, a Jurgen poszedł  ... gdzieś . - zaśmiałam się
-Aha, coś się stało ?
-Nie dlaczego? - postanowiłam udawać
-Jakaś taka nie w sosie jesteś . - podszedł bliżej
-Nie czuje się najlepiej . - kolejne kłamstwo
-Może chcesz się położyć ? - zaproponował
-Dobry pomysł .
-Mam zostać ?
-Yy.. oczywiście . Chodź . - chwyciłam jego dłoń i poszliśmy do pokoju . Nie chciałam żeby szedł, potrzebowałam się przytulić. A jeżeli chce żebym zasnęła to .. z nim na pewno się uda.
          Byłam głupia . Mam faceta, którego kocham najmocniej na świecie, a całuje się z innym ? Zapewne wygrałabym konkurs na najbardziej idiotyczny odruch na świecie . Nie powiem mu bo to go cholernie zrani . Nikt się o tym wszystkim nie dowie . Chce być z blondynem na zawsze . Jest moim pierwszym chłopakiem i chciałabym by był już ostatni . Nie wyobrażam sobie codzienności bez niego , bez jego uśmiechu , głosu , dotyku . Kocham go po prostu . Gdy jest przy mnie wiem , że mam wszystko , a nawet więcej niż powinnam . Nie zasłużyłam na to wszystko , chociażby przez wydarzenia dnia dzisiejszego . Ale to już historia, było minęło . Mam Reus'a i to mi wystarczy . Mario ma Ann i życzę im szczęścia .Wtuliłam się jeszcze bardziej w chłopaka ...
-Śpisz ? - spytałam szeptem , a odpowiedziała mi głucha cisza
-Kocham Cię . - dodałam , zamknęłam oczy , a chwilę później zasnęłam


         
-ZAAAAAAAKOCHANI !! - usłyszałam z dołu znajomy głos , początkowo myślałam ze mi się przyśniło , ale spojrzałam na blondyna , który też się przebudził .
-Ktoś coś wołał czy mi się zdawało ? - spytał
-Chyba tak . - przeciągnełam się i wstałam z łóżka .
            Zaspana wyszłam z pokoju i zastanawiałam się, kto mógł wołać, a przede wszystkim kto wszedł do domu . Powoli i najciszej jak potrafię zerknęłam na schody wychylając się zza ściany .
-Cześć ! - zawołałam z radością i rzuciłam się na Roberta .
-Cześć , tęskniłaś ? - uśmiechnął się i przytulił mnie
-Strasznie . Mieliście być za dwa tygodnie .. coś się stało ? - spytałam , a wzrokiem szukałam Ani .
-Zadzwonili z klubu, że mają jakąś sprawę czy coś .. więc przyjechaliśmy wcześniej - wyjaśnił
              Po chwili przyszedł Marco , który też był wyraźnie zdziwiony na widok przyjaciela. Delikatnie zdezorientowany stał i patrzył jakby zobaczył ducha .
-To jak to ? Spaliśmy dwa tygodnie ? - zaśmiał się
-Tak , taki z ciebie śpioch :P
-A tak serio kiedy wróciliście ?
-Przed chwilą .
-Halo, halo , a ze mną sie przywitać to nie łaska ? - nagle w zasięgu mojego wzroku pojawiła się Ania
-Cześć , nawet nie wiesz jak tęskniłam . - podbiegłam do niej i przytuliłam
-Mi też , dlatego zamiast do domu przyjechaliśmy tu . - uśmiechnęła się
-To herbatki ? - spytałam wszystkich , ale oczywiście chłopcy nas nie słyszeli bo rozmawiali o tych ich "męskich sprawach" .
                 Zostawiliśmy więc facetów i poszłyśmy z zaparzoną przed chwilą herbatą na taras by skorzystać z pięknej , słonecznej pogody . Oczywiście Ania , jak to Ania przywiozła kilka zdrowych rad , przypraw i przepisów . Zastanawiałam się czy ona przypadkiem nie wymyśla ich w samolocie bo niby gdzie indziej ? A może jej mama też ma fioła na punkcie zdrowia i razem siedzą wieczorami nad przepisami . To zdecydowanie nie dla mnie . Przyznaje czasami stosuje sie do rad przyjaciółki , no ale bez przesady . W McDonald's też mają dobre jedzenie :) .

**************
-Poszły ? - spytałem Roberta
-Tak , są na tarasie . - szepnął
-To super , jest taka dość delikatna sprawa. - zacząłem 
-Coś się stało ? - Lewy spoważniał i przyglądał mi się uważnie 
-Nie , nic poważnego . Znaczy ... nic złego . - motałem się nie wiedząc jak dojść do setna sprawy
-No to wal śmiało . Potrzebujesz pomocy ?
-Tak . Nie . Znaczy tak . Chyba tak.
-Marco .. wykrztuś to z siebie . Zrobiłeś coś głupiego ? Zdradziłeś Marcele ? - znowu spoważniał 
-Nie , coś Ty . Nigdy bym tego nie zrobił . Za bardzo ją kocham . 
-Więc ... ? - dopytywał , a ja wziąłem głęboki oddech
-Wiem , że jesteśmy razem dość krótko , ale ...ale ja to czuje . Stary , ja tam w środku czuje , że chce z nią być już na zawsze . Nie wyobrażam sobie życia bez niej . Zrobie dla niej wszystko , dosłownie wszystko . Nigdy wcześniej tego nie czułem . Po prostu byłem z innymi dziewczynami , ale nie czułem tego co teraz . Kocham ją najbardziej na świecie . - wyjaśniłem
-Ooo cholera , ale Cię wzięło . - uśmiechnął się 
-Pomożesz mi ? - spytałem
-Pewnie , od czego ma się Robercika :) Jak Marco nie może to Robercik pomoże .

**************


-To jak było ? Opowiadaj. - dopytywała zaciekawiona
-Fajnie , żałuj że nie byłaś z nami . Robert nic Ci nie opowiadał?
-Nie , powiedział , że ty zrobisz to lepiej .
-Okey .. spróbuje . - zaczełąm - Tim , w samolocie ogarnął , że to ja jestem ... dziewczyną Marco . Nawet przepraszał , że nie załapał wcześniej . Musiałam go wciągnąć w naszą "gre" ze niby ja to nie ja i takie tam . Jak już wylądowaliśmy w Austrii zamiast pójść na pierwszy trening zasnęłam w autobusie , obudził mnie telefon . Oczywiście Marco dzwonił zaraz po treningu . Ale to jeszcze nie jest najgorsze , najgorszy był fakt , że mój pokój znajdował sie naprzeciwko pokoju Marco i Kevina .
-Żartujesz ? - zdziwiła się Ania
-Nie .. mówię śmiertelnie poważnie. - Na poobiednim treningu już zostałam rozpoznana przez Zlatana . Spietrałam , że plan się nie uda , że wszystko się wyda i nici z niespodzianki , ale udało mi się go namówić by nikomu nie mówił o mojej obecności . Jurgen ochrzcił mnie Marią -.- , mało tego wymyślili , że mam zapalenie krtani i nie mogę mówić . - Lewandowską ogarnął napad śmiechu
-A czy panie zapomniały o panach ? hmm .. ? - usłyszałam za plecami co przerwało opowieść
-Panie ? Nie , ale panowie tak się zatracili w rozmowie, że zapomnieli o paniach . - zaśmiałam się i ruchem głowy zaprosiłam chłopców by się przysiedli .
-Marcela , co na podjeżdzie robi auto Leweeego. - zawołał ode wejścia Kloppo
-Stoi . - odpowiedziałam poważnie - Zadzwonił , że mogę pośmigać jego Lamborghini
-Chyba żartujesz . - odparł zupełnie zdziwiony - On nikomu nie pozwala go nawet dotknąć , a jeśli już uda Ci się wsiąść do środka to musisz ubrać kapcie, a buty wieziesz w worku zeby dywaników nie pobrudzić . - mówił poważnie
-No bez jaj . - zaśmiał się Reus 
-Bardzo śmieszne , bardzo .. - zawołał Lewandowski 
-Lewy ? A ty nie miałeś być za kilka dni . ? - Jurgenowi mało oczy nie wyszły jak zobaczył swojego napastnika 
-Miałem , ale przyjechaliśmy wcześniej bo dzwonił p.Watzke , że ma jakąś sprawę czy coś w tym rodzaju . - wyjaśnił 
-Aha , to bawcie się dobrze . Ja uciekam. A i żartowałem z tym samochodem . - zaśmiał się i wyszedł
          Wizyta Lewandowskich przedłużyła się do późnych godzin wieczornych, ok 18 dołączył jeszcze Kevin z Marcelem . Nikt nie zauważył mijającego czasu . Właściwe towarzystwo wiązało się z miłą atmosfera i żadne z nas nie śpieszyło sie by zakończyć spotkanie . Kawały , opowieści z dzieciństwo i luźna rozmowa sprzyjała wszystkim . Pojawiły się również drinki ... dopóki Robert nie zaproponował gry w alkochińczyka . . moje pełne przerażenia spojrzenie mówiło samo za siebie - tej gry chyba nikt nie dotrwał do końca  . 
-Okey , zagramy . Pod jednym warunkiem . - zawołałam zanim zabawa się rozpoczęła
-Spełnimy każde Twe żądanie . - odpowiedział lekko wstawiony Kevin
-Wszyscy idą sobie pościelić łóżko . Bez gadania . Nie bedziecie w stanie wyjść z tego domu po tej grze , a do pokoju moźe uda was się zaciągnąć . - Lewy parsknął śmiechem , ale ja wolałam dmuchać na zimne . I tak się stało . Chłopcy z prędkością światła biegali szykując sobie spanie .
             Nagle mijając swój pokój poczułam szarpnięcie . Wydałam z siebie tylko stłumiony pisk . Napastnik oparł mnie o ścianę i zbliżył. Dzieliło nas tylko kilka minimetrów . Zaśmiałam się cicho bo poczułam te cudowne perfumy .
-A ty co ? Greya się naczytałeś ? - spytałam
-Nie . Chciałem mieć Cię na chwile . - odparł szeptem - Zrobić tak .. - delikatnie szczypnął zębami moje ucho , co sprawiło ze przeszedł mnie dreszcz . - I tak . - jego dłoń wędrowała po moich plecach - I to też ... - jego usta na moich i świat stanął w miejscu . - Chciałbym móc to robić codziennie .
-Kochanie .. ja też . I nie zapowiada sie na to żeby było inaczej . - uśmiechnęłam się
-Myślisz ?
-Tak . Ja kocham Ciebie , Ty chyba mnie też ... więc nic nie stoi na przeszkodzie . - ucałowałam go i chwyciłam za rękę - a teraz chodź bo goście na nas czekają
             Dołączyliśmy do małżonków, którzy akurat o czymś cicho rozmawiali . Kaszlnęłam by dać znak , że już jesteśmy . W tej samej chwili dwie pary obłędnie błękitnych oczu spojrzały na nas . Robert zacierał ręce na myśl o "zabawie"
-No to zaczynamy ? - pytał pospiesznie .
-Jest jedna sprawa ... - zaczęłam
-Łóżka pościelone . - odparł szybko Lewandowski
-Mamy tylko dwie . - skończyłam biorąc dwie butelki napoju wysokoprocentowego .
-Trudno ... musi wystarczyć . - głuchą cisze przerwała Ania .
              I się zaczęło . Oczywiście by ratować damski ród musiałyśmy zagrać z chłopcami co okazało się nie najgorszą zabawą . Rzecz jasna , chłopcy nie wierzyli , że damy radę "walczyć" z nimi jak równy z równym , nie mówiąc o dotrwaniu do końca . W takim razie nas nie znali ...
                   4 godziny później .. (2 nad ranem) "pojedynek" dobiegł końca . Jak każdy z nas się spodziewał ... nikt nie wygrał . Zabrakło procentów ... po drugie rozmowa była o wiele lepszym wyjściem. W duchu dziękowałam Jurgenowi , że chłopcy mają jutro wolny dzień od treningu bo szkoda by mi było bidulek . Ania zaprowadziła swoją miłość do pokoju gościnnego , żegnając się i mówiąc dobranoc . A ja udałam się do kuchni by blondyn przeżył jutrzejszy dzień
-A my ? Śpimy ... ? Tutaj ? - spytał Marco delikatnie wstawiony
-Nie kochanie , śpimy w łóżku .
-W sensie ... tam na górze ? - wskazał ręką schody
-Tak . Właśnie tam . Ale najpierw wypijesz to .. - podałam mu szklankę wody z cytryną i witaminkę C .
-Ale dlaczego ?
-Żebyś rano dobrze się czuł .. i tak , tak wiem . Nie jesteś pijany .
-No właśnie . Myślisz , że nie zrobię jaskółki ? - pytania lały się z niego jak z wodospadu
-A zrób . - podpuściłam go
-I zrobię . - Reus stanął na jednej nodze i już myślałam , że mu się uda , ale gdy tylko rozłożył ręce zachwiał się i upadł na kanape . Śmiałam się pod nosem . -Delikatnie wstawiony . - powiedział prędko wstając .
-Pij . - ponownie cisnęłam szklanką w jego kierunku
-Dobra , już dobra . - z wielkim bólem wlał w siebie 250 ml wody .
-Szklankę do zmywarki i idziemy spać .
-Tak jest .

                    Obudziły mnie jakieś dźwięki dochodzące najprawdopodobniej z kuchni . Po chwili zastanowienie stwierdziłam , że należałoby iść i sprawdzić co tam się dzieje .. może Robert przeszukuje dom w nadziei znalezienia butelki wody :) . ? Ziewnęłam , przeciągnęłam się , ucałowałam Reus'a w policzek na co zareagował mruknięciem i wstałam z łóżka . Leniwym krokiem podążałam za dźwiękami i już wiedziałam co jest grane .
-A Pani spać nie może ? - spytałam schodząc po schodach
-Kochana moja , jest już 9 . - odparła nie przerywając dotychczasowego zajęcia
-To stanowczo za wcześnie biorąc pod uwagę godzine , o której się położyliśmy .
-Hmm.. trening sam się nie zrobi .
-Aniu .. powiedz ze żartujesz . - spoważniałam i spojrzałam na nią z przerażeniem w oczach
-Mówię śmiertelnie poważnie . Masz może 2 rowery ? - spytała uśmiechając się pod nosem
-Taaak . - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Super, będzie świetna zabawa . . . - chytry uśmieszek nie schodził z jej twarzy .
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi ?
-Yhymm .. obudzimy chłopaków i trochę się z nich pośmiejemy .
-Chyba nie każesz mi teraz iść na zewnątrz i biegać , błagam Cię .
-Nie , Marcela spokojnie . My bierzemy rowery . - na to zdanie zareagowałam śmiechem .. ale i trochę szkoda było mi chłopaków .
                    Zgodnie po wypiciu zbawiennej kawy poszłyśmy przygotować się do zemsty . :P Najpierw włożyłam na siebie legginsy i bokserkę . Przeszukałam też pół domu w poszukiwaniu adidasów , gdy w końcu je znalazłam poszłam obudzić mojego ukochanego .
-Kochanie moje , wstajemy !! - zawołałam stojąc obok łóżka
-Hmm ? - zamruczał
-Wstawaj ! Jest piękny dzień aż żal tego nie wykorzystać .
-Zlituj się . - spojrzał na mnie jednym okiem
-Dawaj , dawaj .
-Marcelko kochana , proszę Cię . W nocy spaliliśmy chyba wystarczającą ilość kalorii . - uśmiechnął się cwanie
-Cicho! - zatkałam mu usta dłonią w nadziei , że Lewandowscy nie usłyszeli .
-Ale dlaczego , wstydzisz się tego ? - kontynuował gre
-Ej , nie każdy musi wiedzieć co się dzieje gdy nikt nie patrzy . Zrozumiano ? - powiedziałam poważnie . Były to dla mnie nowe i ciut niezręczne tematy by się z kimś tym dzielić
-Okey, przepraszam kochanie .
-A teraz wstawaj . - rzuciłam w niego spodenkami i koszulką . - czekamy na dole .
Gdy wychodziłam z pokoju Robert właśnie się z niego wyłaniał . Wyraźnie "zmęczony" i niezbyt chętny na aktywność fizyczną zwłaszcza dziś . Chciało mi się z niego śmiać , ale nie chciałam kopać leżącego dlatego spojrzałam na niego z uśmiechem .
-Dzień dobry . - przywitałam się
-Cześć , Ciebie też obudziła ?
-Powiedzmy , że nie :)
-Zawsze tak się kończą moje spotkania z przyjaciółmi przy odrobinie płynu wysokoprocentowego . Siła nieczysta .. akysz . - zaśmiał się w strone swojej żony
-I za to mnie kochasz . Czekam na dole . Reus ruchy ! - zawołała wymijając nas


                          Po treningu na kacu "by Ann" śmiałyśmy się z chłopaków jeszcze przez resztę dnia . Czasami było mi ich szkoda, ale była to dobra lekcja by na drugi raz bawić się z umiarem , zamiast ile fabryka dała. Po drugie teraz maja powód by troszkę ponarzekać , a przecież faceci wbrew pozorom to uwielbiają . Pogoda dopisywała, więc dlaczego by nie skorzystać :P ? A jednak piłkarze to też ludzie . Miewają chwile słabości i kaca .
-Kochanie , jak idziesz do kuchni to weź po drodze telefon . - zawołał blondyn gdy wychodziłam z łazienki
-A Ty ..? Nie możesz ? - spytałam uśmiechając się pod nosem gdy odczytałam wiadomość od Ani
-Proooszę . - jęknął
-Tylko ten jeden raz ! - powiedziałam poważnie
-Z czego się cieszysz ? - zerknął przez ramie , gdy zaczęłam śmiać się pod nosem kiedy otworzyłam zdjęcie od Lewandowskiej
-Robert wstawił na insta zdjęcie Ani ... z resztą sam zobacz . - pokazałam mu telefon , na którym było zdjęcie zakochanych z dopiskiem "Najbardziej wredna , a zarazem najukochańsza osoba na świecie" , mało tego .. dokleił żonie rogi i pelerynę . - Oj .. zapomniałam twojego telefonu . - odparłam siadając obok
- :( trudno , obejrzymy jakiś film ?
-Yhymm .. jedtem za . Ty wybierasz .
-Okey , to może ....22 JUMP STREET ? - spytał obejmując mnie mocno
-Komedia .. ? Zrobimy detoks od romansideł , niech Ci będzie. - uśmiechnęłam się i wtuliłam jeszcze bardziej .

                                                          ****************

-Zgadnij o czym rozmawiałem z Reus'em . - odprał Robert podchodząc do mnie w kuchni .
-Hmm .. o czym mogą rozmawiać faceci ? - udałam , że się zastanawiam
-To bardzo poważna sprawa . - uśmiechnął się , a w międzyczasie podkradł kawałek marchewki
-Nie ?!
-Tak .
-Coś Ty .. serio ? - byłam pozytywnie zaskoczona
-Tak , nasz Marcuś postanowił się ustatkować .
-No to mów . - postanowiłam , że nie odpuszcze męzowi dopóki nie opowie mi wszystkiego ze szczegółami
                       Facet jak to facet . Zero szczegółów , same konkrety . Musiałam siłą wyciągać z niego chociażby informacje czy naprawdę Marco czuje to, że chce być na zawsze z Marcelą . Po bezowocnych próbach wyciągniecia z Roberta czegoś więcej zaczęliśmy kombinować jak pomóc przyjacielowi . Burza mózgów trwała pół dnia . Wyobraziłam sobie nawet minę Marceli kiedy blondyn przed nią klęka i zadaje pytanie, które chciałaby usłyszeć każda dziewczyna chodząca po Ziemi . Stwierdziliśmy wspólnie , ze spróbuje dyskretnie zapytać przyjaciółki jak sobie wyobraża ten jeden z najcudowniejszych dni , może to nas nakieruje jak powinno to wyglądać .

                       
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZEŚĆ! :)

Obiecywałam więc oddaje :) , chciałam jeszcze trochę nad nim posiedzieć , ale już czekacie tyyyle czasu . :)


Potrzebuje pomocy .. -.-
Spróbujcie wymyślić coś ciekawego , jakiś zwrot akcji lub jakiś kolejny wątek . Mam kompletną pustkę , a może wam uda się jakoś mnie natchnąć :)


PS.
Czekam na opinie :)

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Cześć :)

Cześć wszystkim :) !

Jestem !

Żyje ! :)


Złapałam chwilową blokade :/ mam napisane więcej niż pół rozdziału . Zmiany w życiu , a nie chce opisywać swoich problemów i radości w blogu , a ciężko wymyślić coś innego jeśli w głowie są inne sprawy .. Próbuje , co jakiś czas dopisuje coś nowego . postaram się dodać najszybciej jak sie da . OBIECUJE .

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 85

-Proszę zapiąć pasy ... - głos rozległ się w kokpicie samolotu
-I już w domu . - uśmiechnął się Nuri
-W końcu powrót do swojego łóżka . - odparła rozluźniając się na fotelu
-Ale najpierw na stadion ... - dodał Marco 
                      Tak , właśnie tej chwili się bała ... ale nie w dosłownym znaczeniu tego słowa . Jednocześnie cieszyła się i miała wątpliwości . Nie wiedziała jednak jak zareagują kibice , a zwłaszcza fanki chłopaków . Zapewne nie jedna dziewczyna zacznie marzyć o tym by tak jak ja dostać stać w szeregach BVB . Zatopiona w rozmyśleniach przyglądała się jak samolot zbliża się do pasa by za moment wylądować . Czuła , że delikatnie trzęsą jej się ręce , ale tego się spodziewała . Gdy tylko blondyn dostrzegł iż jej dłonie drżą ujął je ostrożnie na co dziewczyna zareagowała uśmiechem . Cieszyła się , że ma obok kogoś takiego jak Marco . Kocha go i sama do niedawna nie dowierzała , że można darzyć tak wielką miłością drugiego człowieka . W głębi duszy bardzo dziękuje mamie , za to , ze przyjechała do Dortmundu w obowiązkach służbowych , spotkała Jurgena , zakochała się i finalnie przeprowadziła tutaj wraz z nią .
-Dziękujemy za miły lot i życzymy miłego dnia . - usłyszała głos dochodzący z głośników i głośno wypuściła powietrze 
-Będzie dobrze , nie martw się . - uśmiechnął się Reus i przytulił swoją dziewczynę    

                        Dziewiętnasta . Signal Iduna Park . Dortmund . Drużyna Borussii . Sztab szkoleniowy klubu . I ja . Malutka , drobniutka , dziewoja , która cholernie się stresuje przed tym co zaraz nastanie . Prezentacja . O zgrozo .. dlaczego ?! Boje się, że żeńska część kibiców będzie w stanie mnie wręcz pożreć . W końcu jaka fanka nie chciała by być na moim miejscu ? Chyba tylko sezonowa -.- . Wyszłam na murawę gdzie na moje szczęście jeszcze nikogo nie było . Wszystko było przygotowane .. na murawie ustawione w artystycznej rozsypance żółto-czarne pufy , w identycznym kolorze dywan prowadzący do nich . Niby nic, ale całokształt prezentował się świetnie . Uśmiechnęłam się i pragnęłam mieć już to za sobą , wrócić do domu , położyć się w końcu do mojego łóżka , wtulić w klatkę piersiową Marco i odespać obóz . Tak , właśnie tego teraz chciałam .
-Gotowa ? - usłyszałam za plecami
-Tak i nie . - odparłam odwracając się do taty
-Będzie dobrze, nic się nie bój . - uśmiech jak zazwyczaj zagościł na jego twarzy
-Yhymm .. łatwo wam mówić bo to nie jest wasz pierwszy raz .
-Ale kiedyś był. Marcela , każdy z nas był kiedyś na Twoim miejscu . Pierwszy raz prezentował przez kibicami, udzielił pierwszego wywiadu czy zagrał pierwszy mecz .
-Niby tak, ale ...
-Nie ma "ale" . Dasz rade , będziemy obok . - przytulił mnie , co od razu mi w jakimś stopniu pomogło
-Dziękuję . - szepnęłam
-Już lepiej ?
-Tak , naprawdę dziękuję .
-Nie ma za co , teraz wracajmy bo zaraz będzie tutaj mnóstwo kibiców .
                          Razem wróciliśmy do reszty zespołu . Czas potwornie się dłużył. Wydawało mi się, że stałam na murawie cały dzień , a to zaledwie 10 minut ?! Poszliśmy do szatni gdzie niemal wszyscy siedzieli na swoich przypisanych miejscach . Rozmawiali , śmiali się w ogóle nawet w minimalnym stopniu nie było po nich widać stresu . Żadnego . Zeeeeero . W przeciwieństwie do mnie . Ręce choć mniej dalej mi się trzęsły, a nogi miałam jak z waty .
-Ktoś tu się stresuje . - zaśmiał się Kevin
-Bardzo śmieszne , bardzo . - powiedziałam drżącym głosem
-Chodź do mnie . - Reus ze swoim uśmiechem numer pięć rozłożył ręce
-A może ja nie powinnam tak ... - wskazałam palcem na drzwi - wychodzić .
-Będzie dobrze , nie bój się , przecież nikt tam nie gryzie . - odparł mocno mnie obejmując
-Co jak mnie nie polubią ?
-Polubią kochanie , polubią .
-Zrobimy prosty test , okey ? - zawołał Nuri
-Test ? Na co ? - nie rozumiałam
-Test czy Cię polubią .
-Dobrze . - wymusiłam uśmiech
-Okey , Fisch notuj . Marcela ... jesteś zawsze uśmiechnięta , pozytywnie nastawiona do wszystkich , zarażasz optymizmem i jesteś jedną z najmilszych osób jakie poznałem . Tak ? - zapytał Sahin
-Nie wiem .
-Chłopaki mam racje ? - teraz pytanie skierował do chłopaków
-Tak - odpowiedzieli chórkiem
-Jesteś kibicem Bayernu ?
-Nie .
-A Schalke ?
-Oczywiście , że nie . - akurat te dwa pytania były bez sensu
-Przyjechałaś bądź mieszkałaś w Monachium lub Gelsenkirchen ?
-Przecież wiesz, ze nie .
-Kibicujesz BVB ?
-Tak
-Kochasz ten klub ?
-Nuri TAK ... ! 
-Kevin masz wyniki ?
-Liczę , przeliczam , dodaje , mnożę , dziele , odejmuje. Tak mam  . - zaśmiał się Grosskreutz
-To był ten test ? - spytałam niewiele z tego rozumiejąc
-Yhymm .. Uwaga ogłoszenie wyników . Biorąc pod uwagę Twoje odpowiedzi stwierdzam, iż : Kibice Cię pokochają tak jak Ty kochasz klub . Jedyne co może być nie tak to kibice płci żeńskiej , które mogą być zazdrosne o Twojego boya , ale też kibice płci męskiej mogą zazdrościć Tobie Marco . Więc remis . Nie masz czego się bać zostaniesz przyjęta do rodziny . - uśmiechnął się Kevin , który jest chyba jednym z największych kibiców Borussii .
-Mówiłam już , że was kocham ? - spytałam , a na moich ustach także zagościł uśmiech
-Nam ? Może kiedyś się zdarzyło , o wiele częściej mówisz to dla Reus'a - humor nie opuszczał Sahina
-Haha , to kocham was , wszystkich . Ale Marco najbardziej .
-Trudno jakoś to przeżyjemy . - udali smutnych , lecz nie wytrzymali długo . Rozmawialiśmy tak jeszcze dłuższą chwilę , a mi udało się całkowicie wyluzować i nie stresować się tym co czeka mnie lada moment
-Dobra kochani , lecimy . Kibice czekają . -do szatni wparował pan Watzke
-Gotowa . ? - spytał szeptem Reus, spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach, wzięłam głęboki oddech
-Chyba tak , raz kozie śmierć .
-Chodź kochanie . Wychodzisz przed nami wraz ze sztabem więc ... - uśmiechnął się, splótł nasze place i wyszliśmy .
                   Niemal od razu do moich uszu doszły krzyki i niepohamowana radość kibiców obecnych na trybunach stadionu . Kąciki ust mimo wolnie powędrowały ku górze , gdy przypomniałam sobie jedno z moich najskrytszych marzeń - być na prezentacji Borussii Dortmund na Idunie z nimi i tysiącami innymi . A teraz to ja wychodzę z nimi , jejku jakie to życie bywa przewrotne.
                  Wraz z blondynem podeszłam jak najbliżej wyjścia bo chciał mi pokazać jak to wygląda "z dołu" z ich perspektywy bo z trybun już widziałam podczas felernego finału Ligi Mistrzów. Było ... WOW , niesamowite, nieziemskie, cudowne, jedyne w swoim rodzaju, brak słów . Serce zabiło mocniej, ciarki przeszły po plecach ... to się dzieje. Jestem tutaj a za moment tam . Nobby wyszedł jako pierwszy i powitał kibiców . Krzyki fanów słychać było chyba na drugim końcu świata . Są naprawdę jedyni w swoim rodzaju i bardzo się cieszę , że jesteśmy jedną, wielką "rodziną".
-Na początek mam wieści, które mogą zaskoczyć niejednego z Was . Mianowicie nasz klub zdecydował się na przyjęcie dwójki stażystów . Studentów, którzy w październiku zaczynają pierwszy rok . Za chwile ich poznacie, wraz z resztą zespołu wierzę, że przyjmiecie ich ciepło do naszej rodziny i szybko pozbędą się stresu, który z nich wręcz kipi . Ale na początek Ci co już znacie .. - Nobby mówił i mówił i mówił . w końcu zaczął wywoływać po kolei Jurgena i jego sztab, po kilku minutach przyszła kolej na mnie i Tima .
-Marcela Matecka i Tim Arens .. to właśnie nasi stażyści . Warto wspomnieć, ze Marcela jest pierwszą kobietą wśród nas, ale także Polką jak nasze trio. Przypatrzcie się uważnie bo od tej pory ta dwójka będzie wszędzie tam gdzie nasi zawodnicy , których za chwilę zobaczycie . - w czasie gdy to wszystko mówił zostaliśmy wręcz wypchnięci przez chłopaków z tunelu .
                   SZOK . Totalny , cały stadion wypchany po brzegi . I wszyscy patrzą na naszą dwójkę. Dreszcz któryś raz z kolei przeszedł mi po plecach, ręce zaczęły się trząść, nogi jak z przysłowiowej "waty" . Nieziemskie uczucie . Gdy dotarliśmy już do puf, które były rozstawione na środku boiska, zajęliśmy miejsca, emocje zaczęły powoli opadać , a Nobby wyczytywał kolejno zawodników ...

-I jak ? Nie było źle, prawda ? - spytał gdy zatrzymał samochód pod domem
-Źle nie , ale do tej pory ręce mi się trzęsą . - zaśmiałam się patrząc na dłonie
-Przywykniesz . :) Nie zdziw się jak zobaczysz jutro swoje zdjęcia w gazetach.. - odparł blondyn
-Już kilka razy były więc do tego zdążyłam się przyzwyczaić . Wejdziesz na chwilę .? - zaproponowałam wychodząc z auta
-I już nie wyjdę ? - uśmiechnął się bo doskonale wiedział , że jak już się położy obok na łóżku to nie wróci do siebie
-Raczej tak . Chodź i nie marudź .
-Ale jutro jedziemy do mnie . - mrugnął oczkiem i dołączył do mnie .
-Cześććććććććć mamo! - zawołałam wchodząc do domu
-Cześć Marcela i jak prezentacja ? - z prędkością światła znalazła się obok
-Dzień dobry . - przywitał się Marco
-Cześć , no opowiadaj . - ponaglała
-Jak ? No ... miałam stresa, ręce mi się trzęsły, nogi odmawiały posłuszeństwa , ale gdy już wyszłam z tunelu ... znaczy gdy wypchnęli mnie z tunelu to uczucie było nie do opisania . Nigdy tego nie zapomnę , super było . - opowiedziałam w skrócie
-To bardzo się ciesze , chcecie coś do picia ? - spytała i wróciła do kuchni
-Tak, wstaw wodę zrobię herbatę . Możesz iść na górę , ja zaraz przyjdę . - zwróciłam się do blondyna
-Okey .
                   Zaparzyłam ciepły napar w dzbanku , kubki o ile pamiętam są w pokoju i najszybciej jak się dało dołączyłam do klubowej jedenastki . Gdy szłam po schodach słyszałam, ze rozmawia z kimś przez telefon , ale jak już dotarłam akurat odkładał telefon na szafkę nocną, która jest przy łóżku .
-Mam herbatę . - odparłam podnosząc naczynie .
-Kochanie , chodź tutaj do mnie . - szepnął rozkładając ręce , dając tym samym znak bym się przytuliła
-Z kim rozmawiałeś ? - spytałam podchodząc do niego
-Mario dzwonił . - te dwa słowa sprawiły, że mój humor momentalnie się popsuł . Niby już się pogodziłam , ze nie ma go już w Dortmundzie , ale wolałam o nim nie wspominać .
-I .. ? Co u niego ? - spytałam dla zasady
-A nie najlepiej , jutro przylatuje tutaj . Złapał kontuzje i przez 6 tygodni pauzuje . Przyleci bo tam nie ma z kim siedzieć, a do ścian nie chce gadać .
-Aha ...
-Widzę , że nie chcesz o nim rozmawiać , więc okey . Rozumiem , że musi minąć trochę czasu zanim się przyzwyczaisz , a teraz liczysz się tylko Ty . Jesteśmy tutaj razem i możemy spożytkować ten czas w bardzo przyjemny sposób . - uśmiechnął się co sprawiło , ze doskonale wiedziałam co ma na myśli
-Kochanie , no chyba ten sposób nie wypali . - wystawiłam język
-Dlaczego ? - posmutniał
-Bo widzisz ... jest taki czas w miesiącu kiedy dziewczynki ... - zaczęłam
-Okey , rozumiem . Wystarczy , że będziesz obok . - odparł i pocałował delikatnie .

                   Kto by pomyślał , że Gotze wróci do Dortmundu kilka dni po tym jak wyjechał zostawiając swój klub i kibiców , którzy go kochali . Kochali bo nie potrafili zrozumieć jak mógł zmienić barwy klubowe na czerwono-biały Bayern. Sama tego nie pojmowałam , ale jako przyjaciółka kiedyś musiałam się z tym pogodzić i NORMALNIE z nim porozmawiać . To , że przyjeżdża i to na półtora miesiąca było mi na rękę by w końcu się do niego udać . Choć długo nad tym myślałam czy na pewno . Ostatniej nocy niemal nie spałam bo układałam w głowie zdania , które go nie obrażą . Słabo to wychodziło , ale czasami się udało . Nikomu nie powiedziałam , że zamierzam odwiedzić Mario . Nie chciałam by wiedzieli i bez przerwy wydzwaniali czy oboje żyjemy .
                   Podjechałam pod dom jego rodziców bo z tego co mówił Marco właśnie tam się zatrzymał . Swój zdążył sprzedać , blablabla .. Przez dłuższą chwilę siedziałam w środku i myślałam czy aby na pewno dobrze robię . Już nawet odpaliłam silnik by wrócić do domu, ale ten mały, wredny głosik w głowie szybko pozbył się tej myśli . Spojrzałam na okno jego pokoju . Był tam . Przyglądał się z uwagą w mój samochód . Zastawiałam się skąd wiedział, że przyjechałam . Po chwili dostałam wiadomość ''Ja nie gryzę :) '' . Oczywiście nadawca "Mario" . Uśmiechnęłam się pod nosem i miałam ponowny problem . Odpisać czy nie . Jednak zdecydowałam się to zrobić "Wiem , ale ja mogę ... i oboje o tym wiemy" . Chociaż byłam szczera . W przypływie emocji mogłam powiedzieć mu to czego tak na prawdę nie chciałam . Jednak wzięłam głęboki oddech i wyszłam z auta . Wolnym krokiem zmierzałam do drewnianych drzwi . Uniosłam rękę by zapukać , ale tego nie zrobiłam . Odwróciłam się, oparłam o ścianę i stałam tak dłuższą chwilę .
-Będziesz tak stała ? - zapytał tuż za mną głos , który tak uwielbiałam
-Chyba tak łatwiej . - odparłam nie odwracając się
-Ucieczka od niewygodnych tematów to nie jest dobre wyjście . - jak zwykle miał rację
-Ale łatwiejsze .
-To po co tu przyjechałaś ? Przecież miałaś jakiś powód . - ciągnął dalej
-Tak .. chciałam pogadać, ale chyba nie potrafię . - zrobiłam krok w przód , ale Gotze złapał moją dłoń
-Borussia ... - szepnął - ... spójrz na mnie . - wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się . Mario , mój Mario stał tutaj .
-Widzisz , tak lepiej . - dodał z uśmiechem .
-Nawet nie wiesz jak bardzo muszę się powstrzymywać by Cię nie zranić .
-Domyślam się , chodź . Wypijemy herbatkę . - zaproponował i tak zrobiliśmy . Brunet zaparzył herbaty i poszliśmy na górę do jego pokoju . Nic się tam nie zmieniło . Spojrzałam na Gotze raz jeszcze i dopiero teraz zauważyłam , ze kuleje .
-Co z nogą ? - spytałam by przerwać ciszę
-Jutro się dowiem . Mam odebrać wyniki .. mogłem to zrobić dziś wieczorem , ale wolałem przylecieć tutaj niż czekać , a jeden dzień w te czy w te nie robi różnicy . Na 99% mam 6 tygodni przerwy więc trochę tu pobędę . - uśmiechnął się i usiadł obok .
                   Minęły blisko dwie godziny . Więcej milczeliśmy niż rozmawialiśmy , ale próbowałam . Może jeszcze kiedyś uda mi się przemóc i wrócę tutaj by wymienić więcej zdań niż dziś .
-Będę lecieć . - odparłam wstając z łóżka
-Już ? Szkoda - posmutniał
-Muszę załatwić jeszcze kilka spraw . - skłamałam
-Kłamiesz . - od razu wiedział .
-Nie .. serio . Obiecałam mamie , że zrobię zakupy i obiad zanim wróci z Hamburga .
-Powiedzmy , że wierzę .
-Może jeszcze kiedyś wpadnę , ale nie obiecuję . - mówiłam idąc na dół
-Mam nadzieję . Dziękuję, że przyszłaś . Nie spodziewałem się . Miłe zaskoczenie . - uśmiechnął się i podszedł bliżej
-Sama nie wiedziałam . Wracaj do zdrowia . - wymusiłam uśmiech
-Dziękuję .
-To Pa . - odparłam
-Marcela ... - szepnął i jedną ręką zamknął drzwi , a drugą objął mnie w pasie , spojrzałam na niego pytająco lecz on się tylko uśmiechnął , przyciągnął do siebie i pocałował. Oszołomiona i zdezorientowana w pierwszej chwili chciałam go odepchnąć , sklnąć , spoliczkować , ale trzymał mnie mocno jak wtedy na balkonie , a całował tak delikatnie , że się zawahałam . Natychmiast to wykorzystał. Wiedziałam , że będę tego żałować , ale nie myślałam . Liczyło się tylko tu i teraz . Pocałował w usta, potem w policzki, potem znowu w usta, a ja to odwzajemniłam . Obejmował mnie teraz tylko jedną ręką , a drugą gładził po włosach, po karku. Wiedział , że w głębi uwielbiam go , jego pocałunki , że mam słabość do jego osoby. Ja też , też wiedziałam o tym , że nie jestem dla niego tylko przyjaciółką .  Przerwał na chwilę i spojrzał mi w oczy . Byłam na niego wściekła , ale nie potrafiłam się przeciwstawić jego czułością i potrafił to umiejętnie wykorzystać . Może na prawdę mnie kochał ? Mam do niego słabość , odkąd tylko go zobaczyłam w telewizji , marzyłam by go przytulić , teraz go poznałam , jest tutaj , trzyma mnie w ramionach i całuje . Nadal patrząc w jego cudowne , czekoladowe tęczówki chciałam go spytać , dlaczego to robi. Dlaczego całuje właśnie mnie, właśnie teraz i tutaj , ale myśli się splątały , a słowa uciekły . Wiedziałam , że ranimy naszymi poczynaniami Marco jaki i Ann , ale ta świadomość szybko zniknęła liczyła się tylko i wyłącznie obecna chwila . Mario szedł dalej . Powoli , nie przerywając pocałunków rozpinał moją kurtkę . Dlaczego mu ulegam ? Nie wiem. Moja ramoneska wylądowała na krześle , a ja prowadzona weszłam do pokoju przez bruneta usiadłam na jego kolanach , on natomiast na kanapie gdzie razem siedzieliśmy kilka minut temu . Racjonalne myślenie kazało przestać , ale to mniej racjonalne wręcz przeciwnie . Mimo to w myślach modliłam się by ktoś zapukał lub zadzwonił , by przerwał tę chwilę . Robiło się coraz bardziej "niebezpiecznie" .
-Przestań. - szepnęłam gdy zaczął całować moją szyję. Jednak zachowywał się jakby mnie nie słyszał był jak w transie
-..Mario przestań . - powiedziałam już głośniej , a gdy to nie poskutkowało uderzyłam go , dosłownie spoliczkowałam
-Przepraszam , nie wiem dlaczego ... przepraszam . - mówił kiedy ja uwolniłam się z jego ramion
-Zapomnij , zapomnij o tych pocałunkach o wszystkim .
-Marcela , przepraszam . Nie wiem co się ze mną dzieje.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć , zwłaszcza Marco . - odparłam i wyszłam z pokoju
-Przepraszam . - usłyszałam jeszcze
             Ze spuszczoną głową , próbując wymazać z pamięci to co przed sekundą się zdarzyło wyszłam z domu . Żałowałam , że zdecydowałam się do niego przyjść . Boże po co jak tutaj przyszłam ? Przystanęłam na chwilę i odwróciłam się . W oknie stał on .. Gotze . Ze spuszczoną głową oparty o framugę okna .
-Marcela ? - usłyszałam . Z przerażeniem uniosłam wzrok i spojrzałam .
-Marco ? - moje oczy przybrały formę pięciozłotówek , byłam przerażona , a zarazem dziękowałam w duchu , że nas nie przyłapał ...
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

CZEŚĆ!! :)
Co myślicie ?

środa, 25 lutego 2015

Rozdział 84

                      Weszli do jej pokoju , bo to właśnie w nim mogli czuć się "najbezpieczniej" . Razem złączeni w czułym pocałunku . W końcu dla niego te kilkadziesiąt godzin były męczarnią. Na tak długo się jeszcze nie rozstawali , a tu proszę . Jest tutaj . Gdy tylko pod wpływem kopnięcia blondyna drzwi z trzaskiem się zamknęły , dla pewności , że będą mieli chwilę tylko dla siebie , że nikt im nie przerwie , przekręcił kluczyk o trzysta sześćdziesiąt stopni. Spojrzał na dziewczynę . Po raz kolejny kąciki ust jego ukochanej uniosły się, a twarz jeszcze bardziej rozpromieniła. Delikatnie muskała zębami dolną wargę powodując u niego niekontrolowany przypływ ciepła. Ich policzki na zmianę stykały się i oddalały za każdym razem wytwarzając od nowa to samo napięcie. Nie mógł oderwać od niej oczu. Czuł jej dłonie wędrujące po jego plecach i nie pozostawał jej dłużny. Muskał delikatnie szyję, wplatał palce w długie włosy, a każde jego działanie skutkowało jej coraz większym zatraceniem. Słyszał jej przyspieszony oddech , to uczucie bijące od niej . Wiedział , że dużo musiało ja kosztować to całe ukrywanie się . Jednak napięcie było coraz większe i nie było innego sposobu na jego rozładowanie. W końcu delikatnie, ich usta zbliżyły się wymieniając między sobą płynące z nich ciepło i zetknęły się. W tym samym momencie na ułamek sekundy zamarł w bezruchu wyczekując zwątpienia, czy rezygnacji. Nic takiego się jednak nie pojawiło. W tamtej chwili ich wargi dopasowane do siebie, coraz bardziej , szukały się wzajemnie. Coraz intensywniej korzystały z każdej mijającej chwili. W ślad za nimi poszły i dłonie, które niczym ludzie w korowodzie zataczały kręgi szukając tych najbardziej wrażliwych i sekretnych miejsc. Reus przerwał jednak na chwilę ten wytworny taniec ciał, odchylił się i spojrzał w oczy Marceli. Ujrzał w nich radość, małe ogniki tańczące dookoła. Zbliżył się więc ponownie tak, aby mogli poczuć swoje oddechy i już miał złączyć jej usta ze swymi...
-Ty na prawdę tu jesteś . - szepnął uśmiechając się przy tym słodko
-To była niespodzianka . - odpowiedziała całując go
-Chciałaś mnie wrobić ... 
-Nie , miało być miło . - zaśmiała się , po czym z jego pomocą pozbyli się żółtego t-shirtu , który przylegał do jego idealnego brzucha .
-I będzie , obiecuje . - odparł i złączył ich usta ponownie
                       Zrobił to samo , delikatnie wsunął dłonie pod jej koszulkę by po chwili i ona znalazła swoje miejsce na podłodze , krześle lub gdzie kolwiek indziej . Marcela nie sprzeciwiała się , wręcz przeciwnie cicho zaśmiała pod nosem . Doskonale wiedziała , że Marco jest nieświadomy pewnej rzeczy na jaką się zdecydowała , wahała się . To był poważny krok , który powinna z nim skonsultować , ale stwierdziła , że jeszcze mu o tym nie powie . Zrobi to rano kiedy obudzi się w jego ramionach i zobaczy ten cudowny uśmiech . Teraz chciała , wręcz pragnęła spędzić z nim tę noc . Być tylko jego , a on tylko i wyłącznie jej . By czas się zatrzymał , a oni , zwłaszcza ona zasmakowała czegoś nowego . Reus wiedział , ze czeka go nie lada wyzwanie . Matecka jeszcze nigdy z nikim nie spała , on też nie był nigdy w takiej sytuacji . Jego wcześniejsze dziewczyny były już "doświadczone" w łóżkowych relacjach z mężczyzną , baaa .. Mona , jego pierwsza dziewczyna nawet dawała mu wskazówki jak się zachować . Teraz już jest dorosłym facetem nie potrzebuje lekcji , życie samo go nauczyło . Ale to na niej zależało mu najbardziej z dotychczasowych . Marcela , jest jego największą miłością i bardzo mu zależy by na długa zapamiętała tę noc .
-Marco ...
-Tak .? - przerwał dotychczasowe zajęcie i spojrzał na nią
-Czuję się jak przed maturą . - zaśmiała się nie odrywając od niego wzroku . Kochała jego oczy , zwłaszcza teraz gdy rozmiar źrenic przekracza jakiekolwiek normy .
-Jeśli Cię pocieszę... to ja też . - próbował jakoś dodać jej otuchy i powiedział to co czuł .
-Ale ...to będzie mój pierwszy . - powiedziała niepewnie , a policzki przybrały purpurowy kolor
-Mój też . - odpowiedział po chwili zastanowienia - ... jeszcze nigdy nie spałem z dziewczyną na zgrupowaniu . - uśmiechnął się i ponownie pocałował
-Głupek . - szepnęła mu wprost do ucha
                           Też się stresował , co znaczyło , że siedzą w tym razem . Sam dawno nie miał kobiety tak blisko , ale tego się nie zapomina , to jak jazda na rowerze , tylko o wiele przyjemniejsza . Musiał przejść kontrolę nad tym co się dzieje i tak też zrobił . Złapał Polkę w talii i jak już kiedyś tak teraz delikatnie położył ją na łóżku , w międzyczasie pozbywając się innych części garderoby . Blondyn nachylił się nad nią przerwał na chwilę pieszczotę i uśmiechnął się by następnie opierając swój ciężar ciała na rękach ponownie ją pocałować . gra wstępna jaka między nimi rozgrywała się od dłuższego czasu była bardzo namiętna , ale zarazem delikatna . Zarówno ona jak i on z niezwykłą czułością traktowało drugiego . Ale .. podobało im się to , w końcu pragnęli siebie , byli spragnieni tych pocałunków , dotyku , ciepłego oddechu . Teraz mają siebie i tylko to się liczy . Kogo obchodzi kolacja , treningu czy jakiś inny badzieew? Bo na pewno nie tę dwójkę . Przyodziani jedynie w bieliznę , sami nie wierzyli w to co za chwilę może się stać . Marcela ... wcześniej miała opory , bała się konsekwencji jakie mogą ponieść po chwili uniesienia , ale w jego ramionach strach uciekał daleko , liczył się tylko on . 

- Będę przy To­bie aż do śmier­ci, będę obok w trud­nych chwi­lach, na­wet gdy będzie już kom­plet­nie wszys­tko się wa­lić ja będę przy To­bie. Będę Twoim cichym aniołem, będę czu­wał, kochał i bro­nił. Tyl­ko Twoim aniołem kocha­nie… Tak! Kocham Cię! I jes­tem te­go więcej niż pe­wien.
I to nie jest zaurocze­nie, to jest miłość.. i ja, ja nig­dy Cię nie za­wiodę, obiecuję. Będę kochał najmocniej jak tyl­ko pot­ra­fię. Zaufaj mi. A ja..  jes­tem Tyl­ko Twój, cały Twój. Wszystko co moje jest także Twoje . Pamiętaj- de­likat­nie od­sunął się od dziew­czy­ny i ująwszy jej dłoń w swo­je ciepłe lek­ko drżące dłonie położył po pra­wej stro­nie, na tor­sie w miej­scu, w którym cen­ty­metr głębiej znajdo­wało się je­go nies­po­koj­ne ser­ce , które mu skradła - Ono jest już Two­je. Kocham Cię.
Spędźmy je, całe swo­je życie spędźmy ra­zem, dob­rze? Ja ob­darzę Cię miłością tą szczerą, naj­lep­szą, będę kochał Cię naj­mocniej jak tyl­ko pot­ra­fię.. już Cię kocham. - dziewczyna mocno zdziwiona wyznaniem chłopaka uśmiechnęła się ciepło i złożyła czuły pocałunek . Nie spodziewała się takich słów. Widziała też , że Marco nie rzuca przysłowiowych słów na wiatr , a autentycznie pragnie wypełniać jej każdą wolną chwilę co bardzo uszczęśliwiło Marcele bo miała identycznie takie same plany . Oczami wyobraźni widziała już siebie przed ołtarzem z blondynem u boku .
-Też Cię kocham . - szepnęła i wtulona w piłkarza zasnęła ... szczęśliwa .

-Dzień dobry. - szepnął wprost do ucha brunetki
-Cześć , która godzina ? - spytała podciągając kołdrę wyżej by obronić się przed natrętnie przebijającymi się przez szybę promieniami Słońca
-Yyyy, 8.30 -  odparł całując ją jak zawsze na dobry początek dnia
-Chwila , Ty naprawdę tutaj jesteś ?
-Jak widać . Ale to chyba ja powinienem pytać .
-To nie jest sen ? - upewniała się
-Nie , możesz spać spokojnie . 
-Marco nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłam . - odparła wtulając się w niego niczym w pluszowego misia
-Wiem . Miałem ten sam problem . -  zaśmiał się - ...  ale zastanawiała mnie jedna bardzo ważna rzecz . 
-Znaczy ?
-Maria , wręcz identycznie jak Ty ćwiczyła rzuty wolne . 
-Aż taka dobra była ? - Polka spojrzała mu w oczy
-Prawie perfekcyjna - ucałował ją w czoło
-Czekaj .. mówiłeś , ze która godzina ? -  spytała szybko
-Teraz już 8.36 
-Żartujesz ? - brunetka szybko wygramoliła się z łóżka i pobiegła do łazienki .
-Nie . Coś się stało ?
-Trening o 8.50 !!! -  zawołała co sprawiło , że blondyn także w mgnieniu oka zerwał się na równe nogi
                            W pośpiechu nakładała na siebie dres klubowy by nie zaliczyć pierwszego spóźnienia , a oczami wyobraźni widziała już minę ojczyma i pozostałych chłopaków . Związała włosy w niezdarny kucyk , przemyła twarz , umyła zęby i wręcz wybiegła by jej miejsce mógł zająć Reus. W trybie przyspieszonym zbierała rzeczy , które zeszłej nocy wylądowały i tu i tam by zamaskować to co się tu działo . On ... równie szybko , a nawet szybciej "wskoczył" w te same ciuchy ,w których zamierzał pójść wczoraj na kolację . Wyszedł z łazienki , przystanął jeszcze na chwilę by nacieszyć wzrok Marcelą .
-Kochanie .. -  przerwał cieszę
-Tak ? - spytała skupiając się na ogarnianiu
-Dziękuję Ci , było nieziemsko . - szepnął , łapiąc ją w talii gdy przebiegała obok niego , widział jak się zarumieniła , uwielbiał to , lecz nauczył się totalnie to zlekceważyć  
-Ja też dziękuję , ale powinniśmy już iść .
-Zgadzam się 
                          Wyszli , znaczy wręcz wybiegli z pokoju by jak najszybciej znaleźć się na boisku gdzie zapewne jest już cała ekipa . I wcale się nie mylili . Z oddali było widać minę trenera , który nie pochwala spóźnień, oboje wiedzieli , że nie obejdzie się bez kary . Usłyszeli także jedno wielkie "UUUUUUUUUUUUUUUU" chłopaków, co znaczyło, że domyślają się dlaczego między nimi doszło.
-3 minuty spóźnienia . - zawołał Jurgen gdy byli już blisko
-Przepraszamy , zagadaliśmy się . - Niemiec próbował jakoś załagodzić sytuację
-Tak ... zagadaliście się ? To ciekawe . O czym można rozmawiać całą noc ? - ojczym drążył temat , a reszta uważnie wszystkiemu się przysłuchiwała
-O wszystkim .- tym razem odezwała się Matecka
-To jak , kupujecie tą bajkę ? - Klopp spytał drużyny
-No wie Pan ... - odpowiedzieli chórkiem
-A kolacja ? Dlaczego Was nie było ?
-Trenerze nie uwierzy Pan , ale na prawdę miałem już iść na kolację , ale gdy szedłem sobie korytarzem spotkałem tą oto niewiastę . - mówił poważnie
-Yhymmm .. kontynuuj .
-Zwariowała na mój widok , rozumie Pan . Zaciągnęła do pokoju , związała i nie chciała wypuścić . 
-Dobra , Marco dołączy do nich , a Ty Marcela ... usiądź koło Tima. -grzecznie spełnili prośbę trenera ... - I Marco ... koszulkę masz na lewą stronę . - dodał na co wszyscy zareagowali śmiechem
-Yyyy ... to taka nowa moda - odpowiedział blondyn i pobiegł do pozostałych .
                 Polska , zrobiła to o co poprosił ojczym . Usiadła koło kolegi, przywitała się i całą swoją uwagę skupiła na mężczyźnie jej życia. Kochała go całą sobą i nie wyobrażała sobie życia bez niego , mimo , że w głowie wciąż siedział jej także Mario . Ten to dopiero zamieszał. Bywały chwilę , że bała się zostać z nim sam na sam , w każdej chwili mogła stracić nad sobą kontrole i ulec temu chłopakowi, który niesamowicie ją pociągał . Nawet zaczęła myśleć nad tym by to właśnie z brunetem wiązać swoją przyszłość , ale usunęła się w cień przez Ann . Później bliżej poznała Marco i tak już zostało . Niesamowicie przyzwyczaiła się do tego cudownego uśmiechu. W dodatku był niesamowicie romantyczny . Właśnie takiego chłopaka szukała .. niepoprawnego romantyka.Cieszyła się , że wybór padł właśnie na niego , a może tak miało być ? Może tam na górze , to Reus jest jej pisany .?
-Ziemia do Marceli .. - usłyszała głos Arens'a
-Yyy .. tak ? Zamyśliłam się . - odparła z przepraszającym uśmiechem
-Pytałem czy też się stresujesz przed prezentacją . 
-I to nawet nie wiesz jak bardzo . - zaśmiała się 
-Lepiej gdy by nie mówili , że będzie cały stadion .  - mówił wyraźnie przejęty
-Yhymm .. jeszcze w zaprezentują nas w tak doborowym towarzystwie . - wyraźnie zaakcentowała dwa ostatnie słowa , kątem oka widząc piłkarzy zbliżających się do trenera , który stał dwa metry dalej. Spojrzała na swojego chłopaka, który wysłał jej całusa .
-Zazdroszczę wam . - ponownie to Tim wybudził ją z Marcowego amoku
-Nam ? Czego ?
-Miłości . - odpowiedział krótko 

-Dobra moi drodzy. Jest jedenasta , więc idźcie się ogarnąć i spakować. O 13.30 mamy obiad.. od razu mówię , że obecność OBOWIĄZKOWA , a o 14.15 jedziemy na lotnisko . - poinformował nas Kloppo tym samym kończąc ostatni trening w Austrii . Wszyscy posłusznie udali się do hotelu . Wszyscy po za Marco cieszyli się z powroty do domu , do swoich dziewczyn , żon czy dzieci , a on miał swoją miłość obok . 
                 Weszła do pokoju , zostawiając otwarte drzwi , gdyż widziała , że piłkarz z numerkiem jedenaście szedł kilka metrów za nią , a intuicja podpowiadała jej , że chłopak zamierza wstąpić do niej z wizytą ... jak się okazało - wcale się nie pomyliła . 
-Lubię tu być . - powiedział obejmując ją w talii .
-Zależy w którym miejscu ? - zaśmiała się brunetka
-Tu , w Austrii , w tym pokoju , z Tobą . - wyjaśnił najprościej jak potrafił .
-Udało Ci się . - odwróciła się patrząc w oczy Marco
-Hmymm ?
-Lubię tu być . - odparła, co rozśmieszyło chłopaka - ... Tu, w Austrii , w tym pokoju , z Tobą . - dodała 
-Wybrnęłaś . - uśmiechnął się i delikatnie pocałował Matecką
-Ufff .. - teatralnie odetchnęła z ulgą 
-A jakie plany na wieczór ? - spytał nie odrywając od Polki wzroku 
-Hmmm ... bardzo dobre pytanie .
-Możemy iść w miasto albo jechać ... 
-Zdaje się na Ciebie . - powiedziała doskonale wiedząc co za chwile usłyszy 
-Okey , w takim razie ... Ty , ja , wino , film i łóżko . - jego wypowiedź mimo , iż spodziewana rozbawiła dziewczynę
-Tak myślałam . - obdarowała go całusem . - A teraz idź się pakować . 
-Dobra , już idę . - odparł i niechętnie wyszedł z pokoju .

                 Są dwie strony podróżowanie . Ta uwielbiana przez wszystkich czyli przygotowania do wyjazdy , poznawanie nowego miejsca , ludzi i ta którą mało kto lubi ... pakowanie się i powrót do domu , żegnanie miłych chwil spędzonych z najbliższymi i drastyczny powrót do codziennych obowiązków. 
                 Zespół BVB właśnie kończył swoją wizytę w Austrii . Każdy nie chętnie pakował swoje rzeczy do walizek , myśląc tylko o jednym z najważniejszych pozytywów zaistniałej sytuacji ... rodzina . Jednak ta dwójka zakochanych zmieniała tylko miejsce swojego pobytu bo wszystko co kochali mieli na wyciągnięcie ręki . 
-Książka jest , kosmetyczka jest , ładowarka jest , aparat jest , dres na sobie ... 
-Jest .- skończył blondyn 
-Dziękuje za pomoc 
-Zawsze tak wyliczasz ? - spytał siadając na łóżku
-Tak , wtedy nie zapominał najważniejszych rzeczy . - wyjaśniła 
-Logiczne , to idziemy na obiad ?
-Musimy ... obecność obowiązkowa . - zaśmiała się
-Nie chce ale muszę . 
                 Uśmiechnięci opuścili pokój, w którym stacjonowała dziewczyna i grzecznie jak przystało poszli na stołówkę . Co prawda niemal wszyscy byli w szoku widząc zakochanych , gdyż byli bardziej niż pewni , że ta dwójka jednak się nie pojawi , a tu proszę ... są i to w doskonałych nastrojach.
-Przyznam, że jestem w niemałym szoku . - zaśmiał się Mats , gdy dołączyli do stolika
-Dlaczego ? - spytał Reus , kompletnie nie wiedząc co dziwi tak wszystkich kolegów
-Że przyszliście . Byłem przekonany , że się nie pojawicie . - wyjaśnił
-Wtedy tato by nam nie dał żyć . 
-Tobie jak Tobie , ale Marco miał by ciężki żywot . - zaśmiał się Kevin
                   Po krótkiej pogadance wszyscy zajęli się swoimi talerzami . Na obiad był przysmak większości czyli ... spaghetti . Kto by nie lubił tego jakże prostego w przygotowaniu dania . Na co dzień jednak trzymali się ścisłej diety , lecz w ramach wyjątku trener wraz ze sztabem zgodzili się na taką małą "ucztę" , mając nadzieję , że w Dortmundzie dieta powróci w kuchni chłopców .
-Za pół godziny na zbiórka na dole . - zawołał Klopp , a w odpowiedzi usłyszał tylko krótkie "dobrze" i opuścił salę . 
                  W jego ślady poszli pozostali . Piłkarze Borussii , doskonale wiedzieli, że czeka ich jeszcze pamiątkowe zdjęcie i pożegnanie się z obsługą hotelu . Marcela wraz z Timem nie znali się jednak jeszcze w czym rzecz i jak kończą się takie obozy treningowe , dlatego zdezorientowani , że tak wcześnie wszyscy mają zebrać się na dole wrócili do swoich pokoi , uważnie raz jeszcze sprawdzając czy wszystkie rzeczy znalazły się w walizce . Oczywiście Polce towarzyszył Marco , który chciał nadrobić dni, w których nie podejrzewał , ze jego dziewczyna jest tuż obok . Cieszył się , ze będą ze sobą spędzali więcej czasu . Przed rozpoczęciem sezonu bał się , ze Matecka nie poradzi sobie z ciągłymi wyjazdami i treningami jakie go czekają , a tu nagle okazuje się , że jego zmartwienia były zbędne . Brunetka zjawi się na każdym treningu , na każdym meczu , na każdym wyjeździe .. wszędzie  i to cieszyło go najbardziej . Kilka dni temu sam sobie się dziwił , ze zakochał się aż w tak dużym stopniu w młodej Marceli . Jak to możliwe , że stracił dla niej głowę i liczyła się tylko ona , tylko czas spędzony w jej towarzystwie .? Pierwszy raz zakochał się po uszy i bardzo podobał mu się ten stan . Nie chciał by minął , pragnął trwać w nim już na zawsze . 
                     Po dłuższym czasie jak oboje zgodnie stwierdzili , opuścili pokój i udali się na dół gdzie była już większa połowa zespołu . Bagaże zostały spakowane do autobusu. Zgodnie z tradycją cały personel hotelu zebrał się tuż przed wejściem i oczekiwali piłkarzy wraz ze sztabem . Niedoświadczeni praktykanci nie wiedzieli o co chodzi , domyślali się jedynie , że może to być zwyczajne pożegnanie. Lecz po zobaczeniu aparatu i Nobby'ego z mikrofonem , już wiedzieli , że za moment powstanie kolejny odcinek programy "Borussia TV" .
                   
-Proszę zapiąć pasy ... - głos rozległ się w kokpicie samolotu
-I już w domu . - uśmiechnął się Nuri
-W końcu powrót do swojego łóżka . - odparła rozluźniając się na fotelu
-Ale najpierw na stadion ... - dodał Marco 
                      Tak , właśnie tej chwili się bała ... ale nie w dosłownym znaczeniu tego słowa .     

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Cześć ! :)
Długo mnie tutaj nie było , ale mam nadzieję , ze ten rozdział sprawi , iż mi wybaczycie :)
Duuużo się działo w moim życiu przez czas , w którym mnie nie było na blogu , ale wszystko się już chyba ustabilizowało i powinno być po starem , ale nic nie obiecuje ...

Wybaczycie ? Liczę na to i dziękuję tym co zostali cierpliwie czekając na 84 rozdział :*

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 83

-O czym tak myślisz ? - usłyszałam głos Łukasza, chwilę zastanawiałam się czy w ogóle się odezwać - ... Marcela, przecież wiem, że to Ty . - zaśmiał się i usiadł obok
-Skąd ?
-Intuicja . - mrugnął oczkiem
-Ah , no tak ... faceci i ta ich intuicja .
-Widziałem jak spałaś w autobusie . - wyjaśnił
-Osz Ty ...
-A później wyczułem , ze coś kręcicie dlatego się nie odzywałem .
-Tak .. zapalenie krtani . Jurgen pobił samego siebie.
-Więc ? Kto Ci siedzi w głowie ? Albo nie , nie mów . Sam zgadnę . Hmmm ... Zapewne to ten blondyn, który dzisiaj i wczoraj non stop o Tobie mówił .
-Po części . - odpowiedziałam krótko .
-Hej. Widzę, ze coś Cię trapi, a uwierz mi rozmowa pomaga . - spojrzał na mnie
-Marco ... on chyba tak całkiem poważnie. On . Cholera. - mieszałam się w swojej wypowiedzi
-Powoli. Głęboki oddech .
-Owszem , kocham go nad życie, chciałabym by był tym pierwszym i ostatnim. Szaleję za nim , ale on chyba za szybko ... Wiem i rozumiem . Jest starszy i tak dalej, ma te swoje 24, ale ... Łukasz on chyba zaproponował mi bym z nim zamieszkała. - w końcu wyrzuciłam to z siebie
-Chyba ?
-Znaczy nie dosłownie . Dał mi komplet kluczy do swojego mieszkania . Niby powiedział , że mogę tam wpadać gdy jest lub gdy go nie ma , ale moja intuicja ... podpowiada mi , że to wszystko ma drugie dno .
-Hmm ... powiem Ci tak . Każda , ale to każda kobieta zasługuje na kogoś kto nazwie ją swoim skarbem, światem, życiem . Kto ją pocałuje, zatrzyma, nie pozwoli odejść, nie będzie jej oszukiwać, otrze łzy, kiedy płacze. Na kogoś, kto nie da jej powodów do zazdrości, ale sprawi, że to inne kobiety będą zazdrościć jej tego, że ma akurat jego. Każda kobieta zasługuje na kogoś, kto będzie ją nosił na rękach, kto będzie pamiętał o dacie jej urodzin, pierwszego, wspólnego spotkania. Kto mimo przeciwności będzie o nią walczył, będzie spędzał e jej towarzystwie każdą wolną chwilę . Kogoś takiego kto gdy tylko zakończy rozmowę będzie chciał ponownie zadzwonić by usłyszeć jej głos, kto zaraz po tym gdy zniknie z jego pola widzenia będzie myślał o kolejnym spotkaniu .Kto nie będzie się bał pokazać swoim kolegom, że to właśnie ona jest tą którą kocha, ta dla której jest w stanie zrobić wszystko. Dosłownie wszystko . Poruszy niebo i ziemię, sięgnie po gwiazdkę z nieba jeśli tylko tego zapragnie. Wiesz o tym ? - spytał, a ja kompletnie zdziwiona nie wiedziałam co powiedzieć
-WOW. Ale żeś mnie teraz zszokował .
-Czasami się zdarza . - zaśmiał się -... ale miałem na celu to by sprawdzić czy tak właśnie się czujesz przy Marco ? - dodał
-Tak, tego właśnie się boję. Jest za pięknie. - chyba pierwszy raz komuś powiedziałam o moich "lękach"
-O to się nie martw. On jest romantykiem. Uwielbia rozpieszczać i traktować dziewczynę jak księżniczkę . - stwierdził
-Dziwne , że do tej pory się nie ożenił . - odparłam bez namysłu
-Nie ożenił bo czekał na Ciebie . Teraz zapewne za kilka lat to zrobi .
-Zobaczymy . - uśmiechnęłam się
-Więc porozmawiaj z nim i ustalcie wszystko . Powiedz mu , że nie jesteś gotowa na tak poważny krok . Na pewno zrozumie , uwierz mi .
-Łukasz ... dziękuję .
-Nie ma za co , w końcu do czegoś się przydałem .
-Jesteś kochany , ale nikomu nie mów . - poprosiłam
-Aha , czyli tajemnica ? - uniósł jedną brew
-Tak , zapewne jutro wszystko wyjdzie na jaw bo będę musiała się w końcu odezwać . - zaśmiałam się
-Jutro to jutro , a teraz chodź do hotelu . Czas spać . - podniósł się z miejsca i pomógł mi zrobić to samo . Razem śmiejąc się i rozmawiając rozeszliśmy się do swoich pokoi .
                     Chyba tego właśnie potrzebowałam . Powiedzieć komuś to co mi na sercu leży , a Łukasz był doskonałą osobą na taką rozmowę . Potrafi wysłuchać , pocieszyć , a kiedy trzeba nagadać . Tylko z pozoru wygląda na cichego , zamkniętego w sobie chłopaka . Nic bardziej mylnego . Weszłam do pokoju i wiedziałam , ze jutrzejszy dzień  będzie super . Już sobie wyobrażałam wyrazy twarzy wszystkich niewtajemniczonych gdy mnie zobaczą . Mam tylko nadzieję , że Reus się nie obrazi .
                      W końcu zmobilizowałam się by pójść pod prysznic , który trwał dłużej niż zazwyczaj . Kiedy wyszłam , na moim łóżku siedział Jurgen . Zdziwiło mnie to trochę , a nawet bardzo .
-Coś się stało ? - spytałam niepewnie .
-Nie , tylko muszę Cię poinformować o jutrzejszych planach . - uśmiechnął się
-Więc słucham . - usiadłam obok
-Rano ok.7 pojedziesz z Michaelem do pobliskiego miasteczka . Później my do was dołączyły z drużyną i Timem . Wiem , ze chłopcy są zwartą i dobrze bawiącą się ze sobą grupą , ale chcę ich jeszcze bardziej zintegrować . Wspinaczka , kajaki i te sprawy . - wyjaśnił
-Ahaa . I my mamy wam wszystko przyszykować ? - upewniłam się
-Tak dokładnie . Będziecie tam mieli posiłek i wszystko co będzie wam potrzebne . My zjawimy się po południu .
-Okey , nie ma najmniejszego problemu .
-W takim razie , do zobaczenia jutro . - wstał i podążył do drzwi
-Dobranoc , tato . - powiedziałam patrząc na niego
-Dobranoc . - odparł i wyszedł .
                          Ta wiadomość , którą przed chwilą usłyszałam sprawia , że jednak chłopcy nie dowiedzą się o mnie rano , ale dopiero po południu . Już wiem , ze będzie to bardzo fajny dzień .:) Z tą jakże pozytywną myślą położyłam się do mojego bardzo wygodnego łóżka . Jak podejrzewałam wcześniej ... zasnęłam tak szybko jak nigdy dotąd . W końcu dzisiaj trochę się działo .

                            Aaaaaaaaa... budzik . Nie , nie , nie proszę , tylko nie on . Ten dźwięk był ostatnim jaki chciałam usłyszeć w obecnej chwili . Wygodne łóżko , poduszka , kołdra , sen , ale nie .. po co spać ? Trzeba wstawać i jechać do jakiegoś miasteczka , które nawet nie wiem jak się nazywa .
-Błagaaaaaaaaaaaaaam ... spać . - jęknęłam odwracając się na drugi bok . Jednak wiedziałam , że muszę wstać i się garnąć .
                             Z ogromnym bólem serca , zwlokłam się z łóżka i doczołgałam wręcz do łazienki . Poranna toaleta i już . Związałam wysoką kitkę i nałożyłam na siebie żółte szorty z logo BVB i moimi inicjałami , czarną koszulkę i bluzę na zamek oczywiście także klubową . Był to jeden z warunków jakie musi spełnić każdy kto pracuje w Borussii . W żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało wręcz przeciwnie bardzo odpowiadało . Ostrożnie by nikt mnie nie zauważył zeszłam na dół go sali gdzie za pół godziny chłopcy będą jeść śniadanie. Wypiłam ciepłą herbatę i przeniosłam się na hol , gdzie zapewne lada chwila pojawi się Zorc . I wcale się nie pomyliłam . Zdążyłam usiąść na krześle gdy ten przyszedł zwarty i gotowy do wyruszenia w drogę .
-Dzień dobry . - przywitałam się
-Cześć Marcela . Gotowa ? - spytał z uśmiechem
-Tak ..
-To ruszamy , a i mała zmiana planów . Pojedziemy taxi , nie rowerami . - ta wiadomość bardzo mnie uszczęśliwiła
-Dzięki Bogu . - moja reakcja trochę go rozbawiła
                             Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy . Jechaliśmy , jechaliśmy i jechaliśmy ... i jechaliśmy . Drogi nie było widać końca . Chciało mi się spać , więc oparłam się wygodnie i zamknęłam oczy . Błogostan , kocham , uwielbiam ...
-Jesteśmy . - usłyszałam mojego towarzysza .
                             No nie , ledwo znalazłam sobie miejsce i właśnie miałam w planach się zdrzemnąć . Po co ... przecież można już wychodzić . Grrrrrr ... Nic . Opuściłam wnętrze auta i człapałam się za Michaelem .To co zobaczyłam totalnie mnie załamało . Mnóstwo rzeczy , tysiące wręcz . My , mamy to wszystko we dwójkę jakoś ogarnąć ? Misja niemożliwa . Różne cuda , cudeńka . Jakieś bajery klubowe do treningu , które pierwszy raz na oczy widziałam . Nieopodal była też wysoka ściana góry , na którą będą się prawdopodobnie wspinać sądząc po sprzęcie do tego potrzebnym . Ahhh... co za życie .
-W pół godziny powinniśmy się wyrobić z tym rozkładaniem , później mamy czas na tak zwany relaks . - poinformował mnie z uśmiechem na ustach
-Drzemka ? - spytałam nieśmiało .
-Hahaha , zobaczymy . Teraz chodź na śniadanie . - rozśmieszyło go moje pytanie , ale spróbować zawsze można
-Okey . - posłusznie szłam obok krok w krok .
-A i jeszcze jedno muszę ci powiedzieć .
-Słucham ? - spojrzałam na niego .
-Jutro o 16 mamy samolot do Dortmundu . - wyjaśnił
-Do Dortmundu ? Wracamy do domu ? - zdziwiła mnie ta informacja bo przecież Marco mówił , ze nie będzie go 10 dni , z resztą Jurgen i Lisa także
-Noo , tak . O dwudziestej jest oficjalna prezentacja drużyny i sztabu szkoleniowego Borussii . Ty też tam będziesz wraz z Timem . Nikt Ci nie mówił ? - także był zszokowany moją niewiedzą
-Może i coś wspominali , ale wypadło mi z głowy . - próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji
-Będziesz jedyną i pierwszą kobietą , która wyjdzie na murawę . - mówił podekscytowany
-Na murawę ? - powtórzyłam cicho
-Cały stadion kibiców , będzie fajnie .
-Cały stadion ? Murawa ? Ja ? Jezu kochany . - ponownie powiedziałam pod nosem to samo co on i miałam gęsią skórkę , już się bałam tej chwili .

                         Po śniadaniu , które zjedliśmy w okolicznej restauracji wróciliśmy tam gdzie powinniśmy być ponad dwadzieścia minut temu . W związku z tym , ze Zorc okazał się "moją pokrewną" duszą i także dopadł go leń postanowiliśmy jeszcze posiedzieć i pogadać . Jednak trzeba było wrócić i szykować wszystko bo niebawem przyjadą chłopcy . Ustawialiśmy , przestawialiśmy i przekładaliśmy jedną i tą samą rzecz chyba z dziesięć razy , ale w końcu się udało . "Tor przeszkód" był gotowy i mogli rozpoczynać trening chociażby zaraz , pozostał tylko sprzęt do wspinaczki , ale tym zajęli się profesjonaliści . Godzinę później przyjechało zaopatrzenia chłopaków . Napoje , przekąski i inne badziewia . Za to ja korzystając z chwili wolnego czasu próbowałam wymyślić coś co powiem wszystkim jak przyjadą . Dostałam propozycję by wypróbować boisko i przeszkody , więc skorzystałam z tego przywileju . Mogłam pomyśleć i odstresować się przy okazji . Biegałam , kopałam , kopałam , biegałam i na nic nie wpadłam . Po jakimś czasie usłyszałam wołanie odwróciłam się w stronę głosu i ujrzałam ... nikogo innego jak całą Borussię patrzącą na mnie jak na UFO .
-No nie . Pewnie już wiedzą , że ja to ja i nici z planu . Nie zobaczę ich zdziwionych min . - pomyślałam i wolnym krokiem , ze spuszczoną głową szłam w ich kierunku . Czułam jak ręce zaczynają mi się trząść , było mi koszmarnie gorąco co znaczyło , ze zaczynałam się denerwować . To było jak na maturze czy egzaminie na prawo jazdy . Wiem to głupie , ale zaczynałam się bać .`Gdy byłam już koło Jurgena , Tima , Michaela i reszty sztabu zebrałam się w sobie .
-Więc tak . Jesteśmy w komplecie . Zaczniemy od lekkiego treningu ... - mówił tata
-Marcela ? - Robert nie krył zdziwienia
-Cześć . - uśmiechnęłam się i szukałam wzrokiem Marco .
-Nie ma go . Został w hotelu . Mówił , że źle się czuje więc nie ryzykujemy . Za kilka dni pierwszy mecz testowy. - wyjaśnił ojczym
-Aha . - było mi szkoda , ze nie przyjechał , ale zdrowie jest najważniejsze
-Wiedziałem , że są tylko dwie osoby , które tak wykonują rzuty wolne . - zabrał głos Hummels , a my spojrzeliśmy na niego nie wiedząc o co chodzi - No co ? Taka prawda . Nasi zakochani są w tym dobrzy , może by tak założyć żeńską drużynę BVB ? Pierwszą zawodniczkę już mamy . - zaśmialiśmy się wszyscy
-Tak , Mats ... idziemy biegać . Skoro już wszystko wyjaśniliśmy . - Kloppo nie wiedział o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy
-Właściwie to mam jeszcze pytanie . - zaczęłam dyplomatycznie - Kiedy miałam się dowiedzieć , iż jutro wracamy do domu ? Co ??? - spojrzałam na wszystkich i każdego z osobna
-To był pomysł Marco . - Kevin momentalnie wydał przyjaciela
-Ooo szybko poszło . - zaśmiałam się
              Cóż poszliśmy ćwiczyć , znaczy chłopcy ćwiczyli , a ja uważnie się przyglądałam . Rozmawiałam z tatą , który tłumaczył mi czym zaczynać , a czym kończyć trening . Wciągnęłam się w tą pogadankę i nie obejrzałam się , a połowa zaplanowanego czasu minęła . Żałowałam tylko , że nie było Marco , ale wiedziałam , że jego szok będzie większy gdy zobaczy mnie wchodzącą do hotelu z zespołem .
-Krótka przerwa , później krótki trening i wracamy . -zawołał Jurgen
             Oczywiście przerwa była na to by chłopcy przeszli ekstremalnie szybkie szkolenie jak używać sprzętu wspinaczkowego . Mi także pozwolili spróbować swoich sił , rzecz jasna Tim również skorzystał z okazji . O dziwo szło mi całkiem dobrze , ale też bawiłam się świetnie. Kończył się właśnie bardzo udany dzień . Zapewne dlatego , że nie musiałam się ukrywać przed wszystkimi . Mogłam być po prostu sobą i wygłupiać się z przyjaciółmi .
             Do hotelu wróciliśmy około dwudziestej , czyli kilka chwil przed kolacją . Poprosiłam wszystkich by nie mówili Reus'owi , że tutaj jestem i szybko by na niego nie wpaść pobiegłam do pokoju . Musiałam się początkowo wykąpać bo było krótko mówiąc nie za ciekawie ze mną po tych wspinaczkach . Dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi prysznic , a wcześniej szybka rozmowa komórkowa z blondynem . Dowiedziałam się , że nie było go na treningu , itp . czyli to samo co powiedzieli mi chłopcy na treningu . Cieszyłam się , że lada moment go zobaczę i przytulę . Kiedy w końcu po ponad 20 minutach wyszłam z łazienki , powędrowałam do szafki . Chwyciłam białą koszulkę i ciemne jeansy . Wcześniej wyprostowane włosy świetnie się komponowały z całością . Nałożyłam białe trampki , schowałam telefon do kieszeni i wyszłam . Przekręciłam kluczyk , odwróciłam się i ... oniemiałam
-Marcela ? - powiedział cicho
-Jak widać . - uśmiechnęłam się
-To na prawdę Ty ? - pytał z niedowierzaniem
-Tak .
-Byłaś tutaj , Maria ... to Ty , - lekko uniósł kąciki ust nie puszczając mnie
-Miałam się ujawnić na kolacji .
-Najlepsza kolacja w życiu , ale może jeszcze poczekać... - odparł i pocałował
                      Weszli do jej pokoju , bo to właśnie w nim mogli czuć się "najbezpieczniej" . Razem złączeni w czułym pocałunku . W końcu dla niego te kilkadziesiąt godzin były męczarnią. Na tak długo się jeszcze nie rozstawali , a tu proszę . Jest tutaj . Gdy tylko pod wpływem kopnięcia blondyna drzwi z trzaskiem się zamknęły , dla pewności , że będą mieli chwilę tylko dla siebie , że nikt im nie przerwie , przekręcił kluczyk o trzysta sześćdziesiąt stopni. Spojrzał na dziewczynę . Po raz kolejny kąciki ust jego ukochanej uniosły się, a twarz jeszcze bardziej rozpromieniła. Delikatnie muskała zębami dolną wargę powodując u niego niekontrolowany przypływ ciepła. Ich policzki na zmianę stykały się i oddalały za każdym razem wytwarzając od nowa to samo napięcie. Nie mógł oderwać od niej oczu. Czuł jej dłonie wędrujące po jego plecach i nie pozostawał jej dłużny. Muskał delikatnie szyję, wplatał palce w długie włosy, a każde jego działanie skutkowało jej coraz większym zatraceniem. Słyszał jej przyspieszony oddech , to uczucie bijące od niej . Wiedział , że dużo musiało ja kosztować to całe ukrywanie się . Jednak napięcie było coraz większe i nie było innego sposobu na jego rozładowanie. W końcu delikatnie, ich usta zbliżyły się wymieniając między sobą płynące z nich ciepło i zetknęły się. W tym samym momencie na ułamek sekundy zamarł w bezruchu wyczekując zwątpienia, czy rezygnacji. Nic takiego się jednak nie pojawiło. W tamtej chwili ich wargi dopasowane do siebie, coraz bardziej , szukały się wzajemnie. Coraz intensywniej korzystały z każdej mijającej chwili. W ślad za nimi poszły i dłonie...

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
JESTEM .:)
Oddaje Wam 83 , krótki , ale liczę , że się spodoba :)

Wybaczcie mi tą nieobecność . Obiecuję poprawę :)
A co u Was ? Trochę Was przetrzymałam , ale tym sposobem też dałam szanse tym co nadrabiają lub dopiero mnie znaleźli i czytają bloga od poczatku :)
Miłego czekania i czekam na opinie. 

PS, 
WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM :) :*  

czwartek, 4 grudnia 2014

Entschuldigung !!!

Cześć , 
Nie zapomniałam o Tobie , Tobie i Tobie . Z Niemiec wróciłam (niestety) i czas wrócić do codzienności czyli praca w tygodniu , a na weekend szkoła .. ;/ Jak ju wrócę do domu to jedyne o czym marze to spać i spać . Rozdziału trochę mam , trzeba tylko dokończyć (ok.1/3 całości) , ale kiedy to zrobię nie wiem . Wiem jedno ... pracuję do 14 grudnia póki co więc 84 powinien być wcześniej :) może nawet w tym roku :) 

Pozdrawiam i przepraszam :)


1.Florianturm (z ponad 200m można podziwiać panoramę Dortmundu)
2.Choinka słynnego Dortmunder Weihnachtsmarkt
3.Dortmunder Weihnachtsmarkt
4. Cocaine <3 :D
5.Stadion <3 <3
6.Phoenix-See - osiedle gdzie mieszka większość piłkarzy BVB
7.Phoenix-See - osiedle gdzie mieszka większość piłkarzy BVB
8.Cocaine <3 :D
9. Parter FanWelt'u
10.Dortmunder Weihnachtsmarkt
11.Fan Welt <3  












Mam nadzieję , ze fotki się podobają :)