Początek

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 72

-Ale tu niewygodnie . - syknęłam
-Wcale nie . - niemal od razu Gotze bronił honoru swojego auta
-Jak nie jak tak . - odparłam
-Mam pomysł . - Reus uśmiechnął się i ..
-Nie mów , że chcesz ... - zaczął Mario
-Tak . Jedź spokojnie .
-Marco , co Ty robisz . - spytałam widząc jego poczynania .
                              Może mało kto by wpadł na taki pomysł w czasie gdy samochód jedzie , ale co to dla blondyna . Środkiem przeszedł na tylną kanapę i usiadł obok . Brunet chyba sam do końca nie wierzył w to co zrobił przed chwilą jego przyjaciel . Przeszedł samego siebie .
-Mamo , ja wariat . - zaśmiałam się
-Reus , nawet ja bym na takie coś nie wpadł . - powiedział Mario patrząc we wsteczne lusterko
-No widzisz , lubię zaskakiwać .
-Chyba muszę przywyknąć , ale dobrze , że wpadłeś do mnie . - odparłam i zbliżyłam się do niego
-Wiecie co ostatnio czytałem , że naukowcy zrobili jakieś badania i dowiedli , że pary , które często się przytulają , całują , i tak dalej nawiązują ze sobą silniejszą i głębszą relacje . Są bardziej szczęśliwi ze związku . - podzielił się swoją wiedzą Marco 
-No nie , nie mówcie , że się będziecie teraz ... miziać . - na twarzy kierowcy pojawił się grymas
-Oo , dzięki za pomysł . - droczył się z nim
-Co kombinujesz ? - spytałam takim tonem by Mario nie usłyszał
-To . - odpowiedział i pocałował .
-Fuuuj . - usłyszeliśmy taki krótki komentarz
-Idziemy spać ? - spytał blondyn
-Yhymm ... - ziewnęłam
-To chodź , jak się przytulimy będzie wygodniej . - uśmiechnął się , a ja położyłam głowę na jego ramieniu . Może za wygonie nie było , ale dało się znieść .
-Jak będziesz w Polsce i się już zmęczysz , to mnie obudzisz , zmienimy się . - poinformował bruneta
-Okey , dobranoc . - uśmiechnął się
        Gdy już byłam "jednym okiem" w krainie snów , dostałam SMS od Ani "Gdzie jesteście ? " . No tak zapewne nikt im nie powiedział , że jednak nie lecimy , a jedziemy i najprawdopodobniej dojedziemy na 15.00   . Odpisałam więc w skrócie wyjaśniając sytuacje . Zerknęłam na kierowce i mało zawału nie dostałam
-Mario czy Ty , aby troszkę nie przesadzasz ? - spytałam bo na liczniku widniało 210 km/h
-Nie , spokojnie . - odparł
-On tak jeździ . - wyjaśnił Marco
-No dobra , ale proszę Cię ... chce żyć .
        Nie pozostało nic innego jak mu zaufać bo nic innego nie mogłam zrobić . Po drugie musieliśmy się spieszyć . Może uda się zdążyć punktualnie , ale i bardzo dużo kilometrów przed sobą .

        Obudziłam się , kiedy Reus'a już nie było obok  . Siedział za kierownicą . Znaczyło to , że jesteśmy w Polsce , czyli ... w domu . Uwielbiam ten kraj , ale chyba zakochałam się w Niemczech . Dosłownie i w przenośni . Pomimo moich wcześniejszych wątpliwości co do wyjazdu na zachód , teraz cieszę się , że mieszkam gdzie mieszkam , znam kogo znam i mam co mam . Nie zamieniła bym tego na nic innego . Szkoda tylko , że rodziny , zwłaszcza taty , ale i Majki nie ma przy mnie , ale mam nadzieję , ze w poniedziałek uda nam się chociaż na chwilę do nich wpaść .
-Dzień dobry . - uśmiechnął się do wstecznego lusterka kierowca .
-Witam ponownie . Gdzie jesteśmy ?
-No właśnie mamy problem z tym szczegółem . - podrapał się po głowie Mario
-Znaczy ?
-Kilka minut temu mijaliśmy L... L .. Lod .. - zająknął się
-Ale zrobiliśmy zdjęcie . - dodał pokazując mi telefon
-Łódź . - zaczęłam się śmiać .
-Jak ? Jak ? Powtórz .- poprosił Marco
-ŁÓDŹ , Ł ... jak Łukasz , Ó raczej nie będzie problemem bo to to samo co U . Identyczne literki , ale w ortografii .. może inaczej to jak wasze SS i B , a ostatnie dwie literki się łączą i czytasz DŹ , twardo jak w niemieckim . W połączeniu wychodzi ŁÓDŹ . - wyjaśniłam , a chłopcy powtarzali , znaczy starali się powtórzyć nazwę miejscowości .
-Lódź .? - spytał w końcu Reus
-Ł , Ł , Ł , Ł . Łódź , ale na razie Lódź może być , tylko jak ktoś by Cię spytał gdzie jesteś , wtedy by było , że w Lodzi . - znowu się zaśmiałam
-Ten Wasz polski jest koszmarny . - stwierdził krótko Gotze
-Tak , a Wasz niemiecki to łatwizna. - powiedziałam z nutką ironii
-To była ironia ? - spytał odwracając się do mnie
-Nie , skądże .
-Nigdy nie zrozumiem kobiet , nigdy .
-"Za 800 m skręć w lewo " - usłyszeliśmy nawigację .
-Ooo .. to zadzwonię do Ani gdzie mamy jechać teraz . W końcu są w różnych miejscach .

[ U Ani]
-Cześć . - przywitałam się gdy otworzyła drzwi .
-W końcu , już myślałam , że się spóźnicie . - powiedziała szybko i otworzyła szerzej drzwi .
-Zdradzisz gdzie możemy znaleźć Roberta ? - spytał Mario
-Yyy .. kurcze nie pamiętam nazwy ulicy , ale poczekaj zaraz zadzwonię . - miała już biec po telefon
-Ania , spokojnie . My zadzwonimy , a Wy idźcie się szykować już 15.30 . - Gotze starał się uspokoić pannę młodą
-Na pewno , dacie radę ? - upewniała się
-Tak , wdech i wydech . - zaśmiał się
-Cześć , Aniu . - dołączył do nas Marco
-Cześć . - odpowiedziała z uśmiechem
-Marcela , Twoja walizka . - odparł
-Dzięki .
-To my lecimy , przyjedziemy za godzinę . - poinformowali i poszli do auta
-No , kochana . Idziemy się ubierać . - zarządziła najważniejsza kobieta dzisiejszego dnia
-Okey , to lecimy .
-Dziewczyny ... nasza zguba się znalazła . - zawołała Ania , gdy weszliśmy do pokoju , w którym było kilka dziewczyn
        Przedstawiłam się , one także . Oczywiście była tam między innymi Tugba i Riri , ale poznałam jeszcze Milenę , siostrę Roberta , Anię , żonę Sławka Peszki , kuzynkę Ani jaki jej mamę . Wszystkie były gotowe poza nami .
-Marcela , ubierz tą jasną , brązową założysz jutro . - zdecydowała Milena .
-Dobrze , już się robi .
        Zajęłam wolne miejsce w kącie , w końcu nie miałam się czego wstydzić by przebrać się tutaj , przecież sa tu same dziewczyny . Chwilę później już miałam sukienkę na sobie , zdziwiłam się , ze rozmiar był idealny . Marco ma oko , ale to facet , czyli wzrokowcy .
-Niezły ma gust ten Twój Marco . - uśmiechnęła się Ania
-Właśnie sama się dziwie . Możesz zapiąć ? - spytałam
-Jasne , miał racje , ze będzie Ci pasować .
-Aha , czyli byłaś z nim . - nie byłam pewna , ale coś mi mówiło , ze mam rację
-Tak , prosił abyśmy mu pomogły . - mówiła jak gdy by nigdy nic
-Kiedy poszliście , ze ja nie zauważyłam ? - pytałam dalej
-Ooo cholerka . Chyba miałam nie mówić .
-Spokojnie . Wiem , ze nie kupił ich Jurgen , tylko Reus . - wyjaśniłam
-Yhymm .. w tą akcje byli zamieszani niemal wszyscy . Zaczynając od Riri , która miała Cię czymś zająć , po mnie i Cathy . To właśnie ona przekazała trenerowi sukienki i przedstawiła plan , że on je kupił , ale chyba coś poszło nie tak . - zaśmiała się
-Od razu sie zorientowałam , w końcu to , że identyczna sukienka jaka była na Malediwach jest w Dortmundzie ... raczej niemożliwe .
-No , chyba tego nie przemyśleliśmy . Zmieniając temat , jakie masz buty . ?
-Do tej .. niemal w identycznym kolorze , na szczęście miałam takie w domu , a do brązowej ... czarne .  - odparła
-Aha , to supre . Teraz idź tam ... - wskazała na pokój obok - ... uczeszą Cię i lekko pomalują .

-I jak  ? - spytała Ania już gotowa do wyjścia .
-Cudownie . - powiedziałyśmy wszystkie niemal , że równo .
        Pierwszy raz widziałam karateczkę w czymś białym . Zawsze chodziła ubrana raczej na czarno , szar , czasami na czerwono , ale kolorowo rzadko , a jak już to na treningi .A tu , cała na biało . Nie zapomniany widok . Oczywiście musieliśmy zrobić sobie zdjęcia . Fakt na jednym czy dwóch się nie skończyło . Pozostało czekać na samochód , który zawiezie pannę młodą do kościoła . W końcu usłyszeliśmy pukanie do drzwi . Poszłam otworzyć
-Oo , Wy już ? - spytałam bo u progu stał Marco w garniturze . Kochałam ten widok
-Ja po Marcelę . - odparł poważnie .
-Bardzo śmieszne .
-No już 16.45 mieliśmy być piętnaście minut temu , ale czekaliśmy aż kierowca przyjedzie po Lewego i jeszcze skręciliśmy nie tam gdzie skręcić mieliśmy . - wyjaśnił
-Okey , to powiem im , że już jedziemy . - uśmiechnęłam się i poszłam do dziewczyn .
-Ja już lecę do kościoła . Chłopcy przyjechali . Mówią , że Robert już pojechał . - poinformowałam i wróciłam do Reus'a
-Już ? - spytał jeszcze by się upewnić
-Tak .
        Szłam za Marco . Miałam buty na obcasie więc wolałam iść powoli by nie nabawić się kontuzji . Z auta niewiedząc dlaczego wyszedł Mario i przyglądał nam się uważnie .
-Wiecie co , muszę Wam zrobić zdjęcie bo to niezmiernie rzadki widok . Marcela w sukience . - chyba sam nie dowierzał własnym oczom
-Tak wszyło . Następny raz będzie na Twoim weselu . - zażartowałam
-No stójcie . Zdjęcie .!
                              Przystanęliśmy z blondynem na chwilę , by fotograf Gotze zrobił fotkę . Jak się po chwili okazało także chciał zdjęcie ... ze mną . :) Po krótkiej sesji z chłopcami , musieliśmy się zbierać . Mario był na tyle miły i kochany , ze puścił mnie bym usiadła na miejscu pasażera . Twierdząc , że lepiej komponuje się siedząc z przodu obok Marco niż on . Mi jak najbardziej to odpowiadało .  5 minut później byliśmy pod kościołem , gdzie była masa tak zwanych "gapiów" , mnóstwo fotoreporterów i dziennikarzy . Robert miał racje , że wynajął ochronę . Reus zaparkował jak najbliżej się dało , by wejść do świątyni niespostrzeżenie , ale jednak się nie udało . Co mogło nie dziwić , w końcu na weselu poza najlepszym , polskim napastnikiem  , który za chwilę zmieni swój stan cywilny , pojawiają się inni znani piłkarze, zawodnicy karate i nie tylko . To łakomy kąsek dla "plotkopisarzy". Chłopcy mają już we krwi ignorowanie dziennikarzy . Marco chwycił mnie za rękę by mnie nie "pożarli" i w miarę sprawie , oczywiście także dzięki pomocy ochroniarzy udało nam się wejść do kościoła . Lewy stał już przy ołtarzu czekając na narzeczoną . Chwilę po tym przyjechała Ania . Co wywołało jeszcze większe zamieszanie . Za chwilę stanie się oficjalnie Panią Lewandowską . Osobiście dostrzegłam ją dopiero gdy ceremonia rozpoczynała się  . Chłopcy trochę się nudzili bo w końcu nie rozumieli ani słowa z tego co mówi ksiądz . Dobrze , że udało nam się znaleźć miejsce obok pozostałych piłkarzy BVB , chociaż nie czują się odosobnieni . :P . Po nieco ponad godzinie ksiądz ogłosił Roberta i Anię , mężem i żoną  , kończąc tym samym całą ceremonię .  Państwo młodzi opuścili kościół , a zaraz po tym pozostali . Udaliśmy się do swoich samochodów by jechać za białą limuzyną , którą do miejsca docelowego transportowani są Lewandowscy .

[WESELE]
                         Po 15 minutach byliśmy na miejscu i czekaliśmy na pozostałych . Zamiast w sali wszystko odbędzie się w wielkim namiocie za dworkiem .
-I jak ? Dajecie radę ? - spytałam chłopaków , którzy przyglądali się każdym szczegółom
-Tak , jest okey . - uśmiechnął się Jonas
-Początki zawsze bywają trudne , ale Polacy potrafią się bawić . Rozruszają was trochę . - chciałam jakoś ich uspokoić bo mimo zapewnień jest wszystko jest dobrze widać było , że czują się trochę nie swojo
-Bądź blisko , będziesz nam tłumaczyć . - odparł Mario
-Yhymm , będę obok , ale po angielsku jakoś się dogadacie .
                          Powitanie gości jaki zakochanych , wzniesienie toastu. Wesele fajna sprawa , ciekawe jak będzie w marcu , gdy to mama stanie na ślubnym kobiercu . Mam nadzieję , że będzie super . W końcu nadszedł czas na pierwszy taniec Lewandowskich . Rozbrzmiała romantyczna piosenka . Zrobiliśmy miejsce dla "tancerzy" , a każdy kołysał się w rytmie . Później większość dołączyła do nich i zabawa pomału zaczynała się rozkręcać . Jednak przyszedł czas na obiad , oczywiście Ania zadbała by menu było "Healthy" . Pocieszające było to , że wszystko wyglądało smacznie . Prowadzący zabawę zaprosił wszystkich do tańca .  Na początku poza parą młodą , zaledwie kilka osób poszło się bawić . W miarę upływu czasu grono tańczących się powiększało .
-Idziemy ? - spytał Leo .
-Gdzie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Zatańczyć . - wyjaśnił
-Aa , no tak . Jasne , że idziemy . - uśmiechnęłam się i poszliśmy na parkiet .
-Mogę Ci coś powiedzieć ?
-Pewnie.
-Ta dziewczyna . - kiwnął lekko głową na zgrabną brunetkę tańczącą nieopodal
-Yhymm , ta w kremowej sukience ?
-Tak , właśnie . Ładna jest . - uśmiechnął się w jej kierunku , ona jednak także na nas spojrzała i troszkę zawstydziła
-Podejdź do niej , zaczep , zagadaj .
-A jak nie zna niemieckiego ? - i ten męski strach przed niepowodzeniem
-To usiądź , ja z nią pogadam . - zaproponowałam
-Serio ? Dziękuję . - w ramach wdzięczności przytulił mnie , a po chwili wrócił na miejsce jak prosiłam
                       Szłam w kierunku dziewczyny praktycznie z "bananem" na twarzy . Kto by pomyślał , że Leo jest taki nieśmiały . Nie łudziłam się , że owa brunetka zna niemiecki , ale angielski ..
-Cześć . - przywitałam się
-Cześć - odpowiedziała nieśmiało
-Marcela .
-Lena .
-Jest sprawa .  - zaczęłam - ... mój przyjaciel , wstydzi się do Ciebie podejść .
-Dlaczego ?
-Nie zna polskiego . - wyjaśniłam
-Aha , pewnie to też przyjaciel Roberta z klubu .? - bardziej stwierdziła niż zapytała
-Tak , dokładnie . Jest troszkę nieśmiały .
-Może mówi po angielsku .
-Yhymm ... i to całkiem nieźle . - uśmiechnęłam się
-To przekażę mu , że nie ma się czego bać bo się dogadacie , okey ? - dodałam
-Jasne . - odwzajemniła uśmiech , a ja podążyłam do naszej paczki
-Leooo , przestaw się na angielski i w drogę . - powiedziałam gdy byłam już obok .
-Jesteś wielka . - raz jeszcze przytulił mnie w ramach wdzięczności
-Powodzenia . - zawołała reszta gdy Bittencourt , szedł "zagadać" do Leny . Chciałam zając swoje miejsce , ale nie było mi to pisane
-Chodź , chodź , chodź . - złapał mnie za rękę Marco
-Dokąd ?
-Zatańczyć . - odparł
                              Przetańczyłam z Reus'em chyba z pięć piosenek . Później kolejni chcieli tańczyć i tak w kółko . Po czasie jednak atmosfera się rozluźniła . Niemcy dogadywali się z Polakami . W końcu alkohol się lał więc i z językami szło łatwiej . Oczywiście nie obeszło się bez zdjęć . Miałam ze sobą aparat , w mgnieniu oka było już zrobionych kilkaset fotek , ale tak to już jest gdy sprzęt dostanie się w ręce Borussen . W ramach odpoczynku , poszłam do Ani .

***
                              Przyznam początkowo było trochę dziwnie . Wiedziałem , że mało kto ze znajomych Roberta zna niemiecki . Jednak z biegiem czasu , rozmawialiśmy prawie ze wszystkimi po angielsku , jeśli coś nie szło pomagał nam Lewy , Ania lub Marcela . Również gdy coraz więcej toastów , język także się rozplątywał . : D Potańczyliśmy , pośmialiśmy się , nawet pamiątkowe zdjęcia już są . Matecka poszła do Ani , a ja czułem , że zaczyna mi szumieć w głowie .
-Wiecie, jakie to dziwne uczucie, gdy jesteś cholernie mocno zakochany ? Gdy chcesz kogoś wspierać, nie ocze­kując nic w zamian. Chcesz po prostu być. W tych lepszych i gorszych momentach. Nieważne, w jakich, ale po prostu być. Być obec­nym przy sukcesach i porażkach. Tak za nic. Gdy chcesz poświęcić swój czas . Mimo , że sam dla siebie nie masz go za wiele to i tak robisz wszystko by jak najczęściej być obok . Jesteś gotów o 3 nad ranem zaraz po zakończeniu rozmowy telefonicznej , wsiąść w samochód , pojechać pod dom i powiedzieć , że tęsknisz i bardzo kochasz . Boże ... pierwszy raz czuję, że kocham i jestem kochany . To jest właśnie to czego nie mogłem znaleźć w innych związkach .
-Jezu . Stary , dla Ciebie już nie ma ratunku . - zaśmiał się Gotze
-Nie chce , nie ratuj mnie z tego . To jest cudowne . Chce mieć ją obok do końca świata i jeden dzień dłużej . To jest ta jedyna , ja wiem . Jestem pewien . Nie chce innej , chcę Marcele . Tą cudowną , perfekcyjną w każdym calu , delikatną , walcząc o swoje , wiecznie uśmiechniętą  . Chcę ją widzieć codziennie , budzić się obok niej i zasypiać , chce rano robić jej śniadanie , a wieczorem zabierać na romantyczne spacery . Chce ... - mówiłem jak nakręcony
-Tak rozumiemy Marco , kochasz ją . - przerwał mi Nuri
-Dokładnie .
-To powinieneś chyba jej to powiedzieć , a nie nam . - słusznie zauważył Leo
-Masz rację . Powiem jej . - wstałem od stolika i chwiejnym krokiem ruszyłem do Polki
-Marcela ... - zacząłem
-Słucham Cię . - uśmiechnęła się i wraz z Lewandowską spojrzały na mnie
-Kocham Cię . I to strasznie mocno , najmocniej na świecie . Chcę byś była ze mną zawsze i jeszcze dłużej . Będę Cię kochał zawsze . Tutaj i wszędzie . Jesteś najcudowniejsza i proszę Cię bądź ze mną .. zawsze .
-Marco , kochanie . Bardzo się cieszę , że kochasz mnie ... zawsze . Ale teraz jesteś trochę pijany .
-Jak jestem pijany też Cię kocham i jak jestem trzeźwy też Cię kocham . Mogę Cię przytulić ? - spytał nieśmiało
-Pewnie , nie musisz pytać . - po tych słowach podeszłam do mnie i przytuliła się mocno .

***
-Kochasz mnie tak mocno i zawsze ? - spytał
-Tak , kocham Cię od zawsze , zawsze i na zawsze . - zaśmiałam się bo słowa " zawsze " użył chyba w każdym zdaniu po kilka razy
                           Fakt przeżyłam mały szok , z resztą Ania też . Owszem mówiła mi , ze Reus to niepoprawny romantyk , ale nie wiedziałam , ze aż taki . Chyba nie jedna dziewczyna o takich słodkich słówkach marzy , a ja to znalazłam . Cudowne uczucie . Wystarczył jeden wyjazd by zmienić wszystko , dosłownie . Zakochać się to jedno , ale sprawić by druga osoba odwzajemniała Twoje uczucie to drugie . Może jego słowa były deczko przesadzone , ale nie jest do końca sobą . Trochę wypił , z resztą jak każdy tutaj . Dziś mogli bo jutro już czeka ich dzień bez alkoholu w końcu w poniedziałek rano wracamy do Dortmundu .
-Dobra wracaj do swoich . - zaśmiałam się
-Okey , idę . - odparł i wrócił do przyjaciół
-Dlaczego faceci są tacy słodcy jak wypiją .? - zastanawiała się Ania
-Nie wiem , jak znajdziesz odpowiedź to daj znać .
-Aniu .. - podszedł do nas Robert
-Oho . Następny . Słucham .- razem zaczęłyśmy się śmiać
-Kocham Cię i cieszę się , ze jesteś moją żoną . - wyrecytował
-Yhymm ja też się cieszę .
-Zatańczysz ze mną ? - spytał z uśmiechem
-Jasne . - odparła i poszli tańcować , a ja ... wróciłam na swoje miejsce
                          Oczywiście najlepsza zabawa zaczyna się o 24 .:) Oczepiny i śmieszne zawody . Będzie się działo . Jak się okazało dużo się nie pomyliłam .
-Zapraszamy wszystkie Panie , które nie stanęły jeszcze na ślubnym kobiercu . Anię i Roberta także zapraszamy . Za chwilę się przekonamy , kto następny może zacząć przygotowywania do ślubu  - usłyszałam prowadzącego
                          Przetłumaczyłam chłopakom i wręcz wygonili mnie bym poszła łapać bukiet . Szczerze to nie za bardzo lubię tą zabawę . Około 20 niezamężnych dziewczyn ustawiło się kilka metrów za Anią . Stanęłam na końcu w nadziei , że jednak go nie złapie . Karateczka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się . Wiedziałam , ze zrobi wszystko by kwiaty znalazły się w moich rękach .
-Aniu gotowa ? - spytał prowadzący
-Tak .
-A dziewczyny , gotowe ?
-Tak . - zawołałyśmy razem
-To raz , dwa , trzy , rzucaj .
                          Wcale dużo się nie pomyliłam . Panna młoda rzuciła na tyle mocno i precyzyjnie , że bez żadnych starań zjawił się w moim posiadaniu . Sprawczyni tego wszystkiego aż podskoczyła z radości .
-Gratuluję . Zapraszam na środek , zaraz zobaczymy kto będzie następnym panem młodym .
                          Tym razem to panowie kawalerowie ustawili się za Robertem , a ja stanęłam z boku razem z Anią .

***

-No stary , powodzenia . - zaśmiał się Robert kiedy dziewczyny czekały , aż Ania rzuci bukiet 
-Znaczy ? - spytałem nie wiedząc o co chodzi
-Jak Marcela złapie kwiaty to znaczy , że ona następna weźmie ślub . - wyjaśnił
-Serio ?
-Nom . - oboje staliśmy uważnie się przyglądając , która dziewczyna jak to powiedział "następna weźmie ślub" . Miał rację . To właśnie Matecka miała to szczęście . Uśmiechnąłem się pod nosem 
-Widzisz . Będziecie kolejni . - poklepał mnie po plecach 
-Mam nadzieję , że to ja będę tym , z którym weźmie ślub . 
-Innej opcji nie ma . Chodź teraz Ty musisz złapać moją muszkę .
-Tak ? - zadałem kolejne pytanie 
-Tak . Dawaj . 

***

                          Lewandowski zrobił to co Ania . Rzucił muszką , złapał ją Marco ?! Nie wierzyłam własnym oczom . To było ukartowane na sto procent . Wątpię w taki zbieg okoliczności . Szczególnie jeżeli chodzi o duet Robert i Ania . Oni w knuciu są bezbłędni : P 
-Zapraszam dziewczyny . - prowadzący zawołał mnie i karateczkę byśmy dołączyli do chłopców 
-Marcela , Marco o ile wiem jesteście parą prywatnie . - uśmiechnął się ... pan Tomek (tak miał na imię prowadzący) . 
-Tak . - odpowiedziałam , a Lewy tłumaczył Reus'owi
-Czyli dobrze złapaliście . Zapraszam do tańca . - teraz to ja z blondynem , tańczyliśmy w środku , a reszta stworzyła kółeczko . Na szczęście prawdziwa Para Młoda szybko do nas dołączyła , później następni i następni .
                          Zabawa trwała do białego rana . Niemal wszyscy pół przytomni opuszczali salę . Na szczęście nocleg był w tym samym budynku co wesele . Ci najtrzeźwiejsi odprowadzali tych co nie byli w stanie pójść o własnych siłach do pokoju . Marco ... kontaktował , ale trzeźwy nie był xD
-Możesz iść spać . - odparłam otwierając pokój .
-Okey , a mogę się umyć ? - spytał
-Musisz .
-Dobrze to idę . - zachowaniem przypominał Nico .
-Poczekaj . - zawołałam gdy wchodził już do łazienki
-Idziesz ze mną ? - to pytanie trochę mnie rozbawiło .
-Nie , daj kluczyki . Pójdę po rzeczy . - wyjaśniłam , a on nie wiem z jakiego powodu miał je przy sobie . Mario pewnie będzie ich szukał rano .
-Aha , proszę .
-Idź się myć , ja zaraz przyjdę .
                        Zeszłam na dół i musiałam poważnie się zastanowić gzie zostawiliśmy samochód . W końcu mnie olśniło i znalazłam auto . Obok stał pojazd Moritza i ktoś szukał czegoś w bagażniku .
-Mo ? - spytałam
-Nie , to ja . - uśmiechnął się Jonas
-Aha . Myślałam , że ktoś wam się do samochodu włamał
-Spoko , przyszedłem po rzeczy . - wyjaśnił
-Ja też . Poczekaj przekażesz to Mario ? - spytałam bo akurat miałam w rękach jego walizkę
-Jasne . Lecę , dobranoc . - na szczęście Hofmann też był w gronie tych trzeźwych .
                          Nie brałam całych tobołków tylko wyjęłam coś do spania , po resztę blond pijaczyna przyjdzie rano . Zamknęłam auto i wróciłam do pokoju .Oczywiście Marco już spał , zastanawiało mnie dlaczego dalej jest w garniturze o.O . Musiałam go obudzić .
-Ej , wstawaj . - szturchnęłam jego cielsko : P
-Hymym ?
-Przebieraj się . Tutaj masz koszulkę i spodenki . Ja idę się umyć .
-Okey . - odpowiedział nie otwierając oczu .
-Raz , raz , przecież ja nie będę Cię rozbierać . - powiedziałam gdy wchodziłam do łazienki

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Tadammm !!! 72 oddana w wasze ręce .

Wiem , miało nie być sielanki , ale jakoś tak wyszło . Od 74/75 powinno być inaczej :)
A co sądzicie o tym ? Wesele jak wesele nic ciekawego :D

Mimo wszystko czekam na wasze opinie w komentarzach . :)
Może pochwalicie sie gdzie spędzacie wakacje ? :)

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, już nie mogę doczekać się następnego! ;]]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam lubie takie rozdziały :) na wesoło, Marco jakie wyznania :D bardzo fajna scenka z łapaniem bukietu i muszki, świetnie zaplanowana. Coś czuję, że następnego dnia kac zawita do wielu pokoji :D pozdrawiam, co do wakacji ostatnio zwiedziałam Wrocław, teraz siedzę w domku :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja piernicze.. Rozdział jest po prostu genialny. ;** Marco jakie wyznanie miłosne. <3 Nie spodziwałam się tego po nim. ;D
    Ania i Robert... ach para doskonała *.* Nie wytrzymam tych trzech tygodni.. :( Czekam na kolejny. Pozdrawiam, buziaki. ;** Ola ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne!!!!! I love it.! <33
    Robert, Ania i te ich pomysły. ;)))))
    Co jak co, ale było to genialne. I czekam na wesele Marco i Marceli. ;D
    Można stwierdzić, że też to była ich noc.
    A Leo z tą dziewczyną mnie rozwalił.
    Taki nieśmiały c;
    Koniec sielanki? Zapowiada się nadzwyczaj specjalnie.
    Czyli chodzi o " tajemnicę ".
    Przyznam z ręką na sercu, że uzależniłam się od Twojego bloga.
    Od przeprowadzki i wpadnięcie w parku po przyszły ślub XD
    Czytałam już go kilkanaście razy, tak wciąga!
    Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!.
    Mam nadzieję, że szybko to nastąpi!
    Kocham to jak piszesz! Jak ty masz taką wenę?! ;oo
    Mi jej brakuję. Może sama ocenisz http://vidalundbvb.blogspot.com/
    ????
    A co do wakacji większość to morze, jezioro i cały tydzień Wrocław w tym mecz z Śląskiem *.* .! I tak pewnie niedługo wyjazd do Niemiaszków ;D
    I tak życzę Tobie dużo pozytywnej weny i pozdrawiam, udanej reszty wakacji słoneczka i pogody, a przede wszystkim zdrowia. <333 :***********

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie! Jak Ty genialnie piszesz :* zazdro ;// nie wiem jak wytrzymam 3 tyg ;// może uda się coś a coś wcześniej ;33 jaki Marco romantyk Uhuhu ♡ pozdrowionka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. :) Marco jaki słodziak i te jego słówka. *-* Kochany. <3 Reus i Matecka tworzą cudowną parę i mam nadzieję, że zawsze będą razem tacy szczęśliwi i będą ze sobą już do końca. :) A wesele super. W końcu Ania już oficjalnie jest panią Lewandowską. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Pozdrawiam i życzę udanych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej. Kochana nareszcie. Jak się cieszę :)
    Rozdział niesamowity po prostu . Zakochałam się w nim.
    Marco jaki cudowny. BOŻE takiego faceta mieć na własność xd
    A Leo rozwalił system . Taki wstydliwy :)Ania i Bobek małżEństwem . TAK!
    Czekamy na ślub Marceli i Marco.
    O esu .....jak ja ich uwielbiam.
    Buziaki :*****'

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaa.. Boshe. Czekam i czekam. Juz myslalam, ze nie dodasz. Dzidisj wchofze i... Jest! Ahh...
    Marco.... Boshe jakie wyznania! Nawet nie wiesz jak aie smialam kiedy to czytalam. Najpierw Reus, a pozniej Robert.
    No no. Zgrali sie. Nie ma co.
    A co do oczepin to jestem pewna, ze Robert i Ania ukartowali to kto bedzie bral nastepny slub.
    Ania ma racje... Faceci sa slodcy kiedy sa pijani.
    Leos... Nie spodziewalam sie tego, ze on moze byc taki niesmialy.
    Nuecierpliwie czekam na nn. ;))

    Buziaczki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział, fajne opowiadanie i czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. 100% super ! :D sielanka zawsze fajna :D życzę dużo weny B)) Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaa !
    Czekałam i czekałam ! Aż się w końcu doczekałam ! :) Wczoraj przeczytałam, ale z racji tego, że czytałam na telefonie postanowiłam, że dziś Ci go skomentuje gdy będę miała dostęp do komputera.. xd

    Rozdział jest naprawdę cudowny ! Nie, ma co.. A ta piosenka, co Lewandowscy tańczyli.. Cudowna *.*
    No, no Marco jaki z niego romantyk.. Marcela ma wielkie szczęście, że ma właśnie niego ! I te słówka <3 Tak, słodko... Najpierw Reus, później Lewy.. :) Oni to się zgrali. ^^ Nie ma co..
    Co do słów Ani, że faceci są tacy słodcy jak wypiją, to zgadzam się z nim w 110 % !
    Czekam na nn <3

    Buziaki, Hooope !

    OdpowiedzUsuń
  12. Hah... przeczytałam i muszę przyznać, że piszesz wspaniale ;)
    Wesele było mega i Marco w postaci romantyka. Ten tekst: "do końca świata i jeden dzień dłużej" troszkę mnie rozczulił, muszę przyznać.
    Podziwiam za wenę i za to, że dotarłaś do tak wysokiego rozdziału! Też bym tak chciała. Piszesz wspaniale, masz niezły styl. Oby tak dalej.
    Ale co ja piszę, skoro tak długo utrzymałaś wspaniały poziom, to już nie będzie gorzej ;)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie na opowiadanko o Mario i Marco oczywiście:
    http://victoria-deporte-amor.blogspot.com/

    Pozdrowionka i miłego wieczoru życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nareszcie jestem i od razu wielkie PRZEPRASZAM ze dopiero teraz ale za to przeczytalam drugi raz ;)
    Rozdzial jak zawsze idealny: cukrzyca, humorek,adrenalina hehe i pan ''PIJACZYNA'' najlepszy! Cos mi sie wydaje ,ze jak Marcela wroci z pod prysznica to Marco bedzie sobie smacznie spal w ubranku ;) oczepiny i lapanie welonu i muszki oczywiscie ukartowane przez panstwo LLewandowskich ;)
    Czekam z niecierpliwoscia na nastepny
    M i BABELKI
    P.S ciesze sie ze jestes juz w domu:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Super blog !!! Czekam na częstsze wpisy :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń