#MR11 #BorussiaDortmund. #getwellsoon #cry #polishfan #polishgirl #wracaj #szybko #WM2014 #MarcoReus. #gutebesserung
Za to nie wiem jakim cudem jego twarz była naprzeciw mojej . Patrzyliśmy sobie w oczy , a czas na chwilę się zatrzymał . Reus zbliżył się jeszcze nieznacznie , by po chwili złożyć na moich ustach pocałunek początkowo delikatny , lecz z każdą chwilą coraz bardziej namiętne , coraz odważniejsze . Nie wiedziałam jak się zachować więc zdałam się na niego . Choć trochę przerażała mnie myśl co może się stać za kilka chwil , wiedziałam , że mogę w pełni mu zaufać ... Mimo wszystko . Nie mam pojęcia kiedy blondyn pozbył się swojej koszulki . Cała sytuacja była sporym paradoksem , gdyż wszystko działo się tak szybko , ale też powoli .
-Na pewno ? - spytał w końcu
-Co ma być to będzie . - odpowiedziałam i tym razem ja go pocałowałam
Wszystko co się działo w tej chwili było ... czymś co na pewno zapamiętamy . Co prawda nie myślałam , że zdarzy się to tak szybko , ale cóż . W dziedzinie kontaktów i relacji w związków byłam "żółtodziobem" , na szczęście Reus nie . Zapewne ma "kilkuletni staż" :)
-Marco . - odparłam gdy usłyszałam dźwięk jego telefonu .
-Hymm .. - zamruczał
-Telefon . - wzięłam go z szafki
-Zostaw . Zignoruj go . - powiedział szybko i wrócił do gry jaka rozgrywała się między nami od kilku minut
-Marco , to Twoja mama .
Nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie , a ja ... mało na zawał nie zeszłam . Jego oczy , konkretnie źrenice były tak powiększone , że aż przerażał .
-Co jest ? - spytał nie odrywając ode mnie tego przenikliwego wzroku
-Twoje oczy ...
-Aaa ... tak wiem . - uśmiechnął się
-Czyli zawsze tak masz , gdy ...
-Nie zawsze . Do tej pory zdarzyło się to tylko kilka razy .
-Aha .
-Ale czuję , ze będziesz musiała się przyzwyczaić do takich megaśnych źrenic . - tym razem się zaśmiał i pocałował w policzek
-Mogłeś uprzedzić , wyglądasz jak wampir lub jakiś napalony gwałciciel . - nie wiem dlaczego , ale przez cały ten czas patrzyłam tylko w te straszne oczęta
-To pierwsze chyba nie , ale to drugie .
-Dobra , dobra . Telefon . - podałam mu Iphon'a , który właśnie przestał dzwonić , ale za to usłyszeliśmy pukanie do drzwi
-Mario . - powiedzieliśmy równo i wybuchliśmy śmiechem
-Otworzę . - blondyn podniósł się z łóżka , chwycił telefon i poszedł wpuścić gościa do środka
Ja sobie leżałam patrząc w sufit i czekałam aż "niezapowiedziany" Mario , przyjdzie sprawdzić czy żyję . Super , że się o mnie martwi , ale też trochę zabawne .
-Co słychać .? - usłyszałam głos Reus'a
-Ooo kurcze , chyba jesteśmy nie w porę . - odpowiedział mu ten głos , który jest w stanie oczarować każdą dziewczynę .
-No jak jakby . Ty zawsze masz wyczucie czasu .- zaśmiał się
-Marcela jest w pokoju . - dodał , a po chwili zjawił się Mario z Leo i Mo
-Cześć . - przywitali się
-Siemka , siemka . - odparłam
-Marco . - zawołałam i rzuciłam mu koszulkę
-Nie musieliśmy przychodzić , prawda ? - spytał Gotze
-Jeszcze żyję , ale mało brakowało .
-Co Ci zrobił ?
-Zobacz jakie ma oczy .
-Pokaż mi kochanie te oczęta . - Mario podszedł do przyjaciela i spojrzał mu w oczy .
-Jezu , Marco . Ty wampirem jesteś ? - zapytał pół żartem pół serio .
-Chyba nie ... Cześć mamo , dzwoniłaś . - powiedział do telefonu
-Też bym się wystraszył . - klubowa dziesiątka przyznała mi rację
-Nie zdążyłem odebrać bo wiesz ... rozmawiałem z Marcelą. - spojrzał na mnie z uśmiechem
-Ja już chyba rozumiem . - odezwał się Leo .
-Taaaak ? - zerknęłam na niego i lekko uniosłam kąciki ust
-Cholera , Marco Ty zdrajco . - w Mario obudziła się zazdrość
-Teraz będziemy wiedzieć co nasz blondasek robił z naszą Borussią . - Moritz także zaczął żartować
-My pogadamy później . - spojrzał na przyjaciela , a przez te oczy wyglądał jakby chciał go skrzywdzić
-Jak będziemy już w Dortmundzie to przyjedziemy . A nie czekaj ... przyjedziemy jutro bo w sobotę rano lecimy do Warszawy bo [...] tak Ani i Roberta . [...] Okey , pa . - zwrócił się do telefonu , zakończył rozmowę i mógł debatować z nami
-Mario , znasz takie powiedzenie : Żeby życie miało smaczek raz dziewczyna raz chłopaczek . - zacytował Reus , a my zaczęliśmy się śmiać
-Nie , kochanie . Tak łatwo nie będzie . Musisz wybrać : albo dziewczyna albo chłopaczek . - powiedziałam poważnie
-Blondasku nie bój się będziemy się ukrywać. Ann też się o nas nie dowie . - uwielbiałam te cudowne poczucie humoru Gotze'go
-Chodź , pójdziemy na zewnątrz pogadać . - chyba każdy z obecnych domyślał się czego będzie dotyczyć ta rozmowa .
***
No cóż , nie powinienem mieć za złe Polce tego co było między nią , a Mario . Ale mimo to dziwnie się z tym czułem . Jednak dzięki temu wiedziałem jedno - ona nie jest mu obojętna. Nigdy nie przypuszczałem , że Marcela jest dla niego kimś więcej niż przyjaciółką .
Cieszę się , że Matecka zrozumiała i przyjęła moje przeprosiny . Chociaż wiem , że będzie o tym pamiętać przez jakiś czas. Świnia ze mnie. Kocham ją i nie chcę jej więcej krzywdzić.
To co działo się w pokoju ... tylko i wyłącznie moja inicjatywa. Nie wiem co mnie wzięło chwilowa słabość ? A ona - nie przerwała bo zrobiła to mama , później Mario z Leo . Tak ta rozmowa z Gotze musiała się odbyć i im szybciej tym lepiej .
-Chodź , pójdziemy na zewnątrz pogadać . - chyba każdy z obecnych domyślał się czego będzie dotyczyć ta rozmowa
Wyszliśmy na "taras" . W głowie układałem sobie co mu powiem. Szkoda , ze nic nie mogłem wymyślić .Jednak wziąłem głęboki oddech
-Marco musisz wiedzieć , ze tego nie planowałem . To była chwila .- zaczął brunet
-Jakoś to przeżyje , ale będzie ciężko . - powiedziałem zgodnie z prawdą
-Wiesz, ona może się czuć tak samo dziwnie jak Ty teraz gdy wie , że nie tylko całowałeś się z Caro , ale też ...
-Wiem , wiem . Ale to Ty Mario , jesteś moim przyjacielem . - wyjaśniłem co mnie najbardziej drażni
-Jejku , stary . No stało się i już . Cholernie zazdroszczę Ci takiego szczęścia , że ją spotkałeś . Jest cudowna . Odkąd jesteście razem nic między nami nie było poza przyjacielskimi rozmowami . - odparł
-Zakochałeś się w niej ? - spytałem prosto z mostu
-Raczej zauroczyłem . - powiedział cicho
-Nie masz się o co martwić, dam radę , przecież nie zniszczę wam tego co macie . - dodał
-Okey , może ... nie był tej rozmowy , ani sytuacji ? - zaproponowałem
-Jasne . - uśmiechnął się
-A ... poczekaj , powiedziałeś jej ? - zapytałem
-Nie , jeszcze nie .
***
Siedzieliśmy czekając na nich i rozmawiając o różnych głupotkach i mało ważnych bzdetach . Po pewnym czasie chłopcy wrócili do nas cali i zdrowi , ale musiałam to sprawdzić .
-Chodź , chodź . - zawołałam Gotze'go
-Coś się stało ? - spytał nie wiedząc o co chodzi
-Pokaż buźkę . - dokładnie obejrzałam mordeńkę czy nie ma śladu po uderzeniu
-Dobra jest , Marco .. come .
-Nie martw się , tylko rozmawialiśmy . - zaśmiał się podchodząc do mnie
-Tak , tak .. zdążyłam już Was trochę poznać . - odparłam
-Okey , macie szczęście . - dodałam
Pośmialiśmy się , ale moja spostrzegawczość zarejestrowała dziwne zachowanie Mo i Leo . Nie mogłam ich w żaden sposób przejrzeć .
-Wiecie musimy wam coś powiedzieć . zaczął poważnie Leitner
-Wiedziałam , że coś chcecie powiedzieć . - odparłam zadowolona , ze zaraz się dowiem o co chodzi
-Bo dzwonił do nas wczoraj Watzke ... - kontynuował , ale intuicja podpowiadała mi , że to nie będzie dobra wiadomość .
-Dzwonił , żeby nas poinformować o pewnej sprawie . - pomógł mu Bittencourt
-O nie , błagam powiedzcie , że Wy nie ... - już wiedziałam , domyśliłam się
-Marcela , zarząd Borussii zdecydował, że ...
-Sprzedają was ? - spytałam wprost
-Mnie . Do Hannoveru- odezwał się Leo
-A ty ? - spytałam Mo
-Wypożyczają mnie do Stuttgardu - odparł
-Żartujecie prawda ? Powiedzcie , że żartujecie . - poczułam , że łzy napływają mi do oczu
Jak to sprzedają ? Jak Leo ?! Przecież w tym roku byłby jeszcze lepszy . Każdy ma słabszy i lepszy sezon , a oni się tak po prostu ich pozbywają ? Wypożyczenie ? Moritz , przecież on jest na etapie rozwoju , jeszcze będą z nich ludzie . Nie to była koszmarna wiadomość jak na zakończenie wakacji . Koszmar , co ja mam teraz tak po prostu powiedzieć im "cześć". Niby wiem , taki sport zwłaszcza piłka nożna , ale nie potrafię tak . Przywiązałam się do nich , każdy jest na swój sposób wyjątkowy . Miałam ochotę zadzwonić do Jurgena i powiedzieć co o tym myślę .
-Kiedy jedziecie ? - spytałam pochodząc do okna tarasowego
-Od 1 lipca . - odpowiedział Bittencourt
***
Sam się zdziwiłem na wiadomość jaką podzielili się z nami Leo i Mo . Nie miałem pojęcia , że odchodzą , oni chyba też . Klub w tajemnicy przed wszystkimi planował sprzedaż chłopaków .? Cóż ... musimy przywyknąć do myśli , że za niespełna tydzień będą w nowych klubach , a Marcela . Ona właśnie po raz pierwszy poznała ten gorzki smak gdy ktoś z nas odchodzi . Niestety tak bywa , ja już przywykłem , ale ona . Będzie ciężko , tym bardziej , że nie wiem o transferze Mario . Teraz gdy Gotze zobaczył reakcję Polki na przejście tej dwójki na pewno bardziej będzie się bał jej powiedzieć .
Widziałem , że lekko powiedziawszy Matecka załamała się tą wieścią . Myślała , że nie zauważymy tych napływających łez . Tam w środku poczuje pustkę , ale na pewno będą nas odwiedzać . Taki sport .
Podszedłem do niej by dodać jej trochę otuchy . Objąłem ją w talii ,a głowę oparłem na jej ramieniu . Nawet nie zauważyła , że chłopcy wyszli .
-Marcela ...
-Dlaczego oni ich sprzedali ? - spytała
-Tak już jest w piłce .
-Wiem , ale ...
-Ale ... ?
-Jak będzie wyglądać Borussia bez nich ? - łza spłynęła po jej policzku
-Tak jak M'gladbach beze mnie . - odparłem bez namysłu
-Właśnie . Niby wiem , że o to chodzi , ale i tak muszę się wypłakać
-Nie ma sprawy . - uśmiechnąłem się lekko
***
Jak ja mam jej teraz powiedzieć , że odchodzę ? Przecież nie powiem : "Marcela , od lipca będę grał w Bayernie Monachium " . Ona mnie zabije na miejscu albo utopi . Na wieść o Leo i Mo zareagowała emocjonalnie , a co by było ze mną . Matecka się załamie całkiem .Dlaczego nie powiedziałem wcześniej , na przykład wtedy w Londynie . Zachciało mi się kłamać , że "to nic pewnego" . Jestem idiotą . Totalnym idiotą . Zaczynam myśleć nad tym by po prostu uciec nic jej nie mówiąc . Jednak wtedy Marco za ... uszy by mnie przyprowadził , że mam powiedzieć Polce prosto w oczy , że zmieniam klub .
***
Wiadomość od chłopaków totalnie mnie załamała . Tydzień przez rozpoczęciem zgrupowania na nowy sezon , zarząd sprzedaje i wypożycza piłkarzy . To jest co najmniej nie nienormalne . Nie wiem jak przyjmę wiadomość o przejściu Marco . To był by koniec . Koniec naszego związku bo na odległość raczej nie miałoby to najmniejszego sensu . Ja spełniam marzenia będąc tutaj , a oni ... jako piłkarze grają tam gdzie im każą ,w niektórych przypadkach mogą sami zdecydować gdzie chcą przejść .
Dobrze , że właśnie blondyn był przy mnie . On wiedział kiedy mnie pocieszyć , a kiedy po prostu bez słowa przytulić . Tak było też teraz . Nawet nie zorientowałam się kiedy nasi goście wyszli i zostaliście sami . Musiałam się wypłakać to zazwyczaj pomagało . Po wymianie kilku zdań położyliśmy się spać , w końcu jutro wracamy do Dortmundu .
-Jak kogoś wypożyczą , oni później wracają czy nie ? - spytałam w końcu
-Zależy . Czy jest potrzebny w klubie , który go "oddał" czy nie .
-A Mo będzie nam potrzebny ?
-Do końca nie wiadomo kto do nas dojdzie .
-Szkoda , ze ich rozdzielili . Oni są jak bracia. To tak jakby rozdzielić Ciebie i Mario . Przecież wtedy ta magiczna współpraca na boisku przestałaby istnieć , a zobaczyć by ją można było tylko w meczach reprezentacji .
-Tak ... będzie ciężko przywyknąć . - powiedział cicho
-Co ?
-Nic, nic . Dadzą radę . Nie martw się o nich . Nie wyjeżdżają na drugi koniec świata . - uśmiechnął się i mocniej przytulił .
-Chociaż dwa razy w sezonie ich zobaczę . - odparłam pół żartem pół serio
-Będzie dobrze , kochanie . Będzie dobrze .
20 czerwca [poranek 6.00]
Słońce , którego promienie wpadały przez okna wprost na mnie . Śmiechy chłopaków , którzy zapewne korzystają z ostatnich godzin i siedzą w wodzie . Dziewczyny pewnie są w centrum albo pakują rzeczy . A ja ? Leżę i lenistwo nie pozwala podnieść się z tego cudownego łóżka . Tak jego grawitacja przyciąga najbardziej rano , gdy podświadomość mówi mi , że mam wstać , a ta leniwsza połowa każe korzystać z wygody i beztroskiego poranka . Na szczęście Ania nie zwlokła mnie dzisiaj z łóżeczka by iść na trening . Mimo to wiem , że w Dortmundzie nie będzie tak łatwo . Na 99% Leo i Moritz powiedzieli już reszcie , że będą bronić inne barwy klubowe . Już chyba pierwszy szok minął i postaram się skorzystać z tego , ze są jeszcze z nami .
Byłam bardziej niż pewna, że Reus już dawno wstał i zakończył swój trening . On jak pozostali chłopcy muszą biegać chociaż po 30 minut , ale muszą . Ja nie :) i to mnie cieszyło . Ćwiczę bo chcę , a nie bo muszę . Odwróciłam się na bok i trochę się zdziwiłam , że blondyn sobie smacznie śpi . Spojrzałam na niego , uśmiechał się przez sen . Mi mimo wolnie także uśmiech pojawił się na twarzy .
-Mam nadzieję , że nigdy nie będziesz musiał opuszczać Dortmundu i Borussii . - mówiłam cicho i pocałowałam delikatnie w policzek
-Eva ? - wymamrotał .
Zdziwiłam się i spojrzałam na niego nie wiedząc jak mam zareagować . Eva ? Jaka Eva do cholery jasnej . Uśmiechał się przez sen bo śniła mu się jakaś Eva ?!
-Dobra blondasie , wstawaj . - powiedziałam kilka tonów głośniej
-Coś się stało ? - spytał zaspany
-Stało się . Słucham . Kim jest Eva ?
-Kto ? - spojrzał na mnie jak ja na niego przed paroma sekundami
-E-V-A . - nic nie powiedział tylko uśmiechnął się ponownie
-No . Co się szczerzysz ?
-Tak w ogóle to dzień dobry . - jak zwykle dla niego wszystko jest takie proste jak konstrukcja gwoździa . Chciał mnie pocałować , ale się odwróciłam
-Gadaj . - spiorunowałam go wzrokiem
-Szczerze .? Nie znam , żadnej Evy . To był taki mały żarcik , ale chyba się nie udał .
-Mam Ci uwierzyć ?
-Taka prawda . Kilka minut temu wróciłem bo byłem biegać z Mario i Kevinem . - wyjaśniał dalej
-Jeszcze jeden taki numer ... - pogroziłam mu palcem
-I więcej z wami nie gram - usłyszałam za plecami Lewandowskiego
-Właśnie tak . Cześć Robert .
-Cześć gołąbeczki , przyszedłem Was obudzić bo za pół godziny śniadanie . - tak , dzisiaj poranny posiłek mieliśmy wcześniej bo o 10.00 musimy być już na lotnisku
-Okey , dzięki wielkie .
-To ja już nie będę przeszkadzał do zobaczenia . - odparł Robert i wyszedł
Marco jeszcze trochę musiał się postarać żeby dostać całusa bo nie ma tak łatwo .By się nie złamać migusiem poszłam do łazienki . Tak moja walizka znaczy jej część nadal tam była . Ubrałam się jak jak zwykle tutaj czyli krótkie spodenki i koszulkę na krótki rękawek . Po 15 minutach wyszłam gotowa , a Reus ... w tak zwanym "rosole" siedział na łóżku i czekał aż zwolnię łazienkę .
-Już ? - spytał gdy weszłam do pokoju
-Nom , możesz iść . - uśmiechnęłam się i położyłam jeszcze na chwilkę
-Ej , nie śpimy . - dosłownie po kilku sekundach zjawił się blondyn
-Już ? - tym razem to ja zadałam pytanie gdyż byłam w niemałym szoku
-Tak , musiałem się ubrać i troszkę ogarnąć bo prysznic brałem wcześniej . - wyjaśnił
-Aha . To wszystko jasne , idziemy . - podniosłam się i wyszliśmy z domku
Idąc mostkiem w pewnej chwili Marco przytulił mnie mocno i spojrzał w oczy . Nie wiedziałam co kombinuje , modliłam się by nie chciał skakać do wody bo mam telefon w kieszeni .Kilka metrów dalej widziałam resztę naszej ekipy .
-Nie skoczymy do wody . - odparł jakby czytał mi w myślach
-Uff ...
-Ale teraz mi nie uciekniesz . - uśmiechnął się , a po chwili dowiedziałam się o co chodzi ... pocałował mnie pierwszy raz dzisiejszego dnia
-Aha ... gdybym wiedziała uciekłabym . - zaśmiałam się
-Może zostawimy was samych ? - zawołał Roman
-Już idziemy . - odparłam i dołączyliśmy do "zgrupowania"
-Ludzie idziemy jeszcze skorzystać z oceanu ? - spytał Mario
-Mamy jeszcze czas więc ... - uśmiechnął się Sven
Jak postanowili chłopcy , poszliśmy jeszcze chociaż przez chwilę popływać . To jest to czego będzie mnie brakować - woda . Wiem to dziwne bo nigdy nie lubiłam jeździć nad morze , ale tutaj z nimi . Świetnie jest .Wariowaliśmy w wodzie wszyscy bez wyjątków od najstarszego po najmłodszego czyli mnie . Jak dzieci . Cathy postanowiła uwiecznić kilka śmiesznych akcji na zdjęciach i filmach więc chwilowo wyszła z wody bo niestety nikt z nas nie miał wodoodpornego aparatu.
-Kochani moi ... już za dwadzieścia dziewiąta . - zawołała sprawdzając godzinę
-Ja tu zostaje . Nie wracam z Wami . - odparł Gotze któremu chyba najbardziej z nas się tutaj podobało
-Wychodź , wychodź . Trzeba się do końca spakować . - poganiał go Marcel
-Jaaaa nie chceeeee . - posmutniał niczym małe dziecko
-A kto chce ? Jak pomyślę o treningach jakie lada dzień mnie czekają to już czuję ból nóg . - zaśmiał się Mats
-Przylecę tu gdy tylko będę miał wolną chwilę . - zapewnił Mario i w końcu wyszedł z wody
-Dobrze , a teraz idź się pakować . - poklepałam go po ramieniu
Wszyscy w końcu poszliśmy do domków , pozbierać swoje rzeczy i postarać się nic nie zapomnieć . Lecz znając życie i tak coś zostanie, a w domu będę biegać jak kot z pęcherzem szukając tego czegoś . Cóż tak bywa :). W końcu po kilkukrotnym sprawdzeniu domku , zapięłam walizkę i zostawiłam ją pod drzwiami .
-Już ? - spytał blondyn
-Tak . - uśmiechnęłam się
-Mamy jeszcze chwilę jest 9.00 . - odparł
-Hmmm ... zapamiętam to miejsce . Jest cudowne .
-Ooo , tak . Tutaj jest tak bajkowo . Zawsze marzyłem by odwiedzić takie miejsce .
-Dziękuję . - powiedziałam i przytuliłam się do niego
-Za co ?
-Za wszystko , między innymi za bilet tutaj . - wyjaśniłam
-Dla Ciebie wszystko . - pocałował mnie w czoło
-Ale przypomnę Ci , że ...
-Tak , wiem . Nie lubisz , jak coś Ci się kupuje . - skończył za mnie
-Właśnie ... zwłaszcza w takie cenie . - dopowiedziałam
-"Bogatym nie jest ten kto posiada ,lecz ten kto daje". - zacytował słowa naszego świętej pamięci Papieża Polaka Jana Pawła II .
-Aha . - tyle tylko powiedziałam bo byłam w niemałym szoku
-Więc musisz przywyknąć . - zaśmiał się
-Nie , ty musisz trochę przystopować .
-To pójdziemy na kompromis . - odparł
-Jaki ?
-Jeszcze nie wiem , ale coś się wymyśli .
Pogadaliśmy jeszcze kilka minut . To były jedne z ostatnich spędzone tutaj na tych troszkę przerażających , ale też cudownych wyspach , o których kilka miesięcy temu nie wiedziałam . Tak byłam mu wdzięczna i to bardzo , ale wolałabym sama zaoszczędzić na te wakacje niż dostać bilet , ale tłumaczy go fakt , iż dostałam te wszystkie luksusy na osiemnaste urodziny .
W końcu przybył do nas Ilkay poinformować , że już się zbieramy . Smutno trochę , ale tak już jest coś się zaczyna i kończy . Szczególnie wakacje . Cieszyłam się , ze spędziłam je właśnie z nimi . Choć brakowało trochę Majki . Kiedyś pojedziemy razem z nią . Czuje to . Rzuciłam jeszcze okiem czy wszystko jest w porządku i zamknęłam za sobą drzwi . Pożegnaliśmy się z przemiłym naszym panem przewodnikiem , którego poznaliśmy pierwszego dnia . Oddaliśmy klucze , a nawet Mario zapowiedział , że niebawem tutaj wróci . Poprosiliśmy jeszcze Adama bo tak nazywał się przewodnik , by zrobił nam pamiątkowe zdjęcie . Oczywiście z nim też płeć piękna zrobiła sobie fotki . I ruszyliśmy dalej . Teraz czekała nas teraz przeprawa na wyspę gdzie znajdowało się lotnisko , odprawa i lot powrotny do Niemiec .
Odprawa jak odprawa. Nie lubię tego momentu . Przybywać kilkanaście minut wcześniej niż jest lot i czekać na samolot , ale cóż jak trzeba to trzeba . Lubiłam za to podróż tym środkiem transportu . Mimo , że sen , który miałam w drodze tutaj lekko mnie przeraził nadal wierzyłam , że dotrzemy cali i zdrowi , a sympatia do latania pozostanie . W końcu stewardessa wywołała nasz lot , a my ruszyliśmy do korytarza , prowadzącego do kokpitu . Czekało nas kilkuletnie "wiszenie" w powietrzu . Zapewne kilka godzin prześpię , kilka pośmieję , a resztę przegadam z sąsiadem . Jestem więcej niż pewna , że jednym z nich będzie Reus , ale drugim .. ?
-Jonas .! - uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam go na fotelu z numerkiem 3B
-To ja . - odwzajemnił gest
-Siedzisz obok nas . - wyjaśniłam moją reakcję
-Serio ?
-Tak .
-W takim razie będzie to jeden z najlepszych lotów w moim życiu .
-Ooo tak . - zaśmiałam się
Startowanie i lot ... czyli najnudniejsza część podróży samolotem . Niestety innego sposobu nie było więc kilka godzin będziemy podziwiać chmurki :) Nie pytałam ile będzie trwał lot , wolałam się zdziwić , że będzie krótszy niż wcześniejszy .
Dotarliśmy na miejsce ok. 3.00 nad ranem . Zmiana strefy czasowej, przesiadka w Ankarze, lekkie opóźnienie jakie miał samolot , który miał nas zabrać do Dortmundu i proszę . Mimo , iż spałam kilka godzin podczas lotu i tam byłam koszmarnie zmęczona . Jedyne o czym marzyłam to łóżko , poduszka i kołdra . Nic więcej .
-Do domu ? - spytał Marco gdy wsiedliśmy w końcu do samochodu .
-Tak . - odpowiedziałam ledwo kontaktując
-Do domu w sensie do mnie czy do Jurgena ? - zaśmiał się
-Obojętnie byle były było łóżko .
-Nie mam kluczyków , więc pozostajesz Ty . - dodałam wymuszając uśmiech
-Okey, a poinformowałaś mamę , że już jesteśmy ? - pytał dalej
-Napisałam SMS do taty , znaczy do Jurgena.
Na szczęście o tej porze ruch w centrum Dortmundu przez , które musieliśmy przejechać był równy zeru i dotarliśmy do mieszkania Marco w ciągu 10 minut . Jak zawsze zajęliśmy miejsce parkingowe numer 11 i powędrowaliśmy do windy .
-A walizka ? - spytałam gdy zorientowałam się , że jej nie wzięłam .
-Tutaj jest . - Marco był wyraźnie rozbawiony moim nieogarnięciem
-Oj , nie śmiej się . Właśnie powinnam przewracać się na drugi bok .
-Zapraszam . - odparł otwierając drzwi
-Dziękuję i ... dobranoc . - weszłam do środka , a nogi same podążyły do łóżka , które było najbliższe czyli - biała , skórzana i nam nadzieję wygodna kanapa .
Wiem , że o wiele lepiej by mi się spało w pokoju na górze , ale już nie miałam mocy ani najmniejszych chęci iść po tych schodach . Nie , nie , nie . Przemęczę się tutaj . Najwyżej w nocy się przeniosę . Blondyn stał i z uwagą przyglądał się co ja wyprawiam . Wyglądało to trochę zabawnie , ale miałam to gdzieś . Cholernie chciało mi się spać i tylko to się liczyło .
-Kolacja ? Prysznic ? Piżama ? Łóżko ? Sypialnia ? Ja ? - pytał patrząc na mnie
-Ty .. owszem . Jak chcesz to chodź .. jest tu trochę miejsca zmieścisz się , ale wszystko inne odpada . - zaśmiałam się pod nosem
-Tutaj ?! Nie .. bardzo nie wygodnie jest . Uwierz mi .
-Praktykowałeś ? - spytałam z ciekawości
-Tak , raz .
-To była impreza .
-Po Lidze Mistrzów .. wtedy gdy Robert strzelił cztery bramki Realowi . - uśmiechnął się
-Ooo tak , to było coś . Skakałam po domu z radości . - teraz po upływie tych kilku tygodni żałuję , ze nikt tego nie nagrał
-Szkoda , że tego nie widziałem .
-Może to i lepiej . Teraz dobranoc . - ziewnęęęłam
-Zaraz wrócę , idę wziąć prysznic . - podszedł złożył całusa na moim policzku i poleciał na górę .
***
Dotarliśmy . W końcu Dortmund . Latanie samolotem może i jest fajne , ale tyle godzin to masakra . Można się zanudzić na śmierć . Ale udało się . Jesteśmy na stałym gruncie . Nawet kilka minut później w moim mieszkaniu . Marcela ... pierwszy raz widziałem ją taką zmęczoną . Ledwo kontaktowała . Z resztą nic dziwnego jest 3:20 . Jak tylko otworzyłem drzwi , zaprzyjaźniła się z kanapą w salonie i żadna siła niebyła w stanie przekonać jej by poszła na górę do łóżka , które jest o stokroć wygodniejsze . Będę musiał to rozwiązać na swój sposób , ale najpierw prysznic .
Po odświeżeniu wróciłem na dół do mojej kochanej brunetki . Jak mniemam zapewne już śpi .
-Marcela ... - wypowiedziałem cicho jej imię
Tak jak myślałem ... ŚPI :) . Przez chwilę patrzyłem na nią . Pogrążona w krainie snów , wygląda tak niewinnie i delikatnie , ale już wiem , że potrafi pokazać pazura i walczyć o swoje . Daleko nie muszę szukać ... zaledwie kilkanaście minut temu i ta wiadomość od Caro . Marcela niby niepozorna , ale ma w sobie tą zadziorną cząstkę . Na szczęście to już za nami . Teraz jesteśmy tutaj , mam swoją miłość obok siebie i to się liczy . Nic więcej .
Zastanawiałem się nawet jak ona to zrobiła , że totalnie zakręciła mi w głowie do tego stopnia , iż musiałem ją zdobyć . W pełni popieram fakt , że wiek to tylko liczba , choć może pół roku temu , nie uwierzyłbym jak ktoś by mi powiedział , że niebawem będę szaleńczo zakochany w osiemnastoletniej Polce . Życie jest pełne niespodzianek i to jakich cudownych niespodzianek .
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
No i proszę :D
Na dobry początek wakacji proszę 69 rozdział . :)
Telefon od mamy ? Tego się chyba nikt z Was nie spodziewał :P Mam nadzieję , ze udało mi się Was zaskoczyć :)
Od 14 czerwca będę w Pobierowie , ale niestety nie jest to wypoczynek , ale praca :'( ALE .. rozdział 70 , 71 i 72 napisany mam .. będę je dodawać średnio co 3 tygodnie , żeby coś tutaj się jednak pojawiało . Będą to rozdziały ...trochę inne niż owa sielanka jaka była do tej pory . Liczę , że się spodoba :)
Pozdrawiam serdecznie , życzę udanych wakacji i ... dobrej pogody :)
co 3 tyg ;ooo ja się załamię :((
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze super ;-)))
Nie będzie sielanki? o nie, no przecież najpierw ja czekałam na to żeby oni byli razem a teraz ty mi piszesz że nie będzie sielanki, oby tylko się nie rozstali, ale czekaj skoro Mario nie powiedział Marceli że przechodzi do Bayernu to znaczy że on jej to powie i dlatego nie będzie sielanki, no nie? I jeszcze do tego ta wiadomość że Leo i Mo odchodzą musiało być smutno no ale taka jest piłka tego nie zmienisz, ktoś odchodzi a ktoś przychodzi, takie życie. Nie będę tu ubolewała nad tym dlaczego oni tego nie zrobili i dlaczego im przerwano, mi to tam nie przeszkadza, to opowiadanie dlatego jest takie wyjątkowe oni tego po tygodniu nie zrobili a mogli i dla tego kocham te opowiadanie. No dobrze rozumiem praca, praca ale jak jest praca to jest hajs a hajs musi się zgadzać więc cycki do przodu jedziesz do tej miejscowości i zarabiasz gruby hajs hah :D No dobra to ja życzę ci żebyś tam miała dużo słoneczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Werooooo....
Ps. Poczekam te trzy tygodnie !!
Kocham kocham kocham <3 rozdzial jak zawsze swietny !! czulam ze umiescisz Mo i Leo ze ''odchodza'' z BVB taka jest pilka niestety ktos odchodzi a na jego miejsce przychodzi ktos inny.Umarl krol niech zyje krol jak mawia klasyk.Nie ma Robercika(jeszcze jeden taki numer a z wami nie gram -swietnie wkomponowane)
OdpowiedzUsuńjest Immobile...Telefonem mamy mnie pozytywnie zaskoczylas nie spodziewalasm
sie takiego obrotu spraw ;)
Mala nie bedzie tak zle w pracy masz jeszcze mnie :D juz zaczynam oddliczac dni do kolejnego rozdzialu buziaki i do zaraz M i Babelki :*
P.S zbieraj pieniazki na meza ;)
Jessuuu... Kocham Twojego bloga! Normalnie rewelacja!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego... Serio, zaskoczyłaś mnie.
ze niby mama Marco zadzwoni? Nie... Tego to bym nigdy nie obstawiała. Już bardziej, że Mario wparuje do domku!
Bosh.. Jak czytałam to o tym, że Mo i Leo odchodzą... Popłakałam się :'( Wiem, beksa ze mnie, ale nic na to nie poradzę...
Jestem fanką Mo i to dla tego. Leoś i Moritz są jak bracia...
Tak czy inaczej, niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, który pojawi się.... Jessu... Nie wytrzymam trzech tygodni! O wiele za długo!
Buziaki, Kinga ;**
Kolejny świetny rozdział. :) A jednak telefon i chłopacy przeszkodzili Marceli i Marco. Cudowna z nich para. ;D Kurdę szkoda mi Mateckiej jak dowiedziała się o transferze Mo i Leo. Nie wyobrażam sobie co poczuje jak dowie się i transferze Mario. Właśnie ciekawe kiedy jej w końcu to powie. A Marco jaki humor z rana dopisywał, już zaczęłam zastanawiać się co to za Eva. Czekam na następny rozdział. Szkoda, że dopiero pojawi się za około 3 tygodnie, no ale trudno. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://walcz99.blogspot.com/?m=1 zapraszam do mnie, dopiero startuje :)
OdpowiedzUsuń