-Marcela ? - usłyszałam . Z przerażeniem uniosłam wzrok i spojrzałam .
-Marco ? - moje oczy przybrały formę pięciozłotówek , byłam przerażona , a zarazem dziękowałam w duchu , że nas nie przyłapał ...
-Coś się stało ? - spytał uważnie mi się przyglądając
-Yy ... nic . Byłam u Mario, chwilę pogadaliśmy. - na moich ustach pojawił się najbardziej sztuczny uśmiech jaki potrafiłam "przykleić" do ust
-Serio . ? Rozmawialiście ? Super , nawet nie wiesz jak się cieszę . - uściskał mnie
-Tak. I nawet oboje żyjemy .
-W końcu . A właśnie, dzwoniłem do Ciebie ... masz wyłączony telefon .
-Niemożliwe . - wyciągnęłam z kieszeni komórkę ... faktycznie była wyłączona - .. Pewnie bateria padła . Wybacz kochanie , muszę lecieć ... zakupy czekają . - skłamałam , pierwszy raz w życiu kłamałam patrząc mu prosto w oczy
-Okey , wpadnę do Ciebie później .- uśmiechnął się i przytulił mnie
-Do zobaczenia .
-Pa, kochanie .. - blondyn poszedł do przyjaciela , a ja z Bożą pomocą dotarłam do auta .
Z trudem nacisnęłam przycisk na kluczyku by otworzyć samochód , a gdy już wsiadłam do środka . Złość wręcz ze mnie kipiała . Byłam zła na siebie i na Mario . Po jaką cholerę do niego szłam ? Jaki diabeł mnie skusił ? Gdyby Marco był minutę lub dwie wcześniej ... moje życie legło by w gruzach . Całe . Mam tylko nadzieję , że Gotze nie wygada się nikomu bo obiecuję .. zabije . Z głową na kierownicy krzyczałam na samą siebie . Myślałam nawet jak ja czułabym się na miejscu Reus'a gdyby to on zrobił to co ja z jego przyjacielem , ale szybko pozbyłam się tej wizji . Po dobrych 15 minutach zebrałam się w sobie, odpaliłam samochód i ruszyłam przed siebie . Może dla niepoznaki powinnam zrobić chociaż jakieś minimalne zakupy ... ? Tak. Pojechałam do najbliższego marketu i kupiłam kilka zupełnie niepotrzebnych rzeczy . W ogóle ich nie potrzebuje, ale muszę trzymać się wersji jaką powiedziałam chłopakom .
Byłam wręcz załamana. Co ja do cholery zrobiłam ?! Całowałam się z Gotze ?! O mały włos i poszlibyśmy dalej ... co wtedy? . A jakby Marco wszedł bez pukania ? Wzięłam głęboki oddech i wstając z kanapy, poszłam do łazienki by wziąć relaksującą kąpiel. Może ona pomoże, chociaż odrobinę. Cieszyłam się, że obecnie nikogo nie ma w domu. Mogę w spokoju pobyć sama ze sobą. Największe pytanie ... czy powiedzieć Marco ? Przecież gdy się dowie będzie załamany. Pokłóci się z Mario i zapewne ze mną. To bez sensu, ale czy nie "zjedzą" mnie wyrzuty sumienia ? Niby 'Najgorsza prawda jest lepsza niż najsłodsze kłamstwo' , ale czy w tym przypadku także ? Wątpię... blondyn nie zrozumie, ze to "impuls" .. mało tego jeszcze ze strony bruneta, a ja się nie sprzeciwiałam . Chciałabym by była tutaj Ania, może by coś poradziła . Niestety wyjechali z Robertem ... wrócą za 2 tygodnie. Może zadzwonię do taty ... ?
-Cześć kochanie . - powitał mnie z uśmiechem jak tylko otworzyłam drzwi
-Cześć. - ponownie wygięłam usta w uśmiech
-Sama jesteś ? - spytał rozglądając się po mieszkaniu
-Tak. Mama w Hamburgu, a Jurgen poszedł ... gdzieś . - zaśmiałam się
-Aha, coś się stało ?
-Nie dlaczego? - postanowiłam udawać
-Jakaś taka nie w sosie jesteś . - podszedł bliżej
-Nie czuje się najlepiej . - kolejne kłamstwo
-Może chcesz się położyć ? - zaproponował
-Dobry pomysł .
-Mam zostać ?
-Yy.. oczywiście . Chodź . - chwyciłam jego dłoń i poszliśmy do pokoju . Nie chciałam żeby szedł, potrzebowałam się przytulić. A jeżeli chce żebym zasnęła to .. z nim na pewno się uda.
Byłam głupia . Mam faceta, którego kocham najmocniej na świecie, a całuje się z innym ? Zapewne wygrałabym konkurs na najbardziej idiotyczny odruch na świecie . Nie powiem mu bo to go cholernie zrani . Nikt się o tym wszystkim nie dowie . Chce być z blondynem na zawsze . Jest moim pierwszym chłopakiem i chciałabym by był już ostatni . Nie wyobrażam sobie codzienności bez niego , bez jego uśmiechu , głosu , dotyku . Kocham go po prostu . Gdy jest przy mnie wiem , że mam wszystko , a nawet więcej niż powinnam . Nie zasłużyłam na to wszystko , chociażby przez wydarzenia dnia dzisiejszego . Ale to już historia, było minęło . Mam Reus'a i to mi wystarczy . Mario ma Ann i życzę im szczęścia .Wtuliłam się jeszcze bardziej w chłopaka ...
-Śpisz ? - spytałam szeptem , a odpowiedziała mi głucha cisza
-Kocham Cię . - dodałam , zamknęłam oczy , a chwilę później zasnęłam
-ZAAAAAAAKOCHANI !! - usłyszałam z dołu znajomy głos , początkowo myślałam ze mi się przyśniło , ale spojrzałam na blondyna , który też się przebudził .
-Ktoś coś wołał czy mi się zdawało ? - spytał
-Chyba tak . - przeciągnełam się i wstałam z łóżka .
Zaspana wyszłam z pokoju i zastanawiałam się, kto mógł wołać, a przede wszystkim kto wszedł do domu . Powoli i najciszej jak potrafię zerknęłam na schody wychylając się zza ściany .
-Cześć ! - zawołałam z radością i rzuciłam się na Roberta .
-Cześć , tęskniłaś ? - uśmiechnął się i przytulił mnie
-Strasznie . Mieliście być za dwa tygodnie .. coś się stało ? - spytałam , a wzrokiem szukałam Ani .
-Zadzwonili z klubu, że mają jakąś sprawę czy coś .. więc przyjechaliśmy wcześniej - wyjaśnił
Po chwili przyszedł Marco , który też był wyraźnie zdziwiony na widok przyjaciela. Delikatnie zdezorientowany stał i patrzył jakby zobaczył ducha .
-To jak to ? Spaliśmy dwa tygodnie ? - zaśmiał się
-Tak , taki z ciebie śpioch :P
-A tak serio kiedy wróciliście ?
-Przed chwilą .
-Halo, halo , a ze mną sie przywitać to nie łaska ? - nagle w zasięgu mojego wzroku pojawiła się Ania
-Cześć , nawet nie wiesz jak tęskniłam . - podbiegłam do niej i przytuliłam
-Mi też , dlatego zamiast do domu przyjechaliśmy tu . - uśmiechnęła się
-To herbatki ? - spytałam wszystkich , ale oczywiście chłopcy nas nie słyszeli bo rozmawiali o tych ich "męskich sprawach" .
Zostawiliśmy więc facetów i poszłyśmy z zaparzoną przed chwilą herbatą na taras by skorzystać z pięknej , słonecznej pogody . Oczywiście Ania , jak to Ania przywiozła kilka zdrowych rad , przypraw i przepisów . Zastanawiałam się czy ona przypadkiem nie wymyśla ich w samolocie bo niby gdzie indziej ? A może jej mama też ma fioła na punkcie zdrowia i razem siedzą wieczorami nad przepisami . To zdecydowanie nie dla mnie . Przyznaje czasami stosuje sie do rad przyjaciółki , no ale bez przesady . W McDonald's też mają dobre jedzenie :) .
**************
-Poszły ? - spytałem Roberta
-Tak , są na tarasie . - szepnął
-To super , jest taka dość delikatna sprawa. - zacząłem
-Coś się stało ? - Lewy spoważniał i przyglądał mi się uważnie
-Nie , nic poważnego . Znaczy ... nic złego . - motałem się nie wiedząc jak dojść do setna sprawy
-No to wal śmiało . Potrzebujesz pomocy ?
-Tak . Nie . Znaczy tak . Chyba tak.
-Marco .. wykrztuś to z siebie . Zrobiłeś coś głupiego ? Zdradziłeś Marcele ? - znowu spoważniał
-Nie , coś Ty . Nigdy bym tego nie zrobił . Za bardzo ją kocham .
-Więc ... ? - dopytywał , a ja wziąłem głęboki oddech
-Wiem , że jesteśmy razem dość krótko , ale ...ale ja to czuje . Stary , ja tam w środku czuje , że chce z nią być już na zawsze . Nie wyobrażam sobie życia bez niej . Zrobie dla niej wszystko , dosłownie wszystko . Nigdy wcześniej tego nie czułem . Po prostu byłem z innymi dziewczynami , ale nie czułem tego co teraz . Kocham ją najbardziej na świecie . - wyjaśniłem
-Ooo cholera , ale Cię wzięło . - uśmiechnął się
-Pomożesz mi ? - spytałem
-Pewnie , od czego ma się Robercika :) Jak Marco nie może to Robercik pomoże .
**************
-To jak było ? Opowiadaj. - dopytywała zaciekawiona
-Fajnie , żałuj że nie byłaś z nami . Robert nic Ci nie opowiadał?
-Nie , powiedział , że ty zrobisz to lepiej .
-Okey .. spróbuje . - zaczełąm - Tim , w samolocie ogarnął , że to ja jestem ... dziewczyną Marco . Nawet przepraszał , że nie załapał wcześniej . Musiałam go wciągnąć w naszą "gre" ze niby ja to nie ja i takie tam . Jak już wylądowaliśmy w Austrii zamiast pójść na pierwszy trening zasnęłam w autobusie , obudził mnie telefon . Oczywiście Marco dzwonił zaraz po treningu . Ale to jeszcze nie jest najgorsze , najgorszy był fakt , że mój pokój znajdował sie naprzeciwko pokoju Marco i Kevina .
-Żartujesz ? - zdziwiła się Ania
-Nie .. mówię śmiertelnie poważnie. - Na poobiednim treningu już zostałam rozpoznana przez Zlatana . Spietrałam , że plan się nie uda , że wszystko się wyda i nici z niespodzianki , ale udało mi się go namówić by nikomu nie mówił o mojej obecności . Jurgen ochrzcił mnie Marią -.- , mało tego wymyślili , że mam zapalenie krtani i nie mogę mówić . - Lewandowską ogarnął napad śmiechu
-A czy panie zapomniały o panach ? hmm .. ? - usłyszałam za plecami co przerwało opowieść
-Panie ? Nie , ale panowie tak się zatracili w rozmowie, że zapomnieli o paniach . - zaśmiałam się i ruchem głowy zaprosiłam chłopców by się przysiedli .
-Marcela , co na podjeżdzie robi auto Leweeego. - zawołał ode wejścia Kloppo
-Stoi . - odpowiedziałam poważnie - Zadzwonił , że mogę pośmigać jego Lamborghini .
-Chyba żartujesz . - odparł zupełnie zdziwiony - On nikomu nie pozwala go nawet dotknąć , a jeśli już uda Ci się wsiąść do środka to musisz ubrać kapcie, a buty wieziesz w worku zeby dywaników nie pobrudzić . - mówił poważnie
-No bez jaj . - zaśmiał się Reus
-Bardzo śmieszne , bardzo .. - zawołał Lewandowski
-Lewy ? A ty nie miałeś być za kilka dni . ? - Jurgenowi mało oczy nie wyszły jak zobaczył swojego napastnika
-Miałem , ale przyjechaliśmy wcześniej bo dzwonił p.Watzke , że ma jakąś sprawę czy coś w tym rodzaju . - wyjaśnił
-Aha , to bawcie się dobrze . Ja uciekam. A i żartowałem z tym samochodem . - zaśmiał się i wyszedł
Wizyta Lewandowskich przedłużyła się do późnych godzin wieczornych, ok 18 dołączył jeszcze Kevin z Marcelem . Nikt nie zauważył mijającego czasu . Właściwe towarzystwo wiązało się z miłą atmosfera i żadne z nas nie śpieszyło sie by zakończyć spotkanie . Kawały , opowieści z dzieciństwo i luźna rozmowa sprzyjała wszystkim . Pojawiły się również drinki ... dopóki Robert nie zaproponował gry w alkochińczyka . . moje pełne przerażenia spojrzenie mówiło samo za siebie - tej gry chyba nikt nie dotrwał do końca .
-Okey , zagramy . Pod jednym warunkiem . - zawołałam zanim zabawa się rozpoczęła
-Spełnimy każde Twe żądanie . - odpowiedział lekko wstawiony Kevin
-Wszyscy idą sobie pościelić łóżko . Bez gadania . Nie bedziecie w stanie wyjść z tego domu po tej grze , a do pokoju moźe uda was się zaciągnąć . - Lewy parsknął śmiechem , ale ja wolałam dmuchać na zimne . I tak się stało . Chłopcy z prędkością światła biegali szykując sobie spanie .
Nagle mijając swój pokój poczułam szarpnięcie . Wydałam z siebie tylko stłumiony pisk . Napastnik oparł mnie o ścianę i zbliżył. Dzieliło nas tylko kilka minimetrów . Zaśmiałam się cicho bo poczułam te cudowne perfumy .
-A ty co ? Greya się naczytałeś ? - spytałam
-Nie . Chciałem mieć Cię na chwile . - odparł szeptem - Zrobić tak .. - delikatnie szczypnął zębami moje ucho , co sprawiło ze przeszedł mnie dreszcz . - I tak . - jego dłoń wędrowała po moich plecach - I to też ... - jego usta na moich i świat stanął w miejscu . - Chciałbym móc to robić codziennie .
-Kochanie .. ja też . I nie zapowiada sie na to żeby było inaczej . - uśmiechnęłam się
-Myślisz ?
-Tak . Ja kocham Ciebie , Ty chyba mnie też ... więc nic nie stoi na przeszkodzie . - ucałowałam go i chwyciłam za rękę - a teraz chodź bo goście na nas czekają
Dołączyliśmy do małżonków, którzy akurat o czymś cicho rozmawiali . Kaszlnęłam by dać znak , że już jesteśmy . W tej samej chwili dwie pary obłędnie błękitnych oczu spojrzały na nas . Robert zacierał ręce na myśl o "zabawie"
-No to zaczynamy ? - pytał pospiesznie .
-Jest jedna sprawa ... - zaczęłam
-Łóżka pościelone . - odparł szybko Lewandowski
-Mamy tylko dwie . - skończyłam biorąc dwie butelki napoju wysokoprocentowego .
-Trudno ... musi wystarczyć . - głuchą cisze przerwała Ania .
I się zaczęło . Oczywiście by ratować damski ród musiałyśmy zagrać z chłopcami co okazało się nie najgorszą zabawą . Rzecz jasna , chłopcy nie wierzyli , że damy radę "walczyć" z nimi jak równy z równym , nie mówiąc o dotrwaniu do końca . W takim razie nas nie znali ...
4 godziny później .. (2 nad ranem) "pojedynek" dobiegł końca . Jak każdy z nas się spodziewał ... nikt nie wygrał . Zabrakło procentów ... po drugie rozmowa była o wiele lepszym wyjściem. W duchu dziękowałam Jurgenowi , że chłopcy mają jutro wolny dzień od treningu bo szkoda by mi było bidulek . Ania zaprowadziła swoją miłość do pokoju gościnnego , żegnając się i mówiąc dobranoc . A ja udałam się do kuchni by blondyn przeżył jutrzejszy dzień
-A my ? Śpimy ... ? Tutaj ? - spytał Marco delikatnie wstawiony
-Nie kochanie , śpimy w łóżku .
-W sensie ... tam na górze ? - wskazał ręką schody
-Tak . Właśnie tam . Ale najpierw wypijesz to .. - podałam mu szklankę wody z cytryną i witaminkę C .
-Ale dlaczego ?
-Żebyś rano dobrze się czuł .. i tak , tak wiem . Nie jesteś pijany .
-No właśnie . Myślisz , że nie zrobię jaskółki ? - pytania lały się z niego jak z wodospadu
-A zrób . - podpuściłam go
-I zrobię . - Reus stanął na jednej nodze i już myślałam , że mu się uda , ale gdy tylko rozłożył ręce zachwiał się i upadł na kanape . Śmiałam się pod nosem . -Delikatnie wstawiony . - powiedział prędko wstając .
-Pij . - ponownie cisnęłam szklanką w jego kierunku
-Dobra , już dobra . - z wielkim bólem wlał w siebie 250 ml wody .
-Szklankę do zmywarki i idziemy spać .
-Tak jest .
Obudziły mnie jakieś dźwięki dochodzące najprawdopodobniej z kuchni . Po chwili zastanowienie stwierdziłam , że należałoby iść i sprawdzić co tam się dzieje .. może Robert przeszukuje dom w nadziei znalezienia butelki wody :) . ? Ziewnęłam , przeciągnęłam się , ucałowałam Reus'a w policzek na co zareagował mruknięciem i wstałam z łóżka . Leniwym krokiem podążałam za dźwiękami i już wiedziałam co jest grane .
-A Pani spać nie może ? - spytałam schodząc po schodach
-Kochana moja , jest już 9 . - odparła nie przerywając dotychczasowego zajęcia
-To stanowczo za wcześnie biorąc pod uwagę godzine , o której się położyliśmy .
-Hmm.. trening sam się nie zrobi .
-Aniu .. powiedz ze żartujesz . - spoważniałam i spojrzałam na nią z przerażeniem w oczach
-Mówię śmiertelnie poważnie . Masz może 2 rowery ? - spytała uśmiechając się pod nosem
-Taaak . - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Super, będzie świetna zabawa . . . - chytry uśmieszek nie schodził z jej twarzy .
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi ?
-Yhymm .. obudzimy chłopaków i trochę się z nich pośmiejemy .
-Chyba nie każesz mi teraz iść na zewnątrz i biegać , błagam Cię .
-Nie , Marcela spokojnie . My bierzemy rowery . - na to zdanie zareagowałam śmiechem .. ale i trochę szkoda było mi chłopaków .
Zgodnie po wypiciu zbawiennej kawy poszłyśmy przygotować się do zemsty . :P Najpierw włożyłam na siebie legginsy i bokserkę . Przeszukałam też pół domu w poszukiwaniu adidasów , gdy w końcu je znalazłam poszłam obudzić mojego ukochanego .
-Kochanie moje , wstajemy !! - zawołałam stojąc obok łóżka
-Hmm ? - zamruczał
-Wstawaj ! Jest piękny dzień aż żal tego nie wykorzystać .
-Zlituj się . - spojrzał na mnie jednym okiem
-Dawaj , dawaj .
-Marcelko kochana , proszę Cię . W nocy spaliliśmy chyba wystarczającą ilość kalorii . - uśmiechnął się cwanie
-Cicho! - zatkałam mu usta dłonią w nadziei , że Lewandowscy nie usłyszeli .
-Ale dlaczego , wstydzisz się tego ? - kontynuował gre
-Ej , nie każdy musi wiedzieć co się dzieje gdy nikt nie patrzy . Zrozumiano ? - powiedziałam poważnie . Były to dla mnie nowe i ciut niezręczne tematy by się z kimś tym dzielić
-Okey, przepraszam kochanie .
-A teraz wstawaj . - rzuciłam w niego spodenkami i koszulką . - czekamy na dole .
Gdy wychodziłam z pokoju Robert właśnie się z niego wyłaniał . Wyraźnie "zmęczony" i niezbyt chętny na aktywność fizyczną zwłaszcza dziś . Chciało mi się z niego śmiać , ale nie chciałam kopać leżącego dlatego spojrzałam na niego z uśmiechem .
-Dzień dobry . - przywitałam się
-Cześć , Ciebie też obudziła ?
-Powiedzmy , że nie :)
-Zawsze tak się kończą moje spotkania z przyjaciółmi przy odrobinie płynu wysokoprocentowego . Siła nieczysta .. akysz . - zaśmiał się w strone swojej żony
-I za to mnie kochasz . Czekam na dole . Reus ruchy ! - zawołała wymijając nas
Po treningu na kacu "by Ann" śmiałyśmy się z chłopaków jeszcze przez resztę dnia . Czasami było mi ich szkoda, ale była to dobra lekcja by na drugi raz bawić się z umiarem , zamiast ile fabryka dała. Po drugie teraz maja powód by troszkę ponarzekać , a przecież faceci wbrew pozorom to uwielbiają . Pogoda dopisywała, więc dlaczego by nie skorzystać :P ? A jednak piłkarze to też ludzie . Miewają chwile słabości i kaca .
-Kochanie , jak idziesz do kuchni to weź po drodze telefon . - zawołał blondyn gdy wychodziłam z łazienki
-A Ty ..? Nie możesz ? - spytałam uśmiechając się pod nosem gdy odczytałam wiadomość od Ani
-Proooszę . - jęknął
-Tylko ten jeden raz ! - powiedziałam poważnie
-Z czego się cieszysz ? - zerknął przez ramie , gdy zaczęłam śmiać się pod nosem kiedy otworzyłam zdjęcie od Lewandowskiej
-Robert wstawił na insta zdjęcie Ani ... z resztą sam zobacz . - pokazałam mu telefon , na którym było zdjęcie zakochanych z dopiskiem "Najbardziej wredna , a zarazem najukochańsza osoba na świecie" , mało tego .. dokleił żonie rogi i pelerynę . - Oj .. zapomniałam twojego telefonu . - odparłam siadając obok
- :( trudno , obejrzymy jakiś film ?
-Yhymm .. jedtem za . Ty wybierasz .
-Okey , to może ....22 JUMP STREET ? - spytał obejmując mnie mocno
-Komedia .. ? Zrobimy detoks od romansideł , niech Ci będzie. - uśmiechnęłam się i wtuliłam jeszcze bardziej .
****************
-Zgadnij o czym rozmawiałem z Reus'em . - odprał Robert podchodząc do mnie w kuchni .
-Hmm .. o czym mogą rozmawiać faceci ? - udałam , że się zastanawiam
-To bardzo poważna sprawa . - uśmiechnął się , a w międzyczasie podkradł kawałek marchewki
-Nie ?!
-Tak .
-Coś Ty .. serio ? - byłam pozytywnie zaskoczona
-Tak , nasz Marcuś postanowił się ustatkować .
-No to mów . - postanowiłam , że nie odpuszcze męzowi dopóki nie opowie mi wszystkiego ze szczegółami
Facet jak to facet . Zero szczegółów , same konkrety . Musiałam siłą wyciągać z niego chociażby informacje czy naprawdę Marco czuje to, że chce być na zawsze z Marcelą . Po bezowocnych próbach wyciągniecia z Roberta czegoś więcej zaczęliśmy kombinować jak pomóc przyjacielowi . Burza mózgów trwała pół dnia . Wyobraziłam sobie nawet minę Marceli kiedy blondyn przed nią klęka i zadaje pytanie, które chciałaby usłyszeć każda dziewczyna chodząca po Ziemi . Stwierdziliśmy wspólnie , ze spróbuje dyskretnie zapytać przyjaciółki jak sobie wyobraża ten jeden z najcudowniejszych dni , może to nas nakieruje jak powinno to wyglądać .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZEŚĆ! :)
Obiecywałam więc oddaje :) , chciałam jeszcze trochę nad nim posiedzieć , ale już czekacie tyyyle czasu . :)
Potrzebuje pomocy .. -.-
Spróbujcie wymyślić coś ciekawego , jakiś zwrot akcji lub jakiś kolejny wątek . Mam kompletną pustkę , a może wam uda się jakoś mnie natchnąć :)
PS.
Czekam na opinie :)
boze kocham Cie�� tyle czekania opłacało sie!!���� czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńNo no no Klaudiulku co mam z Tobą zrobić...czekałam tak długo na dalszą część i co...czuję niedosyt...za krótki..zdecydowanie za mało naszej kochanej parki. Mam nadzieję,że nie będziemy musiały czekać na kolejna część tak długo
OdpowiedzUsuńRozdział co prawda dupy nie urywa�� hihi coś juz wymyślimy ze bedzie wiało dramatem i romansidlem będzie tak slod ko że porzygamy się tęczą��
A teraz nie stresuj się tylko grzecznie spać -do rana OKEY -OKEY będzie naszym zawsze... M i przyszłe gwiazdy bvb
kochana szalejesz!�� prosze wiecej akcji i dramatu a pozniej zakonczenie godne mistrza���� z tego bylaby zajebista ksiazka serio!! a jesli ją kiedyś napiszesz to badz pewna że ja ją kupię!! bo piszesz nieziemsko!! wiec czekam na kolejne opowiadania zwiazane z BVB i kolejny rozdzial!!!���� // wierna fanka opowiadania i autorki Justyna S !!��
OdpowiedzUsuńjuez sie nie moge doczekać�� kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuń*juz
Usuń