-Mycho !!! Widziałaś moją bluzę , tą czarną ? - zawołał z góry
-Tylko nie mycho .!!!
-Myszko . - poprawił się
-Marco
!!! - blondyn dobrze wiedział , ze nie lubię jak tak do mnie mówi .
Jemu natomiast bardzo przypadło to do gustu . Uwielbiał nazywać mnie
myszą , kotkiem i innymi zdrobnieniami , na które mam alergie.
-Kochanie , widziałaś moją bluzę ? - podszedł do skraju schodów i próbował oczarować tym cudownym uśmiechem .
-Tak . - odpowiedziałam unosząc kąciki ust - ... Miałam ją wczoraj na spacerze . - dodałam
-No właśnie . A teraz jest ... - obrócił się o trzysta sześćdziesiąt stopni
-W sypialni . - skończyłam za niego .
-Dziękuję Ci , mój aniele . - zbiegł do mnie na dół , ucałował w policzek i wrócił na górę .
-Powoli bo zamiast na zgrupowanie pojedziesz na lekarza . - krzyknęłam gdy ten już znikł za ścianą
Niby taki dorosły , a od kilku godzin nie może spakować walizki . Biega
po mieszkaniu jak kot z pęcherzem i non stop czegoś szuka . Bluzy ,
butów , ładowarki , itp . Na szczęście większość rzeczy dostanie w
klubie . Nowy dres , koszulki , bluzy i pozostałe "gadżety" , które
potrzebują piłkarze na zgrupowaniu . Zazdroszczę im trochę , ale swoje
także mam , a nawet zostałam nimi obdarowana wcześniej niż on . Dla
jasności Marco jeszcze nie wie , że spotkamy się w Austrii .
-Co znowu ? - spytałam czując jego spojrzenie .
-Dwa tygodnie . - szepnął podchodząc do mnie .
-W sensie ?
-Dwa tygodnie bez Ciebie . - wyjaśnił
-Nie całe bo 10 dni .Dasz radę , jesteś dużym chłopcem . - zaśmiałam się
-Nie wiem . Nie wiem . - odwrócił mnie do siebie przodem
-Będzie fajnie zobaczysz . Nowi znajomi .
-Tak , nowi . Trzeba pomyśleć nad jakimś powitaniem , którego nie zapomną . - spojrzał za mnie i udawał , ze myśli
-Tylko proszę Cię , nie róbcie tego co Robert . - spojrzałam na niego jednoznacznie
-Ooo
Lewy ... mało się nie zabiłem , przez niego . - gdy skończył chciało mi
się śmiać . Przypomniałam sobie tą sytuacje na jednym z pierwszych
treningów Reus'a w BVB gdy to Lewandowski wyprzedził blondyna i kucając
za nim , nowy nabytek przewrócił się . Co prawda było to dość ryzykowne
posunięcie bo Marco mógł nie fortunnie upaść i nabawić się kontuzji ,
ale trzeba przyznać , ze wyglądało to zabawie .
-Wymyślimy coś innego . - odparł
-To , o której jutro lecicie ? - zmieniłam temat
-O
dziewiątej dwadzieścia . Spotykamy się w ośrodku i stamtąd autobusem na
lotnisko . Pojedziesz ze mną ? - zbliżył się do mnie najbardziej jak
się dało
-Jasne .
-Całą noc będę się przytulał .
-Okey , mi to nie przeszkadza . - objęłam go i pocałowałam
-Już w pół do dwunastej czas spać . - powiedział niechętnie
-Spakowałeś tą bluzę ? - spytałam ciągnąc go za rękę na górę , niby cały dzień byliśmy w domu to czułam się potwornie zmęczona
-Tak .
-To teraz idziemy spać .
-A właśnie , zapomniałbym . Watzke coś wspominał , że będziemy mieli jakiś praktykantów . - odparł
-Praktykantów czy praktykantki ? - musiałam się pilnować by zachować spokój , powagę i odrobinę zazdrości .
-Czy ja wyczuwam zazdrość ? - zerknął na mnie cwaniacko
-Skądże , powiem tylko chłopakom , żeby Cię pilnowali . - wystawiłam mu język
Po kilku chwilach leżeliśmy już w łóżku. Jak powiedział ,
tak też słowa dotrzymał i od razu przytulił mnie mocno do siebie , a ja
kombinowałam jak to zrobić by mocno go zaskoczyć , że to ja jestem tą
praktykantką . I na szczęście wpadł mi do głowy pewien pomysł . Po cichu
wzięłam telefon z szafki i napisałam do Jurgena SMS "Cześć tato ,
mam prośbę . Mógłbyś załatwić mi czapeczkę , taką z daszkiem na pojutrze
? Chcę zaskoczyć chłopaków w Austrii . " . Po sekundzie przyszła odpowiedź "Jasne :) " , "Dziękuję i dobranoc " odpisałam
i odłożyłam komórkę na miejsce . Plan polegał na jak najdłuższym
męczeniu naszych Borussen i ukrywanie się przed nimi , a jak już mieliby
mnie widzieć to tylko i wyłącznie tył . W tym będzie mi potrzebna
właśnie czapeczka :P . Ciekawił mnie jedynie fakt kto pierwszy mnie
rozpozna , ale zostawmy to losowi .
(Ranek , 6.18)
-Marcela ....- usłyszałam głos blondyna
tuż nad uchem, olałam to bo strasznie chciało mi się spać .
-Marcelaaaaaa . - ponowił próbę i wręcz położył się na mnie - ...
Wstawaj , nooo . - zaczął mnie gilgotać , ale wstrzymałam oddech dzięki
czemu nie zaczęłam się śmiać . - ... Mycho . - powiedział , a gdy na
niego spojrzałam z ochotą zabicia , uśmiechnął się chytrze . Po chwili
pożałował swoich słów i znalazł się na podłodze . - .. ałć .!
-Tylko nie mycho . - odparłam , a ku mojemu zdziwieniu nic nie odpowiedział -... żyjesz ? - spytałam zerkając na niego
-Nie
, umarłem śmiercią tragiczną tuż przed wyjazdem na zgrupowanie .
Pamiętaj na pogrzebie chcę wieniec z żywych kwiatów . - mówił poważnie
-Przestraszyłeś mnie . - uderzyłam go w ramię
-Tak , jeszcze dobij leżącego . - spojrzał na mnie , a po chwili już był obok mnie .
-Ej , ej , ej to moja kołdra . - opatuliłam się najbardziej jak potrafiłam
-Nasza
. A po za tym teraz mam na Ciebie focha i nie będę się odzywał . -
odwrócił się plecami , a ja ... siedziałam uważnie mu się przyglądając
-Yhymm i dlatego przyszedłeś mnie budzić o ... - spojrzałam na zegarek w jego telefonie - ... 6.20 !?!?!?
-Foch . - powtórzył się
-Jak focha to kocha . - powiedziałam uśmiechając się pod nosem - ... Dlaczego nie masz koszulki ? - dodałam
-Bo mi gorąco .
-Jest Ci gorąco i przykrywasz się kołdrą ? - spytałam powstrzymując się od wybuchu śmiechu
-Bo ... teraz mi zimno .
-Po
prostu kusisz mnie i tyle .- po tych słowach położyłam się ponownie i
lekko pociągnęłam kołdrę by się przykryć . Odwróceni plecami do siebie
udawaliśmy , że zasypiamy . Nie myślałam o tym , że Reus za chwilę
pojedzie , a raczej poleci do Austrii . Dzień bez niego ... będzie czas
na spędzenie trochę czasu z dziewczynami . Przymknęłam oczy i zasnęłam .
Nie wiem kiedy . Przyśniło mi się , że byłam w zupełnie obcym mieście ,
zupełnie sama , chyba w całkiem innym państwie bo język , w którym
mówili był dla mnie obcy . Szłam nie wiem gdzie i nie wiem po co , po
prostu przed siebie . Najprawdopodobniej czegoś szukałam , a po chwili
miasto wokół zmieniło się w gesty , ciemny i przerażający las .
Usłyszałam czyjeś krzyki , ale nikogo nie widziałam , rozejrzałam się
raz jeszcze dookoła , a to co zobaczyłam sprawiło , że chciałam się jak
najszybciej obudzić . Konkretnie widziałam jakiegoś chłopaka , około 23
lat , który kłócił się z dziewczyną , ona zniknęła , a on ..powiesił się
. Był to ...
-Marco ! - krzyknęłam i przyjęłam pozycję siedzącą
-Co się stało ? - spytał przerażony
-Nic , coś mi się przyśniło . - wymusiłam uśmiech i opadłam bezwładnie na poduszkę - ... to tylko sen .
-Chodź . - odparł , odwrócił się w moją stronę i przytulił mocno .
-Tylko obiecaj , ze po żadnej kłótni się nie powiesisz . - spojrzałam mu w oczy oczekując odpowiedzi.
-Obiecuje
. - uśmiechnął się i ucałował mnie w czoło - ... możemy jeszcze chwilę
poleniuchować , ale o ósmej ... dziesięć obowiązkowo wstajemy . - dodał
zamykając oczęta
-Okey . - szepnęłam i po raz enty zasnęłam
-Marcela . - głos Marco podobnie jak lekko ponad godzinę temu dobiegł do moich uszu
-Hymm .. ?
-Już
po ósmej , wstajemy . - powiedział głośniej i chyba wszedł do łazienki .
Ja oczywiście ponownie olewając to co mówił odwróciłam się na drugi bok
- ... Mychooo , no . - zawołał , ale tym razem był ostrożniejszy bo
tylko wychylił głowę zza drzwi .
-Tylko nie mycho .! - otworzyłam oczy i zerknęłam na niego spode łba
Po kilkuminutowych mobilizacjach wręcz wypełzłam z łóżka . Z
zamkniętymi oczami , wzięłam ubrania z szafy blondyna ( przeniosłam
swoje ciuchy z gościnnego) , a słysząc , że Reus wyszedł z łazienki
obrałam ją jako cel . Po drodze potknęłam się o kapcie , które
oczywiście były wszędzie , ale nie na stopach i weszłam w coś jeszcze .
Wolną ręką "zbadałam przeszkodę" i bez problemów ją zidentyfikowałam ...
Marco .
-Kochanie , Ty chodzisz i śpisz ? - spytał nadal tarasując mi przejście .
-Tak, chyba tak . A co? - otworzyłam jego oko i spojrzałam na niego
-Nic , idę zrobić kawę . - uśmiechnął się
-To mi ... - zaczęłam
-... herbatę z miodem . - skończył za mnie .
-Właśnie . - odwzajemniłam uśmiech
-Tak poza tym ... dzień dobry . - pocałował mnie czule jak zawsze
-Cześć.
- odpowiedziałam i przez chwilę oddawaliśmy się swoim czułością , lecz
finalnie ja dotarłam do łazienki , a on na dół , do kuchni .
Chłodny prysznic , który momentalnie przywrócił mnie do życia , lepiej i
szybciej niż nie jedna kawa . Wysuszyłam i wyprostowałam na odczepnego
włosy , naciągnęłam na nogi jeansy , później białą bokserkę . Wychodząc
narzucę jeszcze tylko sweter i będzie okey . Chwyciłam telefon i zeszłam na dół gdzie Marco chyba z kimś rozmawiał .
-Oo , cześć Jo. - uśmiechnęłam się i przywitałam z Hofmann'em
-Siemka , jak tam . ? - przytulił mnie
-Jakoś leci , a Ty ... jedziesz z nami do ośrodka ?
-Tak
, ale za Wami . - zaśmiał się , a po chwili we trójkę zasiedliśmy do
śniadania , które przyrządził Reus . Jajecznica z kiełbaską , może nie
należy do najbardziej wyszukanych potraw , ale jakaż jest smaczna , nie
za zdrowa , lecz też nie zabójcza .
-Pożegnaliście się już ze sobą ? - brunet przerwał ciszę , a my spojrzeliśmy na siebie
-W sensie ? - Marco uważnie przyglądał się koledze , a ja poszłam w jego ślady
-Yyy ... no wiecie , prawie dwa tygodnie osobno .
-Oj , Jonas , Jonas. - blondyn zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową
-Głodnemu chleb na myśli . - skomentowałam
-Fajnie , tak się naśmiewać ? - spytał zirytowany .
-My z Ciebie ? A w życiu , nie śmiali byśmy . - odparł Reus , drocząc się z przyjacielem
-Dobra , dobra .
-Jedziemy ? - spojrzałam na nich , wyczekując odpowiedzi
-Yhymm , skoczę po walizkę . - właściciel mieszkania poszedł na górę , a ja nadal wzrok wlepiony miałam w Hofmanna
-Nic , próbuję sobie tylko wyobrazić czternaście dni bez was . - uśmiechnęłam się i dopiłam herbatę
Porozmawialiśmy jeszcze krótką chwilę , lecz gdy dołączył do nas Marco ,
wyszliśmy z domu i zjechaliśmy windą na dół by udać się na parking .
Jonas poszedł do swojego BMW , a my do czarnego Astona , którego
uwielbiałam i cieszyłam się na samą myśl , ze będę nim wracać by
odstawić go tutaj . Zajęłam miejsce pasażera i ruszyliśmy. Oczywiście ,
godzina 8.45 wiąże się z korkami , które paraliżowały niemal cały
Dortmund . Zamiast jechać wręcz toczyliśmy się po asfalcie tempem
żółwia, a nawet wolniej . Prawie na każdym czerwonym świetle był STOP .
Zrezygnowana oparłam się o zagłówek i czekałam aż w końcu dojedziemy do
celu . Już przysypiałam kiedy dłoń Reus'a wędrowała po mojej nodze .
Uśmiechnęłam się i splotłam nasze palce bez zbędnych słów . Wiedziałam ,
że ciężko mu z myślą , iż nie zobaczymy się przez tyle czasu , sama nie
wiem co bym zrobiła gdyby nie ten staż . Do teraz spędzaliśmy razem
każdą wolną chwilę , co prawda oboje wiedzieliśmy , że w końcu przyjdzie
czas gdy będzie musiał wyjeżdżać nawet kilka razy w tygodniu , ale
teraz gdy to następuje jest co najmniej dziwnie .
-Już czuję ten ból nóg .- mówił robiąc kwaśną minę
-No jak się przez tyle dni leniuchowało , trzeba teraz cierpieć . - zaśmiałam się
-Trener nas kiedyś wymęczy , teraz czekają nas najgorsze i najintensywniejsze treningi
-Dacie radę .
-Może będę miał taryfę ulgową . - spojrzał na mnie i już wiedziałam o co chodzi
-No nie wiem , czasami ojciec bądź ojczym lubi dawać w kość chłopakowi swojej córki .
-Tej myśli do siebie nie dopuszczam .
Po piętnastu minutach dojechaliśmy . Dzięki Bogu , już rozważałam opcję
by iść pieszo . Weszliśmy do ośrodka , gdzie był już Robert , Łukasz ,
Neven , Roman z Lisą i Sebastian . Przywitaliśmy się z chłopakami i
oczywiście czekając na resztę dopytywaliśmy Lewandowskiego jak mu się
wiedzie na nowej drodze życia . Pochwalił się , że w podróż poślubną
pojechali na Szeszele . Ja na ten temat się nie wypowiadałam bo nigdy
tam nie byłam więc wiem tyle co nic . Z tego co mówił , było fajnie i
warto odwiedzić to nieznane mi miejsce . Nie wiele myśląc wpisałam nazwę
wyspy w wyszukiwarkę i weszłam w grafikę . Fotki zapierały dech ,
cudowne . Podobne do Malediwów , ale jednak inne . Od razu zaczęłam
myśleć ile musiałabym zaoszczędzić by tam pojechać .
-Kto
bogatemu zabroni . - powiedziałam w myślach i zaczęłam im trochę
zazdrościć tego , że mają mnóstwo pieniędzy i mogą jeździć i kupić co
sobie tylko wymarzą .
-Czyli nacieszyliście się sobą . - skomentował Piszczek
-Tak , powinno wystarczyć na czas zgrupowania . - zaśmiał się niedawny Pan Młody
-Dzień
dobry załogo .! - krzyknął Jurgen , który zjawił się niespostrzeżenie
za naszym "kołem dyskusyjnym" . Drużyna już była skompletowana , czas
się zgadzał więc mogli ruszać .
-Cześć tato . - uśmiechnęłam się i uściskałam go .
-Cześć , co jedziesz z nami ? - spytał
-Gdybym mogła . , ale niestety . Odpocznę trochę od niego . - puściłam oczko w kierunku trenera
-Co
prawda to prawda . To do autobusu . - zarządził , a chłopcy posłusznie
wstali z miejscy , chwycili walizki i skierowali się do czarnego
autobusu z wielkim logo BVB .
-Kochanie , mogę prosić kluczyki ? - podeszłam do Reus'a
-Tak , jasne . Proszę , nie jedziesz na lotnisko ?
-I znowu będę płakać ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie , chowając kluczyki do kieszeni
-Przecież wrócę, nie zmieniam klubu . - wyjaśnił - .. później Lisa Cię tu podrzuci po samochód
-Po co, mogę nim jechać na lotnisko .
-Pojedziesz z nami autobusem . - odparł z tym cwaniackim uśmiechem na twarzy
-To
jadę . - zaśmiałam się i wsiadłam do autobusu , zajmując miejsce na
końcu gdzie byli już Jonas , Marcel i Mats .. towarzystwo 100 %
niemieckie :P
Oczywiście jak to już bywało , korki i postoje w mieście być muszą bo
jakżeby inaczej . Borussen machali do przechodów , którzy ich zauważali
.. mega sprawa . Niby nic takiego , a zwykły ruch ręki jednego z nich
sprawia , ze mieszkańcy mają cudowny dzień . Nie obeszło się oczywiście
bez zdjęć , które powędrowały na ich fanpage . Gwiazdy piłki nożnej i ja
.. rzecz jasna byłam zaszczycona obecnością na fotce . Kiedy udało nam
się dojechać do Air Portu przed , którym było mnóstwo kibiców , wyszłam
oszołomiona z autokaru . Poczułam się jak przed wylotem do Londynu ,
tylko tym razem nie jadę z nimi , ale za to dołączę do piłkarzy jutro
wraz z Tim'em i Panem Watzke . Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut , aż
nie padło hasło "LECIMY" . Przytuliłam się do blondyna najmocniej jak
potrafiłam . Wiedziałam , ze będę tęsknić te kilkanaście godzin . Oparł
mnie o ścianę i czule , a nawet bardzo czule pocałował . Zdziwiło mnie
to bo obecni tu byli nie tylko kibice , ale też "fotopstryki" , dla
których była to nie lada sensacja . Zdjęcia w gazetach .. na bank .
-Zakochany
, śpiesz się . - zawołał Seba , nic nie odpowiedział , a jeszcze
bardziej się do mnie zbliżył . Odwzajemniłam jego .. "czułości" . Przez
ten gest chyba chciał pokazać jak bardzo będzie mu mnie brakowało .
-Samolot Ci odleci . - powiedziałam w końcu
-Już idę . - odparł niechętnie i spojrzał mi w oczy . -.. daj rękę . - dodał , a ja podałam mu dłoń ciekawa co chce zrobić .
-Nie mów tylko, że się będziesz oświadczać . - zaśmiałam się
-Nie , jeszcze nie , ale proszę . - położył mi swoje kluczyki od mieszkania . , ponownie mnie zadziwił
-Kluczyki ? - spytałam dla pewności
-Tak
, teraz będziesz miała swój komplet . Gdybyś chciała odpocząć od ...
mamy , ale nie wiem co .. możesz być u mnie . - wyjaśnił uśmiechając się
słodko
-Dziękuję .
-Nie ma za co . Kocham Cię . - szepnął
-Też Cię kocham . - przytuliłam go raz jeszcze
-Będę tęsknił i dzwonił .
-Mam nadzieję . - i poszedł
Rytuał był podobny jak kilka tygodni temu , bilety i do bramki ,
wcześniej oddając bagaże . Stałam tak z Lisą patrząc na nich . Ona już
była przyzwyczajona do częstych wyjazdów ukochanego , a ja byłam
żółtodziobem w tej dziedzinie . Pomachałyśmy im , a gdy zniknęli z
naszego pola widzenia .
-Wrócą zanim się obejrzysz . - blondynka przerwała ciszę
-Liczę na to . - uśmiechnęłam się i poszliśmy do jej samochodu .
Nikogo nie było w domu . Mama w delegacji , a Jurgen
oczywiście w Austrii . Siedziałam w swoim pokoju . W dłoni trzymałam
kluczyki od mieszkania Reus'a . Zaskoczył mnie tym , iż dał mi jeden
komplet . To chyba znaczy , że ... właśnie , ze co ? Chodziło mu
bardziej o to bym je miała czy bym u niego zamieszkała ? Nie wiem , ale
zapewne niebawem się dowiem . Uwielbiam go jest moim
przyjacielem , chłopakiem i całym światem . Co prawda zanim osobiście
poznałam chłopaków miałam inne zdanie o piłkarzach . Myślałam , że tylko
bawią się dziewczynami , a później odstawiają w kąt , ale teraz ...
wszystko odwołuję . Bo jest inaczej . Rzecz jasna związać się z kimś
takim i wytrwać w związku jest dużo trudniej niż zwykle . Ciągłe wyjazdy
, treningi , wywiady , spotkania z fanami i ... fanki . To wszystko
wystawia tę miłość na próbę , ale też przez to chłopcy bardziej się
starają . Robią wszystko by pokazać ukochanej , ze jest bardzo ważna w
ich życiu . Schowałam kluczyki w szufladzie, nie wiem czy kiedykolwiek z
nich skorzystam . Poszłam do garderoby by spakować walizkę , która
także była klubowa . :) . Oczywiście znalazły się w niej rzeczy , które
dostałam od zarządu , ale udało mi się też zmieścić kilka moich ciuchów .
Może będzie okazja by nałożyć jeansy . Nastawiłam budzik na 4.25 z
racji tego , że samolot wylatuje o 5.39 . Wszystko zostało zaplanowane
tak byśmy wraz z Timem i Panem Watzke byli obecni na porannym treningu .
Oczywiście zdążylibyśmy też na śniadanie , ale udało mi się
wynegocjować bym nie musiała tam być . W końcu miałam nie zdradzać , że
to ja jestem tą praktykantką , o której wspominał Reus . Nie zdążyłam
odłożyć Samsunga , gdy zaczął dzwonić . Spojrzałam na wyświetlacz i
uśmiechnęłam się szeroko .
-Cześć . - przywitałam się odbierając połączenie
-Cześć . Co tam ? - spytał
-Siedzę w pokoju . Mama zaraz po obiedzie pojechała do Hamburga .
-Sama w domu ? Rób herbatę już idę . - zaśmiał się
-Tato by Cię znalazł . Jak powrót do treningów ? Pewnie wszyscy umierają .
-Hehe , jeszcze żyjemy , ale trener dał wycisk od początku . On tak ma . Męczy nas i męczy , ale przetrwamy to .
-A nowi ? Są w porządku ? - zadałam kolejne pytanie
-Są
w porządku , pogadaliśmy , pośmialiśmy się . Znamy się z boiska , Miki
jest z Doniecka , Papa z Bremy , a Auba ... no go nie kojarzę . - z grubsza przedstawił mi nowych graczy BVB , co
prawda mogłam ich poznać bo od jakiegoś czasu są w Dortmundzie , ale
jakoś nie skorzystałam , po drugie byli na lotnisku dziś rano .
Wiedziałam jedynie jak wyglądają , lecz ich nazwisk , imion czy
wcześniejszych klubów nie znałam
-Aha , to powiedz mi jeszcze jak praktykanci ? - bardzo umyślnie spytałam akurat o to i czekałam na odpowiedź .
-Nie masz o co się jeszcze martwić zazdrośniku . Będą jutro , dziewczyna i chłopak , pewnie są parą , więc spokojnie . - podśmiewał się - Kochanie ...
-Oho , brzmi groźnie .
-Rozmawiałem z Mario . - po wypowiedzeniu tych słów zamilkł
-I co u niego ? - przerwałam ciszę
-Mówił
, że ... nas odwiedzi , jeśli się uda to jeszcze w tym miesiącu . Też
jest na obozie , Guardiola też daje im wycisk ... I prosił , żebym Cię
pozdrowił .
-Dziękuję
. Pozdrów go też jak zadzwoni . Wybacz , ale chyba się położę . - na
zegarku widniała 22 , a ja za sześć godzin miałam wstać .
-Obiecaj , że nie będziesz znowu myślała o tym wszystkim .
-Marco ... obiecuję . - uśmiechnęłam się pod nosem
-Kocham Cię , odezwę się rano po treningu .
-Ja ciebie też , dobrze . Będę czekać na telefon .
-Dobranoc ... Mycho . - wymawiając ostatnie słowo zaśmiał się
-Tylko nie mycho . - powtórzyłam to co zawsze odpowiadam
-Myszko moja , kochana śpij dobrze . - droczył się ze mną
-Oberwiesz jak tylko przyjedziesz . - zapewniłam go - ... i dobranoc . - dodałam , a po chwili zakończyliśmy połączenie .
Zeszłam na dół by upewnić się , że drzwi i garaż jest zamknięty .
Wzięłam szklankę soku brzoskwiniowego i wróciłam na górę . Poszłam do
łazienki wziąć szybki prysznic , nałożyłam na siebie piżamę i wróciłam
do pokoju . Wsunęłam się pod cieplutką kołdrę , spojrzałam jeszcze która
godzina 23.07 no ładnie . Zanim zasnę będzie dwudziesta czwarta , a
jutro taki pełen wrażeń dzień . Dostałam także wiadomość od blondyna "Tęsknie :( , ale Kevin obiecał , że się mną zaopiekuje :) " , zaśmiałam się czytając i odpisałam "Ja też :* a Kevin niech lepiej za bardzo się nie angażuje w tą opiekę =) " . Odłożyłam komórkę na szafkę nocną i po dłuższym wpatrywaniu się w sufit zasnęłam .
-Marcela . Już 4.30 . - szepnęła mama przez otwarte drzwi .
-Co ? - spytałam zdziwiona
-4.30 . - zaśmiała się
-Wyłączyłam budzik przez sen . - powiedziałam sama do siebie i półprzytomna poszłam do łazienki
-Przygotuję śniadanie .
-Okey , dzięki mamo . - zawołałam i weszłam pod prysznic .
Boże Drogi , kto tak wcześnie zamawia bilety . Czuję się jakbym przez
tydzień nie spała , ale liczę , że uda mi się zdrzemnąć w samolocie . Po
20 minutowym , jakże orzeźwiającym "deszczu", nałożyłam na siebie
klubowy dres . Jak prosił pan Watzke . Gdy miałam go już na sobie czułam
... radość , szczęście i dumę , że przez kilka miesięcy będę częścią
klubu . Wyprostowałam jeszcze włosy by zebrać je później w kucyk . Z
uśmiechem od ucha do ucha zeszłam na dół , biorą ze sobą walizkę , która
nie ważyła mało .
-Zrobiłam tosty . - poinformowała mama
-Ooo , dziękuję
-Psuje Ci ten dres . - odparła siadając naprzeciwko mnie
-Jeszcze sama w to wszystko nie wierzę .
-Uwierzysz , a na pewno będzie fajnie . Mówiłaś chłopakom , ze będziecie wręcz nierozłączni ?
-Nie , nie , nie .. to niespodzianka . - uśmiechnęłam się chytrze
-Aha , rozumiem .
Jadłyśmy w ciszy . Żadna z nas nie chciała przerywać tego błogostanu bo
w każdej chwili mogła wywiązać się awantura . Czas dłużył mi się nie
ubłaganie . Co chwilę spoglądałam na zegarek , chciałam już być w
Austrii i pośmiać się z chłopaków . Wyczekiwałam telefonu od pana Watzkę
, który miał po mnie przyjechać wraz z Timem . Kończyłam właśnie pić
herbatę kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi . Pospiesznie poszłam otworzyć
... tak to był "mój transport" :D <3
-Dzień dobry . - przywitałam się z menagerem BVB
-Dzień dobry . Gotowa ? - spytał z uśmiechem , zapewne by się zaśmiał widząc moje podekscytowanie , ale zachował kulturę
-Tak , jak najbardziej.
-To jedziemy . Ulla porywam Ci córkę . - zwrócił się do mamy
-Okey , pod warunkiem , ze wróci cała i zdrowa . - zażartowała
-Jurgen i Marco , zapewne tego dopilnują . - puścił oczko w jej kierunku
-Pa mamo . - przytuliłam ją
-Pa i miłej zabawy . - wyściskała mnie
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Wiem ... 80 miał być zakończeniem , ale mam jeszcze kilka pomysłów na kolejne rozdziały :)
Dodaje
(z małym opóźnieniem) więc 81 i liczę na komentarze !!! , które chyba nie muszę wam powtarzać
motywują jak nic i nikt ... no chyba , że BVB zostanie MISTRZEM NIEMIEC
, ale jak już to dopiero w maju :P dlatego jeszcze musicie się postarać
i pokomentować :P
Marco ,
poleciał . Marcela za chwile doleci .. zero emocji , ale z czasem
przyjdzie jej wybierać . Będzie musiała podjąć kilka bardzo ważnych dla
niej i jej przyszłości decyzji .. On z resztą też . Miłość to transakcja
niebywale ryzykowna , zwłaszcza dla nich .
Mam nadzieję , że zachęciłam was do dalszego śledzenia bloga :)
JESTEM :D
OdpowiedzUsuńMala rozdzial inny niz wszystkie stonowany, spoojny ...krory zapowiada cisze przed burza :D na to skromnie mowiac licze
przekomarzanie sie Marco i Marceli jakie to slodkie o fuuj ochyda i jeszcze ta MYCHA!! nie cierpie tego paskudnego stworzenia z ogonem ...
Kevin i opieka hmm chyba bardziej bym sie martwila o swojego blondyna :P
Nie moge sie doczekac miny chlopakow na treningu gdy zobacza nowych praktykantow. Zeby tylkmo slowa Reusa nie byly prorocze ''ze pewnie para i sie kochaja ''
Czekam z utesknieniem na kolejny rozdzial i do zobaczenia za chwilke
buziaki z goracego Castrop-Rauxel
M I BABELKI
Bosszzee nawet nie wisz jak ja czekałam na ten rozdział i w końcu się doczekałam. ;) Jej!! *.* Obóz w Austrii.. Zaczyna robić się ciekawie.. ;3 Jak to 80 miał być ostatnim?! Ja się nie zgadzam.. Twoje opowiadanie ma trwać wiecznie... ;D Będę na pewno czytała. xd Zazdroszczę Marceli tych praktyk.. Marco taki smutny z powodu rozłąki.. :( Na pewno się ucieszy, kiedy Matecka się ujawni.. Nie wiem co mam myśleć o tym co napisałaś pod rozdziałem, ale mam nadzieję, że to nic strasznego. :) Rozdział genialny, super, najlepszy i w ogóle naj. :3 Czekam na kolejny. Pozdrawiam, buuuziaki. ;* Ola ;**
OdpowiedzUsuńa takim momencie przerywasz :((( noo nieeee !! :((( KIEDY kolejny bedzie bo juz nie moge sie doczekac ! PROSZĘ PROSZĘ PROSZĘ dodaj go szybkooo taki prezencik na..... hmm.. no nie wiem jakies tam pewnie swieto po drodze jest :DD PROSZĘ !! :**
OdpowiedzUsuńjak to 80 rozdział miał być końcem? ja również się na to nie zgadzam, ponieważ to co piszesz jest cudowne! Na prawdę na każdy kolejny rozdział czekam z mega niecierpliwością, bo każdy twój rozdział jest genialny. W takim razie bardzo się cieszę, że masz pomysły na kolejne i ta historia nie skoczyła się na 80. Czekam na następny i pozdrawiam serdecznie Daria:)
OdpowiedzUsuńJaki KONIEC ? Ty chyba zwariowałaś dziewczyno :) Twój blog jest GENIALNY ! nie możesz go zakończy i myśle, że wiele czytelniczek się ze mną zgodzi :) Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOMG, ten blog jest świetny, rozdział jak zwykle super. Mam nadzieje, że będziesz pisać tego bloga jeszcze długo...długo... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga !;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają rozdziały ^^
Pozdrawiam,czekam nn :*
Spokojny, ale genialny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny! :)
Super
OdpowiedzUsuńNo czemuś w takim momencie skończyła? :D Miałam nadzieję, że jeszcze poczytam o tym jak doleci, a tu lipa :P Mam nadzieję, że już za niedługo ( kilka dni) dodasz kolejny rozdział :D Zachęciłaś bardzo :DDDD Nie mogę się doczekać, więc dodawaj jak najszybciej!!!! :D :D :D Pozdrawiam - Karu ;d
OdpowiedzUsuńSuuuuuper! Nawet zwykłe opowiadanie o tym jak wstają w Twoim wykonaniu było zabawne :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
świetnie, że jeszcze nas nie zostawiasz *.* zżyłam się z Twoim opowiadaniem, i to bardzo. Nie ważneczy piszesz o jakieś akcji pod napięciem, czy o zwykłym jedzeniu śniadania... wciąga mnie na maksa :) taki miły przerywnik między nauką z chemii a historii :') pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNIGDY, ALE TO NIGDY nie kończ tego bloga :D on musi być zawsze :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńKochana, jak to miał być ostatnim co? Twoje opowiadanie jest GENIALNE i niewaz się go kończyć. Ciekawa jestem jak chłopacy zareagują na Marcelę w Austrii :) pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na nastepny <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuję. Świetny rozdział. Ciekawe jak chłopacy zareagują jak dowiedzą się, że tą praktykantką jest właśnie Marcela. Znowu się powtórzę, ale kocham Marco i Marcelą. Są cudowną parą. <3 Wręcz stworzeni dla siebie. ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa o co chodzi z tym, że Marcela będzie musiała niedługo wybierać...? Mam nadzieję, że w ich relacjach się nic nie zmieni. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Pozdrawiam :*
Oliwia ;)
Gdyby lektury się czytało tak jak twojego bloga to miałabym same 5! ;)
OdpowiedzUsuńDodawaj jak najszybciej kolejny rozdział! :) Czekam!
Paulina ;)
Chcę już następny.
OdpowiedzUsuńCzemu to musi być takie genialne ?!
Tydzień zbieram się do skomentowania jakoś nie mam czasu by coś napisać.
Ale uważam że jest Super jak zawsze ale za krótki dla mnie to byś musiała pisać takie długie-długie. :-)
Pozdrawiam i Z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na nexta
Taa takie rozdziały jak z Polski do Brazyli
UsuńŚwietny świetny świetny świetny świetny
OdpowiedzUsuńJak to 80 miał być ostatni. Nie zgadzam się!!!
Mówię ci to jest rozkaz NIE KOŃCZ TEGO BLOGA.
Mania =]
kiedy nowy rozdział? czekam i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJeju dziewczyno dodaj jak najszybciej nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńTen blog jest cudowny! :)