-To może jak zjemy pójdziemy razem .? Oprowadzę was . I tak się
wybierałem odwiedzić chłopaków . Mają za piętnaście minut trening .
-Oo , to fajnie . - wtrąciłam się
-To załatwione . - uśmiechnął się polak .
Stadion . Jak to stadion , tylko Iduna ma to coś w sobie , czego inne nie mają . Był na oko nieco mniejszy niż nasza - Dortmundzka Świątynia , ale też mógł się podobać . Łukasz pokazał nam niemal wszystko i tak zleciało półtora godziny . Później zaszliśmy jeszcze na chwilę podejrzeć trening (który ciągle mnie dziwił , w końcu jest przerwa w meczach , ale cóż) . Udało mi się poznać Sławka Peszke i Adama Matuszczyka , którzy wydają się w porządku . Cieszyłam się , ze mam coraz to większe grono znajomych i nie ograniczam się tylko do Borussen . Po kolejnej godzinie opuściliśmy teren 1.FC Koln .
-My będziemy się zbierać . - zaczął Marco
-Już jedziecie ? Chciałem was jeszcze na kawę zaprosić . - odparł Podolski
-Tak , już 15 .Kiedyś się zgadamy i powtórzymy . - uśmiechnął się blondyn
-No szkoda , ale okey . Do zobaczenia .
-Może spotkamy się na jakimś meczu np. waszej reprezentacji ? . - zaśmiałam się i pożegnałam z rodakiem
-Mam nadzieję , że nas odwiedzisz . - podłapał temat Lukas
-Nie wiem czy Marco mnie zabierze . - mówiłam zerkając na Niemca
-Pewnie . - ponownie się uśmiechnął
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę . Po 15 minutach byliśmy z powrotem w samochodzie.
Stadion . Jak to stadion , tylko Iduna ma to coś w sobie , czego inne nie mają . Był na oko nieco mniejszy niż nasza - Dortmundzka Świątynia , ale też mógł się podobać . Łukasz pokazał nam niemal wszystko i tak zleciało półtora godziny . Później zaszliśmy jeszcze na chwilę podejrzeć trening (który ciągle mnie dziwił , w końcu jest przerwa w meczach , ale cóż) . Udało mi się poznać Sławka Peszke i Adama Matuszczyka , którzy wydają się w porządku . Cieszyłam się , ze mam coraz to większe grono znajomych i nie ograniczam się tylko do Borussen . Po kolejnej godzinie opuściliśmy teren 1.FC Koln .
-My będziemy się zbierać . - zaczął Marco
-Już jedziecie ? Chciałem was jeszcze na kawę zaprosić . - odparł Podolski
-Tak , już 15 .Kiedyś się zgadamy i powtórzymy . - uśmiechnął się blondyn
-No szkoda , ale okey . Do zobaczenia .
-Może spotkamy się na jakimś meczu np. waszej reprezentacji ? . - zaśmiałam się i pożegnałam z rodakiem
-Mam nadzieję , że nas odwiedzisz . - podłapał temat Lukas
-Nie wiem czy Marco mnie zabierze . - mówiłam zerkając na Niemca
-Pewnie . - ponownie się uśmiechnął
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę . Po 15 minutach byliśmy z powrotem w samochodzie.
***
Wracaliśmy właśnie z Marcelą do Dortmundu kiedy zadzwonił mój telefon . Spojrzałem kto to .. Kevin . Nie wróżyło to nic dobrego bo właśnie on miał odebrać z lotniska jedna z "niespodzianek" urodzinowych dla polki. Zerknąłem na nią , miała zamknięte oczy więc byłem pewien , że śpi , dlatego odebrałem.
-Co jest ? - zapytałem
-O której miał być ten samolot o 15.27 czy 15.57 ?
-15.27 , a co ? - pytałem nadal
-Cholera jasna .! - zaklną głośno
-Możesz mi powiedzieć coście narobili ? - zaczynałem się powoli denerwować
-Nic , wszystko pod kontrolą . - zapewniał mnie Gresskreutz
-Zapomniałeś prawda ?
-Nie zapomniałeś , tylko pomyliłem godziny , ale już jadę nie spinaj się .
-Odebranie kogoś z lotniska to tak ciężka sprawa ?
-A nie mogłeś przypomnieć ?
-Jakoś tak wyszło , że nie .
-Gdzie ty w ogóle jesteś ? - zapytał w końcu
-Wracam z Kolonii , a ty zapierdzielaj na to lotnisko .
-Już jadę .
-Daj znać jak już się znajdziecie i będziecie w domu . - poprosiłem
-Okey , narazie . - rozłączył się
***
Wracaliśmy już do Dortmundu . Było po 15 , a mnie dopadło zmęczenie . Nie rozmawialiśmy , jechaliśmy w ciszy więc oparłam się wygodnie i przymknęłam oczy . Usłyszałam , telefon Marco , zignorowałam to i nawet nie podniosłam jednej powieki . Chwilę porozmawiał . Wywnioskowałam tylko z tego tyle , że lekko się wkurzył . Nie pytałam tylko odwróciłam głowę w jego stronę i skupiłam na min swój wzrok . Chwilę tak spoglądałam na niego ... , ale Marco gdy tylko spojrzał na mnie mało nie zszedł na zawał .
-A Tobie co ? - zapytałam śmiejąc się
-Myślałem , ze śpisz .
-I dlatego się wystraszyłeś ?
-Nie wystraszyłem , tylko .. zdziwiłem , że tak na mnie patrzysz . - odparł
-To źle ?
-To źle ?
-Chyba lepiej niż jak byś przyglądała się tak na przykład temu tam . - wskazał głową na samochód stojący obok , po lewej stronie .
-Jannis.?Oooo ... Jannis . - uśmiechnęłam się bo to właśnie on zatrzymał się obok nas na czerwonym świetle
-Właśnie . - powiedział pod nosem .
Wychyliłam się , praktycznie rzecz ujmując przytuliłam do Reus'a i pomachałam do Schliesing'a . Początkowo nie zauważył , pewnej wariatki , która do niego macha , ale w końcu odwrócił się w moją stronę , a na jego twarzy w mgnieniu oka zawitał uśmiech . Otworzyłam szybę , on także .
-Cześććć ! Co tu robisz ?- zawołałam
-Siemka . Wracam do domu , a wy ?
-Też . Marco pokazywał mi Koln . - wyjaśniłam
-Aha , ja byłem u cioci .
-Miło było , ale .. - powiedział blondyn , a ja dostrzegłam , że światło z czerwonego zmienia się na pomarańczowe
-Do zobaczenia . - pożegnałam się i zajęłam swoje miejsce
-Mam nadzieję .
Obaj ruszyli z piskiem opon .Pewnie jeden chciał zrobić na złość drugiemu , ale niestety nie wyszło . Zaśmiałam się cicho . Mój kierowca spojrzał na mnie i wjechał na podziemny parking , parkując na miejscu z przypisanym dla niego numerkiem jedenaście . Wyszliśmy z samochodu i w cichy weszliśmy do windy . Nacisnęliśmy guziczek , który odpowiadał za piętro , na którym mieszkał , a maszyna ruszyła .
-Co ? - zapytałam w końcu .
-Nic . - odpowiedział krótko .
Nie kontynuowałam naszego "dialogu" . Chciało mi się trochę śmiać , ale starałam się zachować powagę . I chyba mi to wychodziło . Po chwili zadzwonił telefon Marco .
-Halo . - powiedział odbierając połączenie
-...
-Masz szczęście . Tylko ich nie zgub . - zaśmiał się
-...
-Do zobaczenia . - i na tym się skończyło
Schował komórkę do kieszeni i winda stanęła , drzwi otworzyły się , a my wyszliśmy . Podążyliśmy do jego mieszkania . Przepuścił mnie w drzwiach , po czym sam wszedł i zamknął je .
-Reus , Reus , Reus ... - mówiłam siadając na kanapie
-Chyba coś Cię gryzie . - dodałam
-Nie . - ponownie odpowiedź była krótka
-Jak nie ... Jannis to tylko mój znajomy . - zaśmiałam się
-Znajomy ?
-Tak , w końcu widzieliśmy się "aż" dwa razy . Tego nawet koleżeństwem nazwać nie można . - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego
-Wiem . - odwzajemnił gest i przytulił mnie , a ja spojrzałam na niego nieco zdezorientowana
-To czegoś tutaj nie rozumiem .
-Przecież jakbym nie chciał żebyś go zobaczyła to bym Ci go nie pokazał .
-Myślałam , że ...
-Nie , wszystko okey . Szykuj się bo zaraz jedziemy . - odparł i pocałował mnie
-Wariat .
Skoczyłam jeszcze do łazienki poprawić włosy . Zajęło mi to dosłownie chwile , po czym dołączyłam do blondyna .
-Już ? - zapytał zdziwiony
-Yhymm . - uśmiechnęłam się
-W takim razie jedziemy .
-Jak zapytam to i tak mi nie powiesz gdzie i po co jedziemy ?
-No nie . - zaśmiał się , chwycił mnie za rękę i wyszliśmy zamykając drzwi
-Cześććć ! Co tu robisz ?- zawołałam
-Siemka . Wracam do domu , a wy ?
-Też . Marco pokazywał mi Koln . - wyjaśniłam
-Aha , ja byłem u cioci .
-Miło było , ale .. - powiedział blondyn , a ja dostrzegłam , że światło z czerwonego zmienia się na pomarańczowe
-Do zobaczenia . - pożegnałam się i zajęłam swoje miejsce
-Mam nadzieję .
Obaj ruszyli z piskiem opon .Pewnie jeden chciał zrobić na złość drugiemu , ale niestety nie wyszło . Zaśmiałam się cicho . Mój kierowca spojrzał na mnie i wjechał na podziemny parking , parkując na miejscu z przypisanym dla niego numerkiem jedenaście . Wyszliśmy z samochodu i w cichy weszliśmy do windy . Nacisnęliśmy guziczek , który odpowiadał za piętro , na którym mieszkał , a maszyna ruszyła .
-Co ? - zapytałam w końcu .
-Nic . - odpowiedział krótko .
Nie kontynuowałam naszego "dialogu" . Chciało mi się trochę śmiać , ale starałam się zachować powagę . I chyba mi to wychodziło . Po chwili zadzwonił telefon Marco .
-Halo . - powiedział odbierając połączenie
-...
-Masz szczęście . Tylko ich nie zgub . - zaśmiał się
-...
-Do zobaczenia . - i na tym się skończyło
Schował komórkę do kieszeni i winda stanęła , drzwi otworzyły się , a my wyszliśmy . Podążyliśmy do jego mieszkania . Przepuścił mnie w drzwiach , po czym sam wszedł i zamknął je .
-Reus , Reus , Reus ... - mówiłam siadając na kanapie
-Chyba coś Cię gryzie . - dodałam
-Nie . - ponownie odpowiedź była krótka
-Jak nie ... Jannis to tylko mój znajomy . - zaśmiałam się
-Znajomy ?
-Tak , w końcu widzieliśmy się "aż" dwa razy . Tego nawet koleżeństwem nazwać nie można . - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego
-Wiem . - odwzajemnił gest i przytulił mnie , a ja spojrzałam na niego nieco zdezorientowana
-To czegoś tutaj nie rozumiem .
-Przecież jakbym nie chciał żebyś go zobaczyła to bym Ci go nie pokazał .
-Myślałam , że ...
-Nie , wszystko okey . Szykuj się bo zaraz jedziemy . - odparł i pocałował mnie
-Wariat .
Skoczyłam jeszcze do łazienki poprawić włosy . Zajęło mi to dosłownie chwile , po czym dołączyłam do blondyna .
-Już ? - zapytał zdziwiony
-Yhymm . - uśmiechnęłam się
-W takim razie jedziemy .
-Jak zapytam to i tak mi nie powiesz gdzie i po co jedziemy ?
-No nie . - zaśmiał się , chwycił mnie za rękę i wyszliśmy zamykając drzwi
***
Wszyscy przyjechali do nas i stąd mieliśmy pojechać pod klub . Oczywiście wszyscy po za Marcelą i Marco . Jego w tym głowa by przywieźć ją na miejsce i się nie wygadać . Wszyscy byliśmy podekscytowani bo planowaliśmy to kilka tygodni . Sama Matecka jest pewna , że wraz z Robertem pojechaliśmy już do Warszawy by wszystko w sprawie wesela dopiąć na ostatni guzik . W końcu jak niespodzianka to niespodzianka .
-Ania , wzięłaś sukienkę ? - zapytała Lisa kiedy wychodziliśmy z domu .
-Tak . Mam . - powiedziałam sprawdzając dokładnie zawartość torby
-Marcel , jesteś pewien , że "gwóźdź wieczoru" będzie ? - pytała dalej
-Tak .
-Aparat też mam . - uprzedził pytanie Mario
-A powiedziałeś jej ? - tym razem Roman spytał
-Jeszcze nie , przecież nie będę psuł jej urodzin . - odparł
-Wiesz , że ..
-Im później tym gorzej . Tak , wiem .
-To jak wszystko mamy ... jedziemy . Już 16.45 . - poganiała nas Ewa .
Jak powiedziała tak zrobiliśmy . Każdy wsiadł do swojego samochodu i jeden za drugim jechaliśmy prosto do klubu gdzie swoje urodziny organizowali Fabian i Mario .
Ku naszemu zdziwieniu dotarliśmy w 10 minut , co normalnie graniczyło z cudem . Zazwyczaj droga zajmowała minimum 20 minut .
-My jedziemy jeszcze , załatwić tą najważniejsza niespodziankę . - powiedział nie wychodząc z samochodu Schmelzer
-Poczekaj , pojadę z Tobą . - zawołał Robert , wsiadł i pojechali .
***
W drodze do ... miejsca docelowego , natknęliśmy się na korek . Komuś samochód odmówił posłuszeństwa i zablokował jeden pas ruchu . Byliśmy zmuszeni do czekania , aż "przeszkoda" zostanie usunięta .
-Może do jutra uda nam się dotrzeć . - zaśmiał się Marco , próbując wypatrzeć ile jeszcze będziemy tak stać .
-To ja wrócę do domu , wyśpię się i przyjdę jutro . Co ty na to ?
-Jak chcesz , ale nie boisz się , że jakaś dziewczyna lub dziewczyny mnie napadną . - zabawnie poruszył brwiami .
-No dobra zostanę .- uparłam się wygodnie i przymknęłam oczy .
-Marcelaa ? - usłyszałam swoje imię , otworzyłam jedno oko i spojrzałam na Reus'a
-Ktoś mnie wołał ? - zapytałam
-Tak i na pewno to nie byłem ja . - odparł i rozejrzał się dookoła
-Na prawo . - dodał widząc młodą dziewczynę w samochodzie obok .
Powoli się odwróciłam i spojrzałam w prawą stronę . Ujrzałam dziewczynę na oko niewiele starszą ode mnie . Jedno było pewne ... w życiu jej nie wiedziałam , a co za tym idzie nie znaliśmy się .
-Cześć . - Marco otworzył szybę z mojej strony .
-To naprawdę ty .? - pytała z niedowierzaniem
-No chyba ja . - uśmiechnęłam się bo kompletnie nie wiedziałam jak się zachować .
-Jestem Julia , uwielbiam Cię . Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin . - mówiła podekscytowana
-Dziękuję .
-Julia , tak ? Wybacz Julia , ale musimy już ruszać . Miło było poznać . - blondyn wychylił się zza mnie i sprawił , że dziewczyna mało nie zeszła na zawał i ruszył bo ruch na drodze wrócił do normy
-Nie rozumiem . - powiedziałam sama do siebie , ale jednak kierowca usłyszał
-Czego ?
-Za co ona mnie uwielbia ? - na moje pytanie zareagował śmiechem
-Ja też cię uwielbiam . - odparł gdy tylko się uspokoił
-Ty to co innego .
-Dlaczego .?
-Bo jesteśmy razem i to raczej normalne , ale ona ... Dziwne , jak by mój idol czy ulubiony piłkarz jak pewnie w jej przypadku miał dziewczynę , chyba by mnie szlak jasny trafił , a nie uwielbiała ją . - mówiłam zgodnie z prawdą
-Byłaś zazdrosna jak byłem z Caro .? - blondyn już mnie łapał za słówka
-A myślisz , że co tu robię ? Gdy tylko dowiedziałam się , że zerwaliście namówiłam mamę by tu przyjechać . Fakt , iż zakochała się w Jurgenie tylko ułatwił mój plan . - zaśmiałam się
-Bardzo śmieszne .
-Żebyś wiedział .
-Jesteśmy na miejscu . - powiedział i zgasił silnik
-Jesteśmy na miejscu . - powiedział i zgasił silnik
Rozejrzałam się dookoła i doskonale znałam to miejsce . Klub , w którym Mario i Fabian , później jak się okazało także Łukasz mieli swoją imprezę urodzinową , ale co tutaj się będzie działo dzisiaj to nie wiem , gdyż z nikim się nie umawialiśmy .
-Klub ? - zdecydowałam się w końcu zapytać
-Yhymm .. - uśmiechnął się tajemniczo
-Dobra nie pytam o więcej bo i tak się nie dowiem . - odparłam i otworzyłam drzwi .
Po chwili byliśmy przed wejściem . Nie wiedziałam czego się spodziewać , a czego nie .. Może powinnam się bać ? Wolę nie myśleć co cała zgraja mogła wymyślić , co będzie to będzie .
Wzięłam głęboki oddech i głośno wypuściłam powietrze , powoli pchnęłam drzwi . Rozejrzałam się i ku mojemu zdziwieniu nic się nie działo . Przez chwilę staliśmy w ciszy kiedy nagle :
-Sto lat .!!! - usłyszałam , a później zobaczyłam wszystkich Borussen wraz z dziewczynami , mamę , tatę , wszystkich .
Z uśmiechem na ustach podeszłam do każdego z osobna , przytuliłam i podziękowałam . Na koniec został Marco ...
-Dziękuję .- wtuliłam się w niego , a ten odwrócił się tyłem do gości i pocałował tak by nikt nie widział .
-Wieczór dopiero się zaczyna . - powiedział cicho
Jak na każdej imprezie urodzinowej nadeszła pora na prezentu . Stałam więc przez dobre 10 minut słuchając ponownie życzeń od każdego i odbierając prezenty . Kiedy podszedł do mnie Kevin .
-No Marcela . Teraz moja kolej . Więc , zdrowia , szczęścia , uśmiechów , wytrwałości z nami i rzecz jasna z Reus'em , oczywiście możecie w przyszłości postarać się o godnych następców w Borussii i reprezentacji .
-Reprezentacji Polski , prawda . - zaśmiałam się
-Yyy ... sam wybierze . - udało mu się wybrnąć z opresji
-Dziękuję .
-A i jeszcze mam jeden prezent . - uśmiech zawitał na jego twarzy
-Jeszcze jeden .? - zapytałam
-Yhymm . . . tam .. - wskazał palcem na sylwetkę odwróconą tyłem do nas . Ta jednak jakby na zawołanie spojrzała w naszym kierunku
-Majka .!? - zawołałam
-Cześć.. - podbiegła do mnie z "bananem" na twarzy
-Dlaczego nic nie mówiłaś , że będziesz ? - od razu zaczęłam pytać
-Zabronili mi . Powiedzieli , że to ma być niespodzianka i już .
-Poczekaj , to twój samolot był tutaj o 15.27 ?
-Tak , ale Twój przyjaciel pomylił godziny . I trochę posiedzieliśmy na lotnisku . - zaśmiała się
-Czekaliśmy ? To z kim przyjechałaś ?
-Yyyy ...- zająknęła się
-Wszystkiego najlepszego córeczko . - usłyszałam tatę ?!
-Tata .?! Jak się cieszę , że przyjechałeś . - wręcz rzuciłam mu się w ramiona .
-Też się ciesze , nawet nie wiesz jak tęskniłem .
-Też zabronili ci mówić ? - zapytałam prosto z mostu
-Yhymm , ale ktoś jeszcze z nami przyleciał . - powiedział tajemniczo
Spojrzałam na niego bo już kompletnie nie wiedziałam kogo mogę się spodziewać tym razem . Rozejrzałam się po sali i dostrzegłam ... wujka . Obiecał , że powie jak będzie się wybierał do Dortmundu . Rozmawiał z Mario . Pogadałam więc chwilę jeszcze z tatą i poszłam do niego . Oczywiście przywitaliśmy się i jak udało mi się dowiedzieć jemu także nie pozwolili mówić , że przyjeżdża . Co jak co , ale niespodzianka udała im się w 100 % .
-Dobra kochana , koniec pogaduszek idziemy się przebrać . - mówiła Riri ciągnąc mnie za rękę
-Przebrać ? - zapytałam zdziwiona
-Tak , przecież musisz wyglądać olśniewająco na zdjęciach . - odparła
-Ale ja nie mam nic na przebranie .
-Nie martw się .. my mamy . - dołączyły do nas pozostałe dziewczyny
Po chwili byliśmy w jakimś pomieszczeniu . Niby pokój , niby garderoba , nie wnikam . Ania wyjęła z torby coś w co miałam się ubrać . W duchu prosiłam by nie była to sukienka , jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane .
-Serio ? Mam się ubrać w sukienkę ? - spytałam z grymasem poirytowania na twarzy
-Tak właśnie . Zobaczysz , będziesz wyglądać jak księżniczka . - uśmiechnęła się Ania
-Ta .. od razu . - powiedziałam pod nosem
-Żadnych humorków . Dziś jest twój dzień . Uśmiech .!! - mówiła rodaczka
-Ej , a czy ty i Robert nie mieliście lecieć do Warszawy ?
-Według wersji oficjalnej tak , ale chyba żartujesz , że opuściłabym taką imprezkę . - odparła podając mi tę nieszczęsną sukienkę
-Idź się ubierać . - wołała Cathy
Cóż mogłam zrobić . Pozbyłam się jednych z moich najwygodniejszych ciuchów , które miałam na sobie , a wcisnęłam się w kieckę , która o dziwo leżała jak ulał . Na bank nie była moja . Spojrzałam na siebie w lusterku i dziwiłam się , że można wyglądać w sukience tak ładnie . Wyszłam do dziewczyn , które patrzyły na mnie z otwartymi ustami .
-Zamknijcie buźki . - zaśmiałam się
-Marco padnie jak cię zobaczy . - całą sytuacje podsumowała Majka
-Trzymaj jeszcze to . - podała mi czarny żakiet
-To nie koniec niespodzianek . - Lisa powiedziała niepewnie wyciągając z torby coś jeszcze
-Mam się bać .? - zapytałam
-Nie , ale obiecaj , że nas nie uderzysz . - poprosiła
-Okey .
-Proszę . - myślałam , że zemdleje . Dziewczyny do sukienki dobrały tak wysokie buty , że jak w nich ustoję przez kilka sekund to już będzie wyczyn.
-Chyba , zwariowałyście .- usiadłam z wrażenia
-Dasz radę . Chociaż spróbuj . - prosiły
-Nie wystarczy , że ubrałam sukienkę ?
-Nie . - powiedziały chórkiem , dając mi tym samym do zrozumienia , że nie wyjdę stąd bez tych butów .
-Dobra . - odparłam zrezygnowana
-Aaaale ślicznie .- mówiła z uśmiechem Tugba
-Chodźcie zrobimy kilka fotek . - Majka była w swoim żywiole . Zdjęcia mogła robić na okrągło jak Reus
Nie udało mi się przeciwstawić . Cyknęłyśmy chyba z milion zdjęć i dopiero pozwoliły mi dołączyć do reszty . Po raz kolejny dziś prosiłam by nikt nie zauważył , że właśnie przyszłam , ale to nie był mój dzień na prośby . Jak tylko znalazłyśmy się na sali wszyscy wlepili wzrok w moją , jakże skromną osobę . Czułam jak się czerwienie , byłam strasznie zawstydzona . Nie lubię jak tyle ludzi patrzy akurat na mnie . Marco stał tyłem rozmawiając z Marcelem ( chodzi o Marcela Fornella) . Jednak stojący obok Roman , klepnął go w ramię , na co blondyn z przyjacielem odwrócili się . Na mojej twarzy zawitał uśmiech bo Marco też się przebrał . Teraz cudownie prezentował się w jeansach , białej koszuli i marynarce . Lecz to chyba jego najbardziej zdziwił mój strój . Bidulek oblał się wodą , która trzymał w dłoni . Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do niego .
-Ty łamago . - powiedziałam gdy byłam już obok
-Wyglądasz .. ślicznie . - odparł i przytulił mnie
-Skoro tak mówisz . Ty też .
-Może ja nie będę przeszkadzał . - wtrącił się Marcel
-Jak uważasz . - Reus odpowiedział mu nie odrywając ode mnie wzroku
-Musimy sobie zrobić zdjęcie . - dodał po chwili .
-Serio ?
-Tak . Marcel poczekaj . Zrobisz nam zdjęcie ? - zapytal
-Pewnie .
Cóż jak mus to mus . Dziś chyba prośby o wspólne zdjęcie będą pojawiać się bardzo często , więc czas przywyknąć . Ustawiliśmy się , oczywiście Reus przytulił mnie , ale byłam niemal , że to nie wszystko .
-Uśmiech . - zawołał fotograf
Gdy mój towarzysz tylko to usłyszał , nie mam pojęcie jak udało mu się to zrobić , ale na pewno szybko . Obrócił mnie w swoją stronę i pocałował .
-Proszę . - podszedł do nas w końcu Fornell i dopiero wtedy się od siebie odkleiliśmy .
-Dziękuje bardzo .- uśmiechnął się blondyn
-Nie wiem czy wiesz , ale jak nie wiesz to właśnie wydałeś na siebie wyrok . - odparłam
-Dlaczego ? - zapytał ie wiedząc o co chodzi
-To popatrz . - wskazałam na mamę , tatę i wujka , którzy stali jak sparaliżowani i patrzyli na nas . Tylko Jurgen uśmiechał się od ucha do ucha
-Ojć . Będzie bolało . - powiedział cicho jakby sam do siebie
-No , idziemy . - zaśmiałam się
Marco zbytnio nie podobał się ten fakt , ale już przygotowywałam go wcześniej na tę rozmowę . Myślałam , że odbędzie się później , ale to , iż właśnie będzie miałam miejsce teraz to jego wina .
Podeszliśmy więc do rodziców i innych :) . Postanowiłam , że ja zacznę , chociaż niczego nie muszę im tak na prawdę mówić pewnie spodziewali się tego , a na bank Klopp .
-Mamo , tato , wujku i ... tato . - zaśmiałam się
-To jest Marco , pewnie kojarzycie . I jakiś czas temu , postanowiliśmy spróbować . No i jesteśmy razem. - myślałam , że będę się bardziej stresować , kiedy to powiem .
-Wiedziałem , a nie mówiłem . - ucieszył się Jurgen
-Chyba nie musimy ci mówić , że jeśli ... - oczywiście tata jak tata .
-Nie mam najmniejszego zamiaru jej skrzywdzić . - Reus już doświadczony wie co w takich momentach mówić
-Moja mała siostrzenica wyrwała Marco Reus'a . - wujek za to był dumny
-Jakoś tak wyszło , ale chyba nie jest taki zły . - odparłam przyglądając mu się
-No najgorszy nie jest . - mamie udzielił się dobry humor
-Mamo , ale jaki samochód ma . - powiedziałam cicho .
-Trzy . - dodał blondyn , po czym cała szóstka zaczęła się śmiać
Pożartowaliśmy jeszcze chwilkę , a później nasi "Didżeje :)" Moritz i Leo , zaprosili wszystkich na parkiet by skorzystać z okazji i się pobawić .Jeszcze trzeźwi , ale wszyscy tańcowali . Nawet potrafili poprawnie powiedzieć "odbijany" , co mnie po raz kolejny dzisiejszego wieczoru zaskoczyło .
-A teraz zapraszamy wszystkich na kieliszek szampana . - Leinter ściszył muzykę
-Marco i pan Igor proszeni są o otworzenie i polanie . - chłopcy najwyraźniej świetnie się bawili
Wszyscy ich posłuchali i jak powiedzieli DJ'eje podeszliśmy do wieży z kieliszków , która robiła wrażenie . Dwóch najważniejszych facetów w moim życiu , otworzyli szampany i od góry polali . Wyglądało to cudownie , od góry alkohol przelewał się do tych niżej ustawionych . Po skończeniu niby prostej , ale robiącej wrażenie czynność każdy otrzymał swoją "porcję"
-Każdy już ma ? To teraz zapraszamy Marcelę do nas na środek i śpiewamy ... -mówił Leo
-Błagam nie .- powiedziałam cicho podchodząc do nich
-...Sto lat , sto lat . - zaczęli śpiewać wszyscy
Nienawidziłam tego . Śpiewanie sto lat to najgorsze co w urodziny może się zdarzyć . Nigdy nie wiem co ze sobą zrobić , gdzie patrzeć , uśmiechać się czy nie . Z utęsknieniem czekałam aż skończą . Ku mojemu zdziwieniu .. szybko to nastąpiło .
-To teraz to co lubię najbardziej , czyli Jana (żona O.Kircha) zapraszamy . - powiedział do mikrofonu Bittencourt .
Kilka chwil później na sala weszła żona Olivera , pchając przed sobą "wózek" z tortem . Cudowny . O takim nawet nie myślałam . Byłam więcej niż pewna , że będzie to coś związanego z BVB , a tu takie zdziwienie . Oli odpalił fontanny , których było kilka , a gdy te zgasły .. zapalono 18 świeczek . Pomyślałam życzenie , choć miałam mały problem bo to czego pragnęłam najbardziej na świecie właśnie się spełniło i zdmuchnęłam .. Na szczęście udał mi się i wszystkie zgasły . Wyjęłam je i przeszłam do krojenia . Nie byłam w tym mistrzem , ale najgorsza też nie . Wręczyłam każdemu talerzyk z jego porcją . Jak się okazało tort był czekoladowy . Kocham to <3 .Po zjedzeniu jakże pysznej słodkości , Leo i Moritz ponownie zabrali głos .
-A teraz najważniejsza część wieczoru . Zapraszam wszystkich na zewnątrz . - mówił uśmiechając się do mnie Leitner .
-Przepraszam bardzo , czy mam się bać ? - zapytałam , na co wszyscy się zaśmiali
-Raczej Ci się spodoba . - mrugnął oczkiem
Wszyscy , ale ja na końcu wyszliśmy przed budynek . Nigdzie nie mogłam znaleźć Marco , pewnie poszedł przodem . Szłam za wszystkimi , próbując wymyślić powód dla , którego wychodzimy . Każdy w końcu się zatrzymał więc ja także . Jednak po chwili ci co stali przede mną rozstąpili się , a ja ... myślałam , że śnię . Marco , cwaniacko oparty o maskę białego BMW , przepasanego czerwoną kokardą , tego samego , które miało być dla Jenny .!? Podeszłam do niego bo chyba o to chodziło , a on z uśmiechem , wręczył mi kluczyki , które trzymał w dłoni .
-Spełnienia marzeń , kochanie . - pocałował mnie
-Yyyyyyyy. .
-To prezent ... "zbiorowy" - wyjaśnił
-Chcecie mi powiedzieć , że po za tym tysiącem prezentów , które daliście mi w środku . Kupiliście jeszcze samochód ? - musiałam się upewnić .
-Tak . - powiedział chórek zebranych
-I ja mam go przyjąć ?
-Tak .
-Wy chyba powariowaliście , wszyscy pokolei . Jak ja mogę przyjąć prezent , znaczy samochód wart kilkanaście tysięcy euro ?
-Normalnie . Przecież nie miałaś swojego auta , teraz już masz . Taki jaki Ci się podobał . - uśmiechnął się tata .
-Okey , wezmę te kluczyki pod jednym warunkiem .
-Jakim ? - tym razem odezwał się wujek
-Przez kolejne pięćdziesiąt lat nic mi nie kupujecie na urodziny .
-Stoi . - powiedzieli zgodnie , a ja i tak wiedziałam , że oleją to przy najbliższej okazji .
-W takim razie ... - spojrzałam na Marco , który dalej trzymał te kluczyki ... - dziękuję bardzo .
Ponownie dziękowałam , każdemu z osobna . W końcu to prezent od nich wszystkich . Cieszyłam się z niego , ale dziwnie się czułam bo przecież póki co ja nie była by w stanie sprawić im czegoś takiego na urodziny .
-Wsiadaj . - zawołał podekscytowany Jurgen .
-Okey . - uśmiechnęłam się i usiadłam za kierownicą .
W środku był też taki jak wybrałam u Schemlzezrów . Zatrąbiłam , odpaliłam silnik . Cudowny zawsze marzyłam o BMW . Marco wsiadł na miejsce pasażera , zadowolony jakby dokonał czegoś nie możliwego .
-To Twoja sprawka . - powiedziałam gdy tylko zamknął drzwi .
-Nie , to pomysł wszystkich .
-Prezent ode mnie jest tutaj . - dodał wyciągając coś ze schowka
-Jak jest wart więcej niż 100 Euro , nie przyjmuję . - odparłam od razu
-Nie wiele więcej . - puścił oczko i podał mi kopertę
Spojrzałam na niego i powoli otworzyłam ją . W środku był bilet , dla dwóch osób na Malediwy .W pięciogwiazdkowym hotelu , full wypas .
-Lecą wszyscy , no znaczy większość . Za tydzień powrót by zdążyć na wesele Roberta i Ani . - wyjaśnił
-Polecisz ze mną ? - zapytał po chwili
-Tak , ale ...
-To prezent .
-Dziękuję .- uśmiechnęłam się
-Nie ma za co .
-A kiedy wylot ?- spytałam , ale w tym samym czasie dojrzałam datę
-Jutro !!!???
-Tak , ale o 15.00
-Okey , wracamy na górę , przecież nie przesiedzimy tutaj całego wieczoru . - zaśmiałam się
-Masz rację .
Opuściliśmy już moje BMW i wraz z resztą wróciliśmy do sali . Chłopcy poszli do stołu i zaczęli świętować . Postanowiłam , ze i ja spróbuję wypić chociaż jeden kieliszek "czystej" w końcu to moja osiemnastka . Dołączyłam więc do nich , zajmując miejsce obok Mario .
-Pijesz ? - zapytał Łukasz trzymając w dłoni 0.7
-Tak , znaczy spróbuję wypić . - uśmiechnęłam się
-Okey , w końcu jesteś pełnoletnia .
-Właśnie , a słyszałam , że lecimy na wakacje . - zaczęłam temat
-Wiedziałem , że Marco cię przekona . - na tę wiadomość Gotze szeroko się uśmiechnął .
-Udało mu się - puściłam oczko
-To , Marcela za Twoje zdrowie . - uniósł kieliszek Robert
Zrobiłam to samo . Postanowiłam , że wypiję ten jeden kieliszek .Wzięłam głęboki oddech i zawartość wylądowała w buzi . Koszmar .. grrrr .. parzyło , byłam pewna , ze oczy mało mi nie wyszły na zewnątrz , w przełyku piekło , masakra . Niemal natychmiast pochłonęłam szklankę soku . I wypuściłam głośno powietrze .
-Żyjesz ? - zaśmiał się Mitchell
-Ledwo , ale tak . - zaśmiałam się
-Polska krew . Dasz radę , pierwszy jest najgorszy później już leci
Wypiłam jeszcze półtora , więcej jak na pierwszy raz nie dałam rady , ale czułam , że szumi mi w głowie .Podeszłam do Schmelle i cieszyłam się jak głupia , z czego nie wiem . Po prostu . Kolejnym moim celem był Reus .
-Cześć . - powiedziałam siadając obok.
-Cześć .. - odpowiedział niepewnie
-Wiesz co ci powiem .?
-Że wypiłaś ?
-To też , ale coś innego . - poruszyłam brwiami .
-No to słucham . - on chyba był najtrzeźwiejszy
-Kocham Cię . - odparłam i przytuliłam się do niego .
-Ja ciebie też . I jeszcze mam prośbę .
-Jaką ? - spojrzałam na niego
-Nie pij więcej . - zaśmiał się
-Aż tak źle ? - spytałam całkiem serio .
-Nie najgorzej , ale ..
-Jeszcze udaje mi się w tych butach chodzić , a uwierz mi to nie jest łatwe zadanie . - spojrzałam na niego poważnie .
-Boże ,chyba jednak jest źle . - powiedziałam sama do siebie
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa... - usłyszeliśmy czyjś pisk .
Wszyscy odwróciliśmy się tak skąd dochodził dźwięk . Krzyczał nie kto inny jak Lewandowski . Stał przy prezentach , które dostałam .
-Co jest .? - zapytał Nuri
-To one . - wskazał na kartony
-Ale co one ? - pytał dalej
-One zabiły Hankę . - mówił ze łzami w oczach
-Hankę ,jaką Hankę ?. - Sahin w ogóle nie wiedział o co chodzi , a nasza "polska szóstka" zaczęła się śmiać .
- Robert to tylko film . Hanka żyje . - Ania próbowała go uspokoić , powstrzymując śmiech
-Na pewno ? - zapytał poważnie
-Tak .
-To dobrze . - jak gdyby nigdy nic odszedł i usiadł do stolika
Oczywiście wyjaśniliśmy wszystkim o co chodziło z Hanką , z M jak Miłość . Mało się nie popłakaliśmy ze śmiechu . Ja niemal natychmiastowo wytrzeźwiałam i czekałam co jeszcze tego wieczoru się wydarzy bo na pewno nie jest to koniec wrażeń . Ponownie nasi DJ zawołali wszystkich do tańca , przez przeszło pół godziny bez przerwy każdy wariował na parkiecie . Gdy muzyka ucichła i poszliśmy chwilę odsapnąć ...
-Cathy, mogę twój pierścionek .? - zapytał swojej narzeczonej Hummels
-Yy .. tak , tylko nie zgub . - uśmiechnęła się dając mu to o co prosił
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
No i jest 61 .:))
Mam nadzieję , ze umili wam to przerwę w meczu ze Stuttgardem :))
Jak myślicie co wymyślił Hummels ? Ciekawe czy uda wam się zgadnąć :)
Czekam na komentarze i dziękuję , za te które juz są :) :* <3
-Klub ? - zdecydowałam się w końcu zapytać
-Yhymm .. - uśmiechnął się tajemniczo
-Dobra nie pytam o więcej bo i tak się nie dowiem . - odparłam i otworzyłam drzwi .
Po chwili byliśmy przed wejściem . Nie wiedziałam czego się spodziewać , a czego nie .. Może powinnam się bać ? Wolę nie myśleć co cała zgraja mogła wymyślić , co będzie to będzie .
Wzięłam głęboki oddech i głośno wypuściłam powietrze , powoli pchnęłam drzwi . Rozejrzałam się i ku mojemu zdziwieniu nic się nie działo . Przez chwilę staliśmy w ciszy kiedy nagle :
-Sto lat .!!! - usłyszałam , a później zobaczyłam wszystkich Borussen wraz z dziewczynami , mamę , tatę , wszystkich .
Z uśmiechem na ustach podeszłam do każdego z osobna , przytuliłam i podziękowałam . Na koniec został Marco ...
-Dziękuję .- wtuliłam się w niego , a ten odwrócił się tyłem do gości i pocałował tak by nikt nie widział .
-Wieczór dopiero się zaczyna . - powiedział cicho
Jak na każdej imprezie urodzinowej nadeszła pora na prezentu . Stałam więc przez dobre 10 minut słuchając ponownie życzeń od każdego i odbierając prezenty . Kiedy podszedł do mnie Kevin .
-No Marcela . Teraz moja kolej . Więc , zdrowia , szczęścia , uśmiechów , wytrwałości z nami i rzecz jasna z Reus'em , oczywiście możecie w przyszłości postarać się o godnych następców w Borussii i reprezentacji .
-Reprezentacji Polski , prawda . - zaśmiałam się
-Yyy ... sam wybierze . - udało mu się wybrnąć z opresji
-Dziękuję .
-A i jeszcze mam jeden prezent . - uśmiech zawitał na jego twarzy
-Jeszcze jeden .? - zapytałam
-Yhymm . . . tam .. - wskazał palcem na sylwetkę odwróconą tyłem do nas . Ta jednak jakby na zawołanie spojrzała w naszym kierunku
-Majka .!? - zawołałam
-Cześć.. - podbiegła do mnie z "bananem" na twarzy
-Dlaczego nic nie mówiłaś , że będziesz ? - od razu zaczęłam pytać
-Zabronili mi . Powiedzieli , że to ma być niespodzianka i już .
-Poczekaj , to twój samolot był tutaj o 15.27 ?
-Tak , ale Twój przyjaciel pomylił godziny . I trochę posiedzieliśmy na lotnisku . - zaśmiała się
-Czekaliśmy ? To z kim przyjechałaś ?
-Yyyy ...- zająknęła się
-Wszystkiego najlepszego córeczko . - usłyszałam tatę ?!
-Tata .?! Jak się cieszę , że przyjechałeś . - wręcz rzuciłam mu się w ramiona .
-Też się ciesze , nawet nie wiesz jak tęskniłem .
-Też zabronili ci mówić ? - zapytałam prosto z mostu
-Yhymm , ale ktoś jeszcze z nami przyleciał . - powiedział tajemniczo
Spojrzałam na niego bo już kompletnie nie wiedziałam kogo mogę się spodziewać tym razem . Rozejrzałam się po sali i dostrzegłam ... wujka . Obiecał , że powie jak będzie się wybierał do Dortmundu . Rozmawiał z Mario . Pogadałam więc chwilę jeszcze z tatą i poszłam do niego . Oczywiście przywitaliśmy się i jak udało mi się dowiedzieć jemu także nie pozwolili mówić , że przyjeżdża . Co jak co , ale niespodzianka udała im się w 100 % .
-Dobra kochana , koniec pogaduszek idziemy się przebrać . - mówiła Riri ciągnąc mnie za rękę
-Przebrać ? - zapytałam zdziwiona
-Tak , przecież musisz wyglądać olśniewająco na zdjęciach . - odparła
-Ale ja nie mam nic na przebranie .
-Nie martw się .. my mamy . - dołączyły do nas pozostałe dziewczyny
Po chwili byliśmy w jakimś pomieszczeniu . Niby pokój , niby garderoba , nie wnikam . Ania wyjęła z torby coś w co miałam się ubrać . W duchu prosiłam by nie była to sukienka , jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane .
-Serio ? Mam się ubrać w sukienkę ? - spytałam z grymasem poirytowania na twarzy
-Tak właśnie . Zobaczysz , będziesz wyglądać jak księżniczka . - uśmiechnęła się Ania
-Ta .. od razu . - powiedziałam pod nosem
-Żadnych humorków . Dziś jest twój dzień . Uśmiech .!! - mówiła rodaczka
-Ej , a czy ty i Robert nie mieliście lecieć do Warszawy ?
-Według wersji oficjalnej tak , ale chyba żartujesz , że opuściłabym taką imprezkę . - odparła podając mi tę nieszczęsną sukienkę
-Idź się ubierać . - wołała Cathy
Cóż mogłam zrobić . Pozbyłam się jednych z moich najwygodniejszych ciuchów , które miałam na sobie , a wcisnęłam się w kieckę , która o dziwo leżała jak ulał . Na bank nie była moja . Spojrzałam na siebie w lusterku i dziwiłam się , że można wyglądać w sukience tak ładnie . Wyszłam do dziewczyn , które patrzyły na mnie z otwartymi ustami .
-Zamknijcie buźki . - zaśmiałam się
-Marco padnie jak cię zobaczy . - całą sytuacje podsumowała Majka
-Trzymaj jeszcze to . - podała mi czarny żakiet
-To nie koniec niespodzianek . - Lisa powiedziała niepewnie wyciągając z torby coś jeszcze
-Mam się bać .? - zapytałam
-Nie , ale obiecaj , że nas nie uderzysz . - poprosiła
-Okey .
-Proszę . - myślałam , że zemdleje . Dziewczyny do sukienki dobrały tak wysokie buty , że jak w nich ustoję przez kilka sekund to już będzie wyczyn.
-Chyba , zwariowałyście .- usiadłam z wrażenia
-Dasz radę . Chociaż spróbuj . - prosiły
-Nie wystarczy , że ubrałam sukienkę ?
-Nie . - powiedziały chórkiem , dając mi tym samym do zrozumienia , że nie wyjdę stąd bez tych butów .
-Dobra . - odparłam zrezygnowana
-Aaaale ślicznie .- mówiła z uśmiechem Tugba
-Chodźcie zrobimy kilka fotek . - Majka była w swoim żywiole . Zdjęcia mogła robić na okrągło jak Reus
Nie udało mi się przeciwstawić . Cyknęłyśmy chyba z milion zdjęć i dopiero pozwoliły mi dołączyć do reszty . Po raz kolejny dziś prosiłam by nikt nie zauważył , że właśnie przyszłam , ale to nie był mój dzień na prośby . Jak tylko znalazłyśmy się na sali wszyscy wlepili wzrok w moją , jakże skromną osobę . Czułam jak się czerwienie , byłam strasznie zawstydzona . Nie lubię jak tyle ludzi patrzy akurat na mnie . Marco stał tyłem rozmawiając z Marcelem ( chodzi o Marcela Fornella) . Jednak stojący obok Roman , klepnął go w ramię , na co blondyn z przyjacielem odwrócili się . Na mojej twarzy zawitał uśmiech bo Marco też się przebrał . Teraz cudownie prezentował się w jeansach , białej koszuli i marynarce . Lecz to chyba jego najbardziej zdziwił mój strój . Bidulek oblał się wodą , która trzymał w dłoni . Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do niego .
-Ty łamago . - powiedziałam gdy byłam już obok
-Wyglądasz .. ślicznie . - odparł i przytulił mnie
-Skoro tak mówisz . Ty też .
-Może ja nie będę przeszkadzał . - wtrącił się Marcel
-Jak uważasz . - Reus odpowiedział mu nie odrywając ode mnie wzroku
-Musimy sobie zrobić zdjęcie . - dodał po chwili .
-Serio ?
-Tak . Marcel poczekaj . Zrobisz nam zdjęcie ? - zapytal
-Pewnie .
Cóż jak mus to mus . Dziś chyba prośby o wspólne zdjęcie będą pojawiać się bardzo często , więc czas przywyknąć . Ustawiliśmy się , oczywiście Reus przytulił mnie , ale byłam niemal , że to nie wszystko .
-Uśmiech . - zawołał fotograf
Gdy mój towarzysz tylko to usłyszał , nie mam pojęcie jak udało mu się to zrobić , ale na pewno szybko . Obrócił mnie w swoją stronę i pocałował .
-Proszę . - podszedł do nas w końcu Fornell i dopiero wtedy się od siebie odkleiliśmy .
-Dziękuje bardzo .- uśmiechnął się blondyn
-Nie wiem czy wiesz , ale jak nie wiesz to właśnie wydałeś na siebie wyrok . - odparłam
-Dlaczego ? - zapytał ie wiedząc o co chodzi
-To popatrz . - wskazałam na mamę , tatę i wujka , którzy stali jak sparaliżowani i patrzyli na nas . Tylko Jurgen uśmiechał się od ucha do ucha
-Ojć . Będzie bolało . - powiedział cicho jakby sam do siebie
-No , idziemy . - zaśmiałam się
Marco zbytnio nie podobał się ten fakt , ale już przygotowywałam go wcześniej na tę rozmowę . Myślałam , że odbędzie się później , ale to , iż właśnie będzie miałam miejsce teraz to jego wina .
Podeszliśmy więc do rodziców i innych :) . Postanowiłam , że ja zacznę , chociaż niczego nie muszę im tak na prawdę mówić pewnie spodziewali się tego , a na bank Klopp .
-Mamo , tato , wujku i ... tato . - zaśmiałam się
-To jest Marco , pewnie kojarzycie . I jakiś czas temu , postanowiliśmy spróbować . No i jesteśmy razem. - myślałam , że będę się bardziej stresować , kiedy to powiem .
-Wiedziałem , a nie mówiłem . - ucieszył się Jurgen
-Chyba nie musimy ci mówić , że jeśli ... - oczywiście tata jak tata .
-Nie mam najmniejszego zamiaru jej skrzywdzić . - Reus już doświadczony wie co w takich momentach mówić
-Moja mała siostrzenica wyrwała Marco Reus'a . - wujek za to był dumny
-Jakoś tak wyszło , ale chyba nie jest taki zły . - odparłam przyglądając mu się
-No najgorszy nie jest . - mamie udzielił się dobry humor
-Mamo , ale jaki samochód ma . - powiedziałam cicho .
-Trzy . - dodał blondyn , po czym cała szóstka zaczęła się śmiać
Pożartowaliśmy jeszcze chwilkę , a później nasi "Didżeje :)" Moritz i Leo , zaprosili wszystkich na parkiet by skorzystać z okazji i się pobawić .Jeszcze trzeźwi , ale wszyscy tańcowali . Nawet potrafili poprawnie powiedzieć "odbijany" , co mnie po raz kolejny dzisiejszego wieczoru zaskoczyło .
-A teraz zapraszamy wszystkich na kieliszek szampana . - Leinter ściszył muzykę
-Marco i pan Igor proszeni są o otworzenie i polanie . - chłopcy najwyraźniej świetnie się bawili
Wszyscy ich posłuchali i jak powiedzieli DJ'eje podeszliśmy do wieży z kieliszków , która robiła wrażenie . Dwóch najważniejszych facetów w moim życiu , otworzyli szampany i od góry polali . Wyglądało to cudownie , od góry alkohol przelewał się do tych niżej ustawionych . Po skończeniu niby prostej , ale robiącej wrażenie czynność każdy otrzymał swoją "porcję"
-Każdy już ma ? To teraz zapraszamy Marcelę do nas na środek i śpiewamy ... -mówił Leo
-Błagam nie .- powiedziałam cicho podchodząc do nich
-...Sto lat , sto lat . - zaczęli śpiewać wszyscy
Nienawidziłam tego . Śpiewanie sto lat to najgorsze co w urodziny może się zdarzyć . Nigdy nie wiem co ze sobą zrobić , gdzie patrzeć , uśmiechać się czy nie . Z utęsknieniem czekałam aż skończą . Ku mojemu zdziwieniu .. szybko to nastąpiło .
-To teraz to co lubię najbardziej , czyli Jana (żona O.Kircha) zapraszamy . - powiedział do mikrofonu Bittencourt .
Kilka chwil później na sala weszła żona Olivera , pchając przed sobą "wózek" z tortem . Cudowny . O takim nawet nie myślałam . Byłam więcej niż pewna , że będzie to coś związanego z BVB , a tu takie zdziwienie . Oli odpalił fontanny , których było kilka , a gdy te zgasły .. zapalono 18 świeczek . Pomyślałam życzenie , choć miałam mały problem bo to czego pragnęłam najbardziej na świecie właśnie się spełniło i zdmuchnęłam .. Na szczęście udał mi się i wszystkie zgasły . Wyjęłam je i przeszłam do krojenia . Nie byłam w tym mistrzem , ale najgorsza też nie . Wręczyłam każdemu talerzyk z jego porcją . Jak się okazało tort był czekoladowy . Kocham to <3 .Po zjedzeniu jakże pysznej słodkości , Leo i Moritz ponownie zabrali głos .
-A teraz najważniejsza część wieczoru . Zapraszam wszystkich na zewnątrz . - mówił uśmiechając się do mnie Leitner .
-Przepraszam bardzo , czy mam się bać ? - zapytałam , na co wszyscy się zaśmiali
-Raczej Ci się spodoba . - mrugnął oczkiem
Wszyscy , ale ja na końcu wyszliśmy przed budynek . Nigdzie nie mogłam znaleźć Marco , pewnie poszedł przodem . Szłam za wszystkimi , próbując wymyślić powód dla , którego wychodzimy . Każdy w końcu się zatrzymał więc ja także . Jednak po chwili ci co stali przede mną rozstąpili się , a ja ... myślałam , że śnię . Marco , cwaniacko oparty o maskę białego BMW , przepasanego czerwoną kokardą , tego samego , które miało być dla Jenny .!? Podeszłam do niego bo chyba o to chodziło , a on z uśmiechem , wręczył mi kluczyki , które trzymał w dłoni .
-Spełnienia marzeń , kochanie . - pocałował mnie
-Yyyyyyyy. .
-To prezent ... "zbiorowy" - wyjaśnił
-Chcecie mi powiedzieć , że po za tym tysiącem prezentów , które daliście mi w środku . Kupiliście jeszcze samochód ? - musiałam się upewnić .
-Tak . - powiedział chórek zebranych
-I ja mam go przyjąć ?
-Tak .
-Wy chyba powariowaliście , wszyscy pokolei . Jak ja mogę przyjąć prezent , znaczy samochód wart kilkanaście tysięcy euro ?
-Normalnie . Przecież nie miałaś swojego auta , teraz już masz . Taki jaki Ci się podobał . - uśmiechnął się tata .
-Okey , wezmę te kluczyki pod jednym warunkiem .
-Jakim ? - tym razem odezwał się wujek
-Przez kolejne pięćdziesiąt lat nic mi nie kupujecie na urodziny .
-Stoi . - powiedzieli zgodnie , a ja i tak wiedziałam , że oleją to przy najbliższej okazji .
-W takim razie ... - spojrzałam na Marco , który dalej trzymał te kluczyki ... - dziękuję bardzo .
Ponownie dziękowałam , każdemu z osobna . W końcu to prezent od nich wszystkich . Cieszyłam się z niego , ale dziwnie się czułam bo przecież póki co ja nie była by w stanie sprawić im czegoś takiego na urodziny .
-Wsiadaj . - zawołał podekscytowany Jurgen .
-Okey . - uśmiechnęłam się i usiadłam za kierownicą .
W środku był też taki jak wybrałam u Schemlzezrów . Zatrąbiłam , odpaliłam silnik . Cudowny zawsze marzyłam o BMW . Marco wsiadł na miejsce pasażera , zadowolony jakby dokonał czegoś nie możliwego .
-To Twoja sprawka . - powiedziałam gdy tylko zamknął drzwi .
-Nie , to pomysł wszystkich .
-Prezent ode mnie jest tutaj . - dodał wyciągając coś ze schowka
-Jak jest wart więcej niż 100 Euro , nie przyjmuję . - odparłam od razu
-Nie wiele więcej . - puścił oczko i podał mi kopertę
Spojrzałam na niego i powoli otworzyłam ją . W środku był bilet , dla dwóch osób na Malediwy .W pięciogwiazdkowym hotelu , full wypas .
-Lecą wszyscy , no znaczy większość . Za tydzień powrót by zdążyć na wesele Roberta i Ani . - wyjaśnił
-Polecisz ze mną ? - zapytał po chwili
-Tak , ale ...
-To prezent .
-Dziękuję .- uśmiechnęłam się
-Nie ma za co .
-A kiedy wylot ?- spytałam , ale w tym samym czasie dojrzałam datę
-Jutro !!!???
-Tak , ale o 15.00
-Okey , wracamy na górę , przecież nie przesiedzimy tutaj całego wieczoru . - zaśmiałam się
-Masz rację .
Opuściliśmy już moje BMW i wraz z resztą wróciliśmy do sali . Chłopcy poszli do stołu i zaczęli świętować . Postanowiłam , ze i ja spróbuję wypić chociaż jeden kieliszek "czystej" w końcu to moja osiemnastka . Dołączyłam więc do nich , zajmując miejsce obok Mario .
-Pijesz ? - zapytał Łukasz trzymając w dłoni 0.7
-Tak , znaczy spróbuję wypić . - uśmiechnęłam się
-Okey , w końcu jesteś pełnoletnia .
-Właśnie , a słyszałam , że lecimy na wakacje . - zaczęłam temat
-Wiedziałem , że Marco cię przekona . - na tę wiadomość Gotze szeroko się uśmiechnął .
-Udało mu się - puściłam oczko
-To , Marcela za Twoje zdrowie . - uniósł kieliszek Robert
Zrobiłam to samo . Postanowiłam , że wypiję ten jeden kieliszek .Wzięłam głęboki oddech i zawartość wylądowała w buzi . Koszmar .. grrrr .. parzyło , byłam pewna , ze oczy mało mi nie wyszły na zewnątrz , w przełyku piekło , masakra . Niemal natychmiast pochłonęłam szklankę soku . I wypuściłam głośno powietrze .
-Żyjesz ? - zaśmiał się Mitchell
-Ledwo , ale tak . - zaśmiałam się
-Polska krew . Dasz radę , pierwszy jest najgorszy później już leci
Wypiłam jeszcze półtora , więcej jak na pierwszy raz nie dałam rady , ale czułam , że szumi mi w głowie .Podeszłam do Schmelle i cieszyłam się jak głupia , z czego nie wiem . Po prostu . Kolejnym moim celem był Reus .
-Cześć . - powiedziałam siadając obok.
-Cześć .. - odpowiedział niepewnie
-Wiesz co ci powiem .?
-Że wypiłaś ?
-To też , ale coś innego . - poruszyłam brwiami .
-No to słucham . - on chyba był najtrzeźwiejszy
-Kocham Cię . - odparłam i przytuliłam się do niego .
-Ja ciebie też . I jeszcze mam prośbę .
-Jaką ? - spojrzałam na niego
-Nie pij więcej . - zaśmiał się
-Aż tak źle ? - spytałam całkiem serio .
-Nie najgorzej , ale ..
-Jeszcze udaje mi się w tych butach chodzić , a uwierz mi to nie jest łatwe zadanie . - spojrzałam na niego poważnie .
-Boże ,chyba jednak jest źle . - powiedziałam sama do siebie
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa... - usłyszeliśmy czyjś pisk .
Wszyscy odwróciliśmy się tak skąd dochodził dźwięk . Krzyczał nie kto inny jak Lewandowski . Stał przy prezentach , które dostałam .
-Co jest .? - zapytał Nuri
-To one . - wskazał na kartony
-Ale co one ? - pytał dalej
-One zabiły Hankę . - mówił ze łzami w oczach
-Hankę ,jaką Hankę ?. - Sahin w ogóle nie wiedział o co chodzi , a nasza "polska szóstka" zaczęła się śmiać .
- Robert to tylko film . Hanka żyje . - Ania próbowała go uspokoić , powstrzymując śmiech
-Na pewno ? - zapytał poważnie
-Tak .
-To dobrze . - jak gdyby nigdy nic odszedł i usiadł do stolika
Oczywiście wyjaśniliśmy wszystkim o co chodziło z Hanką , z M jak Miłość . Mało się nie popłakaliśmy ze śmiechu . Ja niemal natychmiastowo wytrzeźwiałam i czekałam co jeszcze tego wieczoru się wydarzy bo na pewno nie jest to koniec wrażeń . Ponownie nasi DJ zawołali wszystkich do tańca , przez przeszło pół godziny bez przerwy każdy wariował na parkiecie . Gdy muzyka ucichła i poszliśmy chwilę odsapnąć ...
-Cathy, mogę twój pierścionek .? - zapytał swojej narzeczonej Hummels
-Yy .. tak , tylko nie zgub . - uśmiechnęła się dając mu to o co prosił
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
No i jest 61 .:))
Mam nadzieję , ze umili wam to przerwę w meczu ze Stuttgardem :))
Jak myślicie co wymyślił Hummels ? Ciekawe czy uda wam się zgadnąć :)
Czekam na komentarze i dziękuję , za te które juz są :) :* <3