Początek

środa, 22 października 2014

Rozdział 80

-Pojedziesz ze mną na lotnisko ? - no tak ... jutro Mario leci zacząć nowy etap w życiu . Odwróciłam się i spojrzałam w oczy blondyna ...
 -Marco . Przepraszam , ale chyba nie potrafię . 
-Marcela ... będziesz żałować . - posmutniał , ucałował mnie w policzek i położył się spać . 
                         Wiem starał się mnie przekonać bym pojechała , ale nie widzę tego . W ogóle nie potrafię sobie wyobrazić mnie na lotnisku żegnającej mojego Mario . Przez dłuższą chwilę przyglądałam się Reus'owi . Jego zły humor udzielał się także mi , ale ... nie chcę tam być . Jeszcze przez jakiś czas myślałam czy dobrze robię , ale w końcu się położyłam i na szczęście zasnęłam .

                         Obudziłam się i pierwsze co ujrzałam po otwarciu ślepiów to Marco . Stał przed wielką szafą z dużym lustrem zakładając białą koszulkę ,w której prezentował się nieziemsko . Uśmiechnęłam się pod nosem patrząc w jego odbicie . Chyba zauważył i także uśmiech zawitał na jego twarzy . 
-Dzień dobry . - podszedł by zgodnie z tradycją jaką sam przyjął pocałować mnie
-Cześć . - odpowiedziałam nie odrywając od niego wzroku
-Zmieniłaś zdanie ? - spytał wchodząc do łazienki , nie odpowiedziałam , miałam jednak na myśli , że domyśli się odpowiedzi - ... jak chcesz , ale chodź na śniadanie . - dodał 
-Okey , tylko się ubiorę . - wymusiłam uśmiech i podniosłam się z łóżka . Po dwudziestu minutach ubrana w zwykłe jeansy i białą bokserkę , wyprostowałam włosy i tak zeszłam na dół , gdzie przy stole siedział już blondyn , pijąc czarną , aromatyczna kawę .
-Piękna . - odparł gdy usiadłam naprzeciwko niego
-Yhymm .. mówisz to co chce usłyszeć . - zaśmiałam się
-Mówię co widzę .
-Marco ... wiem , że nie zadowala Cię moja decyzja . - wróciłam do tematu , który nam towarzyszył od kilku dni
-Tak , ale to Twoja sprawa , mówiłem już jak bardzo mi zależy być pojechała tam ze mną , ale jak nie chcesz to trudno . Ja jadę ... Mario to mój przyjaciel . 
-Mój też . - powiedziałam cicho
-Ooo ... już szósta , muszę jechać . - wstał i wziął swoją kurtkę skórzaną z wieszaka w korytarzu . Wyglądał cudownie , nieziemsko .
-Okey . 
-Samolot wylatuje o siódmej . Pa . - ucałował mnie jeszcze w policzek i wyszedł 
                              No tak . Sama . Mój chłopak pojechał na lotnisko gdzie za kilkanaście minut odleci w siną dal nasz przyjaciel , a ja siedzę w tym cholernym mieszkaniu . Powoli zaczynały dręczyć mnie wyrzutu sumienia . Przecież powinnam tam być , przytulić go i czekać z niecierpliwością aż nas odwiedzi , ale moja duma mi na to nie pozwalała . Próbowałam się czymś zająć by nie myśleć o tym wszystkim , posprzątałam po śniadaniu , zaczęłam oglądać telewizję , później poszłam balkon . Nic nie pomagało , ciągle w głowie siedział mi Mario i to , że mnie nie ma tam gdzie być powinnam . 
-Przestań o nim myśleć do cholery . - mówiłam do siebie i wzięłam z półki jakąś książkę . Zaczęłam czytać po kilku minutach i tak nie wiedziałam co się działo . Odłożyłam ją z powrotem na miejsce . Spojrzałam na zegarek szósta dwadzieścia . Dopiero !?!?! Czuję się jakbym spędziła tutaj całą wieczność . Z impetem kopnęłam stojącą nieopodal butelkę z resztką wody mineralnej .
-Nienawidzę się za to . - chwyciłam swoją ramoneskę z wieszaka , kluczyki z szuflady i czym prędzej wyszłam z mieszkania . Przekręciłam zamek w drzwiach odwróciłam się i.. oniemiałam, totalnie i po całości mnie zamurowało . Po prawej stronie , przy ścianie , o którą opierał nogę i chytrym uśmieszkiem na ustach stał...
-Marco !? - spytałam z niedowierzaniem  
-Długo kazałaś na siebie czekać . - zaśmiał się
-Skąd wiedziałeś ?
-Przeczuwałem . Chodźmy . - podszedł , złapał mnie za rękę , pocałował i wezwał windę .


Lotnisko 

                       Najlepiej wcale by tutaj nie przyjeżdżała ,ale zgodziła się dla Marco . Tak bardzo mu na tym zależało by tu była . Z nim . W końcu musiał pożegnać przyjaciela , ona także . Prosił ją już kilka dni wcześniej . Wiedział , że nie będzie chciała , że będzie stawiała opory i tak było , ale udało się . Przekonał ją . Pokrótce rozumiał jej złość . W końcu Mario zataił przed nią , że odchodzi . Może i chciał jej powiedzieć , o zmianie klubu , ale tego nie zrobił. Skłamał , że to jeszcze nie pewne . Sama się dowiedziała , przez przypadek . To ją bolało najbardziej . Kłamstwo przyjaciela , najlepszego .  Sam Reus czuł się jakby jakaś cząstka jego po prostu zanikała , mimo to był przekonany , że ich przyjaźń przetrwa czuł to całym sercem. Dziewczyna pragnęła być przy Marco , wspierać go mimo , iż wiedziała jak najprawdopodobniej zniesie tą chwilę , ale przecież związek na tym właśnie polega , na wzajemnym wspieraniu drugiej osoby w chwilach takich jakich jak ta . Bo chyba o to właśnie chodzi w życiu. Żeby jedna osoba była przy drugiej, na dobre i na złe. Zawsze. Kiedy ciemno , źle , gdy świeczka się nie pali. Pomimo , mimo i wbrew, nawet gdy wydaje nam się , że nikogo nie potrzebujemy bo jesteśmy tak samowystarczalni . Nie prawda . Ludzie potrzebują innych ludzi . W pojedynkę nie mogą istnieć
                   Po kilku minutowej drodze Reus zaparkował samochód i oboje z grobowymi minami wysiedli z auta . Podeszła jeszcze i przytuliła go , wiedziała , że to nie będzie łatwe dla nikogo , ale dla niej również. Czuła złość i niechęć na spotkania z Mario , ale też pragnęła się pożegnać . Mimo wcześniejszego oporu , który był tylko maską , pod którą widniał grymas bólu i smutku . Nic nie zmieniał fakt , że udało im się wczoraj pogadać i w miarę dogadać , pogodzić .               
                  Blondyn uśmiechnął się lekko , chwycił ją za rękę i kierowali się do wejścia Air Portu .  Idąc zauważyła samochody innych Borussen - czyli już byli . Zanim weszli oboje wzięli głęboki oddech ... teraz to Marco spojrzał na Marcele , była lekko powiedziawszy , załamana . Było mu przykro , lecz mimo wszystko chciał sprawić by na jej twarzy pojawił się uśmiech . I wiedział jak to zrobić , choć na chwilę . Jednym , szybkim ruchem ręki obrócił ją i teraz stali naprzeciw siebie . Musnął jej usta delikatnie . Odwzajemniła gest . Po chwili spojrzeli na siebie ponownie. Zauważył , że ma przeszklone oczy , ale wiedział też , że w głębi duszy chce powiedzieć mu głupie "do zobaczenia" . Wiedział , że gdyby tu nie przyjechała , mogłoby być gorzej . Żałowała by . Przez ostatnie kilkanaście dni , zdążył ją poznać . Zdecydował jednak w końcu przerwać martwą , niezręczną ciszę , która towarzyszyła im od pewnego czasu .
- Kochanie, będzie dobrze . Nie obejrzysz się i będzie z nami siedział na imprezie . - próbował ją pocieszyć
-Wiem. - odparła i zatonęła w jego ramionach 
-Spokojnie , będę obok . Jeszcze raz głęboki oddech i idziemy . - ponownie wymusił uśmiech
        Po kilku chwilach weszli do środka , podeszli do reszty drużyny , która już stała . Rozmawiali z Mario . Nie był to najlepszy moment w jej życiu wręcz przeciwnie , musiała się z nim pożegnać . Nienawidziła pożegnań , wtedy jakiś etap się kończy , coś przemija . W końcu wszystko przeminie . To normalne , ale .. nie chciała się do tego przyzwyczajać . Łudziła się , że za chwilę , ktoś wyskoczy z ukrytą kamerą i powie , że to tylko kiepski żart . Jednak do tej pory nic takiego się nie wydarzyło .
        Coś przemija , coś się zmienia. Tak jak dziś Gotze wyjeżdża , będzie daleko , bardzo . Poczuła jak łzy ponownie napływają jej do oczu , lecz szybko je przegoniła . Próbowała się pocieszyć faktem , że do wielkiej rodziny BVB dołączą nowi zawodnicy , którzy będą pozytywnie nakręceni i wypełnią pustkę , ale to nie pomagało . Czuła się lepiej , gdy wiedziała , ze Marco jest przy niej . Złapała go mocniej za rękę .
                   Wszyscy rozmawiali jak gdyby nigdy nic , jakby jechali na wakacje całą paczką , dopóki nie przyszedł moment , w którym chłopak miał udać się na odprawę .
                   Ona cały ten czas stała obok blondyna . Reus zdawał sobie sprawę , że z dziewczyną nie jest najlepiej . Przytulił ją i złożył całusa na jej czole . Wiedział co czuje , przecież Mario też jest jego przyjacielem . Sam by się wzruszył , ale chciał udowodnić Marceli , że jest prawdziwym facetem , który będzie ją wspierał . Choć było mu ciężko starał się ją pocieszać . Z resztą sam uronił kilka łez gdy Gotze powiedział mu , iż odchodzi .
                  Wywołano pasażerów , z lotu do Monachium . To właśnie teraz . Musieli się pożegnać . Postanowili jednak poczekać . To co czuli ... ten ból , który każdy z nas może sobie jedynie wyobrazić .Przyszedł czas na nich . Dziewczyna spojrzała na Gotze'go , chwilę tak wymieniali się spojrzeniami . Nadal miała mu za złe , za to co zrobił
-Trzymaj się i powodzenia .- w końcu ciszę przerwał Marco
-Tak , dzięki . Wy też i dbaj o nią . - uśmiechnięty wskazał wzrokiem na polkę stojącą obok
-Będę , o to się nie martw . - zaśmiali się .
                   Atmosfera się nieznacznie rozluźniła , ale nadal Matecka jeszcze nie pożegnała się z przyjacielem . Miała wewnętrzną blokadę , wiedziała , że jak tylko się odezwie czy wykona jaki kolwiek gest ... rozklei się , a tego nie chciała . Pierwszy raz od wielu dni nie chciała go ranić , ani wpędzać w poczucie winy . Po prostu jak na przyjaciela przystało , pragnęła jego szczęścia . Choć było to dla niej najgorsze co do tej pory w życiu musiała zrobić . Poczuła napływające do oczu łzy i spuściła głowę , by tego nie zauważył . Jednak odważyła się . Wzięła głęboki oddech i spojrzała na bruneta.
-Trzymaj się . - powiedziała cicho , jak by nie chciała by ktokolwiek usłyszał .
-Ty też . - lekko uniósł kąciki ust i zerknął na nią tymi brązowymi oczami , które przecież tak kochała . Ponownie jej wzrok skierowany był w kafelki .
                   Zrobił niewielki krok w jej stronę , by ją przytulić . Wtedy uniosła głowę , a on dostrzegł zaszklone oczęta . Zabolało go . To nie przyjemne ukłucie w sercu . Wiedział , że to jego wina i mimo , że zapewnia go , iż rozumie . Wiedział , że dziewczyna nie potrafi się z tym pogodzić .
-Nie płacz , będę was odwiedzał . - próbował podobnie jak Marco pocieszyć dziewczynę.
-Wiem , ale ... - zająknęła się i pierwsza łza spłynęła po jej policzku .
-Masz mój numer ... więc dzwoń , zawsze gdy tylko będziesz miała ochotę pogadać .
-Dziękuję .- odparła cicho i wpadła w ramiona przyjaciela .
-Kocham Cię , Borussia . - szepnął
-Ja Ciebie też .
                   Stali tak próbując , zatrzymać tę chwile jak najdłużej , lecz po kilku minutach usłyszeli z głośników coś czego nigdy usłyszeć nie chcieli : "Lot numer 4345 do Monachium ... " . Tylko tyle jej wystarczyło by zrozumiała , że to już , że to wszystko prawda , że Mario ... odchodzi . Jeszcze przez chwilę , stała wtulona w chłopaka, ale doskonale wiedzieli , że on musi już iść .
-Powodzenia . - odparła "odklejając" się od bruneta .
-Dziękuję i do zobaczenia . - odparł , cmoknął ją w policzek i poszedł .
                 Ona od razu wtuliła się w Marco by nie widzieć jak Gotze znika za bramką , lecz spojrzała . Może w brew woli , ale musiała . Patrzyła na niego jakby chciała powiedzieć “zostań”, “nie odchodź”, “potrzebuję Cię”, "wszyscy Cię potrzebujemy". Chciała , by został i zaopiekował się nią , by był obok tak jak obiecał , ale nie otworzyła nawet ust, aby go zatrzymać. Wiedziała, że wypowiedzenie tego na głos rozerwą jej serce jeszcze bardziej. Nigdy nie sądziła, że ktoś może wywołać u niej tyle uczuć , że zachowanie jednej osoby decyduje o wszystkim. Jest  jednym z pierwszych , którego tutaj poznała i od razu znaleźli wspólny język . Zaprzyjaźnili się , a nawet całowali . Nie raz .. Kochała go , ale chyba jak brata czy przyjaciela .
                    Wszyscy poprzedni faceci , których poznawała byli tylko marnymi epizodami nic nie znaczącymi w jej życiu zwłaszcza w Polsce . I choć spotykała się z nimi, spędzała dużo czasu to , to było nic. Bo z nim nawet zwykły spacer wydawał się piękny. Bo przy nim wszystko było cudowne , wszystko. I takie… lepsze. Cieszyła się kiedy mogła go przytulić wtedy wiedziała , że jest jej najlepszym przyjacielem , rozmawiali o wszystkim . Chociaż krótko się znali bo co to jest 2 miesiące , ona czuła, że spotkało ją coś wielkiego, coś innego, lecz wspaniałego. Oddałaby za niego swoje życie.To nie były zwykłe słowa. Bo nikt nigdy nie znaczył dla niej tyle co on i Marco , co cała rodzina Borussii . I może nigdy nie będzie. Teraz , właśnie teraz pragnęła tego ciepła jego bluzy, zapachu jego perfum, uczucia bezpieczeństwa w jego ramionach lecz jednocześnie wiedziała , że teraz będzie inaczej . Wszystko się zmieni .
                  Dziś odchodzi.  Musi , zdecydował się na to zanim ją poznał , zanim się zaprzyjaźnili . Wyjeżdża niemal na drugi koniec kraju . To najgorsze co mogło spotkać ich wszystkich i ją . Tak , ma do niego wyrzuty , ma mu za złe , że się zgodził , ale próbowała go zrozumieć by utrzymać więź przyjaźni, która wytworzyła się między nimi . Miała dość mediów , które non stop nagłaśniały jego transfer , ale nic nie mogła na to poradzić . Teraz zastanawiała się co czuł gdy miała mu za złe , zmiany klubu , że ją zostawia . Gdy mówiła to wszystko bez namysłu , że go nienawidzi , że wolała by go nie znać .Dopiero teraz zaczęła sobie uświadamiać , że to jest normalne w piłce nożnej . Nawet dla wychowanka Borussii , a przecież wie , że transfery to coś normalnego . Ale po raz pierwszy poczuła jak to jest , na własnej skórze .
               Poczuła wewnętrzny ból , jak mogła tak mu nagadać , a on ... przyjmował to jak prawdziwy facet . Cierpliwie wysłuchiwał , czasami nawet przyznał rację , ale już nie było odwrotu , mógł jej jedynie obiecać , że nie zapomni o niej i choć w pewien sposób ją kochał musiał odejść , przecież chciał spełniać marzenia , a to jest najważniejsze . Marzenia . Właśnie ona go tego nauczyła , spełniania marzeń . Mimo , że kocha Borussię Dortmund zdecydował się na zmiany .
                Ostatni raz spojrzała na niego mając nadzieję, że jednak tego nie zrobi. Ponownie wmawiała sobie , że to marny kawał . , że odwróci się i powie , że to żart , że to wszystko było tylko żartem ,a tu cisza. Choć tyle ma mu do powiedzenia. Kolejna łza spłynęła po jej policzku tylko patrzyła jak odszedł. Jak ciągnęła za sobą cząstkę jej i całej drużyny.
-“Każda droga w pewnym momencie się rozwidla, wybieramy różne drogi, myśląc, że kiedyś się spotkamy. Widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala, to nic ... w końcu się spotkamy.” - zacytowała w myślach słowa z ich ulubionego filmu . Razem z Mario wtedy na Malediwach oglądali go codziennie czasami nawet kilka razy . Pasował jak nic innego do tego co się właśnie dzieje , że ich drogi się rozwidlają .


               On . Niechętnie szedł przed siebie . Chciał się odwrócić , ale walczył ze sobą by tego nie zrobić . Wiedział , że to nie jest najweselsza chwila w życiu jego jaki i ich , zwłaszcza Marceli . Ją skrzywdził najbardziej i nie mógł sobie tego wybaczyć . Bolało go to , ale rozumiał . Pewnie podobnie by się zachował będąc w jej sytuacji . Nie był pewien , ale chyba się zakochał . Tak , zakochał się w dziewczynie swojego najlepszego przyjaciela , ale nie mógł tego powiedzieć . Stracił by ją i Marco . Stracił by wszystko co dla niego najważniejsze , a tego by nie przeżył . Zmiana klubu nawet nie była w stanie się z tym równać .
             Zauważył w niej cudowną dziewczynę , z którą nawet Ann-Kathrin nie była w stanie się równać , a mimo wszystko to ona jest u jego boku . Nie chciał zniszczyć szczęścia Reus'a , wiedział jak bardzo starał się o względy Mateckiej . Choć przy niej dopiero poczuł, o co chodzi w tej całej miłości. Dopiero dla niej jego “kocham” miało prawdziwy sens , znaczenie i było całkowicie szczere , ale nie mógł jej o tym powiedzieć . Powiedzieć , że się zakochał i szaleje za nią to zniszczyło by jej życie , szczęście , to co udało jej się stworzyć z ... Marco . Są najwspanialszą parą jaką kiedy kolwiek znał i nie ma zamiaru tego zepsuć . Tak , chciałby ją mieć tylko dla siebie , ale ... zostaną tylko lub aż przyjaciółmi.
                     Po krótkich przemyśleniach , podszedł do stewardessy , podał bilet i przekroczył tę linię , która znaczyła koniec . Koniec jego przygody z Borussią , koniec niemal codziennych spotkań z przyjaciółmi , koniec częstych imprez w ich gronie , koniec wszystkiego co do tej pory działo się w jego życiu , koniec z Dortmundem. Teraz czeka go nowy początek . Nowi znajomi , nowe ... wszystko . Musi to zaakceptować , znaleźć jakieś pozytywy swojej decyzji .
                          Tak , to wszystko , ten cały transfer zależał tylko od tego co powie . Tak czy nie . Tylko tyle wystarczyło by wszystko zmienić , ale wtedy jeszcze jej nie znał , a Marco i inni zrozumieli . Gdyby spotkał ją wcześniej , nie powiedział by , że chce spróbować w Bayernie . Został by tutaj z nią i resztą .
                      Przystanął na chwilę i powoli odwracał głowę w stronę grupki ludzi , którzy patrzyli na niego . W końcu to zrobił odwrócił się i spojrzał na nich . Na każdego z osobna , ale to na niej zatrzymał wzrok na dłużej , jak by chciał ją przeprosić za to , ze odchodzi . Ona jakby wiedziała , jakby czytała mu w myślach kiwnęła głową , całkiem jak by chciała powiedzieć "-Wybaczam , rozumiem . Będzie dobrze . " , a na jej twarzy zawitał uśmiech . Wtuliła się w Marco . Właśnie to ucieszyło bruneta , że Polka ma go przy sobie , a on będzie o nią dbał . Już w głowie widział ich na ślubnym kobiercu , ślubujących sobie miłość , wierność i uczciwość małżeńską . Zazdrościł mu tego szczęścia , ale obiecał sobie , że będzie im życzył wszystkiego co najlepsze
                    Pomachał jeszcze w geście pożegnania . Nie widział sam , który to już raz , ale nie potrafił inaczej . Zastanawiał się nawet przez chwilę dlaczego nie wyjechał sam . Nie mówiąc innym kiedy ma samolot . Może mniej by bolało , ale niemal natychmiast pozbył się tej myśli . Przecież wtedy skrzywdziłby ich wszystkich , a to było by nie fair .W końcu poszedł. Szedł korytarzem , prowadzącym do kokpitu samolotu .

                    Gdy tylko stracili go z pola widzenia Matecka ponownie dzisiejszego dnia wtuliła się w blondyna , który tez to przeżywał . Pewnie bardziej od niej , ale starał się to ukryć . Każdy to przeżywał na swój własny sposób .
-Jedziemy na drinka . ? - zaproponował Kevin , ale po chwili sam sobie odpowiedział
-Przecież to głupie , wybaczcie . - i skierował się w stronę wyjścia
                W jego ślady poszli wszyscy . Lecz ta dwójka , szła jako ostatnia . W ciszy . Wyszli z lotniska . Wsiedli do samochodu w grobowych nastrojach . Reus uruchomił silnik i ruszyli w drogę powrotną . Dziewczyna patrzyła martwym wzrokiem na obłoki za szybą .
-Już jutro gwiazdor Borussii Dortmund Mario Gotze będzie zawodnikiem FC Bayernu ... - usłyszeli w radio .
                  Marcela wlepiła wzrok w deskę rozdzielczą samochodu . Marco nic nie mówiąc , jednym ruchem ręki wyłączył je by nie ranić bardziej dziewczyny , która i tak ma za dużo wrażeń jak na jeden dzień . Pragnął wymyślić jakiś sposób by zapomniała , ale nic nie przychodziło mu do głowy . Jednak po kilku minutach wpadł mu na pewien pomysł . Liczył , że wtedy choć na chwilę uda mu się pocieszyć jedną z najważniejszych kobiet w jego życiu . Wiedział , iż Polka najprawdopodobniej nie zauważy , że zmienił trasę i nie jadą do jego mieszkania . Miał rację . Według wcześniejszego planu  ... Napisał do Gotze SMS : "Zabiorę Marcelę , tam gdzie bywałem kiedyś dosyć często . :) " , mając nadzieję , że jeszcze nie wyłączył telefonu . Miał szczęście po chwili przyszła odpowiedź : "Okey , rozumiem . Na płycie jest tylko jeden z Turkish Airlines :) "
                   Po kilku minutach dojechali . Blondyn zatrzymał samochód i zgasił silnik . Rozejrzał się dookoła ... wróciły wspomnienia z poprzedniego związku

To tutaj przyjeżdżał po każdej kłótni z Caro , tutaj się wyciszał , szukał sensu życia . Nikt nie wiedział o tym miejscy , nikt po za Mario i Robertem . Tylko im powiedział .
                      Zawsze wchodził na górę , opierał się o barierki i spoglądał w dal . Tak po prostu by ochłonąć . Pierwszy raz trafił tu przypadkowo ...  po jednych z bezsensownych kłótni ...



-Rozmawiałam rano z mamą . - powiedziała gdy tylko wszedłem do domu
-Cześć . - ucałowałem ją w policzek  -...Co u niej ? - dodałem po chwili i położyłem się na łóżku wyczerpany po treningu
-Cześć , cześć . Dobrze . Obiecałam , że wpadniemy dziś do nich . 
-Caro , dziś ? - spytałem bez najmniejszych chęci ruszania się z domu
-Tak , dokładnie za godzinę . - mówiła uśmiechnięta
-Wybacz , ale jedź sama . 
-Żartujesz prawda .? 
-Nie , jestem wykończony . Jedyne o czym marzę to sen . - odparłem 
-Nie , nie , nie ... idź pod prysznic i jedziemy .. - poganiała mnie
-Jestem zmęczony i nigdzie nie jadę .
-Tak ? Wszystko przez to Twoje hobby . Jakbyś nie mógł jak normalny człowiek pracować . - słowa z jej ust z każda sekundą coraz bardziej mnie denerwowały 
-Co Ty powiedziałaś ? - przyjąłem pozycję siedzącą.
-Że dla Ciebie nic się nie liczy poza piłką . Ona jest dla Ciebie najważniejsza , ja Cię już nie obchodzę . A może masz z kimś romans ? - mówiła do mnie z wyrzutami
-Zwariowałaś .? Czy Ty siebie słyszysz ?
-Wiedziałam .
-Nie wiem co sobie ubzdurałaś w tej głowie , ale nie mam żadnego romansu . W życiu robię to co kocham . 
-I biedactwo zmęczone ... nie może wsiąść w samochód i jechać ze mną do rodziców . 
-Wariujesz od siedzenia w domu .- powiedziałem wściekły i wyszedłem jak stałem czyli w klubowym dresie , trzaskając drzwiami

Zdenerwowany wsiadł do samochodu i jechał , tak bez celu , a jakaś siła sprowadziła go właśnie tutaj . Gotze zawsze powtarzał mu , że jest to doskonałe miejsce na przyjazd z dziewczyną by tak po prostu pogadać . Nacieszyć się sobą . Robert także od czasu do czasu przyjeżdżał tu z Ania . Jednak Reus nie chciał pokazywać tego miejsca Caro . Nie czuł takiej potrzeby . Teraz jest tutaj po raz pierwszy od czterech miesięcy , czyli od czasu rozstania z blondynką , która nie darzyła go takim uczuciem , jak on ją . W końcu udało mu się znaleźć dziewczynę stworzoną dla niego . Marcela ... właśnie ona stała się tą jedyną , wyjątkową . Nigdy nie spodziewał się , że tak młoda i delikatna osóbka , będzie jego całym światem . Okazywał jej to przy każdej nadarzonej okazji , ona to widziała . 


                    Dla niej on też stał się wszystkim . Nie wyobrażała sobie życia bez niego . Kochała go najmocniej , ufała i mimo , że ma dopiero osiemnaście lat i niemal całe życie przed sobą , a on jest jej pierwszym chłopakiem to właśnie z nim planowała przyszłość . Czasami zastanawiała się nawet czy aby nie znalazła osoby dla niej przeznaczonej , jej drugiej połówki , którym okazał się Marco . Dokładnie ten sam , którego uwielbiała zanim poznała . Dopiero po jakimś czasie zorientowała się , że nie są pod domem Reus'a , rozejrzała się dookoła . Nie znała tego miejsca . Spojrzała pytająco na kierowcę .
-To jedno z moim ulubionych miejsc w Dortmundzie , chodź pokażę Ci . - uśmiechnął się i wyszedł z samochodu . Ona po krótkim namyśle zrobiła to samo . Marco zaczekał na nią , a gdy do niego dołączyła , chwycił ją za rękę i ruszyli w kierunku schodów . Bez słowa weszła na górę . Chłopak szedł za nią i ze zdziwieniem patrzyła na polkę , która zrobiła identycznie to samo co on , gdy przyjeżdżał tutaj nabuzowany złością .
                    Podeszła do barierki , oparła się o nią i spoglądała w dal . Bez słowa . Marco uśmiechnął się pod nosem i umocnił w przekonaniu , że to jest właśnie Ta dziewczyna , której szukał .
-Wiesz po co tu przyjechaliśmy ? - spytał podchodząc do niej i obejmując w talii
-Nie wiem , ale to cudowne miejsce . - odparła rozglądając się
-Tam jest lotnisko . - wskazał dłonią - ... Za kilka minut będzie startował samolot z Mario na pokładzie . Powinien jeszcze nas zobaczyć . - uśmiechnął się
-Przyjechaliśmy tutaj po to , żeby jeszcze raz mu pomachać ? - zapytała by się upewnić
-Tak . Chyba , że nie chcesz to wrócimy .
-Nie , zostańmy . - odwróciła się w stronę chłopaka i schowała w jego ramionach .
                     Chciał dobrze , ona to wiedziała . Tylko właśnie zaczęła się godzić z tym , że już go nie będzie w Dortmundzie , a Marco przywiózł ją tutaj by zobaczyła jak jego samolot odlatuje w dal . Obiecała sobie jednak , że się nie rozklei , a zaakceptuje bo taka kolej rzeczy . Podobało jej się to miejsce i nie chciała wracać . Tym bardziej , że jest tutaj z Reus'em , a przy nim wszystko wydaje się łatwiejsze . Stali tak w milczeniu , kiedy po kilku chwilach blondyn dostrzegł wzbijający się samolot , był to właśnie samolot Gotze'go.
-Marcela . - powiedział cicho i oboje spojrzeli w górę , gdy samolot był już blisko oboje pomachali .

                  Może to się wydać głupie bo przecież nie wiedzą czy brunet ich widział , czy odmachał , czy siedzi akurat z tej strony , ale spróbowali . Ku zdziwieniu Marco , dziewczyna uśmiechnęła się , szczerze , a po chwili dostał SMS . Było to zawiadomienie , że ktoś wstawił jakieś zdjęcie na jego Facebook'u . Bez zastanowienie zalogował się na portalu i ... sam się uśmiechnął . Na tablicy Reus'a dodano zdjęcie , zrobione z góry , autor Mario , z dopiskiem "Najcudowniejsi , najukochańsi , najlepsi . Będę tęsknił , powodzenia zakochańce . Dbaj o Borussię ! Do zobaczenia:) :* " . Po przeczytaniu bez słowa pokazał Polce zdjęcie . Ponownie uniosła kąciki ust i zaśmiała się cicho . Chyba zrozumiała już wszystko i wybaczyła mu . Blondynowi spadł przysłowiowy kamień z serca i ponownie przytulił ukochaną .
-Zawsze tutaj przyjeżdżałem gdy pokłóciłem się z ... - zdecydował się przerwać ciszę . Sam nie wie dlaczego jej to mówi .
-Z Caro ? - skończyła za niego
-Właśnie . Przyjeżdżałem i stałem podobnie jak ty wcześniej , patrząc w dal . Zastanawiałem się jak długo jeszcze wytrzymam na ile kłótni starczy sił . Później wracałem do domu gdy już spała . Wtedy zajmowałem kanapę w salonie , rano mnie przepraszała , a ja wybaczałem . W końcu pewnego dnia stojąc tutaj powiedziałem sobie "dosyć !" . Po prostu pojechałem i poprosiłem by się wyprowadziła , że to koniec . Kilka tygodni później poznałem Ciebie ... 
-Odkąd poznałeś mnie ile razy tu przyjechałeś ? - zaśmiała się , ale doceniła , ze mówi jej o swoich sprawach , których przecież nie musiał wspominać
-Wcale .
-To się bardzo cieszę .
-Już dobrze ? - spytał bo nie mógł inaczej
-Tak , pożegnania są najgorsze . Przecież Mario nie umarł , tylko wyjechał , ale mam prośbę do Ciebie . - powiedziała co go zdziwiło
-Słucham .
-Obiecaj , że będziesz w Dortmundzie jak najdłużej się da . - po tych słowach spojrzała mu w oczy i czekała na odpowiedź 

-Jak najdłużej się da . - szepnął przyciągając ją do siebie i przytulając mocno 

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
YES, YES, YES . !!!

Wyszedł tak jak miał wyjść . Mój najlepszy rozdział . :) Z niecierpliwością czekałam , aż będę mogła się nim z Wami podzielić . :)

A Wam jak się podoba ? Liczę , że tak samo jak mi . 

1000 Komentarzy <3 :) Dziękuję :*
PS . 
Piękne za zakończenie , nie prawdasz ? :D  

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 79

-Jestem . - usłyszeliśmy ten cudowny głos , autora całego zamieszania w Dortmundzie .
-Siema . - odpowiedział Felix i poszedł do kuchni
-Marcela ?! - nie krył zdziwienia 
-Jak widać  . - podniosłam się z kanapy
-Coś się stało ? - spytał podchodząc bliżej
-Tak , musimy pogadać . - powiedziałam to tak oschle i poważnie , że sama byłam zdziwiona
-Okey , chodźmy do mnie . - zdziwiony puścił mnie przed sobą
                         Doskonale znałam drogę do jego pokoju więc bez problemów tam dotarłam . Po drodze starałam się wymyślić jakieś zdanie bez wyzwisk pod jego adresem . Było ciężko . Z jednej strony nie chciałam go bardziej dołować , zwłaszcza teraz gdy jako tako się dogadaliśmy , ale z drugiej , w środku aż mnie nosiło , że to młody oberwał . Weszłam do środka i stanęłam czekając na Mario , który po chwili zamknął drzwi , usiadł na kanapie i spojrzał na mnie pytająco .
-Chcesz pogadać ? - nie krył zdziwienia .
-Tak ! To dziwne. ? - teraz to ja zadałam pytanie .
-Dawno się nie widzieliśmy . - mówił niepewnie
-Gdyby nie Twój brat raczej byśmy nie pogadali .
-Dlaczego ?
-Pytasz dlaczego ? Może i zamieniliśmy kilka zdań ostatnio w Cocaine , ale nie myśl , że wszystko będzie po staremu . - wiedziałam , że jednak nie będzie spokojnie
-Możemy spróbować . Borussia ... - wstał i chciał mnie przytulić , ale w porę zrobiłam krok w tył
-Nie umiem , rozumiesz ? Nie umiem wyobrazić sobie wyobrazić Ciebie w tym czerwonym fraczku na Idunie grającego z resztą patałachów z Hollywoodu . - odparłam , a w oczach ponownie miałam milion łez
-To tylko fraczek . Nie zmienią mnie , nie zapomnę o was , o Dortmundzie . Jesteście ważniejsi .
-Właśnie . Wiesz dlaczego tu jestem ? Bo Felix płaci za błędy starszego brata , który popełnił największy w życiu .
-Co się stało z Felixem ? - spytał przestraszony
-Pobili go w szkole . Przez Ciebie . - powiedziałam to tak by jak najbardziej go zabolało.
-Cholera . - schował twarz w dłonie
-Nie ma tragedii , ale ma rozbitą brew i podbite oko . Wszystko to co się dzieje dookoła ma jedno źródło . - odparłam patrząc na niego -...Przemyśl wszystko , narazie . - dodałam i otworzyłam drzwi
 -Teraz wszyscy myślą tylko o Monachium. Nikt nie liczy się ze mną , z tym co ja przeżywam . Nie ja pierwszy i ostatni zmieniam klub , Santana też to zrobił i nikt , dosłownie nikt tego nie widzi . Przeszedł do Schalke czego żaden piłkarz Borussii nie powinien nawet rozpatrywać, a on to zrobił.-mówił patrząc w ścianę , a po skończeniu tych kilka zdań wlepił swój wzrok we mnie
-Santana nie był tak ważny dla BVB jak Ty . - odpowiedziałam 
 -Dla mnie największym bólem jest to , że zostawiam tutaj osobę, którą pokochałem . - szepnął nadal patrząc na moją osobę
-Co Ty pieprzysz ? Ann jedzie z Tobą , a pewnie później ściągniesz jeszcze rodziców i braci . Podwójnie skrzywdzisz Borussię zabierając jej kolejny diament . - wkurzał mnie takimi gadkami
-Ann jedzie , a ta wyjątkowa zostaje .
-To dlaczego jej nie zabierzesz ? Na temat Twojej dziewczyny się nie wypowiem i od kilku dni nie obchodzi mnie co robisz . Rób co chcesz i tak dowiem się o tym ostatnia . I jeszcze jedno ... TAK unikałam Cię , nie chciałam z Tobą rozmawiać bo to boli , a ja już przyzwyczajam się , że Cię tu nie będzie .
-Będę .
-Nie , znikniesz . - po tych dwóch słowach łza spłynęła po moim policzku
-Nie płacz ... Dziękuję Bogu , że cię poznałem bo zmieniłaś mnie. Zmieniłaś na lepszego człowieka i jestem Ci za to wdzięczny. Wiem , zawiniłem . Przyznaję i cholernie mnie to boli . Nie ma dla mnie znaczenia to co mi powiedziałaś w ciągu ostatnich dni bo doskonale wszystko rozumiem . Jednak wiem , że bez żadnych wątpliwości mogę nazwać Cię przyjaciółką , taką najlepszą ...  jesteś dla mnie jedną z najważniejszych osób w życiu . Pozwól mi poznać Cię jeszcze lepiej , Ty też mnie poznaj . Bo jeszcze wiele się o sobie musimy dowiedzieć .  Daj mi szansę... - przerwał na chwile obserwując moją reakcje - ... Bayern mnie nie zmieni . - dodał szeptem
-Nie widzę już tego Mario , który mnie tak zachwycił , wręcz stał się ideałem nad ideałami , marzeniem głupiej nastolatki . Byłeś kimś kogo uważałam za wzór , kocha kibiców , miasto , klub . Nawet przez myśl mi nie przeszło , że zrobisz to co zrobiłeś . Zawiniłeś Gotze . - nie kontrolowałam już swoich emocji , popłakałam się jak wtedy na zebraniu . Wstał i przytulił mnie , a po chwili zdjęłam kurtkę i usiadłam na kanapie próbując się uspokoić . Brunet wyszedł by za kilka minut wrócić z kubkiem gorącej herbaty , który jak się okazało był dla mnie . Zostałam by fotoreporterzy nie mieli sensacji , a mimo , że ich nie widzę wiem , ze oni mnie na pewno tak . Nic nie mówiliśmy , po prostu siedzieliśmy i patrzeliśmy w podłogę . Nie wiedziałam co powiedzieć bo po raz kolejny powiedziałam dużo za dużo . Mimo , że moja podświadomość dawała znać , iż już wystarczy ja dalej mówiłam te okropne słowa , które raniły Mario . Od czasu do czasu wymieniliśmy się spojrzeniami . Dziwne uczucie , jeszcze tydzień temu brakowało nam dnia na rozmowy , a teraz .. siedzi przede mną brunet o cudownych oczach , cudownym uśmiechu , a ja ... najchętniej bym go skrzywdziła . Wypiłam zawartość i odstawiłam kubek na szafce . To był czas odpowiedni na wyjście , wstałam więc , nałożyłam kurtkę .
-Dzięki za herbatę .
-Idziesz już ? - spytał
-Tak .
-Zobaczymy się jeszcze ?
-Nie wiem . Spadam , cześć. - rzuciłam i wyszłam z pokoju
-Odprowadzę cię . - zawołał , a po chwili był już obok
                         Nie mogłam mu zabronić więc szliśmy do drzwi razem . Uśmiechałam się pod nosem bo nie wiedzieć dlaczego nagle przypomniały mi się te wszystkie chwile , które spędzaliśmy we własnym gronie . Między innymi wyjazd na Malediwy i wesele Lewandowskich , ale też te wszystkie niezapowiedziane wizyty w najmniej spodziewanych momentach . Był super , cieszyliśmy się , ze mamy siebie nawzajem . Teraz to w moim przypadku zmiany . Żegnanie przyjaciół , którzy teraz będą zamieszkiwać i prezentować barwy Stuttgardu , Hannoveru czy ... Monachium . Chyba nigdy do tego nie przywyknę .
-Mimo wszystko ... do zobaczenia .
-Cześć . - odpowiedziałam . Zatrzymałam się na chwilę i byłam zła na samą siebie . Odwróciłam się do Mario , a po chwili przytuliłam się do niego . Tak jak wcześniej . Był zaskoczony , ja też , ale brakowało mi go i to cholernie .
-Borussia . - szepnął jeszcze mocniej mnie obejmując
-Stęskniłam się za tym . - odparłam
-Ja też , Borussia ja też .
-Już pójdę . - mimo , że powiedziałam to wbrew sobie i zwolniłam swój uścisk , Gotze zrobił to samo -... Pogadaj z Felixem . - dodałam wychodząc z domu
-Do zobaczenia . - uśmiechnął się
-Cześć .
                           Wsiadłam do samochodu i dopiero po chwili zorientowałam się , że jest 19 . Późno , oj późno . Blondyn zapewne nie uwierzy , że byłam u Mario i mamy .  Kilka minut później włączyłam się do ruchu . Zajechałam jeszcze do sklepu . Kupiłam lody czekoladowe , które uwielbiałam . Z uśmiechem na ustach wróciłam do auta i kierowałam się do mieszkania Reus'a . Godziny wieczorne równa się mały ruch , więc dotarłam na parking po 15 minutach . Winda , mieszkanie numer osiem i jestem . Weszłam do środka , a tam ... włączony telewizor i chłopak śpiący na narożniku z pilotem w dłoni . Wyglądał śmiesznie więc obowiązkowo cyknęłam fotkę , a później zaniosłam do kuchni moje lody i podeszłam do niego , siadając na skraju łóżka . Dłuższą chwilę wpatrywałam się jak beztrosko śpi , ale nie ma tak dobrze . Postanowiłam jednak nie budzić go w drastyczny , lecz w delikatny sposób . Zbliżyłam się do niego i delikatnie pocałowałam , w skutek czego zamruczał przecierając ręką oczy i spojrzał na mnie tym zaspanym wzrokiem .
-Cześć .
-Cześć . - uśmiechnął się i przyciągnął do siebie by pocałować .
-Kupiłam coś dobrego . - odparłam przytulając się do niego
-Tak ? A która godzina ? - spytał rozglądając się dookoła
-19.30 .
-Jak się kładłem była 14 .
-Dopiero wróciłaś ?
-Yhymm ... Zasiedziałam się u mamy i jeszcze musiałam jechać do ... Mario . - wyjaśniłam , a jego zdziwienie było nie do opisania
-Żartujesz . - tylko tyle powiedział
-Nie . - zaśmiałam się - .. zadzwonił Jurgen żebym przyjechała bo mama nic nie mówi , ale stęskniła się za mną . Pogadałyśmy , a nawet pośmiałyśmy się z różnych głupot . Muszę częściej u Ciebie zostawać . - opowiedziałam mniej więcej przebieg wizyty
-Nie ma sprawy . Jestem jak najbardziej za . - ucieszył się - Bez zbędnych rozmów ? - dodał
-Tak , prosiła jeszcze żeby Cię pozdrowić . - uśmiechnęłam się - .. a wy co robiliście z Mario ?
-Siedzieliśmy i trochę pograliśmy , pogadaliśmy , a jeszcze padała propozycja , by spotykać się jak najczęściej można . Będzie przyjeżdżał tutaj , a my do niego . - jego szczęście , że znaleźli wyjście z sytuacji było wyczuwalne w promieniu kilometra .
-Aha , fajnie . - szczerze , to jakoś nie przypadła mi do gustu wizja mnie w ... Monachium .
-A ty ... byłaś u niego .? - wiedziałam , ze to szczególnie go zainteresuje
-Yhymm .. widzisz , kiedy wracałam od mamy i Jurgena po drodze spotkałam Felixa , okazało się , że pobili go w szkole . Zawiozłam go do domu . Nie chciał nikomu powiedzieć , że oberwał przez Mario , ale udało mi się wynegocjować by chociaż go poinformować o wszystkim . Pogadaliśmy i czekaliśmy , aż wróci . Później wymieniłam z nim kilka zdań , wypiłam herbatę . I jestem .
-Pobili Felixa ? - był wyraźnie zdziwiony
-Tak . W klasie nie akceptują wyboru Mario, jak z resztą większość kibiców .
-Cholera . Nie fajnie . Wracając .. co dobrego kupiłaś .? - spytał i uśmiechnął się .
-Lody czekoladowe . - powiedziałam radośnie .
-To mam propozycję . Może wybierzemy się na spacer , a jak przyjdziemy to ...
-Film i lody . - skończyłam za niego .
-Jak najbardziej pasuje . - uśmiechnął się , a po chwili był gotowy do wyjścia . Jednak musiał poczekać na mnie .
                       Poszłam na górę przebrać się w coś cieplejszego . Konkretnie , czarną bluzę z kapturem . Idealna na chłodny wieczór . Związałam jeszcze włosy w kucyk i wróciłam na dół . Blondyn stał oparty o blat w kuchni i najprawdopodobniej przeglądał internet . Podeszłam do niego i przytuliłam dając tym samym znak , że jestem gotowa . On jednak uśmiechnął się pod nosem i przez chwilę patrzył na mnie .
-Kochanie , nie wydaje Ci się dziwne , że byłem dziś na terenie Borussii . ? - spytał , a ja początkowo nie wiedziałam o co chodzi . -... "Fotopstryki" myślały , że to ja i właśnie czytam artykuł , pod tytułem "Reus, rozmawiał z władzami BVB nt. nowego kontraktu" . - wyjaśnił
-Aha , ciekawe . - no tak ... przecież byli jak on to powiedział "fotopstryki" jak wyjeżdżałam po spotkaniu z Watzke .
-Te natręty nawet nie zauważyły , że to nie ja siedziałem za kierownicą . - śmiał się jak wariat .
-Liczy się zdjęcie , a nie prawda .
-Niech zgadnę ... nie dowiem się o czym "rozmawiałem z władzami BVB" ?
-Teraz na pewno nie , ale za kilka dni . - mrugnęłam oczkiem i pociągnęłam go za rękę w stronę drzwi .
-A jak ładnie poproszę ? - uśmiechnął się i zbliżył mnie do siebie na tyle blisko , że czułam jego oddech .
-Niestety . Ale z tego , że jesteś tak blisko... - pocałowałam go namiętnie . - ... bardzo chętnie skorzystam . - skończyłam wypowiedź .
-Masz tajemnice z zarządem ?
-Taką małą . O wszystkim się dowiesz za kilka dni . To będzie taka niespodzianka .
                         Wyszliśmy na zewnątrz . Zimny powiew wiatru sprawił , że dreszcz przeszedł mi po plecach . Marco splótł nasze dłonie i szliśmy wolnym krokiem cały czas negocjując . Wiem , że jest bardzo niecierpliwy i za wszelką cenę chciałby ze mnie wyciągnąć to co kryje się za słowem "NIESPODZIANKA" . Przecież nie powiem mu jak przez tyle tygodni dawałam radę i to ukrywałam . Wyobrażam sobie jego minę gdy zobaczy mnie w klubowym dresie i to jeszcze na zgrupowaniu . Bezcenne . :)
-Długo będziesz tak jeszcze marudził . ? - spytałam w końcu zmęczona ciągłymi pytaniami
-Czuję , ze to coś wielkiego .
-Bardzo . - zaśmiałam się
-Okey , dam Ci już spokój , ale ... - przerwał stając na przeciwko mnie
-Ale .? - dopytywałam się patrząc mu w oczy
-Jutro Mario ma samolot do Monachium . - powiedział cicho
-Co w związku z tym ?
-Pojedziesz ze mną ? - odpowiadał pytaniem na pytanie
-Pogodziłam się z nim . To nie wystarczy ? - szczerze mówiąc te rozmowy o Gotze już mi przysłowiowym "bokiem" wychodziły .
-Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego powodu , ale mimo Twojego krótkiego pobytu dużo razem przeżyliśmy i powinniśmy pojechać na to lotnisko .
-Proszę Cię zmieńmy temat . - przytuliłam się do niego
-Przemyślisz to ?
-Tak , pomyślę . - zaśmiałam się .
-Yyy , Marcela , a tak zmieniając temat . Boisz się kaczek ? - to pytanie odrobinę zbiło mnie z tropu
-No coś Ty . Kaczki , kto boi się kaczek . - przyznaję rozbawił mnie tym pytaniem
-A stada kaczek . Na oko ...30 głów , 60 nóg .- mówił poważnie , a ja naśmiewałam się nadal go obejmując .
-Co Ty gadasz ? - chciałam się odwrócić , ale mi nie pozwolił .
-Może lepiej się nie oglądaj tylko chodźmy spokojnie przed siebie . - zaproponował , a ja zaczynałam się bać nie na żarty
-Czy za mną jest właśnie trzydzieści sztuk kaczek .? Dzikich kaczek ? - głos zaczął mi drżeć , a pamięcią wróciłam do momentu , w którym byłam u babci . Hodowała ona właśnie kaczki , jednak ptaszyna zbytnio mnie nie lubiła i zawsze gdy tylko byłam w zasięgu wzroku biegły w moim kierunku , machając skrzydłami i kwacząc straszliwie . Wstrząsnęłam się na to wspomnienie . Nie było najlepszym .
-Yhymm ... - widziałam jak zerka za mnie .
-To chodźmy . - szliśmy , ale nie normalnym tempem , a z każdym krokiem przyspieszając .
                           Jak proponował nie odwróciłam się za siebie , ale czułam ten strach i gęsią skórkę . Zerknęłam na blondyna , a po chwili biegliśmy jak wariaty uciekając od kaczek . Oczywiście od razu byłam na straconej pozycji bo jakby porównać moją chociażby kondycje i jego to przepaść . Na szczęście kochany Reus biegł moim tempem . Obserwując nas z boku mogło to wyglądać komicznie , a nawet bardzo . Na samo wyobrażenie zaczęłam się śmiać . Nie wiadomo kiedy wbiegliśmy do apartamentowca Marco . Gdy tylko stanęłam zaczęłam łapczywie łapiąc powietrze , a on ... stał jak gdyby nigdy nic i uważnie mi się przyglądał . Wtedy stwierdziłam , że staż w BVB może mi chociaż by pomóc poprawić tępo biegu .
-Nosem , a ustami wypuszczaj .- uśmiechnął się , a ja zastosowałam jego radę i oddech po kilku minutach wrócił do normy .
-Dzięki . - wydusiłam .
-To rozumiem , że na górę schodami ? - zerknął na mnie w taki sposób , że nogi wręcz się pode mną ugięły . Pierwszy raz odkąd go znam jego wzrok zadziałał w ten sposób .
-Zapomnij . Ja jadę windą .
-To ja idę i zobaczymy kto będzie szybciej . - te słowa zabrzmiały jak wyzwanie
-Okey , ale idź ... nie biegnij . - odparłam wzywając windę kiedy ta podjechała padło słowo "START" ja odjechałam , a Marco poszedł do schodów .
-No winda , pokaż temu blondaskowi , że jesteś lepsza . - ze mną było już bardzo nie dobrze bo mówiłam do WINDY !!
                              Krótko po moim monologu urządzenie stanęło i drzwi otworzyły się . Wyszłam , a tam reprezentanta Niemiec ani śladu . Były więc dwa wyjścia : już jest w mieszkaniu lub jeszcze nie dotarł . Rozejrzałam się dookoła i obstawiając pierwszą opcje podeszłam do drzwi z numerkiem osiem . Nacisnęłam klamkę ... otwarte . Czyli winda przegrała z piłkarzem . Prośby nie pomogły , ale trudno . Weszłam do środka , ale chyba było puste . Po kilki sekundach poczułam szarpnięcie i ścianę za plecami . Początkowo byłam przerażona , ale gdy otworzyłam oczy , a przed sobą zobaczyłam chytrze uśmiechniętego Marco domyśliłam się , że faktycznie wygrał z windą .
-Wygrałem . - powiedział cicho
-Niestety . - spuściłam głowę .
-A możemy ustalić , że w nagrodę dostanę buziaka ?
-Okey . - zaśmiałam się
                               Zbliżyłam się i pocałowałam . Gdy chciałam się odsunąć skutecznie przytrzymał moją twarz dłońmi i kontynuował czułości . Ja ... zarzuciłam ręce na jego kark , a on po chwili objął mnie w talii . Zdjęłam kurtkę , on także . Drgnęłam bo jedna z jego dłoni zawędrowała pod bluzę . Miał zimne ręce , bardzo , ale uwielbiałam jego dotyk . Był tak delikatny i kochany , że w pełni mogłam mu ufać . Przerwał na chwilę by raz jeszcze spojrzeć mi w oczy .
-Reus , Reus , Reus . Miał być buziak . - zaśmiałam się
-Przecież był , a ciąg dalszy ... to bonus za to , że przegrałaś .
-Aha , to dziękuję bardzo .
-To idziemy na film ? - spytał co mnie zdziwiło
-Tak , wezmę lody , a Ty może poszukaj czegoś ciekawego .
-Okey , nie ma sprawy .
                               I rozdzieliliśmy się on poszedł na górę , a ja do kuchni . Wyjęłam pucharki i .. lody czekoladowe . Mimo , że zapełniłam naczynia to i tak wzięłam jeszcze opakowanie z niemal , że połową zawartości . Tak w razie jak by zabrakło :) Poczłapałam na górę , a na korytarzy minęłam się z Marco .
-Wszystko wzięłam , gdzie idziesz ?
-Za chwilkę przyjdę . - uśmiechnął się i zbiegł na dół
                                Jednak olałam całe to zajście i poszłam do sypialni gdzie było słychać grający już telewizor . I tak też było . Położyłam więc wszystko na szafce nocnej z mojej strony (umownie lewa prawa strona była moją częścią) i usadowiłam się wygodnie . Po chwili do pomieszczenia wszedł Reus . Ewidentnie chował coś za plecami . Przystanął na sekundę i uśmiechnął się , co znaczyło , że coś kombinuje .
-Co masz ? - spytałam w końcu
-Mam nadzieję , że nie masz nic przeciwko . - odparł wyciągając zza pleców dwie lampki i wino .
-Chcesz mnie upić .? - spojrzałam na niego podejrzliwie
-Nie , raczej miło spędzić czas przy lampce wina . - wyjaśnił i położył się obok
-Czyli podciągamy to pod romantyczny wieczór ?
-Właśnie tak . Obiecuję , tylko po jednej . - otworzył trunek i nalał
-Okey . Tutaj proszę lody . - zaśmiałam się i podałam mu pucharek wypełniony po brzegi .
-Dziękuję i ... proszę .
                                 Zaopatrzeni mogliśmy oglądać film . Modliłam się by nie był to horror czy nie daj Boże egzorcyzmy bo umarła bym ze strachu . Może to dziwne , ale po takich seansach moja wyobraźnia działa aż nad to i ze snem jest ciężko :) .
-Intruz . Oglądałaś ? - spytał biorąc opakowanie
-Nie . Możemy obejrzeć pod warunkiem , że to nie horror .
-Spokojnie , kończy się happy endem . - mrugnął i włączył PLAY na pilocie .
                                 Oglądaliśmy , na początku ... koszmar . Jakieś obce dusze opętały Ziemię i chciały z niej zrobić cudowną planetę , gdzie wszyscy się lubią , kochają i szanują . Nuda . Zjadłam nawet zapas lodów , który na szczęście wzięłam . Zaczęłam już ziewać i przysypiać , ale ... na ekranie zawitał dosyć przystojny brunet :D . Ładny , ładny . Od razu chęć na sen minęła , a ja skupiłam się tylko i wyłącznie na roli tego kolesia . Akcja także zaczęła się rozkręcać więc było okey .
-Jakie ciasteczko . - mówiłam do telewizora , a po chwili zerknęłam na blondyna obok , który przyglądał mi się
-O kim mówisz ?
-Yyy ... - zająkłam się
-Rozumiem , że schodzę na drugi plan ?
-Nie mów , że jesteś zazdrosny o aktora .
-To nie mówię . - udał obrażonego
-Foch ? - spytałam , ale nie odpowiedział - .. Okey , nie chcesz rozmawiać . To może spróbuje inaczej? - zbliżyłam się do niego by udobruchać go całusem
-Co robisz ? - odezwał się w końcu
-Chcę , pocałować to ciacho obok .
-To już on nie jest ciachem ?
-Jest , ale obok mam inne ciacho .
-Yhymm ..
                                     Jak nie to nie ja się prosić nie będę . Jednak oparłam głowę na jego ramieniu i czekałam aż pęknie . Instynktownie czułam jak się uśmiecha . Lubi udawać obrażonego , ale nie musi wiedzieć , że go rozgryzłam :D . Oj tak . Bywam wredna , ale jak chce się tak bawić to nie ma sprawy . Film trwał , akurat akcja , w której dwóch przystojniaków zakochało się w dziewczynie z dwoma duszami (swoją i tą inną co przejęły Ziemię) . Chwilę po tym ręka Reus'a spoczęła na moim brzucholu :P . Wygrałam , złamał się  . Delikatnie gładził skórę , co przyprawiało mnie o łaskotki . Chciało mi się śmiać , ale robiłam co w mojej mocy by zachować powagę .
-Wiem , wiem ... - przerwałam ciszę
-Ale co ?
-Przestałam biegać z Anią i tłuszcz wraca na swoje miejsce . - wyjaśniłam , a Marco wybuchł niepohamowanym śmiechem - ... z czego się śmiejesz
-Tłuszcz ? Gdzie ? - wydusił z siebie
-Jak gdzie ? Tu , tu i tu . - wskazywałam kolejno "zatłuszczone" miejsca , głównie na brzuchu
-Oj Marcela , przecież już rozmawialiśmy na temat twojego tłuszczu , którego nie ma . - przyciągnął mnie do siebie
-Mów co chcesz ja wiem swoje . - odparłam , no może do grubasków nie należałam , ale widziałam to i owo - ... zwłaszcza przy tobie .
-Znaczy ? - zadał pytanie jakby nie mógł się domyślić
-Popatrz . - uniosłam swoją koszulkę do góry - ... a teraz popatrz na to . - teraz to jego koszulka powędrowała ku górze  - ... widzisz różnice .
-Yhymmm ...
-No właśnie . - myślałam , że załapał
-Twój lepszy . - no jednak nie załapał
-Hahaha , powiedział to facet z idealną klatą . - powiedziałam z ironią .
-Chcesz mieć taki ? Wystarczy powiedzieć słowo dla Ani lub Jurgena .
-Chyba zwariowałeś . Umrę po godzinie . - musiałam jak najszybciej wybić mu ten pomysł z głowy , ale wiedziałam , że ma rację
-No niestety ... JEsię samo nie zrobi . - uśmiechnął się i ucałował mnie w czoło
-Okey , okey , zostaniemy póki co przy obecnym stanie .
-Jeśli chcesz .
                             No niestety film właśnie dobiegał końca , ale już wiem , że warto go obejrzeć w skupieniu i całości . NI to fantasty ni romantyczny , taki ... fajny . Leżałam przez chwilę w ramionach chłopaka , ale trzeba iść się umyć i spać . Taki los . Po chyba dwudziestu minutach zmobilizowałam się w końcu do wstania z łóżka i poczłapania do łazienki . Szybki prysznic i ponownie do łóżeczka . Kolej blondyna , a ja już pod kołderką . Już odpływałam do krainy marzeń kiedy ...
-Kochanie . - usłyszałam
-Hymmm .. ? - zamruczałam bez jakiej kolwiek chęci otwierania ust
-Mam pytanie w związku z jutrzejszym dniem . - powiedział niepewnie i zajął swoje miejsce i oparł głowę na moim ramieniu
-Znaczy ?
-Pojedziesz ze mną na lotnisko ? - no tak ... jutro Mario leci zacząć nowy etap w życiu . Odwróciłam się i spojrzałam w oczy blondyna ...

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Polska WYGRAŁA z Niemcami !!! Dochodzi to do Was ? Wygrali z  Mistrzami Świata !!! I to 2:0 . Ja dalej w to nie wierzę :) #POLGER 

A tak wracając ... JEEEESTEM  :D

 Miał być w sobotę , ale akurat tak się ułożyło , że miałam zajęcia od rana do wieczora i nie dałam radę . 
Rozdział krótki , ale nie potrafiłam nic wymyślić bo 80 jest gotowy od pół roku i nie chce go zmieniać :D Acz kolwiek ... nie każdy rozdział musi być super, extra . Takie do kitu tez być muszą :)

MAMY 981 Komentarzy !!! =)
Dziękuję za wszystkie pod wcześniejszym rozdziałem BARDZO , ale to BARDZO POZYTYWNIE mnie zaskoczyliście ich ilością :D Dziękuję za tyle ciepłych słów jakie tam umieszczacie . Ilekroć je czytam zawsze się uśmiecham i cieszę się , ze podoba się Wam ta moja "pseudotwórczość" :) 

Rozdział 80 gdy będzie ... 20 komentarzy !!!

Matko kochana , my serio wygraliśmy z Niemcami (nie żebym coś do niech miała bo uwielbiam ich , w końcu Niemieckie korzenie robią swoje ) Pierwsze zwycięstwo . Historia dzieje się tu i teraz !!

11.10.2014 r . #POL 2:0 #GER
CUD NAD WISŁĄ , CUD NA NARODOWYM <3 <3 <3 

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 78

... Po kilku minutach z kubkiem gorącego napoju poszłam na balkon . Usiadłam pod ścianą , a po chwili obok zjawił się on ... moje szczęście .
-Pomyślę , ale niczego nie obiecuję . - odparłam kładąc głowę na jego ramieniu .
-Chcę byś pojechała bo później możesz żałować . 
-Wiem .

***

25.06.2013 r.

-Dawaj, dawaj . Już jedenasta . - poganiałam blondyna , który pił jeszcze herbatę
-Już idę . 
-Yhyymmm . spóźnimy się przez Ciebie .
-Spokojnie wszystko pod kontrolą . - zaśmiał się i wziął kluczyki od mojego BMW - ... już , chodźmy .
Winda akurat była na piętrze więc nie musieliśmy na nią czekać . Lecz czas , który spędziliśmy zjeżdżając na dół dłużył się nie miłosiernie . Kiedy w końcu byliśmy już na parkingu pospiesznie wręcz podbiegliśmy do samochodu . 
-Nie lubię takich spotkań . - Reus przerwał ciszę i ruszył z piskiem opon 
-Ej , powoli ! Opony trochę kosztują . - zaśmiałam się 
-Biorę to na siebie . - puścił oczko i włączył się do miejskiego ruchu
-Ja też nie . - powiedziałam wracając do wcześniej poruszonej przez niego kwestii 
-Yyy , ale co .? - spytał
-Spotkań na lotnisku , niby to moje pierwsze , ale jakoś czuję , że nie przypadną mi do gustu .
-To też mój pierwszy raz odkąd tutaj jestem . - próbował dodać mi otuchy
-Nasz wspólny , pierwszy raz . - zaśmiałam się
-Tak .
Przez resztę drogi zastanawiałam się dlaczego nie wzięłam chusteczek ? To , że będę płakać jest bardziej niż pewne . Próbowałam też sobie to wszystko wyobrazić . My wszyscy i ta cudowna dwójka , która pójdzie do samolotu i .. no właśnie i co ? I tak po prostu w jednej z kolejek zagrają przeciwko sobie , przeciwko swoim przyjaciołom .? Właśnie ten etap w piłce nożnej jest najgorszy - transfer . Ta drastyczna zmiana otoczenia i opuszczenie klubu , przyjaciół , kibiców . Nie wiem jak jest w innych zespołach , ale w BVB jesteśmy rodziną . Jedną wielką rodziną . Kochamy się i wspieramy , a tutaj nagle dwóch naszych członków ma wyjechać ? Tak po prost ?
-Jesteśmy . - usłyszałam  blondyna .
Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z auta . Marco po chwili zjawił się obok i złapał mnie za rękę . Razem kierowaliśmy się w stronę wejścia . Ja .. im bliżej drzwi lotniska tym bardziej się bałam. 
-Hej .! - zawołał ktoś za nami
-Marcel , Jenny . Cześć . - uśmiechnęłam się i przystanęliśmy by dołączyli do nas .
-Mam nadzieję , że się nie spóźniliśmy . - odparł Schmelzer 
-Też mamy taką nadzieję .
-Aha , czyli nie tylko my zaliczyliśmy poślizg . - zaśmialiśmy się razem
 Głęboki oddech i weszliśmy do środka , kilkanaście metrów od nas byli chyba wszyscy . Jedni siedzieli , drudzy stali . Dołączyliśmy do nich niespostrzeżenie . Przywitaliśmy się i jeszcze chwilę pogawędziliśmy.
-"Lot 578532 z Dortmundu do Hannoveru  ..." - po tych słowach każdy spojrzał na siebie 
-To powodzenia chłopaki . - jako pierwszy odezwał się Sebastian
I tak każdy z osobna żegnał się z Leinter'em i Bittencourt'em . Najbardziej było mi szkoda tego , że ich rozdzielą. Zdążyli się zaprzyjaźnić , a tu taki szok . Niestety . W końcu przyszła moja kolej.
-Co ja mogę wam powiedzieć ... szkoda , że tak mało czasu razem spędziliśmy , ale mam nadzieję , że nie raz będziemy się wspólnie bawić . - próbowałam wyjść jak najbardziej przekonująco i się nie rozpłakać 
-Tak , zawsze są jeszcze mecze reprezentacji .
-Dokładnie . Będę za za wami tęsknić . - przytuliłam ich oboje na raz .
-My też . - powiedzieli równo

***

(Nadal wieczór, herbata, balkon, Marcela i Marco)

-Wtedy był z nami Mario . - mówiłam patrząc w jeden punkt 
-Tak , a teraz czas na niego . - Reus delikatnie gładził moje udo
-Właśnie . Wspomnienia , smutek i łzy . Zwłaszcza dla Ciebie . - spojrzałam na niego 
-Nie tylko dla mnie , ale obiecał , że będzie nas odwiedzał . - uśmiechnął się
-Marco . Dlaczego udajesz twardziela ? - spytałam prosto z mostu
-Ja ? 
-Tak , nie widziałam jeszcze żebyś się w jakiś sposób podłamał , ale to normalne . - chciałam by "wyrzucił" z siebie wszystkie emocje , które wyraźnie go męczyły
-Robi się chłodno i późno . Chodź do środka .
                                    Blondyn pomógł mi podnieść zadek z kafelek i weszliśmy do mieszkania . Miał racje tu było o wiele cieplej . Wstawiłam pusty już kubek do zmywarki i przystanęłam na chwilę . Wzrok skierowałam na chłopaka , który był tuż przede mną . Czas się zatrzymał . Nie słyszałam już tego uciążliwie tykającego zegarka , samochodów sporadycznie przejeżdżających za oknem . Tylko nasze oddechy i my . Podszedł jeszcze bliżej i pocałował . Delikatnie , ale zarazem namiętnie . Objęłam go i dałam wolną rękę jego poczynaniom , w pełni świadoma tego co może się zdarzyć . Chciałam tego tak samo mocno jak on , ale czy jest to odpowiedni czas na tak wielki krok ? Nie wiem . Jednak przerwał patrząc mi głęboko w oczy , w taki sposób jakby chciał prześwietlić moje myśli . Hipnotyzował . W duchu zaśmiałam się z siebie przypominając słowa , które wypowiedziałam kilka lat temu "Mój chłopak będzie miał brązowe oczy ..."  . Mówiłam to patrząc na zdjęcie Gotze'go w internecie . Idol , wzór , marzenie . A tu proszę naprzeciw mnie stoi jego przyjaciel , który zdobył moje serce , ale czy w całości ? Gdzieś tam głęboko czułam coś także do Mario . Ten głos , cudowne oczy , które sprawiają , że dreszcze przechodzą mi po plecach , te zakazane pocałunki . Zgubiłam się sama w swoich uczuciach , ale miałam nadzieję , że gdy wyjedzie wszystko minie i skupię się jedynie na Reus'ie , który jest tutaj obok .
-Już 2 .? - odparłam przerywając panującą ciszę i spoglądając na zegarek za jego osobą
-Yhymm , a co powiesz na krótki spacer ? - spytał uśmiechając się
-Mówisz o spacerze do łóżka ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Dokładnie tak .
-To jak najbardziej się zgadzam .
                                     Chwycił mnie za rękę i poszliśmy na górę . Może i miał rację - byłam zmęczona . Nie rozmową z Mario , a ostatnimi wydarzeniami .Gdy byliśmy już pod drzwiami sypialni , blondyn przystanął . Zastanawiałam się przez moment o co chodzi , ale stwierdziłam , ze chciał być kulturalny i puścić mnie w drzwiach więc wyminęłam go . Poczułam jednak szarpnięcie . Odwróciłam się i blisko spotkałam ze ścianą . Przede mną uśmiechnięty Marco . On blisko mnie , jego ręce na moich biodrach , a usta ... na moich . Zarzuciłam ręce na jego kark i trwaliśmy tak , łapiąc trwającą chwilę . W końcu przytulił mnie mocno i prowadził do sypialni . Szłam za nim nie przerywając pocałunków . Powoli , a łóżko było bliżej niż myślałam . Stał przy nim i opadł na materac ciągnąc mnie ze sobą .
-Ałć . - powiedział pod nosem
-Co się stało ? - spytałam , patrząc na niego z przerażeniem , a blondyn z pod głowy wyjął pilota od telewizora . Wybuchłam niepohamowanym śmiechem i położyłam się obok .
-To nie jest śmieszne . - powiedział poważnie , ale nie wytrzymał długo .
-Widzisz , kochany to był znak od losu , że mamy iść grzecznie spać .
-Dzięki Ci losie . - wycedził pod nosem
-Ale powiem , że ładnie to wszystko obmyśliłeś , a teraz idź się myj . -odparłam odwracając się w jego stronę
-Dobra , dobra . Już idę . - oczywiście przed pójściem skradł jeszcze całusa . Gdy nikł za drzwiami łazienki , ja postanowiłam nie tracić czasu i poszłam do gościnnej wziąć prysznic . I jak to często bywa odeszła ochota na sen . Liczyłam , ze szybko wróci . Po 20 minutach odświeżona wróciłam do sypialni , reprezentant Niemiec właśnie opuszczał łazienkę .
-Możesz .. ej , jak ? - spytał ze zdziwieniem .
-Gościnna . - odpowiedziałam krótko
-Osz Ty cwaniaro . - zaśmiał się i położył obok
-To idziemy spać . - stwierdziłam i przymknęłam oczy
-Marcela , mogę Ci coś powiedzieć ?
-Jasne . Coś się stało ? - oparłam się na łokciach i spojrzałam na niego
-Nie , tylko ... miałaś rację . - mówił wymijająco
-Ale z czym ? - pytałam dalej
-Że udaje . Tak na prawdę non stop po głowie chodzi mi Mario i ten transfer . Nie pochwalam , ale wspieram go . Przyjąłem to identycznie jak ty , ale zaparłem się w sobie , że nie dam się . Codziennie budzę się i wiem , że lada moment się wyprowadzi . Będzie daleko i nasze spotkania nie będą tak częste . - po tych słowach łza spłynęła po jego policzku
-Marco , damy radę . Przywykniemy . - uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego

-To ja jadę . - zawołałam biorąc kurtkę i wychodząc z mieszkania
-Astonem ? - spytał gdy otwierałam drzwi
-Nie , Twoje dziecko zostawię , wezmę Lange Rover'a. - zaśmiałam się
-Okey , do zobaczenia ...
-Tak , tak wiem . Jedź ostrożnie . - skończyłam za niego
-Dokładnie . Kocham Cię . - podszedł jeszcze by mnie pocałować
-Ja Ciebie też .Pa . - rzuciłam i zamknęłam drzwi
                           Tak , za dwa dni Mario wylatuje do Monachium , ale zaczęłam już "żyć" normalnie . Od czasu imprezy pożegnalnej się nie widzieliśmy . Może to nie najlepiej , lecz dzięki temu nie myślę o transferze . Reus spotyka się z nim tak często jak tylko może , zawsze stara się mnie wyciągnąć z domu bym poszła z nim , ale udawało mi się jakoś wymigać . Teraz także , blondyn rano poinformował mnie , że Gotze wpadnie z wizytą . (tak dalej pomieszkuję u Marco) Na szczęście zadzwonił Jurgen , że na 10.35 jedziemy na spotkanie z panem Watzke i w ten sposób minę się z brunetem . Oczywiście musiałam wymyślić jakąś tanią wymówkę , ale piłkarz ją kupił i mogłam bez komplikacji pójść na rozmowę .
                            Czekając na windę , non stop spoglądałam na zegarek . Dziesiąta osiem , zaraz się spóźnię i znając życie zapewne zjawi się Mario . Bardzo mi zależało by nie wpaść na niego dlatego z podejrzeniem , iż w windzie jest właśnie on postanowiłam iść schodami .Niemal , że zbiegłam z drugiego piętra . Przystanęłam na chwilę by złapać oddech przy drzwiach prowadzących na parking .
-Cześć. - usłyszałam za sobą
-O nie . - powiedziałam po polsku bo już wiedziałam , ze mój plan się nie powiódł - .. Cześć . - dodałam
-Znowu znikasz ? - spytał prosto z mostu
-Co ? Ja ? Nie , skąd . Mam sprawę do załatwienia . - wymusiłam uśmiech
-Yhymm ... i tak od dwóch dni ?
-Tak się złożyło . Wybacz . - odparłam z ironią
-Borussia , unikasz mnie . - miał rację , rozgryzł mnie . No trudno .
-Dlaczego ? - teraz to ja zadałam pytanie
-Ty mi powiedz . - zbliżył się
-Sorry , muszę lecieć . - chciałam już się ulotnić lecz nie było mi to pisane, Gotze skutecznie mi to uniemożliwił przytrzymując za nadgarstek
-Proszę Cię , nie traktuj mnie tak . - mówił patrząc mi w oczy
-Na prawdę , muszę . - próbowałam nie pęknąć i ponownie się nie rozpłakać
-Jak chcesz . - powiedział zrezygnowany
-Na razie . - rzuciłam i zniknęłam za drzwiami zostawiając go na klatce
                            Cholernie dużo kosztowała mnie walka z samą sobą by się nie odwrócić w tył . By nie spojrzeć na niego . Może nie powiedział tego wprost , ale z kontekstu wynikało , że chciałby spędzić ze mną więcej czasu przed przeprowadzką . Bardzo chciałam by się mylił , lecz chyba miał rację . Nacisnęłam odpowiedni przycisk na kluczyku samochodu by centralny zamek się otworzył i wsiadłam za kierownicę . Oparłam głowę o zagłówek i uświadomiłam sobie , że tak ... pragnę się z nim spotykać kilka razy dziennie , ale nie dopuszczałam do siebie chociażby myśli . Zaczynam się od niego "odzwyczajać" , a przez częste spotkania na nowo bym się przywiązała do jego głosu , oczu , śmichu , rozmów i naszych tradycyjnych już maratonów z filmami , a zwłaszcza z najlepszym "Trzy metry nad niebem" . Wiedziałam , że moja metoda raczej nikomu nie przypadnie do gustu , ale była jedyną jaką wymyśliłam . Spotkania z Mario ograniczyć do minimum , a później po prostu jakoś przetrwać .
                              Potrząsnęłam głową , przekręciłam kluczyk w stacyjce , pierwszy bieg i ruszyłam prosto na Signal Iduna Park . Już dziesiąta dwadzieścia mam dziesięć minut by nie spóźnić się na spotkanie . Lepiej żebym zdążyła bo pan Watzke raczej nie będzie zadowolony jak nie przybędę na czas . Dzięki Bogu na mieście nie było dużego ruchu i punkt 10.27 zaparkowałam przed gmachem stadionu . Wzięłam torbę z siedzenia pasażera i wysiadłam z auta , w biegu naciskając przycisk by Lande Rover "się zamknął" . Najszybciej jak potrafiłam pędziłam przed siebie . Udało się . Trzydzieści minut po dziesiątej lub jak kto woli za trzydzieści minut jedenasta zapukałam do drzwi z napisem "J.Watzke" . Gdy tylko słyszałam "proszę" weszłam do środka gdzie czekał już Jurgen i ... no właśnie , kim był ten nieznany mi ktoś ? Przez chwilę mu się przyglądałam . Wysoki , ciemne włosy i zielone oczy , szczupły , ale nie tak jak chłopcy w klubie . Uśmiechnięty i jego styl ubierania .. jak to w liceum . Na oko w moim wieku czyli lat dziewiętnaście (nie podaje zdjęcia bo w ten sposób każda z was może sobie go wyobrazić na swój sposób) . Może to nowy piłkarz , zastępca Gotze , który będzie reprezentował żółto-czarne barwy w nowym sezonie . Ale nie , nie wygląda na piłkarza .
-Dzień dobry . - uśmiechnęłam się
-Dzień dobry . Usiądź z nami . - odparł wskazując na wolne miejsce obok Klopp'a -... Jesteśmy już w komplecie więc możemy zacząć . - dodał bardzo poważnie
-Mogłaś zadzwonić bym podjechał . - powiedział cicho ojczym
-Byłabym szybciej , ale Mario mnie zatrzymał . - wyjaśniłam i skupiłam się na "zebraniu"
-Tak więc ... to jest Tim Arens . - i już wiedziałam jak nazywa się tajemniczy ktoś , także się przedstawiłam i słuchałam dalej - ... Tim będzie Twoim kolegą na studiach . Będziecie należeć do jednej grupy tam i odbywać razem staż tutaj .
                                 Dalej było już tylko gorzej , w sensie nudno . Raz jeszcze wysłuchałam co będzie należało do naszych obowiązków , że istnieje możliwość pozyskania pracy w Borussii gdy się sprawdzimy . To , że jeździmy za drużyną niemal wszędzie (oczywiście o ile szkoła pozwoli) znaczy : obozy i zgrupowania klubu , mecze każde (towarzyskie , ligowe , pucharowe , itp ) . Rozmowy z chłopakami przed meczami i po nich w ramach praktyki z psychologii oraz możliwość spróbowania swoich sił w przeprowadzeniu wywiadu po meczu . I tak dalej , i tak dalej . Tim .. także dostał torbę z klubowymi rzeczami , mi. z dresem .
-To do zobaczenia w Austrii . - Watzke uśmiechnął się i po godzinie mogliśmy opuścić gabinet
-Do widzenia . -odwzajemniliśmy gest
-Marcela . - powiedział niepewnie Tim
-Tak ? - odwróciłam się i spojrzałam na niego
-Miło mi Cię poznać . - uśmiech zawitał na jego twarzy
-Mi też , mam nadzieję , że będziemy się dogadywać . - odparłam
-To do zobaczenia .
-Do zobaczenia .
                                 Okey , ten koleś jest miły , ale chyba za bardzo . Liczę , że poznamy się lepiej w Austrii no i mam znajomego na wykładach . Zawsze to lepiej niż jak bym nikogo nie znała . On poszedł najprawdopodobniej na autobus , a my z Jurgenem na parking . Szczerze mówiąc nie wiedziałam po co ja tam byłam , ale jak mus to mus . Może chcieli zapoznać mnie z nowym nabytkiem . Wiedziałam jednak , że wielkimi krokami zbliża się 5 lipca . Czyli oficjalnie będziemy praktykantami , a później tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu będziemy zaprezentowani jako część zespołu . Na samą myśl mam ciarki i ten nieprzyjemny ból brzucha , spowodowany stresem.
-I jak Ci się podoba nowy kolega . - zagadał Kloppa
-Taki ... jakiś dziwny , ale to może przez to , że pierwszy raz się widzieliśmy . - odparłam
-Miły chłopak , widziałem się z nim tydzień temu . Też jest kibicem Borussii więc dogadacie się .
-Mam nadzieję .
-Przyjechałaś z Marco ? - spytał wyraźnie zdziwiony na widok samochodu blondyna
-Nie , sama . - podniosłam w górę rękę , w której trzymałam kluczyki .
-Aha , to może wpadniesz do domu ? Mama nic nie mówi , ale stęskniła się za tobą . - odparł
-Co ? Mama ? Stęskniła ? Żartujesz . - powiedziałam z niedowierzaniem
-Serio , to jedziemy ?
-Okey i tak muszę coś ze sobą zrobić . - uśmiechnęłam się i otworzyłam samochód
-Dlaczego ?
-Mario jest u Marco . - wyjaśniłam krótko .
-Unikasz go ? - zadał kolejne pytanie
-Od razu unikasz .. przyzwyczajam się do jego nieobecności .
-Chyba nie muszę Ci mówić , że żałuje ...
-Tak , tak , że wcześniej mi nie powiedział . To jedziemy ? - przerwałam mu
-Jasne . - uśmiechnął się i wsiedliśmy do samochodów .
                                 Tuż za bramą parkingu stało kilka pojazdów . Nie widziałam ich tutaj wcześniej więc olałam sprawę , ale gdy już opuściłam teren Borussii , przeraziłam się . Było tam chyba z dwudziestu fotografów . Wiedziałam , że biedacy myślą , iż ja to Reus , ale cóż . Zrównałam się z Kloppem , a ten wskazał ręką na siebie i w prawo , a później na mnie i w lewo . Co znaczyło , ze się trochę zabawimy z plotkopisarzami . Zrobiłam jak prosił i oboje na pełnym gazie ruszyliśmy do domu . Ja jechałam dobrze znaną mi drogą , natomiast Jurgen miastem . Widziałam , że kilka z aut jedzie za mną więc przyspieszyłam doskonale wiedząc , że gdy tylko wjadę na nasze osiedle oni niestety będą zmuszeni zrezygnować . To był jeden z plusów strzeżonych osiedli . Tak też się stało . Pan ochroniarz od razu zatrzymał fotoreporterów , a ja spokojnie podjechałam pod dom , gdzie stał już samochód ojczyma .
-Siemaneczko . - zawołałam gdy weszłam do środa
-Marcela ? - usłyszałam głos mamy
-To ja . - odparłam wchodząc do kuchni .
-Jak ja się za tobą stęskniłam . - od razu się do mnie przytuliła , a ja spojrzałam wymownie na siedzącego przy stole trenera .
-Mamo , przecież ja się nie wyprowadziłam . Po protu od kilku dni jestem u Marco , wrócę do Was za kilka dni . - uśmiechnęłam się - ... Tatko, szybki jesteś - zawołałam
-Lata praktyki . - powiedział , a po chwili się zaśmialiśmy
                                     Rodzinne pogawędki , herbatka i jak się okazało obiad . Nie wierzyłam w to jak zachowuje się mama . Nie ona , podmienili mi mamę !!! Miła , uśmiechnięta i ciekawa co robię , co dzieje się u Marco . Szok , jeszcze tydzień temu najchętniej by mnie komuś oddała , a tu proszę . Kuracja szokowa jest super . Chyba muszę zaproponować Reus'owi , że będę częściej u niego zostawać bo wtedy z przyjemnością wracam do domu . Pewnie sam nie uwierzy jak mu powiem , że moja rodzicielka była tak miła , a nawet mnie przytuliła . o.O .I to bez żadnych kazań i uwag . Niesamowite .
                                       Spędziliśmy tak całe południe . Było fajnie , a nawet bardzo , ale to co dobre szybko się kończy . Z nadzieją , że przyszły gracz Bayernu opuścił już mieszkanie Marco zaczęłam się zbierać do wyjścia .
-Będę już lecieć . - powiedziałam wstając z miejsca
-Już ? - rodzicielka wyraźnie posmutniała
-Tak , powiedziałam Marco , że wrócę za godzinę . - skłamałam , ale to była chyba jedyna szansa na wyjście z domu
-A ... Marcela muszę Ci coś powiedzieć . - odparł zakłopotany Jurgen
-Słucham .
-Jutro Borussia wzbogaci się o trzech nowych piłkarzy . - wydusił z siebie z udawanym uśmiechem
-Trzech straciła to trzech zyska . - powiedziałam ironicznie pod nosem
-Są sympatyczni , będą do nas pasować .
-Yhymm , zobaczymy . Spadam . Pa - uśmiechnęłam się i wyszłam
-Narazie . Pozdrów Marco . - zawołali
                                         Gdy byłam już na zewnątrz , myślałam o tym co powiedział Klopp'o ... nowi zawodnicy ? Chyba teraz właśnie doszło do mnie , że Mario serio już nie będzie . Do teraz jeszcze gdzies tam w środku wierzyłam , że jednak zostanie .Wsiadłam do auta gdzie podobnie jak rano oparłam się wygodnie i myślałam jak to będzie . Obóz w Austrii i Ci nowi , zapewne będą się starać być mili , ale nie wiem czy odpłacę tym samym . Najchętniej oddała bym ich , mimo , że się nei znamy , a wzięła z powrotem Gotze . W końcu ruszyłam przed siebie , ruchem ręki pożegnałam portiera i obrałam cel : mieszkanie Reus'a . Pojechałam dłuższa drogą . Przez centrum , kompletnie zapomniałam o fotoreporterach i cholernie skupiłam się na tym by nie zabłądzić . Był spory ruch więc wlokłam się za pozostałymi uczestnikami ruchu . Jednak przejeżdżając obok jednego z parków , zauważyłam znaną mi sylwetkę , siedząca na ławce. Nie wiele myśląc , a podświadomie czując , że coś się stało , zaparkowałam na pierwszym wolnym miejscu . Czym prędzej podeszłam do niego .
-Felix ? - spytałam kucając przed nim
-Marcela . Cześć - odpowiedział bez entuzjazmu ze spuszczoną głową
-Cześć , dlaczego tak sam siedzisz ?
-Tak jakoś .
-Chodź odwiozę Cię do domu . - zaproponowałam
-Nie , jeszcze chwile tu posiedzę .
-Jest zimno , a ja mam samochód . - uśmiechnęłam się
-Naprawdę , poradzę sobie .
-Felix coś się stało ? - zadałam kolejne pytanie wyczuwając , że chłopak wyraźnie chce mnie zbić z tropu
-Nie . - powiedział za wszelką cenę unikając mojego spojrzenia
-Ej , spójrz na mnie . - po chwili ciszy , w końcu zerknął niepewnie -... Matko , Felix co się stało ? - miał niezłe limo pod okiem i rozbitą brew
-Nic .
-Yhymm , chodź zawiozę Cię . - tym razem powiedziałam to bardziej stanowczo i w końcu zrezygnowany Gotze powędrował ze mną do auta . Wsiedliśmy do środka . Początkowo panowała cisza . Nie wiedziałam czy zadzwonić do Mario czy może lepiej nie .
-To jak powiesz mi ? - odezwałam się w końcu i włączyłam do ruchu
-Takie wariacje w szkole . - uśmiechnął się
-W to , że w szkole jestem w stanie uwierzyć , ale w wariacje raczej nie .
-Okey , pobili mnie w szkole . - odparł cicho , wręcz wyszeptał
-Co ? Dlaczego ? - ponownie zapanowała cisza , a mi w głowie zaświtało - ... przez Mario ? - spytałam
-Tak jakby .
-Nie mogą pojąć , że przenosi się do ... Bayernu ?
-Powiedzieli " Wynoś się stąd , razem ze swoim braciszkiem " - zacytował
-I niech zgadnę , nikt jeszcze nie wie o "wariacjach w szkole" ?
-Nie .
-Dobra , pogadam z Mario . - i tak to już jest . Unikanie go już tak dobrze mi szło , a tu proszę , Pobity Felix , znając życie nie przyzna się nikomu , że pobili go właśnie z winy bruneta . Dlatego to ja jestem skazana na rozmowę z byłym graczem BVB .
-Może lepiej nie ? - spytał gdy byliśmy już pod jego domem
-Felix muszę z nim porozmawiać . Rodzicom i Fabianowi możesz opowiedzieć bajkę o zabawie , ale on musi wiedzieć . Teraz chodź , przemyjemy tą brew . - uśmiechnęłam się i opuściliśmy auto
                              Młody miał szczęście nikogo nie było jeszcze w domu . Miał więc czas by wymyślić jakąś dobrą historyjkę . Było mi go szkoda bo przecież nic nie zawinił , a oberwał . Nie rozumiem też zachowania jego kolegów . Jeśli mieli coś do Mario mogli z nim porozmawiać , na pewno mają adres , ale woleli wyżyć się na słabszym .
-Macie apteczkę ? - spytałam gdy weszliśmy do środka .
-Tak , zaraz przyniosę . - odparł i poszedł do kuchni . Ja usiadłam na kanapie w salonie i czekałam na niego
-Wystarczy gaza , woda i plaster . - zawołałam gdy nie było go już przez dłuższy czas
-Okey , mam . Ale wiesz , że dam sobie radę . - mówił dołączając do mnie
-Wiem , ale ... daj . - powiedziałam z uśmiechem i na początek obmyłam niewielkie rozcięcie wodą utlenioną .
-Ałć . - jęknął
-Przepraszam , ale chwilę będzie piekło . Powiedz mi ... ten co się pobił , też tak wygląda ? - zadałam nieco luźniejsze pytanie
-Było ich dwóch , ale chyba wyglądają trochę gorzej . - odparł z nutka tryumfu w głosie
-To dobrze . Proszę gotowe . - uśmiechnęłam się przyklejając plaster
-Dzięki .
-Jeśli chciałbyś z kimś kiedyś pogadać to dzwoń .
-Będę pamiętał . Bo wiesz , każdy inaczej przeżywa ten transfer . Ja wiedziałem o nim wcześniej i tak trochę już jestem przygotowany na to , że on będzie tam . Narazie nie chciałem się przenosić do Monachium , choć były już takie spekulacje byśmy wszyscy tam zamieszkali , ale ... póki co zostajemy , Nie wiem na jak długo bo może od nowego sezonu lub w połowie się przeprowadzimy . Z jednej strony będzie fajnie bo nikt nam nie będzie mówił , że Mario zdradził Borussię , ale z drugiej ... to tutaj mam przyjaciół . - młody Gotze najwyraźniej potrzebował rozmowy tu i teraz
-Masz rację . Sama dowiedziałam się kilka dni temu i szczerze ... najlepiej zrobiłabym mu krzywdę . Nigdy nie zaakceptuję jego wyboru i nigdy mu tego nie wybaczę , tym bardziej , że to Ty chyba najbardziej ucierpiałeś , ale to jest mój przyjaciel . Musze jakoś przywyknąć , że nie będę się cieszyć z jego bramek , ani widzieć kilka razy dziennie .
-Mnie też zszokował , gdy powiedział , ze rozmyśla nad ofertą Bayernu . Rozumiem kibiców , ale z drugiej strony ...
-Taka jest piłka . - skończyłam za niego
-Właśnie , ja pewnie też kilka razy jeszcze zmienię klub , ale chyba powiem o wszystkim wcześniej bo wyjście jakie wybrał mój mądry brat chyba nie było najlepsze .
-Dokładnie . Zrobił źle nic nie mówiąc , wszyscy poczuli się zdradzeni i wątpię czy kiedy kolwiek będą mieli do niego taki respect jaki mieli .
-I to jest najgorsze . Marcela , dziękuję . Że pogadaliśmy , ze mnie wysłuchałaś . - powiedział przytulając się co bardzo , bardzo mnie zaskoczyło
-Nie ma za co . Polecam się .
-Jestem . - usłyszeliśmy ten cudowny głos , autora całego zamieszania w Dortmundzie .
-Siema . - odpowiedział Felix i poszedł do kuchni
-Marcela ?! - nie krył zdziwienia 
-Jak widać  . - podniosłam się z kanapy
-Coś się stało ? - spytał podchodząc bliżej
-Tak , musimy pogadać . - powiedziałam to tak oschle i poważnie , że sama byłam zdziwiona
-Okey , chodźmy do mnie . - zdziwiony puścił mnie przed sobą

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
TADAAAAAAAAM :D
Mamy to 78. już niedługo 80 , a tam ... chwila , na którą czeka może mniejsza część z was (nie będzie to noc Marco i Marceli :P ) , ale rozdział już mam i powiem , że wyszedł tak jak chciałam . :D , ale na niego musicie poczekać :D

Wracając do 78. on wygląda tak jak chciałam pisać od początku czyli duuuużo opisów , mniej dialogów . Nie wiem jakie wy wolicie .? 

Dziękuję za wiele ciepłych i miłych słów o blogu jakie zamieszczacie w komentarzach , których i tak (wiem jestem bezpośrednia) jest mało ... jak na to , że czyta go tyle osób :( :'( , ale może dacie radę na więcej ... spójrzcie wstecz ... 26 komentarzy :D Było nie lada wyczynem :) Uda się wam to powtórzyć ? (Łącznie wszystkich komentarzy mama ... 955 )