Początek

sobota, 28 września 2013

Rozdział 32

-Jak myślisz udało się ? - spytałam Roberta gdy wchodziliśmy do hotelu
-Mam nadzieję . Nie mogę dłużej patrzeć jak tych dwoje się mija . Przecież się kochają . 
Tak , każdy to już zauważył nie tylko my . No chyba po za trenerem i Ullą , ale to nic . Kochali się Marco już powinien się otrząsnąć po rozstaniu z Caroline i zacząć żyć . Marcela też się przyznała , że go kocha . Z resztą nie musiała .
Dlatego zdecydowaliśmy z Robertem , że nie wrócimy z nimi tylko chwilę później , żeby mieli chwile dla siebie . Ktoś musiał się poświecić dla dobra ogółu .;) 
Byliśmy już przed hotelem , oczywiście wszystko robiliśmy najwolniej jak się dało . Nawet na górę weszliśmy po schodach zamiast korzystać z windy .
-Nareszcie . Teraz tylko łóżko . - odparł 
Wyszliśmy na korytarz , ale w mgnieniu oka zawróciliśmy z powrotem .
-Widziałaś to samo co ja .? - spytał mój przyszły mąż 
-Tak . Cichoo . Bo usłyszą i nici z akcji . - zaśmiałam się pod nosem .

***

Zrobiłem krok w jej stronę nadal trzymając jej dłonie. Wyczułem jej oddech, był spokojny. Zdawało mi się, że wyczuwa moje intencje i pozwala mi zrobić kolejny krok. Jedną ręką chwyciłem ją w tali.
Odchyliła głowę, nieznacznie, a nasze oczy się spotkały , razem z duszami. Pochyliłem się nad nią, składając na jej ustach czuły pocałunek, lecz krótki z obawy na jej reakcję. Gdy chciałem się już odsunąć, nie pozwoliła mi. Trwaliśmy tak złączeni. Po chwili przerwałem patrząc w jej oczy. Cała drżała, a jej oddech stał się szybki i nierównomierny . Staliśmy tak kilka minut . Szczerze to nie miałem pojęcia jak się zachować . Chociaż nie żałowałem tego co się stało przed paroma sekundami , wręcz przeciwnie . Cieszyłem się , że w końcu udało mi się ją pocałować i nikt nam nie przeszkodził (mimo , że staliśmy na korytarzu) .
-Przepraszam . - odparła i chwiejnym krokiem weszła do pokoju .
Tak wiem , nie była w pełni sobą , ale z drugiej strony nie wypiła tak dużo , żeby nic nie pamiętać . Stałem tak jeszcze przed jej drzwiami i zastanawiałem się co zrobić . Byłem już jednak nie mal pewny , że odwzajemnia moje uczucia . Zdecydowałem , ze wyglądam jak głupek stojąc tak więc poszedłem do siebie , a w po drodze wpadłem na genialny pomysł .

***

Wychyliliśmy się lekko , aby sprawdzić czy plan zadziałał i w końcu się pocałują . Chwilę musieliśmy czekać , ale wyglądało to bardzo romantycznie . Nie wiedziałam , że z Reus'a taki kochaś . Wszystko wyglądało jak z filmu , nieśmiało podszedł do niej . Był ostrożny , nie chciał zrobić czegoś , czego będzie żałował . W końcu pocałowali się .
-Oooo... Nareszcie . - powiedzieliśmy równocześnie , po chwili zakrywając usta ręką .
Poczekaliśmy jeszcze chwilę , aż wejdą do pokoju i postanowiliśmy , że nie powiemy o tym co widzieliśmy .
Marcela weszła do pokoju , Marco także . Ponownie musieliśmy chwilę poczekać . Usiedliśmy więc oboje pod ścianą i czekaliśmy aż minie chociaż z piętnaście minut .
-Jak myślisz , co teraz z nimi będzie ? - Robert przerwał ciszę
-Nie wiem , ale mam nadzieję , że same pozytywne rzeczy .- uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego

***

 Kiedy tak stałam z Reus'em kątem oka widziałam Anie z Robertem . Szli po schodach ?!
No tak wszystko było ukartowane przez naszych kochanych przyjaciół . Z jednej strony byłam na nich zła , a z drugiej wdzięczna . Marco ich nie widział , ale myślał też , że jestem pijana . Cóż postanowiłam nie mówić mu , że wypiłam tylko kilka drinków i czuję się normalnie . Warto było utaić ten fakt przed nim . Ten pocałunek to najpiękniejsze co mogło mi się przydarzyć . Fakt nie był to mój pierwszy pocałunek bo ten pierwszy ... to był z .. Mario . Nie wiedziałam czy powiedzieć blondynowi , ze całowałam się z jego najlepszym przyjacielem . Odgoniłam tę myśl szybko , powinnam najpierw pogadać z Gotze . Nie myślałam już o tym bo poczułam usta Marco , a wszystko inne przestało istnieć.
Po wszystkim przeprosiłam go , nie wiem dlaczego tak po prostu i weszłam do siebie .

Dotarłam do pokoju , ale w jakich okolicznościach . Jak tylko weszłam oparłam się o zamknięte drzwi i wracałam do tej cudownej chwili . No kocham go , po prostu go kocham ! Chwilę tak stałam , aż w końcu postanowiłam się ocknąć i zdjąć z siebie tę kieckę wraz butami. Jak ja nie na widzę sukienek , z resztą szpilek tym bardziej . Wzięłam więc luźną koszulkę i krótkie spodenki z postanowieniem długiej kąpieli .
Ciepły prysznic to to czego mi brakowało ostatnio . Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki . W tym samym czasie do pokoju weszła Ania .
-Ooo .. jesteś .- uśmiechnęłam się na jej widok
-Tak , przepraszam , że tak długo , ale Robert chciał jeszcze wznieść jeden toast i tak jakoś zeszło .- tłumaczyła , a ja śmiałam się w duchu .
-Aha ... to ciekawe . - udałam zamyśloną .
-Dlaczego . ? - spytała
-Bo wiesz , jak stałam z Reus'em to jakaś para chowała się za ścianą myśląc , że ich nie widać . - spojrzałam na karateczkę .
Widziałam jak uciekała wzrokiem . Nie wiedziała co powiedzieć , chciało mi się śmiać . Pierwszy raz widziałam ją taką zakłopotaną ;)
-I była podobna do ciebie , ale nie wiem może mi się wydawało . - odparłam i rzuciłam się na łóżko .
Uśmiech nie schodził mi z twarzy , za sprawą Ani i tego co miało miejsce przed chwilą .
-A wracając do tematu , gdzie stałaś z Reus'em ? - Lewandowska próbowała wybrnąć
-Pod drzwiami . - zaśmiałam się
-Yhymm ... - jej spojrzenie mówiło "Gadaj i to już"
-Wiesz , było strasznie . Prawie znowu się pokłóciliśmy ... - próbowałam skłamać , ale nie potrafiłam uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-Tak , akurat bo uwierzę . Jak by tak było to byś nie miała uśmiechu od ucha do ucha .
Wiedziałam , że nie da mi spokoju i mimo , ze wszystko widziała to chce to usłyszeć ode mnie . Więc zaczęłam :
-Jak wyszliśmy z muzeum i czekaliśmy na limuzynę to było cholernie zimno . Cała się trzęsłam , a romantyczny Marco bez słowa dał mi swoją marynarkę , o właśnie marynarka . Zapomniałam muszę mu ją oddać , ale wracając do tematu . Przez tą sukienkę mimo wszystko było zimno więc przytulił mnie i w tej chwili już nie chciałam , żeby kierowca się spieszył . Jednak przyjechał jak dotarliśmy do hotelu i na nasze kochane , piąte piętro to postanowiłam sama iść do pokoju . Kiedy już byłam przy drzwiach Reus podszedł do mnie - tutaj na chwilę przerwałam i wróciłam do tej boskiej chwili .
-No mów . - poganiała mnie przyjaciółkę
-I pocałowaliśmy się , ale to powinnaś już widzieć , przecież widziałaś razem z Robertem .
-Wiem , wybacz nie powinniśmy , ale nie chcieliśmy przeszkadzać . To tak słodko wyglądało . - ponownie się tłumaczyła
-No nie wiem co na to Reus .
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i po kilkunastu minutach zasnęłyśmy .;)

***

Wszedłem do pokoju "z głową w chmurach" . Byłem szczęśliwy , że w końcu udało mi się ją pocałować . Pokazać co czuję . Trochę dziwnie mi z tym bo chyba przyzwyczaiłem się do Caroline , choć prawie nikt z mojego otoczenia nie darzył jej sympatią to bądź co bądź byliśmy razem cztery lata . Teraz jednak staram się o tym zapomnieć , a moje myśli krążą wokół Marceli . Cudownej , młodej dziewczyny , która dzieli moją pasję , jest wręcz ideałem , który kiedyś sobie ułożyłem w głowie . Lecz nie miałem w planach zakochania się akurat w polce , ale jestem teraz pewny , że to w stu procentach polki są najwspanialsze .!
Leżałem tak myśląc o niej . O tej co zawładnęła mną i przewróciła mój świat do góry nogami . 
-Cześć .! - usłyszałem Roberta wchodzącego do pokoju .
-Witam . - odparłem z uśmiechem 
-A ty co taki " w skowronkach" ? - przyjacielowi nie uszedł uwadze mój dobry humor 
-Wydaje Ci się . 
-Marco . - gdy usłyszałem swoje imię wiedziałem , ze jestem na przegranej pozycji . 
-Co ? - usiadłem na przeciwko niego .
-Coś się wydarzyło prawda ? - ponownie spytał można nawet powiedzieć stwierdził .
-Nie ... Tak ... Chyba . - zająknąłem się
-Możesz jaśniej ?
-Pocałowałem ją ... , ale nie żałuję . - odparłem i znowu powróciłem do tej jakże długo wyczekiwanej chwili .
-Żartujesz ? - odparł Lewandowski z niedowierzaniem
Uśmiechnąłem się tylko co znaczyło "Nie .! ;) "
-No , to powodzenia w nowym związku . - Robert cieszył się razem ze mną , ale chyba trochę się zagalopował . To , że ją pocałowałem nie czyniło z nas pary .
-Powoli . Spokojnie . Wszystko w swoim czasie .- rozśmieszyła mnie jego reakcja .
-Zobaczymy jutro , co wy robiliście tak na prawdę . - odparł współlokator i poszedł po prysznic 
No tak , zapomniałem ... gazety .! Będzie się działo , na bank mi nie popuszczą . Będziemy nie koniecznie na okładkach bo niestety nie wygraliśmy Ligi Mistrzów , ale na pewno jakiś artykulik się znajdzie . Przy Marceli zapomniałem o przegranej . Ona wynagrodziła mi wszystko , doskonale wie i rozumie , ze nie każdy mecz uda nam się wygrać . To by w końcu robiło się nudne . Myślałem , że to będzie najgorszy czas w moim życiu , przegrana z Bayernem , transfer Mario , ale pojawiła się młoda Matecka i wszystko po za nią obchodziło mnie , ale w mniejszym stopni . Trochę źle jest gdy widzę , ze dziewczyna , w której się zakochałem ma za złe mojemu przyjacielowi zmianę klubu , ale wiem , że w końcu się pogodzą . Nie dadzą rady długo się na siebie gniewać . 
-Idź się myj i spać młody .! Jutro wracamy do domu . - zaśmiał się Lewy wychodząc z łazienki
-Już idę tatusiu . - odgryzłem się 
Wziąłem szybki prysznic i zasnąłem myśląc o (mam nadzieję) dziewczynie mojego życia .

Byłem pogrążony we śnie kiedy usłyszałem jak ktoś puka do drzwi . Nie chciało mi się wstawać więc udawałem , że śpię . Liczyłem na to , że Robert w końcu otworzy . Niestety moje nadzieje były złudne.
-Już idę . Chwila . - wstałem bardzo niechętnie z łóżka i podążałem do drzwi .
Jakież było moje zdziwienie gdy za drzwiami zobaczyłem Mario .
-A ty co ? Gdzie Ann .? - pytałem jeszcze nie co zaspany .
-Poleciała gdzieś tam , jakąś sesje ma czy coś . - jak zwykle mój przyjaciel nie poinformowany na temat zajęć swojej "dziewczyny"
-Okey , to dlatego mnie budzisz ?
-Nie ... powód jest taki , że jest 8.00 zaraz śniadanie i o 12.45 mamy samolot więc wypadało by wstać , iść na śniadanie i się spakować . Powinieneś mi dziękować . - uśmiechnął się i wszedł do pokoju .
-Ubieraj się ja poczekam i idziemy na dół . - dodał siadając na łóżku .
-Dobra , już dobra . Obudzę Roberta . - odparłem i zapukałem do drzwi współlokatora .
Tak zanieśliśmy łóżko z powrotem do jego pokoju . W końcu trzeba zostawić jako tak porządek . Pukałem i pukałem , nic .
-Robert , wst ... - gdy w końcu zdecydowałem się wejść , ponownie się zdziwiłem .
Jego rzeczy spakowane , pokój ogarnięty , a Lewego brak .
-Stary , nie ma Roberta . - powiedziałem z niemałym zdziwieniem do Gotze'go .
-Chyba wiem gdzie jest . - odparł i wstał .
-Yyy.. gdzie ?
-Zaraz wrócę , a ty się ubieraj . - dodał i wyszedł z pokoju .

***

-Kochana .!! Wstawaj . - usłyszałam wesoły głos Ani 
-Co , dlaczego ? Jeszcze nie . - próbowałam jakoś uniknąć tego co przyprawiało mnie o dreszcze i gęsią skórkę .
-Bez wymówek idziemy B-I-E-G-A-Ć .! 
-Serio mówisz .? - spytałam podnosząc się z łóżka .
-Mówi i to bardzo serio mnie też już wygoniła z łóżka . Tak w ogóle to cześć . - na łóżku karateczki leżał pół żywy Robert .
-Aha ... skąd ty masz tyle energii .? - pytałam jak najciszej , ale usłyszała
-Jeszcze raz któreś z was powie "nie" , "zlituj się" , "dlaczego" , itp. to z każdym słowem o 5 minut dłużej biegamy .
-Dobra już , dobra wstaje . Dajcie mi chwilkę tylko się ubiorę . - wstałam .
Wizja biegania pół dnia była przerażająca . Aż ciarki przeszły po plecach .
Po porannej toalecie włożyłam na siebie to do potrzebne do treningu (leginsy , koszulkę , mega wygodne buty ) i byłam gotowa . Chciałam przedłużać jak tylko się da , ale Ania jak by znała moje zamiary zawołała
-Nic nie da jak będziesz tak przedłużać .
Zaczynam się jej bać . Cóż , wyszłam z łazienki i byłam gotowa na męczarnie . Po minie Roberta było też wydać nie zadowolenie . Wyszliśmy z hotelu ... na mieście było mało ludzi , w końcu jest niedziela rano . Nie wierzę w to , że spałam nie całe 2 godziny .
-Ty w ogóle spałaś .? - spytałam Lewandowskiej jak zrobiliśmy przystanek na rozgrzewkę .
-Tak . - uśmiechnęła się
Podziwiam tę kobietę za wszystko . Dwie godziny snu jak dla mnie to o dużo za mało . Jeszcze bym pospała tak do ... czternastej ?!
-Nie martw się . Po treningu będziesz miała tyle energii , ze nie będziesz czuła zmęczenia - dodała
I znowu bieganie . Boże zlituj się nade mną . Błagam .
-Ona tak zawsze ? - spytałam cicho Lewego
-Tak . Da się przyzwyczaić .
-Ciebie też wywlokła z łóżka ?
-Tak pół godziny szybciej niż ciebie . - zaśmiał się
-Dobra , leniuchy . Wracamy do hotelu . - zarządziła pani trenerka .
Jak tylko z Robertem usłyszałam "wracamy do hotelu" dostaliśmy takiej mocy , że w pięć minut byliśmy przed budynkiem .
-Teraz iść się umyć i na ósmą mamy śniadanie .
-Dobra , ale my widną . Ty jak chcesz. - wyszczerzył się Lewandowski .
Oczywiście popierałam jego decyzję . Ania wybrała tę aktywną formę dotarcia na górę . Karateczka już dawno zniknęła , a my nadal czekaliśmy na windę .
-To się nazywa złośliwość rzeczy martwych . - zaśmiałam się
Po kilku minutach ta wredna "rzecz" raczyła nas swoją obecnością .Oczywiste było , że Lewandowska była szybsza . Jak tylko drzwi się otworzyły stała przed nimi uśmiechnięta i dumna z siebie brunetka . -Idę pierwsza .- odparła i poszła do pokoju .
-Ja idę do siebie . - uśmiechnął się Lewy .
-Ale śmieszne , boki zrywać . Hahaha ... - powiedziałam z ironią .
-Poczekam sobie .- dodałam jak weszłam już do pokoju .
Przez czas jaki czekałam na "zwolnienie" łazienki , zdążyłam się spakować i ogarnąć część pokoju .
-Proszę bardzo . - z pomieszczenie wyszła jak zwykle pełna energii Ania
-Dziękuję bardzo . - zaśmiałam się .
Wzięłam prysznic , wyprostowałam włosy . Więcej po za codzienną toaletą robić nie trzeba było . Nigdy nie spędzałam w łazience więcej niż 30 minut . I tak było tym razem po półgodzinie skończyłam i wróciłam do pokoju .

***

Jak Marco powiedział ,że nie ma Lewego w pokoju od razu wiedziałem gdzie go szukać . Gdzie może być jak nie u swojej przyszłej żony . Przecież to normalne . Ta dwójka świata poza sobą nie widzą , spędzają razem każdą wolną chwilę , a w ich przypadku jest to niezmiernie rzadko . Chwilę myślałem nad tym czy dobrze robię , idąc do pokoju dziewczyn , ale przecież nie mogę unikać Marceli . Musimy w końcu pogadać .
Stałem pod drzwiami i zapukałem , usłyszałem "Proszę" więc wszedłem .
-O kogo moje piękne oczy widzą . - zaśmiał się Robert na mój widok
-Cześć . Marco się zastanawiał gdzie jesteś , a moja intuicja przyprowadziła mnie tutaj. - wyjaśniłem powód mojej wizyty .
-Nie złą masz tę intuicję . - uśmiechnęła się Ania pakując swoje rzeczy
-Tak , ja chyba już pójdę . Reus pewnie już gotowy , będziemy na dole . - odparłem
-To poczekaj pójdę z wami . - zawołał Lewy kiedy już wychodziłem .
-Dołączymy za chwilę . - powiedziała karateczka , a my wyszliśmy .
-Unikasz Marceli ? - przyjaciel spytał prosto z mostu .
-Może nie unikasz , ale obiecałem , że porozmawiamy w Dortmundzie .
-Aha , to okey .
Weszliśmy do pokoju i wcale się nie pomyliłem Marco czekał już gotowy na śniadanie .
-Nareszcie . Lewy gdzieś ty był .? - blondasek zasypał od razu pytaniami współlokatora
-U dziewczyn , Ania mnie obudziła rano na poranny trening.- odparł
-Aha .
-To ona w ogóle spała .?- dodał po chwili
-Tak . - zaśmiał się Robert
-Dlaczego się śmiejesz ? - Reus ponownie spytał
-Bo Marcela o to samo ją pytała .
Na twarzy Marco pojawił się promienny uśmiech . I wszystko było jasne .
-Hohoho , ktoś tu się zakochał . - uśmiechnąłem sie .
-Co ? - blondyn od samego rana zadawał tylko zdania ze znakiem zapytania na końcu .
-Stań przy lusterku .
-Po co ?
-Musisz tyle pytań zadawać . Patrz i słuchaj mnie uważnie .- stanąłem obok niego i kontynuowałem .
-No więc Ann , Jenny , Alice , Eva , Lisa - nic zero reakcji z jego strony , więc mówiłem dalej
-Natalie , Claudia , Catherine , Marcela .- udało się .
-I co dalej ? - spytał 
-Zadasz jeszcze jedno pytanie , a nie ręczę za siebie . To był mini test . Teraz już wszyscy wiemy , że zakochałeś się w Borussii - wyjaśniłem
-Dlacz.. - zaczął z zamiarem zadania kolejnego pytania
-Żadne imię nie wywołuje u Ciebie najmniejszej reakcji po za jednym Marcela
Reus ponownie się uśmiechnął , a ja z Lewandowskim zaczęliśmy się śmiać
-Kochany , wpadłeś po uszy . - odparł Lewy
-Bardzo śmieszne . Śmiejcie się , śmiejcie
Od samego początku , kiedy ją poznaliśmy widziałem , ze mój przyjaciel ją polubił tylko w inny sposób . Zazdrościłem mu , mimo , że mi też polka zawróciła w głowie postanowiłem odsunąć się w cień . Tak ona jest cudowna , pocałowałem ją chociaż wiem , ze nie powinienem , później w pewien sposób ją zawiodłem . Dlatego postanowiłem spróbować jeszcze raz z Ann-Kathrin , w końcu ją kochałem . Może stare uczucie powróci . Nie ważne  , wiem , że ona pojedzie ze mną do Monachium . Marcela by tego nie zrobiła , mimo tak krótkiego pobytu pokochała to miasto , zaczyna studia na tutejszym Uniwersytecie . Nawet jak by nam się udało być razem to nie na długo . Ja bym był tam , ona tutaj .Tylko bym ją skrzywdził , a co gorsza stracił i zaprzepaścił przyjaźń . Wyjadę , Borussia będzie szczęśliwa u boku Marco . Wiem , że on nic złego jej nie zrobi . Pierwszy raz widzę go szczęśliwego od czasu rozstania z Caro . Mam nadzieję , że uda nam się dogadać i będziemy przyjaciółmi , najlepszymi .

***

-O ! Już jesteś . To idziemy na śniadanie . Chłopcy już poszli na dół .- odparła karateczka kiedy zorientowała się , ze jestem już w pokoju .
Po kilku chwilach byłyśmy na dole , po drodze myślałam nad tym jak zachować się w stosunku do Marco . Co powiedzieć ? Nie wiem pierwszy raz jestem w takiej sytuacji . Po rozpatrzeniu wszystkich opcji , postanowiłam wszystko zostawić i zdać się na "siłę wyższą"
Po wejściu na "stołówkę" , zobaczyłyśmy wygłupiających się chłopaków . Uśmiechnięci od ucha do ucha . Zdziwiło mnie to trochę ,  w końcu nadal muszą pamiętać o wczorajszym meczu . I niezbyt miłym wyniku . Z drugiej jednak strony takie życie , tak jest w piłce nożnej . Stałyśmy tak chwilę patrząc na "duże dzieci"
-Nie wiem jak Jurgen sobie z nimi radzi na treningach . - uśmiechnęła się Ania
-Wiesz lepiej żeby się śmiali niż jak by mieli płakać . 
Obgadywałyśmy jeszcze chwilę chłopców , kiedy nagle Lewandowska kichnęła , tym samym zdradzając im naszą obecność .
-Na zdrowie . - usłyszałyśmy za plecami
Oczywiście odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy Mario , Marco i Roberta .
-Dziękuje . Myślałyśmy , że jesteście ...- Ania wskazała na grupkę patrzących się na nas już teraz chłopaków .
-Dopiero przyszliśmy . - uśmiechnął się Robert .
-Tak w ogóle to cześć . - dodał po chwili
-Siemka . - odpowiedziałyśmy razem .
-Możemy się dosiąść .? - spytał Mario
Spojrzałam na Anię i chłopaków , przecież nie mogłam mu powiedzieć , żeby sobie poszedł gdzie indziej .
-Pewnie . - odparłam
Siedzieliśmy przy jednym z największych stołów . Dlatego później siedzieliśmy z niemal połową drużyny . Naprzeciwko mnie siedział Reus i Mario , obok Mats z Cathy .
-Przepraszam na chwilę . - powiedziałam po chwili i odeszłam .
Musiałam trochę ochłonąć , dziwnie się czułam , ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu . Wyszłam przed salę .
-Spokojnie , przecież nic ci nie zrobi . To tylko Marco ... - mówiłam do siebie
-Tylko Marco , ten chłopak , który ci się podobał i pocałował . Te którego kochasz ... - dodałam po chwili . Kogo ja chciałam oszukać . Zwariowałam na jego punkcie , totalnie mi odbiło . Jeszcze Mario , ten który też zamieszał trochę w moim życiu . Bożeszz ...
-Unikasz mnie ? - usłyszałam po chwili . Na szczęście po niemiecku , więc była szansa , ze nie słyszał tego co mówiłam .

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Ufff... skończyłam .;)
Mam nadzieję , ze ciekawy . Wybaczcie , że tak rzadko dodaje , ale szkoła , matura i wql masakra . Na szczęście tylko do kwietnia ! ;))
Czekam na opinie , krytykę i wasze zdanie , które mam nadzieję umieścicie w komentarzach  . Oczywiście możecie pisać to co waszym zdaniem będzie się dalej działo , a obiecuję , ze przemyślę i wezmę pod uwagę scenariusz , który proponujecie.;)
I dziękuję za ponad 10100 odwiedzin .! ;) ;* ^^

czwartek, 19 września 2013

Rozdział 31

-Cześć. - usłyszałam za nim spojrzałam za siebie .  
Po chwili Ania zaśmiała się wraz z tajemniczym głosem.
Znałam doskonale ten śmiech , ale tak bardzo chciałam się mylić co do moich podejrzeń . W końcu powolutku odwróciłam się w stronę drzwi . I... niestety moje podejrzenia mnie nie myliły .
Czułam jak serce mi waliło . Najgorsze uczucie jakie miałam w życiu .
-Cześć . - tyle tylko udało mi się wykrztusić .
Nie miałam pojęcia jak się zachować . Lecz cieszyło mnie jedno wszystko o czym rozmawiałyśmy i co powiedziałam było dla niego nie zrozumiałe . Dziękowałam Bogu , że Marco nie zna języka polskiego
Panowała nie zręczna cisza  . 
-Wiecie , nie do końca rozumiem . - w końcu odezwał się Marco .
Właśnie , wyglądał cudownie . 
-Wiedziałaś , że tu są .? - spojrzałam podejrzliwie na Anię .
-Yyyy... tak , ale przecież i tak nic nie zrozumiał . 
-Na szczęście .
-Możecie po niemiecku .? - ponownie Marco wtrącił się do "rozmowy"
-Powinniśmy się zbierać . Bo chyba na nas czekają . - Robert jedyny co trzeźwo myślał
-A ty mogłeś dać jakiś znak , ze tu jesteście . Co by było jak bym powiedziała to właśnie po niemiecku ? - jemu też się oberwało 
-Ale nie powiedziałaś . - uśmiechnął się .
-O czym rozmawiacie . - biedy Reus nie wiedział o co chodzi .
-Nic takiego , Ania po prostu szukała bransoletki . - próbowałam jakoś go zbyć .
-No i teraz możemy rozmawiać . - zaśmiał się blondyn
-Właśnie , dziewczyny ślicznie wyglądacie . - dodał po chwili
-Wy też . - Lewandowska uśmiechnęła się
-To chodźmy - odparłam
Chłopcy wypuścili nas z pokoju i zamknęli drzwi . Zachowali się jak prawdziwi dżentelmeni . Wraz z  karateczką poszłam "zawołać" windę . Po chwili się zjawiła . Drzwi się otworzyły , a w środku byli ku naszemu zdziwieniu Mario z Ann-Kathrin .!!

Spojrzałam na niego i na nią. Zastanawiając się skąd ona się wzięła . Przecież rozstali się . Na twarzach  Marco i Roberta też malowało się zdziwienie . Gotze spojrzał na mnie , jego wzrok mówił "Wybacz" , nie mogłam być z nim i z nią w jednej windzie . Próbowałam , ale nie potrafiłam . Chociaż wiedziałam ,  że w końcu muszę z nim porozmawiać .Jednak od razu jak na nich patrzyłam , przed oczami miałam ten pamiętny wieczór kiedy ... kiedy się pocałowaliśmy . Nie żałowałam , ale jednak wolała bym , żeby to się nie wydarzyło .
 -Pójdę schodami . - odparłam i poszłam w ich stronę .
-Marcela ! Zaczekaj . - usłyszałam głos Mario.


***
Kiedy wszedłem z Robertem do pokoju polek , o czymś rozmawiały . Niestety nie rozumiałem , ale było widać wyraźnie , że Marcela jest zakłopotana całą sytuacją . Niby powiedziała mi , o czym gadali , ale wiedziałem , że to nie była prawda . Natomiast postanowiłem nie ciągnąć tematu bo śpieszyliśmy się na AfterParty .Musze jednak przyznać obie wyglądały cudownie , z resztą jak zawsze .;)
 Winda podjechała , mieliśmy już wchodzić gdy drzwi się jednak otworzyły w środku był Mario wraz ze swoją do niedawna byłą Ann-Kathrin . Nie przepadałem za nią . Była jak każda modelka . Kochała nie tyle mojego przyjaciela co jego zera na koncie. Ale w końcu postanowiłem ją polubić , w końcu czego się nie robi dla przyjaźni . Długo nie musiałem się męczyć bo po jakiś 2 miesiącach zerwali . A teraz ..razem , w Londynie . 
Zdziwiła mnie jej obecność ... i to bardzo . Widziałem po minach Lewego i Ani też nie małe zdziwienie.Mina Marceli też była podobna .  W końcu Gotze ponownie nic nie powiedział , że zszedł się z Brommel
Wiedziałem , że to jeszcze za szybko , żeby młoda polka sobie wszystko poukładała i godziła się z Mario , ale miałem też nadzieję , ze szybko to zrobią . Wymienili kilka spojrzeń nic więcej . Gdy w końcu nie wytrzymała i postanowiła na dół zejść po schodach .
-Zaczekaj .! - zawołał Mario wychodząc z windy . 
Robert powstrzymał go przed pobiegnięcia za polką
-Nie teraz , jak będzie gotowa będziesz wiedział . - powiedział tylko , a ja pobiegłem za nią
Schodami w dół , to jeszcze nie tak strasznie ... Spotkałem ją na 3 piętrze .  Stała oparta o barierki i patrzyła przez okno na miasto skąpane w ciemności . Zwolniłem nieco . Przez chwilę przyglądałem się jej drobnej acz kolwiek cudownej sylwetce . Z dnia na dzień umacniałem się w uczuciu jakim ją darzę . Działa na mnie jak magnez , przyciąga . Nie potrafię przejść obok niej obojętnie . Gdy widziałem ją taką smutną przypominało mi się jak ja dowiedziałem .


To było kilka dni przed meczem Ligi Mistrzów . Konkretnie przed meczem z Malagą . Przyszedł do mnie wieczorem , był przybity , ale też było widać , ze się cieszył . Wszedł bez słowa i usiadł na kanapie w salonie . Miał ze sobą czteropak napoju procentowego . Widziałem , że coś się święci . Nie pytałem czekałem aż sam się przemoże . Otworzył 2 puszki piwa . Jedną podał mi . Usiadłem więc naprzeciwko , a on zaczął mówić .
-Wiesz , byłem na rozmowie w Idunie . I dowiedziałem się , że dostałem propozycję występowania w Bayernie . Wiesz , że w moim kontrakcie jest zawarta klauzurka odstępnego . - po tych słowach spojrzał na mnie
Kiwnąłem twierdząco głową i domyślałem się o co chodzi . Po chwili kontynuował
-Liczyła się tylko moja decyzja . Czy chcę tam przejść czy nie . Właśnie dziś był czas jej podjęcia  . A jednym z moich marzeń jest trenowanie z Guardiolą , ale to nie znaczy , że Klopp jest jakiś nie tego , wcale nie . Ja po prostu potrzebuję czegoś nowego . Uczyć się i w ogóle . Po drugie marzenia są po to żeby je spełniać . - po tych słowach zamilkł .

Byłem już pewny , ze moje podejrzenia się sprawdziły . Mario , mój największy przyjaciel zmienia klub na odwiecznego wroga Borussii . Poczułem jak łzy napływają mi do oczu . Tak wiem faceci nie płaczą , ale gdy dowiadujesz się , że będziesz grał przeciwko swojemu i , że wyprowadza się kilkaset kilometrów dalej ... wtedy czujesz jak jakaś część ciebie zanika . Wspominasz wszystkie spędzone razem chwile , te dobre i te złe . Każdą chwilę . Dosłownie wszystko . Wtedy najlepiej byś , chciał się obudzić bo myślisz , ze to sen , ale niestety to rzeczywistość . Powinienem był być na to przygotowany. W końcu oboje jesteśmy piłkarzami , kiedyś albo on , albo ja by to zrobił . By zmienił klub i mimo miłości do dotychczasowego miejsca , chce spróbować czegoś innego .
Tego pamiętnego wieczoru jeszcze długo rozmawialiśmy wspominając wszystko . Począwszy od dnia , w którym się poznaliśmy , po mój pierwszy dzień w szeregach Borussii . Oboje się popłakaliśmy . Dlatego wiem co czuje Marcela . Mimo , ze nie znają się tak długo to da się zauważyć , że przywiązali się do siebie i to bardzo .

Powoli do niej podszedłem i zastanawiałem się co zrobić . Zdecydowałem się  , że spróbuje ją jakoś pocieszyć . Podszedłem do niej ,oparłem się o barierkę tuż obok . Delikatnie dotykając jej dłoni . Zadrżała . Spojrzała na mnie , miała przeszkolone oczy . Wiedziałem , że nadal ma za złe Mario , że odchodzi do Monachium , ale to już zamknięty temat . Patrzyła tak , gdy nagle bez słowa przytuliła się do mnie . Nie płakała tylko jeszcze ją to bolało .
 -Przepraszam . - powiedziała cicho .
-Może zejdziemy .? 
-Tak , masz rację . - odparła i szliśmy w dół
Droga mijała nam w ciszy .Gdy dotarliśmy do głównego korytarza , znaczy sali wszyscy już czekali . Na nas i wychodzącego właśnie z windy trenera . Po sprawdzeniu obecności wszyscy w nie najlepszych humorach zbieraliśmy się na imprezę .

***

Nie mogłam się odwrócić jak zawołał . Po prostu to olałam . Nie obchodziło mnie to co ma do powiedzenia . Zataił kolejny fakt , lecz jak było widać nie tylko przede mną , ale przed przyjaciółmi . Dlaczego mi nie powiedział , że wrócili do siebie . Jak tylko ją zobaczyłam wiedziałam , że się nie polubimy . Była całkowicie inna niż ja . Wymalowana lala , przysłowiowa wypindrzona blondynka . Nie lubię takich . Są inne , całkiem jak przybysze z innej planety .
Szłam powoli po schodach , w końcu na co dzień nie noszę takich butów . Więc musiałam uważać , żeby się nie zabić . Na 3 piętrze było wielkie okno z widokiem na skąpane w ciemności miasto . Oparłam się o barierkę i po prostu patrzałam . Wiedziałam , ze na dole czekają na mnie , najprawdopodobniej wszyscy , ale musiałam wziąć kilka głębokich wdechów . Chcąc , nie chcąc miałam obraz Mario przed oczami . Kochałam go , ale inaczej . Był po prostu kimś kogo oglądałam przez szklany ekran przez 4 lata . Zdobył moją sympatię . Może dlatego myślałam , ze to on jest tym w kim się zakochałam .? Nie wiem , wiem natomiast jedno Marco ... to jest ten mężczyzna , mimo tego , że jest sześć lat starszy doskonale się rozumiemy . On jest tym , który zamieszał mi w głowie . Bez , którego nie potrafię żyć . 
Kiedy tak wszystko układałam w głowie , usłyszałam , że ktoś schodzi po schodach . Modliłam się , żeby mimo wszystko to nie był Gotze. Wiem musimy pogadać , ale nie teraz . Najlepiej w Dortmundzie , w ciszy . Bez obecności innych . Kroki ucichły na chwilę . Nie obejrzałam się , chociaż chciałam . Lecz po kilku minutach , tajemniczy ktoś podszedł do mnie i ... kątem oka zauważyłam , ze to Marco stanął obok .Dotknął mojej dłoni niby przypadkiem , ale wiedziałam , że to było zamierzone . Uśmiechnęłam się w duchu , jednocześnie dziękując , że akurat on przyszedł do mnie . Spojrzałam na niego , gdy nagle bez słowa przytuliłam się . Musiałam ,to było silniejsze . Po drugie kto by nie skorzystał z takiej możliwości .
Po krótkim dialogu zeszliśmy na dół , sprawdziliśmy czy wszyscy są i pojechaliśmy na AfterParty.

Po drodze do Muzeum ... tak muzeum tam miała odbyć się "impreza" nie zamieniliśmy ani słowa . Chłopcy w nie najlepszych nastrojach , my z resztą też . Siedziałam , z Marco , Anią , Robertem , Romanem i Lisą (dla jasności jechaliśmy 3 limuzynami ). Wymieniliśmy tylko kilka spojrzeń . Tak wiem , powinnam się cieszyć chociażby z tego , że byłam na tym meczu , mogłam im kibicować , że ich w ogóle poznałam i jadę właśnie z tymi cudownymi ludźmi na zabawę , któta ma być odskocznią od przegranej .
-Marcela , teraz słuchaj . - przerwała ciszę Lewandowska .
"Troszkę" się wystraszyłam , byłam zamyślona ,  a tu nagle ktoś coś do mnie mówi . Moja mina wywołała uśmiech na twarzy towarzyszy .
-Więc , zaraz będziemy na miejscu , a nasz Marco pewnie cię nie informował o tym co tam będzie .-jej słowa brzmiały groźnie zaczynałam się bać .
Przełknęłam ślinę , a Ania kontynuowała
-Idziecie razem . Więc jesteście łatwym kąskiem dla fotoreporterów . Musisz ładnie wypaść na zdjęciach bo będą wszędzie w gazetach , w internecie , tutaj , w Niemczech , Polsce i w ogóle wszędzie .
Dobra teraz się bałam tak na poważnie . Ponowne plotki wyssane z palca . Oj , chyba czas przywyknąć .
-To znaczy , że co ? - zadałam pytanie bo do końca nie rozumiałam .
-Tak w skrócie , uśmiechaj się ładnie . - zaśmiała się Lisa .
-A najlepiej będzie jak będziecie się trzymać nas . - dodała po chwili .
Spojrzałam na Reus'a , on tylko pokręcił głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się .
-Nie mów , ze się boisz . ? - zapytał po chwili
Mój wzrok mówił sam za siebie .
-Spokojnie , one cię tylko straszą . Nie jest tak źle . Robią zdjęcia bo za co im płacą , także głęboki oddech i wychodzimy . - jego słowa wcale mnie nie pocieszyły , wręcz przeciwnie .
-Już dojechaliśmy .? - prawie krzyknęłam , towarzystwo zaśmiało się i wszyscy kiwnęli twierdząco głowami .
-Wiecie , ale mnie głowa rozbolała . Chyba muszę wracać do hotelu . - wymyśliłam coś na poczekaniu kiedy limuzyna się zatrzymała .
Robert uśmiechnął się porozumiewawczo do Ani i Romana . To było przerażające , widziałam , ze coś knują , ale nie wiedziałam co . Jedno było pewne nie uwierzyli mi .
-Kochana wychodzisz po dobroci czy mamy użyć siły . ? - Ania zabrała głos .
Marco wyszedł , ja nadal siedziałam w środku .
-Siły to znaczy co ? - spytałam naiwnie myśląc , że mi powiedzą .
Po chwili pożałowałam , że spytałam . Cztery pary rąk zaczęły mnie łaskotać .
-Nie błagam , tylko nie ... aaaaa... - krzyczałam , ale cicho , żeby nie wywołać jakiejś afery . Reus sobie stał spokojnie , czekając aż do niego dołączę .
-Dobra już idę . - powiedziałam śmiejąc się gdy dali mi zaczerpnąć oddech.
-Będzie dobrze . - odparli jednocześnie .
Wyszłam z "auta" z uśmiechem na twarzy . Trudno było nie .;) Marco widząc mój śmiech , także się zaśmiał . Poczekaliśmy chwilę na pozostałych i jak powiedziała Lisa , starałam się uśmiechać . Zrobiłam kilka kroków , kiedy usłyszałam szept Ani
-Złapcie się za ręce .
Z przerażeniem spojrzałam na klubową jedenastkę . Temu jak zwykle , wymalował się na twarzy uśmiech , ten cudowny . Pod jego wpływem nogi się uginają .
-Spokojnie . - odparł , i złapałam go pod rękę .
-Od biedy może być ... i tak wszyscy widzą . - usłyszałam ponownie z tyłu szept karateczki
Zaśmiałam się i blask fleszy wręcz oślepiał . Słychać było prośby fotografów : "W lewo" , "W prawo" , "Do mnie" ... Boże drogi nie wiedziałam co robić . W miedzy czasie poczułam , że Reus mnie objął . Uśmiech mimo wolnie pojawił się na mojej twarzy i postanowiłam , że zrobię mu tę przyjemność i przytuliłam się do niego . Teraz wiedziałam , że jego "zaciesz" jest szczery . Ania z Lisą mrugnęły i pokazały podniesiony kciuk .
-Wiesz co ci zrobię jak tylko wrócimy do hotelu ? - spytałam cicho 
-Wybacz musiałem , nie mogłem się powstrzymać .- odpowiedź tego typu ostatnio przestała mnie dziwić .
-Marcela , Marco ! - usłyszałam kogoś krzyk jak wchodziłam z blondynem do środka .
Mimo wolnie się odwróciłam , na "odstrzale fotografów" byli teraz Roman z Lisą i Robert z Anią .
-Można panie do zdjęcia ? - spytał ten sam głos co mnie wołał .
Spojrzałam na dziewczyny . One oczywiście były chętne . Chcąc nie chcąc wróciliśmy się . I wygłupialiśmy się same , później z chłopakami , aż w końcu dołączyła do nas reszta . Było dużo śmiechu . W końcu przyjechała kolejna limuzyna i teraz następni musieli się uporać z tymi "hienami" .
Weszliśmy do środka , przed wejście zostaliśmy obdarowani żółtą opaską z napisem "BvB . Echte Liebe VIP" . Obejrzałam dokładnie ten kawałek tasiemki i dziwiło mnie po co to piłkarzom , przecież każdy ich rozpozna, ale cóż .
-Mam nadzieję , że będziesz się dobrze bawić . - uśmiechnął się Marco gdy usiedliśmy na wyznaczonym dla nas miejscu . Na szczęście obok przyjaciół Ani z narzeczonym i Moritza . Na przeciwko siedziała Lisa także z narzeczonym , Leo i Jonas . Czyli wszyscy , których kocham . No prawie .
-W razie czego będę spać pod stołem . - zaśmiałam się , chwilę później reszta .
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy kiedy spiker czy DJ poprosił o wystąpienie piłkarzy na "scenę" . Oczywiście poszli . Jak się okazało , pomysłodawca miał na celu podziękowanie chłopakom . Lecz widziałam ich smutne miny , a już było tak dobrze . Po chwili zastanowienia wpadłam na pewien pomysł . Mianowicie , żebyśmy zaśmiewali wszystkie , w ramach wdzięczności i na znak , że są naszymi mistrzami jakąś przyśpiewkę , którą kibice śpiewają na stadionie "Heja BvB" czy "Jetzt kommen BvB" . Podzieliłam się z Lewandowską pomysłem i każda poszła poinformować resztę dziewczyn . Po chwili wszystkie były poinformowane . Czekałyśmy tylko na dogodną chwilę , znaczy aż DJ odda nam głos .;)
-Szczere podziękowania od kibiców, sztabu, dziewczyn i całego świata fanów BVB chcieli byśmy wam podziękować . I mamy dla was niespodziankę . - spiker podziękował (w rzeczywistości to trwało o wiele dłużej)
Chłopcy zeszli na dół . A ja wraz z dziewczynami weszłam na scenę . Z góry wszystko wyglądało inaczej ... te oczy zwrócone w naszą stronę , Marco , Mario ...
-Dawaj DJ . - zawołała Cathy i nastąpił jeden wielki fałsz .
No zawodowymi piosenkarkami to nie byłyśmy , ale liczą się chęci . Muzyka leciała z głośników . 
Fajnie było , poczułam się jak gwiazda lecz zdecydowanie to nie mój konik . Po skończeniu "parodii" piosenki na twarzy chłopców pojawił się uśmiech , co z tym idzie na naszych też .
-Twój pomysł prawda ? - spytał Marco jak tylko zeszłam ze sceny
-Dlaczego .?
-Hmm.. bo nas kochasz.? - uff.. to jego spojrzenie
-No dobra masz mnie . Nie mogę patrzeć jak się smucicie . To takie przygnębiające .
-Przywykniesz .
-Wątpię , najwyżej będę płakać razem z wami . - zaśmiałam się i usiadłam do stolika.

Zabawa trwała w najlepsze , nie mal wszyscy zapomnieli o meczu z przed kilku godzin i wyluzowali się . Zaczęto polewać alkohol . Spojrzałam na Roberta nalewającego mi napój procentowy  .
-Zwariowałeś .? Przecież jak to wypiję to zaliczę zgon tu i teraz . - zaśmiałam się
Wiem , to dziwne , ale nie piję alkoholu . W życiu nie byłam pijana , jakoś mnie to nie kręci .
-Spokojnie , przypilnujemy cię . - uśmiechnęła się Ania .
-Wypij za moje zdrowie . Bo ja podziękuję . - Reus spojrzał na mnie , a ja z niedowierzaniem na niego
-Muszę cię do hotelu odstawić bo inaczej ... - kiwnął głową w kierunku mamy
-Rozumiem , ale tylko jeden . - zarzekłam się
-No i tak ma być . - na Roberta już procenty podziałały

Jednak wbrew moim obietnicom na jednym się nie skończyło . Co samą mnie zdziwiło .
-Zatańczysz ze mną ? - mówił głośno oczywiście Marco , przekrzykując muzykę
-Ale ja nie umiem .
-Proszę . - i ten cholerny uśmiech , któremu nie potrafię odmówić
-Tylko jeden raz . - ponownie sobie obiecałam i ponownie się nie udało .
Z jedenastką cudownie się tańczyło , z Robertem , Moritzem , Jonasem , Leo , Romanem i Matsem też . Z resztą jeszcze nie miałam okazji . Miałam natomiast nadzieję , że Mario nie wpadnie na ten pomysł . I któryś już raz z kolei się myliłam . Kiedy usiadłam do stolika , ni stąd ni zowąd zjawił się Gotze .
-No nie , to chyba jakiś głupi żart . - pomyślałam i udawałam , że go nie widzę .
-Długo będę musiał prosić .? - spytał w prost co mnie zaskoczyło
-Ty ? Bardzo ...  - odparłam obojętnie
-No dobra , proszę , proszę , proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę . . .
-Przestań . Jesteś ... przecież , a Ann gdzie jest .? Dlaczego z nią nie zatańczysz .? - spytałam , żeby przerwać te jego "proszę , proszę" .
-Tam siedzi . - wskazał na miejsce pod ścianą i dziewczynę "namiętnie" szukającą czegoś w IPhonie
-Aha ...
-To jak będzie zatańczysz .? - spojrzał tymi cudownymi , brązowymi oczami . A ja , patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana .
-Ale , ani słowa . Pogadamy dopiero w Dortmundzie . - postawiłam warunek .
Może to wyda się głupie , ale mimo tego , że wręcz kochałam jego głos nie chciałam z nim gadać , tańczyć też nie , ale dla własnego spokoju zgodziłam się
-Okey .
Wstaliśmy i poszliśmy na parkiet . Wszyscy się bawili . Dostrzegłam nawet mojego partnera tańczącego z żoną Piszczka . Uśmiechnął się gdy zobaczył mnie ze swoim przyjacielem . Chyba myśli , że się pogodziliśmy .
Jak na złość puścili bardzo wolny kawałek . Dzisiaj wszyscy i wszystko było przeciwko mnie . I co miałam zrobić zostawić go na środku ? Było by bardzo chamskie . No cóż , jak pech to pech . Mario objął mnie , a ja jego . Oparłam głowę na jego ramieniu i prawie zasnęłam .
-Zadzwonisz jak przemyślisz .? - usłyszałam po chwili .
-Tak . Nie psuj tej chwili .
Kilka chwil później piosenka się skończyła , a ja na pół śpiąco poszła na swoje miejsce . Wszyscy z "naszego" towarzystwa już tam byli .
-Wiecie co ja chyba odpadam . Już nie dam rady . - mówiłam z zamkniętymi oczami i oparłam głowę na ramieniu Reus'a .
-Może pojedziemy do hotelu .?? - spytał obejmując mnie
-A która godzina .?
-Piąta . - usłyszałam odpowiedź
-Już . ! - byłam w szoku , dopiero co przyszliśmy a już piąta
-Tak , zaraz wszyscy się będą zbierać . My chyba też pojedziemy .- odparła Ania , zerkając na zasypiającego obok Roberta .
-Marco , to zostań ja pojadę z nimi .
-Nie , też bym się już położył . - uśmiechnął się
-Okey , to przepraszam , ale ja muszę iść spać . Do jutra , znaczy do dzisiaj .- mówiłam bez ładu i składu . Zmęczenie i procenty dały się we znaki
-Jedziecie ? - dodałam po chwili do Ani .
-Tak , ale zaraz . Robert jeszcze "da radę" - zaśmiała się karateczka
-Spoko . Miłej zabawy . - odparłam na odchodne .
Wyszliśmy z muzeum . Było zimno , a ja mądra nie pomyślałam , żeby wziąć jakiś sweter lub żakiet .
-Zaraz , będzie auto - powiedział Marco , zerkając na mnie
-Ooookeyyyy . Byle szybko . - trzęsłam się z zimna
Śmielsze spojrzenie Reus'a i od razu cieplej . Uśmiech sam pojawia się na twarzy .
Rozglądałam się za tym nieszczęsnym samochodem . Lecz po chwili poczułam ciepło ! Obejrzałam się za siebie . Tak , Marco dał mi swoją marynarkę . Oni to mają fajnie garnitur i zawsze ciepło , a jak nie to można zdjąć .
-Dalej zimno ? - spytał po chwili .
-Nawet jeśli to już nic nie zrobisz . - zaśmiałam się
Także się zaśmiał i bez słowa podszedł do mnie i przytulił . Oooo.. te perfumy . Cudowne .
-Wiesz trzeba przyznać , ze pomysłowy to jesteś i masz boskie perfumy .  - odparłam cicho wtulając się w niego .
Mogłam tak stać , teraz modliłam się , żeby ta limuzyna jechała jak najdłużej . Jednak moje prośby nie zostały wysłuchane . Auto przyjechało i trzeba było się odkleić od blondyna . Jechaliśmy w ciszy . Do hotelu dojechaliśmy szybko . W końcu była 5 nad ranem , wszyscy śpią , mały ruch . Wysiedliśmy i weszliśmy do budynku .
-Żeby nie było ... pijana nie jestem . - powiedziałam gdy czekaliśmy na windę
-Oczywiście . - zaśmiał się Reus
Winda i piąte piętro .

***

Byliśmy w hotelu , Marcela była troszkę pijana , ja obiecałem , że ta impreza nie będzie aż tak alkoholowa. W końcu musiałem się opiekować Polką . Dlatego to ona korzystała więcej z napojów procentowych . Wjechaliśmy windą na 5 piętro .
-Dam sobie radę . - powiedziała i szła w stronę swojego pokoju .
-Na pewno .?  - spytałem
-Tak , aż taka pijana nie jestem . - uśmiechnęła się
-Na dole mówiłaś ...
-Wiem . - zaśmiała się
-Jak chcesz . Dobranoc . -odpowiedziałem i oczywiście nie wszedłem do pokoju . Czekałem aż ona to zrobi pierwsza , żeby mieć pewność , że udało jej się dotrzeć do siebie .
-Dziękuję . Było super i nie martw się tym meczem . Jeszcze nie raz będziecie mieli taką okazję . Uśmiechnij się . - poprosiła patrząc na mnie .
-Nie ma za co . -spełniłem jej prośbę .
-No , tak o wiele lepiej . To ja idę .
Zbliżała się do drzwi swojego pokoju.Zastanawiałem się przez chwilę czy dobrze robię , ale jednak postanowiłem spróbować .Podbiegłem, łapiąc ją za ręce i odwracając w swoją stronę. Patrzyła zaskoczona na to co robię. Uśmiechnąłem się tylko .Miałem wrażenie, że każda sekunda staje się godziną , godzina dniem i tak dalej ;). Zrobiłem krok w jej stronę nadal trzymając jej dłonie. Wyczułem jej oddech, był spokojny. Zdawało mi się, że wyczuwa moje intencje i pozwala mi zrobić kolejny krok. Jedną ręką chwyciłem ją w tali.

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
Hura!! Udało się 31 rozdział napisany ! ;)
Myślę , ze nudny nie jest . Starałam się bardzo .
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 9 TYŚ . WYŚWIETLEŃ .!!! 
Czekam na opinie , krytykę , komentarze , itp .
Bo wiem , że potraficie . ! Im więcej komentów tym większa motywacja na kolejny rozdział
Kocham was .! :***** <3

sobota, 14 września 2013

Rozdział 30


Te 15 minut siedziałam jak na szpilkach . Z niecierpliwością czekałam aż chłopcy wyjdą z tunelu i mecz się rozpocznie . Ania widząc moje podekscytowanie uśmiechała się , podobnie jak Leo .

W końcu się doczekałam , Borussen wyszli na murawę , wszyscy wysłuchaliśmy hymn Champions League , chłopcy zajęli pozycję , sędzia dał znak i mecz się rozpoczął . Zacisnęłam mocno kciuki , bardzo chciałam , żeby chłopcy wygrali . Nasz sektor tak poniosły emocje , że śpiewaliśmy przyśpiewki wraz z kibicami . Świetnie się bawiłam nawet się nie obejrzałam jak minęła pierwsza połowa . Na szczęście , albo i nie szczęście chłopcy schodzili do szatni przy bezbramkowym remisie .
 W przerwie poszłam z Anią i Jenny po coś do picia . 
-Poproszę Co... - zaczęłam 
-Żadnej Coli , 3 wody poproszę . - Lewandowska jak zawsze na straży .
Spojrzałyśmy na siebie , a pani Schmelzer szepnęła
-Następnym razem . 
I wybuchnęłyśmy śmiechem . Karateczka wręczyła nam butelki z najzdrowszym napojem .;)
Po chwili byłyśmy już na miejscach i z takim samym emocjami czekałyśmy na rozpoczęcie drugiej połowy spotkania .
Rozmawiałam z dziewczynami kiedy dostałam SMS'a . Zdziwiłam się bo w moim przypadku nie zdarzało się to często . Kliknęłam na "Odczytaj" i odczytałam treść ."Ślicznie wyglądasz , nic nie mówiłaś , że idziesz na Finał Ligi Mistrzów ." Kiedy skończyłam uśmiechnęłam się sama do siebie . Nadawcą wiadomości była moja kuzynka , a mianowicie córka wujka Wojtka . Uśmiechnęłam się sama do siebie i odpisałam "Wiem , przepraszam . Lepiej powiedz kiedy mnie odwiedzisz ;) " , odpisałam . Kilka minut temu piłkarze wybiegli na boisko , oczywiście wszyscy spojrzeli się w naszą stronę . Wszystkie pomachałyśmy naszym chłopakom czy przyjaciołom . Usiadłyśmy ponownie zaciskając kciuki . Zapomniałam o całym bożym świecie , skupiałam się tylko i wyłącznie na tym co się dzieje na murawie .
-Heja BvB . - krzyczałyśmy na całe gardło.
10 minut po przerwie nadal 0:0 , 15 minut 0:0 .Nagle w 59 minucie , Bawarczycy zbliżali się niebezpiecznie do bramki . Wszyscy wstali z miejsc , przeciwna połowa stadionu z nadzieją , że ich drużyna strzeli wreszcie gola , nasza natomiast , że jednak go nie będzie . Niestety jęk zawodu , smutne twarze Borussen , radość kibiców Monachium i roześmiane twarze Bayernu . Mario Mandżukić zdobył bramkę w 60 minucie . 
-O .. Nie .. - słychać było niedowierzanie dziewczyn . 
Najgorszy scenariusz . To przeciwnicy otworzyli wynik spotkania , miałam jednak nadzieję , że uda się chłopakom w żółtym zdobyć minimum dwie bramki . Zdziwił mnie także smutek Gotze'go . Myślałam , że jemu to bez różnicy kto wygra w końcu w jednym klubie jest , a w drugim zaraz będzie . Myliłam się i nie wiem dlaczego poczułam ulgę . 
Doping kibiców z Dortmundu się wzmocnił . Chcieli pomóc i wesprzeć swoją ukochaną drużynę . Oczywiście także zaczęłyśmy głośniej śpiewać . I w 67 minucie Marco dostał podanie i wbiegł z piłką w pole karne . Szykował się do dośrodkowania . Wszyscy wstrzymali oddech podobnie jak przed 7 minutami . Zacisnęłam mocniej kciuki i ... Reus został sfaulowany . Leżał na murawie , szczerze to nie wiem czy udawał , czy nie , ale wolała bym żeby jednak był dobrym aktorem ;) . Wszyscy skierowaliśmy wzrok na sędziego , który na nasze szczęście podyktował rzut karny , ale niestety winowajca nie dostał drugiej czerwonej kartki . Cóż chociaż jedna decyzja okazała się korzystna . Z zapartym tchem przyglądaliśmy się Ilkayowi , który ustawił sobie piłkę i przygotowywał do strzało . Zamknęłam oczy . Nie wiem dlaczego , po prostu . I czekałam na reakcje kibiców . Cisza ... lecz po kilku sekundach , krzyki , okrzyki radości . Strzelił
-Udało się . - zawołała Lisa , która niezwykle przeżywała mecz 
Odetchnęłam z ulgą i mimo wolnie spojrzałam w stronę Mario . Cieszył się , jak dziecko . Skakał i przytulał Zlatana . 
-Nie zapomni . - powiedziałam cicho do siebie . Wiedziałam , ze nie zapomni o Borussii i zawsze będzie częścią jego życia . 
I mecz rozpoczął się od nowa . Ponowne remis i emocje . Jeszcze większe bo do końca zostało 20 minut . 
Bawarczycy rozpoczynali grę ze środka boiska . Jednak chłopakom udało się szybko odebrać piłkę i akcja w bardzo szybkim tempie kierowała się w kierunku bramki Neuer'a . Ponownie zacisnąwszy kciuki , spoglądałam na to co się dzieje . Łukasz podał do Svena , on chciał do Roberta , lecz piłkarze Bayernu doskonale oczytali ich zamiary . I tak trwał mecz:najpierw atakowali jedni później drudzy , aż do 87 minuty .
Od kilku minut "czerwoni" "napastwali" naszą bramkę . Borussen , nie potrafili jakoś ich ogarnąć . Spojrzałam na Mario , było widać , że wie co może się za chwilę zdarzyć . Jego przyszły klub najprawdopodobniej nabrał wiatru w żagle i nie dopuści do dogrywki . Zerknęłam na Leo , jego mimika twarzy mówiła to samo , zaraz po nim wzrok padł na dziewczyny . Mi łzy napłynęły do oczy . Nie chciałam , żeby Pszczółki przegrały . Po chwili ich przypuszczenia okazały się słuszne . Beyern minutę przed końcem prowadził 2:1 . Wraz z dziewczynami nie dowierzałyśmy w to co się stało przed chwilą . Widzieliśmy smutne twarze chłopaków . Chciało mi się płakać, chyba nawet uroniłam kilka łez , bo po chwili poczułam jak ktoś mnie obejmuje .
-Nie płacz . - powiedział cicho , a ja jak bym chciała się schować w jego ramiona i obudzić się z tego koszmaru .
Nie patrzałam kim jest tajemniczy pocieszyciel ,lecz byłam nie mal pewna , ze to Bittencourt  
-Jak nie teraz to za rok . - dodał już normalnym tonem .. a ja odskoczyłam od niego jak oparzona , gdy usłyszałam ten cudowny głos
-Co ty w ogóle robisz ? Kto jak kto , ale ty nie powinieneś tego mówić . - wkurzyłam się . 
Tak to był Mario , on mnie chciał pocieszyć , ale efekt był odwrotny . Jak on śmie tak mówić . Za rok ?. Przecież on będzie w Monachium . Byłam zła i załamana . To wszystko co się działo w ostatnich tygodniach . To było za dużo . Chciałam wyjść ze stadionu , jak tylko usłyszałam gwizdek sędziego , kończący mecz . Krzyki radości kibiców Bayernu . Nie chciałam tego słuchać .Natomiast z drugiej strony wiedziałam , że chłopcy są podłamani , postanowiłam więc zaczekać .Napisałam do Leo SMS'a gdzie może mnie znaleźć . Już po kilku minutach w asyście kilku dziewczyn zjawił się . Wszyscy byli smutni i nie dowierzali w to co przed chwilą się stało . 
-Wiecie , ja pójdę do nich . Wy poczekajcie chwilkę . - rzucił i znikł w tłumie kibiców . 
Ja podeszłam do Ani i przytuliłam się do niej . 
-Pogodziłaś się z Mario .? - spytała przerywając ciszę
-Nie . - odparłam krótko 
Nie miałam najmniejszej ochoty o nim rozmawiać . Nie przywykłam jeszcze do tego transferu , a może nie chcę .? 
-Jestem . Możemy wejść do szatni jak już odbiorą ... no wiecie . - Bittencourt wskazał głową na scenę , gdzie odbędzie się dekoracja . 
Spojrzałam na płytę boiska . Piłkarze w czerwonych strojach : skakali z radości . Borussen płakali leżąc na murawie . Tak bardzo chciałam ich wszystkich przytulić i jakoś pocieszyć . Najbardziej zabolał mnie widok Marco , Łukasza , Romana i Roberta . Do reszty chyba jeszcze nie dotarło to co się stało .

***

...To nie możliwe . Tak blisko . Wypuściliśmy naszą wielką szanse z rąk . Widziałem reakcje Marceli i reszty dziewczyn na wyrównującą bramkę . Lecz także tą ostatnią , strzeloną przez Bayern . Byłem zły i smutny . Tak bardzo chciałem uszczęśliwić , dziewczynę , w której się zakochałem . Tak prawdziwie . Po gwizdku sędziego opadłem bezwładnie na murawę i po prostu rozpłakałem się jak małe dziecko .  
Po kilkunastu minutach załamani Borussen zeszli już z odebranymi medalami pamiątkowymi do szatni    Jednak musieliśmy iść odebrać pamiątkowe medale czy jak to nazwać . Nie było to miłe ... przegrać z odwiecznym rywalem i to na takim szczeblu . Mogliśmy im pokazać na co nas stać , ale się nie udało . Cóż taka jest piłka nożna . Jednak ten mecz na długo zostanie w mojej głowie . Nie raz będę go rozpamiętywał , i analizował co mogłem zrobić lepiej , żeby strzelić bramkę . Po "dekoracji" i podziękowaniu dla kibiców , którzy są najlepsi na świecie zeszliśmy do szatni . Moje myśli nadal krążyły wokół tego co się stało . Słychać było wiwatujących kibiców Monachium . Zazdrościłem im , ale postanowiłem , że udowodnimy im jeszcze kto jest lepszy . Bez względu na historię klubu . Liczy się tu i teraz , nie to co było .

***

Chłopcy zeszli do szatni , a my wraz z Leo i Zlatanem poszliśmy do nich . Trochę się bałam . Wiedziałam , że zobaczę ich przybite , czasami nawet zapłakane twarze , ale kto ma ich pocieszyć jak nie my . 
Po chwili byliśmy pod drzwiami z napisem "BORUSSIA DORTMUND" zanim weszłam wzięłam głęboki oddech , może nawet 2 lub więcej . Rezerwowy bramkarz BvB otworzył drzwi . Gdy weszliśmy ujrzałam załamanych chłopaków . W oku zakręciła się łza ..
Gdy mój wzrok wędrował każdym z osobna , zatrzymałam go na jedenastce . Miał głowę zatopioną w dłoniach , a na niej ręcznik. Całkiem jak by chciał zniknąć , spoglądałam tak na niego chwilę . On jak by poczuł moje spojrzenie podniósł się ,a żółto-czarny ręcznik z logiem Borussii odsłonił nie znacznie jego twarz . Chciałam wymusić uśmiech , ale nie udało mi się . Bez słowa podeszłam do niego . Marco wstał i spojrzał mi w oczy , jak by chciał powiedzieć "Przepraszam" , łza spłynęłam mi po policzku . Zauważył to . Uśmiechnął się delikatnie . Też miał przeszkolone oczy , ale nie uronił łez . Może i zrobił to na boisku , ale nie tutaj . Rozejrzałam się , każda dziewczyna była w objęciach swojej drugiej połówki , a ja stałam przed kolesiem , którego kocham , on mnie też , ale ... Właśnie , ale co ? Dlaczego mu nie powiem , że słyszałam jak mówił , że mnie kocha . Nie wiem , może boję się miłości . Jeszcze nigdy nie byłam zakochana . Nie dopuszczałam do siebie chłopaków , jedynie potrafiłam się z nimi zaprzyjaźnić nic więcej . I po raz pierwszy pocałowałam się ... właśnie z Mario . Może to kolejny powód , dla którego nie powiedziałam Reus'owi o wszystkim . Spoglądnęłam raz jeszcze w jego oczu , które miały niezidentyfikowany kolor , który zależał od padającego światła . To był jeden z wielu szczegółów , który sprawiał , ze ten chłopak jest wyjątkowy . Chwile staliśmy tak patrząc na siebie , gdy nagle ni stąd ni zowąd , poczułam lekkie szarpnięcie i wylądowałam w objęciach Marco . Pragnęłam tego , bardzo . Tak bardzo chciałam przytulić się do niego , ale też strach przed tym , że zrobię coś nie tak i będzie tzw."kwas" . Dzięki Bogu to on zdecydował się na ruch , za który w głębi duszy dziękowałam z całego serca . Zatonęłam wręcz w jego ramionach , kochałam ten stan , to uczucie i ciepło . 
-Nie płacz , będzie dobrze . -  szepnął , a po moim policzku spłynęła kolejna łza
-Ale to wy powinniście ... - zaczęłam cicho.
-Taka jest piłka nożna jedni się cieszą drudzy nie . Niestety . Kolejnym razem się uda . Obiecuję . 
Wiedziałam , że mówi to wbrew woli . Że myśli jak ja , ale powiedział to co każdy kibic Borussii sobie powtarza . 
-Chłopaki , chyba nie muszę wam mówić , że graliście dobrze , ale niestety też nie mogę w to uwierzyć . Jednak to jest sport . Tutaj liczy się też szczęście , nam go dziś zabrakło . - do szatni wszedł Jurgen w nie mniej podłym nastroju
-Ale życie toczy się dalej i trzeba się jak wy to mówicie "ogarnąć" , za chwilę impreza . Więc przebierajcie się i do hotelu szykować eleganckie wdzianka . - zaśmiał się . 
Tak , on potrafił rozluźnić atmosferę . Za to między innymi wszyscy go kochają .
Jak powiedział trener tak zrobili , żeńska część wyszła z szatni i powędrowaliśmy do autobusu , który zawiózł nas do hotelu . Potrzebowałyśmy więcej czasu , żeby przygotować się do Afterparty niż chłopcy . W kiepskich nastrojach pojechaliśmy pod gmach hotelu i każda poszła do swojego pokoju , założyć odpowiedni strój .
-To nie pierwszy i nie ostatni raz . Musisz nauczyć się to akceptować . Na początku reagowałam tak jak ty , po prostu się załamywałam przegraną chłopaków , ale z czasem stare się to dla mnie normalne . Takie życie , niestety . Ja tez nie każdą walkę wygrywam . - zaśmiała się i zaśmiała się i zamknęła drzwi .
-Właśnie tobie trochę łatwiej bo sama wiesz jak to jest . Ale ... obiecuję poprawę . - uśmiechnęłam się , a Ania zniknęła za drzwiami łazienki . 
Ja postanowiłam naszykować sobie potrzebne rzeczy .;) Karateczka po kilkunastu minutach wyszła 
 -WoW . Od razu widać , że polka .-uśmiechnęłam się . Wyglądała ślicznie , z resztą jej we wszystkim ładnie .
-Nie gadaj , tylko idź się ubieraj bo masz niecałą godzinę . - pośpieszała mnie .
-No dobra , dobra . 
W łazience zaczęłam od mycia głowy , postanowiłam , że po prostu wyprostuje je i nie będę kombinować . Zajęło mi to może z 20 minut . Pobiłam swój rekord . Najwięcej czasu zajęły mi paznokcie , ale opłacało się efekt był świetny .  Przeciągnęłam rzęsy tuszem , a usta błyszczykiem . Raz na jakiś czas nie zaszkodzi . Wybrałam zwykłą , czarną sukienkę, żeby nie rzucać się w oczy . Wolałam nie wywoływać zamieszania . Klubowym akcentem nie była tylko czarna kiecka , ale też żółte buty , znaczy szpilki . I tu się pojawiał problem . Wyglądało to efektownie , ale czy ja przeżyję na takich butach .. Hmmm.. zobaczy się .;)
Po niecałej godzinie wyszłam łazienki .
-Gotowa  .! - zawołałam do Ani , która przeglądała internet . 
-No , no , no ślicznie . Reus'owi szczęka opadnie jak cię zobaczy . -okręciła mnie mnie . .
 Zaśmiałam się . Ania potrafiła w trybie natychmiastowym poprawić humor każdego .
-Aż się boję , dzisiejszych zdjęć , jutrzejszych gazet i jego fanek
nek-Spokojnie , aż nie będzie aż tak źle . Jak widzisz ja jeszcze żyję - uśmiechnęła sięż
-A może nie powinnam iść z Marco na tą imprezę ? - sama nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam zgadzając się tam z nim pójść
-Nie powinnaś , tylko musisz . Przecież gołym okiem widać , że on się w tobie kochaniutka zakochał i to nie na żarty - mówiła malując rzęsy

-Wiem . - powiedziałam cicho , mając nadzieję , że jednak nie usłyszye
-Słucham .?!- przerwała to co przed chwilą robiła

-Bo widzisz , jak wtedy wróciłam od Gotze'go , ty wyszłaś , a Marco został . Tak? To wtedy położyłam się i udawałam , że śpię . - Jezu sama nie wierzyłam , że to mówię .
-On dał się nabrać i powiedział cicho , że mnie kocha . - kończąc spuściłam głowę
-Nareszcie . Tylko czekaj , czekaj on nie wie , że
-Nie , nie powiedziałam mu , że słyszałam .- odparłam
-A ty ... Ty go kochasz .? - spytała prosto z mostu
Zapadła cisza . Co miałam powiedzieć . "...Tak , Ania kocham go . Zauroczył mnie już sswoim pierwswszym występem w Borussii ..." Przecież wtedy by pomyślała , ze jestem jedną z tych fanek co są gotowe zrobić wszystko , żeby być z jakąś gwiazdą .
-Halo ... Marcela . - Lewandowska pomachała mi ręką przed oczami
Wzięłam głęboki oddech i..
-Tak , zakochałam się w nim . Tak , tak ..
Gdy skończyłam karateczka uśmiechnęła się szeroko . Spojrzałam na nie nie bardzo wiedząc o co chodzi .
-Ania .. co się stało ? - spytałam po dłuższych rozkmniach 
-Nic . - uśmiechnęła się jeszcze bardziej
-To dlaczego tak zacieszasz .? - spytałam ponownie
-Bo wiesz , w końcu się przyznałaś , długo kazałaś na to czekać
Raz jeszcze spojrzałam na nią jak na przybysza z innej planety , a może galaktyki . O co jej do jasnej ciasnej chodzi . W końcu zauważyłam , że ona tak na prawdę nie patrzy na mnie , ale za . 
 Odwróciłam się powoli nie wiedziałam w końcu czego się mogę spodziewać .
-Cześć. - usłyszałam za nim spojrzałam za siebie .
Po chwili Ania zaśmiała się wraz z tajemniczym głosem_
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
I w końcu udało mi się napisać. Przepraszam , że taki krótki , ale chyba teraz takie będą częściej . W szkole dużo roboty ...w końcu III LO .
Mam nadzieję , że nie uśniecie czytając . A wql coś mi się stało z blogiem ... Kolejny jak napiszę Przepraszam i czekam na komentarze


Aniaa (obrazek pierwszy) 
Marcelaa (obrazek drugi)