Te
15 minut siedziałam jak na szpilkach . Z niecierpliwością czekałam aż
chłopcy wyjdą z tunelu i mecz się rozpocznie . Ania widząc moje
podekscytowanie uśmiechała się , podobnie jak Leo .
W końcu się doczekałam , Borussen wyszli na murawę , wszyscy wysłuchaliśmy hymn Champions League , chłopcy zajęli pozycję , sędzia dał znak i mecz się rozpoczął . Zacisnęłam mocno kciuki , bardzo chciałam , żeby chłopcy wygrali . Nasz sektor tak poniosły emocje , że śpiewaliśmy przyśpiewki wraz z kibicami . Świetnie się bawiłam nawet się nie obejrzałam jak minęła pierwsza połowa . Na szczęście , albo i nie szczęście chłopcy schodzili do szatni przy bezbramkowym remisie .
W przerwie poszłam z Anią i Jenny po coś do picia .
-Poproszę Co... - zaczęłam
-Żadnej Coli , 3 wody poproszę . - Lewandowska jak zawsze na straży .
Spojrzałyśmy na siebie , a pani Schmelzer szepnęła
-Następnym razem .
I wybuchnęłyśmy śmiechem . Karateczka wręczyła nam butelki z najzdrowszym napojem .;)
Po chwili byłyśmy już na miejscach i z takim samym emocjami czekałyśmy na rozpoczęcie drugiej połowy spotkania .
Rozmawiałam z dziewczynami kiedy dostałam SMS'a . Zdziwiłam się bo w moim przypadku nie zdarzało się to często . Kliknęłam na "Odczytaj" i odczytałam treść ."Ślicznie wyglądasz , nic nie mówiłaś , że idziesz na Finał Ligi Mistrzów ." Kiedy skończyłam uśmiechnęłam się sama do siebie . Nadawcą wiadomości była moja kuzynka , a mianowicie córka wujka Wojtka . Uśmiechnęłam się sama do siebie i odpisałam "Wiem , przepraszam . Lepiej powiedz kiedy mnie odwiedzisz ;) " , odpisałam . Kilka minut temu piłkarze wybiegli na boisko , oczywiście wszyscy spojrzeli się w naszą stronę . Wszystkie pomachałyśmy naszym chłopakom czy przyjaciołom . Usiadłyśmy ponownie zaciskając kciuki . Zapomniałam o całym bożym świecie , skupiałam się tylko i wyłącznie na tym co się dzieje na murawie .
-Heja BvB . - krzyczałyśmy na całe gardło.
10 minut po przerwie nadal 0:0 , 15 minut 0:0 .Nagle w 59 minucie , Bawarczycy zbliżali się niebezpiecznie do bramki . Wszyscy wstali z miejsc , przeciwna połowa stadionu z nadzieją , że ich drużyna strzeli wreszcie gola , nasza natomiast , że jednak go nie będzie . Niestety jęk zawodu , smutne twarze Borussen , radość kibiców Monachium i roześmiane twarze Bayernu . Mario Mandżukić zdobył bramkę w 60 minucie .
-O .. Nie .. - słychać było niedowierzanie dziewczyn .
Najgorszy scenariusz . To przeciwnicy otworzyli wynik spotkania , miałam jednak nadzieję , że uda się chłopakom w żółtym zdobyć minimum dwie bramki . Zdziwił mnie także smutek Gotze'go . Myślałam , że jemu to bez różnicy kto wygra w końcu w jednym klubie jest , a w drugim zaraz będzie . Myliłam się i nie wiem dlaczego poczułam ulgę . Doping kibiców z Dortmundu się wzmocnił . Chcieli pomóc i wesprzeć swoją ukochaną drużynę . Oczywiście także zaczęłyśmy głośniej śpiewać . I w 67 minucie Marco dostał podanie i wbiegł z piłką w pole karne . Szykował się do dośrodkowania . Wszyscy wstrzymali oddech podobnie jak przed 7 minutami . Zacisnęłam mocniej kciuki i ... Reus został sfaulowany . Leżał na murawie , szczerze to nie wiem czy udawał , czy nie , ale wolała bym żeby jednak był dobrym aktorem ;) . Wszyscy skierowaliśmy wzrok na sędziego , który na nasze szczęście podyktował rzut karny , ale niestety winowajca nie dostał drugiej czerwonej kartki . Cóż chociaż jedna decyzja okazała się korzystna . Z zapartym tchem przyglądaliśmy się Ilkayowi , który ustawił sobie piłkę i przygotowywał do strzało . Zamknęłam oczy . Nie wiem dlaczego , po prostu . I czekałam na reakcje kibiców . Cisza ... lecz po kilku sekundach , krzyki , okrzyki radości . Strzelił
-Udało się . - zawołała Lisa , która niezwykle przeżywała mecz
Odetchnęłam z ulgą i mimo wolnie spojrzałam w stronę Mario . Cieszył się , jak dziecko . Skakał i przytulał Zlatana .
-Nie zapomni . - powiedziałam cicho do siebie . Wiedziałam , ze nie zapomni o Borussii i zawsze będzie częścią jego życia .
I mecz rozpoczął się od nowa . Ponowne remis i emocje . Jeszcze większe bo do końca zostało 20 minut .
Bawarczycy rozpoczynali grę ze środka boiska . Jednak chłopakom udało się szybko odebrać piłkę i akcja w bardzo szybkim tempie kierowała się w kierunku bramki Neuer'a . Ponownie zacisnąwszy kciuki , spoglądałam na to co się dzieje . Łukasz podał do Svena , on chciał do Roberta , lecz piłkarze Bayernu doskonale oczytali ich zamiary . I tak trwał mecz:najpierw atakowali jedni później drudzy , aż do 87 minuty .
Od kilku minut "czerwoni" "napastwali" naszą bramkę . Borussen , nie potrafili jakoś ich ogarnąć . Spojrzałam na Mario , było widać , że wie co może się za chwilę zdarzyć . Jego przyszły klub najprawdopodobniej nabrał wiatru w żagle i nie dopuści do dogrywki . Zerknęłam na Leo , jego mimika twarzy mówiła to samo , zaraz po nim wzrok padł na dziewczyny . Mi łzy napłynęły do oczy . Nie chciałam , żeby Pszczółki przegrały . Po chwili ich przypuszczenia okazały się słuszne . Beyern minutę przed końcem prowadził 2:1 . Wraz z dziewczynami nie dowierzałyśmy w to co się stało przed chwilą . Widzieliśmy smutne twarze chłopaków . Chciało mi się płakać, chyba nawet uroniłam kilka łez , bo po chwili poczułam jak ktoś mnie obejmuje .
-Nie płacz . - powiedział cicho , a ja jak bym chciała się schować w jego ramiona i obudzić się z tego koszmaru .
Nie patrzałam kim jest tajemniczy pocieszyciel ,lecz byłam nie mal pewna , ze to Bittencourt
-Jak nie teraz to za rok . - dodał już normalnym tonem .. a ja odskoczyłam od niego jak oparzona , gdy usłyszałam ten cudowny głos
-Co ty w ogóle robisz ? Kto jak kto , ale ty nie powinieneś tego mówić . - wkurzyłam się .
Tak to był Mario , on mnie chciał pocieszyć , ale efekt był odwrotny . Jak on śmie tak mówić . Za rok ?. Przecież on będzie w Monachium . Byłam zła i załamana . To wszystko co się działo w ostatnich tygodniach . To było za dużo . Chciałam wyjść ze stadionu , jak tylko usłyszałam gwizdek sędziego , kończący mecz . Krzyki radości kibiców Bayernu . Nie chciałam tego słuchać .Natomiast z drugiej strony wiedziałam , że chłopcy są podłamani , postanowiłam więc zaczekać .Napisałam do Leo SMS'a gdzie może mnie znaleźć . Już po kilku minutach w asyście kilku dziewczyn zjawił się . Wszyscy byli smutni i nie dowierzali w to co przed chwilą się stało .
-Wiecie , ja pójdę do nich . Wy poczekajcie chwilkę . - rzucił i znikł w tłumie kibiców .
Ja podeszłam do Ani i przytuliłam się do niej .
-Pogodziłaś się z Mario .? - spytała przerywając ciszę
-Nie . - odparłam krótko
Nie miałam najmniejszej ochoty o nim rozmawiać . Nie przywykłam jeszcze do tego transferu , a może nie chcę .?
-Jestem . Możemy wejść do szatni jak już odbiorą ... no wiecie . - Bittencourt wskazał głową na scenę , gdzie odbędzie się dekoracja .
Spojrzałam na płytę boiska . Piłkarze w czerwonych strojach : skakali z radości . Borussen płakali leżąc na murawie . Tak bardzo chciałam ich wszystkich przytulić i jakoś pocieszyć . Najbardziej zabolał mnie widok Marco , Łukasza , Romana i Roberta . Do reszty chyba jeszcze nie dotarło to co się stało .
***
...To nie możliwe . Tak blisko . Wypuściliśmy naszą wielką szanse z rąk . Widziałem reakcje Marceli i reszty dziewczyn na wyrównującą bramkę . Lecz także tą ostatnią , strzeloną przez Bayern . Byłem zły i smutny . Tak bardzo chciałem uszczęśliwić , dziewczynę , w której się zakochałem . Tak prawdziwie . Po gwizdku sędziego opadłem bezwładnie na murawę i po prostu rozpłakałem się jak małe dziecko .
Po kilkunastu minutach załamani Borussen zeszli już z odebranymi medalami pamiątkowymi do szatni Jednak musieliśmy iść odebrać pamiątkowe medale czy jak to nazwać . Nie było to miłe ... przegrać z odwiecznym rywalem
i to na takim szczeblu . Mogliśmy im pokazać na co nas stać , ale się
nie udało . Cóż taka jest piłka nożna . Jednak ten mecz na długo
zostanie w mojej głowie . Nie raz będę go rozpamiętywał , i analizował co mogłem zrobić lepiej , żeby strzelić bramkę . Po "dekoracji" i podziękowaniu dla kibiców , którzy są najlepsi na świecie zeszliśmy do szatni . Moje myśli nadal krążyły wokół tego co się stało . Słychać było wiwatujących kibiców Monachium . Zazdrościłem im , ale postanowiłem , że udowodnimy im jeszcze kto jest lepszy . Bez względu na historię klubu . Liczy się tu i teraz , nie to co było .
***
Chłopcy zeszli do szatni , a my wraz z Leo i Zlatanem poszliśmy do nich . Trochę się bałam . Wiedziałam , że zobaczę ich przybite , czasami nawet zapłakane twarze , ale kto ma ich pocieszyć jak nie my .
Po chwili byliśmy pod drzwiami z napisem "BORUSSIA DORTMUND" zanim weszłam wzięłam głęboki oddech , może nawet 2 lub więcej . Rezerwowy bramkarz BvB otworzył drzwi . Gdy weszliśmy ujrzałam załamanych chłopaków . W oku zakręciła się łza ...
Gdy mój wzrok wędrował każdym z osobna , zatrzymałam go na jedenastce . Miał głowę zatopioną w dłoniach , a na niej ręcznik. Całkiem jak by chciał zniknąć , spoglądałam tak na niego chwilę . On jak by poczuł moje spojrzenie podniósł się ,a żółto-czarny ręcznik z logiem Borussii odsłonił nie znacznie jego twarz . Chciałam wymusić uśmiech , ale nie udało mi się . Bez słowa podeszłam do niego . Marco wstał i spojrzał mi w oczy , jak by chciał powiedzieć "Przepraszam" , łza spłynęłam mi po policzku . Zauważył to . Uśmiechnął się delikatnie . Też miał przeszkolone oczy , ale nie uronił łez . Może i zrobił to na boisku , ale nie tutaj . Rozejrzałam się , każda dziewczyna była w objęciach swojej drugiej połówki , a ja stałam przed kolesiem , którego kocham , on mnie też , ale ... Właśnie , ale co ? Dlaczego mu nie powiem , że słyszałam jak mówił , że mnie kocha . Nie wiem , może boję się miłości . Jeszcze nigdy nie byłam zakochana . Nie dopuszczałam do siebie chłopaków , jedynie potrafiłam się z nimi zaprzyjaźnić nic więcej . I po raz pierwszy pocałowałam się ... właśnie z Mario . Może to kolejny powód , dla którego nie powiedziałam Reus'owi o wszystkim . Spoglądnęłam raz jeszcze w jego oczu , które miały niezidentyfikowany kolor , który zależał od padającego światła . To był jeden z wielu szczegółów , który sprawiał , ze ten chłopak jest wyjątkowy . Chwile staliśmy tak patrząc na siebie , gdy nagle ni stąd ni zowąd , poczułam lekkie szarpnięcie i wylądowałam w objęciach Marco . Pragnęłam tego , bardzo . Tak bardzo chciałam przytulić się do niego , ale też strach przed tym , że zrobię coś nie tak i będzie tzw."kwas" . Dzięki Bogu to on zdecydował się na ruch , za który w głębi duszy dziękowałam z całego serca . Zatonęłam wręcz w jego ramionach , kochałam ten stan , to uczucie i ciepło .
Gdy mój wzrok wędrował każdym z osobna , zatrzymałam go na jedenastce . Miał głowę zatopioną w dłoniach , a na niej ręcznik. Całkiem jak by chciał zniknąć , spoglądałam tak na niego chwilę . On jak by poczuł moje spojrzenie podniósł się ,a żółto-czarny ręcznik z logiem Borussii odsłonił nie znacznie jego twarz . Chciałam wymusić uśmiech , ale nie udało mi się . Bez słowa podeszłam do niego . Marco wstał i spojrzał mi w oczy , jak by chciał powiedzieć "Przepraszam" , łza spłynęłam mi po policzku . Zauważył to . Uśmiechnął się delikatnie . Też miał przeszkolone oczy , ale nie uronił łez . Może i zrobił to na boisku , ale nie tutaj . Rozejrzałam się , każda dziewczyna była w objęciach swojej drugiej połówki , a ja stałam przed kolesiem , którego kocham , on mnie też , ale ... Właśnie , ale co ? Dlaczego mu nie powiem , że słyszałam jak mówił , że mnie kocha . Nie wiem , może boję się miłości . Jeszcze nigdy nie byłam zakochana . Nie dopuszczałam do siebie chłopaków , jedynie potrafiłam się z nimi zaprzyjaźnić nic więcej . I po raz pierwszy pocałowałam się ... właśnie z Mario . Może to kolejny powód , dla którego nie powiedziałam Reus'owi o wszystkim . Spoglądnęłam raz jeszcze w jego oczu , które miały niezidentyfikowany kolor , który zależał od padającego światła . To był jeden z wielu szczegółów , który sprawiał , ze ten chłopak jest wyjątkowy . Chwile staliśmy tak patrząc na siebie , gdy nagle ni stąd ni zowąd , poczułam lekkie szarpnięcie i wylądowałam w objęciach Marco . Pragnęłam tego , bardzo . Tak bardzo chciałam przytulić się do niego , ale też strach przed tym , że zrobię coś nie tak i będzie tzw."kwas" . Dzięki Bogu to on zdecydował się na ruch , za który w głębi duszy dziękowałam z całego serca . Zatonęłam wręcz w jego ramionach , kochałam ten stan , to uczucie i ciepło .
-Nie płacz , będzie dobrze . - szepnął , a po moim policzku spłynęła kolejna łza
-Ale to wy powinniście ... - zaczęłam cicho.
-Taka jest piłka nożna jedni się cieszą drudzy nie . Niestety . Kolejnym razem się uda . Obiecuję .
Wiedziałam , że mówi to wbrew woli . Że myśli jak ja , ale powiedział to co każdy kibic Borussii sobie powtarza .
-Chłopaki
, chyba nie muszę wam mówić , że graliście dobrze , ale niestety też
nie mogę w to uwierzyć . Jednak to jest sport . Tutaj liczy się też
szczęście , nam go dziś zabrakło . - do szatni wszedł Jurgen w nie mniej
podłym nastroju
-Ale
życie toczy się dalej i trzeba się jak wy to mówicie "ogarnąć" , za
chwilę impreza . Więc przebierajcie się i do hotelu szykować eleganckie
wdzianka . - zaśmiał się .
Tak , on potrafił rozluźnić atmosferę . Za to między innymi wszyscy go kochają .
Jak
powiedział trener tak zrobili , żeńska część wyszła z szatni i
powędrowaliśmy do autobusu , który zawiózł nas do hotelu .
Potrzebowałyśmy więcej czasu , żeby przygotować się do Afterparty niż
chłopcy . W kiepskich nastrojach pojechaliśmy pod gmach hotelu i każda
poszła do swojego pokoju , założyć odpowiedni strój .-To nie pierwszy i nie ostatni raz . Musisz nauczyć się to akceptować . Na początku reagowałam tak jak ty , po prostu się załamywałam przegraną chłopaków , ale z czasem stare się to dla mnie normalne . Takie życie , niestety . Ja tez nie każdą walkę wygrywam . - zaśmiała się i zaśmiała się i zamknęła drzwi .
-Właśnie tobie trochę łatwiej bo sama wiesz jak to jest . Ale ... obiecuję poprawę . - uśmiechnęłam się , a Ania zniknęła za drzwiami łazienki .
Ja postanowiłam naszykować sobie potrzebne rzeczy .;) Karateczka po kilkunastu minutach wyszła
-WoW . Od razu widać , że polka .-uśmiechnęłam się . Wyglądała ślicznie , z resztą jej we wszystkim ładnie .
-Nie gadaj , tylko idź się ubieraj bo masz niecałą godzinę . - pośpieszała mnie .
-No dobra , dobra .
W łazience zaczęłam od mycia głowy , postanowiłam , że po prostu wyprostuje je i nie będę kombinować . Zajęło mi to może z 20 minut . Pobiłam swój rekord . Najwięcej czasu zajęły mi paznokcie , ale opłacało się efekt był świetny . Przeciągnęłam rzęsy tuszem , a usta błyszczykiem . Raz na jakiś czas nie zaszkodzi . Wybrałam zwykłą , czarną sukienkę, żeby nie rzucać się w oczy . Wolałam nie wywoływać zamieszania . Klubowym akcentem nie była tylko czarna kiecka , ale też żółte buty , znaczy szpilki . I tu się pojawiał problem . Wyglądało to efektownie , ale czy ja przeżyję na takich butach .. Hmmm.. zobaczy się .;)
Po niecałej godzinie wyszłam łazienki .
-Gotowa .! - zawołałam do Ani , która przeglądała internet .
-No , no , no ślicznie . Reus'owi szczęka opadnie jak cię zobaczy . -okręciła mnie mnie . .
Zaśmiałam się . Ania potrafiła w trybie natychmiastowym poprawić humor każdego .
-Aż się boję , dzisiejszych zdjęć , jutrzejszych gazet i jego fanek
nek-Spokojnie , aż nie będzie aż tak źle . Jak widzisz ja jeszcze żyję - uśmiechnęła sięż
-A może nie powinnam iść z Marco na tą imprezę ? - sama nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam zgadzając się tam z nim pójść
-Nie powinnaś , tylko musisz . Przecież gołym okiem widać , że on się w tobie kochaniutka zakochał i to nie na żarty - mówiła malując rzęsy
-Wiem . - powiedziałam cicho , mając nadzieję , że jednak nie usłyszye
-Słucham .?!- przerwała to co przed chwilą robiła
-Bo widzisz , jak wtedy wróciłam od Gotze'go , ty wyszłaś , a Marco został . Tak? To wtedy położyłam się i udawałam , że śpię . - Jezu sama nie wierzyłam , że to mówię .
-On dał się nabrać i powiedział cicho , że mnie kocha . - kończąc spuściłam głowę
-Nareszcie . Tylko czekaj , czekaj on nie wie , że
-Nie , nie powiedziałam mu , że słyszałam .- odparłam
-A ty ... Ty go kochasz .? - spytała prosto z mostu
Zapadła cisza . Co miałam powiedzieć . "...Tak , Ania kocham go . Zauroczył mnie już sswoim pierwswszym występem w Borussii ..." Przecież wtedy by pomyślała , ze jestem jedną z tych fanek co są gotowe zrobić wszystko , żeby być z jakąś gwiazdą .
-Halo ... Marcela . - Lewandowska pomachała mi ręką przed oczami
Wzięłam głęboki oddech i..
-Tak , zakochałam się w nim . Tak , tak ..
Gdy skończyłam karateczka uśmiechnęła się szeroko . Spojrzałam na nie nie bardzo wiedząc o co chodzi .
-Ania .. co się stało ? - spytałam po dłuższych rozkmniach
-Nic . - uśmiechnęła się jeszcze bardziej
-To dlaczego tak zacieszasz .? - spytałam ponownie
-Bo wiesz , w końcu się przyznałaś , długo kazałaś na to czekać
Raz jeszcze spojrzałam na nią jak na przybysza z innej planety , a może galaktyki . O co jej do jasnej ciasnej chodzi . W końcu zauważyłam , że ona tak na prawdę nie patrzy na mnie , ale za .
Odwróciłam się powoli nie wiedziałam w końcu czego się mogę spodziewać .
-Cześć. - usłyszałam za nim spojrzałam za siebie .
Po chwili Ania zaśmiała się wraz z tajemniczym głosem_
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
I w końcu udało mi się napisać. Przepraszam , że taki krótki , ale chyba teraz takie będą częściej . W szkole dużo roboty ...w końcu III LO .
Mam nadzieję , że nie uśniecie czytając . A wql coś mi się stało z blogiem ... Kolejny jak napiszę Przepraszam i czekam na komentarze
Aniaa (obrazek pierwszy)
Marcelaa (obrazek drugi)
O kurde, wspomnienia z 25 maja powróciły...
OdpowiedzUsuńAż w oku zakręciła się łza..
Tym tajemniczym głosem jest Marco, nieprawdaż?
Świetny rozdział, tak jak i wszystkie inne :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdzialik i gorąco pozdrawiam, Patrycja :D
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że za nią stał Marco :3 Jeny jak fajnie :D
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :3
Pozdrawiam - Karu ;>
Świetny;)) to na pewno MArco!!;))
OdpowiedzUsuń