Początek

czwartek, 19 września 2013

Rozdział 31

-Cześć. - usłyszałam za nim spojrzałam za siebie .  
Po chwili Ania zaśmiała się wraz z tajemniczym głosem.
Znałam doskonale ten śmiech , ale tak bardzo chciałam się mylić co do moich podejrzeń . W końcu powolutku odwróciłam się w stronę drzwi . I... niestety moje podejrzenia mnie nie myliły .
Czułam jak serce mi waliło . Najgorsze uczucie jakie miałam w życiu .
-Cześć . - tyle tylko udało mi się wykrztusić .
Nie miałam pojęcia jak się zachować . Lecz cieszyło mnie jedno wszystko o czym rozmawiałyśmy i co powiedziałam było dla niego nie zrozumiałe . Dziękowałam Bogu , że Marco nie zna języka polskiego
Panowała nie zręczna cisza  . 
-Wiecie , nie do końca rozumiem . - w końcu odezwał się Marco .
Właśnie , wyglądał cudownie . 
-Wiedziałaś , że tu są .? - spojrzałam podejrzliwie na Anię .
-Yyyy... tak , ale przecież i tak nic nie zrozumiał . 
-Na szczęście .
-Możecie po niemiecku .? - ponownie Marco wtrącił się do "rozmowy"
-Powinniśmy się zbierać . Bo chyba na nas czekają . - Robert jedyny co trzeźwo myślał
-A ty mogłeś dać jakiś znak , ze tu jesteście . Co by było jak bym powiedziała to właśnie po niemiecku ? - jemu też się oberwało 
-Ale nie powiedziałaś . - uśmiechnął się .
-O czym rozmawiacie . - biedy Reus nie wiedział o co chodzi .
-Nic takiego , Ania po prostu szukała bransoletki . - próbowałam jakoś go zbyć .
-No i teraz możemy rozmawiać . - zaśmiał się blondyn
-Właśnie , dziewczyny ślicznie wyglądacie . - dodał po chwili
-Wy też . - Lewandowska uśmiechnęła się
-To chodźmy - odparłam
Chłopcy wypuścili nas z pokoju i zamknęli drzwi . Zachowali się jak prawdziwi dżentelmeni . Wraz z  karateczką poszłam "zawołać" windę . Po chwili się zjawiła . Drzwi się otworzyły , a w środku byli ku naszemu zdziwieniu Mario z Ann-Kathrin .!!

Spojrzałam na niego i na nią. Zastanawiając się skąd ona się wzięła . Przecież rozstali się . Na twarzach  Marco i Roberta też malowało się zdziwienie . Gotze spojrzał na mnie , jego wzrok mówił "Wybacz" , nie mogłam być z nim i z nią w jednej windzie . Próbowałam , ale nie potrafiłam . Chociaż wiedziałam ,  że w końcu muszę z nim porozmawiać .Jednak od razu jak na nich patrzyłam , przed oczami miałam ten pamiętny wieczór kiedy ... kiedy się pocałowaliśmy . Nie żałowałam , ale jednak wolała bym , żeby to się nie wydarzyło .
 -Pójdę schodami . - odparłam i poszłam w ich stronę .
-Marcela ! Zaczekaj . - usłyszałam głos Mario.


***
Kiedy wszedłem z Robertem do pokoju polek , o czymś rozmawiały . Niestety nie rozumiałem , ale było widać wyraźnie , że Marcela jest zakłopotana całą sytuacją . Niby powiedziała mi , o czym gadali , ale wiedziałem , że to nie była prawda . Natomiast postanowiłem nie ciągnąć tematu bo śpieszyliśmy się na AfterParty .Musze jednak przyznać obie wyglądały cudownie , z resztą jak zawsze .;)
 Winda podjechała , mieliśmy już wchodzić gdy drzwi się jednak otworzyły w środku był Mario wraz ze swoją do niedawna byłą Ann-Kathrin . Nie przepadałem za nią . Była jak każda modelka . Kochała nie tyle mojego przyjaciela co jego zera na koncie. Ale w końcu postanowiłem ją polubić , w końcu czego się nie robi dla przyjaźni . Długo nie musiałem się męczyć bo po jakiś 2 miesiącach zerwali . A teraz ..razem , w Londynie . 
Zdziwiła mnie jej obecność ... i to bardzo . Widziałem po minach Lewego i Ani też nie małe zdziwienie.Mina Marceli też była podobna .  W końcu Gotze ponownie nic nie powiedział , że zszedł się z Brommel
Wiedziałem , że to jeszcze za szybko , żeby młoda polka sobie wszystko poukładała i godziła się z Mario , ale miałem też nadzieję , ze szybko to zrobią . Wymienili kilka spojrzeń nic więcej . Gdy w końcu nie wytrzymała i postanowiła na dół zejść po schodach .
-Zaczekaj .! - zawołał Mario wychodząc z windy . 
Robert powstrzymał go przed pobiegnięcia za polką
-Nie teraz , jak będzie gotowa będziesz wiedział . - powiedział tylko , a ja pobiegłem za nią
Schodami w dół , to jeszcze nie tak strasznie ... Spotkałem ją na 3 piętrze .  Stała oparta o barierki i patrzyła przez okno na miasto skąpane w ciemności . Zwolniłem nieco . Przez chwilę przyglądałem się jej drobnej acz kolwiek cudownej sylwetce . Z dnia na dzień umacniałem się w uczuciu jakim ją darzę . Działa na mnie jak magnez , przyciąga . Nie potrafię przejść obok niej obojętnie . Gdy widziałem ją taką smutną przypominało mi się jak ja dowiedziałem .


To było kilka dni przed meczem Ligi Mistrzów . Konkretnie przed meczem z Malagą . Przyszedł do mnie wieczorem , był przybity , ale też było widać , ze się cieszył . Wszedł bez słowa i usiadł na kanapie w salonie . Miał ze sobą czteropak napoju procentowego . Widziałem , że coś się święci . Nie pytałem czekałem aż sam się przemoże . Otworzył 2 puszki piwa . Jedną podał mi . Usiadłem więc naprzeciwko , a on zaczął mówić .
-Wiesz , byłem na rozmowie w Idunie . I dowiedziałem się , że dostałem propozycję występowania w Bayernie . Wiesz , że w moim kontrakcie jest zawarta klauzurka odstępnego . - po tych słowach spojrzał na mnie
Kiwnąłem twierdząco głową i domyślałem się o co chodzi . Po chwili kontynuował
-Liczyła się tylko moja decyzja . Czy chcę tam przejść czy nie . Właśnie dziś był czas jej podjęcia  . A jednym z moich marzeń jest trenowanie z Guardiolą , ale to nie znaczy , że Klopp jest jakiś nie tego , wcale nie . Ja po prostu potrzebuję czegoś nowego . Uczyć się i w ogóle . Po drugie marzenia są po to żeby je spełniać . - po tych słowach zamilkł .

Byłem już pewny , ze moje podejrzenia się sprawdziły . Mario , mój największy przyjaciel zmienia klub na odwiecznego wroga Borussii . Poczułem jak łzy napływają mi do oczu . Tak wiem faceci nie płaczą , ale gdy dowiadujesz się , że będziesz grał przeciwko swojemu i , że wyprowadza się kilkaset kilometrów dalej ... wtedy czujesz jak jakaś część ciebie zanika . Wspominasz wszystkie spędzone razem chwile , te dobre i te złe . Każdą chwilę . Dosłownie wszystko . Wtedy najlepiej byś , chciał się obudzić bo myślisz , ze to sen , ale niestety to rzeczywistość . Powinienem był być na to przygotowany. W końcu oboje jesteśmy piłkarzami , kiedyś albo on , albo ja by to zrobił . By zmienił klub i mimo miłości do dotychczasowego miejsca , chce spróbować czegoś innego .
Tego pamiętnego wieczoru jeszcze długo rozmawialiśmy wspominając wszystko . Począwszy od dnia , w którym się poznaliśmy , po mój pierwszy dzień w szeregach Borussii . Oboje się popłakaliśmy . Dlatego wiem co czuje Marcela . Mimo , ze nie znają się tak długo to da się zauważyć , że przywiązali się do siebie i to bardzo .

Powoli do niej podszedłem i zastanawiałem się co zrobić . Zdecydowałem się  , że spróbuje ją jakoś pocieszyć . Podszedłem do niej ,oparłem się o barierkę tuż obok . Delikatnie dotykając jej dłoni . Zadrżała . Spojrzała na mnie , miała przeszkolone oczy . Wiedziałem , że nadal ma za złe Mario , że odchodzi do Monachium , ale to już zamknięty temat . Patrzyła tak , gdy nagle bez słowa przytuliła się do mnie . Nie płakała tylko jeszcze ją to bolało .
 -Przepraszam . - powiedziała cicho .
-Może zejdziemy .? 
-Tak , masz rację . - odparła i szliśmy w dół
Droga mijała nam w ciszy .Gdy dotarliśmy do głównego korytarza , znaczy sali wszyscy już czekali . Na nas i wychodzącego właśnie z windy trenera . Po sprawdzeniu obecności wszyscy w nie najlepszych humorach zbieraliśmy się na imprezę .

***

Nie mogłam się odwrócić jak zawołał . Po prostu to olałam . Nie obchodziło mnie to co ma do powiedzenia . Zataił kolejny fakt , lecz jak było widać nie tylko przede mną , ale przed przyjaciółmi . Dlaczego mi nie powiedział , że wrócili do siebie . Jak tylko ją zobaczyłam wiedziałam , że się nie polubimy . Była całkowicie inna niż ja . Wymalowana lala , przysłowiowa wypindrzona blondynka . Nie lubię takich . Są inne , całkiem jak przybysze z innej planety .
Szłam powoli po schodach , w końcu na co dzień nie noszę takich butów . Więc musiałam uważać , żeby się nie zabić . Na 3 piętrze było wielkie okno z widokiem na skąpane w ciemności miasto . Oparłam się o barierkę i po prostu patrzałam . Wiedziałam , ze na dole czekają na mnie , najprawdopodobniej wszyscy , ale musiałam wziąć kilka głębokich wdechów . Chcąc , nie chcąc miałam obraz Mario przed oczami . Kochałam go , ale inaczej . Był po prostu kimś kogo oglądałam przez szklany ekran przez 4 lata . Zdobył moją sympatię . Może dlatego myślałam , ze to on jest tym w kim się zakochałam .? Nie wiem , wiem natomiast jedno Marco ... to jest ten mężczyzna , mimo tego , że jest sześć lat starszy doskonale się rozumiemy . On jest tym , który zamieszał mi w głowie . Bez , którego nie potrafię żyć . 
Kiedy tak wszystko układałam w głowie , usłyszałam , że ktoś schodzi po schodach . Modliłam się , żeby mimo wszystko to nie był Gotze. Wiem musimy pogadać , ale nie teraz . Najlepiej w Dortmundzie , w ciszy . Bez obecności innych . Kroki ucichły na chwilę . Nie obejrzałam się , chociaż chciałam . Lecz po kilku minutach , tajemniczy ktoś podszedł do mnie i ... kątem oka zauważyłam , ze to Marco stanął obok .Dotknął mojej dłoni niby przypadkiem , ale wiedziałam , że to było zamierzone . Uśmiechnęłam się w duchu , jednocześnie dziękując , że akurat on przyszedł do mnie . Spojrzałam na niego , gdy nagle bez słowa przytuliłam się . Musiałam ,to było silniejsze . Po drugie kto by nie skorzystał z takiej możliwości .
Po krótkim dialogu zeszliśmy na dół , sprawdziliśmy czy wszyscy są i pojechaliśmy na AfterParty.

Po drodze do Muzeum ... tak muzeum tam miała odbyć się "impreza" nie zamieniliśmy ani słowa . Chłopcy w nie najlepszych nastrojach , my z resztą też . Siedziałam , z Marco , Anią , Robertem , Romanem i Lisą (dla jasności jechaliśmy 3 limuzynami ). Wymieniliśmy tylko kilka spojrzeń . Tak wiem , powinnam się cieszyć chociażby z tego , że byłam na tym meczu , mogłam im kibicować , że ich w ogóle poznałam i jadę właśnie z tymi cudownymi ludźmi na zabawę , któta ma być odskocznią od przegranej .
-Marcela , teraz słuchaj . - przerwała ciszę Lewandowska .
"Troszkę" się wystraszyłam , byłam zamyślona ,  a tu nagle ktoś coś do mnie mówi . Moja mina wywołała uśmiech na twarzy towarzyszy .
-Więc , zaraz będziemy na miejscu , a nasz Marco pewnie cię nie informował o tym co tam będzie .-jej słowa brzmiały groźnie zaczynałam się bać .
Przełknęłam ślinę , a Ania kontynuowała
-Idziecie razem . Więc jesteście łatwym kąskiem dla fotoreporterów . Musisz ładnie wypaść na zdjęciach bo będą wszędzie w gazetach , w internecie , tutaj , w Niemczech , Polsce i w ogóle wszędzie .
Dobra teraz się bałam tak na poważnie . Ponowne plotki wyssane z palca . Oj , chyba czas przywyknąć .
-To znaczy , że co ? - zadałam pytanie bo do końca nie rozumiałam .
-Tak w skrócie , uśmiechaj się ładnie . - zaśmiała się Lisa .
-A najlepiej będzie jak będziecie się trzymać nas . - dodała po chwili .
Spojrzałam na Reus'a , on tylko pokręcił głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się .
-Nie mów , ze się boisz . ? - zapytał po chwili
Mój wzrok mówił sam za siebie .
-Spokojnie , one cię tylko straszą . Nie jest tak źle . Robią zdjęcia bo za co im płacą , także głęboki oddech i wychodzimy . - jego słowa wcale mnie nie pocieszyły , wręcz przeciwnie .
-Już dojechaliśmy .? - prawie krzyknęłam , towarzystwo zaśmiało się i wszyscy kiwnęli twierdząco głowami .
-Wiecie , ale mnie głowa rozbolała . Chyba muszę wracać do hotelu . - wymyśliłam coś na poczekaniu kiedy limuzyna się zatrzymała .
Robert uśmiechnął się porozumiewawczo do Ani i Romana . To było przerażające , widziałam , ze coś knują , ale nie wiedziałam co . Jedno było pewne nie uwierzyli mi .
-Kochana wychodzisz po dobroci czy mamy użyć siły . ? - Ania zabrała głos .
Marco wyszedł , ja nadal siedziałam w środku .
-Siły to znaczy co ? - spytałam naiwnie myśląc , że mi powiedzą .
Po chwili pożałowałam , że spytałam . Cztery pary rąk zaczęły mnie łaskotać .
-Nie błagam , tylko nie ... aaaaa... - krzyczałam , ale cicho , żeby nie wywołać jakiejś afery . Reus sobie stał spokojnie , czekając aż do niego dołączę .
-Dobra już idę . - powiedziałam śmiejąc się gdy dali mi zaczerpnąć oddech.
-Będzie dobrze . - odparli jednocześnie .
Wyszłam z "auta" z uśmiechem na twarzy . Trudno było nie .;) Marco widząc mój śmiech , także się zaśmiał . Poczekaliśmy chwilę na pozostałych i jak powiedziała Lisa , starałam się uśmiechać . Zrobiłam kilka kroków , kiedy usłyszałam szept Ani
-Złapcie się za ręce .
Z przerażeniem spojrzałam na klubową jedenastkę . Temu jak zwykle , wymalował się na twarzy uśmiech , ten cudowny . Pod jego wpływem nogi się uginają .
-Spokojnie . - odparł , i złapałam go pod rękę .
-Od biedy może być ... i tak wszyscy widzą . - usłyszałam ponownie z tyłu szept karateczki
Zaśmiałam się i blask fleszy wręcz oślepiał . Słychać było prośby fotografów : "W lewo" , "W prawo" , "Do mnie" ... Boże drogi nie wiedziałam co robić . W miedzy czasie poczułam , że Reus mnie objął . Uśmiech mimo wolnie pojawił się na mojej twarzy i postanowiłam , że zrobię mu tę przyjemność i przytuliłam się do niego . Teraz wiedziałam , że jego "zaciesz" jest szczery . Ania z Lisą mrugnęły i pokazały podniesiony kciuk .
-Wiesz co ci zrobię jak tylko wrócimy do hotelu ? - spytałam cicho 
-Wybacz musiałem , nie mogłem się powstrzymać .- odpowiedź tego typu ostatnio przestała mnie dziwić .
-Marcela , Marco ! - usłyszałam kogoś krzyk jak wchodziłam z blondynem do środka .
Mimo wolnie się odwróciłam , na "odstrzale fotografów" byli teraz Roman z Lisą i Robert z Anią .
-Można panie do zdjęcia ? - spytał ten sam głos co mnie wołał .
Spojrzałam na dziewczyny . One oczywiście były chętne . Chcąc nie chcąc wróciliśmy się . I wygłupialiśmy się same , później z chłopakami , aż w końcu dołączyła do nas reszta . Było dużo śmiechu . W końcu przyjechała kolejna limuzyna i teraz następni musieli się uporać z tymi "hienami" .
Weszliśmy do środka , przed wejście zostaliśmy obdarowani żółtą opaską z napisem "BvB . Echte Liebe VIP" . Obejrzałam dokładnie ten kawałek tasiemki i dziwiło mnie po co to piłkarzom , przecież każdy ich rozpozna, ale cóż .
-Mam nadzieję , że będziesz się dobrze bawić . - uśmiechnął się Marco gdy usiedliśmy na wyznaczonym dla nas miejscu . Na szczęście obok przyjaciół Ani z narzeczonym i Moritza . Na przeciwko siedziała Lisa także z narzeczonym , Leo i Jonas . Czyli wszyscy , których kocham . No prawie .
-W razie czego będę spać pod stołem . - zaśmiałam się , chwilę później reszta .
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy kiedy spiker czy DJ poprosił o wystąpienie piłkarzy na "scenę" . Oczywiście poszli . Jak się okazało , pomysłodawca miał na celu podziękowanie chłopakom . Lecz widziałam ich smutne miny , a już było tak dobrze . Po chwili zastanowienia wpadłam na pewien pomysł . Mianowicie , żebyśmy zaśmiewali wszystkie , w ramach wdzięczności i na znak , że są naszymi mistrzami jakąś przyśpiewkę , którą kibice śpiewają na stadionie "Heja BvB" czy "Jetzt kommen BvB" . Podzieliłam się z Lewandowską pomysłem i każda poszła poinformować resztę dziewczyn . Po chwili wszystkie były poinformowane . Czekałyśmy tylko na dogodną chwilę , znaczy aż DJ odda nam głos .;)
-Szczere podziękowania od kibiców, sztabu, dziewczyn i całego świata fanów BVB chcieli byśmy wam podziękować . I mamy dla was niespodziankę . - spiker podziękował (w rzeczywistości to trwało o wiele dłużej)
Chłopcy zeszli na dół . A ja wraz z dziewczynami weszłam na scenę . Z góry wszystko wyglądało inaczej ... te oczy zwrócone w naszą stronę , Marco , Mario ...
-Dawaj DJ . - zawołała Cathy i nastąpił jeden wielki fałsz .
No zawodowymi piosenkarkami to nie byłyśmy , ale liczą się chęci . Muzyka leciała z głośników . 
Fajnie było , poczułam się jak gwiazda lecz zdecydowanie to nie mój konik . Po skończeniu "parodii" piosenki na twarzy chłopców pojawił się uśmiech , co z tym idzie na naszych też .
-Twój pomysł prawda ? - spytał Marco jak tylko zeszłam ze sceny
-Dlaczego .?
-Hmm.. bo nas kochasz.? - uff.. to jego spojrzenie
-No dobra masz mnie . Nie mogę patrzeć jak się smucicie . To takie przygnębiające .
-Przywykniesz .
-Wątpię , najwyżej będę płakać razem z wami . - zaśmiałam się i usiadłam do stolika.

Zabawa trwała w najlepsze , nie mal wszyscy zapomnieli o meczu z przed kilku godzin i wyluzowali się . Zaczęto polewać alkohol . Spojrzałam na Roberta nalewającego mi napój procentowy  .
-Zwariowałeś .? Przecież jak to wypiję to zaliczę zgon tu i teraz . - zaśmiałam się
Wiem , to dziwne , ale nie piję alkoholu . W życiu nie byłam pijana , jakoś mnie to nie kręci .
-Spokojnie , przypilnujemy cię . - uśmiechnęła się Ania .
-Wypij za moje zdrowie . Bo ja podziękuję . - Reus spojrzał na mnie , a ja z niedowierzaniem na niego
-Muszę cię do hotelu odstawić bo inaczej ... - kiwnął głową w kierunku mamy
-Rozumiem , ale tylko jeden . - zarzekłam się
-No i tak ma być . - na Roberta już procenty podziałały

Jednak wbrew moim obietnicom na jednym się nie skończyło . Co samą mnie zdziwiło .
-Zatańczysz ze mną ? - mówił głośno oczywiście Marco , przekrzykując muzykę
-Ale ja nie umiem .
-Proszę . - i ten cholerny uśmiech , któremu nie potrafię odmówić
-Tylko jeden raz . - ponownie sobie obiecałam i ponownie się nie udało .
Z jedenastką cudownie się tańczyło , z Robertem , Moritzem , Jonasem , Leo , Romanem i Matsem też . Z resztą jeszcze nie miałam okazji . Miałam natomiast nadzieję , że Mario nie wpadnie na ten pomysł . I któryś już raz z kolei się myliłam . Kiedy usiadłam do stolika , ni stąd ni zowąd zjawił się Gotze .
-No nie , to chyba jakiś głupi żart . - pomyślałam i udawałam , że go nie widzę .
-Długo będę musiał prosić .? - spytał w prost co mnie zaskoczyło
-Ty ? Bardzo ...  - odparłam obojętnie
-No dobra , proszę , proszę , proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę, proszę , proszę . . .
-Przestań . Jesteś ... przecież , a Ann gdzie jest .? Dlaczego z nią nie zatańczysz .? - spytałam , żeby przerwać te jego "proszę , proszę" .
-Tam siedzi . - wskazał na miejsce pod ścianą i dziewczynę "namiętnie" szukającą czegoś w IPhonie
-Aha ...
-To jak będzie zatańczysz .? - spojrzał tymi cudownymi , brązowymi oczami . A ja , patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana .
-Ale , ani słowa . Pogadamy dopiero w Dortmundzie . - postawiłam warunek .
Może to wyda się głupie , ale mimo tego , że wręcz kochałam jego głos nie chciałam z nim gadać , tańczyć też nie , ale dla własnego spokoju zgodziłam się
-Okey .
Wstaliśmy i poszliśmy na parkiet . Wszyscy się bawili . Dostrzegłam nawet mojego partnera tańczącego z żoną Piszczka . Uśmiechnął się gdy zobaczył mnie ze swoim przyjacielem . Chyba myśli , że się pogodziliśmy .
Jak na złość puścili bardzo wolny kawałek . Dzisiaj wszyscy i wszystko było przeciwko mnie . I co miałam zrobić zostawić go na środku ? Było by bardzo chamskie . No cóż , jak pech to pech . Mario objął mnie , a ja jego . Oparłam głowę na jego ramieniu i prawie zasnęłam .
-Zadzwonisz jak przemyślisz .? - usłyszałam po chwili .
-Tak . Nie psuj tej chwili .
Kilka chwil później piosenka się skończyła , a ja na pół śpiąco poszła na swoje miejsce . Wszyscy z "naszego" towarzystwa już tam byli .
-Wiecie co ja chyba odpadam . Już nie dam rady . - mówiłam z zamkniętymi oczami i oparłam głowę na ramieniu Reus'a .
-Może pojedziemy do hotelu .?? - spytał obejmując mnie
-A która godzina .?
-Piąta . - usłyszałam odpowiedź
-Już . ! - byłam w szoku , dopiero co przyszliśmy a już piąta
-Tak , zaraz wszyscy się będą zbierać . My chyba też pojedziemy .- odparła Ania , zerkając na zasypiającego obok Roberta .
-Marco , to zostań ja pojadę z nimi .
-Nie , też bym się już położył . - uśmiechnął się
-Okey , to przepraszam , ale ja muszę iść spać . Do jutra , znaczy do dzisiaj .- mówiłam bez ładu i składu . Zmęczenie i procenty dały się we znaki
-Jedziecie ? - dodałam po chwili do Ani .
-Tak , ale zaraz . Robert jeszcze "da radę" - zaśmiała się karateczka
-Spoko . Miłej zabawy . - odparłam na odchodne .
Wyszliśmy z muzeum . Było zimno , a ja mądra nie pomyślałam , żeby wziąć jakiś sweter lub żakiet .
-Zaraz , będzie auto - powiedział Marco , zerkając na mnie
-Ooookeyyyy . Byle szybko . - trzęsłam się z zimna
Śmielsze spojrzenie Reus'a i od razu cieplej . Uśmiech sam pojawia się na twarzy .
Rozglądałam się za tym nieszczęsnym samochodem . Lecz po chwili poczułam ciepło ! Obejrzałam się za siebie . Tak , Marco dał mi swoją marynarkę . Oni to mają fajnie garnitur i zawsze ciepło , a jak nie to można zdjąć .
-Dalej zimno ? - spytał po chwili .
-Nawet jeśli to już nic nie zrobisz . - zaśmiałam się
Także się zaśmiał i bez słowa podszedł do mnie i przytulił . Oooo.. te perfumy . Cudowne .
-Wiesz trzeba przyznać , ze pomysłowy to jesteś i masz boskie perfumy .  - odparłam cicho wtulając się w niego .
Mogłam tak stać , teraz modliłam się , żeby ta limuzyna jechała jak najdłużej . Jednak moje prośby nie zostały wysłuchane . Auto przyjechało i trzeba było się odkleić od blondyna . Jechaliśmy w ciszy . Do hotelu dojechaliśmy szybko . W końcu była 5 nad ranem , wszyscy śpią , mały ruch . Wysiedliśmy i weszliśmy do budynku .
-Żeby nie było ... pijana nie jestem . - powiedziałam gdy czekaliśmy na windę
-Oczywiście . - zaśmiał się Reus
Winda i piąte piętro .

***

Byliśmy w hotelu , Marcela była troszkę pijana , ja obiecałem , że ta impreza nie będzie aż tak alkoholowa. W końcu musiałem się opiekować Polką . Dlatego to ona korzystała więcej z napojów procentowych . Wjechaliśmy windą na 5 piętro .
-Dam sobie radę . - powiedziała i szła w stronę swojego pokoju .
-Na pewno .?  - spytałem
-Tak , aż taka pijana nie jestem . - uśmiechnęła się
-Na dole mówiłaś ...
-Wiem . - zaśmiała się
-Jak chcesz . Dobranoc . -odpowiedziałem i oczywiście nie wszedłem do pokoju . Czekałem aż ona to zrobi pierwsza , żeby mieć pewność , że udało jej się dotrzeć do siebie .
-Dziękuję . Było super i nie martw się tym meczem . Jeszcze nie raz będziecie mieli taką okazję . Uśmiechnij się . - poprosiła patrząc na mnie .
-Nie ma za co . -spełniłem jej prośbę .
-No , tak o wiele lepiej . To ja idę .
Zbliżała się do drzwi swojego pokoju.Zastanawiałem się przez chwilę czy dobrze robię , ale jednak postanowiłem spróbować .Podbiegłem, łapiąc ją za ręce i odwracając w swoją stronę. Patrzyła zaskoczona na to co robię. Uśmiechnąłem się tylko .Miałem wrażenie, że każda sekunda staje się godziną , godzina dniem i tak dalej ;). Zrobiłem krok w jej stronę nadal trzymając jej dłonie. Wyczułem jej oddech, był spokojny. Zdawało mi się, że wyczuwa moje intencje i pozwala mi zrobić kolejny krok. Jedną ręką chwyciłem ją w tali.

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
Hura!! Udało się 31 rozdział napisany ! ;)
Myślę , ze nudny nie jest . Starałam się bardzo .
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 9 TYŚ . WYŚWIETLEŃ .!!! 
Czekam na opinie , krytykę , komentarze , itp .
Bo wiem , że potraficie . ! Im więcej komentów tym większa motywacja na kolejny rozdział
Kocham was .! :***** <3

11 komentarzy:

  1. genialny :)
    ciekawe czy nikt im teraz nie przeszkodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział i w końcu coś się dzieje pomiędzy Marco i Marcelą:D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
    Pozdrawiam - Karu ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super!
    Mam nadzieję, że się pocałują!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny ;*
    wgl masz dar do pisania :)
    Liczę na poważniejsze więzi między Marcelą a Marco

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! To jest genialne! Tylko urwać w takim momencie?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże GENIALNE ! <3 <3 <3 Ale czemu w takim momencie? :ooo ;CCCC Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko, bo szczerze już nie mogę się go doczekać ! :) Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej dopiero zaczęłam czytać twojego bloga ale jest genialny zapraszam do siebie http://czasnanowezmiany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam tego bloga od początku i na każdy rozdział czekam niecierpliwie. Jak zwykle przeszłaś samą sobie, kolejny na pewno będzie jeszcze lepszy! Zapraszam też do mnie http://meine-liebe-bvb.blogspot.com/ |MaLinA

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski<3 poprostu najlepszy;Pp

    OdpowiedzUsuń
  10. Może w końcu im sie uda:)
    Liczę na to:)
    Czekam na nn:)
    Buziaki:**
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że teraz się w końcu cmokną,no:)
    Rozdział cudowny, aż się chce jeszcze i jeszcze:)
    Ściskam:**
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń