-Którą połowę wybierasz .? - spytał stojąc na środku boiska
-Hmm... tą . - wskazałam ręką w lewo .
-Na żółtej ścianie .. - zaśmiał się - okey , to nie mam wyjścia moja jest prawa .
Ustawiliśmy się , szczerze to nie było za bardzo co , ani kogo ustawiać w końcu była tylko nasza dwójka . Nikt inny przy zdrowych zmysłach nie będzie szedł na kort o 1.30 nad ranem .
-Zaczynaj . - uśmiechnął się i kopnął piłkę wprost pod moje nogi .
-Już się boję . - powiedziałam cicho
-Spokojnie , krzywdy ci nie zrobię . - odparł widząc najwyraźniej moją przerażoną minę .
-Mam nadzieję .
-A tak w ogóle to możesz już grać .? - spytał po krótkiej chwili .
-Chodzi ci o nogę ? To tak , przecież już biegam z Anią . Wszystko jest okey .
-No to zaczynamy .- spojrzał na mnie i rozpoczął się z góry dla mnie przegrany mecz .
Niby to ja zaczynałam , ale co to za problem odebrać mi piłkę .? Dla niego żaden . Momentalnie znalazł się pod moją bramką . Dosłownie w mgnieniu oka .
Dobra , wiesz . Stop . Tak to nie wyjdzie . Najpierw mnie naucz tego ... - wykonałam kilka zabawnych gestów co go rozśmieszyło . - Nie śmiej się tylko pokaż to powoli .
-Tak na prawdę to nic trudnego . Tak , tak i tak . Też to potrafisz . Lecz nie sztuczki się liczą , a przewidywanie kroków rywala . Musisz wyczuć co chce zrobić i spróbować mu pokrzyżować plany . - wyjaśniał cierpliwie .
-No dobra , to jest łatwe , ale wy robicie mnóstwo innych , wspaniałych rzeczy z piłką .
Świetnie się to wszystko ogląda . Zawsze chciałam się tego nauczyć i ... dostałam szansę . Wolne już mam w pewnym stopniu opanowane za sprawą Marco , teraz podszkoli mnie jeszcze Mario i będzie całkiem nieźle . Będę mogła w końcu spróbować z nimi pograć , a nie pobiegać .
- Patrz ... - zrobił inną "kiwkę" .- W tym musisz się bardzo skupić by nie upaść . - wyjaśniał
No tak obrót o 360 stopni i to praktycznie na piłce , faktycznie może być niebezpieczny .
-Serio , chcesz bym ... ja .? - coś nie widziałam tego jakoś zbytnio kolorowo .
-Tak . Dasz radę . W razie czego będę obok . - uśmiechnął się
-Ale ja , piłka , obrót , trawa , bum . - próbowałam trochę obniżyć poziom trudności jaki postanowił mi postawić Gotze .
-Nie bój się . Zaufaj mi . - spojrzał na mnie
-No dobra .
Podeszłam do piłki . Jak mówił zrobiłam tak , tak i ...
-Powoli . Miałaś się skupić. - zaśmiał się , łapiąc mnie w ramiona .
-Mówiłam , że będzie bum . - próbowałam być poważna .
-Kilka dni potrenujesz i się nauczysz . Nie od razu wszystko da się opanować . - mówił nadal mnie trzymając
Spojrzałam na niego . Te oczy , uśmiech , on .
-O nie, nie, nie Marcela . ! Opanuj się to przyjaciel , P-RZ-JA-CIEL .! - mówiłam w myślach .
Nieznacznie uniósł kącik ust . *____________* Uwielbiam go . Zawsze jak spojrzę mu w oczy , chcę go pocałować , choć wiem , że nie mogę . Już ustalone , on ma Ann .
-No nie patrz tak na niego . - jedynie mała cząstka mnie myślała racjonalnie .
-Yyy ... Borussia , telefon . - zaśmiał się .
-Co ? Gdzie ? Aaa... telefon . - wyrwał mnie z wewnętrznej kłótni na jego temat . Wyjęłam telefon z kieszeni i odebrałam połączenie .
***
Nie ukrywam zdziwiło mnie , że Marcela o tej porze przyszła na kort . Lecz najwidoczniej miała ku temu poważny powód , dlatego od razu zapytałem co się stało . Trochę to zajęło zanim z niej to "wyciągnąłem" , a nawet poczułem na własnej skórze . Natomiast dostałem wspaniałą wskazówkę na przyszłość : Nigdy , pod żadnym pozorem nie stawaj dziewczynie z piłką u nogi na drodze bo może się to skończyć boleśnie ... bardzo .:) Na szczęście udało się i porozmawialiśmy . Oczywiście nie obyło się bez tematu Bayern , ale szybko o tym zapomnieliśmy . Nie chciałem o tym gadać . Lepiej będzie jak nie będziemy w ogóle o TYM myśleć . Opowiedziała mi swój powód dla , którego się tutaj znalazła . Miała problem z mamą . Cóż kto go nie ma .:P . Postanowiłem jej nie pocieszać , tylko po prostu przytulić , dodać otuchy i pewności , że jestem przy niej . I mimo odległości jaka będzie nas niedługo dzielić zawsze może wpadać ,że drzwi będę dla niej zawsze otwarte , że może dzwonić o każdej porze dnia i nocy . W końcu jest dla mnie ważna . Podobnie jak Marco . Oboje są jednymi z nie wielu osób najważniejszych w moim życiu , o których nigdy nie zapomnę i będę dla nich wsparciem zawsze i wszędzie . Gdy będą mnie potrzebowali , wsiadam w samochód i przyjeżdżam bo na tym właśnie polega przyjaźń . Tego nie da się opisać trzeba to poczuć , przeżyć. To jest jak odnalezienie rodziny , kogoś z kim dogadujesz się bez słów , wiesz co chce powiedzieć jak tylko się spojrzy , rozpoznasz kiedy uśmiecha się szczerze , a kiedy tylko stara się ukryć ból . Tak , taki ból starali się ukryć prawie wszyscy w szeregach Borussii . Staram się jakoś im pomóc , ale nie wiem jak . Muszą po prostu to przełknąć . Takie jest życie , piłka nożna . Coś co kochamy , ale także często sprawia ból . Niestety .
Oczywiście sama też mnie zapytała co tu robię więc także przedstawiłem swój skrócony opis dnia .
Dla rozluźnienia zaproponowałem meczyk , oczywiście z góry założyłem , że będę grał "inaczej" , łatwiej . Niestety nie potrwało to długo . Marcela postanowiła , że najpierw musi się nauczyć "kiwać" , później możemy zagrać . Trochę mnie to rozbawiło , ale zrobiłem jak chciała . Oczywiście zaczęliśmy od najłatwiejszych , z tymi radziła sobie całkiem dobrze . Jak by robiła to od zawsze , ale z tymi "bardziej zaawansowanymi" już było pod górkę . Obrót na piłce sprawił jej problem . Nie wyszło i wylądowała wprost w moich ramionach .
Tak , przed oczami miałem obraz z naszego pocałunku , który z resztą nie miał prawa się zdarzyć . Przeszło mi nawet przez myśl by ponownie to zrobić , lecz od razu pomyślałem o Marco i przegoniłem "chęci" . Lecz polka mi się bacznie przyglądała , modliłem się tylko by nie przyszło jej do głowy to co kilka sekund temu mi . Na szczęście ktoś nad nami czuwał byśmy nie popełnili błędu i Marceli komórka zadzwoniła .
***
-Halo .?
-Siemka , jak mama ? - spytał
-Nawet nie pytaj . Masakra .
-Kurcze , wybacz . Bo to nasza wina . - obwiniał się
-Marco , daj spokój . I tak by to nic nie zmieniło jak bym przyszła wcześniej . - próbowałam wyjaśnić
-Pewnie miałaś pogadankę ? - spytał
-Pogadankę , to z Jurgenem . - zaśmiałam się - Moritz tak głośno gadał , ze usłyszał o naszym jutrzejszym spotkaniu . Oczywiście mnie zrozumiał , ale gdy spotkałam mamę od razu zaczęła krzyczeć i powiedziała , że mam szlaban na imprezy . Więc jej powiedziałam co myślę . -mówiłam dumnie
-I co teraz nie będzie cię jutro ? - wyraźnie posmutniał
-Teraz ... jestem na korcie . - zaśmiałam się i zbliżyłam do bruneta by słyszał .
-Jak ? Sama ? - spytał z nutką zdenerwowania, a nasza dwójka zaśmiała się
-Nie , no coś ty ... z Mario .
-Co .? I jesteście cali ?
-Tak , tylko ... - zaczęłam
-Twoja ... Marcela , mocno kopie miałem przyjemność doświadczyć tego na własny ...własnej skórze .-zawołał do telefonu .
-To było nie chcący . - od razu się tłumaczyłam , w zamian usłyszałam śmiech blondyna
-A co robicie jeśli można spytać ?
-Mario mi ... - ponownie zaczęłam
-Nie mów mu ... jak się wszystkiego nauczysz to go zdziwisz .- szepnął do mnie Gotze
-Próbuje uświadomić , że nie zapomni o nas. - improwizowałam
-Aha , to nie przeszkadzam . Do zobaczenia .
-Do zobaczenia . Dobranoc .-powiedzieliśmy chórkiem i zakończyłam połączenie .
Schowałam telefon do kieszeni bluzy , którą chwyciłam wychodząc z domu .
-Twoje auto prawda . ?- spytałam towarzysza
-Tak ? - odparł niepewnie
-Otwarte ? - nadal pytałam
-Nie , a co ?
-Otwórz , położę tam bluzę . - uśmiechnęłam się i szłam w kierunku Mercedesa
Jak poprosiłam tak zrobił . Fakt nie było aż tak ciepło by w koszulce na ramiączkach i 3/4 legginasach paradować po korcie , ale wiedziałam , że później się zgrzeję i przeziębienie gotowe . Wróciłam na "boisko" .
-Aż tak Ci gorąco .? - zapytał patrząc na mnie
-Przy Tobie ? Zawsze . - zaśmiałam się .
-Ooo.. jak miło .
-Dobra , nie przeżywaj tylko mnie naucz ... tego wszystkiego . - podeszłam do niego niebezpiecznie blisko
-Znaczy , wszystkiego ?
-Tak..
-Chcesz grać jak ja? - po tych słowach poczułam jego rękę w talii.
-Nawet lepiej .
-To będzie trudne .
-Dlaczego?
-Bo ja się tego uczyłem , przez 13 lat .
-To w takim razie , nauczenie mnie będzie Twoją życiową misją . - próbowałam być poważna , ale mi nie wyszło .. zaśmiałam się
-Jesteś moją misją ?
-Musisz mi jakoś wynagrodzić , że ... no wiesz .
-Dla ciebie wszystko .
-To zaczynamy ?
-Tak . - uśmiechnął się
Poszłam po piłkę , a on "szczerzył" się do siebie .
-A ty co ? - spytałam zaciekawiona
-Imponuję ci . - powiedział zadowolony
-Może w jakimś minimalnym procencie . - zrobiłam zabawną minę
Posmutniał , ale za to jak komicznie wyglądał .
-Oj . Gotze , Gotze , co z ciebie wyrośnie . Jak by mi nie imponowało co robisz , to raczej nie chciała bym byś mnie uczył . co ? - podeszłam do niego czochrając mu włosy .
-Miło . To spróbujmy jeszcze raz to co ci nie wyszło .- zaproponował
Co miałam zrobić ... zgodziłam się . Lepiej teraz , ze świadomością , że w razie czego mnie złapie , niż na podwórku i zaliczać bardzo bolesne upadki na ... ziemie.
Próbowałam , próbowałam i próbowałam . To było nie do zrobienia . Musiała bym się tego uczyć latami by wreszcie to ogarnąć , ale chciałam się tego nauczyć bo świetnie wygląda taki trik w grze .
-Może coś innego , a to .. innym razem . - próbowałam namówić "nauczyciela" na coś lżejszego .
-To mam inną propozycje . Na dziś skończymy , poćwiczymy kiedy indziej . Mamy jeszcze miesiąc więc coś zdziałamy , a teraz pokażę ci coś . - uśmiechnął się tajemniczo .
-Okey , ale co mi pokażesz ? - spytałam , mając nadzieję , ze zdradzi mi rąbka tajemnicy
-Zobaczysz . Chodź do auta . - zebrał piłki i podążyliśmy do samochodu .
Zajęłam miejsce pasażera , Mario odpalił silnik i ruszyliśmy .
-Siemka , i jak ? - zapytałem Marco , jak tylko odebrał połączenie .
-Co .? I jesteście cali ?
-Tak , tylko ... - zaczęłam
-Twoja ... Marcela , mocno kopie miałem przyjemność doświadczyć tego na własny ...własnej skórze .-zawołał do telefonu .
-To było nie chcący . - od razu się tłumaczyłam , w zamian usłyszałam śmiech blondyna
-A co robicie jeśli można spytać ?
-Mario mi ... - ponownie zaczęłam
-Nie mów mu ... jak się wszystkiego nauczysz to go zdziwisz .- szepnął do mnie Gotze
-Próbuje uświadomić , że nie zapomni o nas. - improwizowałam
-Aha , to nie przeszkadzam . Do zobaczenia .
-Do zobaczenia . Dobranoc .-powiedzieliśmy chórkiem i zakończyłam połączenie .
Schowałam telefon do kieszeni bluzy , którą chwyciłam wychodząc z domu .
-Twoje auto prawda . ?- spytałam towarzysza
-Tak ? - odparł niepewnie
-Otwarte ? - nadal pytałam
-Nie , a co ?
-Otwórz , położę tam bluzę . - uśmiechnęłam się i szłam w kierunku Mercedesa
Jak poprosiłam tak zrobił . Fakt nie było aż tak ciepło by w koszulce na ramiączkach i 3/4 legginasach paradować po korcie , ale wiedziałam , że później się zgrzeję i przeziębienie gotowe . Wróciłam na "boisko" .
-Aż tak Ci gorąco .? - zapytał patrząc na mnie
-Przy Tobie ? Zawsze . - zaśmiałam się .
-Ooo.. jak miło .
-Dobra , nie przeżywaj tylko mnie naucz ... tego wszystkiego . - podeszłam do niego niebezpiecznie blisko
-Znaczy , wszystkiego ?
-Tak..
-Chcesz grać jak ja? - po tych słowach poczułam jego rękę w talii.
-Nawet lepiej .
-To będzie trudne .
-Dlaczego?
-Bo ja się tego uczyłem , przez 13 lat .
-To w takim razie , nauczenie mnie będzie Twoją życiową misją . - próbowałam być poważna , ale mi nie wyszło .. zaśmiałam się
-Jesteś moją misją ?
-Musisz mi jakoś wynagrodzić , że ... no wiesz .
-Dla ciebie wszystko .
-To zaczynamy ?
-Tak . - uśmiechnął się
Poszłam po piłkę , a on "szczerzył" się do siebie .
-A ty co ? - spytałam zaciekawiona
-Imponuję ci . - powiedział zadowolony
-Może w jakimś minimalnym procencie . - zrobiłam zabawną minę
Posmutniał , ale za to jak komicznie wyglądał .
-Oj . Gotze , Gotze , co z ciebie wyrośnie . Jak by mi nie imponowało co robisz , to raczej nie chciała bym byś mnie uczył . co ? - podeszłam do niego czochrając mu włosy .
-Miło . To spróbujmy jeszcze raz to co ci nie wyszło .- zaproponował
Co miałam zrobić ... zgodziłam się . Lepiej teraz , ze świadomością , że w razie czego mnie złapie , niż na podwórku i zaliczać bardzo bolesne upadki na ... ziemie.
Próbowałam , próbowałam i próbowałam . To było nie do zrobienia . Musiała bym się tego uczyć latami by wreszcie to ogarnąć , ale chciałam się tego nauczyć bo świetnie wygląda taki trik w grze .
-Może coś innego , a to .. innym razem . - próbowałam namówić "nauczyciela" na coś lżejszego .
-To mam inną propozycje . Na dziś skończymy , poćwiczymy kiedy indziej . Mamy jeszcze miesiąc więc coś zdziałamy , a teraz pokażę ci coś . - uśmiechnął się tajemniczo .
-Okey , ale co mi pokażesz ? - spytałam , mając nadzieję , ze zdradzi mi rąbka tajemnicy
-Zobaczysz . Chodź do auta . - zebrał piłki i podążyliśmy do samochodu .
Zajęłam miejsce pasażera , Mario odpalił silnik i ruszyliśmy .
***
Właśnie zaczynamy wcielać mój plan w życie . Wiem , może to było za bardzo "brutalne" , ale potrzebowaliśmy nutki naturalności by uwierzyła , ze to wszystko prawda . Fakt kosztowało to wiele wysiłku . Poproszenie Jurgena i reszty , ale jak widać się udało . Mam nadzieję ,że teraz wszystko pójdzie gładko , bez żadnych komplikacji bo to było by straszne . Na nowo byśmy musieli wszystko obmyślać i nie wiadomo czy by się udało zdążyć na czas . Wierzę , że nikt się nie wygada przed Ullą , ani Marcelą bo bym zrobił im "krzywdę" : P
Teraz jeszcze Jenny z dziewczynami muszą się spisać . Nie wiem kiedy zabierają polkę na "zakup samochodu" dla pani Schmelzer , ale wierze w nie . Mają nieco dwa tygodnie więc powinny się uwinąć i nie wygadać . Jedyne co trzeba załatwić najszybciej to lista od Ulli . Muszę to załatwić jutro , najlepiej przed imprezą .
***
-Dobrze , rozmawiałem z nią to była na korcie z Mario bo ... pokłóciła się z mamą . - odpowiedział
-Aha , czyli wszystko idzie zgodnie z planem , a już miałem wyrzuty sumienia . - przyznałem
-To nie masz się już o co martwić . Jest z Mario .
-Z Mario ? To na prawdę się pogodzili . - w głębi ducha ucieszyłem się .
-Robert , idź spać . Marcela jest bezpieczna . Zaraz dla pewności napiszę SMS do Gotze'go by ją odwiózł do domy i dopilnował , że do niego weszła . - zaśmiał się
-Dobry pomysł . To do jutra .
-Okey , narazie .
-A poczekaj , spotykamy się u nas i coś wymyślimy , ale najprawdopodobniej na jakąś imprezę wyskoczymy . - dodałem
-Nie ma problemu , dobranoc . - pożegnał się
-Spoko stary , dobranoc . - odpowiedziałem i rozłączyłem się
Byłem już spokojny o rodaczkę . W końcu nie zachowaliśmy się fair , ale mam nadzieję , że jak zobaczy efekty to nam wybaczy . Marco ma genialny plan , sam bym tego lepiej nie wymyślił .
-Ania , Marcela jest bezpieczna .! - zawołałem do narzeczonej
-Widzisz , a nie mówiłam . - mówiła wychodząc z łazienki .
-Oj tam , oj tam ...
***
Jak powiedziałem Lewemu tak zrobiłem , napisałem wiadomość do Mario : " Mógł byś Marcelę odprowadzić / odwieźć do domy ? " . Momentalnie dostałem odpowiedź : " No przecież jej nie zostawię samej .:P Nie martw się o nią , przypilnuję by trafiła tam cała i zdrowa :)" . Gotze wiedział o naszym planie , ale o tym , że spotkali się na korcie zdecydował przypadek . Może to i lepiej , mogła by się stać jej krzywda . W końcu nie wiedziałem , że ta kłótnia będzie aż taka poważna . Tak dręczyły mnie małe wyrzuty , ale obecność przyjaciela przy niej od razu je ucieszyła .
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Umcy , umcy Borussia wygrała !! więc dodaje rozdzialik .:)
Trochę namieszałam , ale myślę , że daliście radę i zrozumiecie o co chodzi :)
Pytania ;) :
1. Co z Mario .? Gdzie jadą ?
2. Ponownie poruszany jest plan Marco . Domyślacie się co to za plan ?
3. Jak będzie z Marcelą i Ullą ?
Mam nadzieję , że się podobał . Czekam na komentarze .;)
Pozdrawiam :* kocham was ! ^^