-Nie da się ukryć . - zaśmiałam się cicho
-Twoja szczerość jest ... zbyt szczera .
-Dupek czy piłkarz , nie ważne . Ważne , że mój . - odparłam , a blondyn z uśmiechem na ustach mocno mnie przytulił
-Kocham Cię . - szepnął wprost do ucha
-Też Cię kocham . -Nie patrz tak . - powiedziałam czując na sobie wzrok Reus'a
-Dlaczego ? - zaśmiał się
-Bo ... - zaczęłam
-No właśnie . Brak argumentów .
-Nawet nie wiesz jakie to dziwne uczucie .
-Rumienisz się . - odparł
-Ej ... - schowałam głowę w ramionach chłopaka bo teraz już na prawe moje policzki zrobiły się wręcz purpurowe
-Ale nie chowaj się bo nie mogę patrzyć . - go nadal to bawiło
-Dobra , dobra . Koniec . Jestem czerwona jak burak i to przez Ciebie .
-Okey , już nie będę . . . Dzień dobry . - uśmiechnął się i uniósł lekko moją głowę by delikatnie pocałować na dobry początek dnia . Zarzuciłam ręce na jego szyję i odwzajemniłam pocałunek . Po chwili jego ręce wędrowały po moich plecach . Teraz to ja dyktowałam warunki . Niestety nie na długo . Marco przerwał na chwile , uśmiechnął się cwaniacko i w mgnieniu oka to blondyn był nade mną i z sekundy na sekundę jego pieszczoty stawał się coraz bardziej odważne , dlatego ...
-Hej , hej , hej ... - przerwałam i spojrzałam na niego
-Coś nie tak ? - spytał
-Wszystko dobrze , a nawet lepiej . Tylko ... ze mną nie pójdzie ci tak łatwo . - teraz to ja zerknęłam na niego tryumfalnie
-A może jednak Cię przekonam . - zaczął zabawę od nowa .
-Nie . Było miło , ale się skończyło . - odepchnęłam go lekko za ramiona i wstałam
-Zobaczysz , że mi się uda . - uniósł się na łokciach i uważnie mi się przyglądał
-Zobaczymy . - puściłam oczko i wyszłam z sypialni do pokoju gdzie była moja walizka . - ... Ale możesz spróbować . - dodałam wracając z ciuchami i wchodząc do jego łazienki .
-Rozumiem , że mam zielone światło ?
-Może pomarańczowe . - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi
Wzięłam prysznic i postanowiłam trochę podroczyć się z blondynem . Wiedziałam , że ma do mnie słabość zwłaszcza gdy mam rozpuszczone i wyprostowane włosy . Dlatego skorzystałam z tego faktu . Rzecz jasna przez to siedziałam w łazience 20 minut dłużej , ale co tam . Nałożyłam szorty i bluzkę na długi rękaw . Przeciągnęłam rzęsy tuszem , usta błyszczykiem , jedyne co pozostało to ułożyć włosy .
-Żyjesz ? - usłyszałam za drzwiami .
-Jeszcze tak .
-Mogę . ? - zadał kolejne pytanie
-Yhymm . - w mgnieniu oka drzwi się otworzyły .
-Tak ze mną pogrywasz ? - podszedł do mnie , objął w talii i złożył czuły pocałunek na szyi
-Ja ? Pogrywam ? Coś Ty . - odparłam patrząc w jego lustrzane odbicie
-Skoro tak , przyjmuje wyzwanie i zobaczymy kto wytrzyma dłużej . - po tych słowach odwrócił mnie tak , że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Nie rozumiem o co Ci kochany chodzi .
-Wiesz , wiesz . - i kolejny pocałunek tym razem wylądował na moich ustach
-Okey , ja idę na dół , a ty się ubieraj . - puściłam oczko i wyszłam bardzo umyślnie przesuwając dłoń po klatce piersiowej blondyna
-Dobrze .
Opuściłam łazienkę i jak powiedziałam poszłam na dół , dokładniej do kuchni by zrobić coś na śniadanie . Otworzyłam lodówkę . Hmm ... światło i sok pomarańczowy . Jakoś wcale mnie to nie zdziwiło . Chociaż z drugiej strony , co on samym powietrzem żyje ? Spytałam sama siebie . Obróciłam się wokół własnej osi w poszukiwaniu czegoś do przekąszenia . Dojrzałam trzy zapakowane po brzegi reklamówki z logiem REWE (niemiecki market) . Wzięłam je więc i zawartość rozpakowałam na wyspie w kuchni . Było chyba wszystko co mogło się znaleźć w lodówce . Postawiłam jednak na jedno z najprostszych śniadań .. tosty z szynką i serem . Po kilku minutach kanapki było gotowe do "pieczenia" , pozostało ostatnie zadanie - zlokalizować toster . Po kilku próbach , znalazłam potrzebne urządzenie i akurat gdy podłączałam je go prądu na schodach pojawił się Reus .
-Marco ... - zaczęłam patrząc na niego
-Tak ? - spytał jak gdyby nigdy nic .
-Chcesz tak wyjść na zewnątrz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie lustrując go dokładnie . Stał kilka metrów ode mnie w samych jeansach . Doskonale wiedział jak na nie działa . Jednak bitwę przegrał ... w domu może sobie paradować bez koszulki , ale na zewnątrz już nie . A ja ... tak jak wyglądam teraz będę wyglądać przez cały dzień . Jednym słowem Marcela - Marco 1:0
-Nie , tylko tutaj jest trochę gorąco . - uśmiechnął się , a ja wróciłam do tostów
-Świnia . - powiedziałam pod nosem w ojczystym języku
-Mmmm .. tosty . - podszedł do mnie i objął w talii
-Dokładnie . Możesz zrobić herbatę . - mówiłam starając się nie zwracać na niego uwagi
-Twarda jesteś . - zaśmiał się i położył głowę na moim ramieniu
-Jeśli trzeba .
-Złamiesz się . Zobaczysz , coś wymyślę . - ucałował mój policzek i zabrał się za robienie herbaty .
-Zobaczymy . - uśmiechnęłam się pod nosem i wyjęłam ostatnie tosty z tostera . Odwróciłam się z zamiarem pójścia do stołu .
-Dobra , nie wytrzymam . - jedną ręką obejmował mnie , drugą odstawił talerz na blat kuchenny . Zaraz po tej czynności jego dłonie ujęły moją twarz , a jego usta moje . Zamruczałam w geście tryumfu . Jego kroki stawały się coraz bardziej ... odważne .? Tak , dłoń blondyna powoli wędrowała po moich plecach , w końcu uniósł bluzkę i teraz poczułam jego dłoń gładzącą skórę moich pleców .
-Hola , hola . -zaprzestałam pocałunkom i spojrzałam na niego , a on spojrzał błagalnie nadal trzymając rękę pod bluzką - ... co za dużo to nie zdrowo .
-Jak nie ? Przecież możemy to potraktować jako ... trening .
-No wiesz , Jurgenowi by się to nie spodobało . - uśmiechnęłam się
-Nie musi wiedzieć . - przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej
-Niestety , teraz jemy , później idziesz biegać , a ja ... jadę rowerem .
-A później wrócimy tutaj i ... - spojrzał na mnie z tym uśmieszkiem tłumaczącym wszystko
-I ... może gdzieś pojedziemy ? Na przykład odwiedzimy Nico . - wiedziałam , że Reus uwielbia spędzać czas ze swoim siostrzeńcem i zapewne będzie chciał skorzystać z mojej propozycji
-Osz Ty . Doskonale wiesz jak mnie podejść .
-Tak , kilka miesięcy śledzenia nowinek na Twój temat robi swoje . - zaśmiałam się i pocałowałam - ... chodź jeść. - dodałam
-Mam się bać .? - spytał siadając naprzeciwko mnie
-Nie , spokojnie . Na mój temat też zapewne sporo już wiesz .
-Złamiesz się dziś i dokończymy to zaczęliśmy ostatnio . ? - zadał kolejne pytanie uważnie obserwując moją reakcje , a ja zamilkłam - ... sorki , nie powinienem .
-Kiedyś na pewno . - odezwałam się w końcu , teraz to on milczał i unikał kontaktu wzrokowego -...Marco Reus się zawstydził .? - spytałam
-Może nie zawstydził , a poczuł jak głupek .
-I muszę Ci coś jeszcze powiedzieć . - zaczęłam poważnie
-Słucham . -spojrzał na mnie wyczekując ciągu dalszego mojej wypowiedzi
-Dużo myślałam i rozpatrywałam wszystkie za i przeciw oraz to czy w ogóle powinnam , w końcu postanowiłam , że pójdę na tą "imprezę pożegnalną" , ale pod jednym warunkiem .
-Na prawdę , super . Mario się ucieszy . - odparł z uśmiechem
-Pod warunkiem , że nie będziesz nalegał bym z nim porozmawiała .
-Marcela , ale jak nie jutro to kiedy ?
-Może nigdy . - szepnęłam
-Zobaczymy , może jak wypijesz drinka sama będziesz chciała wyjaśnić z nim to i owo , ale póki co jemy , idziemy biegać i musimy kupić coś dla Ciebie na wieczór . - mówił szczęśliwy
-Nie , coś znajdę w szafie . - próbowałam wybić mu z głowy kolejny pomysł z kupowaniem dla mnie rzeczy
-Oj, Kochanie .
-Ewentualnie możemy kupić jakieś spodnie . - nie chciało mi się dalej z nim walczyć bo w tej sprawie raczej z nim nie wygram .
-Dobrze to ... smacznego :)
Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy . Zaraz po śniadaniu przebraliśmy się w dresy i na trening . Marco biegowy , a ja rowerowy :) . Mimo , iż blondyn bardzo się starał by go nie rozpoznano kilka osób nie dało się zrobić w jajo . Po pokonaniu dystansu jaki zaleca trener każdemu ze swoich podopiecznych wróciliśmy do domu . Szybki prysznic i ponownie byliśmy gotowi do wyjścia tym razem na zakupy . Reus w międzyczasie dał znać dla Goetze'go , że przyjdziemy na imprezę . Z uśmiechem na ustach podążyliśmy prosto do windy .
-Słuchasz mnie ? - usłyszałam pytanie i spojrzałam na blondyna
-Tak . - odpowiedziałam twierdząco mimo , że kompletnie nie wiedziałam o co mu może chodzić
-A to ciekawe ...
-Okey , przepraszam . Zamyśliłam się .
-Wiem . - zaśmiał się
-To o co pytałeś ?
-Czy masz obrany jakiś cel . - wyjaśnił
-Nie .. zdaje się na ciebie . - uśmiechnęłam się i przytuliłam go
-To jedziemy do Thier Galerie . Ulubiona galeria Melanie .
-Niech będzie .
Z windy prosto do Astona Marco i w drogę . Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego zawsze jeździmy akurat tym samochodem . Rzuca się w oczy bardziej niż Range Rover , ale to już nie mój problem . Fani , którzy rozpoznają go w galerii nawet ułatwią mi odrobinę zadanie , zajmując czymś blondyna będę mogła spokojnie pochodzić po sklepach . Ta wizja wydawała mi się w sam raz . Natomiast gdy uda mu się być tam nie spostrzeżenie zapewne nie pozwoli mi zapłacić za rzeczy , które będę chciała kupić , a tego nie lubię . Przez myśl nawet mi przeszło by specjalnie mówić do niego po nazwisku by jakiś Bogu-ducha winny fan go zauważył , ale stwierdziłam , że nie będę aż taka wredna .
-Jesteśmy . - spojrzał na mnie parkując
-Jeansy , sklep z jeansmi . To nasz cel . - zaśmiałam się i wyszłam z auta .
-A może spódniczka ? - spytał gdy wchodziliśmy do "sklepowego raju"
-Nie . - powiedziałam stanowczo
Reus od razu skierował się w prawo do Mustanga . Znałam doskonale ten sklep , często bywałam w nich w Polsce . Potrzebowałam spodni i jakiś fajnych butów . Blondyn miał szczęście .. w galerii nie było dużo ludzi . Mijaliśmy właśnie grupkę chłopaków , wiekowo zbliżonych do mnie . Uśmiechnęli się , więc odpowiedziałam im tym samym , ale nic nie uszło uwadze Marco . Spiorunował ich spojrzeniem i splótł nasze dłonie . Chłopcy chyba zorientowali się kim jest bo zaczęli szeptać między sobą .
-Ktoś tu jest zazdrosny . - zaśmiałam się pod nosem
-Yhymm .. - zerknął na mnie
-No już nie udawaj , zazdrośniku .
-Widziałem ich spojrzenia . - odezwał się w końcu
-Uśmiechnęli się tylko . - droczyłam się z nimi
-To zobacz jaki uśmiech będą mieli teraz . - objął mnie jedną ręką i po chwili czule pocałował . Za nami usłyszeliśmy tylko "Uuuuuuuuuuu" .
-Mówiłem , że to ta Marcela Reus'a i on . - powiedział jeden z nich
-I po co Ci to było .? - spytałam
-Słyszałaś ? Marcela Reus'a ? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem , a ja się zaśmiałam głośno
-No widzisz . - odwróciłam się jeszcze do grupki chłopaków i pomachałam . Nie wiem co wstąpiło w Marco bo zrobił to samo . Oczywiście odmachali , po czym weszliśmy do sklepu .
Rozeszliśmy się każde w swoje działy .. ja w prawo , a on w lewo . Najpierw obejrzałam koszulki , oczywiście nic mi się nie spodobało więc poszłam dalej . Bluzy , swetry , spodnie są ! :D Z uśmiechem poszłam i przeglądałam każdą parę jeansów po kolei . W kocu trafiłam na te jedyne . Musiałam je mieć . Idealne na imprezę . Ciekawiło mnie jedynie co powie mój towarzysz :). Podniosłam znalezisko lekko w górę , a po chwili podszedł do mnie .
-Popatrz . - powiedziałam podekscytowana
-Serio jeansy ? - spytał zrezygnowany
-Tak , ale poczekaj przymierze je . - pospiesznie poszłam do przymierzalni i po chwili przeglądałam się w lustrze . Wychyliłam się zza materiału i ruchem ręki dałam znać Marco , że może przyjść .
-Wiedz , że i tak obstawiam spódniczkę . - mówił pewny swego
-Ale spójrz , jakie cudowne . - odwróciłam się bokiem by zerknąć na kokardki -... w sam raz na imprezę . - spojrzał na mnie raz jeszcze , a po chwili zrobił krok w przód , ja oparłam się o ściankę oddzielającą kabinę moją z sąsiednią . Blondyn zasunął zasłonę , jedną ręką objął mnie w talii , drugą zaparł o ściankę , a w efekcie pocałował .
-Przyznaje są świetne . - mówił w międzyczasie
-Wiem . - zaśmiałam się cicho by wrócić do wcześniejszego zajęcia , w końcu jednak trzeźwe myślenie powróciło -... jesteśmy w sklepie .
-W przymierzalni . - poprawił mnie nic sobie z tego nie robiąc
-Właśnie , w każdej chwili może się ktoś zdziwić , ze widzi dwie pary nóg w jednej kabinie .- powiedziałam poważnie .
-Kochanie .. wyluzuj . Jesteśmy młodzi , możemy zaszaleć . - uśmiechnął się chytrze i złożył bukiet całusów na mojej szyi
-Kto tu jest młody . - odparłam ironicznie .
-No Ty może trochę bardziej niż ja . Jeśli tak pogrywasz to jestem starszy , słuchaj więc starszych . - dalej skupiony był na pieszczotach . Nie wiem jak on to robi , ale potrafi wybrnąć z każdej sytuacji dobrym wytłumaczeniem
-Marco . - podniosłam nieco ton głosu mimo , że oparcie się mu kosztowało bardzo dużo - ... Jesteśmy w trochę gorszej sytuacji niż inna para zakochanych . - zerknęłam na niego jednoznacznie
-Całuje moją dziewczynę , przecież to nic złego . Co innego jak bym na przykład chciał odciążyć Cię zdejmując tą koszulkę .
-Dobra , rozumiem . Niestety ze mną takie sytuacje będą miały miejsce tylko i wyłącznie w domu . Po drugie ... wymiękasz ? - spytałam z podejrzliwym spojrzeniem
-Tracę siły by z tym walczyć . - zaśmiał się i pocałował - ... ale kupujemy te spodnie ? - dodał jeszcze
-Tak . Kupuje . - zaakcentowałam
-Ale ... - zaczął
-Żadnego ale . - powiedziałam poważnie , a Marco zrezygnowany wyszedł z przymierzalni
-Gotowa ? - spytał Reus łapiąc mnie w talii i patrząc na nasze odbicie w lustrze
-Chyba tak. - odparłam opierając głowę na jego ramieniu
Patrzałam na nas i myślałam czy serio powinnam tam iść z blondynem . Jakoś za bardzo nie czuję takiej potrzeby , a może czuję ? Sama nie wiem . Zranił , ale jako przyjaciele musimy się wspierać . Powinnam być jak Marco . On mimo wewnętrznego bólu z naszej trójki trzyma się najlepiej . Jeszcze pociesza mnie i Mario . Ideał przyjaciela . Chłopak wyjął z kieszeni telefon i postanowił upamiętnić tą chwilę na wspólnej fotce . Po wszystkim splótł nasze palce i wyszliśmy , po chwili byliśmy już w windzie , później w samochodzie . Z każdym pokonanym metrem miałam coraz to większe wątpliwości .
-Może jednak nie powinnam .? - spytałam nie pewnie zerkając na kierowcę
-Żartujesz ? Mario by mnie bez Ciebie nie wpuścił .
-Zły pomysł , to bardzo zły pomysł . - powiedziałam pod nosem , a ręka blondyna delikatnie wędrowała po moim udzie . Uśmiechnęłam się i położyłam na nią swoją. Opuszkami palców z identyczną delikatnością gładziłam jego dłoń .
-Jestem szczęściarą .
-Ooo , w końcu się do tego przyznałaś . - zaśmiał się i spojrzał na mnie zatrzymując się na parkingu
-Ale w sensie , że mam Ciebie . - wyjaśniłam
-To w takim razie ja jestem cholernym szczęściarzem .
-Yhymm .. chodźmy , chce mieć to jak najszybciej za sobą . - wyszłam z auta - ...Cocaine ? serio , akurat tutaj ? - spytałam dopiero orientując się , że jesteśmy pod klubem , gdzie kilka tygodni temu były urodziny Mario , Fabiana i Łukasza oraz moja osiemnastka . Do tej pory to miejsce kojarzyło mi się bardzo dobrze , jednak z dzisiejszym dniem to się zmieni
-Zawsze jak nie w domu to tutaj się zbieramy robiąc jakąś imprezę . - odparł i podążyliśmy do wejścia - ... Panie przodem . - uśmiechnął się otwierając drzwi . Złapałam go za rękę , a im bliżej muzyki tym bardziej ściskałam jego dłoń . Byłam tak zestresowana jakby to miała być odpowiedź ustna , która będzie decydować o rocznej ocenie . A tak na prawdę cholernie bałam się konfrontacji z Gotze . Nie widziałam go od prawie dwóch dni , co wcześniej nie miało miejsca. Zawsze spotykaliśmy się chociażby na herbatę czy spacer . Lecz teraz wiele rzeczy przez tak można by powiedzieć głupią sprawę się zmieniło . Z jednej strony powinnam czerpać garściami i jak najwięcej czasu z nim spędzać , ale z drugiej musiałam się przyzwyczaić do jego braku . Tego właśnie sobie nie wyobrażałam . Mimo tego , iż do BVB dołączy trójka nowych zawodników , ja wolałam jego .
-Nie żeby coś , ale moja ręka ... - przerwał cieszę
-Oj , przepraszam . - rozluźniłam uścisk
-Cześć !!! - zawołał wchodząc na salę
-Siemka . - ja przywitałam się nieco ciszej , chciałam się schować i najlepiej by nikt nie zauważył mojej obecności . Ku mojemu zdziwieniu na sali nie byliśmy sami , gdyż klub był otwarty . Co prawda nie było tłoku , zaledwie kilka osób , chcących wypić drinka .
-Cześć , nareszcie . - usłyszeliśmy optymistyczne głosy reszty
-Przecież dopiero za piętnaście ósma . - odparł Marco i podeszliśmy do zgrai
-Borussia . - cicho , odezwał się Mario , który siedział na przeciwko mnie . Uśmiechnął się .
-Stary , uwierz mi nie było łatwo , ale jakoś udało mi się ją namówić . Tylko jedna prośba ... nie pozabijajcie się . - po tych słowach niemal wszyscy zaczęli się śmiać
-Dziękuję , ze przyszliście .
***
-Marco , gdzie jest Marcela .? - spytałem przechodząc obok
-Przed chwilą tutaj była . - obrócił się wokół własnej osi .
-Aha , to ją poszukam . - odparłem
-Ty idź zobacz tam , a ja tam . - jak to Reus przewrażliwiony także zaczął szukać swojej ukochanej
-Okey , daj znać jak ją znajdziesz . - dodałem i poszedłem we wskazanym kierunku . Chodziłem i chodziłem . Nigdzie jej nie było , już zaczynałem się bać , że poszła do domu . Pytałem każdego po drodze , nikt jej nie widział . Zrezygnowany oparłem się o ścianę i spojrzałem w lewo , a uśmiech zawitał na mojej twarzy . Była , zauważyłem ją . Stała na balkonie . Oparta o balustradę , spoglądała w dal , najwyraźniej o czymś rozmyślała . Pewnie zastanawiała się po co tutaj przyszła . Ona tak ma , jak raz się zawiedzie jej zaufanie , ciężko je odzyskać . Zwłaszcza w moim przypadku . Jakiś czas myślałem czy podejście na bliską odległość to dobry pomysł , ale gdy spojrzałem na Marco , który cały czas uważnie mnie obserwował i z jego spojrzenia wyczytałem "idź lub sam Cię tam zaprowadzę" zdecydowałem się pójść do niej i spróbować porozmawiać.
-Tutaj jesteś . - oparłem się obok .
-Jak widać . - odpowiedziała chłodno
-Wszędzie Cię szukałem .
-Niepotrzebnie .
-Pogadamy ? - spytałem
-O czym ?
-O mnie , o nas , zależy mi na Tobie . - mówiłem obserwując jej reakcje
-Możemy zmienić temat ? Albo nie , lepiej już pójdę .- unikała odpowiedzi na pytanie . Wiedziałem , że temat mojego transferu ją przeraża , a nawet boli , ale w końcu już raz mnie zrozumiała i wybaczyła . Dlaczego nie miała by tego zrobić drugi raz . Postanowiłem spróbować .
-Wiem powinienem Ci powiedzieć . Zrozum proszę .Wiem , że Cię zraniłem , że jestem świnią i głupkiem , który bał się powiedzieć prawdy , ale to nie było takie proste . Wybaczysz mi kiedyś .? - spytałem zerkając na nią
-Tego , że znowu nie powiedziałeś prawdy ? Nie . - zapytała i zarazem odpowiedziała krótko .
Myślałem , a może chciałem myśleć , że ona tak po prostu żartuje. Ująłem więc jej twarz w dłonie i chciałem pocałować (nie wiem dlaczego przecież , miałem dziewczynę . Tak , wiedziałem , ze Marco patrzy , że ją kocha i nie powinienem , ale Marcela nadal była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką ), ale wtedy ze zdumieniem zobaczyłem kilka łez spływające po jej policzkach . Matecka szarpnęła się do tyłu , aby je ukryć , ale po chwili wtuliła się we mnie . Mimo wolnie objąłem ją , chciała się cofnąć , nieco speszona , ale trzymałem ją na tyle mocno , że było to nie możliwe. Ponownie czułem się cholernie winny jej smutku i łez .Podobnie jak wtedy w hotelu w Londynie . Wiem , że to wszystko przeze mnie , że to moja wina . Mogłem powiedzieć jej wcześniej , miała by więcej czasu na oswojenie się z tą myślą . Jednak nie miałem odwagi bałem się jak zareaguje . Jestem tchórzem , cholernym tchórzem . Teraz ona przeze mnie cierpi . Zakłopotany z bijącymi się myślami . Stałem po prostu obejmując ją . Nic więcej nie mogłem zrobić , a może nie potrafiłem .?
-Borussia . - szepnąłem gładząc ją po włosach
-Nie rozumiem , nie chce żebyś wyjeżdżał . Rozumiesz . - mówiła zanosząc się od płaczu
-Przepraszam .
-Boże , przestań przepraszać bo to nic nie da. - powiedziała poważnie
-Obiecuję , że zrobię wszystko by spotykać się z wami jak najczęściej . - przytuliłem ją mocniej
-Nic innego nie możesz zrobić .
-Wiem , przepraszam . - schowała głowę w moich ramionach , uwielbiałem ten stan kiedy była przy mnie i nie wyobrażam sobie jak wytrzymam w tym cholernym Monachium . Płakała , strasznie płakała , nie miałem pojęcia co zrobić . Impreza już dobiegała końca , większość pod wpływem już wyszła , została dosłownie garstka . Reus cieszył się , że w końcu udało nam się porozmawiać , ale stan Mateckiej był koszmarny .
-Chyba już pójdę . - odparła niepewnie .
-Spotkamy się jeszcze ? - mój głos był równie niepewny
-Nie wiem . - rzuciła i poszła do mojego przyjaciela , ja zostałem na balkonie
-Będziemy lecieć . - zawołał w moim kierunku
-Okey , dobranoc i do zobaczenia . - uśmiechnąłem się
-Tak , dobranoc . - odpowiedzieli razem i opuścili klub . Na sali był jeszcze Fabian , Felix , Roman z Lisą i Marcel z Jenny .
-Borussia , zamieszałaś mi w głowie i to całkowicie . - powiedziałem do siebie
***
-Pogadaliście ? - spytał obejmując mnie
-Tak - odpowiedziałam krótko
-Mówiłem , że będzie dobrze .
-Marco . Nic nie jest dobrze . - odparłam i wsiadłam do samochodu
-Jest ciężko , w końcu nikt nie powiedział , że będzie łatwo , ale trzeba przywyknąć . Zobaczysz damy radę . Razem . - uśmiechnął się i cmoknął w policzek
-Za to Cię kocham . - odwzajemniłam gest
-Wiem .
-Taki pewny swego jesteś . - zaśmiałam się , a Reus ruszył
-Nie raz po prostu wiem . Jest jeszcze jedna sprawa . - zaczął nie pewnie
-Chyba nie chce wiedzieć czego dotyczy . - intuicja podpowiadała mi , że będzie to nie ciekawa sprawa
-Możliwe , ale ... 2 lipca wszyscy jedziemy pożegnać Mario na lotnisku . - z każdym wypowiedzianym słowem ściszał ton głosu
-Żartujesz prawda .? - i miałam rację
-Nie , dlatego już zaczynam Cię do tego przekonywać .
-Kilka dni temu byliśmy "odprowadzić" Leo i Mo . Wybacz , ale za fajnej atmosfery to tam nie było . Chciałeś żebyśmy porozmawiali i zrobiliśmy to , ale raczej na lotnisku mnie zabraknie .
-Mimo wszystko będę próbował .
Po chwili milczenia , byliśmy na podziemnym parkingu . Bez słowa weszliśmy do windy , a później do mieszkania . Pierwsze gdzie skierowałam swoje kroki to kuchnia , miałam ochotę na herbatę . Słodką i gorącą . Musiałam przemyśleć to co dziś usłyszałam . Chyba wszyscy oczekują ode mnie zbyt wiele . To co się teraz dzieje to dużo za dużo jak dla mnie . Z drugiej zaś strony reszta przechodzi to samo co ja . Gotze to w końcu przyjaciel nas wszystkich . Po kilku minutach z kubkiem gorącego napoju poszłam na balkon . Usiadłam pod ścianą , a po chwili obok zjawił się on ... moje szczęście .
-Pomyślę , ale niczego nie obiecuję . - odparłam kładąc głowę na jego ramieniu .
-Chcę byś pojechała , żebyś później nie żałowała .
-Wiem .
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
CZEŚĆ. :D
Z małym poślizgiem , ale jestem z 77. :) Niby siódemki to szczęśliwe cyferki , więc liczę , że pozytywnie mnie zaskoczycie ilością komentarzy pod tym rozdziałem . :)
Możliwe , że za kilkanaście dni będę najszczęśliwszą osobą na świecie , ale jeszcze wam nie powiem o co chodzi (wie o tym tylko jedna z was) :) Nie chcę zapeszać :)
JESTEM NAPISZE JAK OCHLONE ;P
OdpowiedzUsuńM i BABELKI
Od czego tu zaczac??Od wymarzonego sniadania czy od imprezy;? Zdecydowanie od sniadania :D Marco: zobaczyc jego naga klate obok siebie -bezcenne !! nic wiecej rano nie potrzebuje.Gra pozorow i kto dluzej wytrzyma genialne.
OdpowiedzUsuńThier Galerie- nie tylko Melanie uwielbia ten zakupowy raj :D (jestem chora cale 5 mies tam nie bylam) maja genialna kawe i soki mniam musisz sprobowac :D )Akcja w przymierzalni :cud miod i orzeszki
Impreza : Cocaine -(kolejny zbieg okolicznosci-nad ktorym znajduje sie moj lekarz :D) miejsce sentymentalne dla Mateckiej.Ciesze sie ze porozmawiali moze nie tak jak to sobie wymarzylam bo nie bylo tysiaca wulgaryzmow ale za to byl potok lez wiec wszystko sie zgadza.Oj juz widze ta akcje jak Mario caluje Marcele i do akcji wkracza Marco ....
sprawa porzegnania na lotnisku to jasne ze nie zabraknie Marcelki nie wybaczyla by sobie gdyby jej zabraklo ...
Co bedzie za kilkanascie dni ?? Uchyl rabek tajemnicy ...i ktora to taka szczesciara ;)
Na pewno nie zapeszysz jak wszystko bedzie dopiete na ostatni guzik :D
UFFFF to chyba na tyle
WENY WENY I JESZCZE RAZ WENY i do uslyszenia za chwile
Buziaki M i BABELKI
Za kilkanaście dni ... jedziesz na mecz Polska-Niemcy ? :D
OdpowiedzUsuńHehe .. niestety nie :-P
UsuńJeju uwielbiam to opowiadanie. Jest genialne, ma w sobie to coś. :) Rozdział jest przecudowny jak zresztą każdy rozdział napisany przez ciebie. Życzę ci dużo, dużo weny i czekam na kolejny(mam nadzieję że szybciutko się pojawi, bo ciekawość mnie zżera)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChłopaki dostali swoje prezenty na dzień chłopaka. A ja dostałam w prezencie Nowy rozdział. Nawet nie wiesz co ja przeżywam dowiadując się o nowym rozdziale. A jakie emocje towarzyszą przy czytaniu. Uhuhu lepiej nie mówić, ta scena w Klubie Marceli i Mario bałam się za Marco, Marcele i ich związek czy Mario ją pocałuje jak moment się skończył odetchnęłam z ulgą. Chciałabym mieć takie życie jak ona może nie jest do końca szczęśliwe ma problemy jak każdy ale za to spełniła swoje marzenia. Cholernie jej zazdroszczę choć to postać fikcyjna. Na podstawie Twojego opowiadania mogli by film na kręcić, chętnie bym poszła na niego do kina. A Marco Reusa zagrałby.... Marco Reus. Książke też bym z chęcią kupiła, więc informuj jak napiszesz. =D.
OdpowiedzUsuńMam też nadzieje że będziesz najszczęśliwszą osobą na świecie. Strasznie mnie ciekawi o co chodzi, ale lepiej nie zapeszaj.
Do następnego.
Ja też bym chętnie książkę kupiła i na film poszła :D Przemyśl to Klaudia ! :D :D ~Karu ;d
UsuńSuper rozdział ! Z resztą jak zwykle ! :D Mam nadzieję, że Marcela się pogodzi w końcu z tym wyjazdem Mario i pojedzie go pożegnać na lotnisko :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D Pozdrawiam ~ Karu ;d
OdpowiedzUsuńBiedna Marcela, no ale z drugiej strony wszyscy przeżywają to samo... Na jej miejscu nie dałabym rady pojechać na lotnisko :/ ale wierzę, że wszytsko się dobrze ułoży, zawsze trzeba wierzyć. Goła klata Marco... kusząca propozycja :D gorąco pozdrawiam, i mam nadzieję, że jak już się uda, pochwalisz się, co takiego Cię spotkało :*
OdpowiedzUsuńJeju *.* Rozdział genialny.. :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że jak dojdzie do konfrontacji Marcela - Mario to ich rozmowa przebiegnie troszeczkę inaczej, ale przynajmniej porozmawiali.. ;) Huhu.. Marco zazdrosny.. <3 Scena w galerii, a potem w przymierzalni po prostu mega. ;D Jestem baardzo ciekawa dlaczego będziesz za kilkanaście dni najszczęśliwszą osobą, ale nie chcesz zapeszyć rozumiem.. :)
Czekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**
Dobrze, że poszła, ale teraz ma mętlik w głowie. Czasem trzeba iść prądem rzeki ;) Będzie dobrze. Mam nadzieję :D Rozdział cudny i czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńMarcela pojedzie na lotnisko jestem pewna nie da mu odejść bez pożegnania.
OdpowiedzUsuńJa to najbardziej czekam na moment aż Marcela odda się Marco nie wiem dlaczego ale strasznie mnie ciekawi jak to opiszesz.
Pozdrawiam Mania. =D
Rozdział jak zawsze fenomenalny czekam na nexta mam nadzieję że będziesz najszcześliwszą osobą na świecie i powiesz nam o co chodzi. Pozdrawiam Ewi Borussen
OdpowiedzUsuńWiesz co mnie denerwuje w twoim blogu ?
OdpowiedzUsuńTo że jest taki świetny i nigdzie nie mogę znaleźć równie dobrego.
Rozdział El-Fenomeno. Poprostu wspaniały.
Życzę weny. Pozdrawiam
Przeczytałam wszystkie rozdziały,Od wczoraj wieczorem czytałam w szkole na przerwach dostałam uwagę. Dostałam też ksywkę Noł Lajf. Ale nie żałuje było to warte tych wszystkich wspaniałych scenek miłosnych,kłótni. BOSKI. Rozdział opowiadanie blog wszystko Twój styl pisania lekkość twórczą. Teraz Będe komentowała każdy rozdział. Będę tu zaglądała codziennie, co godzine by sprawdzić czy nic się nie pojawiło. NIE KOŃCZ TEGO NIGDY. Pisz do śmierci i o jeden dzień dłużej może pobijemy jakiś rekord.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam. Jaaa =D
*Masz Lekkość twórczą. Nie trzyma się to składu ani ładu. Wiem
UsuńTak błędy Wiem ale nie jestem jakąś alfą i omgą jeśli chodzi o język Polski.
Jaaa =D
Witam ;) Dopiero co zaczęłam czytać twoje opowiadanie, ale już mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńProszę o przesyłanie informacji, kiedy pojawi się nowy rozdział na www.rock-and-football.blogspot.com (tam jest także moje opowiadanie o Marco i spółce xD)