Zajęłam miejsce pasażera , Mario odpalił silnik i ruszyliśmy .
Nie miałam zielonego pojęcia , gdzie on mnie zabiera . Nic nie przychodziło mi na myśl .Może chce mnie odwieźć do domu ? Nie ... chyba , w końcu powiedział , ze coś mi pokaże , ale dla pewności ...
-Tylko nie mów , że jedziemy do domu . - spojrzałam na niego
-Teraz nie , ale później tak . - jego odpowiedź wcale mnie nie rozweseliła , ale wiedziałam , że w końcu muszę tam wrócić
Wyjechaliśmy poza obszar naszego osiedla . Skręciliśmy w lewo ... byłam tu krótko , ale jak się domyślałam jechaliśmy do centrum miasta . Nie byłam pewna , było ciemno i nigdy o tej porze nie zapuszczałam się dalej niż na kort .
Było bardzo późno lub .. bardzo wcześnie jak kto woli . Więc ludzi też nie było ... wcale . To mnie trochę zdziwiło , u nas w Polsce o tej porze strach wyjść na ulice bo ktoś może napaść i nas skrzywdzić , a tutaj ... mega różnica . Na ulicach nie było już takiej liczby samochodów jak za dnia , można rzec , ze sporadycznie możliwe było zaobserwować jakiś samochód na drodze , najczęściej ze światełkiem TAXI. Chwilowo poczułam się jak w filmie , w którym z Mario jesteśmy jedynymi ludźmi , którzy przeżyli jakąś globalną katastrofę .
-Zdecydowanie , za dużo filmów . - pomyślałam i zaśmiałam się
-Z czego się śmiejemy .? - spytał kierowca
-Nic takiego , moja bujna wyobraźnia . - wyjaśniłam .
-Wiesz filmy katastroficzne i te sprawy . - dodałam po chwili
-Ahaaa.. już rozumiem . Ciemno . Praktycznie jedyny samochód na drodze . Ani żywej duszy na ulicy . Też sobie o tym pomyślałem . - uśmiechnął się
-Myślimy podobnie . - zaśmiałam się .
Właśnie wjeżdżaliśmy w samo centrum miasta . Prezentowało się cudownie . Oświetlone chodniki , blaskiem , nastrojowych lamp ulicznych . Zawsze lepiej wyglądają miasta nocą . Jestem zwolenniczką późno wieczornych spacerów , wtedy jest tak inaczej ... , aż chce się przyglądać każdemu napotkanemu szczegółowi . W dzień nie zobaczymy tego samego . Sam fakt , że wtedy panuje dosłownie chaos . Wszyscy się spieszą , gdzieś biegną , nie zwracając uwagi na to co ich otacza . Nocą jest inaczej . Jak by czas stanął w miejscu . Można wszystko zobaczyć z innej perspektywy , coś czego nie widziało się wcześniej . Poczuć się jak w innym świecie . Taka druga strona medalu .
-Ślicznie . - odparłam cicho , opierając głowę o szybę auta.
-Wiedziałem , że ci poprawi humor . - spojrzał na mnie i uśmiechnął się
-A ty nie powinieneś teraz być przy Ann .? - spytałam ni stąd ni zowąd
-Przejdzie jej . Znam ją ... - odparł i zatrzymał auto na czerwonym świetle
-Jeśli tak mówisz .
-Zabrał bym cię gdzieś , ale zostawię to dla Marco będzie lepiej jak sami tam pojedziecie .
-Dlaczego ?
-To takie miejsce gdzie prawie każdy chłopak z Dortmundu zabiera dziewczynę , zazwyczaj na randkę
- Oj Mario , Mario ... - zaśmiałam się
-Co ? - udał zdezorientowanego
-Jesteście szaloną rodziną .
-Niestety , rodziny się nie wybiera . Musisz się przyzwyczaić . -po tych słowach ruszył z piskiem opon
-Głupek . - powiedziałam śmiejąc się pod nosem
-Dlaczego ? Przecież jest pusto na ulicach można troszkę poszaleć ...
Zapanowała chwilowa cisza , ja patrzyłam to na niego , to na widoki za szybami auta
-Chcesz spróbować ? - spytał
Początkowo nie widziałam o co mu chodzi , ale później zrozumiałam
-Na prawdę . ?!?!?!- zawołałam podekscytowana
-Tak . - zaśmiał się
-Z czego się śmiejesz .?
-Z twojej miny ... i te iskierki w oczach .. Słodko .
-No wiesz ... nie codziennie dostaję szansę poszaleć Mercedesem i to jeszcze samego Mario Gotze . - uśmiechnęłam się
-No tak , racja .. - odparł i zaczął zwalniać
-Ale chyba nie tutaj . - nie chciałam szaleć po mieście ... było to mimo wszystko niebezpieczne .
-Nie ? Okey , to pojedziemy na lotnisko . Już nieczynne i może faktycznie będzie lepiej
Lewo , prawo ... Mario doskonale znał każdy kąt w Dortmundzie , każdą uliczkę , wszystko . Po kilku minutach byliśmy już na zupełnym pustkowiu . Nic tylko pozostałości jak wcześniej powiedział lotnisku , las i to co najbardziej nas interesowało ... pas startowy . :)
-No to jesteśmy . - zatrzymał auto i wysiadł
Także opuściłam siedzenie pasażera ...
Minęliśmy się , przechodząc obok maski ... nieświadomie otarliśmy się o siebie . Nie wiem dlaczego , ale poczułam chęć przytulenia się i pocałowania go . Dużo mnie kosztowała walka by się oprzeć .
-Opanuj się dziewczyno . - powiedziałam do siebie , wzięłam głęboki oddech i zajęłam miejsce za kierownicą .
Spojrzałam na Gotze'go i zaczęłam się śmiać .
-Aż tak się boisz , że pasy zapinasz ? - mówiłam między napadami śmiechu .
-Nie , tylko ... zawsze je zapinam . - wyjaśnił , a ja udałam , że mu wierzę .
-Spoko , niech ci będzie . - odparłam i odpaliłam silnik .
Postanowiłam , że udam , iż nie potrafię zrobić tego co on na światłach . Niech się ucieszy chłopak , a co . Może zapomniał o tym co było po pierwszym treningu , gdy Klopp pozwolił mi prowadzić i .. zaszaleć :)
-No ruszaj . - powiedział w końcu
-Ale jak . - udałam zakłopotaną
-No sprzęgło , jedynka , gaz ... przecież masz prawo jazdy .
-Bardzo śmieszne , bardzo ... już się pośmialiśmy .. Pytam głupku jak ruszyć z ... "hukiem" - spojrzałam na niego i poruszyłam brwiami .
-Ahaaa ... musisz nacisnąć gaz , szybciej niż zwykle . - wygłaszał instrukcję .
Jak "nie potrafię" to nie ... . Pierwszy raz ... nie udało się , drugi ... ponownie się nie powiodło ... , kolejny i nic .. "klęska"
-No ... jak . - udałam załamaną .
-Tak jak mówię ... spróbuj jeszcze raz . - uśmiechnął się
No więc spróbowałam , nadal nie wyszło . Ruszyłam bardzo przepisowo . Ani jednego pisknięcia .
-Mam pomysł . - zakomunikował brunet , po krótkim namyśle
-Jaki .? - spytałam zaciekawiona .
-Ruszymy razem . - odparł zadowolony z własnego pomysłu
-Co ? Jak ?
-Usiądziesz mi na kolana .
Po tych słowach , tak bardzo chciało mi się śmiać , lecz tylko uśmiechnęłam się szeroko . Gotze , otworzył drzwi z zamiarem doprowadzenia swojego "genialnego" pomysłu w życie . Musiałam coś zrobić bo taka mała odległość między nami ... była bardzo "niebezpieczna"
-Siadaj i zamknij drzwi , pasy też możesz zapiąć . - powiedziałam stanowczo .
Był trochę zmieszany całą sytuacją , ale zajął posłusznie miejsce i jak zaproponowałam zapiął pasy
-Coś powiedziałem nie tak ? - spytał w końcu
-Nie , wszystko okey . - uśmiechnęłam się
-To o co chodzi ?
-Zaraz ci pokaże , tylko nie bądź zły .
Po tych słowach pokazałam co potrafią Polacy , a zwłaszcza Polki . Sprzęgło , jedyneczka i gazzzz ... Samochód , zabuksował kołami , by po chwili ruszyć z piskiem opon .
Odwróciłam się by spojrzeć na pasażera ...
-Hahahahahaha ... - wybuchłam śmiechem ... niepohamowanym śmiechem
-Co się stało ? Mario żyjesz . ? - pytałam
-Tyy ... jak .? Przecież ... kurde . - mówił , bez ładu i składu
-Ja .. co ?
-Zapomniałem ..
-O czym ? - już domyślałam się o co mu chodzi .
-Wtedy , pod Iduną . - spojrzał na mnie wzrokiem mordercy - potrafisz tak ruszać , teraz tak udawałaś
Tak . Rozgryzł mnie , ale cóż . Już raz przegrał , gdy ścigałam się z nim i chyba Robertem ... może to szok , że też tak potrafię . Nie wiem
-Tak , wybacz . Nie chciałam by było ci przykro .
-Za to wracasz tutaj . - powiedział dość poważnie .
-Spoko . - odparłam i już chciałam wyjść z samochodu
-Poczekaj , żartowałem . Siadaj . - zaśmiał się
Spojrzałam na niego , już wiem jak się poczuł gdy ja mu kazałam siadać i zapiąć pasy .
-Jeśli chcesz jedź do domu . - uśmiechnął się
-Nie , dzięki , ale ty będziesz jechał , a ja popatrzę . Po drugie nie znam drogi .- odparłam , a po chwili nastąpiła oficjalna zmiana miejsc .
Opuściliśmy teren starego lotniska i wróciliśmy na miasto . Pojeździliśmy jeszcze przez jakiś czas . Było cudownie , trzeba przyznać , że w Polskich miastach nie odczuwałam takiej magii jak tutaj . To coś niezapomnianego , coś co trzeba przeżyć osobiście . Nie da się tego opisać słowami . Może się wydawać , że w tym nie ma nic nadzwyczajnego bo co jest takiego nocą , w mieście ? Niby tak , ale jednak ... nawet taka prostota potrafi pozytywnie zaskoczyć , najbardziej wymagającego człowieka .
Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem . Niestety ...
-Dzięki . - powiedziałam , gdy Mario zatrzymał auto pod bramą
-Nie ma za co ... - uśmiechnął się
-Jest , gdy by nie ty pewnie bym siedziała sama na korcie .
-To wtedy byś zadzwoniła i powiedziała : "Mario , dawaj na kort bo mam doła" . Więc ja wsiadam w samochód i przyjeżdżam ... zapamiętaj tak na przyszłość .-pouczył mnie
-Miło , ale nie będę ci zawracać głowy moimi sprawami .. Masz też swoje życie , ale obiecuję będę pamiętać . - fajnie było usłyszeć tak miłe słowa .
-Już ci coś na ten temat mówiłem . Dzwoń kiedy będziesz chciała ... no tylko nie w czasie meczu bo nie odbiorę , ale obiecuję , że oddzwonię . - zaśmiał się
-Jesteś wielki , jeszcze raz dziękuję . - uśmiechnęłam się
-Dobra , spadam bo ... taras otwarty . - dodałam po chwili
-Do zobaczenia ... dzisiaj na imprezie . Aha .. Borussia , piłka . - odparł
-Tak , do zobaczenia i dobranoc . - wysiadłam z auta i po cichu skradałam się na taras .
No nie było łatwo . Jak zawsze w takich podbramkowych sytuacjach bywa, złośliwość losu i rzeczy martwych wygrała . Niemal co chwilę potykałam się o jakąś doniczkę czy bliżej nie określone coś . Nawet raz miałam przyjemność przywitać się z podłożem .
-Nie obudź mamy , nie obudź mamy . - powtarzałam sobie w głowie
To by była klęska , zarówno dla mnie jaki dla Jurgena , że otworzył mi taras . Mama nie dała by nam żyć , przez najbliższe tygodnie .
Po paru minutach pokonywania "toru przeszkód" dotarłam do wymarzonych drzwi tarasowych . Rozejrzałam się czy , aby mamy nie ma w kuchni i delikatnie , najciszej jak się dało pchnęłam je . Dzięki Bogu , nie wydały żadnego dźwięku , ani o nic nie zawadziły . Przed wejściem zdjęłam buty i bezszelestnie weszłam do domu . Byłam tak przejęta całą akcją , że prawie zapomniałam o oddychaniu . Ponownie dzisiejszego dnia poczułam się jak jedna z bohaterów filmów akcji , ale tym razem bardziej w roli włamywacza czy mordercy . Na paluszkach poszłam do korytarza zostawić obuwie , teraz czekało mnie najtrudniejsze zadanie owego dnia ... wejść po schodach i dotrzeć do pokoju . Wzięłam głęboki oddech i w tempie małego , dopiero uczącego się chodzić dziecka pokonywałam każdy stopień . Starałam się nie wykonywać gwałtownych ruchów by , nie daj Boże czegoś nie strącić czy zahaczyć . Gdy akcja zakończyła się powodzeniem byłam z siebie dumna , może faktycznie była bym dobra w roli włamywacza .:) Delikatnie nacisnęłam klamkę i modliłam się by drzwi nie zaskrzypiały . Powoli je pchnęłam i ...
-Marcela ? Już jesteś ? - usłyszałam za plecami czyjś szept .
-Aaaaa ... - pisnęłam , odwracając się gwałtownie .
-Cicho bo Ullę obudzisz . - zaśmiał się
Tak , za moimi plecami stał Jurgen , najwidoczniej jeszcze nie spał .
-Wybacz , przestraszyłeś mnie . - wyjaśniłam
-A tak w ogóle to co tu robisz . ? - spytałam niskim tonem
-Byłem w kuchni , ale nie widziałem kiedy weszłaś .
To dziwne , przecież z kuchni jest doskonały widok na salon , przez który musiałam przejść by dostać się na górę .
-Też Cię nie zauważyłam , ale dobra . Dzięki za pomoc w powrocie . - uśmiechnęłam się
-Nie ma za co . Teraz idź się połóż jutro macie imprezę .
-Dobrze , dobranoc . - teraz już normalnie weszłam do pokoju , chwyciłam piżamę i poszłam się umyć.
Kilka minut i byłam gotowa do snu . Pół przytomna wróciłam do mojej osobistej "sypialni" i uśmiechnęłam się patrząc na to czego mi brakowało ... Rzuciłam się na łóżko i mimo , że chciało mi się spać przez chwile myślałam o Mario . Miałam wyrzuty sumienia , że go traktowałam , jak traktowałam gdy dowiedziałam się , że odchodzi . Przecież nie powinnam takie jest życie , zwłaszcza ich . Trudne , a ja mu je jeszcze bardziej utrudniałam . Muszę go przeprosić , ale najpierw ułożę przeprosiny idealnei ... się wyśpię :)
Poranek ...
-Dyndryndyrndyn ...
Obudził mnie natarczywie dzwoniący telefon . Nie chciało mi się wyciągać ręki by odebrać bo byłam niemal pewna , że się rozbudzę i nie zasnę . Ogólnie rzecz biorąc , czułam się jakbym dopiero co zamknęła oczy . Ucichł . Czyli ktoś się poddał . Uśmiechnęłam się pod nosem . Nie zdążyłam ponownie wrócić do najwspanialszej krainy na świecie gdy ktoś bezpardonowo wparował do mojego pokoju .
-Hey , get up !! - usłyszałam radosny głos i jak co dzień wrażenie , że to tylko koszmar senny
Otworzyłam jedno oko błagając tego na górze bym miała rację , niestety .
-Ania !? - powiedziałam ospale
-Tak miło mi . Wstawaj .! Już 13 , a ty jeszcze śpisz . - klasnęła w dłonie
-Która .!?
-No 13 . Za 4 godziny mamy być wszyscy u mnie . !
Chwila na pozbieranie myśli i ... wyskoczyłam z łóżka . Od razu pobiegłam do łazienki i podobny scenariusz jak wieczorem , umyć się , ogarnąć i ubrać oczywiście musiałam nałożyć na siebie coś luźniejszego.:) Po 15 minutach , pobijając swój własny rekord byłam gotowa .
-Dzisiaj poćwiczymy w domu bo nie wyrobimy się jak pójdziemy biegać . - oświadczyła karateczka gdy tylko do niej wróciłam
Nie czekając ani chwili dłużej , rozpoczął się trening . Bardzo męczący . Z całą pewnością mogę rzec , że wolała bym iść biegać , ale ...
Po najdłuższej godzinie mojego życia czułam się jak bym miała za moment umrzeć . Nie miałam absolutnie siły na nic , a Ania wręcz przeciwnie - tryskała energią .
-Wody ? - spytała wracając z dołu
-Taaak .
-Dobra , ja wracam do domu . Jeśli chcesz mogę ok 16.20 przyjechać po ciebie .-zaproponowała
-Było by super . - powiedziałam zgonie z prawdą
-Okey , to do zobaczenia - uśmiechnęła się
-Yyy.. poczekaj .! - zawołałam gdy wychodziła z pokoju
-Tak?
-Mama ... widziałaś ją na dole ? - spytałam
-Nie , nikogo nie ma . Minęłam się z trenerem w drzwiach . Masz wolną chatę , bo będę ok 16 .
Obecnie wiedziała więcej o tym co się u mnie dzieje niż ja sama .
-Spoko , już cię nie zatrzymuję . Do zobaczenia . - odparłam i chwiejnym krokiem poszłam pod prysznic . Nie mogłam na tę małą przyjemność poświecić za dużo czasu , w końcu już po 14 . Wyszłam z łazienki i kolejne 30 minut zleciało nie wiadomo kiedy . Zeszłam na dół i przygotowałam sobie coś do zjedzenia . Wiem Lewandowska by tego nie pochwaliła , ale odgrzałam sobie pizze , która jakimś cudem znalazła się w zamrażarce . Uwielbiam takie "przekąski" , choć wiem , że nie powinnam , ale kto nie jadł fast food'ów .? Wszyscy je jedzą , więc dlaczego nie mogła bym zjeść raz na jakiś czas pizzy .? Nikt się nie dowie :P . Zjadłam śniadanio-obiad ze smakiem . Popijając wodą . Myślałam nad colą , ale nutkę zdrowego odżywiania trzeba zachować .
Po posiłku postanowiłam pójść zobaczyć szkody z rana , kiedy wracałam . Wyszłam na tarasem . No , nie było aż tak , źle , ale musiała ogarnąć poprzewracane doniczki , połamane kwiaty i kilka innych rzeczy , które mogły by przykuć uwagę mamy . Sprzątając usłyszałam podjeżdżające auto Jurgena . Wiedziałam , że za chwilę się zacznie . Byłam gotowa wysłuchać mamy jaka to ja zła i nie grzeczna .
Wróciłam do salonu by nie wzbudzać podejrzeń rodzicielki . Po niespełna kilku sekundach byli już w domu . Z reklamówkami pełnymi zakupów , uśmiechnięci od ucha do ucha . Siedziałam w salonie , czekając . Wolałam nie wchodzić w drogę , zdenerwowanej kobiecie , zwłaszcza jej .
-Cześć . - usłyszałam mamę , która właśnie weszła do kuchni zostawiając tobołki
-Cześć . - odpowiedziałam cicho .
-O której wychodzisz ? - zapytała Ulla , a ja patrzałam na nią jak bym zobaczyła kogoś z zaświatów .
Nie rozumiałam . Przecież właśnie teraz powinna się do mnie nie odzywać lub nawrzeszczeć , za wczorajszą akcję , a ona nic ? Jak ? Co jej się stało ?
-Co ? - tylko tyle udało mi się z siebie wydusić .
-Pytam , o której wychodzisz . - powtórzyła
-Yyy ... ok . 16.00 będzie Ania i mnie zabierze . - odparłam
-Tato , mogę cię prosić na chwilkę . - dodałam
-Tak , już idę . - odpowiedział z uśmiechem na ustach
Wyszliśmy z pomieszczenia by nas nie słyszała
-Co z nią . ? - spytałam prosto z mostu nie owijając w bawełnę .
-Nic , a co ma być .
-Jeszcze pytasz .? Teraz powinna mnie opieprzyć za wczorajszą akcję , a ona co . ? Nic . - podniosłam nieco ton głosu
-To chyba dobrze .? Może zrozumiała , że jesteś dorosła i wiesz co robisz .
-No nie wiem , wątpię .
-Chodź , wracamy do kuchni . - zaśmiał się
Jak powiedział tak zrobiliśmy . Cały czas zastanawiało mnie co się stało z mamą . To nie jest normalne . Zaledwie kilka godzin temu zabroniła mi iść do Lewandowskich , a teraz się pyta , o której wychodzę . Coś tu śmierdzi , jeszcze nie wiem co , ale się dowiem .
-Co już 15.35 .! - zawołałam gdy spojrzałam na zegarek
Od razu pobiegłam na górę , musiałam się ogarnąć . Jak tylko wpadłam do pokoju , zatrzymałam się w garderobie
-Co na siebie włożyć .? - pytałam samą siebie
Niby tyle ciuchów , a nic odpowiedniego . Przerzucałam jedno na drugie . Zadecydowałam się wreszcie , że ubiorę się ... na luzie . Czyli tak jak ja to mam w zwyczaju . Jeansy , jakaś ładniejsza koszula bądź koszulka , baletki i już . Po co więcej . Nałożyłam na siebie najnormalniejsze jeansy i koszulę w kratkę . Było przede wszystkim wygodnie . Nie miałam pojęcia jak "Ród Borussii' ubiera się na takie zabawy w grupie . Byłam więc w kropce , ale byłam pewna , ze w razie czego Ania mi pomoże wybrać coś innego . Poszłam więc szybko przemyć twarz i zrobić coś z włosami .
Gdy już wyszłam z łazienki karateczka już na mnie czekała w pokoju .
-Co ty ? Jeszcze nie gotowa ? Mówiłam , ze będę ok. 16.00 . Ubieraj się raz - raz - zawołała siadając na łóżku
-Ale ...
-Żadnego ALE ... ubieraj się bo wszyscy będą na nas czekać
-Ale , ja jestem gotowa . - powiedziałam cicho
Ania spojrzała na mnie o.O . No fakt patrząc na nią wyglądałam , delikatnie mówiąc ... głupio .
-Żartujesz prawda . - odparła poważnie
Pokiwałam przecząco głową .
-Matko boska , musisz się przebrać i to migiem . - wstała z łóżka i poszła poszperać w garderobie
-Wybacz , ale ja nie chodziłam nigdy na takie imprezy . I nie wiem ...
-Oooo , to jest świetne ubieraj . - usłyszałam głos zadowolenia i nim się obejrzałam ciuchy , które znalazła były na mojej głowie .
-Przebieraj się , szybko .. - dodała widząc moje zaskoczenie
Chcąc , nie chcąc poszłam się przebrać . No muszę przyznać nie wyglądało najgorzej , ale ... nie było zbyt wygodnie . To nie mój styl , ale czego nie robi się dla przyjaciół .
Wyszłam i czekałam na reakcję Ani .
-Super , chłopcy zaniemówią jak cię zobaczą . - uśmiechnęła się chytrze
-Taa , ale błagam nie mów , że mam ubrać ...
-Tak , proszę bardzo . - podała mi buty :/
-Nie , błagam . Tylko nie to .Nie potrafię się bawić a w takich butach to już w ogóle , nogi mi odpadną .Zmiłuj się , proszę . - próbowałam jakoś ubłagać ją by dała mi żyć
-Nie , ubieraj i jedziemy do mnie wyprostuję ci włosy .
-No dobra . - powiedziałam zrezygnowana i zeszłyśmy na dół .
Masakra , jak ja przeżyję tę noc ? Nie mam pojęcia , chyba zdejmę buty jak ludzie będą mniej kontaktować .:) Pewnie wtedy nie zwrócą uwagi . Tylko to mnie trzymało przy życiu , nadzieja , że się ich pozbędę . Albo może złamię obcas "całkiem" przypadkowo . Nie szkoda butów . W końcu do najtańszych nie należą .
-My idziemy . - zawołałam gdy byliśmy już w korytarzu
-Okey , a o której będziesz ? - usłyszałam mamę
-Nie wiem , wezmę klucze .- byłam pewna , ze dostanie furii , a tym czasem
-Dobrze , miłej zabawy .. - i szok .o.O
-Słyszałaś ? - spytałam szeptem Ani
-Tak , i co .? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Opowiem ci w samochodzie , ale coś tu śmierdzi .
Wyszliśmy i chwilę później siedzieliśmy w samochodzie Lewandowskiej .
-No więc mów . - zaczęła
-Właśnie . To było tak , powiem to w skrócie . Po wczorajszym powrocie od was , mama wpadła w szał , że się spóźniłam i wql . najgorsze w ty wszystkim było to , ze zabroniła mi wyjść na dzisiejszą imprezę , urodziny Marco i Mario też . Jak to usłyszałam powiedziałam o kilka słów za dużo i wyszłam wściekła z domu . Wiem , to było głupie , ale musiałam ochłonąć . Wzięłam piłkę i poszłam na kort , a tam spotkałam Gotze'go w własnej osobie . Pogadaliśmy , pograliśmy , później pokazał mi Dortmund nocą . I byłam w domu bardzo , bardzo późno . Dziś byłam gotowa na pretensje i wyrzuty z jej strony , a tu cisza . Nic , jak by w ogóle całe zdarzenie nie miało miejsca . I wiesz co myślę , że coś tu jest nie tak . Znam mamę i nie odpuściła by mi pogadanki .
-To już rozumiem , dlaczego tak długo spałaś . - zaśmiała się karateczka
-Racja .
-Może , twoja mama po prostu zrozumiała , że jesteś dorosła i wiesz co robisz .
-Mówisz dokładnie jak Jurgen . Powiedział mi identycznie to samo dzisiaj . - zauważyłam
-To najwidoczniej nie tylko ja tak sądzę . Starzejesz się kochana . - uśmiechnęła się
-Wychodzimy , musimy jeszcze ci włosy wyprostować . - dodała
Roberta nie było w domu bo jak się okazało pojechał po Romana , Lisę , Marcela i Jenny .
Lewandowska od razu zawołała mnie do łazienki i przystąpiła do akcji . Po 15 minutach moje włosy były idealnie proste .
-Ty się chyba z powołaniem minęłaś . - zaśmiałam się , patrząc w lusterko .
-Nigdy ... To tak tylko w wyjątkowych przypadkach . - odparła
-Jesteśmy .!!! - usłyszałyśmy głos Lewego .
-Oooo , w takim razie zaraz będzie reszta . - uśmiechnęła się pani domu
-Chodź . - zawołała wychodząc
-Nie może lepiej zostanę .
-Chodź i bez gadania , wyglądasz świetnie . - pociągnęła mnie za rękę .
No i wyszłam do ludzi , na szczęście byli to sami swoi .
-Cześć . - powiedziałam nieśmiało
-Marcela ?! Ślicznie wyglądasz . - zawołała Lisa
Blondynka sama wyglądała zniewalająco podobnie jak p.Schmelzer .
-Dziękuje , wy też . - odparłam
-Kiedy będzie reszta ? - zmieniłam temat .
-Właśnie , z pozostałymi spotkamy się pod klubem . - Roman zabrał głos
Robert poszedł się przebrać i po chwili mogliśmy jechać , ale było małe , ale ...
-Yyy ... wiecie , nie żeby coś , ale jest nas siedmioro . - powiedziałam cicho .
-Ooo , kurde . - nie pomyślałem . - zawołał napastnik BvB
-Zaraz coś się zorganizuje . - wtrącił się optymistyczny Marcel
-Ale ja mogę pojechać taksówką . - uświadomiłam wszystkich , że sobie poradzę
-Chyba zgłupiałaś .! Zadzwonię po kogoś i po problemie . - Ania szybko wybiła mi z głowy jazdę taryfą
Chwile postaliśmy na podwórku , a chłopcy intensywnie szukali transportu , gdy ni stąd ni zowąd , obok domu Lewandowskich przejeżdżał nie kto inny jak Mitchell oczywiście w towarzystwie narzeczonej Riri .
-A wy co . Nie jedziecie do klubu ? - spytał otwierając szybę .
-Stary z nieba nam spadłeś . - zawołał Schmelzer
-Co się stało .?
-Brakuje nam miejsc . - zaśmiała się Jenny
-To wsiadajcie . - uśmiechnął się Mitch .
W końcu udało się i mogliśmy ruszyć . Pewnie wszyscy już na nas czekali , ale cóż siła wyższa . Troszkę zawiodła organizacja i logistyka . Na szczęście wybrnęliśmy z kłopotliwej sytuacji .
Po 20 minutach byliśmy na miejscu . Jak się okazało wszyscy już byli i czekali na nas .
Marco , Mario , Leo z Julią , Mo z Lisą , i inni ( Kuba z Agatą , Łukasz z Ewą , Mats z Cathy , Nuri z Tugbą , Sven z Simone , Ilkay z Silą , Kevin z Niną , Oliver z Janą , Neven i Julian ) czyli do wszystkich dotarła informacja o "zlocie" .
Robert zaparkował samochód i dołączyliśmy do reszty . Szłam z tyłu by nie rzucać się w oczy , ale jednak się nie udało .
-Cześć wszystkim . - zawołała Ania
-Nareszcie , czekamy na was od 30 minut . - w imieniu grupy przemówił Mats
-Wybaczcie małe problemy .
-Marcela ?! - usłyszałam zdziwiony głos Mario
-Nie , jaka Marcela . Chyba mnie z kimś pomyliłeś . - mówiąc spuściłam głowę , a włosy zasłoniły mi twarz , kątem oka dostrzegłam zerkającego na mnie i uśmiechającego się Marco
Oczywiście Gotze się nie poddał podszedł do mnie i odgarnął niesforny kosmyk uważnie się przyglądając .
-Jak nie jak tak . Wyglądasz . . . wow . - odparł uważnie patrząc na mnie .
-Dobra , tak to ja . Może wejdziemy już do środka . - zaproponowałam
Świadomie szłam bardzo powoli ku wejściu , chciałam tam być jako ostatnia , przez myśl nawet mi przeszło by uciec , ale niestety gdy chciałam plan wprowadzić w życie ...
-Gdzie idziesz ? - chcąc zmienić kierunek wpadłam na Reus'a
-Do ciebie ? - próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji .
-Powiedzmy , że wierzę . Już mnie znalazłaś więc wchodzimy. - zaśmiał się
W tym czasie wiatr zawiał , prost we mnie , a moje włosy w efektowny sposób rozwiały się .
-Ślicznie wyglądasz .- dodał patrząc mi w oczy .
Staliśmy tak przez krótką chwilę .
-Chodź . - powiedział cicho łapiąc mnie za rękę
Trochę zdezorientowana , poszłam za nim , mając nadzieję , że mimo wszystko będę się świetnie bawić .
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
Oto jest ... najnudniejszy rozdział w mojej karierze .
Mam doła , bo Borussii ciągne wiatr w oczy teraz jeszcze Nuri i Sven kontuzja i nie wiadomo co z Lewy , ale cóż na to poradzić .
Lecz .. wierzę w BVB i mam nadzieję , że sie w końcu ogarną i będzie dobrze :)
W końcu Liga Mistrzów za chwilę .!!!!!
Pytania ? :)
1.Co się wydarzy na imprezie jak myślicie .? Może coś między Marcelą i Mario , co zamiesza całym planem Marco ?
2.Jak będzie po imprezie ?
3.Domyślacie się już jaki plan ma Reus ? ;>
4.Kolejny blog ? :)
5. A może tragiczny finał imprezy ? :O
Czekam na komentarze , opinie te dobre i złe , odpowiedzi i znak , że czytacie
Wróciłam do salonu by nie wzbudzać podejrzeń rodzicielki . Po niespełna kilku sekundach byli już w domu . Z reklamówkami pełnymi zakupów , uśmiechnięci od ucha do ucha . Siedziałam w salonie , czekając . Wolałam nie wchodzić w drogę , zdenerwowanej kobiecie , zwłaszcza jej .
-Cześć . - usłyszałam mamę , która właśnie weszła do kuchni zostawiając tobołki
-Cześć . - odpowiedziałam cicho .
-O której wychodzisz ? - zapytała Ulla , a ja patrzałam na nią jak bym zobaczyła kogoś z zaświatów .
Nie rozumiałam . Przecież właśnie teraz powinna się do mnie nie odzywać lub nawrzeszczeć , za wczorajszą akcję , a ona nic ? Jak ? Co jej się stało ?
-Co ? - tylko tyle udało mi się z siebie wydusić .
-Pytam , o której wychodzisz . - powtórzyła
-Yyy ... ok . 16.00 będzie Ania i mnie zabierze . - odparłam
-Tato , mogę cię prosić na chwilkę . - dodałam
-Tak , już idę . - odpowiedział z uśmiechem na ustach
Wyszliśmy z pomieszczenia by nas nie słyszała
-Co z nią . ? - spytałam prosto z mostu nie owijając w bawełnę .
-Nic , a co ma być .
-Jeszcze pytasz .? Teraz powinna mnie opieprzyć za wczorajszą akcję , a ona co . ? Nic . - podniosłam nieco ton głosu
-To chyba dobrze .? Może zrozumiała , że jesteś dorosła i wiesz co robisz .
-No nie wiem , wątpię .
-Chodź , wracamy do kuchni . - zaśmiał się
Jak powiedział tak zrobiliśmy . Cały czas zastanawiało mnie co się stało z mamą . To nie jest normalne . Zaledwie kilka godzin temu zabroniła mi iść do Lewandowskich , a teraz się pyta , o której wychodzę . Coś tu śmierdzi , jeszcze nie wiem co , ale się dowiem .
-Co już 15.35 .! - zawołałam gdy spojrzałam na zegarek
Od razu pobiegłam na górę , musiałam się ogarnąć . Jak tylko wpadłam do pokoju , zatrzymałam się w garderobie
-Co na siebie włożyć .? - pytałam samą siebie
Niby tyle ciuchów , a nic odpowiedniego . Przerzucałam jedno na drugie . Zadecydowałam się wreszcie , że ubiorę się ... na luzie . Czyli tak jak ja to mam w zwyczaju . Jeansy , jakaś ładniejsza koszula bądź koszulka , baletki i już . Po co więcej . Nałożyłam na siebie najnormalniejsze jeansy i koszulę w kratkę . Było przede wszystkim wygodnie . Nie miałam pojęcia jak "Ród Borussii' ubiera się na takie zabawy w grupie . Byłam więc w kropce , ale byłam pewna , ze w razie czego Ania mi pomoże wybrać coś innego . Poszłam więc szybko przemyć twarz i zrobić coś z włosami .
Gdy już wyszłam z łazienki karateczka już na mnie czekała w pokoju .
-Co ty ? Jeszcze nie gotowa ? Mówiłam , ze będę ok. 16.00 . Ubieraj się raz - raz - zawołała siadając na łóżku
-Ale ...
-Żadnego ALE ... ubieraj się bo wszyscy będą na nas czekać
-Ale , ja jestem gotowa . - powiedziałam cicho
Ania spojrzała na mnie o.O . No fakt patrząc na nią wyglądałam , delikatnie mówiąc ... głupio .
-Żartujesz prawda . - odparła poważnie
Pokiwałam przecząco głową .
-Matko boska , musisz się przebrać i to migiem . - wstała z łóżka i poszła poszperać w garderobie
-Wybacz , ale ja nie chodziłam nigdy na takie imprezy . I nie wiem ...
-Oooo , to jest świetne ubieraj . - usłyszałam głos zadowolenia i nim się obejrzałam ciuchy , które znalazła były na mojej głowie .
-Przebieraj się , szybko .. - dodała widząc moje zaskoczenie
Chcąc , nie chcąc poszłam się przebrać . No muszę przyznać nie wyglądało najgorzej , ale ... nie było zbyt wygodnie . To nie mój styl , ale czego nie robi się dla przyjaciół .
Wyszłam i czekałam na reakcję Ani .
-Super , chłopcy zaniemówią jak cię zobaczą . - uśmiechnęła się chytrze
-Taa , ale błagam nie mów , że mam ubrać ...
-Tak , proszę bardzo . - podała mi buty :/
-Nie , błagam . Tylko nie to .Nie potrafię się bawić a w takich butach to już w ogóle , nogi mi odpadną .Zmiłuj się , proszę . - próbowałam jakoś ubłagać ją by dała mi żyć
-Nie , ubieraj i jedziemy do mnie wyprostuję ci włosy .
-No dobra . - powiedziałam zrezygnowana i zeszłyśmy na dół .
Masakra , jak ja przeżyję tę noc ? Nie mam pojęcia , chyba zdejmę buty jak ludzie będą mniej kontaktować .:) Pewnie wtedy nie zwrócą uwagi . Tylko to mnie trzymało przy życiu , nadzieja , że się ich pozbędę . Albo może złamię obcas "całkiem" przypadkowo . Nie szkoda butów . W końcu do najtańszych nie należą .
-My idziemy . - zawołałam gdy byliśmy już w korytarzu
-Okey , a o której będziesz ? - usłyszałam mamę
-Nie wiem , wezmę klucze .- byłam pewna , ze dostanie furii , a tym czasem
-Dobrze , miłej zabawy .. - i szok .o.O
-Słyszałaś ? - spytałam szeptem Ani
-Tak , i co .? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Opowiem ci w samochodzie , ale coś tu śmierdzi .
Wyszliśmy i chwilę później siedzieliśmy w samochodzie Lewandowskiej .
-No więc mów . - zaczęła
-Właśnie . To było tak , powiem to w skrócie . Po wczorajszym powrocie od was , mama wpadła w szał , że się spóźniłam i wql . najgorsze w ty wszystkim było to , ze zabroniła mi wyjść na dzisiejszą imprezę , urodziny Marco i Mario też . Jak to usłyszałam powiedziałam o kilka słów za dużo i wyszłam wściekła z domu . Wiem , to było głupie , ale musiałam ochłonąć . Wzięłam piłkę i poszłam na kort , a tam spotkałam Gotze'go w własnej osobie . Pogadaliśmy , pograliśmy , później pokazał mi Dortmund nocą . I byłam w domu bardzo , bardzo późno . Dziś byłam gotowa na pretensje i wyrzuty z jej strony , a tu cisza . Nic , jak by w ogóle całe zdarzenie nie miało miejsca . I wiesz co myślę , że coś tu jest nie tak . Znam mamę i nie odpuściła by mi pogadanki .
-To już rozumiem , dlaczego tak długo spałaś . - zaśmiała się karateczka
-Racja .
-Może , twoja mama po prostu zrozumiała , że jesteś dorosła i wiesz co robisz .
-Mówisz dokładnie jak Jurgen . Powiedział mi identycznie to samo dzisiaj . - zauważyłam
-To najwidoczniej nie tylko ja tak sądzę . Starzejesz się kochana . - uśmiechnęła się
-Wychodzimy , musimy jeszcze ci włosy wyprostować . - dodała
Roberta nie było w domu bo jak się okazało pojechał po Romana , Lisę , Marcela i Jenny .
Lewandowska od razu zawołała mnie do łazienki i przystąpiła do akcji . Po 15 minutach moje włosy były idealnie proste .
-Ty się chyba z powołaniem minęłaś . - zaśmiałam się , patrząc w lusterko .
-Nigdy ... To tak tylko w wyjątkowych przypadkach . - odparła
-Jesteśmy .!!! - usłyszałyśmy głos Lewego .
-Oooo , w takim razie zaraz będzie reszta . - uśmiechnęła się pani domu
-Chodź . - zawołała wychodząc
-Nie może lepiej zostanę .
-Chodź i bez gadania , wyglądasz świetnie . - pociągnęła mnie za rękę .
No i wyszłam do ludzi , na szczęście byli to sami swoi .
-Cześć . - powiedziałam nieśmiało
-Marcela ?! Ślicznie wyglądasz . - zawołała Lisa
Blondynka sama wyglądała zniewalająco podobnie jak p.Schmelzer .
-Dziękuje , wy też . - odparłam
-Kiedy będzie reszta ? - zmieniłam temat .
-Właśnie , z pozostałymi spotkamy się pod klubem . - Roman zabrał głos
Robert poszedł się przebrać i po chwili mogliśmy jechać , ale było małe , ale ...
-Yyy ... wiecie , nie żeby coś , ale jest nas siedmioro . - powiedziałam cicho .
-Ooo , kurde . - nie pomyślałem . - zawołał napastnik BvB
-Zaraz coś się zorganizuje . - wtrącił się optymistyczny Marcel
-Ale ja mogę pojechać taksówką . - uświadomiłam wszystkich , że sobie poradzę
-Chyba zgłupiałaś .! Zadzwonię po kogoś i po problemie . - Ania szybko wybiła mi z głowy jazdę taryfą
Chwile postaliśmy na podwórku , a chłopcy intensywnie szukali transportu , gdy ni stąd ni zowąd , obok domu Lewandowskich przejeżdżał nie kto inny jak Mitchell oczywiście w towarzystwie narzeczonej Riri .
-A wy co . Nie jedziecie do klubu ? - spytał otwierając szybę .
-Stary z nieba nam spadłeś . - zawołał Schmelzer
-Co się stało .?
-Brakuje nam miejsc . - zaśmiała się Jenny
-To wsiadajcie . - uśmiechnął się Mitch .
W końcu udało się i mogliśmy ruszyć . Pewnie wszyscy już na nas czekali , ale cóż siła wyższa . Troszkę zawiodła organizacja i logistyka . Na szczęście wybrnęliśmy z kłopotliwej sytuacji .
Po 20 minutach byliśmy na miejscu . Jak się okazało wszyscy już byli i czekali na nas .
Marco , Mario , Leo z Julią , Mo z Lisą , i inni ( Kuba z Agatą , Łukasz z Ewą , Mats z Cathy , Nuri z Tugbą , Sven z Simone , Ilkay z Silą , Kevin z Niną , Oliver z Janą , Neven i Julian ) czyli do wszystkich dotarła informacja o "zlocie" .
Robert zaparkował samochód i dołączyliśmy do reszty . Szłam z tyłu by nie rzucać się w oczy , ale jednak się nie udało .
-Cześć wszystkim . - zawołała Ania
-Nareszcie , czekamy na was od 30 minut . - w imieniu grupy przemówił Mats
-Wybaczcie małe problemy .
-Marcela ?! - usłyszałam zdziwiony głos Mario
-Nie , jaka Marcela . Chyba mnie z kimś pomyliłeś . - mówiąc spuściłam głowę , a włosy zasłoniły mi twarz , kątem oka dostrzegłam zerkającego na mnie i uśmiechającego się Marco
Oczywiście Gotze się nie poddał podszedł do mnie i odgarnął niesforny kosmyk uważnie się przyglądając .
-Jak nie jak tak . Wyglądasz . . . wow . - odparł uważnie patrząc na mnie .
-Dobra , tak to ja . Może wejdziemy już do środka . - zaproponowałam
Świadomie szłam bardzo powoli ku wejściu , chciałam tam być jako ostatnia , przez myśl nawet mi przeszło by uciec , ale niestety gdy chciałam plan wprowadzić w życie ...
-Gdzie idziesz ? - chcąc zmienić kierunek wpadłam na Reus'a
-Do ciebie ? - próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji .
-Powiedzmy , że wierzę . Już mnie znalazłaś więc wchodzimy. - zaśmiał się
W tym czasie wiatr zawiał , prost we mnie , a moje włosy w efektowny sposób rozwiały się .
-Ślicznie wyglądasz .- dodał patrząc mi w oczy .
Staliśmy tak przez krótką chwilę .
-Chodź . - powiedział cicho łapiąc mnie za rękę
Trochę zdezorientowana , poszłam za nim , mając nadzieję , że mimo wszystko będę się świetnie bawić .
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
Oto jest ... najnudniejszy rozdział w mojej karierze .
Mam doła , bo Borussii ciągne wiatr w oczy teraz jeszcze Nuri i Sven kontuzja i nie wiadomo co z Lewy , ale cóż na to poradzić .
Lecz .. wierzę w BVB i mam nadzieję , że sie w końcu ogarną i będzie dobrze :)
W końcu Liga Mistrzów za chwilę .!!!!!
Pytania ? :)
1.Co się wydarzy na imprezie jak myślicie .? Może coś między Marcelą i Mario , co zamiesza całym planem Marco ?
2.Jak będzie po imprezie ?
3.Domyślacie się już jaki plan ma Reus ? ;>
4.Kolejny blog ? :)
5. A może tragiczny finał imprezy ? :O
Czekam na komentarze , opinie te dobre i złe , odpowiedzi i znak , że czytacie
Impreza ma dobrze wypaść, nie tragicznie! Mario ma nic nie zepsuć xd
OdpowiedzUsuńPlan Reus'a... Mogę się tylko domyślać, poczekam aż się wyda ;) Super rozdział, Ty chyba nudnego nie widziałaś! Czekam na next ;3
Pozdrawiam ;*
W 100% zgadzam się z komentarzem wyżej, świetny rozdział jak zresztą zawsze, czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńTak nie kończ tragicznie błagam!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział supcio :)
Niech Marco powie jej co czuje :) A Mario może troszkę namieszać, ale tylko troszeczkę, tak mini mini, żeby plan Marco i tak i tak wypalił :)
OdpowiedzUsuńPo imprezie? Pewnie kac :D
Nie mam bladego pojęcia, dlatego też pragnę by w następnym rozdzialiku w końcu on był i się powiódł :D
Kolejny blog? Twój? Zawsze!
Tragiczny finał ;0 Nieee :D Chociaż rób jak uważasz, bo masz genialne pomysły :D Pozdrawiam i z niecierpliwością czeka na next'a <3
Oczywiście zapraszam również do siebie :)
Może powie jej co czuje ;o
OdpowiedzUsuńMusi być happy end :D
Na prawdę genialnie piszesz ! :*
Czekam na następny ! <3
Zapraszam :D > http://welcome-my-lifee.blogspot.com/
świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
rozdział cudowny zresztą jak wszystkie Twoje rozdziały :*
OdpowiedzUsuńnie, nie, nie zgadzam się na tragiczne zakończenie :D wszystko musi się zakończyć szczęsliwie :D
Liczę na to że Marcela i Marco będą w końcu razem :)
a co do planu to mam pewne domysły ale poczekam aż się wyjaśni :D
Pozdrawiam i czekam na next'a Paula :)
śliczny ;*
OdpowiedzUsuńnext xd