Początek

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 55

                                 Może za szybko poruszyłam ten temat , ale musiałam przedstawić sprawę jasno .Zawstydzona , weszłam na podwórko i stanęłam pod drzwiami , gdyż przypomniałam sobie , ze kluczyki ma właśnie Marco . Odwróciłam się by pójść do niego , ale ... spotkało mnie coś ... miłego . Reus , przyszedł nawet nie słyszałam kiedy . Całowaliśmy się . Kocham go i te jego podchody . Cudowny .
-Proszę . - uśmiechnął się podając mi kluczyki .
-Dziękuje . - odwzajemniłam gest
-Wejdziesz na chwilę ? - zapytałam otwierając drzwi 
-Nie mogę . 
-Dlaczego ? - zdziwiła mnie jego odpowiedź 
-Bo ty musisz się wyspać . Jutro , znaczy dziś czeka Cię wielki dzień . - odparł przybliżając się co mnie 
-Znacz ?
-Zobaczysz , planowałem to już od dawna , choć nie wiedziałem kiedy to wszystko się wydarzy . 
-Aha , chociaż wiem o co chodzi .
-Tak . W takim razie do zobaczenia i dobranoc . 
-Dobranoc . - na odchodne dostałam jeszcze całusa .
                                 Marco poszedł do auta , a ja do domu . Ponownie nie było Jurgena podjadającego w kuchni , cóż w końcu jest 5 nad ranem . Nawet on śpi o tej porze zwłaszcza po tak długiej podróży . Zdjęłam buty by nie obudzić dwójki , śpiących lokatorów . Weszłam na górę , po drodze już stwierdziłam , że nie mam mocy by iść pod prysznic . Nałożyłam na siebie tylko piżamę i położyłam się , odpływając w błogą krainę snu . 

***

                                  Zaraz po przebudzeniu pojechałem do domu Lewandowskich . Musiałem z nimi porozmawiać . Zaparkowałem na podjeździe i poszedłem zapukać .
-Ooo .. Marco , cześć . - przywitała mnie uśmiechnięta Ania
-Cześć , macie czas .? - zapytałem , a polka chyba już wiedziała o co chodzi
-Tak , wchodź . - otworzyła szerzej drzwi , a ja wszedłem do środka .
-Cześć . - przywitałem się z kumplem
-Siema , coś się stało ? - spytał .
-Wy to wszystko zrobiliście specjalnie , prawda ? - powiedziałem prosto z mostu i zająłem miejsce na przeciwko Roberta .
-Ale co ?  
-To wszystko . Nie wiem skąd , ale wiedzieliście , że czujemy do siebie to samo i dlatego właśnie to powiedzieliście . Byliście pewni , że je skojarzę . - wyjaśniłem 
                                 Oboje spojrzeli na siebie , co umocniło mnie w przekonaniu , że to wszystko było ustawione . Tylko nie wiem dlaczego . 
-Marco , my chcieliśmy tylko pomóc bo te wasze podchody ... - zaczął Lewy
-Przecież Marcela , już kilka razy mówiła , że Cię kocha ... tylko ty tego nie mogłeś zrozumieć . Rozmawiałam z nią , ona bała się po prostu , że ją wyśmiejesz lub tylko zabawisz . - dodała Ania
-Nawet jeśli , to co mam teraz zrobić ? - spytałem bo nie wiedzieli , że jesteśmy parą 
-No to chyba ty powinieneś  wiedzieć . Musicie tylko porozmawiać i ...
-Lewy , pamiętasz to o czym rozmawialiśmy w Londynie ? - pytałem dalej
-Yyy .. jeżeli chodzi o moją rodaczkę to tak . - uśmiechnął się
-Okey , to dzisiaj o 21.00 . - odparłem i wstałem .
-Czekaj , czekaj czy ty .. znaczy wy .. ? - teraz to on zadawał pytania
                                    Nic nie powiedziałem tylko się zaśmiałem i wyszedłem . Po jego minie , wywnioskowałem , ze zrozumiał . Ich pomoc była bardzooo przydatna . W samochodzie "uruchomiłem" mój sztab , który był zwarty i gotowy do wdrażaniu jednego z dwóch planów w życie .

***

                          Obudził mnie natarczywie dzwoniący budzik , o którym zapomniałam . Miałam go wyłączyć , ale cóż . Czyli jest już 9.00 . Wiedziałam , że lada chwila u progu stanie Pani Lewandowska dlatego mimo oporów wstałam z niezwykle wygodnego łóżka i poszłam pod "zaległy" prysznic . Po kilkunastu minutach "przyodziałam" się w dres i byłam gotowa na przybycie Ani . Zeszłam na dół , gdzie była już mama z narzeczonym . Przywitałam się , wypiłam szklankę wody z cytryną (jak nakazuje Healthy plan by Ann ) , po czym zjadłam moja ukochane tosty . Wiem , że nie powinnam , ale to było silniejsze ode mnie . Musiałam zjeść szybko by moja osobista trenerka mnie nie zabiła . I na szczęście się udało , właśnie kończyłam po sobie sprzątać kiedy ktoś zapukał do drzwi .
-Otworze . - powiedziałam
-Cześć . - przywiałam się z przyjaciółką
-Siemka . Widzę , że już jesteś gotowa do treningu . - odparła wiecznie uśmiechnięta
-Gotowa , ale nie wyspana . - ziewnęłam
-To lecimy bo przez ostatnie dni trochę się obijałaś . - zaśmiała się i podążyliśmy do parku ,który jest naszą treningową trasą .
                                Odzwyczaiłam się od tych biegów i ćwiczeń , ale cóż . Z Anią to ja wolę się nie kłócić , ani przeciwstawiać się jej bo nie chciałabym jej zdenerwować . Wiem co potrafi i wolę nie poczuć tego na własnej skórze . Chociaż jestem przekonana , że raczej by mnie motywowała do dalszych ćwiczeń , przecież ona jest zawodowcem . Nie zaprzepaściła by tego wszystkiego tylko po to by zabić osiemnastolatkę , której z lenistwa nie chce się ćwiczyć . :) Zacisnęłam więc zęby i dawałam z siebie wszystko . Zastanawiałam się po drodze czy aby jej nie powiedzieć , że rozmawiałam z Marco i postanowiliśmy spróbować . Jednak dotrzymam obietnicy i dopóki nie stwierdzimy , że już to nikomu nie powiem .
-Co ty taka uśmiechnięta . ?- zapytała pod koniec "męczarni"
-Ja .? Normalnie , zaraziłam się od Ciebie . - odparłam
-A co robisz wieczorem .?
-Szczerze to nie mam pojęcia , a dlaczego pytasz .? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Jeszcze nie wiem , ale coś by się wymyśliło.
-To może zdzwonimy się i coś wykombinujemy .? - zaproponowałam
-Dobra , nie ma sprawy . To do usłyszenia . - uśmiechnęła się
                                       Byliśmy już pod domem , więc Ania poszła w swoim kierunku , a ja w swoim . Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi , oparłam się o nie i odetchnęłam .
-To będzie bardzo ciężkie . - powiedziałam sama do siebie
                                        Tak , będzie ciężko . Będę musiała uważać na to co mówię , zwłaszcza kiedy ktoś spyta czy jestem zajęta . Przecież nie odpowiem , że idę do Marco bo jesteśmy razem . Będę musiała trzymać się od niego w "bezpiecznej" odległości . Ahhh ...
-Cześć Ania , zostaniesz na obiad .? - zawołała mama z kuchni
-Co ? Ani nie ma . - odpowiedziałam i poszłam do niej
-To z kim ty rozmawiasz .?
-Nic , taki monolog . - uśmiechnęłam się i nalałam szklankę wody .
-Aha . O której wróciłaś ? - zaczęło się . Niby wszystko okey . Akceptuje to , ze byłam na imprezie , ale dyskretnie wypytuje co i jak .
-Późno . - odparłam w nadziei , że odpuści
-Bo ok. 2.00 się przebudziłam to Ciebie jeszcze nie było . - jednak nie odpuści
-Byłam nieco później . - odpowiadałam wymijająco
-Mam nadzieję , że chociaż fajnie się bawiłaś . - była wyraźnie niezadowolona , że nie udało jej się dowiedzieć , o której wróciłam
-Bardzo fajnie . - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o tym wszystkim
-No , Marcela zabalowałaś . Masz racje korzystaj z młodości . Jak byłem w twoim wieku , też wracałem nad ranem do domu .- do kuchni wszedł Jurgen i "zdradził" mnie
-Zapamiętam , ale chyba pójdę do siebie bo po obiedzie chcę wyjść . - próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji
-Ale obiad ..
-W takim razie zjem obiad , przebiorę się i wyjdę . - uśmiechnęłam się i usiadłam do stołu .
                                       Jak powiedziałam tak zrobiłam . Po posiłku , wzięłam szybki prysznic , ubrałam się i wyszłam . Jeszcze nie do końca wiedziałam gdzie pójdę , ale gdzieś na pewno . Najprawdopodobniejszym celem były odwiedziny Marco *__* , ale postanowiłam jednak , najpierw zadzwonić .
-Cześć . - powiedziałam jak tylko odebrał połączenie
-Siemka , coś się stało ? - zapytał
-Nie , a jesteś zajęty ? 
-Trochę . - odparł
-Szkoda , chciałam wpaść do Ciebie . 
-Przepraszam , ale .. 
-Nic się nie stało , odwiedzę ... Lisy .. - może i to lepiej , nie będziemy ze sobą spędzać , przecież każdej wolnej chwili
-Ale obiecuję , że dzisiaj się zobaczymy . - zapewnił mnie
-Okey ,  to do zobaczenia . - pożegnałam się
-Do zobaczenia . 
                                      No dobra , iść do Lisy , ale to nie jest wcale takie proste . Byłam tam raz , po ciemku . Po chwili zastanowienia , stwierdziłam , że wiem tylko gdzie mieszka Ania , Marco i Mario . Mario . Dobry pomysł , mogli byśmy potrenować. Postanowiłam do niego zajść , tak bez zapowiedzi . Mieszkał blisko więc , dojście zajęło mi chwilkę . Zapukałam , nie musiałam długo czekać , po chwili drzwi się otworzyły .
-Cześć . - przywitał mnie najmłodszy z rodzeństwa
-Cześć , jest Mario .?
-Tak , wejdź . - uśmiechnął się i otworzył szerzej drzwi . - Jest na górze .
-Okey , dzięki . - odwzajemniłam uśmiech i poszłam do pokoju bruneta
                                         Drzwi były zamknięte , zapukałam . Nikt nie odpowiedział , więc ... weszłam :) . Zastałam tam słodko śpiącego Mario . Oczywiście , zdjęcie obowiązkowe . Postanowiłam jednak go obudzić, jak ja nie śpię to on też nie będzie xD
-Pijaku . - powiedziałam siadając obok niego .
-Pijaku .! - musiałam już nie co głośniej , ale poskutkowało
-Borussia .? - zapytał nie otwierając oczu .
-Tak , wstawaj . - szturchnęłam go
-Która godzina ?
-14 . Czas najwyższy podnieść się z wyra .
-Głowa mnie boli . - żalił się
-Kac morderca , nie ma serca . - zaśmiałam się i podałam mu wodę , która już stała na szafce .
-Dzięki , jesteś kochana . - uśmiechnął się na widok "zbawiania"
-Wiem . Teraz czas na rewanż .
-Znaczy ?
-Idziemy na trening . - odparłam
-Żartujesz prawda .? - spoważniał i oparł się na łokciach
-Nie . - ponownie zajęłam miejsce obok niego . Tyle , że w pozycji siedzącej
-Tak serio , serio ? Chcesz iść ze skacowanym , biednym i obolałym grać w piłkę . ? - pytał dalej
-Dokładnie tak . Tylko , że ten skacowany , biedny , obolały i jeszcze zawodowiec ma lenia i nie chce mu się wyjść z łóżka .- chwyciłam go za rękę licząc na to , że jednak się podniesie , ale jakże się myliłam
-To było złe posunięcie . - Pociągnął mnie w swoim kierunku i teraz leżeliśmy razem .
                                Mario był silniejszy . Co było pewne . Siłownia i te sprawy . Jakby ktoś wszedł teraz do pokoju to by miał dwuznacznie myśli co do zaistniałej sytuacji , a o mniemaniu na nasz temat nie wspomnę . Zaśmiałam się , Marco miał rację , jesteśmy identycznie pokręconymi ludźmi . Uwielbiałam się z nim wygłupiać i wpadać na różne szalone pomysły .
-Zejdź ze mnie . - mówiłam próbując się uwolnić spod jego ciężaru
-Nie bo będziesz chciała żebym wstał , a ja chcę jeszcze spać . - uśmiechnął się
-Bo mnie udusisz i Reus Cię skrzywdzi . - mój argument trochę go rozbawił
-Tak dobrze ? - zapytał zapierając się rękoma
-Nie najgorzej , ale wstawaj . Noooooooo ...
-Zmuś mnie . - mrugnął oczkiem
-Masz łaskotki ... - zaśmiałam się i zaczęłam go łaskotać .
                                Miałam już drogę wolną , właśnie wstawałam co nie uszło uwadze Gotze'go . Sprawił , że znowu byliśmy naprzeciwko siebie , w odległości ... zaledwie kilku centymetrów . Nagle zadzwonił jego telefon . Odebrał , nic nie mówiąc . Nadal tak leżeliśmy .
-Halo ... yhymm ... będę ... no ... fajnie było . Żałuj , że nie przyszłaś ... wiem ... - tak właśnie wyglądał jego dialog .
Mówiąc patrzył na mnie . Broniłam się i walczyłam ze sobą by nie zerknąć na niego , ale w końcu przegrałam "wewnętrzną wojnę" . Spojrzałam w te oczy , które z resztą tak bardzo kochałam . Uśmiechnął się gdy popatrzyłam na niego .Nadal rozmawiał , a raczej słuchał .
-Tak ... pa ... Też Cię kocham. -  rozłączył się , ale te dwa ostatnie słowa , jakby mówił do mnie .
                                 Milczeliśmy . Tylko patrzeliśmy sobie w oczy . Myślałam i nic nie mogłam wymyślić jak przerwać tę chwilę , a może nie chciałam ?
-Mario . - tylko to wymyśliłam
-Przepraszam . - "wyrwał" się z amoku
-Nie . Nie przepraszaj , przecież nic się nie stało . - uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka
-Jeszcze nic . - powiedział niemal nie słyszalnym tonem
-I co dziś będziemy się właśnie tak zachowywać ? - zapytałam bo te jego złe humorki zarażały wszystkich
-Nie powinienem ...
-To co miało miejsce ..kiedyś , już było nie zmienisz tego . Teraz proszę uśmiechnij się i idziemy trenować . - przytuliłam się do niego . Wiem nie powinnam , ale musiałam
-Ale to nie jest tak , że mi nie pasuje twój związek z Marco . Wręcz przeciwnie , cieszę się . - na jego twarzy zawitał uśmiech
-No widzisz . Jak chcesz to potrafisz . Jesteśmy przyjaciółmi i mam nadzieję , że tego nie popsujemy .
-Tak . I dla jasności to .. - zaczął
-Ann . To ona dzwoniła. - wyprzedziłam go bo po prostu wiedziałam co chce powiedzieć .
-Tak . - odpowiedział szukając czegoś w szafie
-Fajnie . Ty jesteś szczęśliwy bo ją masz , ja mam Marco . Mamy też siebie nawzajem . Pamiętasz , jesteśmy rodzeństwem . - próbowałam rozluźnić atmosferę .
-Borussia , ale obiecaj , że nigdy się ode mnie nie odwrócisz . - trochę mnie to przeraziło , ale
-Obiecuję . Na zawsze , mimo tego co między nami było . - uśmiechnęłam się
-Świetnie , a teraz ubierz to . - podał mi coś
-Po co ?- zapytałam
-Jak po co .. chcesz ćwiczyć w tych ciuchach ?
-Aha , dziękuje .
                                 Jak się okazało był to dres . Oczywiście czarno-żółty .:) Spodnie , takie jak miałam kiedyś pożyczone właśnie od Mario , a koszulka ? Rzecz jasna meczowa :) z nazwiskiem Gotze . Cóż lepiej nałożyć to niż pobrudzić wyjściowe ubrania .
-Do łazienki dojdę ... - zaczęłam
-W prawo , ale ja idę pierwszy . - zaśmiał się i znikł
                                 Zostałam więc sama w pokoju . Spojrzałam na drzwi . Zamykane na zamek , więc przekręciłam kluczyk i przebrałam się właśnie tutaj . Co tam .. jak szał to szał . Uwielbiam te spodnie , tylko trochę dziwnie chłopcy w niech wyglądają , ale cóż . Koszulka , trochę przyduża , lecz związałam ją z boku i było perfekcyjnie . Przejrzałam się w lustrze całkiem . Otworzyłam drzwi , a po chwili przyszedł Gotze .
-Ładnie . - przyjrzał mi się uważnie
-Tak , tak .. idziemy ? - zapytałam
-Yhymm .. na ogród ?
-Świetny pomysł , tam chociaż nie spotkamy Marco . - uśmiechnęłam się
-To fakt , piłka jest .. - zamyślił się
-W samochodzie . Chyba , że ją wyjąłeś . - przypomniałam mu , przecież ostatnio miał ją na korcie
-Dokładnie . W bagażniku . To chodź , idziemy .
                                  Ja poszłam na ogród , a Mario do garażu . Ich ogród .. wow , ogromnyyy . Akurat do grania w piłkę . Na szczęście z niemal każdej strony rósł żywopłot . Nie dziwię się na jego miejscu bym posadziła jeszcze wyższy . Po lewej stronie stała bramka . Już wiem gdzie trenuje jeśli nie ma go na korcie , ani na Idunie .
-Jestem . - zawołał radośnie.
-Super ... to lecimy . - zaśmiałam się
-Ćwiczyłaś w domu .? - zapytał
-Tak .
                                   Trening pod okiem Mario Gotze . Mój prywatny trener , każdy fan BVB chciałby być teraz na moim miejscu . Sama pół roku temu bym chciała , a teraz .. jeste, tutaj.
                                   Szło mi nie najgorzej , chociaż w porównaniu z zawodowcem było strasznie . Na szczęście mój trener był cierpliwy i wszysko tłumaczył mi po 10000 razy . Gdy tak ćwiczyliśmy , zupełnie straciliśmy poczucie czasu . Nie wiedziałam nawet , która godzina bo telefon został na górze , ale co tam ... trzeba się nauczyć robić różne cuda z piłką jak oni .

-Dobra , wymiękam . - powiedziałam padając na trawę
-Już ? - zapytał stojąc nade mną
-Tak . Koniec na dziś .
-Borussia , musisz poćwiczyć kondycję , ale ze sztuczkami idzie ci coraz lepiej . - uśmiechnął się
-Dzięki , ale sama wiem , że jest koszmarnie
-Wcale nie . Chodź ... - podniósł mnie ... - ... napijesz się czegoś
                                  Godzina 17.00 , skończyliśmy trening z Mario . Jak powiedział poszliśmy się napić , znaczy ja bo po nim nie było widać jakiegoś zmęczenia . Z resztą cały mecz przebiega , a kilkadziesiąt minut sztuczek z piłką miało by go zmęczyć . Haha . Za to ze mną ... masakra . Byłam wyczerpana , postanowiłam odpocząć na łóżku gospodarza , na którym z resztą już raz przydarzyło mi się zasnąć  . Jednak nie było mi to pisane . Dźwięk SMS'a kazał mi się podnieść . Wstałam, spojrzałam na ekran telefonu i wyświetliło się jego imię- Marco. Chwyciłam Samsunga i odczytałam .
-Kochanie , jak obiecałem zobaczymy się dziś . Ale to spotkanie będzie nieco inne . :*
                                     Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi , ale cieszyłam się na spotkanie . Po chwili przyszedł Mario .
-Odwiozę Cię :) - uśmiechnął się
-Nie musisz .
-Muszę . Szykuj się i jedziemy .
                                  Przebrałam się w to w czym przyszłam . Poszłam jeszcze do łazienki by poprawić włosy . Wróciłam do pokoju , ale Gotze'go już w nim nie było .
-Na dole. ! - usłyszałam
-Aha ..
-Samochód już wyprowadziłem .
-Co tu kombinujesz ? - zapytalam prosto z mostu
-Nic .
-Jak nic ... Nie kłam .
-Nie kłamię , chcę cię odwieźć do domu .. to źle .?
-Niby nie , ale to jakiś podstęp . - trzymałam swoje zdanie
                                    Ruszyliśmy , ale to nie była droga do domu , a na pewno nie do mojego . Byłam ciekawa co on wymyślił bo kto jak kto , ale Mario jest pomysłowy . Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku . Mieliśmy nawet to szczęście , że trafiliśmy na mega korek .
-Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy ? - spytałam , gdy tkwiliśmy w tym ogromnym sznureczku samochodów
-Muszę jechać na Idunę bo chyba nie zabrałem stamtąd ... - zamyślił się ...- koszulki .
-Koszulki , serio . Jedziesz na stadion , specjalnie po koszulkę ? - jakoś nie uwierzyłam
-Tak bo była to moja ulubiona koszulka .
-Ahaa , niech ci będzie .
                                     Po ponad godzinie ruch wrócił do normy , a my mogliśmy jechać na SIP , rzekomo po koszulkę Mario . Szczerze to mógł coś lepszego wymyślić , ale jak tak mówi . Chyba nawet dziecko by mu nie uwierzyło . W pewnym momencie zadzwoniła jego komórka .
-Ani się waż .. nie odbiera się w czasie jazdy . - powiedziałam poważnie .
-Okey , to zjedziemy na chwile . - odparł bo akurat niedaleko było widać parking.
                                       Faktycznie , zjechał na teren sklepu , zaparkował i odebrał natarczywie dzwoniący telefon .
-Halo .. tak , wszystko dobrze .. yhymm zgodnie z planem ... narazie .- i się rozłączył
-Kto to ? - zapytałam bo ta rozmowa była co najmniej dziwna
-Kolega . - uśmiechnął się i ruszył
-Powiedz mi chociaż o jaki plan chodzi .
-Nic , żaden plan . - próbował mnie zbyć
-I tak się dowiem . - odparłam nieco nie zadowolona , że nie udało mi się z niego wyciągnąć informacji .
-Właśnie , jeszcze jedno . Pokazałeś Marco nagranie ? - zapytałam po chwili
-Nie , przecież obiecałem .
-A już myślałam , że tak dobrze kłamał , ale skoro nie ty to skąd wiedział . - zamyśliłam się
-Powiedziałaś mu o nagraniu , praawda ? - spytał ni stąd ni zowąd
-Yyy .. tak
-Był u mnie i pytał o nie .
-Nie pokazałeś mu . ?
-Nie bo po naszej rozmowie je usunąłem . - uśmiechnął się
-Jesteśmy , chodź . - dodał , parkując pod Iduną .
-Po co , poczekam . - nie miałam pojęcia po co miałam tam iść , skoro on chciał tylko koszulkę
-A jak zabłądzę .?
-Prędzej ja . - powiedziałam i wyszłam z auta
                                    Po chwili byliśmy już w korytarzy , w którym Jurgen zapala światła na znak swojej obecności . Z niego był kolejny korytarz w prawo prowadzący do szatni . Idąc prosto dojdzie się do płyty boiska .
-Zaraz wrócę - odparł i znikł .
                                     Okey , zgłupiałam . Miałam iść z nim , a on teraz mnie zostawił , a poszedł sam . Nie rozumiem , nic nie rozumiem . Faceci to tak skomplikowane istoty , że ich nie da się zrozumieć , na żaden sposób . Cóż nie pozostało mi nic innego jak czekać na niego . Oparłam się o ścianę i dostałam SMS .
-Ciepło . - nadawca Marco
                                     Teraz to już w ogóle mam problem . Tego to już zupełnie nie potrafię zrozumieć . Ciepło .? Co to ma być .? Stałam zastanawiając się nad treścią wiadomości kiedy usłyszałam muzykę . Nie słyszałam jej na tyle dobrze by określić tytuł i wykonawcę . Zdecydowałam się pójść sprawdzić . Mimo , że bałam się , iż to jacyś włamywacze chcący zrobić sobie balangę na stadionie , ciekawość wygrała . Szłam powoli , ręce trzęsły mi się cholernie ... kiedy o mało nie dostałam zawału . Dźwięk SMS potrafi przerazić
-Cieplej .- znowu od Reus'a
                                     Olałam to i szłam dalej . Muzyka nadal grała tak cicho , mimo , że zrobiłam ku niej już kilkanaście metrów . Nareszcie doszłam do tunelu . Wzięłam głęboki oddech i pewnie szłam dalej ... zatrzymałam się przy samym wyjściu z niego . Rozejrzałam dokładnie , ale nic nie widziałam . Z telefonem w ręku pokonywałam kolejne metry .. w reszcie byłam na środku boiska . Zrobiłam kilka obrotów wokół własnej osi . Nic , tylko muzyka grała cichutko ... Dostałam kolejnego SMS
-Najcieplej ...

_~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ ~_~_ 
 Udało się .!!
 Dodaje 55 rozdział przed wyjazdem . Mam nadzieję , że was uszczęśliwiłam , ale mam też złą wiadomość .. Wracam dopiero 18 lutego .;/ Więc kolejnego możecie się spodziewać za ok.2 tygodnie .

Rozdział wyszedł taki jak planowałam ... dostaliście zagadkę :)) Ciekawe czy ktoś zgadnie . :)

A WAM JAK SIĘ PODOBA ? :))

Pozdrawiam .! Kocham was ..<3 :* będzie mi was brakowało przez te 2 tygodnie , ale liczę , że zobaczę chociaż jednego z Borussen :)
Do "zobaczenia " :**

PS. Wybaczcie za tę kłótnie (w komentarzach) pod wcześniejszym rozdziałem , ale niektórzy ludzie lubią pokazać się jacy to oni nie są przez internet 

10 komentarzy:

  1. No w takim momencie.....
    Genialny rozdział! Czekam na kolejny :)
    udanego wyjazdu! ;)) zrób dużo zdjęć i nam pokaż później ;D
    http://leuchteauf.blogspot.com/ zapraszam do siebie ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. super ze udalo Ci sie dodac 55 przed wyjazdem.Cos czuje tico-romantico kolacyjke na murawie-ale u ciebie nigdy nic nie wiadomo :D
    Milego wyjazdu,duzo zwiedzania,szkoda tylko ze treningi teraz sa zamkniete dla kibicow:( Jesli bedziesz ok 2 godz wczesniej przypadkowo pod stadionem to na pewno zobaczysz wiekszosc druzyny:D
    czekam z niecierpliwoscia na Twoj powrot i kolejny rozdzial Pozdrawiamy MAGDA

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW! rozdział pobija wszystkie inne rozdziały, które były powalające... Ten to już MEGA BOMBA!! Z niecierpliwością czekam na następny i życzę weny na następne..

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no ! Ja piernicze ! Czytam ... czytam.... dochodze do momentu na SIP i z każdym kolejnym zdaniem coraz większy zaciesza i... koniec !? JEEEJ jak ja bym chciała też pojechać *.* niesamowite no ale cóż trzeba poczekać .Udanego wyjazdu życzę, dużo zdjęć, Borussen a w późniejszym czasie to już weny weny weny pozdrawiam KAII

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, jestem ciekawa co wymyślił Marco ;). Czekam na nexta i życzę udanego wyjazdu :) Pozdrawiam Betka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Meeeeeeeeeeeega!<3 Kocham Twojego bloga i obawiam się, że nie wytrzymam bez niego AŻ 2 tygodni :c Jednakże cieszę się, że spełniasz swoje marzenia i wyjeżdżasz do Zagłębia Ruhry :) Życzę Ci spotkania całej masy Borussen i powrócenia do nas z jeszcze lepszymi pomysłami. A no i żebyś spotkała chłopaków z Borussii <3 Pozdrawiam i czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo fajny rozdział :) ale czemu w takim momencie ?! :( życie jest jednak okrutne xD Mam nadzieje, że wytrzymamy wszystkie jakoś te dwa tygodnie. Życze ci żebyś spotkała, któregoś z chłopaków i myśle, że podzielisz się z nami zdjęciami. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniały!!!!!!!!!!!!!!!! Ja nie mogę się doczekać jak napiszesz co ten Marco przygotował. Urwałaś w takim momencie, że ... :) Ale no cóż, atmosferę trzeba podgrzać prawda ? Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdzial. Jaki slodziak z Marco, ciekawe co wymyslil. Juz nie moge sie doczekac. Jaka szczesciara z tej Marceli. A z Mario jaki trener. Boze dziewczyno jak Ci zazdroszcze. Dwa tygodnie w Dortmundzie. Nie no poprostu moje marzenie. Zycze Ci zebys zobaczyla chlopakow z Bvb. Mam nadzieje ze zrobisz zdjecia i sie pochwalisz. ;* Pozdrawiam i zycze udanego pobytu. <3 Bedzie ciezko wytrzymac tak dlugo bez rozdzialu, no ale trudno. Jakos musze :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział ! Jestem ciekawa co Marco wymyślił, ale pewnie kolację na środku murawy :D To by było dobre :D Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :D Miłego wyjazdu ! :>> Karu :D

    OdpowiedzUsuń