Początek

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 4

Spało mi się nadzwyczaj dobrze . Wyspałam się w 100% . To łóżko było tak wygodne , że mogłam tam spędzić cały dzień . Rozejrzałam się dookoła .
-To jednak prawda . Jestem w Dortmundzie , moja mama się zaręczyła , a jej narzeczony to Jürgen Klopp .- powiedziałam sama do siebie .
Po omacku znalazłam telefon . Spojrzałam na zegarek 6.30 . Stwierdziłam ,że zadzwonię do taty . Niestety nie odebrał (może spał jeszcze) , ale ten typ tak ma . Napisałam więc SMS "Cześć . ;) Co tam u Ciebie ? Dlaczego mi nie powiedziałeś ? Pozdrów Magdę" . Magda to "dziewczyna" taty . Jest bardzo miła i nawet można powiedzieć , że się z nią zaprzyjaźniłam . Dzięki niej tata zrobił się bardziej wyluzowany .
Poleżałam jeszcze chwilę i stwierdziłam , że jednak mimo szczerych chęci już nie zasnę . Wstałam więc nie chętnie i poszłam do łazienki . Wzięłam orzeźwiający prysznic . Wyszłam z niej pełna życia i energii , stanęłam na przeciw ubrań , które wisiały w mojej nowej garderobie i przeglądałam kolejno koszulki i spodnie . Po dłuższych namysłach stwierdziłam , że wykorzystam ładną pogodę na poranny trening , czyli pójdę pobiegać. Chwyciłam więc z walizki mój ulubiony dres , wyszperałam jeszcze buty , które dała mi mama , żebym je "przetestowała" . Dała więc wzięłam zobaczymy czy biega się inaczej niż w zwykłych adidasach . Ubrałam się , chwyciłam mojego Samsunga i pomaszerowałam do kuchni .
-O.. już nie śpisz. ? - u kuchni oczywiście była mama. Nigdy nie spała długo . jest tak zwanym "rannym ptaszkiem"
-Cześć , jakoś nie chce mi się spać .-odpowiedziałam i nalałam sobie soku pomarańczowego . Nie było Jürgena więc rozmawialiśmy po polsku . - Pójdę pobiegać - dodałam po chwili
-Dobry pomysł , jak wrócisz to akurat zrobię śniadanie .- odparła z uśmiechem
-Okey , to ja lecę . - wstałam i już wychodziłam kiedy przypomniałam sobie , że w torebce mamy są moje słuchawki .
-Mamo.! Biorę od ciebie z torebki moje słuchawki .- poinformowałam , żeby później nie było , że zginęły.
Wyciągnęłam więc poplątane kabelki i wyszłam z domu . Rozejrzałam się raz jeszcze dokładnie po okolicy , żeby zapamiętać gdzie mam wrócić . Rzuciłam raz jeszcze okiem , włączyłam muzykę i ruszyłam .
Pogoda była wspaniała , mimo tak wczesnej pory słońce grzało już dosyć mocno . Ludzie także już spacerowali . Po kilkunastu minutach znalazłam się w cudownym parku . Ptaszki ćwierkały , w jeziorku kaczki pływały . Zauważyłam nieopodal ławkę i postanowiłam usiąść na chwilkę .
Wzięłam głęboki oddech i trzeba było wracać , w końcu mama czeka ze śniadaniem . Wstałam więc z miejsca rozejrzałam się , żeby zapamiętać to miejsce i pokazać je kiedyś mamie . Chociaż pewnie trener Borussii już jej na pewno pokazał to piękne miejsce . Podziwiałam więc widoki i biegłam tyłem .
Przebiegłam tak spory kawałek kiedy jednak chciałam się odwrócić wpadłam w jakąś przeszkodę .
-Ałććć .. - zawołałam zdezorientowana
-Przepraszam . - usłyszałam męski głos .
-To ja przepraszam .- powiedziałam po chwili i podałam rękę mojej ofierze .
-Nic się nie stało .-odparł podnosząc się .
-Nie romansuj bo musimy lecieć . - usłyszałam głos innego , który najwyraźniej mu towarzyszył .Obok niego biegł jeszcze jeden , uśmiech nie schodził mu z twarzy .
Spojrzałam się stojąc na przeciwko stojącego już chłopaka .
Poznałam ich od razu . Całkowicie przypadkowo wpadłam w piłkarza Borussii - Marco Reus'a
-Cześć , na prawdę nie chciałam . - powiedziałam nadal uśmiechnięta
-Siema , porozmawiał bym z Tobą , ale muszę lecieć . -wskazał na Mario i Roberta , którzy byli już kawałek dalej .
-Będzie jeszcze okazja . Do zobaczenia- odparłam
-Zobaczymy . Pa .- uśmiechnął się i pobiegł do przyjaciela .
Götze i Lewandowski pomachali mi i czekali na zbliżającego się do niego Marco . Odmachałam oczywiście , trzymając telefon w ręku .
-Ooo.. Borussia . - zawołał początkowo nie wiedziałam o co chodzi , ale kiedy spojrzałam na rękę zorientowałam się , że musiał wypatrzeć obudowę mojego Samsunga .
Uśmiechnęłam się i pobiegłam w swoim kierunku . Kiedy zbliżałam się do domu myślałam na moją rozmową z piłkarzami BvB , na pewno mnie nie poznali i nie wiedzą , że lada chwila możemy się poznać . To nic ich mina jak dowiedzą się , że moim ojczymem jest ich trener będzie bez cenna . Po 10 minutach byłam już w domu . Z uśmiechem na twarzy weszłam do kuchni gdzie konsumowali już śniadanie szczęśliwi narzeczeni .
-Smacznego . - zawołałam
-Dziękuję , chodź jeść . - krzyknęła jeszcze mama
- Ja wezmę prysznic i dołączę . - odparłam biegnąc po schodach .
Po orzeźwiającej kąpieli , przebrałam się i dołączyłam do zakochanych .
-To dzisiaj idziesz na miasto , tak ? - zapytał Jürgen
-Tak , ale jak już zobaczę to co zamierzam to może , zajdę na trening . Jeśli mogę oczywiście .- zapytałam
Mama przyglądała nam się uważnie. Nadal nie dowierzając, że znaleźliśmy wspólny język . Oczywiście uśmiechała się non stop
-Jasne . Chłopaki się na pewno ucieszą . Dużo im opowiadałem o tobie i Ulli .- uśmiechnął się .
-Tak ? - wtrąciła się mama
-No pewnie musiałem się pochwalić , że będą takie cudowne dziewczyny ze mną mieszkać , a jedna to ich największa fanka . - puścił mi oczko
-Na pewno się zdziwią . - zaśmiałam się wyobrażają miny chłopaków , a zwłaszcza Marco i Mario .
Pogadaliśmy i pośmialiśmy się trochę . Kiedy minęła 8.30 pożegnałam się i ruszyłam w miasto.
Kiedy tak zwiedzałam stwierdziłam , że Dortmund nie wiele różni się od Warszawy czy Wrocławia . Dużo sklepów , sklepików , galerii handlowych , itp. Zaszłam do kilku z nich .Moda tutejsza nico się różniła od naszej , Polskiej . Po drodze także znalazłam Uniwersytet Dortmundzki , postanowiłam zajść i sprawdzić ofertę na ten rok . Nie musiałam długo szukać , ponieważ propozycje kierunków wisiały zaraz przy wejściu . Był jeden , który mnie szczególnie zainteresował , a mianowicie MENADŻERSKO - DZIENNIKARSKI z nauką hiszpańskiego i angielskiego , w językach dodatkowych można było wybrać polski . Czyli coś dla mnie . W Polsce nie znalazłam nic interesującego , a to ciekawy i interesujący kierunek . Wzięłam więc ulotkę z dokładnym opisem i kontynuowałam wycieczkę . Zaszłam jeszcze na stare miasto . Kiedy już skończyłam zwiedzanie zadzwoniłam do "ojczyma" :
-Cześć , jestem na starym mieście jeśli to nie problem zajdę i zabiorę się z panem do domu.-wyrecytowałam mój plan
-Okey , nie ma problemu. Wiesz jak dojść do nas ? Jesteśmy na stadionie .- zapytał , zdziwiła mnie ta troska .
-Okey poradzę sobie . Jakoś znajdę .-zaśmiałam się
-Dobra , nie musisz się spieszyć bo zaczęliśmy trochę później .
-Rozumiem , to do zobaczenia .
-Do zobaczenia - odparł i rozłączył się.
No dobra , jak teraz mam znaleźć stadion ? -pomyślałam
Jak mawiał mój tata " jesteś szczęściarą" . Stałam i myślałam jak mogę dojść okazało się , że stoję na przystanku autobusów miejskich . Akurat podjechał autobus z napisem 09 SIGNAL IDUNA PARK .
Jednak miał rację . - powiedziałam sama do siebie i wsiadłam do środka . Kupiłam bilet i usiadła mną wolnym miejscu .
Domyśliłam się , że wysiadam na ostatnim przystanku , ale na wszelki wypadek szukałam za szklaną szyba obiektu , na który się udaję .
Jazda zajęła mi ok 10 minut . Miałam rację wysiadałam na ostatnim przystanku . Wyszłam więc z autobusu i moim oczom ukazał się cudowny SIGNAL IDUNA PARK śliczny był . Zobaczenie go było moim marzeniem . Stałam przez chwilę patrząc na niego . Oczywiście musiałam cyknąć zdjęcie , które opublikowałam na tablicy Facebook'a z dopiskiem "Oto moje marzenie , jak się okazuje będę tu częstym gościem" . Kiedy już się napatrzyłam zadzwoniłam do Jürgena .
-Jestem przed stadionem .
-Okey , poczekaj chwilkę zaraz wyjdę po ciebie .-odparł
-Super. - powiedziałam i rozłączyłam się .
Miałam więc chwilę , żeby popodziwiać obiekt . W końcu zaraz będę już w środku . Czas się przyzwyczaić do tego widoku .
Po 5 minutach usłyszałam głos ojczyma .
-Marcelaaaa .!!!
-Już idę . - odpowiedziałam i podążyłam w jego kierunku
-Szybko dotarłaś . -zaśmiał się kiedy już byłam obok .-Gotowa ? - zapytał po chwili .
-Pewnie . Zawsze i wszędzie . - uśmiechnęłam się .
Trener odwzajemnił uśmiech i zniknęliśmy w tunelu . W oddali było słychać rozmowy i śmiechy chłopaków.
-To było moje marzenie . Dziękuję . - powiedziałam cicho , ale na tyle głośno , że usłyszałam swoje echo .
-Nie masz za co dziękować to moja praca . - odparł szybko .
Dalej szliśmy w ciszy . Ja nie mogłam się doczekać , on natomiast czuł  ,że będzie to dla mnie wielkie przeżycie .
-Chcesz zobaczyć zobaczyć szatnię chłopaków ? - zapytał i zatrzymał się przy jakiś drziwach
-Jeśli mogę to pewnie - ucieszyłam się
-To proszę . - otworzył drzwi przy ,których się zatrzymaliśmy
No nie powiem było to przeżycie , ale bałagan tam mieli niesamowity . Musiałam usiąść na każdym z miejsc , to było silniejsze ode mnie .
-Jak już zajrzysz wszędzie to wyjdziesz, skręcisz w prawo i pójdziesz prosto czyli w stronę hałasów . - zaśmiał się - jak muszę iść sprawdzić co oni robią . - dodał i znikł w ciemnym tunelu
Ja spoglądałam w każde zakamarki . Spędziłam tam dobre 20 minut . Kiedy już mi się znudziło zrobiłam to co kazał . Wyszłam , skręciłam w prawo i poszłam prosto . Głosy były już nieco mniej słyszalne co znaczyło, że Jurgen już tam jest i próbuje zaprowadzić porządek .
Przeszłam już kawałek , a na końcu tunelu widziałam już biegających chłopaków . Jednym słowem jasność . Oczywiście rozglądałam się uważnie , jak bym miała tam więcej nie wrócić . Chwile później byłam już na tyle blisko , że mogłam wskazać kto kim jest . Zauważyłam Jurgena i podążyłam w jego kierunku . Nie mogło obejść się bez szoku jaki doznałam widząc trybuny , murawę , piłkarzy z tak bliska i w dodatku zaraz miałam ich poznać . Brakło mi powietrza w płucach .
-Oddychaj . - usłyszałam za plecami .
Odwróciłam się , żeby zobaczyć kto jest za mną i zobaczyłam Moritza
-Dzięki , pierwszy raz widzę stadion z tej perspektywy . - uśmiechnęłam się
-Ty pewnie jesteś Marcela ? - zapytał
-Tak . Cześć.-podałam mu dłoń
-Moritz .- uśmiechnął się
-To wiem , ale nie wiem skąd wiesz jak ja mam na imię .? - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem .
-Trener kazał mi iść sprawdzić gdzie jesteś . Martwił się , że zabłądziłaś , ale widzę , że świetnie sobie dałaś radę .
-Ahaa . . .
Nie mogłam w to uwierzyć rozmawiałam z Leitnerem . Zupełnie inaczej sobie wyobrażałam pierwszą rozmowę z piłkarzem . Okazuje się jednak , że reaguje całkiem normalnie . Zauważyłam , że sam był przygotowany na to , że rzucę się mu na szyję .
-Chodź pokażemy mu się , że jednak żyjesz. - zaśmiał się i dołączyliśmy do reszty .
-O.. Marcela jesteś , już myślałem , że się zgubiłaś. - powiedział radośnie Jurgen
-Nawet nie byłem jej potrzebny , sama do nas trafiła . - puścił mi oczko Mo .
Ja uśmiechnęłam się tylko , przyglądając się uważnie każdemu z osobna . I zauważyłam , że brakowało tego na kogo wpadłam dziś rano .
-Chłopaki to jest właśnie Marcela . Córka mojej narzeczonej . - przedstawił mnie zawodnikom trener
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
 Już 4 rozdział . Na razie mam nadzieję , ze się podoba
I jak zareagują chłopaki  .?  W komentarzach piszcie propozycję dalszych przeżyć Marceli
Dzięki za zainteresowanie ;) Kocham was .<3 ;*

5 komentarzy:

  1. Kuurdee!!! W takim momencie przerwaććć!! Kocham tego bloga jest po prostu genialny!! Nie mam słów.. Świetnie piszesz!! Gdzie się podział Marco? I kiedy kolejny rozdział? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dam znać na stronce . ;))
      Musi być dreszczyk emocji .;)
      Dziękuję ;*

      Usuń
    2. Nie ma za co, zapraszam do mnie na 8 rozdział :D
      http://szczesliwytraf.blogspot.com/2013/06/rozdzia-8.html

      Usuń
  2. świetny rozdział szkoda tyle ze w takim momencie przerwałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu! ;) Więc czekam. Rozdział zajebisty. Pozdrawiam.:*

    OdpowiedzUsuń