Stadion był na uboczu miasta więc był mały ruch .Można było odrobinę poszaleć ;)
-Oni i tak jadą do nas na chwilę .
-Ahaa. czyli o to im chodzi . Kto pierwszy . - powiedziałam pod nosem
-Pokaż im . Niech się zdziwią . - dostałam kolejną zgodę więc musiałam ją wykorzystać .
-No dobra . Spróbujemy . - uśmiechnęłam się .
Usłyszałam warkot silnika Roberta , zaraz po tym Mario . Ja stałam spokojnie , czekając aż pojawi się zielone światło . Oczywiście auto miałam na jedyneczce , żeby szybciej ruszyć ;) .
Po chwili światło się zmieniło i gazu . Ruszyłam z piskiem opon . Chłopcy zostali w tyle .Ich samochody także zapiszczały , ale ja byłam szybsza .
-Brawo .! Nigdy mi się to nie udaje . Zawsze są lepsi . Nareszcie . - zaśmiał się Jurgen
-To teraz do domu . . ?.- spoglądnęłam pytająco .
Nie miałam pojęcia gdzie mam jechać . Przecież przyjechałam tu po pierwsze autobusem , po drugie nie z domu tylko z miasta .
-W prawo . - uśmiech nie schodził muz twarzy .
W lusterku widziałam zbliżających się chłopaków . Uśmiechnęłam się do siebie . No cóż , nie codziennie zdarza mi się ścigać kto pierwszy ruszy spod świateł . Zwłaszcza z takimi jak oni ... z piłkarzami BvB .
Po 10 minutach zaparkowałam pod domem . Kiedy wysiadałam podjechał Mario zaraz za nim Robert .
-Borussia . Ja się tak nie bawię . - powiedział wychodząc z auta udając obrażonego .
-Ale co ? - zrobiłam zdziwioną minę
-Następnym razem Ci się nie uda . - wyprostował się
-Szacunek . - ukłonił się Robert .
-Głupek . -zaśmiałam się , oczywiście odpowiadając po polsku
-Szczerze ? - zapytałam chłopcy kiwnęli głową
-To pierwszy raz mi się udało . - dodałam z uśmiechem i skierowałam się do domu .
Byłam z siebie taka dumna . Próbowałam tak wiele razy , ale nie udawało mi się ruszyć z piskiem . A teraz proszę , ni stąd ni zowąd dałam radę .
-Jestem mamo .! - poinformowałam wchodząc
W domu była błoga cisza . Rozejrzałam się po pomieszczeniach , nie było jej . Poszłam więc na górę , też nic
-Mama gdzieś wychodziła .? - zapytałam trenera BvB
-Nic nie mówiła . Może śpi ?
-Nigdzie jej nie mogę znaleźć .
Poszłam wraz z gromadką chłopaków szukać rodzicielki . I ponownie to samo nigdzie jej nie było .
-Hej .! Gdzie jest Robert . ? - zawołał Moritz
-Ma pan tutaj jakieś tajemne przejścia , kryjówki .? - zaśmiał się Leo .
-Tutaj są .! - krzyknął z dołu Marcel
Zeszliśmy na dół i zobaczyliśmy bardzo ciekawe "zajście" . Robert siedział sobie wygodnie z moją matulką na tarasie . Rozmawiali , z tego co słyszałam to po polsku o czymś bardzo śmiesznym bo "rechotali jak żaby" .Ponieważ mówili (bądź co bądź) w moim ojczystym języku , chłopcy nic nie rozumieli przyglądali się tylko uważnie .
W pewnej chwili wybuchłam śmiechem .
-Co powiedzieli ? - pytał zaciekawiony moją reakcją Moritz .
-Kawały opowiadają . - odparłam przez śmiech. Nie mam pojęcia od jakiego tematu zaczęli , że zeszli na dowcipy.
-Jaki .? Może się razem pośmiejemy . - stwierdził Jurgen .
-Ale ja nie wiem czy chcecie to usłyszeć . - "głupawka" już mi przeszła i mogłam normalnie rozmawiać .
-No mów . - poganiał Leo
-Ale to o Niemcach . - zachichotałam
-Borussia . - spojrzał groźnie Mario , a ten wzrok w połączeniu z głosem był straszny .
-No dobra więc . . Przychodzi Niemiec do polskiego sklepu i pyta:
- Czy są pomidory?
Sprzedawczyni odpowiada:
- Tak są.
Na to Niemiec mówi:
- Takie małe? U nas mamy taaakie duże pomidory.
- A czy są ogórki?
- Tak mamy (i pokazuje).
- U nas mamy większe!!!!
Sprzedawczyni nie wytrzymuje zachowania Niemca i wychodzi na zaplecze, przynosi arbuz i pyta się Niemca.
- A widział pan kiedyś taki groszek!!??
- Czy są pomidory?
Sprzedawczyni odpowiada:
- Tak są.
Na to Niemiec mówi:
- Takie małe? U nas mamy taaakie duże pomidory.
- A czy są ogórki?
- Tak mamy (i pokazuje).
- U nas mamy większe!!!!
Sprzedawczyni nie wytrzymuje zachowania Niemca i wychodzi na zaplecze, przynosi arbuz i pyta się Niemca.
- A widział pan kiedyś taki groszek!!??
Mi ponownie ze śmiechu napłynęły łzy do oczu . Nie wytrzymałam kiedy zobaczyłam ich miny .
-Mówiłam .. - odparłam i poszłam do Roberta i mamy
-Skąd wy te dowcipy bierzecie . Myślałam , że popuszczę . - zaśmiałam się podchodząc do nich
-Robert jest doskonały w opowiadaniu kawałów . - mama nadal się śmiała .
Po chwili przysiadła się do nas reszta chłopaków i pośmialiśmy się trochę z historii z życia wziętych polskiego napastnika .
-Wiecie co ja pójdę coś zjeść . Chcecie coś może ? - zapytałam wstając od stołu
-Nie , my w zasadzie powinniśmy się już zbierać . - odparł Marcel lustrując każdego z kolegów
-Szkoda .
Obiad był gotowy na kuchence , ale niestety zimny . Lecz od czego jest kuchenka mikrofalowa ? ;) Nałożyłam więc i zagrzałam . Zjadłam ze smakiem . W końcu było to wyczerpujące popołudnie . Zauważyłam , że chłopcy już wychodzą więc dołączyłam do gospodarza , aby się pożegnać .
-Pa Borussia .!!- głos Mario ponownie zabrzmiał tak słodko . Zastanawiało mnie to jak on to robi . Zmienia głos na poczekaniu . Też bym tak chciała .;d
-Do zobaczenia ,Marcela . - dodali po chwili pozostali .
Pomachałam więc gromadzie piłkarzy na pożegnanie . Już nie mogłam się doczekać kiedy ich znowu zobaczę .
Postanowiłam się więc zdrzemnąć , męczący dzień . Była dopiero 18. , więc później mogę pójść na boisko .
Po godzinie wstałam i poszłam pod prysznic . Ubrałam się i zeszłam na dół.
-Witam , ponownie tego pięknego już wieczoru . Chciała bym poinformować , iż idę na kort tutaj nie daleko. Biorę piłkę z ogródka . - mówiłam jak katarynka . "Lokatorzy" przyglądali mi się uważnie
-Wszystko okey , czy chłopcy ci coś dosypali ? - zapytał uśmiechnięty trener BvB
-Wszystko dobrze , a nawet bardzo . - zaśmiałam się i wyszłam ;)
Boisko było może z 50 metrów od domu więc szybko tam dotarłam . Boisko było puste . To nawet lepiej mogłam w spokoju się oddać kopaniu piłki i pomyśleć . Uwielbiam spędzać czas na "zielonym dywanie" . Jestem wtedy w moim własnym świecie , do którego jak dotąd nikt się nie wkradł . Byłam tylko ja , piłka i boisko. Kopałam piłkę do pustej bramki tak nawet było lepiej . Cieszyłam się , że tutaj mam obok siebie ludzi , którzy mnie rozumieją i podzielają moją miłość do piłki .
Grałam tak ok. godziny . Kiedy jednak piłka poleciała w niezamierzone miejsce i odbiła się od słupka , tym samym wędrując do bramki znajdującej się kawałek za mną .
-Cholera ! - zaklnęłam i zorientowałam się , że już zapada zmierzch .
Odwróciłam się więc na pięcie i zmierzałam w kierunku "mojego okrągłego sensu życia"
Gdy przekroczyłam już połowę nie małego boiska zorientowałam się , że nie jestem sama na korcie . O słupek bramki , do której zmierzałam stał oparty jakiś mężczyzna . Ok . 1,80 m. wzrostu , w blond włosach . Przy nodze miał moją piłkę . Nie ukrywam trochę obleciał mnie strach , ale musiałam odzyskać własność Jurgena .
Zbliżałam się więc , lecz zwolniłam krok . Przez zapadający już zmierzch nie mogłam ocenić kim jest ten nie oczekiwany gość . Nie wiedziałam czego mam się spodziewać . Przez ten jeden dzień nie poznałam tutejszych ludzi i nie wiem czy mogę czuć się tutaj bezpiecznie . A może grasuje tu jakiś gwałciciel lub morderca , który upatrzył sobie mnie na kolejną ofiarę . Moja wyobraźnia jak zwykle zamiast zachować spokój i racjonalne myślenie płatała mi figle .
Po krótkiej chwili byłam już na tyle blisko , że mogłam ocenić kim "on" jest . Moje najczarniejsze scenariusze okazały się całkowicie zbyteczne , ponieważ doskonale znałam tą osobę .
-Cześć . - odparłam niepewnie .
-Cześć ... jednak miałaś racje . - po tych słowach wypowiedzianych przez niego poczułam ogromną ulgę , że nie jest to ani gwałciciel , ani morderca . Tylko moja poranna ofiara ;d Marco .
-Co ty tu robisz .? - zapytałam ponieważ mnie to bardzo ciekawiło
-Wracałem do domu kiedy ta oto cudowna piłka potoczyła się wprost pod moje nogi . - uśmiechnął się i spojrzał na piłkę .
-Przepraszam nie chciałam .To było bardzo nie zmierzone .-odwzajemniłam uśmiech
-Teraz ja o coś spytam . Skąd wiedziałaś , że się jeszcze zobaczymy .? - widocznie go nie mniej ciekawiło nasze spotkanie
-Intuicja . - powiedziałam tajemniczo . Nie mogłam przecież zdradzić , że ja to ja .
Zaśmiał się słodko .
-Marcela . - odparłam , wyciągając rękę w jego kierunku tym samym przerywając ciszę .
-Marco .
-Wiem , doskonale . - zaśmiałam się .
-Mogę z Tobą ... ? - zapytał kopiąc piłkę wprost pod moje nogi .
-Dlaczego nie . - uśmiechnęłam się i skierowałam do bramki przy , której wcześniej byłam
Bardzo mnie korciło , żeby zapytać dlaczego go nie było na treningu i co z jego ręką , ale nie chciałam wyjść na jedną z tych natrętnych fanek .
Oczywiście jak na piłkarza przystało Marco musiał popisać się umiejętnościami .
-Mam prośbę . - spojrzałam na niego czekając na reakcje
-Słucham . - odwrócił głowę w moją stronę i pierwszy raz spojrzałam w jego cudowne tęczówki . Stałam tak przez chwile wpatrując się w nie .
-Yyy...- ocknęłam się po chwili , a na jego twarzy zagościł uśmiech .
-Moje wolne . . . mógł byś mi pomóc .? - zapytałam
-Pewnie , dlaczego nie . - wziął piłkę i położył ją mniej więcej na 20 metrze . Rzecz jasna popis musiał być .
Piłka po jego strzale wpadła dokładnie w prawe okienko .
-No,no,no Messi by się nie powstydził . - zaśmiałam się
-Teraz ty . - podał mi futbolówkę . Ustawiłam podobnie na tym samym metrze co on .
No chciał to spróbowałam , ale piłka wylądowała w siatce . . . która oddzielała dwa boiska , ani w bramce .
-Mówiłam . -ponownie spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem
Pomyślał po czym , po chwili podszedł do mnie . Na tyle blisko , że czułam jego wspaniały zapach perfum .
-Playboy .- powiedziałam cicho .
-Skąd wiesz .? - spojrzał na mnie . Jego mina wskazywała , że jest bardzo zdziwiony
-Moi koledzy w szkole używają identyczne . Wróćmy do wolnych . - wróciłam do rzeczywistości .
-20 metr ... spójrz na bramkę . - ponownie się do mnie zbliżył . Absolutnie nie mogłam się skupić na tym co mówi . Byłam skupiona na jego zapachu i uśmiechy , który gościł na jego twarzy . Najwyraźniej był szczęśliwy , że może mi pomóc .
-Wyobraź sobie mur i bramkarza . Wybierz cel , skup się bo to jest najważniejsze i strzelaj . -dodał po chwili i odsunął się na odległość dwóch metrów .
Tak , dobrze mu mówić . Jak mam się skupić wiedząc , ze za moimi plecami stoi Marco Reus i właśnie uczy mnie wykonywania rzutów wolnych , że czułam zapach jego perfum i spojrzałam w te cudowne oczy . Był jednym z moich ulubionych piłkarzy , a na pewno jednym z niewielu , których chciałam zobaczyć . A teraz proszę . Jest moim nauczycielem .
Spojrzałam na bramkę , wyłączyłam się totalnie nie słyszałam jeżdżących wokół samochodów , ani głosu Reus'a . I po prostu strzeliłam . Patrzałam na lot piłki ,która identycznie jak jego strzał wylądowała w prawym okienku bramki .
-Wow . - tylko tyle udało mi się wykrztusić .
-No widzisz ,. Potrafisz . - uśmiechnął się i uniósł mnie w górę .
Zdziwiłam się jego reakcją . Cieszył się jak by strzelił decydującego gola w bardzo ważnym meczu . Kiedy już stałam na stałym gruncie , ponownie spojrzał mi w oczy . Ja także nie mogłam się oprzeć .
-Ja .. ja muszę chyba już lecieć . - spuściłam głowę
-Miło było Cię poznać . Mam nadzieję do zobaczenia .- odparł
-Oczywiście . Gwarantuję , że pojutrze się spotkamy , a może wcześniej . - uśmiechnęłam się tajemniczo
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem
-Zaufaj mi . - powiedziałam cicho
-Dobranoc . - dodałam już nieco głośniej , wzięłam piłkę , odwróciłam się i szłam powoli w kierunku domu.
-Okey , dobranoc . - odparł i także poszedł w swoim kierunku .
Przecież nie chciałam wcale wracać . Bałam się tylko , żeby nie poczuć impulsu i nie zrobić czegoś głupiego . Tak podobał mi się , ale przecież wcale go nie znałam .
-Głupia , mogłaś jeszcze tam zostać . - powiedziałam do siebie i wyciągnęłam telefon , aby sprawdzić godzinę . 23.20 wytrzeszczyłam oczy . Kiedy zleciały 4 godziny .!?
Gdy dotarłam do domu mama i Jurgen już spali . Poszłam więc po cichutku na górę wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka zasypiając w mgnieniu oka .
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Dzięki bardzo , za komentarze i odwiedzimy . Ze wql czytacie .
Liczę na jeszcze więcej ... przekazujcie bloga koleżanką i przyjaciółą lub kolegom .
Żeby było nas więcej .!!
Ten rozdział nie jest jakiś super ciekawy . Powiem nawet , że nudny , ale obiecuję poprawę w następnym .
Kocham was i czekam na więcej komentarzy .!! ;*:*:*:* <3<3<3<3
Grałam tak ok. godziny . Kiedy jednak piłka poleciała w niezamierzone miejsce i odbiła się od słupka , tym samym wędrując do bramki znajdującej się kawałek za mną .
-Cholera ! - zaklnęłam i zorientowałam się , że już zapada zmierzch .
Odwróciłam się więc na pięcie i zmierzałam w kierunku "mojego okrągłego sensu życia"
Gdy przekroczyłam już połowę nie małego boiska zorientowałam się , że nie jestem sama na korcie . O słupek bramki , do której zmierzałam stał oparty jakiś mężczyzna . Ok . 1,80 m. wzrostu , w blond włosach . Przy nodze miał moją piłkę . Nie ukrywam trochę obleciał mnie strach , ale musiałam odzyskać własność Jurgena .
Zbliżałam się więc , lecz zwolniłam krok . Przez zapadający już zmierzch nie mogłam ocenić kim jest ten nie oczekiwany gość . Nie wiedziałam czego mam się spodziewać . Przez ten jeden dzień nie poznałam tutejszych ludzi i nie wiem czy mogę czuć się tutaj bezpiecznie . A może grasuje tu jakiś gwałciciel lub morderca , który upatrzył sobie mnie na kolejną ofiarę . Moja wyobraźnia jak zwykle zamiast zachować spokój i racjonalne myślenie płatała mi figle .
Po krótkiej chwili byłam już na tyle blisko , że mogłam ocenić kim "on" jest . Moje najczarniejsze scenariusze okazały się całkowicie zbyteczne , ponieważ doskonale znałam tą osobę .
-Cześć . - odparłam niepewnie .
-Cześć ... jednak miałaś racje . - po tych słowach wypowiedzianych przez niego poczułam ogromną ulgę , że nie jest to ani gwałciciel , ani morderca . Tylko moja poranna ofiara ;d Marco .
-Co ty tu robisz .? - zapytałam ponieważ mnie to bardzo ciekawiło
-Wracałem do domu kiedy ta oto cudowna piłka potoczyła się wprost pod moje nogi . - uśmiechnął się i spojrzał na piłkę .
-Przepraszam nie chciałam .To było bardzo nie zmierzone .-odwzajemniłam uśmiech
-Teraz ja o coś spytam . Skąd wiedziałaś , że się jeszcze zobaczymy .? - widocznie go nie mniej ciekawiło nasze spotkanie
-Intuicja . - powiedziałam tajemniczo . Nie mogłam przecież zdradzić , że ja to ja .
Zaśmiał się słodko .
-Marcela . - odparłam , wyciągając rękę w jego kierunku tym samym przerywając ciszę .
-Marco .
-Wiem , doskonale . - zaśmiałam się .
-Mogę z Tobą ... ? - zapytał kopiąc piłkę wprost pod moje nogi .
-Dlaczego nie . - uśmiechnęłam się i skierowałam do bramki przy , której wcześniej byłam
Bardzo mnie korciło , żeby zapytać dlaczego go nie było na treningu i co z jego ręką , ale nie chciałam wyjść na jedną z tych natrętnych fanek .
Oczywiście jak na piłkarza przystało Marco musiał popisać się umiejętnościami .
-Mam prośbę . - spojrzałam na niego czekając na reakcje
-Słucham . - odwrócił głowę w moją stronę i pierwszy raz spojrzałam w jego cudowne tęczówki . Stałam tak przez chwile wpatrując się w nie .
-Yyy...- ocknęłam się po chwili , a na jego twarzy zagościł uśmiech .
-Moje wolne . . . mógł byś mi pomóc .? - zapytałam
-Pewnie , dlaczego nie . - wziął piłkę i położył ją mniej więcej na 20 metrze . Rzecz jasna popis musiał być .
Piłka po jego strzale wpadła dokładnie w prawe okienko .
-No,no,no Messi by się nie powstydził . - zaśmiałam się
-Teraz ty . - podał mi futbolówkę . Ustawiłam podobnie na tym samym metrze co on .
No chciał to spróbowałam , ale piłka wylądowała w siatce . . . która oddzielała dwa boiska , ani w bramce .
-Mówiłam . -ponownie spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem
Pomyślał po czym , po chwili podszedł do mnie . Na tyle blisko , że czułam jego wspaniały zapach perfum .
-Playboy .- powiedziałam cicho .
-Skąd wiesz .? - spojrzał na mnie . Jego mina wskazywała , że jest bardzo zdziwiony
-Moi koledzy w szkole używają identyczne . Wróćmy do wolnych . - wróciłam do rzeczywistości .
-20 metr ... spójrz na bramkę . - ponownie się do mnie zbliżył . Absolutnie nie mogłam się skupić na tym co mówi . Byłam skupiona na jego zapachu i uśmiechy , który gościł na jego twarzy . Najwyraźniej był szczęśliwy , że może mi pomóc .
-Wyobraź sobie mur i bramkarza . Wybierz cel , skup się bo to jest najważniejsze i strzelaj . -dodał po chwili i odsunął się na odległość dwóch metrów .
Tak , dobrze mu mówić . Jak mam się skupić wiedząc , ze za moimi plecami stoi Marco Reus i właśnie uczy mnie wykonywania rzutów wolnych , że czułam zapach jego perfum i spojrzałam w te cudowne oczy . Był jednym z moich ulubionych piłkarzy , a na pewno jednym z niewielu , których chciałam zobaczyć . A teraz proszę . Jest moim nauczycielem .
Spojrzałam na bramkę , wyłączyłam się totalnie nie słyszałam jeżdżących wokół samochodów , ani głosu Reus'a . I po prostu strzeliłam . Patrzałam na lot piłki ,która identycznie jak jego strzał wylądowała w prawym okienku bramki .
-Wow . - tylko tyle udało mi się wykrztusić .
-No widzisz ,. Potrafisz . - uśmiechnął się i uniósł mnie w górę .
Zdziwiłam się jego reakcją . Cieszył się jak by strzelił decydującego gola w bardzo ważnym meczu . Kiedy już stałam na stałym gruncie , ponownie spojrzał mi w oczy . Ja także nie mogłam się oprzeć .
-Ja .. ja muszę chyba już lecieć . - spuściłam głowę
-Miło było Cię poznać . Mam nadzieję do zobaczenia .- odparł
-Oczywiście . Gwarantuję , że pojutrze się spotkamy , a może wcześniej . - uśmiechnęłam się tajemniczo
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem
-Zaufaj mi . - powiedziałam cicho
-Dobranoc . - dodałam już nieco głośniej , wzięłam piłkę , odwróciłam się i szłam powoli w kierunku domu.
-Okey , dobranoc . - odparł i także poszedł w swoim kierunku .
Przecież nie chciałam wcale wracać . Bałam się tylko , żeby nie poczuć impulsu i nie zrobić czegoś głupiego . Tak podobał mi się , ale przecież wcale go nie znałam .
-Głupia , mogłaś jeszcze tam zostać . - powiedziałam do siebie i wyciągnęłam telefon , aby sprawdzić godzinę . 23.20 wytrzeszczyłam oczy . Kiedy zleciały 4 godziny .!?
Gdy dotarłam do domu mama i Jurgen już spali . Poszłam więc po cichutku na górę wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka zasypiając w mgnieniu oka .
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Dzięki bardzo , za komentarze i odwiedzimy . Ze wql czytacie .
Liczę na jeszcze więcej ... przekazujcie bloga koleżanką i przyjaciółą lub kolegom .
Żeby było nas więcej .!!
Ten rozdział nie jest jakiś super ciekawy . Powiem nawet , że nudny , ale obiecuję poprawę w następnym .
Kocham was i czekam na więcej komentarzy .!! ;*:*:*:* <3<3<3<3
rozdział genialny :)
OdpowiedzUsuńswietnie piszesz :)
kurcze dzis byl slub lewego szczescia im :) ponoc na weselu mial byc Marco a na zadnym zdjeciu go nie widac. moze wy go widzialyscie na ktoryms zdjeciu?? jak tak to podajcie linka, ciekawa jestem z kim poszedl na to wesele. :D
Co ty gadasz! Rozdział jak zwykle ciekawy!! <3 Marcoooo <3 Świetnie, że uczył Marcelę! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!! :***
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do mnie :P Mile widziane komentarze :D
http://szczesliwytraf.blogspot.com/2013/06/rozdzia-13.html