Początek

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 14

-Jestem . - zawołałam dając znak swojej obecności .
-Czekałam na Ciebie . - usłyszałam głos mamy
-To będzie jazda . - pomyślałam i z niechęcią pokręciłam głową . Ściągnęłam buty , zostawiłam zakupy w korytarzu . Poszłam do kuchni . przy stole siedziała moja rodzicielka .
-Usiądź . - odparła wskazując ręką na krzesło stojące na przeciwko .
Kątem oka dojrzałam Jurgena siedzącego w salonie , przeglądającego gazety ... sportowe .
-Tak , wiem  . Nie powinnam tak się zachowywać . Znam go krótko , zresztą tak jak pozostałych kilkanaście osób . To za szybko , jestem na to za młoda , itp . Zrozumiem jak będę miała własne dzieci . - wyprzedziłam "pogadankę" , którą jak się spodziewałam za chwilę chciała wygłosić .
Znałam ten tekst na pamięć w każdej chwili mogłam go wyrecytować , ale przecież to moje życie . Cóż nie pozostało mi nic innego jak pokornie przyjąć pretensje .
Mama widząc moje teatralne ruchy głową i rękami , bezustanne miny , które pojawiały się na mojej twarzy , z każdym wypowiedzianym słowem zaczęła się śmiać .
Spojrzałam na nią nie wiedząc o co chodzi . W niedalekiej przyszłości w podobnej sytuacji , w której przyłapała mnie na bardzo serdecznym pożegnaniu z kolegą i to starszym zareagowała by właśnie gadaniną . Zupełnie oniemiałam .
-Ja chyba nie rozumiem . - poddałam się .
Nie miałam zielonego pojęcia co jej się stało . Dlaczego się śmieje .
-Jeśli chodzi Ci o wczorajszy incydent to nie wnikam . Jesteś prawie dorosła czas , żebyś wzięła swoje życie we własne ręce . Ja chciałam Ci po prostu pogratulować , że przyjęli Cię na uczelnię .- uśmiechnęła się , wstała i przytuliła mnie
-Ahaaa. . .- odparłam nie pewnie .
-A przepraszam , że przerwę . Co się wczoraj wydarzyło ? - zapytał Klopp , który przysłuchiwał się naszej "rozmowie"
Spojrzałam na mamę , błagalnym wzrokiem żeby nie mówiła nic o Marco .
-Marcela wróciła bardzo późno do domu , co było sprzeczne z naszą umową . - powiedziała puszczając mi oczko .
-Dziękuję . - podziękowałam , mówiąc nie mal nie słyszalnym tonem .
Wzięłam z korytarza zakupy i poszłam na górę . Kiedy wchodziłam do pokoju dostałam SMS .
Kiedy kliknęłam "otwórz" uśmiech pojawił się na mojej twarzy .
"Cześć , mam nadzieję , że nie miałaś problemów z mamą .;)"
Opadłam bezwładnie na łóżko i przyglądałam się wiadomości . 
-Marco . . .- powiedziałam sama do siebie i po chwili zastanowienia wybrałam jego numer i zadzwoniłam .
-Cześć . . . - zdążyłam tylko tyle powiedzieć bo mi przerwał
-Poczekaj oddzwonię . - i rozłączył się
Po kilku sekundach , miałam połączenie . 
-Cześć . Dla mnie większy rachunek to chyba mniejszy problem niż dla ciebie . - ponownie można było intuicyjnie wyczuć uśmiech na jego twarzy .
-Masz może coś takiego jak Skype ? - zapytałam . 
-Mam ...Marco11 . - uprzedził moje pytanie.
-To poczekaj oddzwonię . - i rozłączyłam się podobnie jak on przed kilkoma sekundami . 
Zrobiłam co było trzeba i połączyłam się z Reus'em
-Siema , siema . . . - przywitałam go , z jednym małym szczegółem ...powiedziałam to po polsku .
-Cześć . Co to znaczy ? - zapytał od razu .
-Hmmm... to po polsku , czyli najpiękniejszym języku znaczy cześć . - zaśmiałam się .
Szczerze to nie lubiłam rozmawiać , kiedy widziałam się w kamerce . Rzecz jasna w małym okienku , ale zawsze . Z drugiej strony chciałam widzieć jakie miny stroi gwiazdka Borussii .
-Pytałeś co z mamą ...- dodałam po chwili . 
-Tak , mówiła coś .? - ponownie zapytał .
-Właśnie ku mojemu zdziwieniu nic nie mówiła . Powiedziała jedynie , że to moje życie i takie bzdety . Ja się oczywiście nastawiłam na "pogadankę" typu : jesteś za młoda , itp . A tu szok . 
-To dobrze , już się martwiłem , że będą kłopoty . - widać było , że kamień spadł mu z serca .
-Także bez nerwów . - uśmiechnęłam się
 -Bo wiesz , chyba powinienem Cię przeprosić .
-No coś ty . Jak widać wszystko dobrze się skończyło , chociaż ... - przerwałam kiedy zauważyłam w okienku w prawym , górny rogu , że się czerwienię .
Nie było to do mnie podobne . Przecież , ja nigdy się nie zawstydzam , ja... pewna siebie dziewczyna . 
-Chociaż co . . .? - spojrzał centralnie w "oko" kamerki . Wyglądało to dosyć spektakularnie .
-Mogło być lepiej . - powiedziałam to cicho miałam nadzieję , że nie usłyszał , ale jednak się myliłam . Uśmiech na jego twarzy pojawił się natychmiastowo . 
-Przyjdziesz jutro na trening ? - zapytał zmieniając temat 
-Nie wiem ... zobaczę . Może nie będę w stanie - zaśmiałam się .
-Ooo.. coś się stało .? - także zapytał
-Nie , po za tym , że . . . . . . przyjęli mnie na Uniwersytet . - ponownie uśmiech zawitał na mojej twarzy .
-Gratuluję . - odwzajemnił uśmiech
-Chociaż przybij wirtualnego żółwika . - dodał po chwili .
-Wiesz , już nie mogę się doczekać tego Londynu . - po tych słowach zatonęłam w myślach . Londyn , Borussia i ja .
-Ja z jednej strony też , ale z drugiej ... - odparł .
-Martwisz się , że przegracie . Co nie ? - spytałam prosto z mostu .
Nie dziwiło mnie to , że chłopcy chcą i nie chcą , żeby ten dzień nastąpił . Z jednej strony to finał Ligi Mistrzów , najlepsze drużyny Europy w tym Borussia . To coś wielkiego , z drugiej zaś Bayern .Odwieczny rywal BvB , na pewno chcą im udowodnić , że wygrają , ale. . . . Jest także trzecia strona - kibice , których nie chcą zawieść . Presja z tym związana może im przeszkadzać i wcale nie pomagać .
-Tak , wiesz to w końcu Bayern . - Reus wyraźnie posmutniał . Dało się zauważyć , ze jest realistą .
-Nie martw się i tak daleko zaszliście . Co by się nie wydarzyło macie wsparcie rodziny ,kibiców.-musiałam  go jakoś wesprzeć duchowo i psychicznie .
-Tylko obiecaj , że się nie załamiesz . - dodałam po chwili .
Zapadła cisza . Po chwili natomiast odpowiedział
-Obiecuję . Pod warunkiem , że nie przestaniesz nam kibicować - zaśmiał się . I to właśnie w nich lubiłam , zawsze znajdą dobre wyjście .
 -No chyba żartujesz . Mam później takiej Borussii kibicować ..Pfff.. - spoważniałam
-Żartowałam . Obiecuję , nie to żebym w was nie wierzyła , ale tak zapobiegawczo. Zawszę będę was kochać -dodałam po chwili i także się zaśmiałam
Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut bo musiał gdzieś wyskoczyć , a ja postanowiłam iść pobiegać . 
Kiedy się rozłączyłam , poszłam się przebrać , w bardzo interesujący i pasujący do tego miasta zestaw .
Zebrałam włosy w kucyk i wzięłam swój telefon wraz ze słuchawkami . 
-Idę pobiegać . Jak by co to dzwońcie - uśmiechnęłam się i wyszłam 
Było ok 19.30 więc Słońce jeszcze trochę przyświecało , ale jak na koniec maja było zimno . Dlatego zdecydowałam się jednak na bluzę z długim rękawem . Brałam pod uwagę , dłuższą "bieganinę" .Włączyłam muzykę i ... start . 
Pobiegłam oczywiście w doskonale mi znane miejsce , a mianowicie park , gdzie poznałam chłopaków . Była niedziela , chłodny wieczór więc o tej porze spacerowało mało ludzi . 
Zatopiona we własnych myślach i wsłuchująca się z muzykę płynącą ze słuchawek biegłam nie patrząc dookoła . Myślałam oczywiście o moich "dwóch obsesjach" , czyli Marco i Mario . 
Kiedy dobiegłam do parku , zauważyłam "moją" ławkę . Podbiegłam do niej i zrobiłam sobie krótki odpoczynek . W końcu droga z domu do parku miała 4 km . I tak byłam godna podziwu , że udało mi się to w całości pokonać w biegu .
-Jeszcze tylko powrót . - powiedziałam do siebie . 
Oparłam się i rozluźniłam . Wzięłam głęboki oddech . Po chwili jednak poczułam czyjeś dłonie zasłaniające mi całkowicie obraz na otoczenie . W pierwszej chwili się wystraszyłam , lecz kiedy usłyszałam ten doskonale znany mi śmiech wiedziałam , ze nie ma się czego bać .
-Zgadnij kto .? - powiedział "tajemniczy" głos .
-Mariooo... - zaśmiałam się , a mój "napastnik" przysiadł się obok .
-Skąd wiedziałaś , że to ja .? - wyraźnie posmutniał .
-No wiesz . . . kobieca intuicja . - spojrzałam tajemniczo 
-Co tam .? - zapytał 
-A u mnie dobrze . - uśmiechnęłam się
-Jak po imprezie , jakie wrażenia.? - zadawał kolejne pytania 
-Wrażenia świetne , trochę nogi bolą , ale da się znieść . Pośmiałam się , oczywiście głównie z ciebie , jest dobrze . A u ciebie jak po imprezie .? - teraz to ja spytałam
-Nie pytaj . - podniósł rękę , w której trzymał 1,5 litrową butelkę wody mineralnej .
-Oj biedactwo . - pogłaskałam go ;) 
-Bardzo śmieszne . - udawał obrażonego 
-Pamiętasz jak Cię odwoziliśmy do domu ?
-Sorry , ale mam kompletną pustkę . Nic . Jedyne co pamiętam to potworny ból głowy zaraz po przebudzeniu . 
-To Ci przypomnę . Odwieźliśmy Cię z Marco .Najpierw prosiłeś go , żeby spał u Ciebie bo zrobicie sobie "męski wieczór" . Później oczywiście byłeś "tak zmęczony" , że zasnąłeś po drodze i pod domem nie mogliśmy Cię obudzić , ale daliśmy radę . Odprowadziłam Cię do domu , a tam przejął Cię Twój brat Felix . Taki blondynek na oko młodszy od ciebie , no i ode mnie chyba też . - uśmiechnęłam się widząc zakłopotaną minę Gotze'go . 
Chyba naprawdę miał kompletną pustkę , bo spoglądał na mnie z nie dowierzaniem . Cóż tak bywa jak zabaluje się za mocno .
-To trochę mnie ominęło . Przepraszam , że musieliście się ze mną męczyć . - uśmiechnął się
-Nie szkodzi , chociaż się pośmialiśmy . Mogę Ci się czymś pochwalić ? -zapytałam
-Pewnie , będę się cieszył razem z Tobą . - odparł , a ten cudowny uśmiech nie schodził mu z twarzy
-No więc , od października zaczynam kolejną przygodę z edukacją , a mianowicie na tutejszym Uniwersytecie . 
-To super gratuluję . - Mario przytulił mnie i naprawdę cieszył się ze mną
Byłam szczęśliwa , że mam wokół takich cudownych ludzi .Byli naprawdę wyjątkowi i jedyni w swoim rodzaju , tacy przyjacielscy . Miałam ogromne szczęście , że ich poznałam .
Gdy już czas czułości dobiegł końca , ponownie zajął miejsce obok .
-Tak w ogóle to dlaczego biegasz nawet kiedy "odwiedził" Cię kac morderca ? - bardzo mnie dziwiło , że z nie najlepszym samopoczuciem zdecydował się na "trening"
-Taki mój marny los , nawet z bólem głowy muszę biegać , ale nie tylko ja . - ponownie się uśmiechnął i wziął łyk wody .
-Oj , chłopaki , chłopaki . Czy nie myśleliście o tym , żeby świetnie się bawić bez alkoholu .?
-Przyznam szczerze , że o tym myślałem , ale wiesz , wyszło jak wyszło . - spuścił głowę .
Rozmawialiśmy tak długo . Śmiałam się jak Gotze opowiadał mi najciekawsze momenty z szatni Borussen . Naprawdę podziwiam ich pomysłowość .
-Kurde , już 22 . - odparłam zdziwiona patrząc na zegarek .
-Już . - on także nie krył zdziwienia .
-To ja będę już wracać . - powiedziałam wstając z ławki
-Chyba żartujesz , że puszczę Cię samą o tej porze . - momentalnie podniósł się z miejsca .
-Spokojnie , znam drogę . Nie musisz .
-Bez gadania , idziemy . - zagroził palcem , cóż musiałam się zgodzić .
-No dobrze , niech będzie Psze Pana . - zaśmiałam się
-Dobra , bez przesady . Nie jestem nie wiadomo jak starszy od Ciebie . - spojrzał na mnie
Miał cudownie brązowe oczy . Zawsze widziałam je tylko na zdjęciu , a teraz stał przede mną i mogła w nie patrzeć cały czas . Ale cóż musiałam się ogarnąć i wrócić do rzeczywistości .
-Może dużo nie , ale starszy. - wystawiłam język i ruszyłam wymijając go .
-Ale powoli , nie jestem w pełni dysponowany . - zawołał
Po 30 minutach biegu , a raczej truchtu bo Mario nie mógł biec szybciej , ponieważ jak twierdził "głowa mu z karku spadnie" . Po drodze nie obuło się bez śmiechów , mimo złej dyspozycji , żarty się go trzymały i opowiadał po drodze bardzo zabawne dowcipy .
-To dziękuję bardzo za ochronę . - zaśmiałam się kiedy już staliśmy pod domem i w ramach podziękowań przytuliłam go . Wiedziałam , że bardzo to lubi
-Proszę bardzo i polecam się na przyszłość . - także się zaśmiał. i odwzajemnił "przytulasa"
-To dobranoc .- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi
-Poczekaj . - usłyszałam i poczuła jego dłoń na mojej
Przystanęłam na chwilę i spojrzałam na rękę . Poczułam się podobnie jak wczoraj , a w zasadzie bardzo wczesnym rankiem dzisiejszego dnia . W podświadomości podejrzewałam co może się stać , ale czy dopuszczałam tą myśl do siebie .? Sama nie wiem .
Odwróciłam się , spojrzałam w te cudownie , czekoladowe tęczówki . . .
_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
I oto jest XIV poszła mi jakoś mniej opornie , niż wcześniejszy , mega nudny rozdział . To Marcela ma problem ...Hohoho , ale nie powiem takie to problemy też bym chciała mieć ;))
Jak myślicie co powinna zrobić Marcela ?  Mam nadzieję , że się podoba . Przepraszam , że taki krótki .
Jeśli chcecie kolejny , przekroczycie magiczna granicę 10 komentarzy ?
Kocham was i dziękuję za czytanie .<3 ;**  

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, a ty mówisz że jest nudny.....

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no. Mario jaki troskliwy :D
    Ciekawe czy się pocałują?
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeer rozdział! ;) Ani trochę nudny!! ;p
    Hmmm... Podejrzewam małe buzi, buzi . ? <3
    Czekam na nexta :3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne rozdziały, świetnie piszesz, a ja wolałabym żeby Marcela była z Marco :D Pozdrawiam- Karu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie :* Uwielbiamy tego bloga *_*
    Czekamy na kolejny rozdział :))
    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas:
    http://karolina-marco-and-patrycja-mario.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mogłaś urwać w takim momencie ja się pytam?!
    Uwielbiam twojego bloga i nie wyobrażam sobie że pojadę na obóz i nie będę mogła go czytać. Czekam niecierpliwie na kolejny.
    Pozdrawiam Pola :)

    OdpowiedzUsuń